Alfa
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Alfa Empty

PisanieTemat: Alfa   Alfa EmptySro Wrz 08, 2021 12:53 am

MG


Janusz wyruszył ze stanicy Korniejewo na wyprawę na przełomie lutego i marca. Mimo panującej grobowej atmosfery, zapewne miał uśmiech na ustach i sobie żartował. A może i dla niego to już było za dużo? Wyruszał w Zonę ze świadomością, że wielu jego kolegów po fachu z niej nie wróciło ostatnimi czasy, że znikali bez śladu. No ale przecież taką miał robotę, to było jego zadanie – między innymi dowiedzieć się, co jest grane. Porucznik Zapolska nie próbowała go zatrzymywać, nie powiedziała „nie idź”, jednak w jej  zaszklonych oczach Janek mógł wyczytać błaganie, gdy się żegnali w progu infirmerii. Tak jak w trakcie Bitwy o Korniejewo, tak i teraz dała mu swój nieśmiertelnik, mówiąc, że jej go odda, gdy wróci.
Czy obiecałeś jej, że go zwrócisz, Cichocki?

Janusz właśnie stał po kolana w bagnie – dosłownie i w przenośni. Kleista, obślizgła, gęsta maź skutecznie utrudniała każdy ruch. Jednocześnie, próba zrobienia kroku kończyła się też tym, że jeszcze bardziej się w tym gównie zagłębiał.
Powietrze, którym Cichocki oddychał było niemniej gęste niż bagno, w którym stał. Miał wrażenie, że byłby je w stanie kroić nożem. Jednocześnie trzeba przyznać, że okrutnie capiło, ściskając żołądek. Tyle dobrze, że był pusty, bo inaczej już dawno by pozbył się wszelkich treści z niego.
Na wyposażeniu nie miał zbyt wiele – na boku plecaka miał menażkę, a w niej wodę, którą udało mu się zebrać dzień wcześniej ze źródełka, które było czyste. Były gdzieś też jakieś jagody, resztki chleba z puszki, ze trzy konserwy i ostatnia ekspresowa zupka. Pomidorowa.

Zapewne zapytacie, jak to się stało, że Cichocki się znalazł w takim, a nie innym położeniu. Zaczynając od samego początku – wyruszył w Zonę. I pomijając fakt, że geografia płatała trochę figle, a wszelkie przyrządy się nieco rozregulowały  i było więcej Czarnych niż zwykle, to nie było aż tak źle. W pewnym momencie Janusz dotarł na stację benzynową… zwykle na wyprawach to był dobry znak – można było zebrać trochę zasobów. Tak więc skierował tam swoje kroki w celu przeszukania tej nieszczęsnej stacji. I w pewnym momencie zauważył jakiś dziwny błysk – postanowił pójść sprawdzić, co to było. Jak zobaczył co było źródłem tego błysku to na początku wziął siebie za głupka – po prostu leżące na podłodze zbite lustro odbiło nieco światło jego latarki. Z ironicznym uśmieszkiem na rękach wziął je do ręki… a potem cóż. Został wciągnięty przez inny plan, na którym aktualnie się znajdował.
Na pierwszy rzut oka nie różnił się niczym do tego, w którym żyli – były lasy, rzeczki,  widział biegające zwierzęta, słyszał śpiew ptaków. Wyglądał bardzo znajomo. Jednakże szybko się zorientował, że jest bardzo inny. Przede wszystkim, każdy jego ruch był tak naprawdę jego lustrzanym odbiciem. Próba użycia magii? Nie ma szans – albo ten świat na nią nie reagował wcale, albo najbardziej podstawowy widosłuch, zamiast ostrzegać go niebezpieczeństwie, to specjalnie takowe na niego zsyłał.
Błąkał się – próbując szukać rozwiązania zagadki, jak wydostać się z tego gówna. Próba otwierania przejścia między planami tylko przenosiła go w jakąś inną pętlę na tym samym planie… czasem miał wrażenie, że cofał do miejsc, w których już był, jednakże za każdym razem było w nich coś innego. Mijały dni, tygodnie – każdego dnia przechodził dobre kilkanaście kilometrów. Krajobraz potrafił się zmieniać jak w kalejdoskopie. Jednego dnia szedł spać w lesie, kolejnego budził się na pustyni.

Tak było i teraz. Gdy Janusz poszedł się zdrzemnąć, opierał się o potężnego dęba w środku lasu. Obudziło go zaś go własne zadławienie, bowiem wciąż siedział, teraz mając jednak za plecami o drzewo o wystających, półokrągłych korzeniach i próbując wziąć wdech, do jego ust dostała się błotnista breja.
Kolejny dzień, kolejna przygoda.



// Jeżeli chodzi o broń masz 1 karabin,  1 pistolet, broń biała. Do karabinu masz 120 pocisków amunicji + pełen magazynek, do pistoletu 80 pocisków + pełen magazynek. Możesz sobie wybrać, jaką broń masz konkretnie, zaznacz to w następnym poście.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptySro Wrz 08, 2021 8:09 am

Gdy znika jeden Geograf, nazywa się to wypadkiem przy pracy.
Gdy znika dwóch, nazywa się to nieszczęśliwym wypadkiem.
Gdy znika trzech, wszyscy zaczynają się zastanawiać nad wypadkowością.
A gdy znika ich więcej, to coś musi być już na rzeczy.
Janusz nie był ani pierwszym, ani nawet ostatnim Geografem, który dostał ten sam rozkaz od El-Galada. Nie uważał tej wielkiej misji za jakiś szczególny zaszczyt, a za zwyczajny obowiązek. Ot co, zwykły wtorek w pracy, prawda? Idziesz do Zony, gubisz się w niej na trochę i zawracasz do domu. Tu sobie pławę rzucisz, a tu jakiś rytuał, a to przeskoczysz do Planu obok, a to zbadasz jakieś przebicie, a gdzie prowadzi i co się tam dzieje... Tym razem jednak szedł w konkretnym celu - znaleźć lub ustalić, co się stało z innymi Geografami. Dlaczego nie wracali?
Przed wyjazdem pożegnał się najpierw z Młodą - i zabronił jej rozpierdolenia mieszkania w drobny mak przed jego powrotem i że ma być na błysk wypucowane - a później z Hanią. Hanią, która niewiele mówiła w czasie tego pożegnania, tylko zerkała na niego tymi wielkimi sarnimi oczami, że aż sam nabierał ochoty, by zostać. Na chwilę czy dwie. Bo zaraz po tym i tak uśmiechnął się szeroko, pogładził miękko jej policzek i rzucił "No ja nie wrócę? Potrzymaj mi geografię, bo nie wyczymię". A gdy ją obejmował ten ostatni raz, to po cichu i jak złodziej wrzucił jej do kieszeni fartucha łańcuszek - ten z pierścionkiem - i obiecał, że odda jej nieśmiertelnik. Jak zawsze, no co Ty.

A teraz... powoli gubił rachubę. Na początku chciał wycinać nożem (broń biała) żłobienia na korze drzew, ale mijało się to z celem. Geografia mieszała na każdym kroku i nawet gdy zasypiał pod jednym drzewem, to rzadko kiedy budził się pod tym samym. Nie pomagało przywiązywanie się, podwieszanie hamaka na gałęziach. Nic. Plan działał jak mu się podobało, bez żadnego ładu i składu, bez wzoru. Niemniej czy Cichocki tracił pogodę ducha? Nie. Przynajmniej przez pierwsze pięć miesięcy.
Zaczynał się martwić i próbował jednocześnie tego nie robić. Nie mógł znaleźć drogi. Nie mógł znaleźć przyczyny, nie mógł znaleźć przebicia. Czasem wydawało mu się, że kogoś słyszy, jakby był tuż za jakąś zasłoną. Czasem miał wrażenie, że ktoś był w tym miejscu przed nim. Czasem znajdował ślady wypalonego ogniska, opakowanie po zupce ekspresowej, pustą puszkę po konserwie. Czasem nie był pewien, czy są to cudze ślady, czy jego własne. Miał ze sobą swój karabin wyborowy, miał ze sobą Kargula i Pawlaka (muszę w dwa pistolety, pardonsik xD). Miał nóż. I powoli kończyły mu się pomysły.

Po tym niemiłym przebudzeniu to pierwsze co zrobił, złapał się jednego z wystających korzeni. Podciągnął się na nim, kaszląc, plując błotem.
- A idź ty w chuj, ile razy ci mówiłem, że daj się przespać pięć minut bez wydziwiania, ale nie, ty wiesz lepiej, typowa baba - buczał, mruczał i powarkiwał ni to na drzewo, ni to na świat, ni to na samego siebie. Dobrze, że chociaż nauczony doświadczeniem nawet sypiał z plecakiem na ramionach. Żeby, wiadomo, we śnie go szlag nie trafił. - I wszystko mokre. Dumna ty jesteś z siebie. O geografa na dudka zrobiłam, kupa śmiechu, kurwancka. - Nadal zrzędził, wydrapując się na korzeń. Bo chciał tam na spokojnie chociaż stanąć, rozejrzeć się, czy widać gdzieś suchy ląd, gdzie można by... no teraz to się wysuszyć przede wszystkim. W butach chlupało, mokre skarpety. A że brudne i w błocie? No i co. Byle nie mokre.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptySro Wrz 08, 2021 1:14 pm

MG



Geografowie Królewscy pełnili ważną rolę i praca jaką wykonywali… była tak naprawdę nie do zastąpienia. To że znikali, umierali w Zonie było czymś, co wcześniej się zdarzało, jednakże nigdy dotychczas nie było tak, że wyruszali i nie wracali przez kilka miesięcy. Może błędem były rozkazy, żeby wysłać tam kolejnych, z drugiej strony – kto inny miałby się przyjrzeć tej sprawie? Nie mogli tego tak zostawić… A istniał przecież jakiś cień szans, że tamci jeszcze żyli, prawda?
Janusz sobie Lenę wychował na swoją modłę nieco. Gdy się z nią żegnał, dziewczyna miała wielki uśmiech na twarzy i mu powiedziała, że lepiej, żeby szybko wracał, bo inaczej pójdzie to tej Zony i znowu wykopie dół do którego wpadnie. Niedługo po jego wyjeździe ona została wysłana na kolejne szkolenia… Po nich zaś przyszła przysięga, na której była Hania z Judytą. Brakowało jej wtedy Janka bardziej niż zwykle. Nie przyszło też zobaczyć Januszowi reakcji Zapolskiej, gdy w zamyśleniu, czytając kartę swojego pacjenta, włożyła rękę do fartucha, do którego to Cichocki cichaczem wrzucił swój naszyjnik w z pierścionkiem.

To były jednak wspomnienia. Odległe, wydawały się wręcz nierealne i zakryte przez mgłę. Teraz Janek musiał się skupić na tym co było tu i teraz, jeżeli chciał się z tego wydostać; Pobudka nie należała do najprzyjemniejszych, to zdecydowanie. Miejsce w którym Janek się znajdował wczoraj było zdecydowanie bardziej przyjemniejsze – las, łąka, śpiew ptaków, dostęp do czystej, wody pitnej. Prawie jak wakacje na Mazurach. Plan miał jednak swoje zdanie na ten temat i tak jak to miał w zwyczaju – zmieniał się w najmniej odpowiednim momencie.
Cichockiemu udało się wspiąć na ten konar, żeby rozejrzeć się po miejscu, w którym aktualnie się znajdował. Było to… bagno. Pełne typowo bagnistych roślin, było sporawo drzew podobnych do tego, na którym Janusz aktualnie stał – korzenie wyrastały spod tej cuchnącej brei niemal obok siebie, więc Janek mógłby ich użyć jako swoistego mostu, choć musiałby przy tym uważać – buty miał mokre jak cholera, a kształt tych korzeni nie dawał jakiegoś ogromnego poczucia stabilności, więc jeden niewłaściwy ruch i mógł znowu skończyć z błotem w ustach.
Rozglądając się tak po tym bagnie Janusz dostrzegł kilka miejsc, które mogły go interesować jako potencjalna opcja na wysuszenie się – jakieś sto metrów w stronę, która teoretycznie powinna być zachodem była niewielka wysepka, na której rosło jakieś drzewo, więc raczej nie powinno się zapaść jak tylko na tym stanie. Na wschodzie, jakieś trzysta metrów od niego, był jakiś wielki głaz. Cichockiemu się wydawało, że to mogła być też jakaś jaskinia. Zaś przed sobą, gdzieś w oddali na horyzoncie zarysowywał się ląd. Ciężko było stwierdzić ile dokładnie to było kilometrów. Jakby ktoś kazał Cichockiemu zgadywać, to coś około trzech kilometrów, do pięciu kilometrów. Warunki panujące na bagnie były na tyle kiepskie, że raczej dalej wzrokiem nie byłby w stanie sięgnąć.
Wypadało też coś zjeść, o czym dosyć dotkliwie Januszowi przypomniał żołądek, burcząc.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptyWto Wrz 14, 2021 5:23 pm

Małe kroczki, małe sukcesy prowadzą do wielkiego. Teraz udało się wdrapać na korzeń i rozejrzeć, później uda się wysuszyć buty, a za jakiś czas uda się nawet wrócić do domu. O toto. Po nitce do kłębka, grosz do grosza i wyjdzie kokosza. Czy coś.
W każdym razie - Janusz naprawdę starał się myśleć pozytywnie. On nawet nie tyle myślał, że lada moment wróci do domu, co już planował, co i gdzie zje, a w dodatku z kim. Schabowy z gnieciuchami i koperkiem. Mizerią. Do tego szklanka kompotu z truskawek i rabarbaru, a na deser serniczek z polewą czekoladową. Zjedzą sobie we czwórkę - z Hanią, Leną i Judką - w Zapiecku. Bo Zapiecek to taka fajna knajpa przecież. Będzie super. Może nawet kupi Lenie nowego kucyka, a co, z tej niesamowitej okazji.
Ale to wszystko po powrocie. Teraz musiał skupić się na nowym małym-wielkim celu, a było to dotarcie do w miarę suchego lądu. Z miejsca porzucił wizję przedzierania się przez bagno do tego suchszego lądu i postanowił jedno - dzisiaj nie będzie żadnych dużych spacerów. Grzecznie poczeka, prześpi się, wysuszy, a następnego dnia - gdy i geografia pokaże mu coś innego - ruszy w poszukiwaniu drogi powrotnej do domu.
Wybrał wysepkę z drzewem z jednego prostego powodu - była najbliżej. A w jaskiniach potrafiło czaić się różne skurwysyństwo - jak ćmy chociażby, hatfu - a tego wolał unikać, gdy miał w planach wysuszenie dupska przede wszystkim. No i opierdolenie odrobiny resztek zapasów. Bo przecież i Januszowi udało się solidnie schudnąć, gdy chodził przez większość czasu na wpół głodny i starał się zabijać głód chlaniem wody.
Czas start. Cichocki poprawił po raz ostatni przytroczone do siebie oporządzenie, pozaciskał paski plecaka i upewnił się, że karabin mu się nie dynda, czy kabury z pistoletami są porządnie zapięte, czy nóż jest na swoim miejscu. Wyciągnął jeszcze spod koszulki - jedną ręką, drugą przytrzymywał się drzewa - nieśmiertelniki. Podniósł je do twarzy, pocałował wygrawerowaną płytkę i schował. Zrobił szybki znak krzyża i odetchnął kilka razy głęboko.
- Wór na łeb i za Ojczyznę - oznajmił pogodnie.
Choć wcale nie rzucił się na przód jak wariat, a skąd. Powolutku przemieszczał się z korzenia na korzeń, niemal na czworakach, korzystając nie tylko z nóg, ale i rąk - bo przecież ślisko było jak sam skurwesyn, a Januszowi się nie śpieszyło. Miał cały boży dzień na przedostanie się po tych korzeniach do swojego celu.
Więc powolutku, pomalutku, podpierając się i chwytając rękami korzeni, przełaził.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptyWto Wrz 14, 2021 6:17 pm

MG


Pozytywne nastawienie zdecydowanie pomagało w wielu sprawach. Mimo że plan w którym się znajdował Janusz zdawał sobie i tak z tego nic nie robić, bo działał jak chciał, to na pewno nie zaszkodziło. Bo kto wie, czy gdyby nie był negatywnie do tego wszystkiego nastawiony i przestał wierzyć, że wróci względnie cały do domu, to czy te gówno niezdecydowane nie zaczęłoby jeszcze większego szajsu odwalać? Jak to mawiają - przezorny zawsze ubezpieczony. Zapewne niejeden żołnierz mógłby się do Cichockiego takiego nastawienia uczyć, zwłaszcza biorąc pod uwagę sytuację, w której się znajdował aktualnie.
Parę kilo mu się schudło - to zdecydowanie. Zapasy, które ze sobą wziął wychodząc do Zony skończyły się mu już dawno temu. To co miał przy sobie to rzeczy, które udało mu się zdobyć w trakcie drogi.Co nie zmienia faktu, że to co miał musiał sobie odpowiednio racjować, co by nie obudzić się w sytuacji, w której nie ma do zjedzenia naprawdę nic.
Janek się rozejrzał i podjął decyzję - skoro plan co chwilę starał się robić go w bambuko to nie było po co iść gdzieś dalej dzisiaj. Tak więc wybrał niewielką wysepkę, która była najbliżej. Pocałował dwa nieśmiertelniki, złożył znak krzyża i ruszył do przodu. Powoli, powolutku do celu, uważając na to, jak te kroki stawia i żeby przypadkiem nie wpaść do błotnistej brei. Udało mu się względnie bezproblemowo przedostać na kolejny korzeń, i następny. Krok po kroczku bliżej celu. Mimo wszystko szło mu całkiem sprawniej, niż mogło się wydawać i jeżeli utrzyma te tempo, to pewnie w przeciągu dwudziestu minut by tam dotarł.
Przechodząc tak po tych korzeniach, niemalże na czworaka, chcąc nie chcąc miał widok na same bagno. To co zauważył i co go mogło zaniepokoić to… bąbelki. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że te za nim podążały. Jak się zatrzymał, to bąbelki na powierzchni bagna również stawały. I czekały aż Janek ruszy dalej. Zdecydowanie coś go śledziło. Do wysepki miał jeszcze jakieś pięćdziesiąt metrów. Pytanie czy to coś, co go śledziło mu pozwoli bezpiecznie ten dystans przejść?

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptyPią Wrz 17, 2021 6:07 pm

Raz i dwa, raz i dwa. Noga za nogą, łapka za łapką, oddech za oddechem. Spokojnie i bez pośpiechu, w końcu miał czas. Wcześniej nie spotykał praktycznie żadnych groźnych stworzeń w Pętli, więc czemu i teraz miałoby być inaczej?
Dlatego nie tyle co zbagatelizował bąbelki, co nie wziął ich za wielki problem. Coś za nim pełzło, płynęło. Okej. Obserwował, zerkał przez ramię, gotów w razie czego wyciągnąć broń - pistolet z kabury dokładniej. Bo był najbliżej i najłatwiej dostępny. Tak czy inaczej - postanowił się nie zatrzymywać, lecz ani myślał przyśpieszać. Jeśli było to zwierzę bądź potwór, to najgłupsze co mógł zrobić, to rzucić się do ucieczki, by poczuć stały ląd pod stopami. Drapieżniki lubiły, gdy coś im uciekało, mogły wtedy podjąć się tego, do czego zostały stworzone - do pogoni, polowania.
Tak długo, jak bąbelki znajdowały się w tej samej odległości i się zbliżały, tak i Janusz się nie zatrzymywał.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptyPią Wrz 17, 2021 8:01 pm

MG


Janusz szedł powoli – po pierwsze miał cały dzień by dotrzeć na wysepkę, po drugie zaś… no szedł po dosyć śliskich i niestabilnych korzeniach, które były lekko zaokrąglone, więc nijak się to miało do normalnego chodzenia. I nawet czołganie było szybsze niż aktualne tempo poruszania się kapitana Cichockiego.
Dotychczas istoty spotykane w pętli nie należały do zbyt agresywnych, ale nigdy nic nie wiadomo, biorąc pod uwagę jak szybko się tutaj zmieniało środowisko. Janusz postanowił zachować stoicki spokój i nie panikować przez bąbelki, które go ewidentnie śledziły. Miał jednak w razie potrzeby pod ręką pistolet. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Janek coraz bardziej zbliżał się do tej wyspy… i na chwilę obecną nic się nie wyłaniało spod cuchnącej brei. W końcu geograf królewski doczłapał się do korzenia, który był najbliżej wyspy, bez bycia pożartym przez tajemniczego błotnego potwora. Pech jednak chciał, że korzeń był jakieś trzy metry od samej wyspy i nigdzie specjalnie widział żadnego, który znajdowałby się bliżej. Tak więc miał do wyboru – albo próbować skakać z nadzieją, że się nie poślizgnie, albo przejść przez te błoto. No chyba że Cichockiemu wpadnie do głowy jakiś genialny plan.
Bąbelki zaś się zatrzymały. Bulgotały sobie jakiś metr na lewo od korzenia, na którym się Janusz aktualnie znajdował.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptySob Wrz 18, 2021 9:42 pm

Cichocki obfitował w doskonałe pomysły, ale najczęściej po fakcie. Był doskonałym przykładem i personifikacją powiedzenia "mądry Polak po szkodzie". Zatrzymał się na tym korzeniu i łypał to na wysepkę, to na bąbelki.
- Co, chcesz się całować czy o co chodzi? - rzucił w ich stronę. Bąbelków, rzecz jasna.
A następnie rozpiął zapięcie kabury - tak na wszelki wypadek - a następnie zapięcie plecaka na piersi, później to na biodrach - teraz plecak trzymał się już tylko na ramionach. I Cichocki poooowolutku plecak zdjął - razem z uczepionym do niego karabinem.
- Wybacz, maleńka, boli mnie to znacznie bardziej niż Ciebie, uwierz mi - zamruczał do złapanej paskami broni i następnie zaparł się mocniej i na nogach i wziął i rzucił plecakiem. Na wyspę. Trzy metry, to powinien dorzucić - zostawało tylko jedno pytanie. Czy Cichocki przy tym manewrze równowagę na korzeniu utrzymał, czy się wziął i wjebał na głupie dupsko prosto w tę breję i prosto w objęcia swojej błotnej kochanki.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptySob Wrz 18, 2021 11:14 pm

MG



Janusz postanowił do bąbelków się odezwać, te zaś… zabulgotały. Ciężko powiedzieć, czy to była odpowiedź na jego słowa, czy po prostu regularne bulgotanie, co nie zmieniało faktu, że te zdecydowanie reagowały na to, co Janek robił czy mówił.
Trzeba przyznać, że plan Cichockiego był dosyć ryzykowny – jasne, udało mu się dorzucić plecak wraz z przypiętą do niego kaburą na wysepkę. I nawet wylądowało nieco dalej niż na samym brzegu. Problem jednak był taki, że zaraz potem się poślizgnął i poleciał do tyłu. To że wylądował znowu w tej brei to jedno. Jakby nie patrzeć korzeń był niemal przy korzeniu, więc spadając walnął plecami o ten, który był za nim – i to zabolało, bo cholerstwo było okropnie twarde.
To co było jednak w tym wszystkim dziwne to fakt, że bąbelki nie podpłynęły do niego, a zbliżyły się wyspy. Niezależnie jednak od tego, Cichocki tak czy inaczej musiał na tę wysepkę się dostać. Nie miał całe szczęście daleko – raptem kilka metrów. Już będąc w tym błocie nie było sensu znowu się wspinać po korzeniach, więc po prostu tak doczłapał do lądu. Co było ciekawe, poziom błota wcale nie zniżył się bliżej brzegu. Wciąż był na takim samym poziomie i Janusz musiał użyć siły swoich rąk, żeby się podciągnąć niczym jakby chciał wyjść z basenu.
Bąbelki zaś sobie wciąż wesoło bulgotały jakieś pół metra od brzegu. Na wprost od miejsca, w którym wylądował plecak Janka.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptySob Wrz 18, 2021 11:28 pm

Plecy napierdalały, mokry był jeszcze bardziej niż wcześniej i jeszcze bardziej w mule i błocie.
Syf. Po prostu straszny syf. Ale udało mu się dotrzeć do brzegu, plecak wylądował ładnie niemal dokładnie tam, gdzie sobie Janek wymierzał - także same plusy żadnego minusa.
- No, jednak nie chcesz się całować. W sumie dobrze. Wiesz, co ja bym w domu miał? Wiesz? Jakbym przyniósł błotnego bękarta do domu? - mówił do bąbelków, bo jakoś tak raźniej na duszy, gdy myślisz, że coś cię może nawet słucha. Nadal nie wierzył w doskonale czyste intencje bąbelków - czy raczej tego, cokolwiek bulgotało - niemniej ewidentnie było znacznie bardziej zaciekawione plecakiem - dlatego też Cichocki najpierw odsunął go jeszcze kawałek od brzegu.
- Jestem głodny. Ty pewnie też, wszędzie brud, głód, ubóstwo i halucynacje z niedożywienia. Może też jesteś głodową halucynacją, chuj cię tam wie, Stokrotko.
tym sposobem Janusz bąbelki ochrzcił. Wygrzebał z plecaka suche spodnie, suchą koszulkę, suche skarpety, suchą parę gaci i zapasowe buty - właśnie na takie specjalne okazje. Rozebrał się jak do rosołu, przebrał, mokre szmaty rozłożył na ziemi - a niech sną, pogoda ładna. Usiadł sobie na śpiworze, wygrzebał jeszcze wojskowy chleb i nawet nie raczył łaskawie go pokroić, tylko ugryzł.
- A chuj, ja tam skąpy nie jestem - czy raczej "a ui a dam opy ne sem", bo z pełną gębą. I odłamał kawałek tego paskudnego chleba i rzucił w bąbelki. Przełknął kęs chleba. - Wiem, że chujnia, ale co ja Ci poradzę? Sam też to muszę jeść.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptySob Wrz 18, 2021 11:47 pm

MG


Zdecydowanie to był syf – bez najmniejszych wątpliwości. Pocieszający fakt był taki, że istniała szansa, że jutro obudzi się w zupełnie innym miejscu i jeżeli plan z wiecznym napięciem przedmiesiączkowym postanowi być dla niego bardziej łaskawy, to może trafi na jakąś łąkę, do lasu… Gdzieś gdzie będzie sucho.
Oj w domu to zapewne by dostał po uszach za przyniesienie takiego czegoś do domu. Zapolska na bank kazałaby mu spać na kanapie. Jednakże, mówienie było czymś, co podnosiło go na duchu – i to było ważne w tym wszystkim. Bo znajdował się w syfiastej sytuacji i pewnie nie jeden by już dawno zrezygnował, a wraz z tym pojawiłaby się cała fala nieszczęść. U Janka może i było syfiasto, ale całkiem stabilnie.
No jedzenia na tym bagnie to raczej zbyt wiele nie było, a chociażby takiego, które by było zdatne do spożycia przez samego Janka. Który zdecydowanie był głodny… wysiłek, który włożył w przedostanie się na brzeg jeszcze tylko te uczucie spotęgował. Po rozebraniu się do rosołu mógł stwierdzić jedno – było stosunkowo ciepło, więc te ciuchy szybko powinny wyschnąć.
Janusz postanowił być dobrym samarytaninem i rzucić chlebem w bąbelki – ten wylądował tuż przed nimi. Janek stał się światkiem, jak spod błota coś się wynurza – wyglądało trochę jak połączenie hipopotama z Golumem – te drugie skojarzenie przyszło przez rzadkie „włosy” na czubku głowy Stokrotki; Potężna paszcza szybko się otworzyła, kłapnęła, zabierając chleb (wraz ze sporą porcją błota, ale to chyba temu nie przeszkadzało) – by następnie znowu się zanurzyć i sobie bulgotać. Tym razem przy samym brzegu.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptySob Wrz 18, 2021 11:56 pm

Pozytywne myślenie, nucenie Krawczyka, podśpiewywanie "Przez te oczy zielone" czy wygwizdywanie Roty, myśl o domu, myśl o Warszawie, myśl o Hani. Słodkiej, kochanej i ciepłej, która pewnie zamartwiała się jak diabli i zamiast jak człowiek pójść i się napić, to pracowała za przynajmniej pięciu. Myślał o tym, że Lena pewnie rozjebała szkolenie w drobny mak i była najlepsza. Że na pewno wybrano ją do przysięgi na sztandar, bo jakże inaczej. O Judce na Pradze, że jak ta mała łajza sobie teraz radzi, kto jej grzejnik odpowietrzy i szafkę zbije. Myślał o ciepłym łóżku, prysznicu i bieżącej wodzie. Serniku i szarlotce. O kotletach mielonych czasem, tak dla odmiany.
To wszystko gdzieś tam było. To wszystko czekało, aż wróci.
- Chyba tęsknię za domem, Stokrotko - powiedział, patrząc na bąbelki. A później Stokrotka pokazała swoje nadobne oblicze. Ewidentny owoc miłości nosorożca z gównem. - No, to nie jesteś taka nieśmiała. Ale ta błotna maseczka chyba Ci nie służy, zmarszczyłaś się w tej wodzie. - Ugryzł jeszcze kawałek chleba, a kolejny odłamał i znowu rzucił Stokrotce. - Ale nie właź mi tu z buciorami na wyspę, jest moja. Mam ją obsikać czy jaka cholera? Poocierać się o drzewko, wytarzać w piachu?
Nie podobało mu się, że Stokrotka tak się zbliża. No ni chuj.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptyNie Wrz 19, 2021 12:47 pm

MG


Janusz mógł być przede wszystkim pewny jednego - byli ludzie, którzy na niego czekali. Czy do Judyta w Warszawie, czy też Hania, która pracowała za pięciu, żeby odciągnąć myśli. Kto wie, może te wszystkie dobre myśli, które Jankowi do głowy przychodziły były wynikiem niezliczonych modlitw, które były przez dziewczyny wypowiadane bardzo często? Niezależnie co było powodem, dobrze że Cichocki zachowywał jasność umysłu i był w stanie ruszać do przodu, mimo że końca całego tego syfu nie było widać.
Gadał sobie do Stokrotki, ta mu odpowiadała bulgotaniem. Przysłuchując się tak w nie, Janek mógłby przysiąść, że jest w rytm “Parostatku”. Albo po prostu dostał już halucynacji z głodu… No ale klątwa została rzucona i melodia samoistnie zaczęła rozbrzmiewać w głowie Janka, nie chcąc z niej wylecieć.
Gdy Janusz znowu rzucił chleb w stronę bagna, Stokrotka ponownie ujawniła swoje oblicze - znowu kłapnęła paszczą, pochłaniając wątpliwej jakości pieczywo z puszki wraz ze sporą porcją błota. Nie zanurzyła się jednak z powrotem. Położyła pysk na brzegu, patrząc na Janusza swoimi wielkimi oczyskami o kolorze zgniłej zieleni. Cóż, piękność ze Stokrotki to nie była, ale na chwilę obecną nie wyglądała jakby chciała mu coś zrobić.
Siedząc tak i jedząc ten chleb, minęło dobre kilkanaście minut. W pewnym momencie Janusz mógł zauważyć, że Stokrotka jakby zaczęła się robić niespokojna. Nagle wydobyła z siebie przeraźliwy ryk, który trochę brzmiał jakby obdzierali ją ze skóry, a potem pośpiesznie schowała się pod błotem ponownie. Spoglądając w górę Janusz mógł zauważyć jedno - krążącego nad nim sępa… który był jednak zdecydowanie większy niż te zwierzęta w naturze. Po chwili straszydło zaczęło pikować w jego kierunku, bez wątpienia z zamiarem ataku na niego.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptyNie Wrz 19, 2021 6:27 pm

Nucił parostatek, nawet gibał się na boki i podrzucał Stokrotce co rusz jakieś kęsy. Niedużo, bo i sam wiele nie miał, ale na bezrybiu i rak ryba. Finalnie westchnął ciężko i schował chleb do plecaka.
- Starczy, ślicznotko. Wiem, że niedużo, ale co ja ci poradzę, że dużo więcej nie mam? Nieba bym ci uchylił i wykarmił schabowymi tak, że byłabyś dwa razy większa, ale no nie da rady, przykro mi niezmiernie.
Bo Stokrotka miała jedną zaletę - z całą pewnością nie była to uroda - była. Chyba była. Całkiem możliwe, że istniała i była istotą żywą, nawet jeśli ni w ząb nie rozumiała, co Janusz do niej mówił.
Ale wzięła się i spiekliła poczwara hipopotomia. Cichocki uniósł brwi na ten ryk,
- Co ty... - i tyle, bo później zobaczył sęba. Sępisko wielki i olbrzymie i najpierw, kompletnie odruchowo, spróbował podnieść egidę. Intuicyjnie, kompletnie nie myśląc.
A później rzucił się w bok, wyszarpując jednocześnie pistolet z kabury, odbezpieczył i przeładował - obie te czynności niemal jednocześnie - wycelował i puf. Zaczął do sępa strzelać.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptyNie Wrz 19, 2021 8:13 pm

MG


Stokrotka wydawała się być bardzo zadowolona z faktu, że rzucał jej ten chleb i wcale nie wyglądała jakby miała narzekać na jego mierną jakość. Trochę jak Lena, wtedy trzy lata temu gdy znalazł ją w Zonie. Wiele się od tamtego czasu zmieniło, aczkolwiek jeżeli chodziło o wychowanie tej dzikuski jedna rzecz nie sprawiała Jankowi żadnego problemu: młoda zjadła wszystko, co jej się pod nos podstawiło. Nawet jeśli była to brukselka.
Wbrew pozorom hipogolum wydawał się być całkiem rozumny. Jak Boga Janusz kochał – mógł zobaczyć na jej pysku niezadowolenie, gdy ten oświadczył, że żarcie się skończyło i więcej nie miał. Nawet do jego uszu doszło jakieś burknięcie. No ale nadal siedziała z tym swoim pyskiem na lądzie, a resztą ciała w błotku.
Została jednak przestraszona przez sępa – najwidoczniej te dwa gatunki nie miały ze sobą najlepszych relacji i najprawdopodobniej tutejsze sępy polowały na hipopotamy. Janusz został więc sam z ptaszyskiem, które widocznie obrało sobie go za cel.
Cichocki postawił egidę, zapominając, że magia nie do końca działała tak jak się od niej tego spodziewało – szczęście w nieszczęściu było takie, że czar po prostu nie zdziałał. Nic nie wybuchło mu w twarz. Jednakże w czasie, w którym on wyciągał z kabury pistolet, sęp na niego leciał – i to dosyć szybko. Nim jednak zdążył wystrzelić, ptaszysko szponami chwyciło go za prawe przedramię, by następnie wzbić się ponownie w powietrze, wyrywając przy tym spory kawałek skóry wraz z mięchem. Cichocki mógł poczuć cholerny ból, zdecydowanie nie było to miłe. Sęp zaczął ponownie krążyć wokół Janusza, by po chwili raz jeszcze zacząć pikować w jego kierunku.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptyCzw Paź 21, 2021 7:50 am

Cichocki ewidentnie miał jakiś problem z przygarnianiem istot znalezionych poza granicami. Najpierw Lena, teraz Stokrotka – bo zapewne gdyby wykazała choć odrobinę chęci, to by ją zataszczył do Polski i wykopał jej oczko wodne gdzieś na działce pod Warszawą. Bo nie próbowała go zabić i była, można tak powiedzieć, całkiem pocieszna. Trochę faktycznie jak Gollum, ślepia podobne strasznie.
Niemniej Stokrotka tymczasowo postawiła na dyslokację.
I na to samo postawił Janusz, gdy egida nie zadziałała – co dziwiło go dosłownie ułamek sekundy, zanim sobie przypomniał, że no przecież, o ja głupi, tu magia nie chce współpracować.
A ręka… no ręka bolała, w końcu wyrwało mu ptaszysko trochę mięsa, ale twardym trza być a nie miękkim – pomijając już to, że nie do końca to czuł, bo adrenalina, te sprawy, i ból jak na razie nie dochodził do głosu tak całkiem. Strzelił może raz do ptaszyska nim postanowił zrobić dokładnie to samo, co Stokrotka. Już chuj, wolał umrzeć z jej… ręki czy tam zębów. Trudno. Fajnie się żyło.
I cyk. Co zrobił Janusz, gdy pikował na niego wielki sęp? Rzucił się jak długi do błotnistej wody, w locie łapiąc oddech, oddając jeszcze jeden strzał. A później zamknął oczy i schował twarz w zgięciu łokcia – akurat tak wyszło, że tym naderwanym łapkiem się zasłonił.
A później… no chlup. Jedno wielkie chlup w wodę.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptyCzw Paź 21, 2021 4:15 pm

MG



Zapewne Janusz miał po prostu dobre serce i chciał się zaopiekować takimi bidami jak chociażby Lena. Wiele ludzi uważało go za szalonego i pukało się w głowę, jak tylko się dowiedzieli, że Cichocki sobie sprowadził dzieciaka z Zony. No ale koniec końców nie wyszło źle - Lena wyrosła na ludzi i w ciągu trzech lat na tyle się zasymilowała z polskim społeczeństwem, że była w stanie przejść badania i się dostać do wojska. Jej umiejętności przetrwania zapewne wiele razy się jej przydadzą w Zonie, a informacje, którymi się podzieliła będą niezwykle przydatne. Lena w Zonie wiele widziała i mimo że łaziła tam po omacku, to była dobrym źródłem informacji. Zwłaszcza, że całkiem nieźle rysowała, więc nawet jeśli nie była w stanie czegoś opisać słowami, to zawsze mogła to naszkicować na kartce papieru.
Wracając jednak do Janka. Ręka jeszcze nie bolała tak, żeby go zupełnie sparaliżować. To co Janusz postanowił zrobić… było dosyć ryzykownym pomysłem. I tu nie chodziło o zostanie potencjalną kolacją dla Stokrotki, a o fakt, że z otwartą raną wskoczył do bagna. W nieznanym planie, o którego właściwościach nie wiedział kompletnie nic. No cóż. Tak więc wskoczył do tej brei. Po części to zadziałało, bo sępowi odechciało się na niego polować.
To czego jednak świadkiem został Janusz, mogło spotęgować chęć zabrania Stokrotki ze sobą i wykopania jej bajorka na działce pod Warszawą.
Kapitan Cichocki mógł zobaczyć, jak ta pakuje te swoje wielkie cielsko na tę wyspę, a następnie gwałtownie zaczęła szarżować na sępa. Trzeba przyznać, że pomimo naprawdę sporych rozmiarów, była dosyć mobilna. Sęp chciał odlecieć, jednakże nim zdążył się wzbić wyżej, został pochwycony przez wielkie szczęki Stokrotki i po prostu zmiażdżony… a potem pożarty w całości. Janek mógł usłyszeć bardzo satysfakcjonujące chrupnięcie kości.
Po wszystkim, Stokrotka podeszła do krawędzi wyspy i zaczęła coś tam burczeć pod nosem, patrząc przy tym na Janusza. Miał wrażenie, że dostawał właśnie solidny opierdziel. Prawie jak Zapolska.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptyCzw Sty 20, 2022 10:34 am

Wychylił łeb z wody - do połowy, niczym peryskop - obserwując całe zajście. Brwi poleciały do góry i w sumie całą łepetyną wyłonił z błotnistej brei.
Zamrugał kilka razy i finalnie wygiął usta w podkowę - z niekłamanym uznaniem - i pokiwał głową. I faktem pozostawało jedno: Janek miał wiele przywar, które czyniły go miejscami nieznośnym, ale serce z całą pewnością miał znacznie miększe niż to pokazywał. Wszystkie jego żarty i żarciki, nawet te ostrzejsze i niby podśmiechujki jakieś, to były cały chuj warte. Bo mógł się nabijać, że, o, na przykład taki choćby szeregowy Mati wygląda jak kaczka na sterydach, ale w wypadku Januszu czyny świadczyły znacznie więcej niż słowa.
Jak wielu ludzi zabrałoby dziką dziewczynkę z lasu, możliwie zainfekowaną przez kleszcze, możliwie że szpiega Czarnych po czym, jak gdyby było to kompletnie normalne, stworzyłoby temu porzuconemu i zagubionemu dziecku dom?
Bo tak. Bo powody. Bo, no przecież, akurat przechodził.
A teraz zaczął powoli wyłazić z wody.
- No wiem, wiem - mruknął do Stokrotki. - Nie moja wina przecież, co ja mogę, proszę Stokrotki - dodał jeszcze, wychodząc na brzeg. Cały mokry.
I wtedy dopiero poczuł naprawdę solidną dawkę bólu w ręku i na nią spojrzał. Zamrugał kilka razy, widząc ziejącą i zapaskudzoną błotem ranę, krew wymieszana z błotem i wodą skapywała beztrosko. Skrzywił się. Ból zaczynał docierać.
- O jebany, jak mnie upierdolił, a żeby mu dzieci garbate porosły.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptyNie Sty 23, 2022 10:09 am

MG


Janusz zdecydowanie był dosyć specyficznym człowiekiem, jednakże z drugiej strony – było wiele ludzi, którzy go naprawdę lubili, pomimo tych głupich żarcików i bycia wiecznym lekkoduchem. Grunt, to nie było brać tego na poważnie. Bo w jednym momencie się naśmiewał z kogoś, że wygląda jak kaczka na sterydach, a niedługo potem ratuje dupę przed czarnym. Liczyły się czyny, a nie słowa.O czym się przekonało wiele ludzi, w tym porucznik Zapolska, która nie potrzebowała wielkich słów. To co robił, było dla niej w zupełności wystarczające. Lena zaś… była swego rodzaju potwierdzeniem na to, że z Cichockiego był po prostu dobry gość. I tyle.
Janek się wygrzebał z tej wody na brzeg, wysłuchując burczenia Stokrotki. Siedząc tak na tym brzegu zaczęła mu opadać adrenalina… a wraz z nią pojawił się ból, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej nie do zniesienia. Trzeba przyznać, że nie wyglądało to ciekawie - miał wyrwany dobry kawał mięcha z ręki, niewiele brakowało, a zapewne by była widoczna kość. Na dodatek zababrał ranę błotem niewiadomego pochodzenia, co nie należało również do dobrych wiadomości, chuj wie jakie te breja miała właściwości. Na domiar złego Cichocki zaczął czuć, jak mu ta łapa drętwieje. Zaczęło się od nieprzyjemnego mrowienia w palcach, które szło do góry. Poruszanie ręką sprawiało dużo problemów i ból był najmniejszym tego powodem. Janek tracił po prostu w niej czucie.
Nagle poczuł… trzęsienie.. Na chwilę zatkało mu również uszy. Trwało to kilka sekund, by wszystko po chwili wróciło do względnej normalności. W jego otoczeniu nic się nie zmieniło - wciąż był na tym bagnie, Stokrotka wylegiwała się obok. To co jednak mogło go niepokoić to fakt, że… wyczuwał magię. Bardzo słabą, przeciętny żołnierz nie zwróciłby na to nawet uwagi. Magia ta zdecydowanie nie należała do czarnych. Była zbudowana z przyjaznych mu nanokadabr.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptyPon Sty 24, 2022 10:50 am

Westchnął ciężko i się skrzywił. Ruszył powolnym krokiem w stronę swojego plecaka i obok niego dopiero usiadł. Zdrową ręką rozsunął suwak i najpierw wyciągnął jedną rzecz: manierkę z wodą. A później z głośniejszym westchnieniem wyciągnął drugą, dużo mniejszą - bo była w niej czysta jak łza wódeczka, ale była to raptem piersiówka. Był geografem zaprawionym w swoim fachu - to jasne, że miał też małą apteczkę, więc teraz była świetna okazja, żeby jej użyć.
Zwłaszcza że ręka bolała coraz bardziej, a drętwienie i tak zrzucił na dalszy plan. I gdy tak sobie siedział i rozłożył przed sobą swój własny i prowizoryczny punkt medyczny, wszystko zadrżało. Aż podniósł głowę i rozejrzał się instynktownie. Bo nie był to pierwszy raz przecież, gdy to się działo. Tyle że zawsze jakoś... jakby sporo dalej. Gdzieś za kurtyną, ledwo wyczuwalne drżenie. A teraz? Teraz pierdolnęło niemal jak z armaty, gdy się to porównało.
Potrząsnął jednak głową - anomalie magiczne, nic wielkiego, nic czym powinien się teraz martwić, bo miał sporo większe zmartwienie.
Na początek wyciągnął z apteczki buteleczkę z wodą utlenioną. Nie było jej jakoś super dużo, więc z westchnieniem sięgnął po wódkę - z tej to pociągnął łyk, wykrzywił się sam do siebie i odstawił. Dobra, przepłukać najpierw wodą. Przepłukał.
- Ja pierdolę, proszę Stokrotki - wycedził przez zaciśnięte zęby. No napierdalało, okej? Jakby mu ktoś tam mięsa kawał wyrwał przynajmniej. Ale i tak lada moment czekało go coś sporo gorszego: woda utleniona. Patrząc na cały syf z bagna w ranie, Jankowi robiło się prawie niedobrze na myśl, co się tu odkurwi, jak to poleje tym skurwysyństwem.
- Dobra, chuj, jeśli tego nie zrobię, to się wda zakażenie. Od zakażenia do odpoczynku wiecznego w lepszym świecie jest krok. Więc plan jest taki: polewam, czekam chwilę, łyk wódy, żeby ręka mi się nie trzęsła. Wiesz, jak chujowo szyje się jedną ręką? Jest to cholernie niewygodne - Janusz mówił do siebie przede wszystkim dlatego, żeby odciągnąć swoją własną świadomość od buteleczki, którą przechylał nad rozkurwioną ręką. Chyba już wolał, żeby go ktoś postrzelił, niż żeby miał to wodą utlenioną traktować: cholera wiedziała czemu ta odrobina pieczenia była dla niego tak strasznie traumatyczna?
Polał. Syczało, pieniło się pięknie, Janusz też syczał i odstawił buteleczkę na bok, żeby pierdolnąć kilka razy pięścią w ziemię.
Później polał raz jeszcze, ale wtedy piekło sporo mniej. Na trzeci raz nie wystarczyło mu już wody, więc westchnął ciężko i polał to jeszcze czystą wodą z manierki. A później jak powiedział, tak zrobił: łyk wódki i do szycia. Twardym trza być, nie miękkim. Szycie samego siebie na żywca nie należało z pewnością do najprzyjemniejszych rzeczy na świecie, ale z drugiej strony...
- W sumie dobrze, że szycie, a nie przypalanie. Jezu, jak przypalanie boli. Kiedyś sobie musiałem nogę przypalić, bo nie miałem igły i nici, to się nauczyłem, że trzeba mieć. Picassak mnie upierdolił wtedy, a nie jakiś przerośnięty kurczak, proszę Stokrotki - paplał i paplał. Tyle że... tyle że ręka przestawała go boleć. Za bardzo przestawała go boleć, przestawała do tego stopnia, że gdy wbijał igłę w rękę, to nie czuł już niczego, żadnego ukłucia.
Spróbował poruszyć palcami.
I wtedy dopiero w Januszu pojawiło się coś, co pojawiało się nadzwyczaj rzadko, o ile w ogóle: strach.
- Stokrotko, mrugnij dwa razy, jeśli ten kurczak był jadowity - powiedział cicho. Mógł pozbyć się zakażenia, mógł je wypalić, miał też antybiotyki. Ale nie miał lekarstwa na toksyny stworów chuj wie skąd.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptySob Sty 29, 2022 6:47 pm

MG


Janusz miał na chwilę obecną inne zmartwienia na głowie, aniżeli dziwne wstrząsy i anomalie magiczne. Zrzucił je na dalszy plan, jednakże wciąż w podświadomości, z tyłu głowy miał to i wciąż czuł te nanokadabry, tak dziwnie blisko siebie; Skupił się jednak na ranie i jej oczyszczeniu. Zdecydowanie nie wyglądała ona ciekawie. Błoto, krew i ropa mieszające się ze sobą. Odór brei z bagna mieszający się z metalicznym zapachem z krwi. Nie pachniało to najlepiej. Rana też bolała i z każdą chwilą ręka mu drętwiała. Nawet czuł dosyć nieprzyjemne mrowienie w palcach u dłoni.
Stokrotka się tak w Janka wpatrywała, jakby z politowaniem. Może rozumiała więcej, aniżeli Cichockiemu się wydawało? Jak Boga kochał, mógłby przysiąść, że w tych wielkich oczach dopatrzył się współczucia. Nie ma co jednak przedłużać nieuniknionego. Wylał tę wodę utlenioną na ranę. Ta pięknie wszystko wyczyściła - kosztem okropnej ilości pieczenia. Po przelaniu ręki wodą, Cichocki mógł się przyjrzeć sprawie bliżej i zobaczyć w jakim stanie miał te rękę. Kurczak wyrwał mu spory kawał mięśnia z ręki. Rana była głęboka. Jeżeli jednak nie wda się zakażenie, powinno się zagoić. Zostanie blizna jak cholera... no ale to nie był wielki problem.
To co zdecydowanie bardziej zaczęło martwić Janka to fakt, że podczas zszywania rany praktycznie tej ręki nie czuł. Alkohol działa przeciwbólowo, aczkolwiek nie do tego stopnia, żeby nie czuć nic. Próba poruszania palcami skończyła się wierutną porażką. Nie był nawet w stanie częściowo zgiąć placów. Nie był to dobry znak i Cichocki zaczął zdawać sobie z tego sprawę. I jak zwykle do wszystkiego podchodził z dozą humoru, tak teraz rzeczywiście się bał. Czu ten sęp był jadowity? Cholera go wiedziała. Jeżeli tak, to trucizna już na sto procent była nie tylko w jego ręce, ale i krwioobiegu.
Stokrotka nie zamrugała. Zamiast tego położyła swój wielki łeb tuż obok uda Janusza by szturchnąć go nosem. Wydała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk. Janek mógł stwierdzić dwie rzeczy: robiło się powoli ciemno to raz. Dwa, brak czucia i paraliż w ręce posapywał i teraz już z ledwością zginał ją w łokciu. Jeżeli kurczak rzeczywiście był jadowity, to ruszanie się sprawi, że trucizna się szybciej po organizmie rozprzestrzeni. Siedzenie w miejscu jednak nie było rozwiązaniem, bo nigdzie go nie doprowadzi.
Cichocki powoli sobie uświadamiał jak bardzo głębokiej dupie był.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptyNie Sty 30, 2022 8:27 pm

Do łokcia. Janusz myślał bardzo szybko i zaskakująco trzeźwo - nie bez powodu w końcu został geografem, miał przecież łeb porządnie na karku nasadzony i nie tracił zimnej krwi nawet w sytuacjach kryzysowych.
A to była jedna z tych sytuacji kryzysowych, jedna z tych sytuacji, gdy trzeba bardzo szybko podjąć decyzję. Janek liczył na szybko, ile mogło zająć mu opatrywanie tej rany, jak wiele czasu stracił na szycie, ile minut mogło upłynąć od momentu, w którym sęp go ujebał.
Stokrotka nie zamrugała, ale nie musiała. Szturchnęła go w nogę, a Cichocki przełknął ślinę nieco głośniej, nieco nerwowo.
- Wiesz, śmiałem się kiedyś, że za Hanię to dam sobie rękę uciąć - rzucił lekko. - No i patrz, żeby do niej wrócić, to sam sobie utnę.
Niby rzucił to leciutko, zupełnie naturalnie. Niby nawet się zaśmiał zaraz po tym, ale lewa ręka minimalnie mu zadrżała, gdy sięgał do kieszonki na swoim ramieniu. Odsunął suwak i wyciągnął z niej stazę taktyczną - każdy żołnierz taką miał, własną. Właśnie na takie wyjątkowe sytuacje jak ta tutaj. Janek swojej jeszcze nigdy nie użył, więc była zatrważająco sztywna. Zdjął powoli bluzę, odłożył na bok broń.
- Maleńka, waruj, co? Taki jeden sęp to co to dla Ciebie, w razie czego pewnie masz ochotę na dokładkę, co? - rzucił, wsuwając na zranioną rękę opaskę. Okej, wysoko, powyżej łokcia, bliżej pachy. Tak, żeby odciąć dopływ krwi do ręki, żeby żyły zostały przez opaskę uciskową dociśnięte do kości. Tak, żeby się przypadkiem za bardzo nie wykrwawić.
Z drugiej strony... co za różnica?
Gdy założył już opaskę, najpierw ponownie wziął małą manierkę z wódką.
- Zdrowie Twoje, gardło moje - rzucił do Stokrotki, unosząc buteleczkę wyżej. Napił się. Później sięgnął do plecaka i z małej kieszonki wyjął owiniętą w folię papierośnicę i zapałki. Sekretna papierośnica z sekretnymi fajkami, tak żeby Hania nie widziała. Kolejnym elementem był nóż: długie i ostre jak brzytwa ostrze. Położył narzędzie na udzie i najpierw zapalił. Z fajką w zębach dokręcił paski na stazie, by odciąć dopływ krwi. Czekał, aż straci czucie w ręku - już nie tylko przez toksynę, ale przez brak świeżej krwi.
Palił. I zaczął sobie nucić Parostatek, patrząc w niebo. Piękny dzień. Dawno nie widział tak czystego nieba. Ciekawe jaka pogoda jest w Warszawie? Czy tam również świeciło słońce, czy może siepał deszcz? Wiał wiatr, była burza? Czy królowi nie przemokły portki na codziennym pochodzie po ulicach?
Dopalił papierosa i dotknął ręki - była chłodna, nie poczuł nacisku.
Część wódki wylał na ostrze, by je zdezynfekować. Opatrunki, które przygotował wcześniej, by opatrzeć nimi ranę zadaną przez sępa, czekały grzecznie. Cichocki westchnął ciężko.
- Paaaaarostatkiem w piękny rejs... - złapał za ostrze, obrócił je w dłoni, by dobrze leżało. Kurwa, strasznie to będzie niewygodne ciąć lewą ręką. Z drugiej strony szycie było dużo gorsze, bo wymagało pewnej precyzji i nawet dawał sobie radę, mimo że był praworęczny. - Statkiem na parę... - uniósł nóż i przyłożył ostrze do skór dwa czy trzy centymetry poniżej zaciśniętej opaski. - ... w piękny rejs... - nie miał czucia w ręku, ale i tak niemal czuł, jak lodowate jest ostrze. Oblizał usta nieco nerwowo. - Przy wtórze klątw bosmana...
I zaczął ciąć.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptyWto Lut 01, 2022 7:46 pm

MG


To się nazywa ironia losu, gdy Twoje własne żarty zaczynają się urzeczywistniać. Choć większą ironią było to, że zużył całą wodę utlenioną jaką miał na oczyszczenie tej rany, tylko po to, żeby zostać zmuszonym do ucięcia sobie tej ręki. Hania zapewne nie będzie zadowolona z faktu, że Janek wróci z uciętą ręką… jednak z dwojga złego lepsze to, aniżeli gdyby nie miał wracać wcale, prawda?
Stokrotka spoglądała na Janka tymi oczyma i co on tam wyprawiał. Wydawała się być naprawdę rozumna i wiedzieć, co ten do niej mówił – praktycznie jak pies. Gdy podał jej polecenie, wypuściła powietrze przez nos, by następnie unieść łeb i zacząć się rozglądać. To jeszcze bardziej sprawiało wrażenie, że ona doskonale rozumiała ludzką mowę. Z drugiej strony jednak… jakim cudem? Przecież to był zupełnie obcy plan, skąd miała znać polski?
W obecnej sytuacji nie miało to jednak większego znaczenia. Może nawet i lepiej, bo tak Janek miał chociaż do kogo mordę otworzyć i nie gadać sam do siebie. Zdecydowanie lepsze to dla zdrowia psychicznego, aniżeli mówienie do wyimaginowanego przyjaciela w głowie; Cichocki napił się łyka wódki dla odwagi, zapalił papierosa, którego w obecnej sytuacji nawet Hania by mu wybaczyła. Opaska zaczęła spełniać swoje zadanie, odcinając dopływ świeżej krwi do ręki.
Pogoda była ładna, trzeba przyznać. Niebo się rozchmurzyło, zaczęło świecić słońce. I nawet te bagno, w którym się znalazła – dosłownie i w przenośni – zaczęło wyglądać całkiem przyzwoicie.
Parostatkiem w piękny rejs.
Janusz zaczął ciąć. Nie czuł bólu jako takiego – ta była kompletnie odrętwiała ze względu na toksynę. Nie wiedział, czy to były omamy jego mózgu, czy jawa, jednakże czuł zimne ostrze noża, które wsunęło się jak w masło w pierwsze tkanki. Skóra czy nawet mięśnie nie stanowiły większego problemu. Cichocki zobaczył krew, jednakże kontrolowaną ilość – większość to była po prostu ta, która została w żyłach, raczej się nie wykrwawiał. A chociaż na razie. W końcu dotarł do kości… i tu zaczęły się schody. Dla noża nie było to łatwe zadanie. Cierpliwie jednak ciął, posuwistymi ruchami. Dźwięk jaki przy tym był wydawany mógł przyrównać do szurania paznokciami po kredowej tablicy niczym z kreskówek. Zdecydowanie niemiły dźwięk. Powoli, powolutku jednak przebijał się przez kolejne centymetry w kości… żeby utknąć w połowie Janusz choćby chciał, to nie był w stanie nim ruszyć. Ostrze noża się zaklinowało.
Biednemu to piach i gówno w oczy.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptyPią Lut 04, 2022 9:17 am

Nie myślał o tym, że właśnie odcina sobie rękę. Było łatwiej myśleć, że piłował jakąś niesforną gałąź na przykład, wtedy człowiekowi może nie lżej na duszy, ale na pewno lżej dalej piłować. Zwłaszcza że dźwięk rozcinanego mięsa i mięśni nie należał do najprzyjemniejszych. Ogólnie Janek nie był fanem.
Nie zastanawiał się and Stokrotką i tym, czy go faktycznie rozumie. I tak w pewnym momencie doszedł do wniosku, że najpewniej to i tak już oszalał do szczętu: kto by gadał do jakiejś przerośniętej Żaby w obcym Planie? Kto by sobie na spokojnie i bez większego problemu podjął decyzję o odcięciu sobie ręki?
Ale ostrze utknęło. Janusz szarpał się z nim chwilę, aż w końcu po prostu je puścił, zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu, by oprzeć ją o korę.
- Nie dam rady, ni chuja, to jest a-wykonalne – jęknął sam do siebie i sięgnął po kolejnego fajka. Chuj. Trudno. Co mu szkodzi? Miał odciętą do połowy rękę, w której i tak nie miał czucia, nie mógł noża ruszyć, bo utknął w kości. Co mu zostało, jeśli nie palenie?
Tak naprawdę to musiał się nieco uspokoić. Bo, nie oszukujmy się, odcinanie ręki nie należy do rzeczy najbardziej relaksujących po tej stronie kosmosu. Czy ogólnie do szeroko pojętego komfortu.
Palił, palił. W końcu jebnął szlugiem w błoto.
- A żebyś kurwo zgniła, żeby cię graf do fistingu używał… – warknął nagle i jak nie szarpnął! Miał w planach po prostu kość połamać, jeśli wszystko inne zawiedzie. Na razie spróbował wyjąć nóż: większą zajadłością niż do tej pory.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa EmptySob Lut 05, 2022 3:17 am

MG

Cięcie kości zdecydowanie do najprzyjemniejszych nie należało i nawet próby wmówienia sobie, że to była BARDZO TWARDA gałąź nie sprawiało, że gdzieś z tyłu umysłu wciąż był świadom tego, że… no właśnie pozbawia się ręki. Z jednej strony – szaleństwo. Dla wielu ludzi czyń niewykonalny zapewne. Z drugiej jednak został postawiony pod ścianą. Jeżeli chciał wrócić do domu, to wydawać się mogło, że to jedyna opcja, jaką Janusz miał. Nie miał pojęcia jak działała ta toksyna. Mógł się jedynie modlić w duchu, że ta ograniczyła się na chwilę obecną do jego ręki, a nie że powoli rozprzestrzeniała się po całym jego organizmie, bo taka opcja również istniała.
Stare dobre przysłowie mówiło, że to co powie się w Zonie, to się spełni. Janek postanowił więc wykrzyczeć na głos, że nie uda mu się ani przepiłować kości, ani wyciągnąć noża, który w niej utknął. Była to chwilowa frustracja, która nad nim zapanował. Postanowił więc ponownie sięgnąć po sekretnego papierosa, by zebrać myśli.
Po chwili zaczął wracać do racjonalnego myślenia. Janek zgasił wypalonego papierosa o ziemię, by następnie chwycić za rękojeść noża, a następnie mocno szarpnąć. Raz, drugi, trzeci… by w końcu puściło. Udało mu się wyciągnąć ten cholerny nóż z kości. Jednak gdy zobaczył, w jakim stanie było ostrze… cóż, raczej więcej nim nie przetnie. Był kompletnie stępiały, a nawet i wyszczerbiony… Cóż, chyba nie było innej opcji, aniżeli łamania sobie tej ręki? No chyba, że Janek coś wymyśli.

Sponsored content
Alfa Empty

PisanieTemat: Re: Alfa   Alfa Empty


 
Alfa
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next
 Similar topics
-
» Alfa-02

Skocz do: