OIOM
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
OIOM  - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: OIOM    OIOM  - Page 3 EmptyCzw Paź 14, 2021 7:15 pm

Wilczyńska również trwała w tej przedziwnej zamrożonej chwili, zastygając w czasie, nie potrafiąc się ruszyć. Po prostu trwała, powoli analizując to co się wydarzyło i co mogło się zaraz wydarzyć, jeżeli pozwoli, by jej strach i jakieś durne emocje wzięły górę. Jeżeli pozwoli, by Kostek, no był po prostu Kostkiem.
Ale tak być nie mogło. Koniec tej pieprzonej sielanki i niedorobionej Wandy, która mówi słabowitym głosem i rumieni się na każde pieprzone słowo.
- Powinnaś odpoczywać? – uniosła brew w uprzejmym zdziwieniu, spoglądając w stronę Kostka mało przychylnym wzrokiem kogoś, kto był wyraźnie niezadowolony z odpowiedzi jaką usłyszał.
- Czy ty siebie słyszysz? – rozsupłała dłonie tylko po to, by je skrzyżować przed sobą. - Naprawdę tylko tyle masz mi do powiedzenia? – brzmiała i trochę nawet zachowywała się jak karcąca nauczycielka, która odkryła, że jej rzekomo pilny uczeń właśnie coś przeskrobał, ale usiłuje udawać, że wcale nic się nie stało.
Wróciła na należne jej miejsce, znaczy się tuż przed tym durniem, spoglądając mu jeszcze przez chwile nieśmiało w oczy. Jedna z dłoni powędrowała w jego stronę i znowu jak taka mała, zagubiona dziewczynka uczepiła się skrawka jego bluzy, chwytając w smukłą dłoń dosłownie rąbek materiału.
- A teraz mnie słuchaj, bo powiem to tylko raz i masz to sobie zapamiętać. – pogroziła mu metaforycznym palcem zaglądając w czeluście oczu. - Konstanty Albercie El-Galad, Kocham Cię, ty skończony idioto. – czy ona kiedykolwiek komukolwiek wyznawała miłość? Nie, to raczej nie było możliwe. Jedynym mężczyzną poza Kostkiem, w którego była wpatrzona jak w obrazek był jej ojciec.
A teraz nastąpiła ta wiekopomna chwila. Odkryła wszystkie karty, obnażyła się całkowicie i wcale, ale to wcale nie można było uświadczyć choćby cienia bladego rumieńca, czy zawahania w jej arktycznych oczach, która można by przysiąc, że płonęły prawdziwym ogniem pośrodku zimowej zamieci.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
OIOM  - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: OIOM    OIOM  - Page 3 EmptyCzw Paź 14, 2021 8:10 pm

Spojrzał na nią - choć mało pewnie, jakby nie był przekonany, czy w ogóle mu wolno i czy powinien. Bo przecież Wanda z pewnością byłą zmęczona ekscesami dnia dzisiejszego, wszystkie te przeżycia musiały solidnie ją zmęczyć i zużyć ubogi zapas energii. Dopiero co przebudziła się w szpitalu z tygodniowej śpiączki, nie miała czasu, by solidnie przetrawić to, co ją spotkało. Nikt nie dał jej szansy, by mogła solidnie odpocząć - Kostek również jej na to nie pozwalał w stopniu wystarczającym. Uznał więc, że Wanda potrzebuje czasu i spokoju. Pominął przy tym tak drobne niuanse jak to, że chyba sam również potrzebował tych czynników, choć ze zdecydowanie innych powodów.
Nie rozumiał tego oburzenia, bo w jego mniemaniu nie powiedział niczego złego. Znaczy, już teraz, sugerując odpoczynek. Poprzednie swoje słowa skatalogował jako wyjątkowo nietaktowne i po sekundzie uznał, że to o nie właśnie chodziło Wandzie.
- Masz rację, przepraszam. To było nietaktowne z mojej strony, nie powinienem był mówić czegoś takiego - powiedział to, co faktycznie miał na myśli, przy okazji myśląc o czymś kompletnie innym niż Wilczyńska.
Bo przecież... Był sobą. Był Kostkiem, Werterem na dachu. I tak jak prawdziwemu Werterowi pisana mu była wielka miłość, choć pełna cierpienia. Nieodwzajemniona, najszczersza na świecie.
Pewnie dlatego wciąż był tak samo zaskoczony, gdy Wanda stanęła tuż przed nim, gdy wpatrywała mu się w oczy z ogniem - tak gorącym, tak kontrastującym z tym lodowym kolorem - i gdy tak bez ogródek powiedziała, że go kocha.
Ot tak, najoczywistsza rzecz pod słońcem. Czwartek jak czwartek, nic specjalnego.
Zatrzymał się chyba w czasie na ten krótki moment. Nie potrafił oderwać spojrzenia od blasku jej oczu, zmroziły go w miejscu swoim wyrazem, a słowa z jej ust na moment zabrały mu zdolności myślenia. Już nawet nie zdolności logicznego rozumowania, a rozumowania jakiegokolwiek. Dlatego też Kostek - kwiat i duma Rzeczpospolitej Polsko-Elfickiej - wpatrywał się w Wandę w przedłużającym się milczeniu, ze zdumieniem. Jakby chciał zapytać "Co to za pomysł?" i dodać zaraz po tym "Chyba zgłupiałaś do cna".
Odetchnął trochę głębiej i delikatnie ujął dłonią te palce zaciśnięte na jego bluzie - na tej dłoni również zawiesił na moment wzrok.
- Rozumiem - powiedział zdawkowo, zerkając na Wandę spod rzęs Bez cienia strachu czy zażenowania. Choć serce tłukło mu się w piersi potwornie, sam Kostek był nadzwyczaj spokojny. Czwartek jak czwartek, co nie? - Ja Ciebie również, ale... i tak sądzę, że powinnaś się położyć i odpocząć. - Dodał to wszystko po krótkiej pauzie zaraz po "rozumiem".
Bo przecież... nie to, że uważał to mimo wszystko za reakcję postraumatyczną czy odreagowanie po abrakadabrach Felicjana, ale trochę w gruncie rzeczy tak. Trochę. Minimalnie. Odrobinkę - dlatego chciał bardzo taktownie, jak zwykle, pozwolić Wandzie odpocząć. I, broń Boże, w żaden sposób nie wykorzystywać jej ewidentnej podatności na bodźce czy sugestie.
- Choćbym miał Cię zanieść.
No tak, bo wcale nie stoicie dwa metry od łóżka. Prawda.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
OIOM  - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: OIOM    OIOM  - Page 3 EmptyCzw Paź 14, 2021 9:16 pm

A ona stała niczym niewzruszona walkiria, jak posąg Nike, jak Wenus, która wynurzyła się z morza oczekując swego Nemezis. Zdawać się mogło, że w jej hardym spojrzeniu nie idzie doszukać się choćby cienia zawahania, to Wanda wewnętrznie cała chodziła. Jak przerażona nastoletnia dziewczyna w odpowiedzi na swoje listowne wyznanie.
- Tylko tyle, zwykłe rozumiem... – ledwie zdążyła wyrazić swe ubolewanie i prawie weszła mu zdanie, gdy Kostek dokończył swoją wypowiedź. - A gdzie mój wiersz i romantyczna ballada na szczycie wieżowca ponad Warszawą podczas pełni księżyca? – zażartowała w tyn wyjątkowo nieodpowiedni sposób.
Denerwowała się.
Jeszcze chwilę temu wydawało jej się to takie łatwe i proste, jakby zrzucała z serca wyjątkowo nieprzyjemny ciężar, coś co od dawna pragnęła powiedzieć i wreszcie poczuła, że żyje. Tylko zaraz po tym jakby ponownie ktoś dociął dopływ tlenu, bo zaniemówiła, oczekując… aż bała się mieć jakiekolwiek oczekiwania.
- Przepraszam. Wcale nie potrzebuję niczego więcej, jesteś wszystkim czego pragnę. – splotła ich dłonie, wykorzystując okazję, gdy Kostek zainteresował się jej palcami i odczepił je wreszcie od miętoszonego materiału bluzy. Przysunęła się bliżej niego, skracając dystans między nimi jeszcze bardziej, ale nie na tyle by jeszcze móc słyszeć dudniące serce El-Galada. Lekko wspięła się na palce, a wolną dłoń wsunęła najpierw na ramię, by po chwili przenieść ją na jego kark. Początkowo jedynie spojrzała mu głęboko w oczy i wyszeptała całkiem słodkie i ledwo słyszalne coś co prawdopodobnie miało oznaczać: „Kocham Cię, Konstanty”. Ten uroczy moment przerwała pocałunkiem i nie jakimś ledwie muśnięciem jego warg, czy pierdołowatym cmoknięciem. Wreszcie pełnoprawnie skradła swojemu lubemu najprawdziwszy i wyczekiwany, namiętny pocałunek, delektując się nim odpowiednio długo. Opadła z powrotem na pięty, ale nie zamierzała się cofać ani o krok czy zmniejszać ich dystansu.
- Nie będę wskazywać palcem, kto się zarzekał, że nigdzie mnie nosić nie będzie. – dłoń powędrowała podobną ścieżką, sunąc drażniąco opuszkami po karku, odsłoniętej szyi na ramieniu, barku przez klatkę, by poniekąd zaprzeczając swoim słowom oparła palec wskazujący o splot słoneczny El-Galada, tykając go i dźgając w zaskakująco delikatny sposób jak na nią samą. Specjalnie mu wytknęła ten tekst sprzed… hohoho! I jeszcze trochę. Ten pamiętny czas, gdy spotkali się po latach w pubie, gdy odegrali tę śmieszną scenkę, gdy Kostek zmężniał i trochę wyszedł na ludzi, a Wanda wciąż go wodziła na pokuszenie.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
OIOM  - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: OIOM    OIOM  - Page 3 EmptyPią Paź 15, 2021 7:59 am

- Bo… jesteśmy w szpitalu. W środku dnia – odparł zupełnie poważnie, kompletnie nie wyłapując tego oczywistego wręcz żartu i tylko malutkiego przytyku do tego uwielbianego przez Kostka patetyzmu i wielkich słów. Poza tym – nie był gotowy. W żaden sposób nie przygotował się do sytuacji, w której miałby tak bezpośrednio obnażyć swoje uczucia. Bo to, że Wandę kochał było bezwzględne i mało warunkowe – tak być najwyraźniej miało, więc kim byłby, gdyby próbował targować się z losem? Lecz to, że miałby jej to wyznać, powiedzieć te słowa przepełnione magią starszą od wszystkiego co znane… to była kompletnie odmienna kwestia.
Tak długo, jak nosił te uczucia w sobie, tak był bezpieczny, tak ich relacja była niezagrożona. Teraz karty leżały na stole, a gracze weszli va banque i mogli przegrać wszystko. Lub wygrać.
I tego tak bał się Kostek, a o czym nawet nie myślał – bo o ile on sam wierzył, że miłość jest uczuciem świętym i czystym, że prawdziwa łączy ludzi na całe ich życie i że trafia się tylko ten jeden raz, o tyle nie wszyscy ludzie na świecie podzielali jego opinię, romantyczną i słodką w swojej naiwności wiarę.
Cytat :
- Kobieta, którą kochasz, wyznała Ci przed chwilą, że Cię kocha – nie masz więc powodu obawiać się odrzucenia Twoich uczuć – i teraz oznajmiła, że generalnie jesteś wszystkim, czego pragnie i nie potrzebuje niczego więcej. Co robisz?
a) Jesteś szczęśliwy, fajnie wyszło, mówisz swojej ukochanej o tym.
b) Jesteś Kostkiem i zdaje się, że jesteś tym faktem do głębi poruszony, lecz naprawdę bardzo daleko Ci do bycia szczęśliwym z takiego obrotu sytuacji i milczysz.
- Odpowiedź A, zdecydowanie!
- Uuuuuuuu, niestety nie, poprawna odpowiedź to, oczywiście, B. Bardzo nam przykro, PRZEGRAŁEŚ.
Milczał. Miał wrażenie, że cisza dookoła jest wręcz przytłaczająca, że dookoła nie ma żadnych innych dźwięków i każdy, kto tylko wejdzie przez drzwi, będzie miał okazję usłyszeć, jak serce tłucze mu w piersi – bo sam Kostek niewiele więcej słyszał. Niemal machinalnie zacisnął mocniej palce na skórze, gdy Wanda splotła ich palce ze sobą. I naprawdę był tam moment, w którym Konstanty chciał się odsunąć i faktycznie wziąć Wandę na ręce i zanieść ją do łóżka, by tym samym wymusić na niej odpoczynek oraz nabranie dystansu do całej sprawy.
Tyle że przegapił chwilę, w której byłby w stanie to zrobić. Wanda nagle znalazła się znacznie bliżej, lodowy czysty błękit jej oczu przysłonił mu świat. Blada dłoń nakreśliła gorący ślad na jego ramieniu, zostawiła po sobie niemal bolesne mrowienie, gdy sunęła po skórze do karku. Naprawdę chciał się odsunąć, taktownie – czy raczej wyjątkowo nietaktownie – przerwać tę chwilę, ten wiszący między nimi pocałunek. Lecz oderwał spojrzenie od tego wiążącego go w miejscu błękitu, a wzrok zjechał niżej. I to zapewne był olbrzymi błąd z jego strony, bo jego oczy w swojej wędrówce zapewne ku podłodze napotkały usta. Te cudowne, pełne usta, ich delikatny ruch, gdy wyszeptała te trzy słowa, to zamiast się odsunąć jak miał w planach, nachylił się delikatnie – tak kompletnie mimowolnie! Ten krótki moment pełny napięcia, tuż przed pierwszym pocałunkiem.
Na krótką chwilę udało mu się wyłączyć myślenie – choć nie do końca sam, Wanda zdecydowanie miała w garści ten przełącznik – wolną dłonią objął ją talii, przycisnął do siebie ciasno, by była możliwie jak najbliżej. Drugą rękę wyplątał spomiędzy splecionych ze sobą palców, by i ta wylądowała na plecach Wandy, miękko przesunęła się po jej kręgosłupie na bark. Ich pierwszy prawdziwy pocałunek, w tych kompletnie sterylnych i mało sprzyjających warunkach. A i tak to nie Kostek go przerwał – mimo że nawet nie chciał do niego dopuścić w tej pierwszej chwili, gdy zorientował się, co się święci.
Ledwo dotarły do niego słowa Wandy – przede wszystkim ze znaczącym opóźnieniem. Trwał tak chwilę z zamkniętymi oczami, przyśpieszonym oddechem i sercem wciąż i wciąż galopującym przed siebie. Otworzył oczy dopiero po tym delikatnym dźgnięciu w pierś. A, tak. Ziemia do Kostka, halo. Zarzekałeś się, że nie będziesz nosił Wandy na rękach.
- Najwyraźniej się myliłem – odparł krótko i zabrał jedną dłoń z jej pleców, odsunął się delikatnie. Wszystko po to, by bez cienia zawahania objąć ręką zgięcie jej kolan i faktycznie ją podnieść. Nie czekał na żadne słowa, protesty, na nic. Ot tak, jak co czwartek, zaniósł Wandę do łóżka. Położył ją delikatnie na materacu, wysunął spod niej ręce. – Musisz odpocząć. Nie jesteś do końca sobą – powiedział to cicho zanim się wyprostował, uciekając od Wandy wzrokiem. Nie była sobą, przynajmniej nie tak całkiem i nie na tyle, by Kostek mógł to zignorować.
W ciągu ostatniej godziny jej nastrój i nastawienie zdążyło zmienić się o dobre sto osiemdziesiąt stopni. Więc… skąd sama Wanda mogła mieć pewność, że to właśnie ona przemawiała, a nie nagromadzone czynniki zewnętrzne? I tym bardziej – skąd Kostek miał to wiedzieć?

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
OIOM  - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: OIOM    OIOM  - Page 3 EmptyCzw Paź 21, 2021 11:07 am

Wahanie Kostka było poniekąd przytłaczające. Zdawała sobie sprawę, że jest względnie upośledzony w kontekście relacji damsko-męskich i nie może od niego oczekiwać standardowych reakcji, ale bywało to trudne. Niemal za każdym razem musiała z niego to wszystko wydusić i popchnąć w odpowiednim kierunku, by ten cokolwiek zrobił czy w ogóle się otworzył. Gdzieś tam z tyłu głowy miała świadomość trudnej natury Kostka i jego nieśmiałości, i naprawdę doceniała jak bardzo się zmienił, jak bardzo stopniał w jej obliczu ukazując swoją kruchą naturę i masę wątpliwości, które i ona dzielił. Niemniej jednak były momenty, że pragnęła bardziej zdecydowanego El-Galada. Chciała, by to on coś zainicjował, chciała nie musieć z niego wszystkiego wyduszać, jakby raz na... jakiś czas się otrząsnął ze swojej Werterowskiej wizji fatalistycznej miłości. Ale taki właśnie był Kostek i choć mogło być to męczące momentami, to jednak właśnie takiego go zaakceptowała i pokochała.
- Dobrze, że mam silnego mężczyznę, który może mnie przenieść trzy kroki, bym z powrotem wylądowała w łóżku. - zamruczała zaczepnie, wcale nie przejmując się obojętnością i zdystansowaniem jakie prezentował Kostek.
Cała ta sytuacja była bardzo komiczna, gdy ona usiłowała zachowywać się normalnie i adekwatnie, a Kostek jakby wręcz przeciwnie. Mogło się wręcz wydawać jakby niemal na siłę chciał zachować się zgoła inaczej, negując wszystko co robiła Wanda.
- Dziękuję. - złapała moment, w którym nie mógł od niej uciec, gdy się nad nią pochylał oddając z powrotem w objęcia miękkiego materaca. Właśnie wtedy przytrzymała go przy sobie, tak blisko jak tylko mogła, chwytając jego twarz w dłonie i całując gorąco w policzek.
- Cały tydzień leżałam w łóżku, ile mam jeszcze odpoczywać... - przykładając głowę do poduszki poczuła jak ogarnia ją potworne zmęczenie. W tej jednej chwili świat zawirował i dobrze, że znajdowała się na miękkim posłaniu, leżąc bezpiecznie pod kołdrą. Walczyła jeszcze przez jakiś czas z samozamykajacymi się oczami, ale w którymś momencie poddała się, a Kostek ponownie znikł w ciemności, gdy Wilczyńska zwyczajnie odpłynęła.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
OIOM  - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: OIOM    OIOM  - Page 3 EmptyCzw Paź 21, 2021 12:00 pm

Kostek miał bardzo jasne podejście do relacji międzyludzkich – zdystansowane. Trzymał ludzi przy sobie, lecz na tyle daleko, by nie weszli na ten poziom komfortu, który pozwoliłby im na zwyczajną poufałość lub, o zgrozo, intymność. Zawsze stawiał bardzo widoczną granicę, której dana osoba nie mogła przekraczać przy kontaktach z nim – bo tak było prościej. Przy Wandzie jednak ta granica była niewyraźna. Miejscami wyjątkowo nieregularna, wysunięta głęboko na rejon jego prywatności, a gdzieniegdzie zupełnie nieczytelna, gubiła się w głębokim lesie i Kostek nie potrafił jej znaleźć w żaden sposób.
Gdyby określili swoją relację, to i byłoby łatwiej i czytelniej. Obecnie trwali w zawieszeniu, gdzieś pomiędzy magiczną wyspą przyjaźni, a przylądkiem miłości – i to sprawiało Kostkowi problem.
Nie ufał stanowi Wandy na tyle, by pozwolić zarówno jej, jak i sobie, na przejście i większe deklaracje. Miał wątpliwości jedynie co do pobudek, które nią kierowały – miał wątpliwości również przez wzgląd na ingerencję Felicjana.
Kostek miał bardzo wiele wątpliwości, lecz wszystkie pochodzące z jednego źródła.
Pomijając już jak sztywny był jego kręgosłup moralny w… no, przynajmniej kilku istotnych kwestiach, a o czym Wanda nawet jeszcze nie wiedziała. Chyba nigdy nie miała okazji widzieć stanowczego Kostka. Jeszcze. Teraz przejawiał pewne asertywne zachowania, ale tylko trochę. Bo przecież… no Wanda. To była Wanda.
- To była przyjemność – odparł, zatrzymując się na chwilę w miejscu. Bo żaden to był problem, czysta i niezmącona niczym przyjemność.
Otulił ją jeszcze kołdrą – a jakże inaczej? – i pogładził po włosach, gdy tak zakopała się w pościeli. Dopiero po tych zabiegach odsunął się od łóżka i westchnął ciężko, patrząc w sufit i niemal widoczne na jego twarzy były słowa „Boże coś Polskę…”
***
Ledwo pamiętał, że porucznik Zapolska miała do niego… sprawę, tak? Pewne wydarzenia dosłownie sprzed chwili zupełnie wybiły go z rytmu, zaburzyły zwyczajowe myślenie i klarowność myśli. Dlatego przypomniał sobie o tym dopiero na zewnątrz, gdy rześkie powietrze owiało mu twarz, gdy wiatr szarpnął go za bluzę.
Potrząsnął głową – zniesmaczony z lekka sam sobą, że mógł zapomnieć – i zawrócił do szpitala. Przecież takie opuszczenie obiektu bez wcześniejszego spełnienia swojej obietnicy byłoby wyjątkowo nietaktowne.
Wrócił do środka i udał się pod wskazane wcześniej drzwi. Zastukał. No i… no czekał.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
OIOM  - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: OIOM    OIOM  - Page 3 EmptyCzw Paź 21, 2021 1:03 pm

Hania siedziała sobie w lekarskiej kanciapie, czekając aż Kostek przestanie z Wandą rozmawiać. Rozumiała doskonale, że potrzebowali dla siebie trochę czasu i prawdę powiedziawszy, to ostatnią rzeczą jaką chciałaby oglądać to wyznawanie sobie przez nich miłości, bo chyba by się rozsypała do końca. Zapewne gdyby nie fakt, że wpadła w wir pracy, to dawno by już oszalała. Robota – bardzo dużo roboty – trzymały ją jako – tako przy życiu. I Judyta z Leną. Choć ta druga niedługo miała zostać kolejnym powodem do zmartwień biednej Han’lynn.
Przeglądając konwencjonalne wyniki badań Wilczyńskiej, usłyszała pukanie do drzwi. Powiedziała magiczne „proszę” i do środka wszedł nie kto inny, jak Kostek. Hania wstała i pokusiła się nawet o blady uśmiech, który jednak był pozbawionych tych uroczych dołeczków, które zwykły się pojawiać.
Dziękuję, że przyszedłeś – powiedziała na starcie. Nie wiedziała, czy powinna zapytać o to, jak tam rozmowa z Wandą czy też nie. – Wyniki badań pani major są bardzo dobre, więc zostanie wypisana ze szpitala za tydzień. – Nie była to do końca informacja, którą powinna Kostkowi udzielać, bo nie był rodziną… no ale w sumie pomyślała, że chciałby wiedzieć, kiedy się pojawić i Wandzie pomóc. Czy coś. – Chciałabym Cię prosić o przysługę – nie ma co owijać w bawełnę, postanowiła przejść od razu do tematu. – Lena – adoptowana córka Janusza, którą wspólnie… wychowujemy – niedługo idzie na pierwszą poważniejszą misję terenową. I widziałam, że jej oddział ma wam towarzyszyć. Wiem, że proszę o wiele, ale… byłbyś w stanie zwrócić na nią uwagę? – Nie było żadną tajemnicą to, że Zapolska była z Cichockim. Konstanty zapewne wiedział, że Janka już stosunkowo długo nie było. I zapewne to był powód, dla którego Hania wyglądała tak, a nie inaczej. – Chciałabym się nie martwić chociaż o nią. – Westchnęła ciężko.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
OIOM  - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: OIOM    OIOM  - Page 3 EmptyCzw Paź 21, 2021 1:29 pm

- Nie ma za co – odpowiedział niemal mechanicznie na pierwsze słowa Zapolskiej. Na drugie zaś pokiwał jedynie głową, przyjmując informację do siebie. W porządku. Jej stan fizyczny pozwalał na opuszczenie szpitala. Kostek nie miał najmniejszych powodów by w to wątpić – ostatecznie porucznik Zapolska była najlepszym uzdrowicielem w Polsce, o ile nie na świecie. Niewielu przecież było lekarzy, którzy zdolni byliby do wyciągnięcia kogoś, kto już stał jedną nogą w trumnie.
Przekrzywił głowę, gdy padło zdanie o prośbie – bo cóż też mógł dla niej zrobić? Przez chwilę obawiał się, że Han’Lynn poprosi go o coś, czego nie mógłby zrobić, jak chociażby podróż w głąb Zony, by odnaleźć Cichockiego. Nie mógłby tego zrobić i nie mógłby jej tego obiecać.
- Tak, słucham – Wyprostował się, wsłuchując uprzejmie i z uwagą. Hania nie zdążyła nawet dobrze skończyć swojej prośby. – Oczywiście – jak pocisk, serio. Ale on osobiście uważał, że Cichockiemu jest winien naprawdę sporo. Bo może i przypadkiem, ale chłop totalnie życie mu ocalił. Albo dusze przynajmniej. – Mam wielki dług wobec kapitana Cichockiego, może w ten sposób choć częściowo go spłacę. – Aj, synek, nawet nie wiesz, jak bardzo spłacisz.
Niemniej Konstanty doskonale wiedział o zaginięciu geografów. Na Boga, jeden z geografów był jego serdecznym przyjacielem, a inny z kolei… no pomógł mu kiedyś i tak jakoś wyszło, że się Kostkowi rzucali Cichoccy w oczy. Pomijając już huk plotek, jak to Cichocki najpierw młódkę z Zony przywlókł, a później w ogóle popłynął do krainy jakiejś fantazji, bo przecież Zapolska.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
OIOM  - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: OIOM    OIOM  - Page 3 EmptyCzw Paź 21, 2021 1:45 pm

Wiedziała, że są rzeczy niemożliwe, o które nie ma co prosić. Gdyby mogła, sama poszłaby w tę Zonę i zaczęła Janka szukać na własną rękę. Mimo że nie miała dużego doświadczenia w podróżowaniu po niej, a zwłaszcza sama. Miała jednak dużo obowiązków i nie mogła pozwolić sobie na taką wycieczkę. Ludzie ją potrzebowali tu i teraz, jej umiejętności sprawiały, że potrafiła praktycznie kogoś zza grobu wyciągnąć. I nikt o zdrowych zmysłach nie pozwoliłby jej tam pójść. Dlatego musiała wierzyć, że Janek wciąż żyje i że uda mu się znaleźć drogę powrotną do domu.
Trzeba przyznać, że nie spodziewała się odpowiedzi TAK szybko. Kostek odpowiedział niemal od razu, wystrzelił niczym z armaty. Słysząc, że się zgodził, poczuła swoistą… ulgę? Wiedziała, że jeżeli Kostek będzie mieć na Lenę oko, to ta będzie bezpieczniejsza; Nie było oczywiście tak, że Hania nie wierzyła w dziewczynę, że nie da sobie rady czy coś. Lena była naprawdę bardzo ogarnięta, w Akademii rozwaliła wszystkich na łopatki i w trakcie przysięgi trzymała sztandar. Co nie zmieniało faktu, że była niedoświadczona. Bardzo.
Dziękuję – powiedziała, uśmiechając się. Teraz nieco mniej blado. Konstanty zapewne zauważył, że trochę jej ulżyło. – Myślę, że Janusz nie traktuje tego jako „długu”, który musisz w jakieś sposób spłacić. – Taka była prawda. Janek nie robił rzeczy, żeby potem mieć coś w zamian. Uratował życie Kostka przypadkiem, ale gdyby to robił z pełną świadomością, to Hania byłaby pewna, że by się nawet nie zawahał.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
OIOM  - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: OIOM    OIOM  - Page 3 EmptyCzw Paź 21, 2021 1:55 pm

To była sprawa honoru, już nawet nie długu samego w sobie. Gdy ktoś dla Ciebie coś robi - zwłaszcza bezinteresownie - Twoim honorem jest mu odpłacić, wspomóc w potrzebie. Rozumiał doskonale pobudki Zapolskiej, że chciała chociaż odrobinę chronić przybraną córkę. Przecież jego ojciec zrobił dokładnie to samo, gdy Kostek ruszał w swoją pierwszą prawdziwą podróż w Zonę. Tyle że Konstanty nadal nie zdawał sobie sprawy, że to właśnie Han'Lynn Zapolska miała nad nim czuwać.
Życia krąg. Najpierw trzymasz na kimś oko i zanim się zorientujesz, to Ty go prosisz, by trzymał oko na kimś jeszcze innym.
- Chciałbym móc powiedzieć, że zapewnię Lenie bezpieczeństwo, lecz byłoby to kłamstwo - powiedział jeszcze zupełnie poważnie. - Zrobię jednak co w mojej mocy.
A tej z kolei miał całkiem sporo, albo przynajmniej wystarczająco, by ochronić jedną dziewczynkę przed śmiercią. Taką przynajmniej miał nadzieję. Zresztą, już w tej szpitalnej sali wiedział dokładnie, jaki Lena dostanie przydział. I jeśli nabrała choć odrobinę cech Cichockiego, to nie będzie zachwycona swoimi nowymi i tymczasowymi obowiązkami.
- Wiem. - Zawahał się na moment. - Ale chcę. I to jest zasadnicza różnica.
I po tych słowach mogli się już tylko pożegnać.
A jakże.
A jegrze.

zt x3 (Haniałkę, Wandałkę i Kostałkę)

Sponsored content
OIOM  - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: OIOM    OIOM  - Page 3 Empty


 
OIOM
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3
 Similar topics
-
» OIOM

Skocz do: