Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyPon Cze 05, 2023 8:55 am

- Rozumiem - Pokiwał powoli głową. Terapia dawała jej w kość, to było zrozumiałe - w końcu o to poniekąd w nich chodziło, żeby zajrzeć w głąb samych siebie i dokładnie zrozumieć. Przerobić wszystkie możliwe nękające myśli, które mogłyby uniemożliwić przebywanie blisko granicy. Kto jak kto, ale żołnierze musieli podwójnie dbać o swój komfort i stabilność psychiczną, gdy balansowali tak blisko mrocznej magii, która mogła - przy ich własnym wahaniu - zrzucić ich z liny prosto w przepaść.
Musiały być wykańczające, aby były skuteczne.
- To dobrze, pewnie łatwiej dzięki temu z nim pracować - opuścił jednak wzrok, coś w spojrzeniu Wandy chyba nie pozwalało mu patrzeć jej bezpośrednio w twarz, dlatego skupił sobie spojrzenie niżej, na jej ramieniu.
Zwłaszcza że zapytała tak strasznie bezpośrednio, po co właściwie przyszedł.
- Chciałbym cię przeprosić. Niepotrzebnie się uniosłem, miałaś pełne prawo być zdenerwowana, nie powinienem również rzucać w ciebie podobnych oskarżeń i absolutnie nie powinienem był przelewać swojej frustracji na ciebie. Nie było moim zamiarem sprawić ci przykrość czy cię urazić. - Dopiero po tych słowach zebrał się w sobie, żeby ponownie spojrzeć Wandzie w oczy. - Przepraszam.
W dalszym jednak ciągu kompletnie się nie ruszył, bo coś wewnątrz mu podpowiadało, że powinien po tych słowach zwyczajnie sobie pójść. A przynajmniej że Wanda wyrazi takie życzenie.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyPon Cze 05, 2023 10:24 am

Powiedzmy, że zdążyła sobie wypracować jako taką technikę na Czartoryskiego i jego sesje terapeutyczne, więc były zdecydowanie bardziej do przeżycia niż na samym początku. Gorzej niż podczas ich pierwszego spotkania nie było, ale wciąż pozostawał dziwny niesmak i jakoś tak… Felicjan był po prostu strasznie dziwny.
- Taak, powiedzmy. – oswojenie się już nie tylko z samą terapią, do której była zmuszona, ale przede wszystkim z remoralistykiem było chyba najtrudniejszym zadaniem jakie postawiono przed Wandą w ostatnim czasie, a potem przyszedł Kostek i podniósł poprzeczkę. Przynajmniej miała dobry materiał do poruszenia podczas terapii.
- Myślałam o tym dużo, miałam prawie cały tydzień na przemyślenia, że to całkiem zabawna sytuacja. Cały czas byłam przekonana, że to ja będę kompletnie nieprzygotowana do związku, że po tych wszystkich toksycznych relacjach nie będę potrafiła zbudować niczego zdrowego. Nie spodziewałam się, że będzie na odwrót. To twój pierwszy prawdziwy związek, prawda? Nie wiem, może ja po prostu mam nierealne oczekiwania i niemożliwe do zrealizowania ideały, ale wydawało mi się, że ważne decyzje podejmuje się wspólnie i przede wszystkim się sobie ufa. – potarła palcami nasadę nosa unikając Kostkowego wzroku.
- Dziękuję za przeprosiny i wiem, że nie zrobiłeś tego celowo, ale nie wiem czy potrafię być kolejnym związku, w którym nie jestem priorytetem. Przerabiałam już to i to cholernie nieprzyjemne uczucie, gdy rzekomo najważniejsza dla Ciebie osoba właściwie nie wlicza Cię do swojego życia w tych najważniejszych momentach. Może obydwoje powinniśmy się zastanowić jak to powinno wyglądać, tak naprawdę. – wyrzucenie tego wszystkiego z siebie było wyczynem na miarę dwunastu prac Herkulesa i Wanda doskonale sobie zdawała sprawę, że częściowo była to zasługa tej przeklętej terapii, przez którą miała się otwierać bardziej i bardziej, a przy tym jasno komunikować o swoich potrzebach.
W normalnych okolicznościach zdusiłaby to w sobie, przełknęła dumę i poszła dalej usiłując lepić z tego nieporadnego gówna jakąś formę związku z Kostkiem. Teraz… teraz miała wątplwości czy wystarczą tylko dobre chęci.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyPon Cze 05, 2023 11:35 am

Słowa Wandy dosłownie zmroziły go w środku. Wielka bryła lodu osiadła mu w żołądku, paraliżujący chłód rozszedł się po całym ciele. Nawet nie wiedział co powiedzieć przez kilka pierwszych sekund, po prostu ponownie opuścił wzrok. Uniósł ręce i splótł je przed sobą na wysokości piersi, zacisnął palce jednej dłoni na drugiej chyba trochę za mocno.
- Rozumiem. Masz rację - oznajmił w końcu po tej krótkiej chwili ciszy, gdy oboje tak zręcznie unikali swojego spojrzenia. Wciąż nie wiedział co powiedzieć, miał absolutnie bolesną pustkę w głowie. Niemal paniczną. Jak ubrać tę palącą pustkę w słowa? Wanda miała absolutną słuszność w swoich słowach, może dlatego tak trudno było powiedzieć cokolwiek więcej. - Ale to twoja decyzja. Nie wiem, czy mogę cokolwiek zrobić, żeby ci w niej pomóc.
Obawiał się, że gdyby próbował teraz tylko głupio się tłumaczyć, to mogłoby tylko pogorszyć sprawę. Szkoda została przez słowa wyrządzona, a pewnie mogłoby paść ich jeszcze więcej. Przypadkiem równie destrukcyjnych.
- Jeśli potrzebujesz na to czasu... to w porządku. - Zacisnął jeszcze mocniej palce na swojej dłoni.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyPon Cze 05, 2023 12:11 pm

Zmarszczyła brwi wyraźnie niezadowolona uzyskaną odpowiedzią.
- Znowu to robisz. - westchnęła nieszczęśliwie, no jak grochem o ścianę. - Tylko teraz ja mam o wszystkim decydować. To nie jest w porządku, że zrzucasz na mnie całą odpowiedzialność, a ty będziesz jedynie czekał na odpowiedź. Chcesz w ogóle ze mną być w związku, ale takim prawdziwym? Bo ty też się musisz mocno zastanowić czego właściwie oczekujesz od tej relacji, bo ja już nie jestem tylko ulotną fantazją, ale realną kobietą, która ma uczucia i nie chcę być traktowana jak niedostępna wyidealizowana miłość, do której możesz wzdychać. Chcę równego partnera, który jest u i teraz, który będzie ze mną rozmawiał, dzielił się wątpliwościami, pytał o radę i razem podejmował decyzje, zwłaszcza gdy ta decyzja będzie miała wpływ na nasze wspólne życie. - może oczekiwała za wiele od kogoś, kto jeszcze do niedawna zdecydowanie wolał wzdychać do iluzji, aniżeli jakkolwiek nawiązać relację. Nie bez przyczyny ich podchody trwały tak długo i zapewne trwałyby jeszcze w nieskończoność, gdyby Wanda nie wzięła sprawy w swoje ręce. Tylko w którymś momencie człowiek był zmęczony jak sam na swoich barkach dźwigał brzemię całego związku, a partner szedł obok z głową w chmurach.
- Związek tworzą dwie osoby, Konstanty. To nie może być tylko moja decyzja, bo byłoby to nie fair w stosunku do Ciebie. Czy ty w ogóle chcesz być w takim związku? Może się po prostu bardzo różnimy i mamy inne priorytety, ale o tym też powinniśmy porozmawiać, by móc podjąć decyzję. - stali jak te kołki w drzwiach i dopiero teraz stwierdziła, że a może jednak zaprosi tego gamonia do środka?
- Jeżeli jesteś gotowy, by się nad tym wspólnie zastanowić, to chodź. Usiądziemy i porozmawiamy. - nie było innej możliwości, bez komunikacji nigdzie nie uda im się zajść.
Czuła, że to nie jest dla niej najlepszy pomysł, bo już sama jego obecność powoli kruszyła zlodowacenie, które pokryło jej serce. Nie potrafiła inaczej na niego reagować, kochała go zbyt mocno, ale jednocześnie nie chciała powtarzać błędów z przeszłości. Nie z kimś, na kim jej naprawdę zależało.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyPon Cze 05, 2023 7:38 pm

Kostek najpierw odwrócił głowę, by spojrzeć na stojącego z pozornie obojętną miną Pana ABW. Nie chciał, żeby ktokolwiek słuchał ich rozmowy. Dlatego spojrzał na Wandę i bardzo nieproszony po prostu przeszedł obok niej do środka.
- Nie mogę ci obiecać, że będziesz zawsze na pierwszym miejscu. Tak samo jak ty nie powinnaś tego obiecywać nie tylko mi, ale nikomu innemu - zaczął najpierw. - Bóg, honor, Ojczyzna. W tej kolejności, dopiero gdzieś po tym wszystkim my. Pamiętasz? W potrzebie krwi własnej ni życia nie szczędzić... - dodał jeszcze, cytując jakże piękną przysięgę wojskową. - Mój ojciec jest na mnie zły jako ojciec, ale gdy złość opadnie, jako dowódca bardzo szybko przywróci mnie z powrotem do służby. Bo pomogłem mu sprowadzić do Polski dwóch jego geografów, jego oczy i uszy poza Horyzontem i w Zonie. Zwykli ludzie mogą sobie obiecywać, że zawsze będą stawiać wzajemne dobro nade wszystko, ale nie my, Wanda. - Sama mówiła, że to była przecież praca. Tylko że to było przecież coś znacznie więcej. To była deklaracja oddania życia, jeśli kiedykolwiek będzie taka potrzeba, to było przyrzeczenie bronienia innych kosztem samego siebie. - Nie obiecam ci też, że będę mówił ci o wszystkim, bo to głupia obietnica. Tak się nie da, czasem nawet nie warto. Jak to ujęłaś? Dwie niezależne od siebie lecz pasujące jednostki? Jakoś tak. Czasem konieczne jest działanie bez względu na koszty, jeśli jest to tego warte. Podjąłem niezależną decyzję, że taka konieczność wystąpiła. Oboje mamy prawo do robienia tego, co chcemy, nie musimy się zgadzać co do każdej jednej zrobionej przez ciebie czy mnie rzeczy.
Odetchnął ciężko. Gdy zaczął już mówić, tym łatwiej było. Nadal czuł to obrzydliwe zimno w środku, jakby zmienił się w lodową figurę, którą ktoś przypadkiem strąci i rozbije.
- Wiesz, czemu nie zrobiłem absolutnie niczego przez ostatnie dwa lata? Ze strachu. Nie boję się śmierci, wysokości, ciemności, a byłem straszliwie przerażony, że mogłabyś mnie odtrącić. Że zrobię coś źle, że nie będę wystarczający. Znam siebie, wiem, że wcale nie jest tak łatwo się ze mną przyjaźnić, czy co dopiero być. To, że nie mam doświadczenia nie znaczy, że nie wiem, czego chcę, myślałem, że akurat w tej materii wyraziłem się dosyć jasno. - Zimno, obrzydliwie zimno. Schował ręce do kieszeni bluzy. - Kocham cię, ale mam prawo popełniać błędy. Dlatego mówię, że to twoja decyzja, nie moja. Ja swoją podjąłem. - Wziął głębszy wdech. - Podjąłem ją w momencie, w którym pierwszy raz pomyślałem, że cię kocham.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyCzw Cze 08, 2023 12:18 pm

Zamknęła za nim drzwi i sama poszła usiąść na kanapę, na tę cholerną, przeklętą kanapę, na której właśnie mieli kolejną patologiczną rozmowę. Na Bogów, czy oni nie mogli być po prostu ślepo zapatrzonymi w siebie zakochanymi osobami? Zamiast tego drama ciągnęła się za dramą i końca nie było widać tych cholernie popieprzonych dyskusji.
- Przecież to jest oczywiste. – spojrzała na niego z jakimś takim niemożliwym niezrozumieniem. - Myślałam, że nie musimy o tym wspominać, skoro obydwoje jesteśmy żołnierzami. Tak, Konstanty, najpierw Bóg, Honor, Ojczyzna i cała reszta związana z naszym życiem zawodowym, dla mnie to jest jasne jak słońce. Co prawda jest to znacznie trudniejsze, gdy ma się kogoś ważnego, ale chciałam zaznaczyć, że mimo to zrobiłam co do mnie należało i między innymi dlatego teraz siedzę tu w Warszawie na terapii, a nie jestem na froncie. Dla mnie to są podstawy podstaw, więc nawet o tym nie wspominałam, no bo po co. Ale zaraz po tym mamy prawo mieć własne życie i w nim chciałabym być najważniejsza, w granicach rozsądku, oczywiście. – czasami jej się wydawało, że Kostek absolutnie nie potrafi w życie, że wszystko jest dla niego czarno białe i nie ma ani odrobiny szarości, która mogłaby to wszystko balansować. Tak się zachowywał właśnie teraz, a Wanda absolutnie nie miała siły, by mu każdą jedną rzecz tłumaczyć, gdy ten brał wszystko tak cholernie dosłownie.
No, ale musiała jeżeli chciała, by cokolwiek ten gamoń zrozumiał.
- Nie żebym Ci to mówiła w nocy… No ręce opadają. Przecież to było oczywiste, że twój ojciec musiał dać Ci nauczkę, ale prędzej czy później przywróci Cię do służby. Jestem nie dość, że niegodna zaufania, to nie warto mnie słuchać, bo co ja tam mogę wiedzieć, jedynie jak wszyscy chcę się Ciebie czepiać i na Ciebie naskakiwać. Bo tak też było, prawda? Nie zmyśliłam sobie tego. – nadal ją to bolało i choć przyjęła jego przeprosiny, to wciąż potrzebowała czasu, by wylizać swoje rany. El-Galad naprawdę mocno ją zranił, tak że sama się nie spodziewała, że będzie potrzebowała zdecydowanie więcej czasu niż pięć bukietów, sześć dni i jedne przeprosiny.
- Oczywiście, że nie musimy się we wszystkim zgadzać, ale powinieneś ze mną porozmawiać. Jeżeli jest to decyzja, która wpływa na nas, to uważam, że powinnam o tym wiedzieć. Życie nie jest czarno-białe, w większości sytuacja zależy od wielu czynników, ale mimo to nie po to chcę z tobą stworzyć wspólne życie byś podejmował decyzje sam albo byś mi nawet o nich nie mówił. No bo jaki to sens być razem, skoro chcesz robić rzeczy sam, o wszystkim decydować sam. Tak nie wygląda zdrowy związek, a już z pewnością nie małżeństwo. Zwłaszcza, gdy obydwoje jesteśmy żołnierzami i rozumiem sporą część twoich rozterek, nie jestem cywilem. – i naprawdę myślała, że dzięki temu będą mogli rozmawiać o wszystkim, rzecz jasna pomijając ściśle tajne misje i tym podobne, ale jednak jak jedno z nich zdecyduje się wskoczyć do króliczej nory, by wyciągnąć z niej zaginionych geografów, to mógłby o tym chociaż wspomnieć, a nie milczeć jak mumia.
Ostatniej wypowiedzi zdecydowanie się nie spodziewała, a już z pewnością nie tego, że Kostek mógłby się czegokolwiek bać. Szczerze mówiąc zaskoczył ją tym nagłym wynurzeniem, odsłonięciem uczuć, o których wcześniej raczej nie wspominał. Aż odwróciła głowę w jego kierunku, by spojrzeć na tego nieszczęśnika.
- Kostek... – wreszcie, po raz pierwszy od tamtej nocy zmiękczyła jego imię, tak jak on, teraz odrobinkę zmiękczył jej serce tym nieoczekiwanym wyznaniem. - Nigdy nie traktowałam Cię jak głupiutkiego chłopczyka, gdyby tak było, to ta rozmowa w ogóle nie miałaby miejsca. Patrzyłam na Ciebie jak na mężczyznę, młodego, ale mężczyznę i naprawdę jesteś aż za bardzo wystarczający, a ja nie jestem jakimś ideałem, który nie wiedzieć czemu kołata Ci się w głowie. Cholernie mi na tobie zależy, dlatego musimy odbyć tę rozmowę, musimy ustalić zasady, jakkolwiek brzmi to idiotycznie, to nie idzie być w relacji bez porozumienia odnośnie najważniejszych kwestii. A ja chcę Ci ufać, że jak będziesz wychodził z naszego domu, to nie po kryjomu i że ty mi będziesz ufał i będziesz chciał dzielić się ze mną swoim życiem.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyCzw Cze 08, 2023 3:16 pm

Nie podszedł do Wandy, gdy usiadła na kanapie - nie chciał zakłócać jej przestrzeni ani skracać dystansu, dopóki ona sama nie będzie tego chciała. W końcu, jak sam powiedział, do niej należała ta decyzja i tylko do niej, bardzo poważnie podszedł do tej deklaracji. Dlatego przystanął przy blacie, oparł się o niego tyłem, wciąż z rękami w kieszeniach.
Na twarzy pojawiła mu się chwilowa konsternacja.
- Powiedziałaś, że nie wiesz, czy potrafisz być w związku, w którym nie jesteś priorytetem - powiedział powoli, nie bardzo rozumiejąc. Wziął to pewnie za bardzo dosłownie, ale z tym akurat niewiele mógł zrobić. Próbował, czasami nawet wychodziło. Tylko czasem wychodził z niego taki elf, że głowa mała. Nie oddzielał aż tak kwestii zawodowych z tymi prywatnymi, stąd też to całe niezrozumienie. Ogólnie gdy Wanda teraz próbowała mu to wyjaśnić, tak tym mniej rozumiał z jej punktu widzenia. Myślenie zero-jedynkowe. - Gdybym miał oddzielić służbę od życia, to na pewno byłabyś w nim priorytetem. Tylko... - zawahał się na moment. - Nie wiem, czy da się postawić taką granicę między jednym a drugim. Zwłaszcza gdy oboje jesteśmy z tym związani.
Już nie tylko z samym obowiązkiem, powinnością ale nawet i sami ze sobą. Miłość jest trucizną dla honoru, śmiercią dla obowiązku. Czy jakoś tak. Narażała na podejmowanie decyzji płynących z emocji, nie z rozsądku.
- Prawda - powiedział cicho, bo i nie było po co zaprzeczać. Pamiętał to wcale nie gorzej Wanda. Opuścił wzrok i wbił go w swoje buty. - Jak mówiłem, nie powinienem na ciebie tak naskakiwać, to było niesłuszne i niepotrzebne. - Nie powinien przecież wylewać wiadra podłej złości na Wandę. Zasadniczo na nikogo nie powinien, ale na nią zwłaszcza nie chciał. Wciąż nie był do końca pewien, co nim zasadniczo tej nocy kierowało. - Mogę tylko ponownie przeprosić, ale to niewiele już zmieni.
W takich kwestiach i setka przeprosin, tysiące kwiatów niewiele mogły. Niekiedy nawet i czas nie wystarczał, było go zwyczajnie zbyt mało. Nadszarpnięte zaufanie, ugodzona duma czy po prostu gorzkie w smaku raniące słowa - każda z tych rzeczy miała indywidualny czas potrzebny na rekonwalescencję, o ile potrafiły się zabliźnić.
Mógł ponownie próbować się tłumaczyć i bronić swoich racji. Że nie było czasu, że im mniej osób wiedziało, tym lepiej, że dzięki temu faktycznie udało mu się zrealizować pierwotne założenia. Tylko nie sądził, aby Wandę jego tłumaczenia satysfakcjonowały w żadnym stopniu. Wręcz przeciwnie, Kostek odnosił wrażenie, że kolejnym usprawiedliwianiem się tylko kopałby sobie grób. Głębszy niż ten, który do tej pory wykopał.
- Kompot został rozlany - a nie mleko aby? - Mogę obiecać poprawę, ale czasu nie cofnę - nawet gdyby przypuszczalnie mógł, to istniało spore ryzyko, że zrobiłby wszystko dokładnie w ten sam sposób. Bo i skąd miałby mieć pewność, że choćby jeden inaczej postawiony krok doprowadziłby do tego samego wyniku? - Nie oceniaj mnie w ten sposób po tym jednym wyskoku - to nie był wyrzut, a prośba. Podniósł przy niej spojrzenie z powrotem na Wandę, do jej oczu. Bezkresny błękit i nieskazitelna biel. A jednak trudno mu było nie uciec wzrokiem, gdy i Wanda na niego spojrzała.
Nie miał problemu, żeby tak po prostu powiedzieć właśnie jej to wszystko - przed nikim pewnie nie byłby w stanie. Nawet Saash'Khaar - który był przecież jego jedynym przyjacielem, kimś kogo znał od wielu lat - pewnie nie mógłby usłyszeć czegoś, co byłoby równie osobiste i proste jednocześnie.
Strach. Okropny i lepki, obrzydliwie zimny - taki jak teraz. Gdy czuł się niczym na sądzie wojskowym, gdzie poprzez jedno działanie całość może zostać skreślona atramentową linią.
- Do żad­nej z ko­biet, któ­rem wi­dział w ży­ciu, tyś nie­po­dob­na — wi­dzę cię w mych oczach jak gdy­by w ja­kiemś przy­mglonem od­bi­ciu, jak kwiat, w stru­mie­nia od­bi­ty prze­zro­czach. - Przytoczył najpierw powoli. Wcale nie musiała być ideałem, by przecież być tak wyjątkową. - Obiecuję, że więcej nie zniknę z premedytacją w Zonie bez zapowiedzi. A jeśli nawet to zaplanuję, to powiem ci o tym trochę wcześniej niż po fakcie.
Dobre i tyle. Chyba.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyCzw Cze 08, 2023 5:56 pm

- No i proszę, powiedziałeś to. – nadal widać było, że ma ewidentny problem, by zrozumieć jak to działa, ale robił postępy. - To jest cholernie trudne, zwłaszcza w naszym zawodzie. – zdawała sobie z tego doskonale sprawę i dlatego nie oczekiwała od niego cudów, ale on nie udawał się na ściśle tajną misję powierzoną przez samego Króla, a… udawał się na totalnie nierozsądną misję, na którą nie miał prawa w ogóle iść. I o tym mógł jej śmiało powiedzieć.
- Jak będę na szarym końcu wszystkiego ważnego związanego z wojskiem i naszą Ojczyzną, ale ponad wszystkim innym, to będę szczęśliwa. Naprawdę. To jest takie proste. – stwierdziła jakby było to najjaśniejsze pod słońcem. Niestety dla El-Galada było chyba najtrudniejszą łamigłówką do rozwiązania i nie miało absolutnie żadnego sensu.
- Raczej mleko. – bo to było teraz najważniejsze, by poprawić mężczyznę i jego elfie niezrozumienie związków frazeologicznych, przysłów i powiedzeń.
Uniosła brew na ten niespodziewany wieczorek poezji, na cytowane słowa, których oczywiście nie rozumiała, ale nie miało to najmniejszego znaczenia, gdy w jakiś sposób były ważne dla niego.
- Nadal uważam, że są strasznie pretensjonalni w wyrażaniu prostych emocji. – to było tak wstrętnie patetyczne, tak okropnie powywijane na wszystkie sposoby, tak przeintelektualizowane jakby autor specjalnie układał swoje wypowiedzi, by zawstydzić czytelnika, który nie rozumie jego nadto elokwentnej wypowiedzi.
- Mógłbyś mówić do mnie po chińsku i byłoby to samo. – zaśmiała się krótko, na ten przytyk. Nie zamierzała go obrażać, po prostu zawsze ją bawiło gdy cytował wielkich mistrzów, a ona nie rozumiała ani słowa, choć bardzo chciałaby wiedzieć jakie Kostkowe emocje skrywają się za tymi pokrętnymi słowami.
- To kiedy pierwszy raz pomyślałeś, że mnie kochasz? – nie byłaby sobą, gdyby nie podchwyciła tematu, który być może i padł kilka wypowiedzi temu, ale miała dziką satysfakcję, by wywlec go w odpowiednim momencie, być może zawstydzić Kostka tym wyznaniem, a może uzyskać realną odpowiedź?
No nie mogła tak po prostu uznać, dobra bo już mam dość tej dramy i chodź pogadamy o czymś innym.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyCzw Cze 08, 2023 7:05 pm

Zamrugał kilka razy bardzo szybko, patrząc na Wandę. Nadal nie do końca rozumiał - a i teraz rozumiał jeszcze mniej. Rozumiał doskonale inżynierię materiałową, rolę i znacznie kadabr w procesie projektowania materiałowego konstrukcji o złożonej strukturze i właściwościach użytkowych, rozumiał świetnie dzieła wielkich i dawnych mistrzów, nie potrzebował żadnych dodatkowych interpretacji.
Ale Wandę? Była niego w dalszym ciągu zagadką. Gubił się przy niej i czuł się czasem zwyczajnie swoją ślepotą i ignorancją przytłoczony. W jego mniemaniu wychodziło dokładnie na to samo, co mówił wcześniej, ale nie jemu to było oceniać.
- To nie jest szary koniec. To jest przynajmniej pierwsza trójka. - Bo akurat w swoim prywatnym zestawieniu Boga mógł nieco niżej umieścić niż Wandę.
Mleko. Okej. Mógł tylko pokiwać powoli głową - znać na pamięć więcej wierszy niż przeciętni ludzie, a gubić się i potykać na prostych i zwyczajnie używanych przysłowiach. To trzeba było być Kostkiem.
- Trochę są. Z drugiej strony zmieniają proste emocje w coś większego. Można powiedzieć "kocham cię" i jest to piękne w swojej prostocie, ale "W Two­im ist­nie­niu źró­dło mo­je­go ist­nie­nia. Ty je­steś moim ser­cem, krwi mo­jej zdro­jem i du­szy mo­jej Tyś har­fą z pło­mie­nia" brzmi bardziej uroczyście - bo czy nie na tym powinna polegać poezja? Ubieranie prostoty w barwne szaty, zwykłe i proste słowa zmieniały się pod wpływem poezji w coś majestatycznego i zwyczajnie zjawiskowego. Lubił ten sposób wyrażania emocji, bo oddawał nieco więcej głębi niż zwyczajne wyrażenie emocji czy uczuć.
Westchnął lekko po ostatnim pytaniu. Odwrócił głowę na chwilę i wyciągnął dłoń z kieszeni, żeby przesunąć nią po karku - jak zawsze, gdy czuł pod stopami mniej pewny grunt. Bo przecież wcześniej mówił o czymś absolutnie poważnym i dał się ponieść wzniosłym słowom, tak?
- W Korniejewie, trzy miesiące po szturmie Czarnych, gdy już ich odepchnęliśmy i wycofaliśmy się z powrotem do garnizonu - mówił nieco ciszej niż wcześniej. Bo to jednak... to nie było tak, jak przecież twierdziły wiersze. Żadnego światła z nieba, uderzenia gorąca prosto z dna serca. Było dramatycznie prozaiczne. - W ramach podniesienia morale i umocnienia patriosfery na granicy Krzyżanowski zorganizował ten głupi konkurs gry w siatkówkę. Wygraliście wtedy z logistyką. Krzyknęłaś wtedy coś, żeby wracali do obierania ziemniaków i gotowania gulaszu, a nie na boisko - przerwał na chwilę i spojrzał na Wandę spod rzęs. Nie wiedział, co zrobić w rękami, więc zacisnął obie na krawędzi blatu za swoimi plecami. - Nic ciekawego. Sam byłem zaskoczony.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyCzw Cze 08, 2023 9:37 pm

- Pierwsza trójka brzmi zdecydowanie lepiej, nie wiem o co ten cały hałas, trzeba było tak od razu. – cierpiętnicze westchnienie opuściło płuca Wandy, na te niemożliwe odkrycia El-Galada. Gdyby zaczął ak od samego początku, to w ogóle nie byłoby tej całej kłótni.
No dobra, czasu nie cofniemy, trzeba pracować z tym co się ma.
- Dla mnie to nadal brzmi jak ludzie, którym się nudzi i komplikują proste sprawy. – wzruszyła tak po prostu ramionami. No nie umiała w poezję. - Ale lubię jak mówisz do mnie wierszem, nawet jak go nie rozumiem, bo wiem, że chcesz mi powiedzieć coś bardzo ważnego i intymnego. – uśmiechnęła się łagodnie, bo mimo że mógłby i serio mówić do niej w innym języku, to zawsze robiło jej się jakoś milej na duszy, cieplej na sercu i czuła, że nie jest to pompatyczne pierdolenie młodego Wertera, ale Kostek obnażający swoje serce, przelewający uczucia, których nie potrafił tak jak ona po prostu wyrazić dwoma słowami.
No i niech mu będzie, może kiedyś to zrozumie.
Słuchała go najpierw bardzo uważnie, mają nadzieję usłyszeć jaką kolejną poezję czy choćby opis jednej z piękniejszej nocy, gdy wspólnie szwendali się po Warszawie w blasku księżyca, albo cokolwiek innego co nie było aż tak zwykłe. Absolutnie się tego nie spodziewała, było to tak odmienne od tego czego mężczyzna zawsze pragnął, że zrobiło jej się go tak szczerze przykro. Wszystkie płonne nadzieje na szaloną, wzniosłą i piękną miłość legły w gruzach, bo nie dość, że to jego zrozumienie uczuć przyszło w tak totalnie zwykłym momencie, to i ich wyznanie miłości nie należało do najromantyczniejszych momentów.
No po prostu najgorzej.
Aż zachciała mu to wynagrodzić, ale kompletnie nie wiedziała jak, bo jednak z niej była żadna romantyczka.
- A tak, przyjemnie było ich wsmarować w boisko. A strasznie szczekali przed meczem. – aż poczuła to przyjemne uczucie rozlewającej się satysfakcji po całym organizmie, gdy starła z twarzy kapitana logistyki ten durny uśmieszek, że niby baba go pokona? Ha tfu.
- Nie jest Ci przykro, że to był jakiś najbardziej randomowy moment ever? Może powinniśmy to nadrobić i spędzić jakiś obrzydliwie romantyczny wieczór razem, byś mi tu nie usechł z niedostatku tych rzeczy? Jak widzisz jestem kompletnym beztalenciem i wszystko psuję. – chciała by był szczęśliwy, więc nawet jakby miała cierpieć, tylko odrobinę!, to i tak chętnie zrobiłaby z nim coś takiego.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyCzw Cze 08, 2023 11:38 pm

- Wybacz - powiedział to ze szczerą skruchą. Gdyby wiedział, że tych parę słów mogłoby zażegnać cały problem, to użyłby ich znacznie-znacznie wcześniej. Ale każdy przecież miał prawo do popełniania błędów, prawda?
Zacisnął tylko na chwilę usta po kolejnych słowach Wandy, powstrzymując cisnący się do gardła śmiech. Znudzeni poeci, nieszczęśliwi bez potrzeby artyści, banda niewydarzonych opiumistów, którzy lubili komplikować sobie i innym życie przy pomocy zbyt wielu słów. Uprzykrzali również życie maturzystom, którzy później musieli w bólach i mękach zastanawiać się, co właściwie mieli na myśli.
Tak jak Wanda. Ile razy w swoim roztargnieniu i niezrozumieniu dla błogiej liryki przegapiła te ulotne niczym liście na wietrze wyznania?
- Widzisz, wiersze mają głębie, pozwalają opisać coś ponadto.
Bo zwykłe "kocham cię" nijak nie oddawało przecież tego, co tak naprawdę do niej czuł. Opisywały ogół, ale to było stanowczo za mało. Nie wyrażały w żaden sposób tego, jaki wzbudzała w nim zachwyt, jak jednocześnie ją podziwiał i pożądał, jaki mętlik i spustoszenie potrafiła zasiać w jego myślach samym swoim pojawieniem się czy jednym słowem, jak drżało mu serce, gdy tylko była blisko.
Pokręcił za to głową, gdy tak po prostu zapytała, czy nie jest mu przykro. Być może i wolałby, żeby faktycznie była to jedna z tych pięknych chwil w błogiej scenerii. Może nawet ten moment, w którym po walce z grafem byli sami, gdy Wanda leżała tak po prostu na jego kolanach. Każdy dowolny, gdy nad głowami mieli nic innego niż gwiazdy.
- To był najbardziej romantyczny-randomowy moment ever, jaki przeżyłem - powiedział absolutnie poważnie to zdanie, ale zaśmiał się po nim cicho. Zamiast blasku księżyca - ostre światło lamp na hali. Zamiast łona natury, jeziora, pięknej scenerii - sala gimnastyczna, skrzypiąca podłoga i banda spoconych ludzi. - Absolutnie nigdy go nie zapomnę. Poza tym już wcześniej wiedziałem, że coś jest na rzeczy, tylko wtedy to do mnie dotarło, że to takie proste. Nie mogłem się już później skupić na grze, dwa razy oberwałem piłką, zanim mnie zdjęli. - Bo zamiast faktycznie grać czy w ogóle zwracać uwagę na to, czy przypadkiem nie leci w niego piłka, niczym lunatyk szukał wzrokiem Wandy. - Jeśli masz ochotę, pewnie. Mi w zupełności wystarczy mówienie wierszem raz na jakiś czas. - Znał stosunek Wilczyńskiej do tematu, więc jakoś śmiał wątpić, czy rzeczywiście bawiłaby się dobrze przy tym całym... romantycznym kiczu. Nie dla niej rzucanie żołędziami w okno, nie od niej rękawiczka. - Mam tylko jedną prośbę. Nie odsyłaj mi więcej kwiatów, nie wiem, co z nimi później robić.
Odepchnął się finalnie od blatu i pokonał ten niemożliwy dystans między nimi - zatrzymał się jednak przed kanapą i wyciągnął do Wandy dłoń, jakby właśnie oferował jej pomoc przy wstaniu z kanapy.
- A ty? - zapytał. Tak po prostu. Bo kiedy Wanda Wilczyńska uznała, że ten dramatyczny Werter jest w jej życiu tak istotny?

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptySro Cze 28, 2023 12:45 pm

Naprawdę spodziewała się jakiś chwil ulotnych, trzepotu skrzydeł motylich, blasku gwiazd oblewających ich jasną łuną, gdy Konstanty toną w arktycznych tęczówkach Królowej Lodu, a jego serce przeszywała wieść o nadchodzącej, najprawdziwszej miłości. To zdecydowanie brzmiało jak coś czego i on mógł się spodziewać, ale życie lubiło sobie z nas drwić i zamiast tego wszystkiego strzała Kupidyna trafiła akurat wtedy, gdy Wanda była spocona, wkurwiona, czerwona jak burak i żądna zwycięstwa. Nie brzmiało to tragicznie, raczej chciało jej się śmiać, że los w tak okrutny sposób zadrwił z mężczyzny, gdy ten marzył o poetyckiej miłości, o wyznaniu swych uczuć szeptem, wprost do jej ucha w jakiś romantycznych okolicznościach, a nie pośrodku sterylnego szpitala.
No nie miał chłop szczęścia.
- To może mi ich nie wysyłaj, nie będzie wtedy problemu. Ja też nie wiem co mam z nimi robić. – wzruszyła ramionami, bo jakoś nie podobała jej się wizja mieskania usłanego zdechłymi badylami. Nigdy nie była ich wielbicielką, choć rzez jasna doceniało urok, wdzięk, piękno natury... Ale wystarcyło, żemogła je podziwiać z daleka, gdzieś w czyimś ogródku, na straganie lub wstauracji na stole. Kwiaty a brdzo jej się kojarzyły z wieńcami, z uczęszczaniem na pogrzeby, a tych było zdecydowanie za dużo w jej życiu.
- Kwiaty przypominają mi o śmierci, nie lubię ich. – dodała, co by może nieo rozjaśnić sytuację i zanurzyła się we własnych wspomnieniach. Nie musiała szukać daleko, bo doskonale wiedziała kiedy to było, ale przywołanie tego wsomnienia, przeżycie go jeszcze raz... było naprawdę przyjemne.
- To było jeszcze chwilę przed Korniejewem. Poszliśmy po prostu na piwo i jak ostatnie dzieciaki nielegalnie siedzieliśmy późną porą w parku z butelkami w ręce. Odganiałlś się od komra i wylaleś na siebie piwo jak ostatnia sierota, a ja zaczęłm się z Ciebie śmiać. Nie byłeś zadoolony, więc Cię przeprosiłam i powiedziłam, że nawet oblany piwem jesteś doskonały i nie zamieniłabym Cię na żadne inne towarzystwo. Nie powiedziałam nic takiego, ale spojrzałeś wtedy na mnie w taki sposób... – zamilkła na chwilę, by sporóbować określić to spojrzenie. – Nie wiem czy to była ulga, czy wdzięczność, czy cokolwiek innego, ale wtedy przepadłam i bardzo szybko zmieniłam temat. – nie było to jej najlepsze zagranie, ale Wanda nigdy wcześniej nie kochała kogoś w ten sposób, a z pewnością nie tak jak Konstantego.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptySro Cze 28, 2023 7:26 pm

Nie każdemu przychodziła miłość w tak poetyckich barwach - czasami świadomość dobiegała do mety pośród zgiełku tłumu, w zatłoczonej sali sportowej. Czasami potrzebowała katalizatora i odpowiedniego nastroju, pięknej i dostojnej atmosfery, blasku księżyca czy świec, czasami muzyki, bliskości. Innym razem wyskakiwała kompletnie nagle, prostackie i bezmyślnie trzepnięcie w potylicę, gdy teoretycznie absolutnie nic by na to nie wskazywało.
Kostek pamiętał doskonale ten mały-wielki przełom w swoim życiu. Roziskrzone błękitne oczy, rozwiana śnieżyca włosów wymykająca się niesfornie z kucyka i zdarta skóra na łokciu.
- Och, jasne. Nigdy więcej kwiatów - pokiwał głową z pełnią zrozumienia, ale jednocześnie nadział się na zagwozdkę. Kwiaty przecież były uniwersalne - teoretycznie rzecz biorąc. Były miłym i subtelnym gestem, którym można było określić bardzo konkretne uczucia. - ... zasadniczo to co wolałabyś wobec tego dostawać? - zapytał na koniec. Bo przecież w swoim naiwnym i werterowskim przekonaniu wychodził z założenia, że kwiaty i biżuteria, tak? Tylko że Wanda znacząco odbiegała od ewentualnego wzorca werterowskich ukochanej. Żadna z niej była eteryczna i zwiewna nimfa, była krwiożerczą walkirią.
Piękną w swoim gniewie i dumną w swojej niezależności - przez co Kostek ze swoimi biednymi przedpotopowymi autorytetami miał problemy z pełnym jej zrozumieniem.
Zmarszczył lekko brwi, próbując sobie przypomnieć tę konkretną sytuację.
- Piliśmy nielegalnie w parku tyle razy, że kompletnie tego nie pamiętam. A chciałbym - westchnął po tych słowach. Bo przecież naprawdę teraz - tym bardziej - chciałby móc ten jeden raz przywołać do siebie konkretniej. Może nawet przypomniałby sobie, o czym wtedy rzeczywiście pomyślał? - Użyłem pewnie Veta i pomyślałem "kochaj mnie, Wando". Z tym się nie da wygrać, znałem grafy, które się na to łapały - absolutnie poważnie to powiedział. Pełna i śmiertelna powaga. - Może na takiego Peruna jak ty też zadziałało.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyNie Lip 02, 2023 11:45 pm


- Nie wiem… nie za bardzo potrzebuję czegokolwiek. W sumie lubię motocykle, ale bez przesady. Jeden mi wystarczy. – dodała na koniec, bo znając Kostka, to byłby gotów sprezentować jej całą kolekcję wydając na to całą swoją skromną pensję, nawet jakby miał potem nie jeść przez najbliższe kilka lat. - Zawsze możesz mnie obdarowywać tą swoją niedorzeczną poezją. Nie czuję potrzeby byś mi cokolwiek dawał w ramach nawet nie wiem czego, gesty mówią o wiele więcej niż prezenty. – i nie zagracają Ci mieszkania, nie musisz im wymieniać wody, a potem wyrzucać ich na śmietnik, gdy uschną.
- No już nie rób z nas takich alkoholików, był to raz czy dwa. Nie przesadzaj! – było zdecydowanie więcej razy niż raz czy dwa, ale Wanda wolała udawać, że tak naprawdę nie była skandaliczną kobietą, która rzeczywiście za każdym razem sprowadzała tego nieszczęśnika na złą drogę. Chociaż jemu to całkiem odpowiadało, gdy jeszcze wychodził ze swojej młodzieńczej fazy buntu, ale gdyby tak sobie przewertowała ich wszystkie spotkania, to przecież ona była zawsze mózgiem operacji i przeważnie nie miała zbyt przyzwoitych pomysłów na wspólne spędzanie czasu.
Nakryła oczy dłońmi cicho się śmiejąc z zażenowania. Wiedziała, że jej towarzystwo nie uchodziło za najlepsze pod słońcem, ale dopiero teraz się zorientowała, że naprawdę nie była najlepszym materiałem na żonę, a już z pewnością nie żonę syna Hetmana. Dobrze, że miała to wszystko w nosie i nie zamierzała się czymkolwiek przejmować, niemniej jednak ciekawie było sobie zdać z tego sprawę.
- Oczywiście, jestem zaślepiona miłością, jak prawdziwa nastolatka, tylko pod wpływem magicznego eliksiru, tyle że czaru słownego! – to brzmiało tak niedorzecznie, a już tym bardziej w kontekście Konstantego, który był honorowy aż do bólu.
- Ale czy wtedy nie powinnam być zaślepiona miłością i być jak chodząca psychofanka? – byłoby to absolutnie okropne i wstrętne, ale tonący brzytwy się chwyta. Na szczęście Kostek szanował cudzą wolną wolę i nigdy by jej tego nie zrobił.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyPon Lip 03, 2023 10:41 am

Już na sekundę oczy zapłonęły mu żywszym błyskiem. Na chwilkę. Bo już po chwili Wanda nie dość że zgasiła ten zapał, to jeszcze przydeptała go butem, niszcząc od razu wszystkie potencjalne plany czy pomysły.
- Jak to niedorzeczną - zapytał tonem tylko trochę urażonym. Przecież to był płomień jego duszy, natchnienie i inspiracja. Przy okazji mało szkodliwe dla otoczenia hobby. Pokręcił zrezygnowany głową. Już nawet pominął w tym wszystkim wielkość gestów nade podarki - bo i tak uparcie założył, że wobec tego wymyśli coś sam. Ewentualnie sięgnie po coś, co mogłoby mu pomóc. Albo zapyta Saszki. Chociaż z drugiej strony nie był pewien, na ile to ostatnie by pomogło, przecież sam łaził z bukietami goździków.
Uniósł brwi tylko, patrząc na Wilczyńską z pobłażaniem. Raz czy dwa?
- Jassssssne - jeszcze mógłby tylko oczami przewrócić dla lepszego efektu. - Nawet na tych schabowych zaczęliśmy pić o trzynastej i do tej pory nie mam pojęcia, jakim cudem szłaś później tak prosto po tej scenie.
Niesławne wyboru Miss Schabowego. Ach, jak dawno to było!
Z drugiej strony to też wcale nie było tak, że Wanda Kostka demoralizowała. Pod tym względem najpierw buntowniczo demoralizował się sam - bo przecież niecna walka z systemem i rodzicami w postaci popijanego wina i popalanych skrycie papierosów - a później pomogły mu w tym studia, bo przecież studenckie imprezy były ich nieodłącznym elementem i żadne Zaćmienie nie mogło tego na dłuższą metę zmienić. Konstanty potrzebował co najwyżej drobnego popchnięcia, a i to nie zawsze. Po prostu przy Wandzie czasami gubił pewność siebie i bardzo łatwo oddawał jej inicjatywę - zwłaszcza że przecież miała tak silną i dominującą osobowość, a początkowo nade wszystko obawiał się ją urazić.
- Nie mam najmniejszego pojęcia - zaśmiał się tylko. Brakowało również chęci, żeby jakkolwiek próbować weryfikować tę hipotezę. Zresztą, nie był pewien, czy to działało w ten sposób. Veto dawało kontrolę nad poczynaniami, ale czy i nad emocjami? Powątpiewał. Gdyby tak było, absolutnie nic nie stałoby na przeszkodzie, żeby zaczął wmawiać wszystkim po kolei napotkanym grafom i jegrom, że wcale nie są złe. - Chryste, wyobraziłem to sobie. Znaczy, miałem kiedyś dziewczynę, która była dosłownie moją fanką i teraz wyobraziłem sobie, że zachowujesz się jak ona i to przerażające.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptySob Lip 08, 2023 10:48 pm

- Oczywiście, zdanie podtrzymuję. Poezja jest absurdalnie niedorzeczna, natomiast poezja z twoich ust jest nadal dziwna, ale zaskakująco przyjemna. Nic nie rozumiem i nie ma to sensu, ale to uwielbiam. – uśmiechnęła się przy tym naprawdę ładnie, jak nie ona.
Co mogła poradzić na to, że wprost kochała niemal wszystko co Konstanty robił dla niej. Pomijając te nieszczęsne żołędzie, ale gdy na przykład przynosił te cholerne badyle jej do szpitala, albo czytał wiersze gdy była w śpiączce… Mogła tego normalnie nie lubić, ale gdy się dodało Kostka to tak jakby wszystko zmieniało.
- Jestem żołnierzem, trudne warunki to moje drugie imię. – i było to po części prawdą, bo nie takie rzeczy się robiło na poligonie po pijaku, czy po prostu znacznie gorsze rzeczy musiała wytrzymywać na froncie i w porównaniu z tym wszystkim chodzenie po wybiegu w skąpym bikini było banalnie proste.
- Chyba nie dość wyraźnie sobie wyobraziłeś. – wreszcie podniosła się z kanapy, by pokonać dzielący ich dystans i jak typowa fanka przykleiła się do jego ramienia, spoglądając tymi swoimi wielkimi, słodkimi oczkami z dołu na Kostka.
- Ciągle bym Ci mówiła jak baaaaardzo Cię uwielbiam, chichotałabym i śmiała się z każdego twojego żartu, nawet jakby był nieśmieszny, a już wprost byłabym zachwycona wszelkimi podarunkami, nawet kwiatami. Piszczałabym na ich widok. – roześmiała się autentycznie rozbawiona tą przerażającą wizją, gdy cały czas wisiała uczepiona ramienia Kostka, co by go trochę jeszcze podręczyć.
- A tak właściwie to czy jak kiedyś będziemy oficjalną parą, to będę dostawać listy z pogróżkami i martwe szczury? – natomiast to wydawało się całkiem interesujące, zwłaszcza w kontekście tego jaki charakter miała Wanda i jakie dojścia.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyNie Lip 09, 2023 1:30 am

Pokręcił głową z głośnym westchnieniem. Dziwna poezja. Absurdalna i niedorzeczna, zlepek wyrazów nie posiadający pozornie większego sensu. Mącenie wypowiedzi w pokręcony sposób, mówienie rzeczy bez mówienia ich wprost. Świat byłby o tyle bez niej smutniejszy, o tyle bardziej pusty. Niemniej przecież Wanda wyraziła jednocześnie bardzo jasno, że nie tylko jej to nie przeszkadza, ale nawet - NAWET! - sprawia jakąś niepisaną i dziwaczną zapewne przyjemność.
- Poezję ma rozumieć serce, rozum nie zawsze musi - powiedział na sam koniec, używając kolejnej głębokiej myśli ze swojego słownika aforyzmów i cytatów na każdą okazję.
- Uwierz, bardzo wyraźnie - niemniej i tak niedostatecznie, wyobraźni najwyraźniej zabrakło paliwa.
Najpierw uniósł brwi, przyglądając się, cóż ta kobieta wyczynia. Nawet przez chwilę może chciał rzucić coś zaczepnie, tylko popełnił strategiczny błąd, kompletnie dając się złapać na to spojrzenie. Na te wielkie, słodkie oczka w barwie nieba w czasie mroźnego poranka. Ten zimny jak ostrze odcień błękitu, który kompletnie roztapiał go wewnątrz. Na ten taki prosty przecież dotyk, gdy oplotła jego ramię niczym ośmiornica.
- Zrób tak chociaż raz, proszę - oznajmił, prawdopodobnie naprawdę mając na to myśli. Bo co innego uwielbienie kogoś obcego, kogoś z czyją sympatią czy jej brakiem nie wiązało się nic szczególnego - wtedy podobne rzeczy czy słowa brzmiały przeważnie groteskowo i trochę strasznie. Co innego, jeśli podobne uwielbienie było obopólne - wówczas mogło zwyczajnie cieszyć serce. Byleby z umiarem. Totalnie nie widział Wandy zachowującej się tak dłużej niż dwie minuty, przecież chyba by oszalała.
- Nie wiem. Nie sądzę? -nie brzmiało to aż tak pewnie, jakby chciał, mógł mieć przynajmniej taką nadzieję.
Tylko że teraz, tak korzystając z tej niesamowitej okazji, że Wanda była obok, jedną dłonią - tą, na której nie wisiał mu żaden dowódca wojsk specjalnych - delikatnie przejechał po jej szyi, żeby kilka dłuższych zbłąkanych kosmyków, które wymsknęły się z nisko upiętych włosów, założyć jej za ucho, a resztę odgarnąć z jasnej skóry.
Czuły i miękki gest. Przynajmniej jeszcze przez chwilę. Bo zaraz po tym spojrzał Wandzie w oczy z absurdalnie wręcz poważną miną, jakby właśnie chciał powiedzieć coś bardzo ważnego. Tylko że żadne słowa nie padły, tylko Kostek - szybko niczym jaszczurka - pochylił się, żeby ten odsłonięty tak czule przed chwilą fragment skóry najzwyczajniej w świecie ugryźć.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyWto Lip 11, 2023 3:02 pm

Spojrzała na niego trochę tak jakby był niespełna rozumu, bo żarty żartami, ale czy on na serio chciał, by się tak zachowywała? Niby przez chwile i wiadomo, że nie na dłuższą metę, ale czuła jakiś wstrętny dreszcz żalu na sama myśl, że musiałaby się w taki sposób zbłaźnić.
A potem jakiś wąż ją ugryzł.
Wstrętny padalec, zaczynał coś czego pewnie i tak, by nie skończył!
Spojrzała na niego ze skosa z jakimś takim niezrozumieniem w oczach, bo po co mówił A jak nie zamierzał powiedzieć B i tylko rozjuszy wstrętną bestię, która naprawdę usiłowała być dzielna i grzeczna!
- Nie zaczynaj jak nie zamieszasz skończyć. – mruknęła niezadowolona, bo za dobrze znała tego cnotliwego chłopczyka, który zaraz będzie krzyczeć, że rączki to on ma tutaj i czekamy do ślubu. - Nieładnie jest dręczyć innych. – dodała po chwili już nieco innym tonem, który był bardzo blisko łobuzerskiej natury Wandy, a ta lubiła się bardzo szybko aktywować.
I zaatakowała, nie trzeba było jej długo namawiać, też go ugryzła, tak dla równowagi we wszechświecie, ale zamiast uprzedniego pogładzenia dłonią przejechała językiem po ugryzieniu, kończąc swoją śliską wędrówkę tuż pod uchem, którego małżowinę bardzo, ale to bardzo delikatnie przygryzła.
- Jesteś taki wspaniały, takie niesamowity, jedyny w swoim rodzaju. – zaczęła niemal mu piszczeć do ucha wprost idealnie naśladując te rozwrzeszczane fanki, które nie raz i nie dwa, miała nieprzyjemność spotkać, gdy jakaś osobistość pojawiała się na mieście. - Kostek, jesteś taki kochany jak ja na Ciebie zasłużyłam? – wtuliła się w jego rękę cicho chichocząc.
Czuła ciary żenady za każdym razem gdy wydawała z siebie te żenujące dźwięki. Nie była w stanie zrozumieć jakim cudem coś takiego mogło się podobać mężczyznom, dlaczego miękli gdy kobiety robiły z siebie absolutne idiotki.
- Dobra, bo oszaleje. – westchnęła cierpiętniczo, gdy uwolniła rękę mężczyzny a sama się odsunęła na bok. - Naprawdę coś takiego by Ci się podobało? – uniosła brwi w lekkim zdziwieniu, bo nie wierzyła, by szczerze coś takiego chciał.
- Już jest tak późno?! – dopiero teraz popatrzyła w stronę okna, gdzie panowała prawdziwa ciemnica. - Twój pan z ABW chyba nam zakwitł za drzwiami.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyWto Lip 11, 2023 3:58 pm

- To był tylko odwet - zaczął się bronić od razu. Bo przecież wcale nie o to mu chodziło! Tylko i wyłącznie o to, że przecież ostatnio to Wanda go użarła. Wgryzła mu się w szyje niczym wampirzyca, tak bardzo nie szczędziła przy tym siły, że aż rozorała mu tymi kłami skórę. Miał po tym, o zgrozo, siniaka - po którym niemal już wprawdzie nie było śladu - a on sam naprawdę ugryzł ją delikatnie. Tak błogo nieświadomy, że przez to tym bardziej ten gest był sugestywny. Takie tam uszczypnięcie zębami wrażliwej skóry, zaczepne. - Wcale cię nie dręczę - oznajmił, nim odwet za odwet został wydany. Gdy teraz to Wanda ponownie - wbrew swojej opinii zwyczajnie zaburzając równowagę wszechświata - go ugryzła. I to dwa razy. Raz że w szyje, a jeszcze w ucho. - Wiesz, ja sporo...
Tym razem nie dała mu skończyć. Tym sposobem wcale nie usłyszała, tego, co chciał jej powiedzieć. Że sporo myślał. I że zasadniczo już po piątym razie, gdy udało mu się głupio zginąć w tej dziwnej pętli, to pojawiła się w jego głowie myśl, że właściwie to Wanda miała rację i może nie warto czekać na takie staroświeckie pierdoły jak ślub, zwłaszcza gdy sytuacja na froncie była tak niestabilna i gdy nie istniała całkowita pewność, że obojgu uda im się wrócić na czas. Tymczasem po prostu skrzywił się, gdy zapiszczała mu do ucha, tak w pierwszym momencie. Z każdym kolejnym wypiszczanym słowem po prostu na nią patrzył z zaciśniętymi ustami i ciężko było powiedzieć, czy próbuje się nie śmiać, czy zasadniczo cokolwiek innego.
- Nie. Cofam wszystko, co powiedziałem, chciałbym wbić sobie gwoździe w mózg, żeby o tym zapomnieć. Żałuję - powiedział kompletnie poważnie, nawet nie próbując jej zatrzymać przy sobie i potrząsnął głową na dobry początek, jakby to mogło mu pomóc w otrząśnięciu się z tych pisków. Z tej zakrapianej miodem słodyczy, cukrowych pałeczek i waty cukrowej.
Powiódł spojrzeniem za wzrokiem Wandy, w okno.
- Możliwe. Myślisz, że będzie mu przeszkadzało kilka kolejnych godzin? - zapytał powoli, patrząc na mrok za szybą. W rzeczywistości niekoniecznie się tym przejmował, bo uprzedzał chłopa zawczasu, a to pytanie było co najwyżej saperskim sprawdzeniem terenu.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyCzw Lip 13, 2023 11:47 am

Przewróciła oczami na tę jego wciąż niewinną świadomość.
- Dręczysz mnie cały czas, ale niech Ci będzie. – biedny, niczego nieświadomy chłopiec, tak bardzo przekonany jak to przecież nic takiego nie robi.
A potem żałował wszystkiego i prawidłowo, czekała na te słowa, gdy wszystko cofnie i jednak przyzna jej rację, że ABSOLUTNIE nie chce Wandy w takim wydaniu, bo to ani nie jest słodkie, ani jakiekolwiek poza strasznym, przerażającym i nie rób tak nigdy więcej.
- Czasem trzeba się przekonać na własnej skórze, inaczej ma się jakieś głupie wyobrażenia. Jak będziesz dla mnie okropny, to będę Cię w ten sposób torturować. – zaśmiała się udając, że tak, owszem, mówi kompletnie poważnie. - Żartuję, nie dość, że ja nie chcę przez to nigdy więcej przechodzić, to nie będziesz dla mnie w żaden sposób okropny. – a z pewnością nie specjalnie, chociaż i tak szczerze w to wątpiła, nawet jak Kostek coś odpierdalał, to rzadko było to coś naprawdę dotkliwego, chociaż…
Nie, nie chciała wracać do czegoś, co ledwie udało im się zamknąć i to z sukcesem.
- W końcu to ABW, nie do takich sytuacji są szkoleni, zdecydowanie sobie poradzi. – uniosła kąciki ust w szelmowskim uśmiechu, bo aż nie wierzyła, że mężczyzna może wyjść z inicjatywą zostania. - To co, spać? Chętnie bym się już położyła. – złapała go za rękę splatając ze sobą ich dłonie.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyCzw Lip 13, 2023 1:28 pm

Dręczenie było przypadkowe. Wcale się nie starał jakoś szczególnie, żeby przecież Wandę torturować. Tylko czasami... czasami po prostu tak wychodziło, gdy absolutnie nie miał niczego złego na myśli, gdy po prostu - tak po ludzku, jakby wcale nie był robotem! - chciał jej dotknąć, być bliżej.
Dobrymi intencjami piekło było wybrukowane, prawda?
Mógł tylko pokręcił głową ze zgrozą na samo wyobrażenie. Niby Wanda zaraz zaśmiała się dźwięcznie, niby obróciła swoją groźbę w niegroźny żarty, tylko że Kostek wcale tak do końca jej przy tym nie wierzył. Teraz, gdy zresztą zasmakował tego okropnego słodko-mdlącego smaku, to przejmowała go zgroza, że mógłby mieć okazję spotkać się z tym ponownie.
>NOWY LĘK - odblokowano
Kostek jeszcze przez chwilę patrzył za okno - prosto w ten gęsty mrok rozbijany delikatnym pomarańczowym światłem ulicznych latarni. Pojedyncza wielka i włochata ćma uderzyła miękko w szybę kilka razy, nim postanowiła poddać się w swojej krucjacie do oświetlonego raju. Ale dopiero gdy Wanda ujęła jego dłoń, gdy zacisnęła na niej palce, Kostek odwrócił głowę z powrotem w jej stronę. Przez kilka sekund kompletnie niczego nie mówił, tylko spoglądał na ten miękki uśmiech, na ten szelmowski błysk w niebieskich oczach, wsłuchując się w to, jak mocno zaczynało dudnić mu serce. Nie szybko - mocno, jakby próbowało właśnie przebić się na zewnątrz.
- Niekoniecznie - powiedział w końcu cicho, przysuwając się do Wandy o te pół kroku, drugą dłonią zadzierając jej głowę do góry. Bo naprawdę w tamtym momencie bardzo chciał ją pocałować - więc i to zrobił. Za pierwszym razem delikatnie, ledwo muskając jej wargi. Miękki i zwiewny dotyk motylich skrzydeł. Za drugim pewniej, bardziej stanowczo, palce przesunęły się do rytmu na jej kark, by nie pozwolić jej się tak łatwo odsunąć. Bo nie był jakąś tam głupią ćmą, która nigdy nie dotrze do źródła światła, dopóki ktoś jej nie otworzy okna.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyPią Lip 14, 2023 8:42 pm

A Wanda już zaczęła snuć myślowe przygotowania do spania, naprawdę była zmęczona, przede wszystkim psychicznie, bo ponownie rozegrała się słowna potyczka między nimi. Tym razem zakończyła się pozytywnie i na całe szczęście, bo nie była gotowa na kolejny, żałosny tydzień połączony z wizytami u jej ulubieńca – Felicjana Czartoryskiego. Przynajmniej tym razem nie przyjdzie totalnie przygnębiona i pozbawiona chęci do czegokolwiek i miała szczerą nadzieję, że dzięki temu wizyta będzie cokolwiek znośna.
Wracając jednak do przygotowań, to już myślała o przyjemnie miękkim materacu, o zrzuceniu ubrań na rzecz wygodnej piżamy, o tym jak się wtuli w Konstantego i będzie mogła zasnąć w jego ramionach, ale El-Galad miał nieco inne plany.
TEGO się zdecydowanie nie spodziewała, nie gdy jeszcze przed chwilą naprawdę ładnie go poprosiła, by jej nie dręczył, ale ten wstrętny dziad jak zwykle nie chciał się nikogo słuchać.
I co miała zrobić?
No nie wyrwie się mu przecież jak zbuntowana nastolatka. Wszakże pocałunek był zdecydowanie czymś co lubiła, a już zwłaszcza, gdy Kostek sam wyszedł z inicjatywą! Uśmiechnęła się gdzieś między pocałunkami, oddając je z zadowoleniem, chociaż drugą wolną dłonią wczepiła się paznokciami w jego plecy, na jego szczęście nie zapuszczała ich i były raczej krótkie.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyCzw Lip 20, 2023 11:08 pm

Nadal miał przez chwilę w głowie obraz tej ćmy. Jak odbijała się rozpaczliwie od szyby, jak nie mogła dotrzeć do swojego Edenu. A on przecież swój własny miał tuż przed sobą. Nie musiał też obawiać się, że jeśli go dotknie, to spłonie niczym nieszczęsny nocny motyl w płomieniu świecy.
Dlatego opuścił dłoń i objął Wandę. Ale i tak tylko na chwilę, bo ramię, które tak krótko obejmowało ją tak mocno, teraz powoli i stopniowo luzowało ten uścisk. Zamiast tego dłoń - do tej pory spoczywająca tak grzecznie i miękko na plecach - przesunęła się najpierw na jej biodro, by zaraz bezczelnie wprosić się tuż pod materiał tej nieszczęsnej wojskowej bluzy, tak mało przecież eleganckiej. Ale i sam gest elegancji w sobie nie nosił za wiele, gdy chłodna dłoń najpierw przesuwała się po miękkiej jasnej skórze ku górze, gdy palce zaciskały się na niej delikatnie, by na żebrach zmienić jednak kierunek i wrócić na plecy.
Normalnie pewnie zaraz faktycznie by się wycofał, grzecznie przeprosił za taki zryw. Tylko to nie był moment, w którym Konstanty by tak zwyczajnie i trzeźwo myślał. Po prostu upił się w sekundę tym, jak Wanda była blisko. Tymi pocałunkami, jej zapachem, jej dotykiem.
Wyplątał delikatnie dłoń spomiędzy jej palców, nim równie powoli i tak okropnie niechętnie się od niej odrobinę odsunął. Oddech uciekał mu szybko, podobnie jak szybko tłukło mu się serce w piersi, jakby właśnie ukończył maraton. Patrzył na Wandę, na jej twarz, na długie jasne rzęsy, nim brutalnie - był to pewnie równie brutalny dla nich obojga gest w tej chwili - wysunął dłoń spod jej bluzy.
Ale przecież to wszystko tylko na chwilę, na krótki moment. Bo zaraz po tym od razu pochylił się lekko i splótł ręce za jej plecami, tylko i wyłącznie po to, żeby ją podnieść. Na tyle powoli, żeby jednak miała czas i tych kilka sekund, żeby w ogóle zorientować się, co planuje zrobić.
A potem ponownie ją ugryzł. W szyje. Tym jednak razem nieco mocniej, nim spokojnym krokiem - niby to na spacerze - ruszył z Wandą na rękach do jej własnej sypialni.
Bo powiedział A.
To teraz powie B i niech to szlag wszystko trzaśnie.
***
Obudził się wcześnie. Znacznie wcześniej niż teoretycznie powinien, bo zasadniczo słońce obudziło się niewiele wcześniej przed nim. I leżał tak chwilę z zamkniętymi oczami, kompletny relaks. Jeszcze się dobrze nie wybudził ze snu, nie otrząsnął się z resztek senności. A później nastąpiło uderzenie w potylicę i gwałtownie otworzył oczy niczym w horrorze. Szeroko otwarte oczy wpatrzone teraz w jasną skórę tuż przed sobą, a Kostek wyrwał całkowicie jaźń z błogich i delikatnych objęć Morfeusza.
Wpatrywał się w plecy Wandy - o które zresztą nadal opierał się czołem - i nawet przez chwilę nie oddychał. Kilka sekund, po których powolutku i bardzo delikatnie się odsunął. Powoli jak przesuwa się płyta tektoniczna ziemi podniósł rękę, którą tak miękko ją obejmował do tej pory. Żeby jej nie obudzić. Serce rozpoczęło maraton, przyśpieszyło nieznośnie bieg.
A Konstanty równie powoli co wcześniej zaczął odsuwać się na sam skraj łóżka. Jakby każdy gwałtowniejszy ruch mógł obudzić co najmniej balroga. Po kilku długich minutach udało mu się wstać. Udało mu się zmusić do tego, żeby zesztywniałe nogi wyniosły go z sypialni, a praktycznie sparaliżowane ręce zamknęły za nim drzwi. To nawet nie było tak, że myślał o czymś konkretnym, po prostu starał się bardzo mocno nie myśleć.
Gdyby został w łóżku, to najpewniej albo obudziłby Wandę, żeby w akcie desperacji podsycanej paniką i kompletnie idiotycznymi wyrzutami sumienia po prostu ją BŁAGAĆ, by teraz za niego wyszła, najlepiej dzisiaj. Albo byłby chyba oszalał. A że wolał nie robić żadnej z tych rzeczy, to zrobił najpierw to, co powinien zrobić każdy cywilizowany człowiek - poszedł pod prysznic. Lodowaty prysznic. Tak zimny, że woda parzyła mu skórę, zupełnie jakby albo bardzo chciał się sam ostudzić, albo zwyczajnie ukarać. Małe kroki. Małe zadania. Wziął prysznic. Umył zęby. Wrócił niemal na palcach do sypialni, żeby zabrać z szafy Wandy swoje własne ubrania, które przecież zostawił.
Spojrzał na nią dosłownie na sekundę czy dwie, na jej białe włosy rozsypane w pościeli, na to jak rozkosznie wtulała się w poduszkę i z miejsca zrobiło mu się jednocześnie bardzo słabo i bardzo gorąco - dlatego jednak wrócił do łazienki, żeby teraz dla odmiany po prostu opłukać twarz równie zimną wodą co wcześniej.
Musiał coś zrobić. Musiał się czymś zająć. Chciał najpierw wyjść, żeby może po prostu pobiegać. Bieganie przecież było doskonałym oczyszczeniem. Tylko nie był pewien, czy Wanda nie obudzi się zanim wróci, a przecież gdyby obudziła się sama i jego nawet nie byłoby w mieszkaniu, to mogłaby to przecież niewłaściwie zinterpretować. Później chciał zapalić. Tylko że nawet nie miał ze sobą papierosów.
Stał tak kilka chwil w łazience wsparty obiema dłońmi o umywalkę i parzył sam na siebie w lustrze. A później na kilka kropel wody, które na lustrzaną taflę prysnęły, gdy opłukiwał twarz.
Starł wodę z lusterka. A później spojrzał na kabinę prysznicową. Musiał się czymś zająć. Czymś, co by go uspokoiło.
Nie było rzeczy bardziej uspokajającej niż sprzątanie. Nie istniała rzecz bardziej harmonijna niż harmonijne układanie i porządkowanie rzeczy. Pewnie dlatego zanim się w ogóle zorientował, to - jakby to było kompletnie normalne! - szorował płytki w łazience na kolanach. Tylko że wysprzątanie łazienki to było za mało. Zaraz przeniósł się do salonu i kuchni. Maniakalne i dokładnie wycierał kurze, każdą jedną możliwą przestrzeń, wytrzepał poduszki, dywany i dywaniki, powycierał listwy przy podłodze, wszystkie szczeliny w drzwiach, gniazdka elektryczne. Starł kurz wysoko na szafkach, pozamiatał - bo przecież nie odważyłby się włączyć odkurzacza, to mogłoby obudzić Wandę. Podniósł każdy możliwy przedmiot, odsuwał kanapy i szafki - bezgłośnie, bo przy pomocy telekinezy - umył podłogę. Wszystko metodycznie, szybko i możliwie najdokładniej.
A gdy zabrakło mu już przestrzeni, to jakby to było kompletnie naturalne, wyciągnął szufladę, w której były sztućce i rozłożył je na ścierce na blacie. Moczył je najpierw w misce z wodą w płynie, następnie w czystej, a finalnie wycierał i polerował, by układać je idealnie równo w szufladzie.
Bo to przecież było kompletnie normalne.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyPon Lip 24, 2023 9:12 pm

Nie tego się spodziewała, chociaż…
Chociaż mogła się spodziewać, że mu odwali.
W JAKIŚ sposób, tylko nie była pewna, w którą stronę.
Obstawiała raczej, że obudzi się w morzu kwiatów, najlepiej czerwonych róż, które pięknie kontrastowałyby z jej śnieżnobiałą karnacją. Kostek siedziałby na łóżku obok niej czytając jej jakieś absurdalne wiersze, które opisywałyby jej urodę, ale i uczucia jakie się w nim zrodziły po wspólnej nocy i używałby tych wszystkich wymyślnych słów na bardzo proste i miłe rzeczy. Zrobiłby jej śniadanie do łóżka, zasypując rozmaitymi gestami, które miałyby wyrazić jego miłość, ale przede wszystkim to jak bardzo był zachwycony.
Nooooo, niedoczekania.
Zamiast tego wszystkiego, zamiast bajki, od której zapewne dostałaby zgagi, obudziła się całkiem sama, w sterylnie wysprzątanym mieszkaniu, o czym JESZCZE nie wiedziała.
Było pusto i cicho.
Przeszedł ją naprawdę nieprzyjemny dreszcz, który bardzo szybko z siebie strąciła, jakby chciała udawać sama przed sobą, że nie jest jej przykro i ot, nic się nie stało, przecież miał pełne prawo zostawić ją samą po wspólnej nocy. Może mu się gdzieś śpieszyło, może musiał oddać książki do biblioteki albo jednak trochę się martwił o smutnego pana z ABW i nie chciał go tak trzymać tutaj… A może był najgorszym sukinkotem, którego Wanda zamierzała w niedalekiej przyszłości rozsmarować na podłodze jak najgorszą szmatę.
Z taką myślą udała się do łazienki, ale i tam nie zauważyła jak dziwnie czysto było, nawet nie uderzył jej zapach środków chemicznych do czyszczenia, była zbyt pochłonięta wymyślaniem tym co muz robi, gdy się spotkają. W taki piękny sposób upłynął jej prysznic, jak i całe szykowanie się, by zejść na dół do kuchni, gdzie doznała szoku i to takiego nie małego.
- Kostek? – prawdziwe zaskoczenie zmieszane z odrobiną radości, ale nie potrafiła w tym momencie dojść do ładu ze swoimi uczuciami, tym bardziej, gdy zobaczyła go polerującego sztućce. - Myślałam, że wyszedłeś. – dodała ciszej, po czym skupiła wzrok na tym przeklętym srebrze, czy czymkolwiek było to z czego zrobiono jej sztućce. - Co ty właściwie robisz i dlaczego? – stanęła w salonie przyglądając się swojemu partnerowi z naprawdę dużym zdziwieniem.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 EmptyPon Lip 24, 2023 9:36 pm

Zamarł na chwilę - ponownie niczym w filmach grozy, gdy główny bohater słyszy głos mordercy za swoimi plecami - z łyżką w dłoni. Przez chwilę rozważał bardzo poważnie, czy powinien spojrzeć na Wandę. Kilka bardzo długich sekund, w czasie których szukał odpowiednich słów, ale żadnych za nic w świecie nie mógł znaleźć. Cały spokój, który zbudował, cała harmonia ducha, którą układał bardzo klarownie - tak jak teraz te nieszczęsne sztućce w szufladzie - zaczęła się walić w sekundę.
- Ach, cześć - odparł jakoś tak machinalnie. Trochę jak robot. Nawet przez chwilę jeszcze nie podnosił wzroku, tylko wpatrywał się w łyżkę, szukając w niej utraconego opanowania. Wcale nie było to łatwe, bo znowu poczuł, że dosłownie drętwieją mu ręce. Czy tak wygląda zawał? Drętwieją obie ręce? A może tylko jedna? Teraz nie potrafił sobie tego przypomnieć, ale odnosił wrażenie, że może to faktycznie stan przedzawałowy. Serce waliło mu bardzo mocno i szybko, mimo że stał w miejscu. Ponownie zrobiło mu się dziwnie słabo i prawie na pewno pobladł, bo czuł chłód na twarzy, jakby odpłynęła mu z niej krew. - Przepraszam, nie chciałem cię budzić. Nie chciałem wychodzić, ale musiałem się czymś zająć, więc jakoś tak wyszło, że trochę posprzątałem. Ale już skończyłem, ale nadal spałaś, więc teraz poleruję sztućce, nie, że koniecznym było sprzątanie, przecież tu był porządek, tylko ja to po prostu lubię sprzątać, wiesz? - ale nawet nie dał jej chwili, by powiedziała, że wie. - To straszliwie odprężające i nie wymaga za wiele uwagi, a jest fantastyczne na zabicie wolnego czasu, zwłaszcza gdy jest go sporo do zamordowania. Ale skoro już nie śpisz, to jesteś głodna? Ja chyba tak, już zresztą jest odpowiednia pora. Może zrobię śniadanie? Skoczę najpierw po jakieś bułki czy coś, warzywa, nie wiem, może hummus? Jajecznica? Szakszuka? Może być nawet i bekon, jeśli wolisz, niektórzy nie wyobrażają sobie śniadania bez mięsa. Ogólnie śniadanie to najważniejszy posiłek dnia, powinnaś się zdrowo odżywiać i o siebie zadbać, zwłaszcza teraz, przecież dopiero co wyszłaś ze szpitala. - Niby mówił to wszystko spokojnie. Niby mówił powoli, niby artykułował pełne i logiczne zdania. Tylko mimo tego to wszystko pobrzmiewało jakąś paniką. Stresem. Nawet nieszczęsna łyżka - bo cały czas trzymał w dłoni tę samą - była teraz polerowana jakoś tak bardziej nerwowo.

Sponsored content
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 4 Empty


 
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Skocz do: