Alfa
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyPią Lip 15, 2022 8:31 pm

Wyrwał nóż z ręki. Trzymał przez chwilę rękojeść, oddychając szybko i głęboko, lecz nagle - kompletnie bez żadnego powodu - ten nóż wypadł mu z dłoni. Trzęsące się palce nie były w stanie go dłużej trzymać. Janek odwrócił powoli głowę, by spojrzeć na swoje niedokończone dzieło. Na krwawą papkę, na porwane nożem mięso, na przybrudzoną krwią biel kości. Zamknął oczy i jednak odchylił głowę do tyłu, drżąca nieustępliwie ręka opadła na udo.
- Nie. Nie dam rady - powiedział to cicho, niemal szeptem, sam do siebie. Nadal miał zamknięte oczy. - Nie umiem, proszę Stokrotki - dodał jeszcze i głos zadrżał mu na sam koniec, zupełnie jak dłoń jeszcze chwilę temu. - Głupio tak długo umierać.
Wciąż drżącą dłonią wyłuskał z trudem papierosa i wsunął go do ust. Z jeszcze większym trudem odpalił zapałkę. Palił tak przez chwilę, aż zostawił papierosa między wargami, potrzebował wolnej ręki - tej sprawnej, rzecz jasna. Miękko odpiął kaburę na udzie i wyciągnął pistolet. Przez chwilę przyglądał mu się w milczeniu, ćmiąc spokojnie papierosa. Ułożył chwytak między kolanami i ścisnął, by zatrzymał się w miejscu. Szarpnął od niechcenia zamek, by przeładować, by nabój znalazł się w komorze. Położył luźno pistolet na udzie i ponownie sięgnął po papierosa.
Wdech pełen dymu i smrodu bagien.
Wydech.
- Zatańczysz ze mną jeszcze raz... - zanucił cicho. - Ostatni raz. Nim skończy się ten bal... - zaciągnięcie się papierosem. Wypuszczenie dymu z płuc. - Nadziei iskra błyśnie w nas i zgaśnie w nas. - Ostatni błogosławiony haust dymu i powietrza. - Jak niepotrzebna łza.
Skończył nucić i zgasił papierosa. Westchnął ciężko.
- Szkoda trochę.
I to było ostatnie słowa. Janek złapał uchwyt pistoletu i powoli uniósł go do góry, oparł zimną lufę o prawą skroń. Zamknął oczy.
I trzy...
Dwa...
Jeden.
Bum.

Grześ Chrzan
Grześ Chrzan
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyPią Lip 15, 2022 8:36 pm

Cieszył się na myśl o tej wyprawie niesamowicie. Już od tygodnia pakował do przepastnej paszczy Bagażu ciepłą bieliznę, swetry, niepsujące się przekąski (całą masę przekąsek!), kilka książek i notatników, pióro i butelkę atramentu, zestaw garnków i patelni... Cud, że mebli ze sobą nie zabrał. A właściwie to nie tyle cud, co mina Bagażu na widok Grzesia zastanawiającego się na głos, czy by nie zabrać ze sobą łóżka.
I oto wreszcie byli na wyciecz... na Wyprawie.
Hobbit przyodziany w ciemnozielony płaszcz z kapturem szedł energicznie i obserwował wszystko wokół (naliczył już trzy rogogłowy, odkąd weszli do Lasu Tysiąca Wysp! niesamowite!), a Bagaż posłusznie truchtał parę metrów za nim. Nie zważając na nic (i nikogo) na swej drodze - deptał i tratował, zostawiając za sobą ślad z połamanych krzewów i drzewek, które nierozważnie ośmieliły się rosnąć na jego drodze.
- Bo wie pan, szanowny Bagażu - kontynuował jakąś perorę Grzegorz. - To bardzo ważne, żeby mieć wygodną poduszkę. Może nawet najważ... Bagażu? - zapytał zdezorientowany hobbit. Ale Bagażu już nie było.
Pogalopował przed siebie, tratując wszystko na swej drodze.
A kiedy zasapany niziołek wreszcie go dogonił (na całe szczęście nie było trudno podążać po jego śladach), to aż zdębiał. Zdołał wydusić z siebie tylko coś przypominającego pisk myszy ("iiiiik!").
Bo co robił Bagaż?
No jak to co.
Upierdalał rękę boru ducha winnemu turyście.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptySob Lip 16, 2022 2:10 pm

MG


Nazywanie sytuacji Janusza kiepską zapewne byłoby sporym niedomówieniem i eufemizmem.

Nóż – który w normalnych warunkach zapewne nie miałby najmniejszego problemu by przedostać się przez kość – teraz zawiódł i stępił się niczym byłby zabawką kupioną w przysłowiowym chińczyku za pięć złotych. Ta wizja zdecydowanie nie podbudowała Janka na duchu i sprawiła, że wiedział jedno – nie uda mu się odciąć tej cholernej ręki, co zapewne będzie się wiązało z długim i kto wie jak bolesnym umieraniem. Kompletnie bez sensu.
Stokrotka patrzyła tymi wielkimi ślepiami na Janusza. Ciężko stwierdzić, czy rozumiała, co się działo, ale gdy zobaczyła jak ten wyciąga broń zaczęła drzeć się niemiłosiernie, jakby to ktoś ją miał zaraz postrzelić i obedrzeć ze skóry. Może właśnie te krzyki sprawiły, że Bagaż postanowił od Grzesia uciec (swoją drogą, pan hobbit również był w stanie je usłyszeć, mocno wyraźnie).

Pistolet został przyłożony do głowy. W takich momentach podobno ludziom przebiega całe życie przed oczami – czy widział Lenę, Hanię, Judytę? Może nawet i Saszka się w tych wizjach pojawiał. Wiele w Polsce zostawił, pamięć o nim nie zginie. Jak jednak sobie poradzą jego najbliżsi? A może już dawno uznali go za zmarłego, skoro tyle czasu nie wrócił?
Janusz już miał nacisnąć spust, gdy poczuł jak coś… gryzie go w tę nieszczęsną rękę. Usłyszał chrup kości, a następnie poczuł ból, który był do zniesienia tylko dlatego, że Cichocki wcześniej znieczulił się alkoholem. Zdecydowanie nie było to miłe uczucie, ale z drugiej strony problem nie bycia w stanie odcięcia sobie ręki zniknął. Ta bowiem została odgryziona przez… coś. Jak Janek patrzył na Bagaż nie do końca wierzył w to co widzi i zapewne mógł to zwalić na omamy z bólu, alkoholu i cholera wie czego jeszcze.

Gdy Grzesio dobiegł, jedyne co zobaczył to fakt, że jego Bagaż odgryzł „turyście” rękę. Jednocześnie patrząc w niebo był pewien jednego – zaraz będzie pora na drugie śniadanie.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptySro Lip 20, 2022 9:05 pm

Krótka chwila przed naciśnięciem spustu, ułamki sekund na przemyślenie całego swojego życia, zobaczenie go ponownie w zwolnionym tempie. Klatka po klatce najważniejsze ujęcia. Czy na pewno powinien? Czy naprawdę przeżył już wszystko? Czy był gotów tak po prostu pożegnać się z życiem?
Tak. Bo Janusz włóczył się od miesięcy w bezkresnym ciągle zmieniającym się scenariuszu. Dzień za dniem, tydzień za tygodniem. Każdy kolejny wysysał z niego nadzieję coraz bardziej, nawet jeśli on sam nie miał tej całkowitej świadomości.
Uderzyło w niego przede wszystkim to, że pewnie i tak został uznany za zmarłego. Zaginiony w Zonie. Pewnie nawet dali mu pośmiertny awans, Młoda dostała pokaźną sumę za stratę ojca w czasie misji poza Horyzontem.
Miał dobre życie. Chyba. Tak nieobiektywnie sądził. Może i niezbyt długie, ale kto chciałby żyć wiecznie?
Ale nie zdążył nacisnąć spustu i pożegnać się sam ze sobą. Coś wielkiego rzuciło się na niego z pełnym impetem, Janusz usłyszał nieprzyjemny trzask pękającej pod zębiskami kości. Otworzył oczy, pistolet odsunął się od skroni, Cichocki z niedowierzeniem patrzył na wielką skrzynię, która właśnie odgryzła mu rękę.
I zemdlał.

Grześ Chrzan
Grześ Chrzan
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyCzw Sie 04, 2022 7:37 pm

Grzegorz pisnął (całkiem głośno) i biegiem rzucił się w stronę tej dziwacznej i przerażającej scenki rodzajowej. Otwartą dłonią zaczął okładać Bagaż po wieku.
- Niedobry Bagaż, niegrzeczny Bagaż, oddaj panu rękę! - krzyczał z płaczem, a łzy wielkie jak grochy ciekły mu po policzkach. Bagaż tylko spojrzał na hobbita z wyrzutem.
- Cóżeś zrobił! Tak nie można! Jesteś okropny, okropny! - krzyczał dalej Grzegorz, a Bagaż patrzył z przekąsem. I jakimś takim upomnieniem w... no, nie w oczach, ale w wieku. Grześ nie od razu się zorientował, że skrzyni o coś chodzi. - No co? O co ci chodzi? To nie ja zjadłem czyjąś rę... Ooo, ojej! - zakrzyknął głośniej, kiedy wreszcie dotarł do niego przekaz maniakalnej walizki na nóżkach. - Masz rację, tak, tak, bandaże, szybko. I jeszcze jodynę mi podaj. I nalewkę wujka Mściwora, zdecydowanie. Przecież to trzeba opatrzyć! - mamrotał bardziej do siebie niż do swojego towarzysza. Ale niczemu to nie przeszkadzało - Bagaż i tak posłusznie wyrzucał z siebie wymieniane rzeczy (i parę innych przydatnych zresztą też).
Grześ z wielkim przejęciem zajął się opatrywaniem tej koszmarnej, koszmarnej rany (o ile tak można było w ogóle nazwać uciętą kończynę...). Wystawiając lekko koniuszek języka polewał kikut najpierw jodyną, a później nalewką, która miała całą masę leczniczych właściwości. Gdyby hobbici kiedykolwiek słyszeli o antybiotykach, to pewnie skojarzyliby tę nalewkę właśnie z nimi.
- No, gotowe - sapnął niziołek z niejakim zadowoleniem, przyglądając się swojemu dziełu.
No i teraz chyba był czas, żeby obudzić pana turystę?
Grześ poklepał mężczyznę po policzku delikatnie (swoją drogą, ten pan był ogromny, zupełnie jak w tej książce o Luliverze w krainie giliputów), z nadzieją, że może dzięki temu pan się obudzi.
I tylko jednego Grześ nie wiedział - w jaki sposób ma go przeprosić za to, że Bagaż zjadł mu rękę.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptySro Sie 10, 2022 11:19 pm

MG


Żołnierz nie umiera śmiercią naturalną – a chociażby większość z nich, w dzisiejszych czasach. Idąc na służbę, walcząc z nieprzyjacielem jest się świadomym, że można zginąć. Zostając Geografem Królewskim trzeba liczyć się z tym, że można się z podróży nie wrócić. Janusz stał przed wyborem, mógł zadawać sobie pytania – czy to aby na pewno to była dobra opcja? Koniec końców odpowiedź brzmiała jednak „tak”. Włóczył się długo, bez celu sam nie wiedząc gdzie dokładnie idzie i szansa na to, że odnajdzie drogę powrotną malała… z dnia na dzień tak naprawdę.
Życie Janka zdecydowanie nie było długie, ale… udane, zdecydowanie. Zwłaszcza kilka ostatnich lat, w których te obfitowało w towarzystwo Leny, czy też Hanię. Był przekonany, że te sobie poradzą. Były silne, prawda?
To co się stało zapewne nie było czymś, co normalnie człowiek by widział. Może te jebane bagna sprawiały, że miał halucynacje, albo za dużo alkoholu wypił (bo raczej się nie popsuł)? Cholera wie. Widział skrzynkę, która odgryzła mu rękę. I mózg stwierdził, że to zdecydowanie za dużo, odcinając Cichockiego od rzeczywistości.

Grzesio został wręcz sparaliżowany w pierwszej chwili przez przerażenie  – był świadkiem jak jego Bagaż odgryzł jakiemuś niewinnemu turyście rękę odgryza… No i co teraz?! Okładając skrzynkę, która mimo wszystko nie chciała jej wypluć. Nie i koniec. I jeszcze ten wzrok pełen wyrzutu, jakby czuł się obrażony, że Grzegorz śmie kwestionować decyzje przez Bagaż podjęte. No jak Grzesiu śmiał wątpić w dobrą wolę Bagażu, no jak?!
Przerażony niziołek jednak musiał się skupić na ważniejszych rzeczach i wziął się za opatrywanie rany wyrządzonej przez Bagaż, bo mimo że odgryzienie ręki było dobrą rzeczą, to mimo wszystko, jeżeli nie chcieli by pan turysta się wykrwawił, należało opatrzyć powstały w ten sposób kikut. Dzięki cudownej hobbiciej nalewce i bandażowi udało się zabezpieczyć ranę.
I specjalnie nie musiał klepać Janusza po policzku, bo zapach wykorzystanego specyfiku był tak drażniący, że Cichocki obudził się momentalnie. Tak go kręciło w nosie od tych ziół, że musiał kichnąć. I to tak porządnie.
Prosto w twarz biednego Grzesia.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyWto Sie 23, 2022 8:27 pm

Janusz kichnął. Drażniący i ostry zapach drażnił śluzówki nosa, Chryste, jaki to był paskudny smród!
- Ja pierdolę - wymamrotał jako pierwsze i najważniejsze. Próbował jeszcze przez chwilę połączyć fakty i to, co się właściwie stało, ale wycieńczenie organizmu i ogólnie cała gama atrakcji po drodze bardzo skutecznie mu to uniemożliwiały.
Na chwilę nawet chyba zapomniał, że jakaś zębata skrzynka odgryzła mu rękę i właściwie powstrzymała przez samobójstwem. Jakoś tak nie potrafił do końca zebrać myśli na tyle, by wszystko złożyć w całość.
Nawet czasu dość nie miał, bo z prób ogarnięcia wyrwał go dźwięk, który był kompletnie nie na miejscu - dźwięk tłuczonego szkła, rozsypującej się szyby. A znał go bardzo dobrze, przecież niejednokrotnie bawił się z innymi łebkami w rzucanie w szyby kamieniami. Odwrócił głowę w stronę dźwięku i pierwsze co zobaczył, to była dosłownie wyrwa w wymiarze. Idealnie wykrojona niczym okno, a zaraz za nią stał ktoś, kto właśnie celował do niego z broni.
Długa lufa karabinu przeszła na drugą stronę.
Więc co zrobił Janusz?
Otóż nic.
Podobnie jak zresztą celujący w niego Konstanty, jakby czekał na jakkolwiek atak.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyWto Sie 23, 2022 8:42 pm

Oczywiście, że to śmierdziało magią na kilometr. Jednakże Lena kierowana uczuciami, nie potrafiła teraz tak trzeźwo myśleć. Cały czas z Hanią zachodziły o głowę, czy Janek kiedykolwiek wróci. Pomimo wiecznego uśmiechu na twarzy Cichockiej i iście Jankowego podejścia w obecności Zapolskiej, to wewnętrznie się równo mocno martwiła, co ona. Nawet jeśli nie dawała tego po sobie poznać i odwracała wszystko w żart. I jak dziwnie to zabrzmi, to ostatnie czego się spodziewała, to spotkanie z nim w jakimś obcym planie. Bo jak dla Janusza nie było to nic dziwnego, tak Lena, jako zwykła szeregowa, raczej w takich okolicach nie bywała.
Przygryzła wargę, opuszczając rękę i odsunęła się do lustra, tak jak Konstanty rozkazał. Chciała wierzyć, że to nie było żadne złudzenie, a Janek rzeczywiście był... tam, po drugiej stronie lustra. Tylko jak się tam przedostać? Porucznik postanowił po prostu... rozbić szkło. Nie do końca wiedziała, co się stało, ale w jakiś sposób chyba się przenieśli na drugą stronę? Lena wyszła zza pleców Konstantego, by spojrzeć na Janusza z niedowierzaniem i łzami w oczach. Na razie nie dostrzegła tego, że Cichocki był bez ręki.
- Janek? - zapytała, lekko łamiącym się głosem, czując jak wielka klucha staje jej w gardle. Podeszła kilka kroków bliżej, jakby chcąc mieć pewność, że się nie przewidziała. - To Ty, prawda? Nie mam omamów? - zapytała. Z drugiej strony... to mogła być tylko iluzja jej umysłu. - Co zamówiłam po raz pierwszy w Zapiecku? - zapytała. To było coś, co tylko Janek powinien wiedzieć, prawda? Jeżeli odpowiedź będzie prawidłowa... to oznacza, że to był prawdziwy Janusz. Z ledwością jednak powstrzymywała łzy, które napływały jej do oczu.

Grześ Chrzan
Grześ Chrzan
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyCzw Sie 25, 2022 6:38 pm

Grześ wzdrygnął się i pisnął cichutko w reakcji na kichnięcie, niekoniecznie w tej kolejności, i bardzo się zdziwił, że pan turysta już się obudził. Bo jakby tak Grzesiowi Bagaż zjadł rękę, to Grześ by chyba się długo nie budził. Następnie zaś hobbit sięgnął do prawej kieszeni po chustkę do nosa i profilaktycznie otarł buzię. Kto wie, jakie zarazki ma w tej swojej wielkiej buzi ten cały Luliver!
I tylko tyle zdołał niziołek zrobić, zanim rzeczywistość spłatała mu psikusa i wypluła z nicości dwójkę kolejnych Luliverów.
- Ojejejej - sapnął z przejęciem i wpatrywał się w nowo przybyłych szeroko otwartymi oczętami. Bagaż taktycznie przesunął się przed swojego właściciela bardzo terytorialnym gestem. Przecież ta hobbicia pierdoła poszłaby za każdym, ktoś tu musiał wykazywać zdrowy rozsądek.
Gdziekolwiek by się on mieścił w przypadku walizki na nóżkach.
Niziołek przez chwilę obserwował rozwój sytuacji, a na słowa dziewczyny zaczął machać rękami przed sobą.
- Nie, nie, nie! - zawołał zmartwiony. - Proszę pani, bo pan turysta dopiero co się ocknął, bo Bagaż zjadł mu rękę, i on stracił przytomność z tego wszystkiego, to znaczy pan turysta, nie Bagaż, bo Bagaże nie tracą przytomności, w zasadzie to one nawet nie śpią, to znaczy chyba, bo to ciężko powiedzieć, i pan turysta musi być jeszcze w ciężkim szoku, a w ogóle to Grzegorz jestem.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyCzw Sie 25, 2022 9:01 pm

Czas na chwilę zwolnił, nawet Stokrotka na moment czy dwa zamarła w bezruchu, jakby czekała na rozwój wypadków. A działo się wiele rzeczy.
Lena przepchnęła się przed Kostka przez wyrwę, popychana do przodu nadzieją, że właśnie odnalazła swojego przybranego ojca i z miejsca nabrała podejrzeń, więc zasypała go gradem pytań - i to takich, na które chyba nie miał odpowiedzi. Kostek z kolei trzymał się nadal z tyłu, lecz teraz opuścił lufę karabinu nieco niżej. Nadal milczał, lustrując uważnie okolicę i całe to zajście. W ciszy pełnej skupienia i w dalszym ciągu cała jego postawa świadczyła o przynajmniej wrogości i gotowości do oddania strzału.
A Janusz?
On i tak ledwo trzymał oczy otwarte, reakcję miał opóźnioną. Nie zdążył dobrze ust otworzyć, żeby wydusić z siebie cokolwiek, bo zaraz ubiegło go to małe stworzenie. Kto to w ogóle, kurwa był?
Słyszał cały potok słów, wyłapywał tam co drugie.
- Zapiecek... - mruknął cicho, ledwo słyszalnie. I oczy wziął i zamknął, bo zwyczajnie nie miał na to siły. Halucynacje. Super. Czyli jednak udało mu się odciąć rękę, ale teraz po cichu i w spokoju zaczął się wykrwawiać. I umierać. A zmęczony umieraniem, głodzeniem się i wielotygodniowej tułaczce mózg zaczął podsyłać mu wesołe obrazki. Chodzące skrzynki, karły i córkę. Ot, tak dla zabicia czasu przed faktyczną śmiercią. 10/10

Konstanty po wywodzie Grzesia wysunął się do przodu, stanowczo - ponownie! - złapał Lenę za ramię i odciągnął ją od Janusza, skrzynki i Grzegorza, by zaraz stanąć przed nią. Prawdziwy rycerz Rzeczpospolitej Polsko-Elfickiej.
Broń ponownie uniosła się groźnie, lecz teraz wcelowała się bezpośrednio w hobbita - pomijając skrzynkę na nóżkach, bo Kostek zwyczajnie nie wziął jej za większe zagrożenie. Nie podobał mu się zwrot, że rzekoma mogła odgryźć człowiekowi rękę. Nie był też pewien, czy ledwo przytomny mężczyzna był w rzeczywistości tym, za kogo wzięła go Lena. Widywał Cichockiego, lecz nie znał go na tyle dobrze, by z całą stanowczością stwierdzić, że to on, zwłaszcza w takim stanie.
- Co to za miejsce? - spytał najpierw powolutku.
Małe kroki do celu, tak?

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyPon Sie 29, 2022 10:09 pm

Lena nie wiedziała jak się zachować, co myśleć na temat tego wszystkiego co wiedziała. Ciężko było jej uwierzyć, że to był Janusz, a nie jakieś halucynacje spowodowane przez opary z bagna czy cholera wie co. I jak zwykle była opanowana i nie dawała się ponieś emocjom, tak w tym momencie było to dla niej naprawdę ciężkie, biorąc pod uwagę, że chodziło o Janka, o którego z Hanią zamartwiały się od miesięcy. Czuła jak wielka gula staje jej w gardle i z ledwością powstrzymywała napływające do oczu łzy. Jednocześnie odpowiedź Cichockiego... nic nie wnosiła. Nie miała potwierdzenia, że to był rzeczywiście Janusz... bo on przecież powinien wiedzieć, prawda? Prostolinijny umysł dziewczyny jednak nie potrafił połapać, że czasem ludzie mają problemy z łączeniem faktów, gdy znajdują się w ciężkiej sytuacji. Na przykład takiej, gdzie błąkasz się w zupełnej samotności od miesięcy po nieznanych planach i jakaś skrzynka odgryzła ci rękę i tak naprawdę byłeś ledwo przytomny.
Szeregowa Cichocka spojrzała na Grzesia, kompletnie nie rozumiejąc co ten do niej mówi. Znaczy rozumiała słowa, jednakże złożone w zdania nie robiły dla niej żadnego sensu... choć nie. To co do niej dotarło, to że coś odgryzło Januszowi rękę. I właśnie w tym momencie to zauważyła. I zapewne by podbiegła do Cichockiego, gdyby - ponownie - nie została odciągnięta przez Konstantego, który stanął przed nią. Musiała się wziąć w garść. Tak porządnie, bo jedynie robiła z siebie ofermę przed synem samego Hetmana. Wzięła głęboki wdech.
- Schabowy u Matyldy - powiedziała sama do siebie, aczkolwiek nie jakoś specjalnie cicho. Konstanty na pewno to usłyszał.  To była dla Leny swego rodzaju mantra odkąd tak naprawdę przyciągnięta przez Janka z Zony i od tamtej pory towarzyszyła dziewczynie i oczyszczała umysł lepiej, aniżeli jakakolwiek modlitwa. Ciężko było jej bowiem wierzyć w Boga, po tym wszystkim co przeżyła. - Schabowy u Matyldy. - Kolejne powtórzenie, by powrócić do względnie normalnego działania umysłu i przestać dramatyzować. Chcąc ubezpieczać porucznika, Lena wycelowała w skrzynkę, gdyby ta zamierzała nagle na nich skoczyć czy coś. Jednocześnie jednak nie mogła się powstrzymać od zerkania kątem oka w stronę Cichockiego.

Grześ Chrzan
Grześ Chrzan
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptySro Wrz 07, 2022 2:54 pm

Grześ absolutnie nie widział nic złego w tym, że pan Luliver Drugi celował w niego jakimś metalowym patykiem, bo też i nie miał zielonego pojęcia, co to jest pistolet i do czego służy. A gdyby nawet takową wiedzę posiadał, to i tak by mu nie przyszło do głowy, że ktoś może chcieć zrobić mu krzywdę. Dlatego też zaraz się ożywił i znowu zaczął machać łapkami, kiedy odpowiadał na pytanie porucznika.
- To jest Las Tysiąca Wysp - odpowiedział z przejęciem, a zielone ślepia hobbita błyszczały. - Tylko że to nie jest tak dosłownie tysiąc wysp, tylko tak symbolicznie, bo jest ich tu strasznie dużo, ale chyba nikomu nigdy nie chciało się ich liczyć, no i nie wiadomo, czy te malutkie na dwa kroki też liczyć, czy nie, bo jeśli tak, to chyba tego będzie więcej, ale jakby to nanieść na mapę to by ta mapa straaaasznie duża była wtedy - wyjaśnił pokrótce i przestąpił z nogi na nogę. Grześ w końcu nie wytrzymał i wylazł zza skrzyni - Bagaż kłapnął ostrzegawczo wiekiem, co niziołek zbył machnięciem ręki - i podszedł tuż przed Konstantego. - Schabowych ani Matyldy tu nie ma, chociaż w wiosce, z której przychodzę, są aż dwie Matyldy, ale żadna nie potrafi w schabowe, ale za to ja potrafię, mogę zaraz zrobić! - zaoferował się radośnie.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyPon Wrz 19, 2022 6:42 pm

Lena zdecydowanie powinna była wziąć się w garść - wszak była żołnierzem, prawdziwym z krwi i kości, latami umykała przed Czarnymi i prowadziła z nimi partyzancką wojnę na długo, zanim trafiła w szpony armii. Była kimś, kto wyrwał się spod władzy magii Czarnych, kimś kto miał Wolę i potrafił uciec z samej Gehenny.
Teraz jednak kuliła się sama w sobie za plecami Konstantego, mrucząc o schabowych. A gdyby tylko się otrząsnęła, zobaczyłaby, dokąd prowadzi czerwona niteczka, za którą tak radośnie szli tyle czasu. Prowadziła prosto do ujebanego niemiłosiernie błotem plecaka, który leżał obok Janusza. Nitka prześlizgiwała się po jego piersi i ginęła w jednej z bocznych kieszonek.
Konstanty nie cofnął się, gdy hobbit tak radośnie podszedł bliżej. Mimo że słowa dziwnego małego człowieka - Grzegorza, jak się przedstawił - brzmiały jak świergoty i stukot kół w wodnym młynie, doskonale rozumiał ich treść.
Grzegorz zbliżył się do skierowanej prosto w jego twarz lufy karabinu błogo nieświadom, że jedno drgnięcie palca i zostałaby z niego miazga.
- Bez schabowych - odparł Konstanty szybko i stanowczo, mimo że był w gruncie rzeczy solidnie głodny. Zresztą, nie tylko on. Niezbyt wiele zjedli. - Wiesz, co to Plan Ziemi i jak tam wrócić?
Krótkie, rzeczowe pytania, czujność wyjebana poza skalę. Chryste, warunki polowe bez magii to był dramat. W ojczystym Planie wystarczyłaby chwila, a wiedziałby wszystko, co chciał wiedzieć. I to bez całej masy niepotrzebnych informacji.
A Janusz, zapytacie? Janusz postanowił odsunąć się w niebyt. Machnął metaforyczną ręką na wszystko, bo było zjebane. Ot co. Zajął się w swoim mniemaniu umieraniem.
I w tym celu zaczał nucić "Za Tobą pójdę jak na bal" i tyle.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyCzw Lut 02, 2023 11:29 pm

Prawdą było, że Lenie udało się wyrwać spod woli Czarnych, prowadzić wojnę partyzancką przeciwko nim, by potem złapać pewnego geografa w swoje sidła i mu jeszcze wypomnieć, że pewnie spłoszył zwierzynę. Nie bała się Zony, nawet inny Plan nie był jej straszny. Janek wiele razy jej o nich opowiadał – a chociaż tyle, ile był w stanie i procedury mu na to pozwalały. Tak więc była dzielna przez ten cały czas i trzymała się w garści – bo fakt wylądowania w zupełnie obcym miejscu nie był dla niej niczym strasznym. Przecież wiele razy błądziła po Zonie. I przetrwała. Plan to taka trochę większa Zona. W innym wymiarze… ale na pewno da się z niego jakoś wydostać… Obecny stan szeregowej był spowodowany czymś zupełnie innym. Przez te wszystkie miesiące, starała się być silna za siebie, i Hanię. Bo wiedziała, że dla Zapolskiej zaginięcie Janka było ogromnym ciosem. Dla Leny również, ale któraś z ich dwójki musiała być tą silniejszą, prawda? I to właśnie Lena wzięła ten trud na swoje barki. Starając się być dla Han’lynn mini – wersją Janusza, rzucając głupimi żartami, czy przypominając jej o tym, by o siebie dbała. Bo jeśli tego Janek nie zrobił, to Hania zapominała. Tak więc teraz zastępowała go w tym.
Nic więc dziwnego, że gdy po tylu miesiącach zobaczyła najważniejszego człowieka w jej życiu, zareagowała w taki, a nie inny sposób. I jak ani ona, ani Zapolska nie chciały nawet myśleć o tym, że Janek mógł nie wrócić do domu, tak to Lena w tym wypadku była większą realistką od Han’lynn i wiedziała, że z każdym upływającym miesiącem szanse na jego powrót był mniejsze. Niektórzy już zaczęli uznawać Cichockiego za martwego, a pogrzeb z pustą trumną nie odbył się tylko dlatego, że Zapolska się wydarła, że postradali zmysły i że jej Janek wróci żywy.
Każdy miał swoją mantrę. Jedni śpiewali „Bogurodzicę”,  zmawiali różaniec bądź śpiewali „Parostatkiem w pełny rejs”. Dla Leny były to schabowe. I jak dla wielu ludzi to mogło się wydawać głupie, tak dla niej miało ogromne znaczenie. Była to pierwsza rzecz, którą zjadła na terenie Rzeczypospolitej. Posiłek, który przypominał jej o domu i poczuciu bezpieczeństwa. Dodawał otuchy i czyścił umysł. Więc jak dla Kostantego te powtarzanie mogło wydawać się przejawem słabości, tak sprawiło, że Lena wróciła na ziemię. Czy to oznaczało, że serce Cichockiej przestało drżeć na widok nieprzytomnego Janka, który tak leżał bez ręki i w sumie nie mieli pewności czy to był on? Oczywiście, że nie. Jednakże była w stanie na tyle trzeźwo myśleć, żeby w końcu dojrzeć to, co powinna była zobaczyć dobre kilka minut temu.
Panie poruczniku – odparła, powstrzymując drżenie głosu. – Nitka. Wciąż ją widzę. Prowadzi do plecaka Jan… znaczy kapitana Cichockiego. Z tego co wiem, Han… znaczy porucznik Zapolska przed wyruszeniem podarowała mu swój nieśmiertelnik. Co prawda istnieje duże prawdopodobieństwo, że mógł go stracić w trakcie wyprawy, ale jeśli będzie go przy sobie miał, to większa szansa, że to jest prawdziwy kapitan Cichocki – powiedziała, niemalże na jednym wdechu, czekając na dalsze rozkazy. Nogi wręcz się jej rwały, chciała podbiec do Janusza, wierząc w głębi serca, że to naprawdę on. Jednak czekała, aż dostanie pozwolenie. Koniec końców, była wciąż szeregową i musiała się słuchać poleceń.

Grześ Chrzan
Grześ Chrzan
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptySro Kwi 12, 2023 10:01 pm

Grześ oburzył się bardzo. No bo jak to tak, bez schabowych? Toć przecie czas już był najwyższy, żeby przygotować drugie śniadanie (słońce od dłuższej chwili stało w odpowiedniej pozycji), a przecież panienka Luliverowa sama poprosiła o schabowe! Co prawda, u Matyldy, ale przecież żadna z dwóch Matyld nie umiała w schabowe...
- Bez schabowych, bez schabowych - powtórzył za olbrzymem naburmuszony hobbit, który miał obecnie całkiem porządnego smaka na wymienione schabowe. - Może być i bez schabowych. To może mielone zrobię? - mruczał bardziej do siebie i do Bagażu. Niziołek puknął w wieko skrzyni otwartą dłonią.
- Plan ziemi, ale jakiej ziemi, pan to powinien doprecyzować, bo może Panu chodzi o ziemię starego Maggota, to panu takiego planu nie dam, bo stary Maggot to ma strasznie dużo pieczarek i ogromny ogród warzywny, takie pyszne pieczareczki że ojej, ale nikomu nie chce dać, to znaczy mi nie chce dać, i jakieś pułapki na młode hobbity pozastawiał i sam bym chciał taki plan ziemi - wyrzucił z siebie ze smutkiem. Jakże mu się te pieczarki po nocach śniły! Takie soczyste i dorodne, wielkości pięści Lulivera. - Także tego. O czyją ziemię panu chodzi?

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyCzw Kwi 13, 2023 11:28 am

- Żadnego obiadu – burknął Kostek hardo, mimo że beztroskie paplanie Grzegorza wcale nie pomagało. Zwłaszcza że ten postanowił paplać tylko i wyłącznie o jedzeniu, pieczarkach czy mielonych.
- Naszą. Moją. Chcemy wrócić do domu- stwierdził spokojnie. Żadnych konkretów, do domu. Skoro Grzegorz nie wiedział niczego o Planach, to istniała spora doza szansy, że w ogóle nie ma pojęcia o podróżach między nimi. Może nawet nie wiedział, że istnieje jakiekolwiek życie poza jego własnym. Z drugiej strony nawet nie wydawał się szczególnie zaskoczony ich pojawieniem się przez cholerny portal. Zarejestrował przy tym wszystkim słowa Leny. - A teraz odsuń się od… turysty – bardzo delikatnie szturchnął Grzegorza lufą broni na tyle, by go przepłoszyć. I dopiero wtedy delikatnie obrócił głowę i skinął Lenie, by sprawdziła ten cholerny nieśmiertelnik. Sam jednocześnie troszkę się ponownie przesunął, żeby nadal móc beztrosko celować w Grzegorza i jednocześnie trochę zasłonić Lenę przed potencjalnym atakiem.
Ze strony hobbita sięgającemu mu go łokcia. Czy jakoś tak.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyCzw Kwi 13, 2023 11:50 am

Zdecydowanie żadnych obiadów, w tej kwestii się z Kostkiem zgadzała, nawet jeśli jej mantra dotyczyła schabowych. Lenie bowiem z nerwów tak teraz żołądek skręcało, że najpewniej i tak by niczego nie zjadła. Zdecydowanie nie był to teraz dobry czas na jedzenie czegokolwiek, niezależnie od tego czy była głodna, czy też nie. Choć biorąc pod uwagę sytuację, w której się znaleźli z porucznikiem, to raczej tak.
Grześ, mimo że wydawał się być całkiem przyjazną istotą, to najwidoczniej nic nie wiedział o Planie Ziemia. To też napawało przekonaniem, że hobbit nie miał pojęcia jak mogliby tam wrócić, co Leny nie napawało jakimś wielkim optymizmem. Byli więc zdani na siebie i nadzieję, że nitka wskazywała dobry kierunek.
Nie odzywała się. Mimo że jej polski znacząco się poprawił, tak w tym momencie nie potrafiła znaleźć żadnych słów, które opisałyby jak się czuła. Jeśli być jednak zupełnie szczerym, to po niemiecku również. Serce waliło jej jak szalone, chcąc wierzyć, że tutaj przed nimi był prawdziwy Janek, a nie jakaś iluzja z niedożywienia.
Gdy dostała pozwolenie ze strony Konstantego, ruszyła ostrożnie w stronę Cichockiego. Pomimo że porucznik trzymał jej przysłowiowe plecy, to broń trzymała blisko siebie, choć nie miała palca na spuście. Przykucnęła przy Januszu, by pierwsze co zrobić to sprawdzić czy ma nieśmiertelnik na szyi - jak nie tam to może w jakiejś kieszeni? Starała się być mimo wszystko delikatna, dziwnie się przy tym czując. Jakby nie patrzeć, przeszukiwała właśnie swojego... No ojca. Nawet jeśli mówiła mu po imieniu.
- Panie poruczniku, co z nitką? Sprawdzić dokąd prowadzi? - zapytała, w międzyczasie, gdy przeszukiwała Janka. Gdyby udało się jej ten nieśmiertelnik znaleźć, to by to potwierdziła. Jakby nie to również... a jeśli dostałaby pozwolenie, to sięgnęłaby ostrożnie do plecaka.
Po nitce do kłębka.

Grześ Chrzan
Grześ Chrzan
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyCzw Kwi 13, 2023 12:31 pm

Grześ zdecydowanie nie wiedział niczego o Planach przez duże P ani podróżach miedzywymiarowych. Ale nie był zaskoczony nagłym pojawieniem się obcych, bo też i nie takie rzeczy się w Planie Hobbitów widywało.
Przykład pierwszy z brzegu: Bagaż zrobiony z drewna myślącej gruszy.
- Ależ pan jest głupiutki,  przecież ja nie wiem, gdzie pan mieszka - pouczył porucznika niziołek, uśmiechając się przy tym pobłażliwie. Posłusznie odsunął się od niezręcznego Lulivera tylko po to, żeby że zniecierpliwieniem puknąć jeszcze raz w wieko Bagażu.  - No dalej, dawaj jedzenie, garnki i noże - zażądał od skrzyni. - I deseczkę do krojenia jeszcze - przypomniał sobie po chwili namysłu.
I Bagaż posłuchał.
Na swoich malutkich nóżkach odszedł kawałek od całego zamieszania, jakby chcąc pouczyć hobbity, że przecież nie gotuje się tam, gdzie się przeprowadza amputację. Bardzo przy tym nieprzyjaźnie spojrzał na Konstantego, który ciągle trzymał Grzesia na muszce. Kłapnął wiekiem i zaczął wyrzucać z siebie sprzęty kuchenne.
- I nie ma, że żadnego obiadu, pan Luliver potrzebuje dużo sił, żeby wyzdrowieć, a jak ma mieć siły, jak mu nie chcecie dać obiadu, co to za niehobbickie traktowanie, słońce już wysoko i trzeba obiad, albo chociaż drugie śniadanie, o! - Grześ ofuknął porucznika na jednym oddechu. Rzucił okiem na poczynania panienki Luliverowej z umiarkowanym zainteresowaniem. - A tak właściwie to po co państwu ta nitka? - zapytał. Patrząc wprost na rzeczoną nitkę.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyCzw Kwi 13, 2023 2:54 pm

Konstantemu zabrakło argumentów na dosłownie chwilę. Grzegorz nie wiedział, gdzie Kostek mieszka, więc skąd miał wiedzieć, jaka to ziemia czy gdzie ta ziemia jest. Dramat. Komediodramat w trzech aktach, przypuszczalnie znaleźli jednego z zaginionych geografów, ale co z tego, skoro nie mieli najmniejszego pojęcia, gdzie właściwie są i jak wrócić do domu.
Zignorował kompletnie bagaż i finalnie Grzegorza, który odsunął się, Bogu dziękować, od bezrękiej ofiary miejscowej flory i fauny. To minimalnie Kostkowi pomogło, bo o ile był gotów bez wahania do Grzegorza strzelić, o tyle myśl o tym była zaskakująco niewygodna, a odmowa wykonania tak prostego polecenia mogłaby, niestety, prowadzić do konieczności oddania strzału.
- Na Boga, on potrzebuje co najwyżej lekarza, nie obiadu! – warknął w końcu zniecierpliwiony Kostek. Co im po obiedzie, skoro chłop przypuszczalnie zaraz wyzionie ducha? Bo, no cóż, właśnie na takiego wyglądał.
I to był moment, w którym wydarzyło się kilka ciekawych rzeczy.
Janusz był na skraju świadomości. Gdzieś przemykały obok niego słowa, ale nie do końca się skupiał, bo próbował po prostu w końcu umrzeć. Tylko, o zgrozo, ta nie przychodziła. Uparcie. Po prostu napierdalała go ręka jak nieszczęście, w głowie mu huczało i bzyczało, czuł, że jest zwyczajnie osłabiony przez utratę krwi, ale no żeby na to umierać? No nie szło.
Zaczynał się powoli niecierpliwić, że trwa to tak długo – przy okazji zaciskając mocniej powieki, jakby chciał wymusić zapadnięcie swojego ducha w ciemność i mrok – i wtedy poczuł, że powietrze obok niego poruszyło się nieco mocniej niż wcześniej. Nawet nie otwierając jeszcze oczu powolutku przesunął wolną i całą dłoń, żeby w ślimaczym tempie zacisnąć ją na chwytaku pistoletu, gdy natrętne łapska najwyraźniej próbowały ograbić jeszcze nie takie całkiem zwłoki.
Na taką bezczelność nie mógł być tak całkiem obojętny.
Pewnie dlatego bez cienia zawahania, ledwo uchylając powieki i ledwo na oczy widząc – bo i niewiele widział – wyciągnął pistolet i skierował w stronę kształtu, który go przeszukiwał.
Lenka mogła jednocześnie zobaczyć, że przy szyi błysnął cieniutki łańcuszek. Malutki promyk światła.
- Won – sapnął Janusz. Bo na niewiele więcej kondycja mu pozwalała przynajmniej tymczasowo. I jednocześnie na tyle cicho, że Kostek ze swojego miejsca tego nie usłyszał. Usłyszał za to Grzesia.
-… widzisz nić? - spytał za to Kostek na tyle zaskoczony, że totalnie nie zauważył, że niedoszły prawie trup przypuszczalnie Cichocki właśnie celuje w Lenę, którą miał osłaniać.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyPią Kwi 14, 2023 2:20 pm

Lena nie miała za złe hobbitowi niczego. Wydawał się być całkiem przyjazną istotą, która chciała im pomóc, mimo że byli zupełnie obcymi ludźmi, którzy się pojawili w jego świecie jakby znikąd. To zdecydowanie było miłe z jego strony i Grześ zdecydowanie starał się na... swój sposób być po prostu pomocny, nawet jeśli w chwili obecnej robienie schabowych czy mielonych było ostatnią rzeczą, jaką potrzebowali. Gdy będzie już po wszystkim i się w trójkę wyniosą, to Lena na pewno mu podziękuje, na chwilę obecną jednak, dziewczyna nie miała do tego głowy, zbyt bardzo przejęta Januszem. Kostek wydawał się nieco mniej cierpliwy niż Cichocka, ale... no mimo wszystko miał trochę racji. Januszowi przydałby się tutaj lekarz - najlepiej to Hania - a o jedzeniu można rozmawiać, gdy jego stan będzie nieco bardziej stabilny, aniżeli w obecnej chwili.
Zdecydowanie przeszukiwanie wciąż żywego żołnierza takiego jak Janek mogło być dosyć... niebezpieczną akcją, aczkolwiek kto by się spodziewał, że Janek wciąż był na skraju świadomości? Na pewno nie Lena, ona na takich rzeczach zdecydowanie się nie znała. Dostała pozwolenie od Kostka, więc po prostu to robiła, wierząc, że porucznik przeanalizował wszystkie za i przeciw. Ona była szeregową, więc dostosowywała się do tego, co było jej mówione.
Nie zauważyła, jak Janusz powoli sięga po broń, gdy tak bezczelnie go przeszukiwała. Zorientowała się dopiero w momencie, gdy zobaczyła broń wycelowaną w nią i lekko uchylone oczy Janka. Nie poznał jej. Albo nie widział dobrze w tym stanie. Obydwie opcje były możliwe. W tym samym czasie zobaczyła cieniutki łańcuszek... to musiał być nieśmiertelnik Hani. Była niemal pewna. Lena powoli się wycofała, lekko wystawiając ręce przed siebie, w obronnym geście.
- Janek, nie strzelaj, spokojnie, to ja Lena - powiedziała spokojnym głosem, bardzo powoli się wycofując, nie chcąc robić przy tym żadnych gwałtownych ruchów, tak żeby przypadkiem nie sprowokować. Serce biło jej jak szalone i miała wrażenie, że jeden niewłaściwy ruch z jej strony, a Janusz może zrobić coś, czego będzie żałować całe życie. - Pamiętasz jak wpadłeś do dziury w zonie, którą wykopałam? - zapytała. To był dowód. W sumie nigdy nie powiedzieli w jaki sposób dokładnie się spotkali. To było między nimi, ale to był idealny sposób, według umysłu Leny, żeby pokazać, że to była naprawdę ona. - Tak, poruczniku El-Galad. Prowadzi do plecaka kapitana Cichockiego - odpowiedziała na pytanie Konstantego, wciąż trzymając ręce w górze, spoglądając przy tym cały czas na Janka. Z nerwów ściskało jej żołądek, ale starała się zachować zimną krew.

Grześ Chrzan
Grześ Chrzan
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyPią Kwi 14, 2023 2:58 pm

Hobbit spojrzał na półelfa jak na istotę niespełna rozumu.
- Oczywiście, że widzę, przecież wisi dokładnie o, tu - pokazał nitkę trzymanym w ręku woreczkiem z przyprawami. Ci cali Duzi Ludzie wcale nie byli tacy rozsądni, jak powinni być, o nie. Jeden wymachuje patykiem i pyta o rzeczy oczywiste, druga gania za nitką jak kot z pęcherzem tylko po to, żeby się od tej nitki wycofać jakoś tak bez sensu dlatego, że trzeci też zaczął machać patykiem, ale takim mniejszym.
No powariowali!
Grześ był tutaj jedyną rozsądną istotą. No, może jeszcze Bagaż. Ale Bagaż był rozsądny w zupełnie niezrozumiały sposób.
- Jasne, że jest mu potrzebny lekarz. Ale tutaj żadnego nie ma. Więc po prostu trzeba dać mu królewskie ziele i coś pożywnego do jedzenia, żeby odzyskał siły na tyle, by przeżył podróż do medyka - wytłumaczył wszystkim obecnym, gmerając w woreczku z przyprawami. - O, jest! - ucieszył się. Wyciągnął z woreczka jakieś miło pachnące zielsko, po czym, jak gdyby nigdy nic, podszedł do bezrękiego.
Pistolet? Jaki pistolet? Hobbit nie miał przecież pojęcia, co to jest.
- Panie Luliverze, ja teraz panu dam lekarstwo, żeby Pan nie wziął i nie umarł - przemówił łagodnie hobbit. Roztarł w ręce zioło, krusząc je na małe kawałeczki. Pachniało słodko i przywodziło na myśl dom, gdziekolwiek ten by nie był. - Proszę to połknąć - pouczył Cichockiego, podstawiając mu dłoń z athelas, królewskim zielem, pod sam nos.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyPią Kwi 14, 2023 7:14 pm

MISTRZU GRY

Zadziało się zbyt wiele rzeczy w jednej chwili. Lena postąpiła jak najbardziej prawidłowo, jej ruchy były spokojne i bardzo wyważone. Powoli podniosła ręce do góry w bezbronnym geście, płynnie i w równie miarowym tempie delikatnie się odsunęła. W tej stresującej sytuacji oboje - zarówno panna Cichocka jak i El-Galad - zapomnieli o jednej podstawowej zasadzie przy podchodzeniu do rannego żołnierza: najpierw należało zabrać mu broń.
Ludzie w stresie i bólu czasami robili rzeczy głupie.
Janusz usłyszał coś o dziurze, był prawie pewien, że padło imię Lena. Ale wszystko było troszeczkę obok i nie docierało aż tak szybko.
Nawet Konstanty - który kątem oka zobaczył, jak Lena podnosi ręce do góry - odwrócił się powoli w stronę ledwo kontaktującego geografa i delikatnie opuścił broń, którą do tej pory kierował w stronę Grzesia.
Ach, no właśnie, Grześ.
Grześ był słodkim i uroczym hobbitem, pozostawał błogo nieświadomy, w jak niebezpiecznej sytuacji się wszyscy znaleźli, więc jako jedyny mógł teraz NO ODJEBAĆ MANIANĘ.
- Nie p... - tylko tyle zdążył wydusić z siebie Konstanty, gdy Grzegorz beztrosko podszedł do Cichockiego z zielskiem w łapce. Chciał dobrze.
Tyle że nigdy w życiu nie wolno podchodzić do uzbrojonego rannego i ledwo przytomnego chłopa, który nie rozumie i nie wie, gdzie jest ani z kim. No nie robi się tak. Pewnie dlatego Janusz, widząc napastnika bliżej - znaczy, napastnika XD - nacisnął spust, jednocześnie zarzucając głową i ramieniem ręki, której już nie miał, a o czym zapomniał, jakby chciał odpędzić od siebie rękę.
Huk wystrzału zagłuszył słowa, których Kostek nie zdążył wypowiedzieć. Lena poczuła, jak pocisk z pistoletu rozorał powietrze tuż przy jej uchu. Grześ z kolei nigdy wcześniej nie słyszał podobnego dźwięku. Biedactwo.
I dosłownie sekundę później Kostek wciągnął powietrze przez zaciśnięte zęby, stęknął niczym tenisista na korcie i błyskawicznie obrócił w rękach broń, pochylił się i najzwyczajniej pierdolnął Cichockiego kolbą po łapie. Był komandosem. Fakt, pocisk właśnie przeorał mu się przez udo, ale to niczego nie zmieniało.
Broń wypadła geografowi z dłoni prosto pod nogi Leny, a on sam jęknął jeszcze żałośnie i rękę - bo najpewniej mu gówniarz palce połamał - cofnął, do piersi. Wtedy dopiero, gdy broń już była poza zasięgiem Janusza, Kostek opadł zgrabnie na jedno kolano, wspierał się jedną ręką o karabin wbity kolbą już teraz w ziemię, a drugą dłoń docisnął do rany.
Jaki sajgon, matko bosko.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyPią Kwi 14, 2023 8:08 pm

Naprawdę starała się robić wszystko, byle nie sprowokować ledwo przytomnego Janusza. Oczywiście, że była powinna mu zabrać broń najpierw, to była rzecz, której uczą na tych wszystkich kursach i szkoleniach, jednakże w stresowej sytuacji to po prostu wyleciało z głowy. Zarówno tak niedoświadczonej Cichockiej, jak i porucznikowi. Czy to była jakaś wymówka? Oczywiście, że nie. Oboje z Konstantym byli podobnie winni, Lena może nawet bardziej, bo Kostek mógł przecież założyć, że będzie pamiętać o tak podstawowej rzeczy i nie trzeba o tym jej mówić. Mleko się rozlało i trzeba było jakoś sobie z tym poradzić, bo płakanie zdecydowanie tutaj na nic się zda.
Grześ. Niewinny hobbit, który zdecydowanie miał bardzo dobre intencje w tym wszystkim, jednakże takowymi to było piekło wybrukowane i jego akcje doprowadziły do lawiny syfu, z którym przyjdzie im się zmierzyć.
Lena usłyszała wystrzał tuż przy uchu. Była przyzwyczajona, wielokrotnie strzelała, mimo wszystko i tak zaczęło jej dzwonić w głowie i na ułamek sekundy jakby odpłynęła, zanim dokładnie do niej dotarło co się stało. To był też pewnie szok spowodowany faktem, że jej przybrany ojciec nie dość, że mierzył do niej z broni, to na dodatek strzelił. I jasne, była świadoma, że Janek nie do końca ogarniał co się wokół niego działo i pewnie nie miał pojęcia, że to była ona. Nie zmieniało to jednak faktu, że dla umysłu Cichockiej to wciąż było nieco traumatyczne. Lenka zacisnęła oczy, starając się powstrzymać łzy, które do nich napłynęły. Musiała się ogarnąć. Nie powinna dać się ponieść złym emocjom, bo to skutkowało kleszczem. Nie była pewna, czy to w tym planie też obowiązywało, ale nie powinna ryzykować.
Schabowy u Matyldy - powiedziała w myślach, zanim otworzyła oczy. To wszystko trwało naprawdę bardzo krótką chwilę. Ledwo Kostek zdążył kolbą uderzyć w rękę Janusza i upaść, opierając się o kolbę swojej broni. Teraz zaczynało wszystko do niej docierać.
- Kurwa - powiedziała pod nosem, raczej sama do siebie aniżeli kogokolwiek innego, ale nie mogła się powstrzymać. - Panie poruczniku, bardzo przepraszam, powinnam była mu tę broń wziąć... - Oczywiście, że zamierzała to wziąć na siebie... bo jakby nie patrzeć, to była jej wina. I żeby znowu do takiej sytuacji nie doszło ponownie, ucząc się na błędach, wzięła tę, która została przez Kostka wybita z ręki Janka, a potem spojrzała, czy Cichocki nie ma jakiejś innej przy sobie. Nawet w postaci noża, którym mógłby kogoś pociąć. Wtedy by je wzięła i skonfiskowała od Janusza, tak by nie były w jej zasięgu. Spojrzała na Grzesia - Wszystko w porządku? - zapytała hobbita, bo ten pewnie był z nich wszystkich najbardziej przerażony.
Gdyby nie fakt, że miała pusty żołądek, to pewnie by zwymiotowała, tak z nerwów jej w środku wszystko skręcało, mimo że starała się nie pokazywać niczego po sobie, choć stres ją zjadał.
- Proszę pozwolić mi się tym zająć - odparła, odwracając się do Konstantego. Może i nie była Hanią, ale... była jej córką. I co jak co, ale Zapolska musiała zadbać o to, żeby Lenka wiedziała nieco więcej, aniżeli jakaś podstawowa pierwsza pomoc. Nim cokolwiek zaczęła robić, przeszukałaby swój ekwipunek, Kostka... ale też plecak Janusza - choć w przypadku tego drugiego podchodziła ponownie bardzo powoli, nawet nieco po łuku. Po prostu w poszukiwaniu czegoś, co by mogło pomóc. - Parostatkiem piękny rejs, statkiem na parę w piękny rejs... - zaczęła nucić, próbując nieco uspokoić nerwy. I zdecydowanie teraz nie obchodziło ją to, co mógł pomyśleć sobie o niej porucznik i jak bardzo kuriozalne śpiewanie w obecnej chwili mogłoby się wydawać.

Grześ Chrzan
Grześ Chrzan
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyPią Kwi 14, 2023 8:40 pm

Czasami, z rzadka, co prawda, do niewielkiej, sielskiej wioski hobbita przybywał pewien starzec. Był w znakomitej komitywie z jednym ze starszych niziołków, ponoć łączyły ich jakieś wspólne przygody z dawnych lat. I tak czasami bywało - głównie z okazji okrągłych rocznic - że starzec ów przybywał również na urodziny tegoż hobbita. Wówczas odbywało się wielkie przyjęcie, na które zaproszeni byli chyba wszyscy mieszkańcy wioski. Jadła i napitku było mnóstwo, nawet jak na hobbicie standardy, a to już wiele mówiło. I czasem właśnie, na tych całych przyjęciach urodzinowych, starzec w wielkim spiczastym kapeluszu odpalał f a j e r w e r k i.
Grześ podskoczył w miejscu, odruchowo łapiąc się za uszy (i tym samym upuszczając okruchy athelas na ziemię).
- Iiiiiiiiiik! D: - pisnął przerażony, gdy huk fajerwerków wybuchł mu tuż przy uchu.
W głowie mu dzwoniło przeokrutnie, tak, że nawet nie usłyszał, jak Bagaż klapie wiekiem ze złością. Bardziej też wyczytał z ruchu warg pytanie dziewczyny niż je usłyszał. W odpowiedzi pokiwał energicznie głową, nadal zasłaniając uszka dłońmi.
- C-c-co to było... - zapytał cichutko i z przejęciem. Bo z pewnością nie było to nic dobrego!
I, oczywiście, hobbit miał rację.
Podążył wzrokiem za spojrzeniem Panienki Luliverki, wprost na kleczacego na jednym kolanie porucznika. Który...
MIAŁ DZIURĘ W NODZE.
Niziołek przetarł oczy w zdumieniu, następnie spojrzał z przerażeniem na ten śmieszny patyk, który dziewczyna zabrała turyście. A więc do tego to służyło...!
Bagaż zamilczał głośno. Od początku wiedział, że z tych przedmiotów będą tylko kłopoty.
- Proszę pana, proszę panienki, ja to mogę opatrzyć i zdezynfekować, i bandażem to tak no, i tylko musiałbym poszukać ziela, bo mi spadło, a na dwie osoby to i tak by nie wystarczyło, i ja prze-e-e-praszaaaaam, ja nie chciałeeem, ja nie wiedziałem, ze ten kijek robi dziury w no-o-odze! - wyrzucił z siebie hobbit, pod koniec już zanosząc się płaczem. Gmerał w woreczku na przyprawy, ale athelasu już się w nim nie doszukał.
A tymczasem, wyjątkowo cicho jak na morderczą walizkę, Bagaż podszedł najpierw do Leny i skonfiskował trzymaną przez nią broń. Choć bardziej wyglądało to tak, jakby ja po prostu pożarł. Następnie spojrzał wymownie na broń trzymaną przez porucznika.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 EmptyPią Kwi 14, 2023 9:03 pm

Janusz podjął mało świadomą decyzję o naciśnięciu spustu - z drugiej jednak strony kto wie, czy gdyby Grześ nie podetknął mu twarz łapki z zielskiem, to geograf wycelowałby lepiej? Może wtedy kula przeznaczona dla głównego "napastnika" trafiłaby w pierwotny cel?
Cholera raczyła wiedzieć.
Tymczasem jednak Janusz ponownie odpłynął swoim parostatkiem - bo jednak odgryziona ręka i połamane palce to była dodatkowa zabawa i już zwyczajnie chłop nie dał rady utrzymać się na fali świadomości. Może i lepiej.
Tymczasem Kostek zaciskał palce pięknej dziurze postrzałowej, a krew ściekała mu ślicznie między palcami. Zaciskał zęby, a drugą dłoń na broni, jakby chciał ją po prostu zmiażdżyć. W duchu ucieszył się jednak, bo krew miała barwę ciemnej czerwieni. To był dobry znak, bo pocisk nie rozerwał tętnicy udowej. Wtedy byłby zdecydowanie trupem dużo szybciej.
Sapnął, zamykając oczy, bo nie mógł dłużej zaciskać zębów. Powoli wypuścił karabin z dłoni - ale oparł ją o swoje ciało, nie że na ziemią, skąd zaraz Bagaż by ją wziął i zżarł jak bestia - i sięgnął dłonią do jednej z kieszeni kamizelki, by wyjąć z niej opaskę uciskową. Potrząsnął głową w pierwszej kolejności.
- Nic mi nie jest, spokojnie - oznajmił najpierw zaskakująco opanowanym tonem, po czym powoli usiadł i wyprostował, krzywiąc się z lekka, ranną nogę. A później spojrzał na Grzesia, słysząc jego wywód o kijkach. Boże coś Polskę... - Założę opaskę, żeby się przypadkiem nie wykrwawić, później spróbujemy ją opatrzyć. Dobrze? - powiedział to do Grzesia, żeby mu nie sypał tego swojego popiołu do rany. A później spojrzał na swoją małą szeregową, usłyszał nuconą przez nią piosenkę i szybko do niego dotarło, że dziewczyna jest w szoku. Nie trzeba było być do tego nadętym, hatfu, remoralistykiem, wystarczyło wziąć to na logikę. Ojciec przed sekundą prawie byłby wpakował jej pocisk w twarz i tylko zrządzenie losu sprawiło, że spudłował. Przecież wszyscy w wojsku wiedzieli, że Cichocki był świetnym strzelcem. - Leno - bezpośrednio, jebać konwenanse i zwyczaje wojskowe - pomóż mi, proszę, założyć opaskę - bo jednak samemu to tak ciężko. Tak się wygiąć.
I nie, nie zauważył, że Bagaż pożarł broń Cichockiego. Pewnie dlatego gdy już usiadł, to karabin po prostu położył obok siebie.

Sponsored content
Alfa - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa - Page 2 Empty


 
Alfa
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
 Similar topics
-
» Alfa-02

Skocz do: