Las
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptySob Sty 22, 2022 3:41 pm

Każda jednostka miała jakieś swoje nawyki, kulturę która panowała wśród jej członków. Po części rozumiała, dlaczego AGAT pracował w taki, a nie inny sposób – byli elitą wojska polskiego, dostawali się do niej najlepsi i zapewne wszyscy się tam znali. Zaś Lena nie była w stanie spamiętać wszystkich ze swojej kompanii, choćby bardzo chciała. Jasne, kojarzyła twarze, czasem potrafiła do nich przypisać rangi, jednakże gorzej z imionami. Żeby było śmieszniej, to nie działało w drugą stronę i wszyscy doskonale ją kojarzyli. No bo jak tu nie znać dzikuski Cichockiej? Miała nadzieję, że kiedyś ta łatka w końcu się od niej odlepi i ludzie będą ją kojarzyć z jakiś innych powodów, a nie faktu, że była Zony.
Broń, nie magia. No tak. Nie była pewna, więc dostała sprostowanie od porucznika. Wzięła to, co jej wydano, nie miała też w tej kwestii pewnie zbyt wiele do powiedzenia. Nie posiadała żadnej prywatnej broni, nie licząc właśnie łuku, z którym to się wiązała też dosyć… ciekawa historia.
Karabinek automatyczny oraz nóż – odpowiedziała na doprecyzowane pytanie El-Galaada. Jako szeregowa nie strzelała z broni krótkiej, więc nikt by jej takowej nie wydał. Wzięła od Kostka czaromaty. – Dziękuję. Tak jest – przyjęła do wiadomości, powtarzając w myślach ile ma czego. Następnie wysłuchała kolejnego jego wykładu. Miała się nie oddalać, robić co każe. Jak to na dowódcę przystało. – Zrozumiałam, panie poruczniku. –Jak powie że ma strzelać, to będzie strzelać, jak uciekać to uciekać.
Lena również spakowała wszystkie potrzebne rzeczy. Takie pomniejsze rzeczy jak ołówek, gumka, temperówka schowała do kieszeni bluzy, tak żeby mieć to pod ręką cały czas i nie musieć wyciągać z worka. Była trochę obładowana, bo do tego dochodził jeszcze łuk na plecach, przerzucony przez ramię karabinek, kołczan przy biodrze. Trzeba jednak przyznać, że trochę zazdrościła Kostkowi tych szelków i pasa taktycznego, wyglądały tak… poręcznie! Jednakże nie zamierzała narzekać i wcale nie czuła się przeciążona, choć zapewne wiele pomyślałoby, że tak było. Wbrew pozorom, Lena miała dosyć sporo krzepy i całkiem niezłą kondycję, więc mimo że musiała robić często dwa kroki zamiast jednego, to nadążała.
Lena ukradkiem spojrzała na zegarek, gdy już wszystko miała przygotowane. Za trzy dwudziesta, idealnie.
Panie poruczniku, melduję gotowość – Nie miała pojęcia, ile razy miała mu to mówić, nie do końca wiedziała, jak w końcu powinna się do niego zwracać, jednakże wolała przestrzegać na chwilę obecną regulaminu w każdym jego calu, żeby nie narobić sobie problemów.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptySob Sty 22, 2022 10:08 pm

Karabinek i nóż. No i dobrze, nie przewidywali żadnych większych problemów, Kostek słyszał, jak na zewnątrz Śmigło już wyrusza ze swoją drużyną przodem, żeby grzecznie i ładnie przejrzeć teren - który i tak przecież był sprawdzany co rusz.
Skinął jej tylko głową i wyszedł na zewnątrz niby obładowany sprzętem, lecz lekki krok kompletnie na nie wskazywał. Słowik już na nich czekał kilka metrów dalej już w siodle. Skinął tylko lekko głową i ściągnął lejce. Chłopaczek pilnujący koni zesztywniał w sekundę, a Kostek - nawet nie na niego nie patrząc - złapał lejce swojego konia, nogę wsunął w strzemiono i po prostu wskoczył w siodło. Spojrzał na Lenę z góry.
- Ustaw punkt początkowy tutaj i jedziemy - powiedział głośno, nacisnął piętami boki wierzchowca i podjechał do Słowika. Jeśli Lena myślała, że będzie pieszo zakurwiać za końmi, to się srogo pomyliła, bo chłopaczek gładko wyciągnął do niej lejce, ale minę miał wyjątkowo niezadowoloną.
- Ciebie tu nawet być nie powinno - burknął na tyle cicho, by tylko ona mogła to usłyszeć. Lena nawet mogła go kojarzyć z kompanii. - A co dopiero z nimi.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptySob Sty 22, 2022 10:39 pm

Nie przewidywali żadnych problemów… Powiedz losowi o swoich planach, a ten zaśmieje ci się w twarz. No ale co mogło przecież się stać, teren był sprawdzony i ta wieczorna wycieczka była jedynie kwestią formalną; Na nieme polecenie zareagowała od razu, ruszając za Konstantym po te konie.
Tak jest – przymknęła, skupiając się, by aktywować zaklęcie. Po chwili było aktywne. Upewniła się, robiąc kilka kroków do przodu. Spojrzała za siebie, skupiając wzrok. Zobaczyła charakterystyczną czerwoną nitkę, czyli zadziałało.
Nie spodziewała się, ze dostanie na ten wieczór konia. Wzięła lejce od chłopaka, który został do tego przydzielony. Nawet chciała mu podziękować, uśmiechnąć się, cokolwiek. Jednakże nie po tym, co jej powiedział. Kolejny zazdrosny, który na dodatek nie potrafił powiedzieć tego co myślał wystarczająco głośno.
A widzisz, trzeba było przez trzynaście lat swojego życia zbierać baty od jegrów, przez kolejne trzy lata gubić się po Zonie wpierdalając szczury i robale to też byś teraz z AGAT-em na rekonesans jechał. Przegapiłeś okazję życia – odpowiedziała z przekąsem. – Radzę opanować negatywne emocje, bo jeszcze kleszcza złapiesz czy inne gówno sprowadzisz do obozu – dodała na odchodne, wsiadając na konia, by następnie dołączyć do Konstantego. – Zaklęcie aktywowane, panie poruczniku. – powiedziała. Jazda konna była jedną z pierwszych rzeczy, którą Janusz ją nauczył, jak już wylądowali w Warszawie, nie sprawiała jej większego problemu… jednak do tego nie przywykła, zwykle wszędzie z kompanią szła z przysłowiowego buta.

Po nitce do kłębka +1 post odpoczynku do innych zaklęć

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptySob Sty 22, 2022 11:00 pm

Chłopaczek zrobił tylko jedną rzecz: wzgardliwie splunął jej pod nogi, nim odwrócił się na pięcie i poszedł w swoją stronę.
***
Nie śpieszyli się kompletnie. Kostek rozglądał się bardzo uważnie i kazał Lenie rozrysowywać niemal każde skupisko krzaków, którego wcześniej nie było. Nuda i spokój. Słowik tylko pogwizdywał jakąś wesołą melodię, a czasem - z krzaków gdzieś niedaleko lecz nigdy z tego samego kierunku - odpowiadał mu gwizd o podobnym brzmieniu.
Powolna jazda, bo między wysokimi drzewami. Odjechali może około półtora kilometra od obozu.
W pewnym momencie jednak Słowik nagle parsknął.
- Tam miała stać ambona, nie?
- Mhm.
- A to chyba stara stacja benzynowa.
***
Zsiedli z koni, Kostek przez chwilę przyglądał się konstrukcji, po czym skinął na Słowika - i zapewne Lenę - by ruszyli za nim. Niemniej nie weszli obaj do środka tak po prostu. Kostek pomachał tylko jednym palcem prawej dłoni, a Słowik doskonale wiedział, co miał zrobić. Wsunęli się przez rozbite drzwi znajdujące się doskonale pośrodku. Jeden jak automat z uniesioną i odbezpieczoną bronią sprawdził lewą stronę, drugi prawą. Pusto, głucho, cicho.
- E, półki też puste - marudził chwilę później Słowik. - Ale coś tu śmierdzi.
Kostek się nie odezwał. Zerknął kątem oka na Lenę, która po chwili dopiero do nich dołączyła. Nie podobała mu się ta stacja, była... nie, po prostu coś w powietrzu było nie tak. Coś wydawało się zaburzać aurę tego miejsca, mimo że Kostek nie wyczuwał żadnych zaburzeń ani fagowych, ani kadabrowych.
Lecz coś go tchnęło. Wyciągnął dłoń i złapał Lenę za ramię.
- Wracamy - oznajmił i zrobił krok przed siebie, wciąż jeszcze trzymając dłoń na ramieniu dziewczyny. Powietrze przeszył trzask tłuczonego szkła, powietrze zawibrowało. Słowik zdążył odwrócić w ich stronę głowę, lecz to byłoby na tyle.
Wibracje rozsadzały im głowy, Słowik otworzył usta i chciał coś krzyknąć.
Kostek i Lena najzwyczajniej w świecie zniknęli.
A Słowik został na stacji benzynowej sam.

zt x2

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 12:37 am

Ziemia się zatrzęsła, niebo przeszył głuchy huk i wszystko zalało się na sekundę światłem, gdy nagle na starej i zdezelowanej stacji benzynowej pojawiły się dwie osoby. I plecak. I jeden karabin.
Wszystko pojawiło się tuż pod sufitem stacji, więc wszystko też musiało spod tego sufitu grzmotnąć o kafelkową podłogę aż miło.
Zarówno Lena jak i Kostek ponownie musieli zmagać się z nieprzyjemnościami wynikającymi z przejścia z jednego Planu do drugiego, żadne z nich również nie było do tego przyzwczajone. Wróciły więc zawroty głowy, wrócił pisk w uszach, wróciło uczucie obracanego na drugą stronę żołądka.
Lena upadła za jednym z regałów, więc Kostek ze swojego miejsca, gdy z niechęcią otworzył oczy, nie mógł jej zobaczyć. Za to zacisnął zęby, bo nodze nie spodobała się ta niedelikatność, torsje targały mu żołądek i miał ochotę po prostu się porzygać.
Powoli obrócił się na brzuch - bo w takiej pozycji przebicie go z siebie wypluło - i przycisnął jedną rękę do czoła, próbując uspokoić wewnętrznie wesołe podrygiwanie żołądka. Zwłaszcza że ten i tak nie miał czym szastać.

Z kolei Lena za regałem upadła całkiem ładnie i wdzięcznie, bo na plecak Cichockiego. Fart nowicjusza, można powiedzieć, więc nieszczególnie się potłukła. Pozostawał tylko ból głowy, suchość a w gardle, zawroty i mdłości. Doskonały pakiet powitalny.
Przy odrobinie wyczucia któreś z nich w końcu zauważyłoby, że jest to dokładnie to samo miejsce, z którego zniknęli jeszcze wczoraj. Bo przecież raptem dnia poprzedniego natknęli się na dzikie i dziwne Przebicie.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 12:57 am

Kwestią kijków zdecydowanie będą musieli się zająć potem, bo miała wrażenie, że wydostanie czegokolwiek z Bagażu było rzeczą bardzo trudną i zależną od jego humorów, biorąc pod uwagę fakt, jak biedny hobbit się z tą swoją skrzynką męczył i o wszystko musiał prosić.
Lena zaczęła przeszukiwać plecak, aż w końcu znalazła lusterko, za którego taflą była dalej nitka. Prawdę powiedziawszy to było zdecydowanie coś... dziwnego, ale jednocześnie mózg dziewczyny nie był aż tak bardzo tym zaskoczony, jak powinien być. Chociażby dlatego, że jako córka geografa królewskiego nasłuchała się o różnych rzeczach, tyle ile oczywiście Janek mógł jej powiedzieć. No i sama posługiwała się magią. Niestety, nie miała okazji czytać Alicji w Krainie Czarów, choć gdyby znała tę historię, to zapewne by to skojarzyła.
Znała te uczucie... powiedzmy. Dosłownie tak samo było, gdy zostali wypluci w tamtym planie. Lena w porównaniu do Konstantego miała co prawdę nieco więcej szczęścia jeżeli chodziło o lądowanie, tak reszta dolegliwości była podobna. Poczuła w ustach gorzki smak i mimo że było jej niedobrze, to nie zwymiotowała. Z jednego, prostego powodu - tym razem po prostu nie miała czym.
Podniosła się powoli, chcąc złapać równowagę. Najpierw spojrzała na Kostka.
- Pomóc, panie poruczniku? - zapytała, widząc, że Konstanty chyba miał się trochę gorzej od niej. Potem zaś rozejrzała się dokładniej po miejscu, w którym się znajdowali... i to była ta sama stacja benzynowa co wcześniej. Zaczęła szukać Janka po całym pomieszczeniu... ale nigdzie go nie było. Lena poczuła jak ściska ją w klatce piersiowej i ponownie robi się jej niedobrze, ale tym razem z innego powodu. - Janek. Nie ma go tutaj. Muszę po niego wrócić - odparła. Ze stanu szoku, wpadła w panikę, chcąc znaleźć jakieś lustro, które by pozwoliło jej się tam ponownie dostać. Bo skoro lusterko w plecaku Janusza ich przeniosło z powrotem do Planu Ziemi, to droga na... Plan Hobbitów i Stokrotek również musiała wyglądać podobnie?

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 1:07 am

Nie chciał wstawać. Po prostu chyba wewnętrznie nie chciał wstawać, żeby nie musieć mierzyć się ze światem. Wewnętrzny Werter odpalił się na kilka chwil i przypomniał Kostkowi o marności istnienia, że w sumie to niewiele warto i lepiej leżeć przez dwadzieścia osiem stron i umierać.
Ale to była tylko chwila czy dwie, gdy dociskał dłoń do czoła, próbując nie porzygać się żółcią. Zniósł to o wiele gorzej niż za pierwszym razem w przeciwieństwie do Leny. Może osłabienie miało coś z tym wspólnego.
Chciał potrząsnąć głową, ale nie był to najlepszy pomysł. Zamiast tego wypuścił wstrzymywane od kilkunastu sekund powietrze z płuc.
- Nie, w porządku - odparł, próbując brzmieć absolutnie naturalnie. Zwykła środa, co to dla niego. Werter wewnątrz jeszcze bąknął coś o umieraniu, a Konstanty z kolei oparł obie dłonie o czarno białe kafelki i podniósł się na rękach, by zaraz po prostu usiąść. Nieszczególnie miał ochotę stawać na nogi. Pokręcił jeszcze głową, przymykając oczy i roztarł skronie palcami. Po czasie dotarły do niego słowa Leny oraz ich cały sens.
Chciała wrócić. Bo nie było Janusza. Kurwa. Kurwa mać.
Od razu go to otrzeźwiło.
- Nie - warknął. - Nie w takim stanie i nie bez wsparcia - dodał jeszcze, mając na myśli, oczywiście, kogoś innego niż on sam, bo obecnie wsparciem był, co by nie mówić, marnym.
Lena rozglądała się w poszukiwaniu czegokolwiek, ale wszędzie były po prostu papiery, śmieci i gruzy. Nawet lusterka, które niedawno trzymała w dłoni, gdzieś się zawieruszyło. Może wpadło pod któryś regał? A może szlag je jasny trafił?

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 1:20 am

Skoro Konstanty twierdził, że nie potrzebował pomocy, to Lena mu takowej nie udzielała. W tym momencie działał jeszcze tryb zerojedynkowego myślenia i abstrakcyjne myślenie w postaci, że ten tak mówił z przyzwyczajenia i co by nie pokazywać słabości przed podwładną. Dlatego przytaknęła jedynie głową, sama robiąc rekonesans miejsca, w którym się znaleźli i wcale się jej to nie spodobało. Znaczy super, że byli znowu na Planie Ziemia. To oznaczało że nitka działała - swoją drogą, chyba wciąż powinna ją widzieć? - jednakże był jeden, bardzo ogromny szkopuł w tym wszystkim.
Nie było z nimi Janka.
Lena może nie miała wybitnie wielkiej wiedzy i do bycia geografem zdecydowanie jej daleko - choć w Zonie by się na pewno nie zgubiła i jak się okazuje, nawet w obcym planie jej zaklęcie działało dobrze - tak wiedziała jedno, a chociaż tak się dziewczynie to wydawało. Przebicia raz były, raz nie. Jak tu wrócą, to tego miejsca w ogóle mogłoby nie być już tutaj. Jaka jest w ogóle szansa, że je znowu odnajdą w tym kisielu i niestabilnej geografii, która była jeszcze gorsza niż zazwyczaj. Dlatego, gdy usłyszała słowa Konstantego, poczuła... złość. Wiedziała, że nie powinna. To było złe mieć takie negatywne emocje w środku Zony. Zatrzymała się w środku panicznego szukania, podnosząc się z kucek na nogi, by następnie zacisnąć palce w pięść. Tak, aż knykcie jej pobielały. Do oczu Cichockiej napłynęły łzy.
- Jaka jest szansa, że znowu odnajdziemy te miejsce przy tak niestabilnej geografii? Nawet jeśli, to czy będzie tutaj te przebicie, które z powrotem nas do niego zaprowadzi? - zapytała. Czy to był akt niesubordynacji z jej strony? Być może. A raczej na pewno. Jednakże dla Leny były nieco ważniejsze rzeczy aniżeli wojsko. - Już raz straciłam rodzinę. Drugi raz nie zamierzam. Nigdzie stąd nie idę. Nie bez Janka. Nie byłabym w stanie Han'lynn spojrzeć w oczy, że zostawiłam go za sobą. - Mówiła zupełnie szczerze. Łamiącym się głosem, ledwo powstrzymując się od wybuchu płaczu, wiedząc, że w środku Zony to nie był najlepszy pomysł.

Grześ Chrzan
Grześ Chrzan
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 1:32 am

W powietrzu rozległ się głośny trzask.
Rozszedł się falami miarowo po całej zapyziałej stacji; głośny dźwięk, wibrujący aż w trzewiach.
A potem powietrze przed Konstantym zawirowało i zupełnie znikąd pojawiła się przed nim skrzynia, lądując dziwnie miękko na całym rzędzie maleńkich włochatych nóżek. Po dłuższej chwili ze  środka skrzyni dało się słyszeć cichutkie "ojej, chyba już jesteśmy" i wieko powoli się otworzyło.
Ze środka wyjrzała kędzierzawa głowa.
- Ojej, udało się! - ucieszył się głośno Grześ.
Wystrzelił z Bagażu jak z procy. Zielone ślipia rozglądały się z zaciekawieniem, ale... póki co, nie bardzo było na co patrzeć. Trochę rozczarowany, hobbit pociągnął nosem i podbiegł do Leny. Złapał ją za rękę.
- Proszę panienki! - zawołał z przejęciem. - Bo państwo zgubili kolegę, i ja go chciałem oddać, ale Bagaż mówił, że to niebezpieczne, ale ja i tak kazałem mu nas zjeść, bo pan Luliver to się trochę lepiej czuje po athelasie, ale i tak pilnie potrzebuje lekarza, i ja tak sobie pomyślałem, że tu u was to pewnie szybciej się go znajdzie, ale żeby to zrobić, to musieliśmy pójść za wami, no to jesteśmy - wyrzucił z siebie naraz hobbit.
I w tym momencie z wnętrza Bagażu dal się słyszeć cichutki jęk kapitana Cichockiego.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 1:46 am

Tak, jaka była szansa? Niewielka. Istniała jeszcze mniejsza szansa, że zostaliby wrzuceni dokładnie w to samo miejsce i Konstanty dobrze o tym wiedział. Niemniej ocenił ich potencjalną przeżywalność w obecnym stanie na co najwyżej mierną. Podchodził do sprawy nade wszystko pragmatycznie. Stracili jeden karabin, nie mieli zapasów żywności ani wody, nie mieli opatrunków, amunicji, a w obcym miejscu nie mogli używać magii, byliby więc zdani sami na siebie i to, co mogli zrobić przy pomocy własnych rąk i narzędzi - a tych ostatnich nie mieli zbyt wiele.
Szukanie drogi powrotnej byłoby obecnie misją samobójczą, byłoby działaniem głupim i decyzja o powrocie wynikała tylko z emocjonalnych pobudek. Ale tego Kostek już Lenie nie powiedział, bo i nie było po co. Chciał za to powiedzieć coś kompletnie innego.
Spojrzał w zaszklone od łez oczy dziewczyny i otworzył już usta. Jego własne oczy rozbłysły niezdrowym zielonym światłem niczym lampy, a wtedy... no wtedy trzasnęło.
I zaraz po tym przed Konstantym pojawił się Bagaż. Bagaż, z którego po chwili wyłonił się Grzegorz.
Biednemu El-Galadowi ponownie zabrakło na chwilę słów. Po prostu przez chwilę milczał, patrząc na hobbita bez wyrazu.
- Fantastycznie. Czyli problem rozwiązany - oznajmił niczym robot.
Bo trochę nim mimo wszystko był.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 2:04 am

Lena była doskonale świadoma, że to wszystko było z emocjonalnych pobudek. Była również świadoma faktu, że ich szanse na przeżycie, nawet bez cofania się z powrotem po Janusza, była mała, biorąc pod uwagę zapasy, które mieli. Choć prawdę powiedziawszy nie takie rzeczy ona robiła. Była przecież Dzikuską z Zony. Przeżyła tutaj trzy lata, żywiąc się jedzeniem znalezionym w Zonie i jakimś cudem nie zjadając jakiś splugawionych jagód, które dałyby jej kleszcza czy inne paskudztwo. Dlatego Cichocka się tym nie przejmowała, bo w razie potrzeby będzie w stanie im coś do jedzenia skombinować. I jak bardzo nie lubiła być głodna, tak wciąż była do tego przyzwyczajona. W porównaniu do Kostka zapewne. No i najważniejsze w tym wszystkim było to, że mieli nitkę. Która najwidoczniej wciąż prowadziła ich do Korniejewa, więc wystarczyło, że za nią podążą.
Sęk w tym, że dziewczyna nie była w stanie podejść do sprawy tak pragmatycznie jak Konstanty. Gdyby chodziło o kogokolwiek innego, to zapewne by się z nim zgodziła. Olbrzymia tragedia, ale czasem trzeba poświęcić kolegę, by samemu móc żyć. Lena o tym wiedziała. Jednakże to nie był jakiś towarzysz broni z kompanii. Tu chodziło o Janusza. Człowieka, który na równi z Hanią był dla niej najważniejszy na świecie. Człowieka, który wyciągnął ją z Zony i nauczył żyć w cywilizowanym świecie, nie zamierzając jej zostawić w ośrodku dla znalezieńców. I byłaby niewdzięcznym bachorem, gdyby nie zrobiła wszystkiego, co w jej mocy, by sprowadzić go z powrotem do domu.
Nim cokolwiek więcej powiedziała, znowu zagrzmiało... aż nagle pojawił się Bagaż. I Hobbit z niego wychodzący. Lenka wzięła, zamrugała dwa razy, nie wiedząc, co o tym wszystkim myśleć. Czy ta skrzynka właśnie, ot tak, przeniosła ich pomiędzy Planami. Gdy Grzesiu złapał ją za rękę, spojrzała na niego jeszcze zaszklonymi oczyma, by następnie uśmiechnąć się szeroko do hobbita, a następnie przytulić go. Nie miała jakoś bardzo dużo siły, więc raczej nie powinna zrobić mu żadnej krzywdy.
- Dziękuję - powiedziała, by następnie spojrzeć i kucnąć przed walizką. - Tobie też, panie Bagażu. Pozwól mi wyciągnąć Janka. To jest Lulivera. Dobrze? - poprosiła grzecznie z nadzieją, że uda się jej Janusza wyciągnąć i potem oprzeć o ladę czy cokolwiek innego. Spojrzała na swojego przybranego ojca z uśmiechem. Wrócą najpierw do stanicy, dojdą do siebie, to potem zjedzą schabowe u Matyldy. Powiadomi się Hanię, że Janek wrócił. I pojadą w trójkę do Warszawy. Wszystko się ułoży. Była naprawdę pozytywnej myśli. - Zaprowadzę nas do domu, Janek - szepnęła do Cichockiego, by znowu wstać na równe nogi i spojrzeć na Kostka.
Ze wszystkich tutaj obecnych reprezentantów Wojska Polskiego ona była najmniej ranna... co wcale nie było dobre.
- Panie poruczniku, mogę przywołać moje enpisy bojowe, poniosą zarówno Jan... kapitana Cichockiego jak i Pana, jeśli zajdzie taka potrzeba. Nie jestem w stanie utrzymywać ich jakoś bardzo długo, ale do czasu postoju może się uda - zaproponowała. Byli w Zonie, więc magia powinna tutaj względnie normalnie działać. Bonifacy i Filemon zaś zdecydowanie mogli być pomocni w transporcie nieprzytomnego Janusza.

Grześ Chrzan
Grześ Chrzan
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 2:19 pm

Grześ nie miał pojęcia, czym są enpisy bojowe, ale miał niejasne przeczucie, że coś, co może się nie utrzymać długo - cokolwiek to miało znaczyć - mogło nie być najlepszym w tym momencie środkiem transportu.
Nie, gdy mieli do dyspozycji Bagaż.
Kiedy Lena zajrzała do Janusza, miała okazję zobaczyć coś dziwnego. Wyjątkowo dziwnego.
Wnętrze skrzyni pelne było nicości. Nicości czy może próżni, jak w Kosmosie. I pośród tej całej próżni, jakieś dwa metry poniżej drewnianej krawędzi, na wygodnym materacu dryfował sobie leżący nieruchomo Cichocki. Pod głowę miał podłożoną wygodną poduchę i przykryty był zielonym kocem w ciemnoróżową, patchworkową kratę. U jego stóp, również na materacu, leżał cały ekwipunek geografa.
- Proszę panienki, my z wami pójdziemy, co? Może niech sobie pan Luliver jeszcze tam pośpi, Bagaż go poniesie bez problemu - zaoferował hobbit z przejęciem. Gdyby jednak Lena uznała, że woli zaangażować swoje enpisy, ani Grześ, ani Bagaż by jej nie zatrzymywali.
- A, jeszcze zapomniałbym! - niziołek klepnął otwartą dłonią w swoje czoło z cichym plaskiem. Odwrócił się do Konstantego i wyjął coś zza pazuchy. - Proszę to wypić - polecił stanowczo tym swoim niemal dziecięcym głosikiem i podał porucznikowi małą manierkę. - To panu pomoże - zapewnił.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 3:20 pm

Konstanty nadal nie do końca wiedział, co się w ogóle w ich życiu wydarzyło. Znaczy, mniej więcej sobie to mógł poukładać, ale nie do końca rozumiał. Najwyraźniej magiczna stacja benzynowa przeniosła ich do innego Planu - to było pewne. Planu, w którym magia działała według własnego uznania. Jakimś cudem, idąc po nitce, która miała ich doprowadzić do pierwotnie założonego obozu na Ziemi, dotarli do jednego z zaginionych geografów, który poturbowany znajdował się pod... opieką...? dziwnego małego stworzenia o imieniu Grzegorz oraz jego skrzynki. Bagażu, pardon. Finalnie ledwo przytomny kapitan Cichocki mimochodem go postrzelił, a następnie przenieśli się, ponownie, ale tym razem ponownie do stacji benzynowej.
Wszystko to niby wydarzyło się w ciągu mniej więcej trzydziestu pięciu godzin, ale z racji na mnogość doświadczeń i doznań wydawało się, że to spędzili tam co najmniej tydzień.
- Pani Cichocka, ma pani radio. Proszę je włączyć i wybrać kanał piąty, to alarmówka, i nadać komunikat do Korniejewa, że potrzebujemy wsparcia. Alarmowy kryptonim garnizonu Plaża Trzy, mój Skowronek - oznajmił najpierw i spojrzał kontrolnie na swoją nogę. Bandaż przeciekał, a Kostek niekoniecznie czuł się na siłach, żeby galopować co sił na grzbiecie enpisów. Żadnych. Chyba że któryś z nich przybierał kształt jelcza na przykład. - Na zewnątrz, metalowe konstrukcje mogą blokować sygnał. Wykonać.
Ogólnie chłopak zdecydowanie pobladł. Miał karteczki z czarem energetycznym, ale wolał jeszcze ich nie używać.
Spojrzał Kostek na Grzesia i podsuniętą przez niego manierkę. Wahał się przez chwilę, ale gdy tak patrzył na małego hobbita, na niewinny blask bijący mu z zielonych oczu i prostoduszność... poczuł się trochę tak, jakby właśnie patrzyła na niego sama księżniczka Jadwiga. Słowo. Dobroduszność i prostolinijność, czysty i niezmącony niczym altruizm, chęć pomocy.
Dlatego wziął manierkę.
- Dlaczego możemy rozmawiać? - zapytał najpierw, ale uznał, że pytanie może być zbyt ogólnikowe. - Mówimy w innych językach, ale się rozumiemy. Dlaczego?
Nie sądził jednak, aby mały człowiek podał mu satysfakcjonującą i w pełni dla Kostka zrozumiałą odpowiedź.

MISZCZU GRY

Tymczasem Lena, gdy już opuściła względnie bezpieczny budynek stacji benzynowej, mogła zobaczyć, jak paskudna pogoda się zbliża. Że zdecydowanie zbierało się na burze, więc musiała się śpieszyć - deszcz potrafił bardzo skutecznie zakłócić ewentualną łączność.
Sama okolica również była znajoma. To była dokładnie ta sama stacja benzynowa, do której weszli raptem wczoraj. Wszystko było teraz widoczne wyraźnie w świetle dnia. Widziała również nitkę, ktra po prostej linii ciągnęła się na wschód.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 5:16 pm

Grześ zadał Lenie pytanie, na które nie bardzo jak miała odpowiedzieć z jednej prostej przyczyny. Nie ona tutaj dowodziła i ostateczna decyzja należała do Kostka. Jeżeli zaś chodziło o samego Cichockiego, to zastanawiała się jak tę sprawę rozwiązać. Bo jeśli się Janek obudzi w tej skrzynce, mógłby się czuć dziwnie? Trzeba też przyznać, że to co w jej środku zobaczyła było czymś, co prosty umysł Leny nie był w stanie pojąć i wzięła wrzuciła to po prostu pod kategorię "magiczne rzeczy", by w ten oto sposób wytłumaczyć działanie Bagażu.
- To czy pójdziecie z nami jest zależne od porucznika El-Galada - powiedziała wskazując głową na Kostka, bo jak zostało powiedziane, ona tutaj nie decydowała. - Na razie proszę wyjąć kap... Lulivera z pana Bagaża. Jakby się dało z tym materacem i kocykiem to byłoby wspaniale. I jakby koc dla porucznika się znalazł to byłabym wdzięczna - odparła spoglądając to na Grzesia, to na Bagaż, nie będąc do końca pewna, do kogo powinna tę prośbę kierować. Relacja tej dwójki zdecydowanie była w odczuciu Lenki... specyficzna. Zmęczony umysł tych ich przygodami nie miał na chwilę obecną siły, by wnikać w to jakoś bardziej.
Następnie dostała polecenie od Konstantego. Na dodatek... bardzo poważne. Miała nadać komunikat do Korniejewa. Teoretycznie wiedziała jak to zrobić i uczyli ją tego, aczkolwiek w warunkach polowych nie miała okazji jeszcze tej wiedzy użyć. Przytaknęła jednak głową, biorąc radio od Konstantego.
- Tak jest - odparła.
Wyszła z budynku, oddalając się na kilkanaście metrów, zachowując przy tym stosowną ostrożność, tak by na nic nie nadepnąć. Obserwowała też teren, czy przypadkiem nie ma jakiegoś niebezpieczeństwa. W razie potrzeby przycisk "enipsy" był w gotowości, aby te dwa wielkie koty przywołać; Lena wzięła głębszy wdech, by najpierw wybrać kanał piąty i następnie nacisnąć przycisk radia i zacząć nadawać wiadomość.
- Plaża Trzy. Plaża Trzy. Plaża Trzy. Tu córka Ordona. Córka Ordona. Córka Ordona. Odbiór - powiedziała, zgodnie z podręcznikiem. Cichocka nie miała żadnego kryptonimu, jednakże... używanie Kostka i podszywanie się pod takowego wydawało się dosyć nieodpowiednie. Miała nadzieję, że tego typu "droga na około" sprawi, że będą wiedzieli z kim mieli do czynienia. I tym razem wyjątkowo nie starała się ukrywać swojego twardego akcentu, chcąc by ludzie, którzy wiadomość odebrali wiedzieli, z kim dokładnie mieli do czynienia. Jeśli ktoś się odezwie, będzie mówić dalej. - Ordon i Skowronek są ranni. Powtarzam. Ordon i Skowronek są ranni. Potrzebne wsparcie. Odbiór - odparła. Gdyby jednak za pierwszym razem nie udałoby się nawiązać kontaktu, spróbowałaby znaleźć jakiś pagórek, czy od biedy nawet wspiąć się na drzewo, żeby znaleźć się wyżej i złapać lepszy zasięg i wtedy spróbować przekazać przekazać cały komunikat raz jeszcze. Miała na uwadze jednak fakt, żeby nie oddalać się zbytnio od stacji benzynowej, wciąż mając ją w zasięgu wzroku.

Grześ Chrzan
Grześ Chrzan
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 5:41 pm

Pokiwał głową poważnie. W jego odczuciu nie powinno się ruszać pana Turysty, bo był ciężko ranny, ale przecież to nie był jego kolega, tylko ich. W ogóle cała ta trójka Dużych Ludzi sprawiała wrażenie, jakby należała do czegoś w rodzaju ich Straży. Nawet ubrania mieli wyjątkowo podobne. A taka Straż to nie w kij dmuchał. Mieli swoje zasady i zadania. Hobbit posmutnial też wyraźnie, bo jakoś tak automatycznie przyjął, że Duzi Ludzie to jego nowi towarzysze podróży. A z takimi kompanami zwiedzanie zupełnie nowego świata musiałoby być ogroooomnie ciekawe! Ale rozumiał. Nie zawsze można robić to, co się chce. Przekonał się o tym boleśnie pewnego lata, gdy chciał zjeść całe wiadro pyszniutkich, słodziutkich  wiśni. Brzuch bolał go jeszcze przez trzy dni.
Grześ po cichu poprosił Bagaż, żeby ten odstawił Lulivera - delikatnie! - na ziemię. Walizka na nóżkach nie była z tego zadowolona, ale posłuchała. Raz, że Luliver w żaden sposób nie zagrażał Grzesiowi. A dwa, że inna sprawa skonfiskować komuś broń, a zupełnie inna odmówić wydania człowieka.
Materac z Cichockim i całym majdanem zaczął się unosić do góry jak na jakiejś platformie. I kiedy platforma była dostatecznie wysoko, odstawiła leżankę na ziemię. Dla Grzesia nie było to absolutnie nic niezwykłego, ale dla nienawykłego widza mogło się okazać, że działający w charakterze platformy czy wysięgnika ogromny język Bagażu to ciut za dużo.
Po wszystkim Bagaż przycupnął w kącie jak gdyby nigdy nic.
- Proszę wypić, to przyspieszy gojenie się i zmniejszy ból - niziołek zachęcał Konstantego, kiedy Lena wyszła szukać łączności. Usiadł po turecku obok porucznika i zastanowił się solidnie nad jego pytaniem, mrożąc oczy i pocierając brodę dłonią w geście tak karykaturalnym, jaki tylko dziecko pozujące na dorosłego potrafiło wykonać.
- Nie wiem - powiedział w końcu. Szybko jednak dodał: - Ale to nie jest nic dziwnego! - usadowił się wygodniej, po czym z plecaczka wyjął coś owinięte w czystą ściereczkę w kratkę. Jak się po chwili okazało - były to... kanapki. Z wiejską szynką,  świeżutkim masełkiem,  sałatą,  dorodnymi pomidorami, kawałkiem pysznego sera i solidną garścią przypraw. Wszystko to otulone w chrupiące pieczywo. Grześ bez słowa podał jedną z kanapek porucznikowi. - Tak się dzieje zawsze, kiedy hobbity używają Wspólnej Mowy. U nas prawie każdy zna Wspólną Mowę, ale niektórzy nie znają. I jak  z nami rozmawiają - przemówił Grześ, żując kanapkę ze smakiem. - ...to i tak rozumieją,  co mówimy. A jak rozmawiają z, no nie wiem, na przykład z czarodziejem, to nie rozumieją. - Hobbit przełknął pospiesznie kęs. - Pan Isztarij mi to kiedyś tłumaczył, ale ja nie za bardzo zrozumiałem, ale to jakoś tak jest, że magia się do nas dostosowuje, a skoro my mówimy we Wspólnym, to znaczy że mają nas wszyscy rozumieć, a jak wszyscy to wszyscy, i to chyba dlatego - wyjaśnił pospiesznie Grześ, a potem całkowicie skupił się na konsumpcji.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 6:01 pm

Miszczu Gry

Lena nie czekała długo na odzew. W końcu trzymała w dłoni nieco lepsze radio niż to, którego używali szeregowi piechoty, to miało mithirilowy wzmacniacz zasięgu i dodatkowo wcale a wcale nie szumiało. Już za drugim razem, gdy powtórzyła wołanie.
- Tu Plaża Trzy. Ordon i Skowronek poza siecią. Powtarzam. Tu Plaża Trzy. Ordon i Skowronek poza siecią. - męski głos, niby brzmiący nieco mechanicznie, ale Lena mogła wyłapać, że w tle ktoś się ze sobą kłóci. Podniesione męskie głosy. - Kto woła? - zapytał jeszcze operator radia mechanicznym głosem.
A niebo ciemniało od gromadzących się chmur. Nawet powietrze zgęstniało.


Kostek

Napił się z manierki, jeszcze patrząc z ukosa na łóżko z nieprzytomnym geografem. W żaden sposób nie dziwiło go do końca to, co potrafi Bagaż. Jakby nie patrzeć był półelfem. Jego ojciec potrafił jednym ruchem dłoni rozpierdolić setki jegrów, wychował się w otoczeniu magii i sam jej używał. Wiele też jej rodzajów już zobaczył, więc uznał Bagaż za swojego rodzaju enpisa bojowego. I tyle. Prosta etykieta, nawet jeśli straszliwie niezgodna ze stanem rzeczywistym.
- Rozumiem - powiedział najpierw. Napój wbrew jego oczekiwaniom nie był paskudny. - Magiczna translacja w czasie rzeczywistym. Ciekawe zjawisko. - dodał jeszcze, ponownie naklejając prostą etykietą. Kiedyś, przed Zaćmieniem, istniały małe słuchawki z mikrofonami, które zasłyszaną obcą mowę tłumaczyły prosto do ucha posiadacza. Magiczne rozwiązanie było podobne, ale o wiele łatwiejsze w użyciu. - Moja magia nie działała dobrze w tamtym Planie. Gdy próbowałem użyć telekinezy, wszystko wypaczyła. Innym razem zadziałała bez zarzutu. Możesz mi coś o tym opowiedzieć?

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 6:31 pm

Lena była pod wrażeniem tego radia, które dostała od Kostka. Było zdecydowanie lepsze, nie szumiało jak te, które dostawali jako szeregowi. Nie dziwiło ją to ani trochę, biorąc pod uwagę fakt, że Konstanty był oficerem Wojska Polskiego. Ci zawsze mieli lepszy sprzęt i to było w pełni zrozumiałe. I cieszyła się też, że to właśnie z nim tutaj wylądowała, bo jakby miała używać swojego radia, to różnie mogłoby się to skończyć.
Na nieszczęście Leny nie do końca zrozumieli jej pierwszy komunikat. Wiedziała, że w teorii nie powinna podawać swojego imienia i nazwiska w komunikacie. Zwłaszcza w środku Zony. Jeszcze te kłótnie w tle. Wzięła głęboki wdech.
- Tu Szeregowa Lena Cichocka. Powtarzam. Szeregowa Lena Cichocka. Odbiór - powiedziała, mając nadzieję, że nie napyta tym im biedy.
- Cichocka? - chwila ciszy po drugiej stronie. Przedłużająca się. - Powtórz. Odbiór.
- Cichocka. Lena Cichocka. Odbiór - odpowiedziała niemalże od razu, jak tylko usłyszała komunikat z drugiej strony.
- Skowronek poza siecią od dziewięciu dni. Ordon poza siecią sześć miesięcy - odezwał się inny głos, dużo mniej mechaniczny, za to sporo bardziej wkurwiony.
- Dziew... Jestem ze Skowronkiem i Ordonem. Powtarzam. Jestem ze Skowronkiem i Ordonem. Nadchodzi burza. Potrzebne wsparcie. Odbiór. - W głosie Leny było słychać zaskoczenie. Nawet jej oczy się nieco otworzyły szerzej, gdy usłyszała tę informację. Te kilkanaście godzin, które spędzili w tamtym Planie było równe ponad tygodniowi na Ziemi. To zdecydowanie było coś, o czym będzie musiała Kostkowi powiedzieć, gdy już wróci.
Minęły trzy minuty. Chyba jedne z dłuższych, które Lena w swoim życiu przeżyła. Obserwowała cały czas bacznie otoczenie, czy przypadkiem - oprócz tej nieszczęsnej burzy, nic się nie dzieje, w każdej chwili gotowa przywołać Bonifacego i Filemona, tak żeby mogli ją obronić. Strzelanie z łuku i rozmowa przez radio zdecydowanie nie idą w parze.
- Pobieramy koordynaty. Czekaj na rozkazy. Bez odbioru. - Usłyszała w końcu.
- Przyjęłam. Bez odbioru - powiedziała.
Lena odetchnęła z ulgą.
Nigdzie się z miejsca, w którym była się nie ruszała, skoro zasięg był dobry. Mimo wszystko, spoglądała w stronę stacji, czy jakieś licho się tam nie czai i nie mogłoby zagrozić Jankowi, Kostkowi i Grzesiowi znajdującym się w środku. Uważała też na swoje najbliższe otoczenie. Zgodnie z poleceniem, czekała na dalsze rozkazy z nadzieją, że te dotrą, zanim nadejdzie deszcz i burza, które mogą zerwać połączenie.

Grześ Chrzan
Grześ Chrzan
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 6:42 pm

Powtórzył sobie w myślach te tajemnicze słowa - translacja magiczna w czasie rzeczywistym - ale absolutnie nic mu to nie mówiło. Brzmiało też jakoś tak dziwnie. Jak coś, co mógłby powiedzieć pan Isztarij, który się takimi dziwnymi rzeczami - zupełnie nie po hobbiciemu! - interesował. Grześ tylko pokiwał głową, że niby rozumie, i dokończył jedzenie. Spojrzał z wyrzutem na trzymaną przez Konstantego kanapkę, jakby chcąc mu zrobić wykład o konieczności zdrowego odżywiania się, zwłaszcza jak się ma dziurę w nodze.
Ale pan Luliver zadał mu pytanie.
- Hm. - Zamyślił się na chwilę. Zastanowił się nad zagadnieniem na tyle poważnie, że niemal było widać kręcące się mu nad głową trybiki. - Pan Isztarij mówił kiedyś, że jesteśmy tak przyziemnym i solidnym ludem, że to dlatego magia się przy nas zachowuje bardziej przewidywalnie. I dlatego te swoje magiczne eksperymenty robił u nas w wiosce - odparł w końcu. Nie wiedział, czy odpowiedział na zadane pytanie, ale więcej nie potrafił na ten temat powiedzieć.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 7:06 pm

Kostek zobaczył spojrzenie rzucone i jemu, i kanapce, więc zaraz i ją ugryzł. Żeby hobbitowi nie było przykro. Bo, prawdę powiedziawszy, to mimo że nie jadł od ponad dwudziestu godzin, to nieszczególnie miał ochoty na jedzenie. Był po prostu zmęczony. Noga faktycznie jakby bolała mniej, i jakby faktycznie mógł myśleć troszkę jaśniej. Na plus. Tylko gardło miał, mimo naparu, suche i ledwo przeciskały się przez nie kęsy kanapki.
- Rozumiem - odpowiedział Kostek i rzeczywiście rozumiał. Mieli przecież w Polsce stabilizatory geografii. Kapliczki rozstawiane na granicach, dęby sadzone, by magicznie stabilizować otoczenie. Wydawało mu się ciekawe, że istnieją istoty, które potrafią robić coś podobnego same w sobie. Czy ojciec o nich wiedział? Grzegorz wydał się nagle Konstantemu nie tylko znacznie bardziej interesujący, ale również o wiele ważniejszy. - Dlatego magia zadziałała za drugim razem. Bo byłeś obok - dodał jeszcze pogodnie. Zerknął na Bagaż. - A ta skrzynia? I co, na Boga, spotkało kapitana Cichockiego? - zapytaj jeszcze o dwie rzeczy. Nawet nie był pewien, czy faktycznie jest aż tak ciekawy, czy zwyczajnie stara się nie przysnąć i zajmować swój mózg dosłownie czymkolwiek.

MISTRZ GRY

Lena czekała, nie zdając sobie sprawy, co w ogóle zrobiła. Nie miała najmniejszego pojęcia, że ostatni komunikat wygłosił do niej sam pułkownik Krzyżanowski, dowódca garnizony Korniejewo. Nie miała pojęcia, że wszystkie ważniejsze osobistości przebywające w obrębie jednostki były pogrążone może nie tyle w kłótni, co bardzo żywej dyskusji.
Niecałe czterdzieści kilometrów od nich na wschód toczyła się kłótnia, czy rzeczywiście istniała szansa na to, że młody El-galad wrócił i przyprowadził geografa królewskiego, gdziekolwiek by nie był. Dowódcy zastanawiali się, czy to nie zasadzka. To był przecież najchętniej zakładany i najbardziej popularny wśród dowódców armii scenariusz, że sprowadzona z Gehenny mała Lena Cichocka wcale nie służyła Polsce i Bogu. Że była tylko i wyłącznie agentem Czarnych, który miał za zadanie wywabić Konstantego, prosto w zasadzkę jej Panów. Że Czarni potrzebowali krwi Wielkiego Hetmana Koronnego, że albo odprawią z jej pomocą mroczne rytuały albo, co nawet byłoby gorsze, przemienią chłopaka na sobie podobnego.
Ale to nie miało znaczenia dla Leny. Znaczenie dla niej miał tylko jeden fakt - że zerwał się wiatr. Paskudny i zimny wiatr, który pojawiał się na chwilę przed wichurą i rzęsistym deszczem. Dodatkowo wiatr wiał prosto z zachodu. I zapewne gdyby stał tam Konstanty albo Grzegorz, to żaden z nich nie poznałby zapachu, który rzeczony wiatr przyniósł.
Dla Leny zaś ten zapach, ten odór, był znajomy. Koszmarnie znajomy i mógł nieść ze sobą tylko tragiczne wspomnienia. Wspomnienia Czarnych na ich wierzchowcach, wspomnienia pełne łez i bólu.
Bo Lena, stojąc przed zdezelowaną stacją benzynową, poczuła w powietrzu smród, który mogły wydzielać tylko jegierskie centaury.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 7:33 pm

Lena była bardzo prostym człowiekiem, nie mając zbyt wiele okazji, by spotkać twarzą w twarz wysoko postawionych w wojsku ludzi. Raz jedynie widziała hetmana El-Galada, ojca Kostka, zaraz po tym jak Janek sprowadził ją z Zony. Niewiele wtedy rozumiała, jeszcze mniej mówiła po po polsku, nazywając wtedy hetmana hermanem. Czy po tym czasie było jej głupio? W sumie to nie, w Jankiem wspominali to ze śmiechem. Oczywiście wiedziała, kim był pułkownik Krzyżanowski, choć jakby zobaczyła go w cywilnych ubraniach, to by nie poznała. Nie mówiąc o tym, żeby wiedzieć jak brzmi jego głos. I wbrew pozorom, Cichocka była świadoma tego, jak wiele osób do niej podchodziło. Była przecież Dzikuską z Gehenny, mało kto wierzył w jej czyste intencje. Lena jednak nie przejmowała się tym, zamierzając im wszystkim udowodnić. Chciała jednak wierzyć, że tym razem nie wezmą ją za podwójną agentkę, która będzie chciała wprowadzić w ich zasadzkę... choć to co poczuła zaraz potem sprawiło, że wcale to nie wyglądało tak, jakby nie chciała nikogo w zasadzkę sprowadzać.
- Plaża Trzy. Plaża Trzy. Plaża Trzy - odezwała się do radia, mimo że miała czekać na rozkazy. - Centaury idą w naszą stronę. Powtarzam. Centaury idą w naszą stronę. - Chwila zawahania w głosie. - Zaufajcie mi. Proszę. Bez odbioru. - odparła, błagalnym wręcz głosem, by czym prędzej ściągnąć łuk z pleców i pognać w stronę stacji benzynowej ile miała sił w nogach. Czuła jak serce jej galopuje, jak wszystkie wspomnienia, które miała za czasów niewoli, do niej wracają. Wbiegła do środka niczym poparzona. - Poruczniku, udało mi się nawiązać kontakt i mieli zebrać nasze koordynaty, ale to nie jest najważniejsze. Od zachodu idą centaury. Czułam ich smród w powietrzu. - Mówiła całkiem serio. Nie żartowała, a jej twarz wyrażała czysta determinację. Nie bała się. Nie po to przechodziła szkolenia wojskowe, żeby teraz się bać. Była żołnierzem Wojska Polskiego i zamierzała z nimi walczyć, bo takie było jej zadanie. - Czekam na rozkazy, panie poruczniku - dodała zaraz potem.

Grześ Chrzan
Grześ Chrzan
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 7:43 pm

- A co ma być z Bagażem? - zdziwil się autentycznie Grześ. - Znaczy, eeee... No, zrobiłem go z drewna myślącej gruszy, i to chyba była trochę za dużo myśląca grusza, dlatego jest taki nieusłuchany, ale, ale jeszcze nie było tak, żeby Bagaż coś źle zrobił, bo jak on robi coś niezrozumiałego, to potem się okazuje, że dobrze zrobił, tak jak z ręką tego pana, bo on ją zjadł i ja byłem zły na początku i w ogóle, i myślałem, że on ją tak po złości zjadł, ale potem się okazało że tę rękę i tak trzeba było uciąć, żeby się trucizna nie rozeszła po całym ciele, bo wtedy to już by nie było co ratować - powiedział z przejęciem. Może i nawet chciałby coś jeszcze powiedzieć, ale nie zdążył, bo do środka wparowala Lena.
Hobbit nie miał pojęcia, czym są te całe centaury, ale to nie brzmiało dobrze.
Zwłaszcza, że Bagaż podreptał w stronę drzwi, trzeszcząc wiekiem złowieszczo.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 8:03 pm

Lena usłyszała z radia tylko jeden i prosty komunikat.
- Przyjąłem. Czekaj na rozkazy. Bez odbioru - również po dobrych dwóch czy trzech minutach.
Podzielona opinia nie pozwalała wysłać od razu wsparcia. Do dyskusji włączyli się również żołnierzy AGATu, nawet Husaria, która teoretycznie nie miała niczego z tematem wspólnego. Czas uciekał.
Konstanty zaś ponownie zerknął na Bagaż. Skrzynka z myślącej gruszy, która sama myśli. Która sama się porusza i, o zgrozo, jest w stanie podejmować samodzielne decyzje. Kostek uniósł brwi.
Nawet chciał coś odpowiedzieć na to, ale wtedy do środka wpadła Lena.
Centaury. Jechały na nich centaury, a to znaczyło, że przynajmniej pluton Czarnych razem z nimi. Pluton pewnie składał się z trzydziestu trzech janczarów, przy czym jeśli każdy z nich dosiadał centaura... a skoro byli tu janczarze na centaurach, to tylko na dziewięćdziesiąt procent był z nimi, lub w okolicy, jeden z ich dowódców. Graf. Z jeszcze większą ilością żołnierzy. I to wszystko na cztery osoby i jedną skrzynkę. Przy czym jedna z nich była niedoświadczonym i młodym żołnierzem, druga była hobbitem o przypuszczalnie zerowej zdolności bojowej, trzecia nie miała ręki i trwała błogo w śpiączce, a czwarta miała przestrzeloną na wylot nogę.
Zaschło mu w ustach, przez chwilę jeszcze patrzył Lenie w oczy, po czym wzrok na chwilę opuścił i westchnął głośno.
... my, idący na śmierć, Cię pozdrawiamy?
- Grzegorzu, niech Bagaż wypluje karabin, jest nam wyjątkowo potrzebny. Niech również schowa ponownie kapitana Cichockiego w swoim wnętrzu. Ty również, nalegam. Następnie macie oddalić się stąd w kierunku wschodnim. Wiesz, który to kierunek? - szybkie i proste komunikaty. - Pani Cichocka, proszę o raport o stanie amunicji, broni i gotowości bojowej. Czy na zewnątrz są obiekty, które mogą mieć znaczenie strategiczne? Ogrodzenie, mur, cokolwiek? - zapytał jeszcze, wciąż obserwując bacznie posadzkę. Wdech i wydech.
Kostek zacisnął zęby i, wspierając się o regał, zaczął wstawać. Powoli, ale w końcu stanął. Kamienna maska na mordzie, nawet się pierdolony nie skrzywił.
A na zewnątrz zaczęło padać.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 8:44 pm

Lena miała nadzieję, że rzeczywiście przyjęli tę jej wiadomość i zamierzali im udzielić wsparcia. Bo co jak co, ale ona sama z Kostkiem nie miała najmniejszych szans wobec Centaurów. Nie znała się aż tak bardzo na formacjach Czarnych, tyle o ile... ale była pewna, że jeżeli ci byli w pobliżu to zapewne było ich sporo, a to w żaden sposób nie świadczyło dobrze o ich przeżywalności. Lena może i była Szeregową, ale nie była głupia. I przede wszystkim, wychowała się w Gehennie, pod batem Czarnych i doskonale wiedziała, kim te kreatury są. Być może bardziej, aniżeli jakikolwiek z pułkowników, którzy właśnie dyskutowali, czy rzeczywiście powinni im pomóc, czy to była zasadzka z jej strony.
Spojrzała na Konstantego, czekając na jakieś rozkazy, na to jak zareaguje. Zgadzała się bardzo z tym, co miał do powiedzenia. Janek musiał iść do środka. Grzesiu pewnie też. I niech udają się na wschód, może trafią na ich po drodze. W razie potrzeby, Lena nawet wskazała Grzegorzowi palcem, gdzie dokładnie powinien iść, widziała przecież nitkę. Reszta słów była skierowana do niej.
- Cztery pełne magazynki, nieograniczona ilość strzał do mojej broni magicznej. Cztery czaromaty. Noktowizja trzy razy, InvisiForce raz i Energizer raz. Pełna gotowość bojowa - odparła, bez cienia strachu. Głos w żaden sposób się jej nie łamał, nie drżał. Jeśli miała umrzeć dzisiaj - to zdecydowanie była na to gotowa; Kostek nie wiedział dokładnie jak działają jej moce, więc stwierdziła, że poinformowanie go o tym, że chociaż strzały się nie kończą, będzie dobrym pomysłem. Co prawda miała też Kargula. Albo Pawlaka. Tylko że z niego raczej nie skorzysta, to była broń Janusza, nie jej, więc nawet tego nie liczyła jako potencjalnie przydatną do walki rzecz. - Nie, panie poruczniku. Sam las, nic o znaczeniu strategicznym - powiedziała. Przez chwilę wahała się, czy powiedzieć to co myślała. Lena chciała wierzyć, że została potraktowana poważnie, że naprawdę wyślą wsparcie i wystarczy, jak tylko się utrzymają do czasu ich przybycia. Więcej nie było przecież potrzebne. - Swoją drogą, panie poruczniku... zgodnie z tym co zostało mi powiedziane, to nie było nas na Planie Ziemi dziewięć dni - dodała na samym końcu. Czy to była ważna informacja w ich obecnej sytuacji? Pozornie nie. Jednakże Kostek powinien wiedzieć, jakie panowały nastroje wobec jej osoby i fakt, że Konstanty zniknął z nią na tak długo... dla dowództwa ta cała sytuacja mogła być zapewne podejrzana.

Grześ Chrzan
Grześ Chrzan
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 9:26 pm

Grześ przeląkł się nie na żarty. Jakieś raporty rodem ze Straży, że a to tyle i tyle broni, a to punkty strategiczne, czy też prośba, by schować pana Cichockiego (jak się okazał nazywać bezręki pan), to tam mały pikuś.
Bagaż cały aż trzeszczał z ekscytacji i przebierał w miejscu maleńkimi nóżkami. Grześ aż nazbyt dobrze wiedział, co to znaczy.
- D-dobrze, proszę pana D: - odparł cicho hobbit. A Bagaż, jak na zawołanie - zupełnie jakby nie dość, że u s ł y s z a ł polecenie Konstantego, to jeszcze je z r o z u m i a ł - podszedł najpierw do kapitana. Połknął go razem z materacem i tobołami. Potem wyrzucił z siebie broń zarekwirowaną porucznikowi.
I Agmandowi Wielkiemu (miecz oburęczny, sztuk jeden).
I Zyfrudowi Kanciastoportemu (miecz, sztuk jeden).
I całej zgrai łobuzów, którzy przez lata podróży uznawali Grzegorza za łatwy kąsek, którym zresztą był, bo jego przydatność bojowa w porywach stanowiła maksymalnie minus jeden. Koniec końców, na ziemi przed półelfem leżał całkiem pokaźny stosik broni białej (łącznie ze sztachetami z plotu) oraz jedna kusza z zapasem bełtów.
Następnie Bagaż połknął Grzesia. Coś w jego wnętrzu huknęło, błysnęło i zapachniało jak pierogi u Matyldy. Te w Korniejewie.
Bagaż patrzył na Konstantego bardzo intensywnie.

[Grześ I Cichocki z/t, Bagaż zostaje]

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 EmptyNie Kwi 16, 2023 9:50 pm

Konstanty patrzył na rosnącą stertę broni. Rosnącą coraz bardziej. Niezliczona liczba mieczy, ostrzy, sztyletów, włóczni, buzdyganów. Można było przebierać w nieskończoność. Ale Kostek wyciągnął tylko dłoń i użył telekinezy, by karabin wylądował w jego dłoni. Przewiesił go przez szyje i odepchnął się od regału, żeby utykając podejść do drzwi. Dopiero przy nich podparł się o framugę i chwilę patrzył na lejący na zewnątrz deszcz. Nie było ich przez dziewięć dni. Czas musiał płynąć w tamtym Planie kompletnie inaczej. Czyli nie wyślą wsparcia. Będą myśleli, że to pułapka. Że zwyczajnie Czarni próbują ich wywabić z Korniejewa i albo wyciąć w pień, albo zaatakować samą stanicę. Tak czy inaczej byli w dupie.
- Przyjdą od zachodu - powiedział ni to do siebie, ni do Leny. - Leno, podaj mi radio, proszę. - Ponownie pominął stopień. Z drugiej strony nie do końca wiedział, czy ich używanie ma większe znaczenie w obecnej chwili. Poczekał, aż mała Cichocka poda mu radio i wtedy sam nadał komunikat. Podniósł je do ust i bardzo głośno i wyraźnie wyartykułował kilka zdań. Bardzo spokojnym tonem. - Plaża Trzy, tu Skowronek. Mózgi z chujami pozamienialiście? Wyślijcie wsparcie albo idźcie się pierdolić. - Następnie radio najzwyczajniej w świecie rzucił na podłogę i wolną dłonią potarł oczy. - Jak mi się nie chce dzisiaj pracować...
A z radia nie usłyszeli żadnej już odpowiedzi.

Mistrz Gry

Czarni przyszli od zachodu dwadzieścia minut później. Zawsze przychodzili od zachodu i zawsze w wielokrotności liczby trzy. Konstanty nie pomylił się aż tak bardzo, bo jegrów były trzydziestu. Dziewięciu na centaurach, reszta pieszo. Zawczasu Konstanty kazał zabarykadować wejście do stacji przy pomocy regałów, zrobili umocnienia na tyle, na ile mogli, zostawiając jedną możliwą drogę ucieczki - wschodnie okno. Jegry nie podeszłyby do nich od tamtej strony, było więc najbezpieczniejsze.
No i pozostawał Bagaż. Bagaż rządził się swoimi prawami i postanowił zostać na zewnątrz. Kostek nie potrafił go przekonać, ilekroć mówił mu, że powinien był wejść do środka, ten tylko kłapał wiekiem i tupał nóżkami. W końcu El-Galad postanowił się poddać i machnął na Bagaż ręką - metaforyczną.
Lena otrzymała piękne okienko, z którego mogła strzelać z łuku, miała również swój karabin, pistolet oraz broń białą od Bagażu.
Konstanty obstawiał z kolei drzwi, których już od dawna nie było, a zamiast nich leżały przewrócone regały. Odrzucił pomysł, by bronić się na zewnątrz, bo centaury zwyczajnie by ich stratowały i tyle by było z tej wspaniałej walki.
Zajmowali więc pozycje defensywne wewnątrz i mieli trzymać linię ostrzału i ataku, dopóki Czarni nie zbliżą się pod sam środek zadaszenia nad zdezelowanymi dystrybutorami paliwa. Najpierw centaury. Ostrzeliwać i zabić. Później jegry.
Idealna cisza.
Centaury wyjechały na polanę otaczającą stację, a wtedy Kostek oddał pierwszy strzał.

Sponsored content
Las - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Las   Las - Page 2 Empty


 
Las
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

Skocz do: