Las
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las Empty

PisanieTemat: Las   Las EmptyPią Sty 21, 2022 7:10 pm

Pierwszy poważny wypad. Pierwsza poważna akcja i to już w otoczeniu poważnych ludzi. Niemal kompania została specjalnie oddelegowana pod opiekuńcze i twarde skrzydła AGAT-u na czas całej operacji. Część miała ubezpieczać teren, część miała zająć się logistyką, a najwięcej osób miało zostać przydzielonych do drużyn, które pośród wszystkich młodych żołnierzy powodowały wypieki podekscytowania na twarzach: drużyny uderzeniowej i rozpoznawczej. Przywykli już do swoich dowódców w obrębie kompanii, lecz to miało być coś zupełnie innego, mianowicie służba pod dowództwem najlepszych z najlepszych, żołnierzy specjalnych, takich, którzy pojedynczo (i przypuszczalnie) zatłukli więcej Czarnych gołymi rękami, niż taki szeregowy Kowalski kiedykolwiek widział.
Rzecz jasna, część żołnierzy również miała nadzieję, że może zostaną w czasie operacji "Leśniczówka" zauważeni i wcieleni. Bo kto nie chciałby służyć w tak prestiżowej jednostce?
Tak czy inaczej na miejsce - razem z szefem kompanii oraz jednym z dowódców plutonu - dotarli jako drudzy (pieszo, rzecz jasna, objuczeni wielkimi plecakami ze śpiworami, karimatami i swoimi rzeczami). Przed nimi do miejsca docelowego przybyło wsparcie logistyczne z zaopatrzeniem.
I tutaj nastąpiło pierwsze zaskoczenie dla młodych żołnierzy - obóz nie był gotowy. Raptem dziesięciu żołnierzy z logistyki pod wodzą swojego dowódcy rozstawiło właśnie metalowy kontener, mający służyć jako magazyn broni i najwyraźniej właśnie mieli przerwę, bo siedzieli w cieniu drzew, śmiejąc się i paląc fajki, a na skraju polany stały również cztery ciężarówki wojskowe z wciąż załadowanym sprzętem - namiotami, biurkami, składanymi łóżkami i chuj wie czym jeszcze.
Szef kompanii - chorąży Winiarski - zdjął swój obładowany plecak i położył go na trawie.
- ZDAJECIE BROŃ, PÓŁ GODZINY PRZERWY, PÓŹNIEJ ZBIÓRKA.
I na tej pierwszej zbiórce niemal wszystkie nadzieje na walkę, chwałę i glorię tymczasowo przepadły. Dowódca plutonu udał się na pogaduchy z sze logistyki, a chorąży Winiarski dzielnie pluton podzielił i wyznaczył zadania. Jedna grupa udała się z ociąganiem do ciężarówek, aby wyładować z nich namioty i łóżka. Kolejną część oddelegował do zbudowania szałasów, które miały pełnić funkcję wartownic na skrajach obozu - tym grupom wskazywał miejsca i nawet dał piły, młotki, gwoździe i sznurki, gdyby ich potrzebowali - a i przyszłe wartownie łatwo było znaleźć, bo teren dookoła został już ogrodzony siatką i zasiekami, a logistyka powbijała chorągiewki. A ostatnia grupa, najmniej liczna, została oddelegowana do kuchni polowej, by pomogli kucharzom rozstawić namiot i kuchnie, a następnie służyć im pomocą przy przygotowywaniu posiłków.
Żadnych ekscytujących zadań, żadnego rozpoznania i zajęcia terenu - na co wszyscy mieli nadzieję - bo, jak się okazało, AGAT rekonesansem zajął się sam, las został sprawdzony w obrębie kilku najbliższych kilometrów, specjalści sami sobie wybrali polanę wypadową i oczyścili okolicę z potencjalnego niebezpieczeństwa.
Żadnej walki, przygotówka i zabawa w logistykę.
A Lena?
Lena stała razem z sześcioma innymi żołnierzami, a kucharz podał im wiadereczko z nożykami i wskazał pięć worów kartofli. Co mieli zrobić? Każde z nich wzięło po nożyku, usiedli w kółeczku, jeden z żołnierzy wysypał pośrodku dwa worki ziemniaków.
- Ja jebię - westchnął szeregowy Kozak. - Człowiek się stara, ściera, ma nadzieję, że będzie co opowiadać, jak się walczy czy coś z ramię w ramię ze specjalsami, a tu co? - burknął do siedzącej obok Leny, wrzucając obierki do wiadereczka. Bo każde oprócz nożyka dostało własne prywatne wiadereczko na obierki.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptyPią Sty 21, 2022 8:09 pm

Trzeba przyznać, że Lena była podekscytowana tą akcją. Chodziło głównie o to, że to było pierwsze poważniejsze wyjście poza garnizon, nigdy wcześniej nie wychodziła tak daleko zza Korniejewo, więc nic dziwnego, że się nie mogła doczekać. Han’lynn oczywiście panikowała, kazała jej na siebie uważać i takie tam. Młoda Cichocka oczywiście rzuciła jankowym żartem, że no jacha i niech potrzyma jej schabowego, to pokaże tym Czarnym, skopie im dupę i odbiją leśniczówkę, ot co! Ciężko ćwiczyła do tego momentu i wierzyła, że była gotowa.
Fakt że mieli być pod przywództwem AGAT-u trochę również potęgował całą ekscytację tą sytuacją. Lena uczyła się w Akademii o wszystkich jednostkach w wojsku i wiedziała, że Ci to byli najlepszymi z najlepszych – choć Janek zawsze będzie dla niej numerem jeden, wiadomka – i była przekonana, że wiele się od nich nauczy. W przeciwieństwie jednak do swoich kolegów z kompanii, nie robiła sobie żadnych nadziei w kwestii bycia przez nich zwerbowaną. Była kompletnym nowicjuszem i wiele było jeszcze przed nią. To że została przydzielona do Wojsk Rozpoznania było dla niej wystarczającym honorem. Ktoś stwierdził, że skoro trzy lata przetrwała w zonie jako dziecko, bez żadnego treningu, to po wojskowym szkoleniu sobie tym bardziej da radę.
Zamierzała dać z siebie wszystko. Dla Hani. Dla Janka. Wierzyła, że Janusz ma się dobrze i niedługo wróci. Pójdą do Matyldy na schabowego z mizerią. Może Matylda będzie na tyle miła, że znowu dostanie dwie szklanki kompotu?
Docierając na miejsce Lena zauważyła, że byli trochę… w lesie. Dosłownie i w przenośni, niewiele jeszcze zostało rozłożone, więc już widziała oczami wyobraźni, że zapewne przyjdzie im pomagać w tym wszystkim. No nie szkodzi, jak już się z tym uporają, to pewnie pójdą zrobić jakieś rozeznanie, prawda? Prawda?
Taki chuj.
Zamiast tego Lena wraz ze swoim kumplem szeregowym Kozakiem zostali przydzieleni do obierania ziemniaków. Młoda Cichocka nie była tym faktem pocieszona. Już chciała przeklnąć w myślach po niemiecku, jednakże szybko się poprawiła i przez jej głowę przeszła solidna, polska kurwa. Minęły trzy lata odkąd Janusz ją z Zony przyniósł i zrobiła ogromne postępy w kwestii znajomości języka. Ośmioletnią podstawówkę udało się jej zaliczyć w ciągu trzech lat, tak bystra była. Teraz myślała o jakimś technikum. Może matura? Była całkiem niezła z przedmiotów ścisłych, jednocześnie miała trochę wprawy w ręce i nieźle rysowała.
Nie malkonteńć, Kozak, chcesz żreć, to obieraj. To dopiero początek, na pewno się będzie coś działo. – Miała nadzieję, że tak będzie. Że przyjdzie jej postrzelać do jakiś czarnych. Po to przecież tutaj była! – Ciekawe do kogo nas przydzielą. – Słyszała to i owo o niektórych ludziach, z którymi przyszło jej pracować. Oczywiście wiedziała kim był porucznik El-Galad. Wstyd by było nie wiedzieć o istnieniu syna samego hetmana. Wśród młodych szeregowych chodziły plotki na temat tego, jak zabił tego grafa. Była w sumie ciekawa ile z tego było prawdy?

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptyPią Sty 21, 2022 8:14 pm

- Sama nie kotleć - burknął ponownie, obierając ziemniaki nieco za grubo. Ale zaraz po tym zatrzymał się na chwilę, wbijając wzrok gdzieś ponad głowy wszystkich, w korony drzew. Westchnął ciężko. - Oby nie do obierania ziemniaków na stałe... Ja to bym do Czarnych postrzelał, o, do uderzeniowej trafić, to byłoby coś... - aż się chłopiec rozmarzył. Co z tego, że w gruncie rzeczy nie był najlepszy ze strzelania? Ba, nie był nawet w czołówce. Nadrabiał absolutnie bezszelestnym chodzeniem po lesie, zupełnie jak lis. Taki był z niego Kozak. - Ciebie na pewno wezmą na rozpoznanie albo na uderzeniówkę. W końcu nie dość, że jesteś dzikuska, to jeszcze Cichocka. - Prawie pół ziemniaka ze skórką odciął i cisnął do wiadra.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptyPią Sty 21, 2022 8:26 pm

Lena spojrzała na to, jak ten kretyn obiera te ziemniaki i już czuła, że kucharz nie będzie zadowolony i im się dostanie. Na sto procent, kurka rurka. Jeszcze będą jakieś okrążenia z całym rynsztunkiem robić czy chuj wie co za te ziemniaki.
Kurwa, Kozak, weź cieniej te kartofle obieraj, tyle żarcia marnujesz. – Co jak co, ale Lena nadal pamiętała jak to jest być głodną i jeść robale wygrzebane z kory czy cholera wie czego, więc była na tym punkcie trochę uczulona. Mimo że od trzech lat nie musiała się o jedzenie martwić. – Ty do uderzeniowej? Przecież Ty ledwo co karabin potrafisz trzymać! – rzuciła do niego z przekąsem. Szeregowa Cichocka była perełką w Akademii. Wybitna strzelczyni, doskonale się skradała. Nie bez powodu przyszło jej w trakcie przysięgi dzierżyć w rękach sztandar. Janek na pewno byłby z niej dumny. – O poszłabym do uderzeniowej, zdecydowanie. Tak postrzelać do kilku czarnych… No i wiadomo, że Cichoccy najlepsi. – Lena nie zapomniała o swojej przeszłości, jednakże polubiła życie w Polsce, Warszawę i swoje polskie nazwisko. Głównie dlatego, że należało do Janusza, który był dla niej cholernie ważną osobą. Może nie jak ojciec, ale bardziej jak starszy brat.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptyPią Sty 21, 2022 8:55 pm

Pewnie, że opierdol - nie byli odcięci od zaopatrzenia, ale przy działaniach taktycznych liczył się każdy gram, na wszelki wypadek, gdyby węzeł zaopatrzeniowy został przerwany.
Kozak przewrócił oczami.
- Się snajperka odezwała - zaburczał, choć to bardziej do siebie, bo mimo wszystko nie mógł tego mówić na poważnie. Lena strzelała jak stary szwejus, a nie młody szeregowy.

Po trzech dniach pracy obóz nabrał rumieńców.
Namioty wyrosły, zostały podkopane. Ziemniaki zostały poobierane, obiad przygotowany. Wszyscy grzecznie go zjedli, siedzą to na trawie, to na plecakach, to na prowizorycznych taboretach z pniaków. Dostali nawet chwilę dla siebie, żeby ponownie mogli chwilę odpocząć. Dostali od razu z obiadem konserwy i chleb na kolację, więc ekipa wspierająca kuchnię została podzielona i wcielona do reszty - teraz już do wyładowywania rozkręconych biurek i krzeseł, by później je poskładać i powstawiać do "specjalnych" namiotów. Tych lepszych. Takich, gdzie nawet były gumowe podłogi i chorąży pilnował, żeby ziemia pod nimi została ubita i maksymalnie wyrównana w tych mało sprzyjających warunkach.
Ogólnie - syf.
Oprócz wart i przygotowywania obozu nie działo się nic.
Lena raptem raz trafiła na wartę - na której co najwyżej komary ją pogryzły i mogła słuchać narzekania innego ziomeczka z plutonu, Bolka. A tak pracowała to w kuchni, to przy namiotach, a w wolnych chwilach chorąży wydawał wszystkim broń i kazał czyścić. Żeby się wojsko przypadkiem nie nudziło, bo gdzieżby tam.
Sześć dni po przybyciu na miejsce po porannym apelu wszyscy jak jeden mąż czyścili broń, siedząc na trawie, pałatkach czy składanych taborecikach, przybiegł żołnierz. Zasapany niemiłosiernie, otarł pot z czoła i rozpiął hełm.
- Panie chorąży, jadą! - krzyknął podekscytowany.
- No nareszcie! Ile można było czekać? - rzucił Kozak, szturchając Lenę wyciorem. Brudnym od smaru, a jakże. A i tak musieli czekać dobre czterdzieści minut, zanim specjalsi zawitali do obozu.
Zawitali? Oni sobie wjechali jak na wczasy. Spokojnie, powolutku, konno. Wszyscy łamali regulamin mundurowy - co od jednego. A to kilku miało okulary przeciwsłoneczne na nosie, kilku kolorowe czapki z daszkiem, jeden to w ogóle nawet nie miał butów wojskowych, tylko jaskrawozielone adidaski.
- To jest klasa, patrz. Jakim koksem trzeba być, żeby mieć tak bardzo wyjebana jaja? - rzucił szeptem to pytanie, jakby się bał, że go może któryś usłyszy. - O Jeżu, widzisz tego łysego w niebieskiej czapce? - spytał szybko, bardzo podekscytowany. - To Słowik. Podobno ma takie mithrilowe rękawice i miażdży Czarnym łby. - Aż odłożył na pałatkę i broń, i przybory do czyszczenia. - O, a ten w zielonych butach to jest chorąży Tarkowski, też jest przechujem, słyszałem, że wali łby na odległość pięciu kilometrów, jak jest widoczność. A tamten... - I po kolei, jak podekscytowane dziecko, które widzi superbohaterów. Nawet nie dawał za bardzo Lenie dojść do słowa, tylko po kolei opowiadał coś o każdym. I przedstawiał ich, rzecz jasna, czy to z nazwiska, czy to kryptonimu. A żołnierze spokojnie pozsiadali w tym czasie z koni, część jarała fajki, inni rozmawiali między sobą, wskazywali palcami jakieś kierunki, zdejmowali juki z koni. - No i Hetman, to ten co gada z chorążym. Znaczy nie hetman-hetman, tylko jego syn. To słyszałem, że parę lat temu grafa magią normalnie zabił. Stanął przed nim, nawet się nie ruszył i puff, graf wziął i wybuchł. Kurna, same gwiazdy! Jak się chłopaki na osiedlu dowiedzą, to się zesrają.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptyPią Sty 21, 2022 9:13 pm

Lena miała naprawdę duże nadzieje co do tej akcji, wierząc, że będzie się coś sensownego działo, jednakże na chwilę obecną nic na to nie zapowiadało. Obieranie kartofli, stawianie całego obozu, by wyglądał jakoś względnie po ludzku, czyszczenie codziennie broni, jakby to się nie wiadomo czym miała ubrudzić. Na warcie była tylko raz i to z Bolkiem, który ciągle jej narzekał. I te cholerne komary. NO NUDY. Okropne i z dnia na dzień była coraz to bardziej zawiedziona i zastanawiała się, czy oni tu przyjechali tylko po to, żeby obierać ziemniaki czy co? Samo się też nasuwało pytanie, gdzie był ten cały wielki AGAT, który miał się zająć dowodzeniem całej operacji… bo minął, dzień, dwa, trzy, a paniczów na horyzoncie nie było widać.
W końcu się zjawili. Po prawie tygodniu, psia jego mać. To w jaki sposób byli umundurowani… przeszło jakiekolwiek pojęcie Leny. Gdy jej buty nie błyszczały się odpowiednio, to musiała latać z rynsztunkiem na plecach, a Ci tutaj sobie przyjeżdżali na akcję w jaskrawych adidasach. Z drugiej strony mało było zapewne ludzi, którzy by mogli im uwagę zwrócić i jakiekolwiek rozkazy dawać.
Słuchała tego, co Kozak miał do powiedzenia na temat przybyłych. Słowik z miażdżącymi rękawicami, typ co na pięć kilometrów strzela… Lena szukała wzrokiem jednak konkretnej osoby, a mianowicie El-Galada, o którym tyle słyszała. Czy to od Hani, która przecież była wtedy w Korniejewie, widząc wszystko na własne oczy.
Wiem, Kozak, wiem – odpowiedziała jedynie. Konstanty był jedyną osobą z całego tego grona, który ją interesował. – Podniecasz się na ich widok jak panienka – rzuciła z przekąsem do kumpla. Często sobie z Kozakiem dogryzali, jednak lubiła go. Ze wzajemnością, bo kurde, jako jeden z pierwszych się do niej odezwał. Nie wiedziała czemu, ale miała wrażenie, że ludzie podchodzili do niej trochę z dystansem. Nie była pewna, czy przez fakt bycia adoptowaną córką Cichockiego, czy może dlatego, że wychowała się pod jegerskim batem i że przeżyła trzy lata wpierdalając robaki. Chyba nie do końca wierzyli wszyscy w to… że była czysta, że nie przyjechała tu na żadne przeszpiegi. – Myślisz, że kiedyś sięgniemy im chociaż do pięt? – rzuciła do Kozaka. Chciałaby umieć choć niewielką część tego, co Ci ludzie.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptyPią Sty 21, 2022 9:44 pm

Jednostki specjalne rządziły się własnymi prawami - co Lena mogła również zaobserwować, patrząc na takiego Janusza. Janusz również nie przejmował się za bardzo mundurem, regulaminem czy czymkolwiek. Do majorów mówił po imieniu, mimo że teoretycznie był niższy stopniem wojskowym, niekiedy chodził po jednostce w spodniach od munduru i pomarańczowej koszulce z ananasem, ba, robił co rusz przypał Hani - bo a to ją całował, gdy stała w pełnym mundurze, a to Lenie czasem dla beki i żartu przyklejał rzepy z kucykami na beret...
Tyle że to w garnizonie.
A tutaj? Akcja polowa.
- Nie wiem. Chciałbym. Ale nie wiem. To jest wyższa liga, oni więcej jegrów pozabijali niż niektórzy w ogóle widzieli - westchnął tęsknie, jakby to była jego najskrytsza fantazja. Bo czyja by nie była?
Specjalsi nawet na czyszczących żołnierzy za bardzo nie patrzyli - z jednym wyjątkiem. Bo zrobiło się nagle cicho jak makiem zasiał i wszyscy zaczęli broń czyścić jakby dokładniej, gdy El-Galad razem z chorążym ruszyli w ich stronę.
-... czekaliśmy, obóz gotowy, warty rozstawione, jak porucznik zarządził. - Mówił chorąży, a Kostek zerkał po żołnierzach chłodnym okiem, jakby zaraz miał ich za coś opierdolić. Zatrzymywał wzrok niemal na każdym, jakby już oceniał ich przypuszczalną wartość i skinął głową, nawet nie odwracając się do chorążego, mimo że to skinienie do niego było kierowane.
Gdy przechodzili obok Leny i Kozaka, to Lena mogła po prostu zobaczyć, jak ten drugi cały się spina i niemal wstrzymuje oddech.
- Gotowość bojowa? Strata amunicji? - spytał nagle Kostek, na co chorąży się zmieszał nieco.
- Gotowość na sto, a strata zerowa.
- Nie strzelali, to nie czyszczą. Broń do złożenia, żołnierze na zbiórkę. Dziesięć minut.
- Nie zdążą zdać broni do magazynu, poruczniku.
- Broń przy dupie - warknął nagle Kostek, poprawiając plecak na ramionach. - To nie biwak. - To już rzucił na odchodne, zanim ruszył szybkim krokiem w stronę namiotu. Nawet on łamał trochę regulamin, choć zdecydowanie mniej drastycznie niż niebieskie czapki czy zielone adidaski, bo jedynie bluzę od mundury miał przytroczoną do plecaka i żadnego nakrycia głowy.
- SKŁADAĆ BROŃ. I ZBIÓRKA, KURWA MAĆ, TO NIE WCZASY! - ryknął chorąży.
Kozak w końcu odetchnął jak człowiek, aż się chłopak zasapał. Potrząsnął głową, wyciągając z lufy wycior.
- To teraz mamy spać z bronią? - spytał, tylko trochę tym faktem zestresowany. - Chociaż może się coś zacznie w końcu... bo serio, prawie lufę przetarłem na wylot.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptyPią Sty 21, 2022 9:58 pm

Janusz w oczach Leny rządził się trochę innymi prawami niż reszta wojska, był w końcu Geografem Królewskim, a ci cieszyli się dużą ilością przywilejów. Z drugiej strony była właśnie Hania, która zawsze stosownie umundurowana, potrafiąca do Janusza wciąż przy ludziach mówić per „Kapitanie Cichocki”, mimo że wszyscy doskonale wiedzieli, że byli razem. No i to był garnizon, też trochę inna sprawa. Jeżeli chodziło o akcję terenową, to… no jaskrawa niebieska czapeczka raczej nie należała do najlepszego kamuflażu. Z drugiej strony czy takie grube ryby potrzebowały takowego?
Już tak nie fantazjuj o tych jegrach, bo jak staniesz takim oko w oko, to się zesrasz ze strachu – powiedziała, spoglądając na Kozaka. Dla niej widok jegra nie był czymś nadzwyczajnym, biorąc pod uwagę, gdzie się wychowała. Swoją drogą była jedyną osobą w całej wiosce, która nie była tłamszona przez nich… znaczy nie miała poczucia, że musi się im kłaniać. Robiła to raczej ze zdrowego rozsądku aniżeli przymusu, jak reszty. Może właśnie dlatego przetrwała?
Instynkt Lenie powiedział, że nie powinna siedzieć na dupie, kiedy AGAT się przechodził po obozowisku, więc szybko wręcz się wyprostowała, poprawiając mundur i stojąc na baczność, z bronią przy ramieniu. Niczym wyciągnięta spod taśmy produkcyjnej akademii. Choć trzeba przyznać, że te niecałe metr sześćdziesiąt i pięćdziesiąt kilo wagi wyglądało śmiesznie przy tych wszystkich wysokich chłopakach. Niektórzy się zastanawiali, jak taka drobniutka dziewczyna była w stanie ze sobą tachać cały ten ekwipunek.
Doszły do jej uszu słowa porucznika El-Galada. W końcu może coś się zacznie dziać i przestaną ich traktować jakby właśnie byli na biwaku.
W końcu zaczyna się coś dziać, ileż można lufy czyścić – rzuciła szeptem do Kozaka, by się momentalnie zebrać i być pierwszą w miejscu zbiórki.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptyPią Sty 21, 2022 10:19 pm

- Hehe, znam takie, co mogą lufy czyścić cały czas - zachichotał Kozak. Bo był kozakiem, no przecież.
A żołnierze po kolei się nieco rozochocili, jakby im energii nagle dodano, bo przecież ostatnio albo czyszczenie broni, albo jakieś ćwiczenia na sucho z bronią, a to granie w karty, obieranie ziemniaków. I warty, na których działo się jedno wielkie nic, tylko gapili się w las w ciemnościach i tyle.
Wszyscy w końcu stanęli na zbiórce, pięknie i regulaminowo, w pełnych mundurach, z bronią na ramieniu i w dwuszeregu. Przed nimi stał El-Galad, a po jego prawej stronie chorąży z czarną podkładką i jakąś listą. Dwa kroki za nimi w szeregu stały koksy, patrząc na żołnierzy. W pewnym momencie sierżant Słowik - podobno największy przechuj w wcale na pięści jakiego Polska widziała - zaśmiał się na całe gardło. Kostek odwrócił się przez ramię i warknął coś krótko i na tyle cicho, że w dwuszeregu nie było słychać, ale na zbirowatej mordzie pojawiła się powaga. Nawet zieloną czapkę zdjął i schował do kieszeni.
Kostek zrobił krok do przodu, jeszcze raz przebiegając wzrokiem po żołnierzach.
- Zostaniecie przydzieleni teraz do zadań, gdy chorąży wyczyta wasze nazwisko występujecie z szyku i ustawiacie się przed dowódcą. - krótki komunikat, żadnego dzień dobry, czołem żołnierze czy pocałujcie mnie wszyscy w dupę. Cofnął się i skinął głową, a chorąży odchrząknął i podniósł listę wyżej, marszcząc krzaczaste brwi.
- Grupa uderzeniowa, dowódca sierżant Słowik - Kozak porozumiewawczo w tym miejscu szturchnął Lenę, a Słowik z łysą glacą błyszczącą w słońcu wyszedł do przodu, skinął głową z rozbawionym uśmiechem i przesunął się na lewą stronę. - Szeregowy Ulanicki, Sobczyk, Kułaga... - żołnierze po kolei występowali z szyku i stawali przed sierżantem. Część podekscytowana, część ucieszona. Skończył czytać, a Kozak uniósł brwi.
- Nie wzięli Cię? - rzucił szeptem do stojącej przed nim w szeregu Leny. A Słowik warknął rozkaz swojej drużynie, w lewo zwrot, i odprowadził ich na skraj obozu.
- Rozpoznanie, dowódca plutonowy Śmigło. Szeregowy Mazowiecka, Lipowski, Kozak... - Kozak prawie się zachłysnął śliną z wrażenia, nim wyszedł z szeregu. Później była drużyna zabezpieczenia, dalej polecieli moździerzowcy. - Drużyna dowódcy kompanii - wtedy Kostek wyszedł naprzód, przesunął się na prawo. - Łącznościowiec, szeregowy Witek - Lena usłyszała wciągnięcie powietrza przez zęby gdzieś po prawej z nieco zbyt głośnym "TAK". - Kancelista, szeregowy Cichocka. Reszta logistyka i zaopatrzenie, to za mną.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptyPią Sty 21, 2022 10:38 pm

Ty żeś widział, mhm – odpowiedziała na jego „kozacką” gadkę. Zawsze gadali najgłośniej ci, którzy nigdy laski nago nie widzieli. Lena by się nie zdziwiła, gdyby się okazało, że jej kumpel wciąż był prawiczkiem, choć przed kolegami z kompanii oczywiście zaprzeczał, żeby tak było i to się chwalił, ile to dziewczyn obrócił, na co młoda Cichocka zwykle reagowała wywróceniem oczami.
Lena zawsze była w pierwszym szeregu, ze względu na bycie najniższą w całej kompanii. Nie była jedyną dziewczyną, choć oczywiście faceci przeważali. Nieraz słyszała jakieś docinki na temat swojego wzrostu, ale ona swoje wiedziała i potrafiła zamienić tę wadę w atut. Co jak co, ale była zwinna i mogła się wcisnąć w wiele różnych zakamarków, do których wielkie koksy nawet by nogi nie wcisnęły.
Porucznik El-Galad zaczął mówić, co się teraz stanie. Okej, przydział. Na pewno pójdzie do uderzeniówki, a jak nie to chociaż zwiad, w tym była też dobra! Gdy zaczęli czytać nazwiska, czekała aż padnie jej… to się jednak nie stało. Na słowa Kozaka odpowiedziała wzruszeniem ramion, bo jednak wolała nie gadać stojąc w pierwszym szeregu. Ku jej zdziwieniu nie została również przypisana do rozpoznania. Rzuciła Kozakowi pytające, szybkie spojrzenie, gdy ten opuszczał szereg. Zabezpieczenie, moździerzowcy. Nic. Jej nazwisko nie padło. Czy naprawdę rzucą ją do logistyki i zaopatrzenia, naprawdę? Była zrezygnowana do końca, gdy nagle usłyszała swoje nazwisko.
Co?
Kancelista szeregowy Cichocka. Co jak co, ale takiej roboty się najmniej spodziewała. Przecież ona kilka miesięcy temu podstawówkę skończyła, pisała od niecałych trzech. Jej pismo nie było jakieś tragiczne i nie wyglądało to jakby pisał ośmiolatek, ale… w kompanii było dużo dziewczyn, które zapewne zdecydowanie bardziej się do tego nadawały. Słyszała za sobą nawet ich szepty, że ta to ma szczęście, że pewnie dlatego, że jest Cichocką i że dobrze to jest mieć plecy. Dziewczyna wzięła wdech, starając się zignorować te wredne przytyki zazdrosnych żmij, by następnie wystąpić z szeregu. Stanęła przed Kostkiem – który był dobre trzydzieści centymetrów wyższy od niej – by następnie mu zasalutować (miała oczywiście nakrycie głowy!).
Szeregowa Lena Cichocka melduje gotowość – powiedziała, starając ukryć swój wewnętrzny zawód.
Ona tak bardzo chciałaby strzelać.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptyPią Sty 21, 2022 11:03 pm

Kostek nigdy wcześniej Leny nie widział - i gdy stał przed wojskiem, gdy chorąży wyczytywał nazwiska, to mimochodem zastanawiał się, która to jest. Bo i skąd miał wiedzieć? Obiecał porucznik Zapolskiej, że zrobi wszystko, co w jego mocy, by była bezpieczna. Nie istniał bezpieczniejszy przydział, bo gdy inni żołnierze mieli rozpoznawać teren czy atakować, to ona miała siedzieć na dupie w namiocie albo biegać mu na posyłki po obozie.
Dlatego akurat ją wybrał na swoją kancelistkę osobiście, mimo że przy reszcie pozwolił decydować tym, którzy znali podległych żołnierzy i znali ich mocne strony. Czy zdawał sobie sprawę, że być może taka a nie inna funkcja może ją nie zadowolić? Pewnie. Jeśli miała w sobie choć trochę z Cichockiego - a Kostek szczerze był o tym przekonany - to musiała być diablo rozczarowana.
Przyglądał jej się przez chwilę z góry w ciszy. Niewysoka, chuda - idealne warunki do przeżycia w lesie.
- Za mną - dwa słowa, nim obrócił się na pięcie i ruszył przed siebie. Nawet się nie zatrzymując, wskazał dłonią jeden z namiotów dowodzenia. - Panie Witek, proszę zgłosić się do kaprala Żaby. Wyda radio, pokaże stanowisko łączności. - Nie odwrócił się, nie czekał na żaden komunikat, że chłop zrozumiał, co się do niego w ogóle mówi. Polecenie wydane? Wydane. Szedł naprzód, długimi krokami, kompletnie ignorując różnicę wzrostu i fakt, że taki mały żołnierz może za nim nie nadążyć. Nie jego problem. Zrobił tyle, ile był w stanie, ale nie zamierzał dawać jej żadnych taryf ulgowych.
Bo to nic nie hartowało ducha tak, jak opierdol i żelazny dowódca.
Wszedł do namiotu obok tego, który wskazał Witkowi. Zatrzymał przy jednym z dwóch biurek - to stało na uboczu, przy ścianie namiotu.
- Pani miejsce pracy. Pani główne obowiązki to spisywanie rozkazów i noszenie ich, dbanie o dokumentację, notowanie. Pytania? - splótł dłonie za sobą, przewiercając Lenę niemal na wylot świdrującymi zielonymi ślepiami. Bez cienia wyrazu, uśmiechu czy czegokolwiek.
Koniec ze swawolą i krotochwilami. Niszczyciel dobrej zabawy, pogromca uśmiechów dzieci. Konstanty El-Galad.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptyPią Sty 21, 2022 11:25 pm

Lena również Konstantego nie widziała na własne oczy. Jednakże było wiele ludzi, których opisywało jak wyglądał i prawdę powiedziawszy, obiło się jej o uszy jego sumienność i tak dalej, więc ten najmniej łamiący regulamin wydawał się najbardziej sensownym wyborem. Dziewczyna nie wiedziała, że Hanka maczała w tym palce, ale jak jej powie, że przez całą akcję siedziała w obozie, spisując rozkazy czy będąc przysłowiowym chłopcem na posyłki, gdy w tym czasie Kozak będzie robić rozpoznanie. Już widziała, jak cisnął z niej bekę po tym wszystkim. Że jako baba to się tylko do pisania nadaje, a nie do strzelania. No była w dupie, po prostu.
I młoda Cichocka miała w sobie więcej z Janusza aniżeli z przykładnej Zapolskiej. Zdecydowanie wdała się w Janka, mimo że ten ją adoptował raptem trzy lata temu. Dużo czasu jednak ze sobą spędzili, mieszkali razem… no i jak tylko wracał z Zony, to zawsze starał się jej poświęcać uwagę. Wiele się od niego nauczyła, zanim w ogóle poszła do akademii.
Nie odezwała się ani słowem, tylko ruszyła za Konstantym. Jego jeden krok to były jej dwa, jednakże nadążała. Jakoś. Wciąż to można było nazwać marszem, a nie biegiem, tyle dobrze. I Lena nie chciała żadnych taryf ulgowych tylko dlatego, że była córką Geografa Królewskiego. Wręcz przeciwnie. Nienawidziła tego, gdy ktoś tak do niej podchodził. Nie lubiła również takich ciętych komentarzy, jak ten, że na przysiędze była ze sztandarem nie dlatego, że rozwaliła wszystkich na łopatki, a dlatego że była znajdą z Zony i córką Cichockiego. Jebani hipokryci, którzy z Rotą na ustach chcieli wyzwalać wioski spod jegierskiego bata, a gdy spotykali osobę, która się spod niego wydostała, to w ich oczach nie była wystarczająco „ludzka”.
Schabowy, Lena. Schabowy – powtórzyła swoją mantrę w umyśle. Była w Zonie, nie mogła sobie pozwolić na zalanie się negatywnymi myślami. Dlatego zaczęła myśleć o wspólnym obiedzie w Zapiecku we czwórkę. Ona, Janek, Hania i Judyta. Będzie super.
W końcu dotarli do namiotu, w którym przyjdzie jej zapewne spędzić większość całej akcji. Konstanty wytłumaczył Lenie czym się będzie zajmować. Nie musiał tego robić, przecież wiedziała czym się zajmuje kancelista. Nie powiedziała jednak tego na głos, oczywiście.
Tak jest. Brak, panie poruczniku. – Lena przywykła do przeszywającego wzroku dowódców, różni ludzie się trafiali, więc akurat nie robiło to na niej większej różnicy. Mimo wszystko w głębi ducha się cieszyła, że w końcu przyjechali, bo miała dość ciągłego czyszczenia broni.
Gdy padło magiczne „spocznij”czy jakikolwiek inny znak, że może usiąść, odłożyła broń tak, jak odłożona zostać ona powinna, jednocześnie przygotowując sobie odpowiednio swoje miejsce pracy.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptyPią Sty 21, 2022 11:38 pm

Lena dopiero miała poznać swoje małe prywatne piekło na ziemi. Piekło, na które składały się cztery ściany namiotu i biurko. Słyszała z zewnątrz, jak sierżant Słowik śmieje się głośno gdzieś niedaleko, prowadząc z żołnierzami ćwiczenia, słyszała, jak żołnierze żartują razem z nim. W obozie zrobiło się nagle jakoś żywiej, szybciej i bardziej to przypominało obóz wojskowy niż do tej pory - bo się działo.
Pomijając ten jeden namiot, bo Kostek - po pokazaniu Lenie biurka - nawet nie dał jej niczego do roboty. Rozłożył sobie mapę na biurku, coś na niej rysował. Ścierał. Marszczył brwi, a to się krzywił.
Wszystko w ciszy. Czas niemal stanął w miejscu.
Pokrzykiwania na zewnątrz i skrobanie ołówka w środku.
Dopiero w porze obiadowej Kostek nagle podniósł wzrok znad swojej mapy i się wyprostował.
- Przerwa do godziny 16 - oznajmił po czym, jak gdyby nigdy i nic, ominął swoje biurko i wyszedł z namiotu.
***
- Jaaaa pierdzielę, jakim Śmigło jest kozakiem, to ty nawet nie - mówił szybko Kozak, uradowany i wyszczerzony jak debil. - Co on robi! Jak on chodzi po lesie! Ktoś go zapytał, czy po ciemku też tak umie, to zawiązał sobie oczy i graliśmy z nim w ciuciubabkę w jebanym lesie i wszystkich nas wyłapał! Wszystkich! Z zawiązanymi oczami! - aż zamachnął dziko widelcem i nieomal mu wypadł z dłoni. - Co za gość!

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptyPią Sty 21, 2022 11:56 pm

Lena nie miałaby nic przeciwko swojej robocie… gdyby rzeczywiście ją miała tak naprawdę. Przez ten cały czas odkąd zostało jej przydzielone stanowisko pracy, siedziała, czekając na jakiś rozkaz. Cokolwiek. Nie padło jednak żadne słowo. Za to słyszała jak ludzie cudownie się bawili w obozie. Gdzieś tam dobiegł do jej uszu brechtanie Kozaka. Ona zaś siedziała. Siedziała więc z piórem w ręku przy kartce papieru, czekając na jakiekolwiek polecenie. By nie dostać do głowy, starała się liczyć. Mnożyła w głowie liczby, których żaden normalny człowiek nie próbowałby liczyć w pamięci. Dwieście osiemdziesiąt trzy razy czterysta dwadzieścia osiem. Tysiąc osiemset sześćdziesiąt dziewięć razy trzy tysiące czterysta dwadzieścia.
Przyszła chwila wybawienia, czyli przerwa obiadowa. Nim Kostek zdążył się w pełni wyprostować, Lena już była na baczność. Już nie mogła się doczekać, aż się wyżali Kozakowi. Boże słodki, nigdy by nie pomyślała, że będzie tak szybko tęsknić za tym kretynem.
Nawet mnie nie denerwuj – burknęła, memłając trochę ten obiad. – Cieszę się, że miałeś ubaw. – Westchnęła ciężko. Nie chciała na Konstantego narzekać, co by nie było, że jest jakaś niewdzięczna czy coś. Zapewne wiele osób z chęcią by się zamieniło. Szkoda że nie wiedzieli, że pracowanie z El-Galadem nie było ani trochę przyjemne. Siedzieć w kompletnej ciszy, bez możliwości zabicia w jakikolwiek sposób czasu. Spojrzała na zegarek, który miała na ręce, pilnując czas, żeby przypadkiem się nie spóźnić. – Nie zrobiłam przez ten czas nic, ani jednej notatki chociażby. Pomóż – szepnęła do niego błagalnie. Już wolałaby ziemniaki obierać, byłoby to bardziej interesujące zajęcie aniżeli… no te nic nie robienie jako sekretarka El-Galada. Westchnęła ciężko, dojadając resztki swojego obiadu. Po umyciu menażki miała jeszcze zapas. Przed namiotem wstawiła się dobre dziesięć minut przed czasem, czekając na baczność na przyjście Konstantego, jednocześnie patrząc na resztę kompanii radośnie latających po obozie.
Jeżeli Lena się kiedykolwiek dowie, że to była sprawka Hani, to jej nigdy tego nie wybaczy.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptySob Sty 22, 2022 12:18 am

- Co ty gadasz. Nic? - spytał ze zdziwieniem. No bo jak to tak? Nic a nic? Wszyscy dostawali wycisk, słuchali opowieści, bo pytali swoich dowódców o to czy o tamto. - Wszystkie laski w obozie ci zazdroszczą.
Lena mogła się przekonać w tamtej chwili, że bycie dowódcą ograniczało się do jednego: myślenia. Ślęczenie nad mapą i myślenie, która taktyka mogłaby być najlepsza. Siedzenie nad listą nazwisk i przydzielania im zadań. Myślenie o zaopatrzeniu, myślenie o ewentualnej ewakuacji, myślenie o absolutnie wszystkim.
- Ty, weź go może o coś zapytaj, przecież ci wolno. Podobno Słowik to uderzeniówce takie historie sprzedaje, że hej - rzucił jeszcze, choć niezbyt pewnie, bo sam nie miałby za chuja śmiałości, żeby cokolwiek.
A Kostek... Kostek wyszedł dosłownie na chwilę, przywlókł swój plecak i poprawił kartkę papieru i pióro, które Lena zostawiła, bo nie leżały tak, jak uznał, że powinny. Ogólnie zamiast obiadem, to zajął się tym, przy czym nie chciał być widziany za bardzo: poprzestawiał biurka, poustawiał na nich kubki na ołówki i inne badziewie, mapę podkleił do blatu - ale tak, żeby była idealnie równo. Blaty jeszcze wcześniej powycierał bardzo dokładnie i zdezynfekował, gumową podłogę zamiótł bardzo dokładnie - następnie klapę w namiocie na chwilę opuścił, żeby na spokojnie i na kolanach ją umyć.
Serio.
Na koniec położył wycieraczkę - zwiniętą w rulon - wyciągniętą z plecaka wewnątrz przed wejściem.
I dopiero wtedy poszedł coś zjeść, lecz zamiast normalnego obiadu poszedł do kucharza i zjadł chleb.
Z masłem.
Lena nawet nie wiedziała, jak bardzo go ucieszyło, że nie weszła do środka. Rzucił jej krótkie spojrzenie i już-już chciał wejść do środka, złapał poły namioty, by je unieść wyżej, ale zatrzymał się z jedną nogą nad wycieraczką. Zacisnął usta i się cofnął.
Podłoga nie wyschła. Stał przed tym namiotem kilka długich sekund - w idealnej ciszy - wciąż trzymając tę nieszczęsną płachtę. Bo Kostek, mimo bycia naprawdę świetnym żołnierzem, miał kompletny odpał na punkcie porządku i wejście zapiaszczonymi buciorami na jeszcze mokrą podłogę nie wchodziło w grę.
Skrzywił się sam do siebie i odwrócił się w stronę Leny. Sztuka improwizacji. Przecież nie powie żołnierzowi, że nie wejdą do środka, bo pucował gumoleum na kolanach i jest jeszcze mokre. Może sama nie zauważyła, że było tam po prostu nadal mokro.
- Za mną - zarządził krótko, lecz tym razem szedł wolniej. Przede wszystkim dlatego, że nie bardzo wiedział dokąd. - Jaką ma pani specjalizację? - spytał Leny na dobry początek, idąc trochę jakby w kierunku plutonowego Śmigło i jego ekipy, a trochę jakby w stronę kuchni polowej.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptySob Sty 22, 2022 1:05 am

Nie ma czego, jest pochłonięty pracą. Siedzi nad mapą i pewnie coś planuje. – Westchnęła ciężko. Jeżeli dziewczyny myślały, że porucznik El-Galad to taki skłonny do rozmów i ploteczek był, to się mocno zdziwiły. Nie było czego zazdrościć i jakby Lena mogła się zamienić, to z chęcią by to zrobiła. – Przypominam, że ten człowiek powalił grafa patrząc się na niego, chyba nie mam odwagi – mruknęła. Zdecydowanie Konstanty nie wyglądał na człowieka, który lubił, gdy mu się przeszkadzało w tym, co aktualnie robił. Niepytana wolała się w sumie nie odzywać.
Każdy mógł spędzić wolny czas jak mu się żywnie podobało. I jak młoda Cichocka rozumiała, że porządek musiał być, to mycie podłogi w namiocie byłoby dla niej przesadą, gdyby dowiedziała się, że Kostek to uczynił. Choć zapewne jak wejdzie do namiotu to się zorientuje, że zrobił małe przemeblowanie, no ale kim była żeby to oceniać? Zapewne się zdziwi, że zrobił to sam, a nie polecił jej tego, no ale pewnie słowem się nie odezwie.
Wydawało się jej, że wchodzenie do namiotu przed dowódcą było nieodpowiednie, więc czekała na Kostka, któremu zasalutowała, jak tylko znowu się pojawił. Wewnętrznie już umierała na samą myśl o ponownych kilku godzinach spędzonych z piórem w ręku; Kostek miał na tyle szczęścia, że Lena nie bardzo miała jak zobaczyć tej podłogi, bo jego osoba zasłaniała jej cały widok. Nie zdążyła jednak zrobić kroku, gdy z jakiegoś powodu porucznik El-Galad postanowił wybrać się na spacer. Grzecznie zaczęła za nim maszerować. Całe szczęście szedł trochę wolniej, więc nie musiała aż tak przebierać nogami.
W rozpoznaniu, panie poruczniku. – Odezwali się do siebie, to był już jakiś plus. Zastanawiała się, czy powinna coś dodawać od siebie, czy może jednak pozostawać na suchym odpowiadaniu na jego pytania? Postanowiła zaryzykować, najwyżej ją skorci. – Głównie dzięki zaklęciu, które działa trochę jak… nić Adrianny z mitologii. Zawsze doprowadza mnie do punktu początkowego, nawet w kisielu niestabilnej geografii. – Chciała pokazać, że miała trochę wiedzy i nie była takim żółtodziobem. Nie zamierzała wspominać o tym, że przetrwała w zonie trzy lata po tym jak uciekła z wioski jegrów. Zapewne to wiedział. Wszyscy wiedzieli. Była przecież tym dzieciakiem, co Cichocki z Zony przywlókł. Nawet jakby chciała to ukryć, to nie miała szans. Jak zaczęła wypowiadać dłuższe zdania, Konstanty mógł usłyszeć, że mówiła z dosyć twardym akcentem. Mimo że gramatycznie i leksykalnie bardzo się rozwinęła i nie miała problemu z wyrażaniem się, to wciąż nie potrafiła się pozbyć lekkich, niemieckich naleciałości gdy mówiła po polsku. Nawet po tych trzech latach, odkąd zamieszkała w Rzeczpospolitej.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptySob Sty 22, 2022 1:23 am

- No, w sumie racja. Ja to bym się chyba posrał, jakbym miał z nim siedzieć - odparł Kozak po chwili zastanowienia, nieszczególnie jakoś w słowach przebierając. - I w sumie to elf. Żaden człowiek by chyba nie dał rady.
A Lena - chcąc czy nie chcąc - Kostka poniekąd rozgryzła. Nie lubił, jak mu przeszkadzano, nie przepadał, gdy ktoś odzywał się niepytany i sam niepytany rzadko kiedy się odzywał. Znaczy, chyba że w towarzystwie znajomych. Albo bliskich. Na jednostce z żołnierzami raczej się nie spoufalał, bo i wyglądał na takiego, co się właśnie nie spoufala. Może to było coś w ten wyprostowanej postawie? Może ta stateczność i opanowanie? Powściągliwość w słowach? Odległy chłód w oczach, jakby myślami był gdzieś dużo daleko? Może samo nazwisko wystarczyło i krążące plotki, ta obrastająca go legenda sprawiały, że wydawał się tak bardzo nieprzystępny w kontaktach?
- Rozpoznanie... - zawiesił na chwilę głos, unosząc wzrok ku niebu. - Niefortunnie. Zanudzisz się ze mną - dodał po chwili kompletnie poważnie. Nie, żeby sam jakoś szczególnie przepadał za papierkową robotą, tyle że ktoś musiał ją wykonać. A że był dowódcą, lubił mieć wszystko ustawione idealnie, to sam najczęściej robił wszystko. Nie przewalał roboty na swoich żołnierzy, nie ganiał ich po kawę czy obiad, nie wydawał głupich poleceń, tym samym był zmorą dla osób, które lubiły coś robić, a które miały mu pomagać. Bo Kostek wychodził z założenia, że najpewniej nikt nie wykona jego pracy lepiej niż on sam. - Punktu początkowego? - dopytał jeszcze i jednak skierował ich w stronę plutonowego Śmigło, który siedział sobie beztrosko pod drzewem, jarając fajkę, a szeregowi - młodzi i starsi - oblegali go ze wszystkich stron i przerzucali pytaniami.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptySob Sty 22, 2022 1:49 am

Półelf. I wiesz, mieszkam z Hanią… znaczy z porucznik Zapolską i ona jest o zgoła inna, mimo bycia służbistką. – Podawanie Han’lynn jako przykład może nie był najlepszy, bo jednak z nią już dobre dwa lata mieszkała, odkąd się z Jankiem ze sobą zeszli, a potem przeprowadzili do mieszkania Zapolskiej, które było nieco większe od Jankowego. I w lepszej dzielnicy, to na pewno. – Życz mi szczęścia – rzuciła do Kozaka jeszcze na odchodne, wzdychając ciężko. Zdecydowanie, potrzebowała takowego jeżeli chciała przetrwać te kilka dni w towarzystwie Konstantego.
Może i była dzikuską z lasu, jednakże była całkiem niezła w ocenianiu ludzi. Może przez to nie wpadła jeszcze nigdy w większe kłopoty, jeżeli chodziło o swoją służbę. Choć oczywiście ci bardziej złośliwi mówili, że to zasługa Cichockiego, czy nawet i samej Zapolskiej, która się również cieszyła dosyć dużym szacunkiem w środowisku.
Był świadom tego, że się przy nim zanudzi. Pytanie czy powinna zaprzeczyć, czy z grzeczności przemilczeć jego słowa? Po chwili zastanowienia postanowiła rzucić czymś względnie neutralnym.
Trzeba spróbować każdego rodzaju służby, jeżeli chce być dobrym żołnierzem. – Może kiedyś to ona będzie siedzieć na miejscu Kostka i wtedy będzie sobie wspominać jak to była kancelistką syna hetmana El-Galada. Jeżeli do tego dojdzie, to sobie obiecała, że tej biednej duszy da jakieś zajęcie, żeby się nie zanudziło. I będzie z nią rozmawiać. Zdecydowanie. – Miejsce startowe, w którym użyje zaklęcia. Jest aktywne tak długo, aż do tego punktu początkowego nie wrócę. – Oczywiście wiązało się to ze swego rodzaju ograniczeniami, które miały wpływ chociażby na inne zaklęcia, które się odnawiały dłużej. Magia – mimo że miała do niej potencjał – była nową rzeczą dla Leny i wciąż uczyła się jej rozwijania.
Następnie skierowali się w stronę plutonowego Śmigło, z którym chłopaki najwyraźniej mieli niezły ubaw. Lena im wewnętrznie zazdrościła, zwłaszcza że widziała, jak dużo pytań mu zadawali. Miała wrażenie, że z Konstantym by to nie przeszło. Choć może teraz to był odpowiedni moment, kiedy byli na tym całym spacerze, a nie w namiocie, gdy El-Galad był pochłonięty ślęczeniem nad mapą? Gdy doszli do Śmigło, zatrzymała się po prostu odrobinę za Konstantym.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptySob Sty 22, 2022 2:15 am

- Oj może nie będzie tak źle. - Nagle się jednak zawahał, jakby nawet chciał coś dodać. - No, szczęścia, dzikusko! - to już z kolei praktycznie krzyknął, żeby wszyscy słyszeli. I się jeszcze wyszczerzył głupio, a jakże.
A Kostek zerknął na Lenę z ukosa i uniósł jedną brew. Jak dyplomatycznie to powiedziała, prawie tak, jakby sama w to wierzyła - albo jakby bardzo chciała, żeby on uwierzył jej, że siedzenie przy biurku to doskonała próba charakteru czy inna wyjątkowa ważna lekcja na ścieżce zawodowej każdego żołnierza.
- Mhm, pewnie - mruknął ni to do Leny, ni to do siebie, ni w przestrzeń. - Rozumiem. Dziękuję za wyjaśnienie. - To już powiedział głośno, wyraźnie i adresatem była Lena z całą pewnością.
Ciekawe. Aż nabrał ochoty, żeby faktycznie to przetestować. Niechby rozstawiła punkt początkowy w obozie, później spacer na oślep ze Śmigłem i prowadzenie ich po sznurku z powrotem. Przydatne przy niestabilnej geografii, zwłaszcza jeśli faktycznie jej zmiany nie wpływały na działanie samej mocy.
Zanim jeszcze dotarli do leżącego Śmigło, Kostek zastanawiał się i wyliczał, ile powinna schnąć podłoga namiotu w takiej temperaturze, przy tak rozchylonych połach namiotu i przy tym konkretnym wietrze. Nie miał ochoty kręcić się bez celu po obozie albo udawać, że kontroluje to, co się dzieje.
Przecież akurat komu jak komu, ale swoim żołnierzom - a przynajmniej tym konkretnym - ufał bezgranicznie i życie by im powierzył bez mrugnięcia okiem.
Ale dotarli i Śmigło podniósł się leniwie.
- Panowie szeregowi - rzucił komendę, a cała hałastra poderwała się ze swoich miejsc na tę komendę. - Mam się po kociemu meldować?
- Mhm. Wieczorem weź drużynę i idziemy na wycieczkę.
- Już dzisiaj?
- Zobaczymy, co się zmieniło, uaktualnię mapę, a oni poćwiczą.
- Kucyki?
- Nie dla ciebie. - Odwrócił się nagle do Leny. Plan miał genialny. Nie chciało mu się ciągać dziewczyny po obozie, a sam to mógł zdjąć buty na wycieraczce, przesunąć sobie magią krzesła i po nich dostać się do biurka. Skinął na Lenę głową i odszedł kilka kroków od Śmigło. Atmosfera między żołnierzami od razu zrobiła się mniej napięta, gdy się odsunął. No bo... pls. - Do Winiarskiego. Na dwudziestą trzy konie, a Słowik ma się stawić u mnie po swoich... zajęciach. Zameldujesz się u mnie również przed 20, do tej godziny odpoczynek, umiesz wykonać szkic terenu?

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptySob Sty 22, 2022 7:19 am

Oby, bo się zanudzę na śmierć. – Z Kozaka to i może debil i dzban był, ale jednak dobry kumpel i wiedziała, że mogła na niego liczyć. Mało z kim miała taką relację, jak z nim właśnie. Z laskami się zupełnie nie rozumiała, miały chyba nieco inne priorytety w życiu, aniżeli próba wyrwania chłopaków z dywizji. Słysząc te „szczęścia dzikusko”, wywróciła oczy. Kozak był jedną z nielicznych osób, której pozwalała tak do siebie mówić.
Oboje wiedzieli, że taka nie była prawda, jednocześnie Lena nie walnęła jakiegoś okropnego faux pas, więc wszystko grało. Nie zawsze powinno mówić się to, co miało się na myśli. Zaś w kwestii podziękowania – co mogła powiedzieć? Zapewne rzuciła jakimś „tak jest” czy „nie ma za co” i na tyle byłoby z ich rozmowy. W kwestii zaś samej mocy – ta była testowana już parę razy, gdy szli w Zonę, choć to było jeszcze przed czasami tajemniczych zniknięć geografów, więc Lena nie była pewna, jak się ta moc zachowa.
Trzeba przyznać, że na słowa Konstantego zareagowała… powiedzmy wewnętrznym zadowoleniem. Czy to oznaczało, że nie będzie siedzieć przez cały czas w bazie i będzie coś ciekawego do roboty? Cudownie. Starała się oczywiście zachować neutralny wyraz twarzy i nie podniecać się na to jak co niektórzy jej koledzy. Odeszła również z porucznikiem El-Galadem te kilka kroków, by wysłuchać, co ma do powiedzenia.
Powtórzyła sobie w myślach co ma zrobić. Słowik ma się stawić po zakończeniu swoich zajęć. Zameldować się przed dwudziestą. Przekazać Winiarskiemu, że na ósmą dać trzy konie (zapewne dla Konstantego, Słowika i Śmigło).
Tak jest – odpowiedziała na instrukcje zadane przez Konstantego. – Podstawy, głównie opieram się na mojej pamięci fotograficznej. – Bez takowej zapewne w Zonie by zdążyła kilka razy umrzeć. Jeżeli trafiała dwa razy na to samo miejsce, to nie zostawała tam długo, bo instynkt jej podpowiadał, że… no cóż. Nie było to bezpieczne. – Coś jeszcze mogę dla pana zrobić, panie poruczniku? – zapytała dla pewności. Jeżeli to było wszystko, to zapewne została oddalona.
Spojrzała na zegarek zamierzając wszystko sobie odpowiednio rozplanować. Nie zamierzała niczego zostawiać na ostatnią minutę. I w sumie to stwierdziła, że zrobi wszystko jak najszybciej, co by mieć więcej wolnego czasu. Najpierw poszła do Winiarskiego, któremu przekazała prośbę Kostka o konie. Jeżeli się zapytał po co, to również mu to wytłumaczyła. W drodze powrotnej zahaczyła o Słowika, przekazując mu słowa El-Galada. Gdy się z tym wszystkim uwinęła, jeszcze miała chwilę czasu, by usiąść pod drzewem na minutę czy dwie. Nie wiedziała co do dla Kostka znaczyło dokładnie "przed dwudziestą", więc stwierdziła, że kwadrans przed ósmą będzie odpowiednią porą. Stanęła twarzą przed namiotem, nie wchodząc jednak do niego, bez wyraźnego pozwolenia.
Panie poruczniku, szeregowa Cichocka melduje gotowość i wykonanie zadania - Ot, zwykły meldunek, nic wielkiego.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptySob Sty 22, 2022 8:56 am

- Nie.
Oprócz nie wchodzenia do namiotu, w którym była mokra podłoga. Czy Kostek wymyślił sobie ten rekonesans w tam zwanym międzyczasie? Być może. Czy po prostu chciał teraz wrócić do swojego namiotu i obserwować podłogę? Być może. Czy obecność żołnierza utrudniała mu ten precedens, bo trudno wytłumaczyć osobie postronnej, że się bezsensownie umyło podłogę w namiocie? Ponownie: być może.
Kostek wrócił do siebie, finalnie jednak rzucił pobieżne spojrzenie dookoła, czy nikt nie zwraca na niego jakiejś większej uwagi i pośpiesznie zdjął buty, stanął na wycieraczce i buty wytrzepał na zewnątrz. Później, tak jak planował, telekinezą przestawiał sobie krzesła, żeby po nich dostać się do biurka. Taka trochę zabawa w "podłoga jest lawą".
Gdy Lena tak ładnie się zameldowała ze środka padło jedno słowo:
- Wejść.
Wtedy dopiero mogła zauważyć te zmiany w wystroju namiotu oraz, co odróżniało ten namiot od pozostałych: zapach. W namiotach z reguły panował zaduch,  a zmęczeni żołnierze zostawiali buty obok swoich rozkładanych łóżek, co dekorowało aromat potem. Podobnie mundury - przecież nikt nie prał ich codziennie ani nie wywieszał na zewnątrz, żeby nocny wiatr je przewiał czy coś. Więc w pozostałych namiotach unosił się zapach potu, kurzu, starej gumy i ziemi. Ale nie w tym konkretnym.
Czy Kostek dbał o takie pierdoły jak te pojebane pałeczki zapachowe i w namiocie unosił się słodkawy zapach lawendy? Być może.
Teraz jednak siedział na biurku obok mapy, w jednej dłoni trzymał kubek z herbatą, a drugą pokazywał coś na mapie wielkiemu jak góra Słowikowi.
- To półtora kilometra. Tam powinna być ambona, ale geografia mogła ją przesunąć. Trzeba będzie jak najszybciej zabezpieczyć teren, posadzić dęby i postawić kapliczki - łyk herbaty, a Słowik pokiwał powoli głową i odwrócił się do Leny. Łysa glaca odbijała światło lampy, a gęsta i czarna jak smoła broda nie pozwalały dojrzeć, jaki ma wyraz twarzy na dobrą sprawę. Kostek odstawił herbatę na biurko - znaczy się na okrągłą gumową podkładkę, żeby nie zniszczyć i tak sfatygowanego już lekko mebla - i zeskoczył z biurka. Wskazał Lenie drugie biurko, jej miejsce kaźni. - Notesy, ołówek, temperówka, podkładka, linijki i długopisy. Będę ci mówił, co masz rysować i pisać. I kolacja - wskazał ułożone idealnie równolegle do siebie przybory piśmiennicze i płócienny worek, który leżał nad nimi. - Radia powinny być gotowe... - zawiesił głos. - Zaraz przyjdę.
I wziął i wyszedł. Tak po prostu, zostawiając Lenę ze Słowikiem, który łypał na nią jakby spod byka.
- No, to jak tam, dziewczyna? Podobno twoja pierwsza wycieczka bez starego - spytał lekkim tonem i spojrzał na wyjście z namiotu, poczekał kilka sekund i pochylił się do przodu. - Ma kij w dupie, nie? - dorzucił sporo ciszej, wskazując głową wyjście.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptySob Sty 22, 2022 10:18 am

Jako że szanowny pan porucznik nie miał żadnych dodatkowych zadań dla niej, mogła się skupić na tym, co zostało jej przydzielone. Tak więc obskoczyła wszystkich, załatwiając mu te konie i sprowadzając Słowika do namiotu Konstantego. Gdzieś w drodze spotkała się z Kozakiem, zamieniając ze trzy słowa na temat dzisiejszej “wycieczki”, oboje wyraźnie podekscytowani. Te kilka chwil, które miała na siebie postanowiła spędzić na rozmyślaniu, co ich czeka, czy spotkają jakiś czarnych. Lena w sumie to miała nadzieję, że jednak nie. Wbrew pozorom, ci byli zagrożeniem i ktoś mógł zostać ranny czy nawet zginąć. Mimo że młoda Cichocka nie lubiła się ze wszystkimi, to nie chciała, by komuś stała się krzywda.
Wszystko będzie dobrze, na pewno – pomyślała, pamiętając, że każda myśl w Zonie miała ogromną moc i trzeba było zachować pozytywnego ducha, jak to ją zawsze Janek uczył. Akcja “Leśniczówka” musiała się zakończyć sukcesem, innej opcji po prostu nie przewidywała… Takie zwycięstwo, może i małe, ale byłoby bardzo znaczące dla ogólnych morali panujących zarówno w Korniejewie, jak i w całym kraju.
Weszła do namiotu dopiero po wyraźnym pozwoleniu Konstantego. Oprócz niego, w środku był również Słowik. Uwadze dziewczyny nie umknął uwadze fakt, że dużo rzeczy było ustawionych inaczej, że pachniało lawendą. Zerknęła również na wycieraczkę, na której stała. Chyba powoli zaczęła rozgryzać El-Galada. Ten człowiek był pedantem, na sto procent. Nim szeregowa Cichocka postawiła buty na świeżo umytej wykładzinie, wytarła buty o tę wycieraczkę, oczywiście nie robiąc przy tym jakiegoś olbrzymiego hałasu.
Tak jest – krótka odpowiedź na temat tego, że przyjęła rozkaz. Kostek postanowił na chwilę wyjść z namiotu, zostawiając ją ze Słowikiem, który był wielki jak dąb i Lena przy nim wyglądała naprawdę komicznie. Zaś w kwestii pytania, które ten jej zadał… nie wiedziała, jak się do tego odnieść. Na poważnie, czy może trochę luźniej, biorąc pod uwagę jego podejście? – Owszem, pierwszy raz bez kapitana Cichockiego – przyznała na początku, czując jak ją coś ściska w sercu. Miała nadzieję, że z Jankiem wszystko było w porządku. Tęskniła za nim cholernie i mimo że na co dzień nie dawała sobie tego poznać i starała się być silna, głównie dla Hani, to… naprawdę jej to nie dawało spokoju; Ściszyła znacząco głos, spoglądając na Słowika. – Też bym miała, jakbym była córką hetmana – powiedziała. Ryzyk fizyk, najwyżej dostanie się jej po uszach.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptySob Sty 22, 2022 11:59 am

- Ordona w końcu też znajdziemy - rzucił Słowik lekko, poruszając barkami. - Może znowu wpadł w pułapkę na zające. - Był wyższy niż pozostali żołnierze, wyższy również od Janusza, gdyby Lena mogła postawić ich obok siebie. Wyższy, szerszy, ruchy miał nieco zwaliste przez swoją masę, ale płynne. Jak jebana fala tsunami. Wyszczerzył zęby, błysnęły bielą pomiędzy czarną brodą, a zaraz po tym odrzucił głowę do tyłu i ryknął krótkim, choć tubalnym śmiechem. - Co, myślisz, że mu ojciec taki szpikulec władował? - dodał już ciszej i zrobił dwa wielkie kroki i klepnął Lenę lekko w łokieć. Rozbawiony pewnie trochę bardziej niż być powinien. - Nic się nie bój, nasz mały Kostek jest jak kokos. Twardy na zewnątrz, słodki w środku jak cukiereczek.
Pewnie nawet by coś dodał, gdyby nie taktowne odchrząknięcie u wejścia. Słowik uniósł od razu obronnie ręce do góry i odsunął się od Leny na krok. A jegrze inaczej, pan jaśnie porucznik raczył wrócić, trzymając radio w jednej dłoni. Skrzywił się i nagle oczy mu się rozświetliły na kilka sekund.
- Ty się, Słowik, w łeb lepiej pierdolnij - wyprany głos z emocji, a Słowik bez cienia zawahania uniósł jedną rękę i pierdolnął sobie plaskacza prosto w czoło. Niezadowolony ewidentnie! Oczy Kostka zgasły. - Idź po szpej i rzuć Śmigło, żeby byli w gotowości. - Po tych słowach wszedł dopiero do środka.
- Rozkaz - odparł hardo Słowik, masując jeszcze chwilę czoło, ale ruszył w stronę wyjścia. Ale zatrzymał się na moment. - Ej, Kostek.
- Tak?
- Kocham Cię? - to nie było ani pytanie, ani w sumie cokolwiek. Odpowiedziało mu za to ciężkie spojrzenie i mordercza niemal cisza, na Słowik tylko zaśmiał się ponownie i poszedł w swoją stronę.
Kostek z kolei westchnął ciężko i wyciągnął radio w stronę Leny. Jakby w ogóle nic się nie stało.
- Do komunikacji z szeregowym Witkiem i obozem w razie potrzeby. Komplet broni i amunicji, dwa dymy. Oprócz łuku używasz innej broni?

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptySob Sty 22, 2022 1:40 pm

Trzeba przyznać, że bycie wyższym od samego Janusza robiło na Lenie wrażenie. Już sam Cichocki był olbrzymim człowiekiem i czasem Młoda go przyrównywała do niedźwiedzia. Jednakże Słowik to już był… zmutowany grizzly, naprawdę. W sumie to by nie chciała przypadkiem od niego dostać, bo zapewne by bardzo bolało. Słysząc jego odpowiedź na jej komentarz, prychnęła pod nosem, starając się powstrzymać śmiech. Zdecydowanie nie powinni byli tak rozmawiać. W sumie to z tego Słowika wydawał się całkiem w porządku gościu, mimo że specjals. Jak usłyszała chrząknięcie Konstantego, od razu się wyprostowała. El-Galad jak kokos - twardy na zewnątrz, słodki w środku? W sumie to chciałaby to zobaczyć.
Lena była pod wrażeniem, jakie panowały pomiędzy nimi relacje. Nie wyobrażała sobie, by takie teksty i zachowania pojawiały się w normalnej kompanii. O mało co się nie zadławiła własną silną, gdy usłyszała te “kocham cię”. Zachowywała jednak pełną powagę, pozwalając sobie jedynie na głębokie kiśnięcie wewnątrz siebie. W końcu było ciekawie!
Słowik w końcu wyszedł z namiotu, zostawiając młodą Cichocką ponownie z Konstantym. Dziewczyna wzięła od niego radio, by następnie je schować do przedniej kieszeni w bluzie munduru.
Posiadam dwa enpisy bojowe. – Nie była do końca pewna, czy o to mu chodziło, ale w taki sposób rozumiała jego pytanie. To że potrafiła strzelać z broni, było przecież oczywiste, inaczej nie znalazłaby się w takim, a nie innym miejscu. Tak więc to była jedyna logiczna odpowiedź, która się jej nasuwała.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las EmptySob Sty 22, 2022 2:06 pm

Nie wszystkie jednostki działały tak samo - ba, nawet nie wszystkie kompanie w obrębie jednego batalionu potrafiły mieć nieco inne zwyczaje. Z tego co widział Kostek, Husaria miała trochę większe poszanowanie dla regulaminu i stopni, ale u nich? Nikt nie mówił do siebie wzajemnie na "pan", każdy do każdego po imieniu bez znaczenia, czy był to kapral, chorąży czy porucznik. Znali swoje miejsce i pozycję, lecz to nie przeszkadzało takiemu Słowikowi żartować ze swojego dowódcy tak, jakby było to kompletnie normalne i nazywać go nawet nie po imieniu, a zdrobniale.
Dla Kostka na początku było to nieco trudne do przełknięcia i zrozumienia, wydawało mu się dalece odbiegające od tego, jak wojsko wyglądało w jego oczach wcześniej. Pełna świadomość przyszła z czasem. Nie żołnierze i nie tak całkiem podwładni, którymi należało dyrygować na każdym kroku, a bracia, którym wystarczyło pokazać kierunek i doskonale wiedzieli, co mają robić i w jaki sposób.
Pokręcił głową.
- Broń. Oprócz łuku i karabinu. Wyborówka, krótka, biała, pe-panc? - sprostował. Magia magią, broń bronią.
A sam ruszył w stronę swojego biurka i z oparcia zdjął wcześniej przygotowane szelki z pasem taktycznym. Z typowym pierdolnikiem: nożem, magazynkami, kaburą do broni krótkiej, jakąś zwiniętą żyłką, stazą taktyczną. Finalnie podpiął jeszcze pochwę ze swoim mieczem, karabinek przewiesił przez szyję. Przecież mówił, że full combat i komplet broni?
Jeszcze wyciągnął plik karteczek ze skrzyneczki na biurku. Ominął mebel i pięć żółtych karteczek podał Lenie.
- Czaromaty. Noktowizja trzy razy, InvisiForce raz i Energizer raz. Nie pomyl. - Krótkie komunikaty. Patrząc na niego w tamtej chwili, kto by pomyślał, że taki z niego może być poeta prywatnie? - Trzymasz się blisko, nie oddalasz się. Jak każę strzelać: strzelasz. Jak każę uciekać: uciekasz. Jak każę narysować krzak na szkicu: rysujesz. Jasne?

Sponsored content
Las Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las Empty


 
Las
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next

Skocz do: