Krzywe Koło 6/9
Idź do strony : 1, 2  Next
Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyPon Lip 17, 2023 2:33 pm

* TU BĘDZIE OPIS MIESZKANIA CZY COŚ, JAK MI SIĘ ZECHCE KIEDYŚ ZROBIĆ. *

- CZYSTO I STERYLNIE JAK W PROSEKTORIUM
- CZERŃ I BIEL
- NIEBIESKIE PODUSZKI CZY NIEBIESKIE PRZEDMIOTY GDZIENIEGDZIE
- W CHUJ KSIĄŻEK NA PÓŁKACH (GŁÓWNIE FIZYKA, TAUMATURGIA I JAKIEŚ ZAKICHANE POEMATY CZY  TOMIKI POEZJI)
- WSZYSTKO UŁOŻONE, NIGDY BAŁAGANU, ŻADNYCH PIERDÓŁ CZY RZECZY OSOBISTYCH NA WIDOKU, O ILE NIE PEŁNIĄ FUNKCJI DEKORACYJNEJ
- JEST TAM PRACOWNIA Z NOWOCZESNYM SPRZĘTEM DO PRODUKCJI BRONI MAGICZNEJ (ZA HAJS HETMANA BALUJ)
- DWA SŁOWA: OPEN SPACE (KUCHNIA I SALON W JEDNYM)
- CHŁOP MA NAWET KĄKUTER Z KOTEM JAKO TŁO PULPITU

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyPon Lip 17, 2023 2:56 pm

To był piękny dzień.
Wspaniały.
I piękny.
Mimo że siepało rzęsistym deszczem za oknem, mimo że gdy rano wracał do siebie, ulewa złapała go w połowie drogi, więc przemókł do szczętu - w końcu z Ursynowa do Centrum było daleko, nawet konno. Nie tylko on zresztą tak przemókł, bo przecież i Pan ABW, i dodatkowo ich wierzchowce. Zimna jesienna ulewa i porywisty wiatr. Nawet nie było po co narzucać kaptura bluzy na głowę, bo i on był tak mokry, że zwyczajnie lała się z niego woda. Gdy byli już w garażu, to woda dosłownie z nich płynęła - ale i to nie popsuło mu humoru. Nawet był tak uprzejmy dla pana ABW, że ten dostał czysty ręcznik, cieplutkie dresy i bluzę oraz godzinę pod gorącym prysznicem, żeby spłukać z siebie wspomnienie po lodowatym deszczu.
Kostek ubolewał po części, że musiał wracać, ale przecież był już wcześniej umówiony. Gdyby było to zwykłe spotkanie, to zapewne mógłby je odwołać czy przełożyć, lecz jednak ponowna przymiarka prototypu oka była rzeczą wyjątkowo istotną i równie potrzebną. Chyba tylko dlatego wrócił do domu. I tak miał wrażenie, że zawala solidnie termin, mimo że teoretycznie na żaden konkretny się nie umawiali. W dodatku miał w sobie tyle energii, że nie mógł usiedzieć w miejscu.
Kto by pomyślał?
Z rozpędu, jeszcze zanim Saszka pojawił się u drzwi, starł kurze w całym mieszkaniu, odkurzył je, podłogę umył, kanapę nawet starannie poodkurzał... i wszystko to z jakąś nuconą pod nosem melodią, wszystko jakoś tak podejrzanie radośnie.
Z równie podejrzaną radością i żywszym błyskiem w oku otworzył drzwi, gdy tylko usłyszał pukanie. Z tak niespotykanym przecież u Kostka kolorytem nie tylko nawet już emocji - bo przecież był wyjątkowo w swoich emocjach i zachowaniu opanowany - ale nawet tym na twarzy. Nie dość, że ten dziwny błysk rozjaśniał mu jeszcze bardziej zielone oczy, w dodatku cień jakby różu na policzkach oraz rzeczy chyba najbardziej rzucająca się w oczy - siniaki. Na szyi. Jakby go pogryzła jakaś wściekła walkiria. Chociaż te akurat starał się ukryć na tyle, na ile się dało - bo golfem.
- Chcesz herbatę? - zapytał na wejściu z promiennym uśmiechem, od razu przesuwając się, żeby wpuścić przyjaciela do środka. - Straszna pogoda, aż odechciewa się spacerów, byleby zostać w domu z książką i herbatą - dodał zaraz po tym. Bez zastanowienia. To było praktycznie paplanie, jakby o niczym konkretnym. - Możemy też najpierw załatwić oko, a później herbatę, jak wolisz, nie robi mi to różnicy - oznajmił jeszcze, zanim Saszka zdążyłby powiedzieć cokolwiek.
Aż pan ABW na niego spojrzał dziwnie i pokręcił głową z westchnieniem, na krótki moment odrywając wzrok od ekranu komputera stojącego w kącie. Pan ABW siedział w kostkowych czarnych dresikach, w jego skarpetkach i bluzie, dodatkowo właśnie oglądając jakiś dokument o IIWŚ na youtubie.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyPon Lip 17, 2023 6:16 pm

To był okropny dzień.
Deszczowy.
Frustrujący.
I wyjątkowo okropny.
Przed wyjściem Saszka przezornie zaopatrzył się w parasol, ale co z tego, skoro w połowie drogi zadął taki wiatr, że parasol wywróciło na drugą stronę i już nie dało się go odratować? Czarne, przemokłe płótno na połamanych szprychach wylądowało w śmietniku, a towarzyszący temu akompaniament w postaci soczystej kurwy wcale elfowi nie poprawił humoru. Lało się z nieba. I lało się z elfa.
Ale to nie koszmarne warunki pogodowe sprawiały, że ten dzień był okropny i frustrujący, o nie. Nie sprawiało tego nawet to, że soczystą kurwę pochwycił jeden ze śpiewogrów i, podążając za geografem, wyśpiewywał ją radośnie - aż oglądali się za nimi ci nieliczni warszawiacy, którzy odważyli się wyściubić nos na zewnątrz w taką psią pogodę.
O, nie.
Od pamiętnej nocy, która, zamiast skończyć się wzburzoną pościelą, skończyła się awanturą w aptece, Saash'Khaar zabierał Judytę wszędzie, gdzie tylko się dało. Wystawy, kawiarnie, restauracje, romantyczne spacery po starówce. Wszędzie, gdzie byli ludzie. Doszło do tego, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni obskoczyli praktycznie wszystkie kawiarnie w okolicy i powoli zaczynało brakować nowych miejsc do odwiedzenia. Podobnie jak elfowi powoli zaczynało brakować przydziałowych kartek na słodycze.
Bo cierpliwości to mu już od dawna brakowało.
Tak, to był bardzo parszywy i frustrujący dzień. Do tego stopnia, że kiedy drzwi mu otworzył tak niecodziennie radosny Konstanty, Saszka tylko spojrzał na niego podejrzliwie, łypiąc tym jednym okiem i ocierając twarz z deszczu. Porządnie wytarł buty w wycieraczkę, zanim wszedł do środka. Parszywy dzień swoją drogą, ale przecież nie zamierzał wnosić tego całego błota do mieszkania przyjaciela.
Przyjaciela, który miał, delikatnie mówiąc, problem z wszelkimi przejawami entropii.
Elf rozejrzał się po mieszkaniu. Tak jak podejrzewał - wszystko było tak nienagannie czyste, że pewnie śmiało można by tu było przeprowadzać operację na otwartym sercu. Nie, żeby ktoś powinien to robić. Ale pewnie by można było.
- Chcę - odpowiedział ponuro, znów patrząc podejrzliwie na tę radosną minę Konstantego. Chyba jeszcze takiej nie widział. Nie, wróć. Na pewno takiej nie widział. - Oko za chwilę. Masz jakiś ręcznik? O, dzień dobry - rzucił jeszcze w stronę pana z ABW. Jakoś mu z głowy wyleciało, że Kostek ma niańkę. Nie wiedział, jak półelf to wytrzymuje. Zero prywatności. Saszka chyba zrobiłby się po jakimś czasie w takiej sytuacji bardzo nieprzyjemny. - Jak zacznę wykręcać wodę z włosów, to będzie można nią podłogę myć. A w ogóle to co ty taki podejrzanie radosny jesteś?

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyPon Lip 17, 2023 6:42 pm

Cóż za dramatyczny kontrast.
Rozpromieniony niczym letnie słońce Kostek i pochmurny niczym ten konkretny jesienny dzień Saszka. Obaj obecnie stanowili swego rodzaju anomalię, bo przecież żaden z nich nie chadzał w podobnym nastroju na co dzień.
Nawet nie przeszkadzałyby mu te zabłocone buty, przecież zawsze to okazja, żeby posprzątać. A Konstanty lubił sprzątać, należał do tego niewielkiego odłamka ludzi, którzy robienie porządków uważali za fantastyczną zabawę. Dlatego zamknął za elfem drzwi, gdy ten już wygramolił się do środka.
- Jasne, czekaj chwilę - powiedział i lekkim krokiem poszedł do łazienki, gdzie była szafka na ręczniki. Posegregowane według kolorów, rozmiarów i przeznaczenia. Ale nawet ten marsz po ręcznik był przepełniony energią, lekkością ducha.
- Dobry, dobry - mruknął pan ABW, podnosząc tylko rękę do góry na gest powitania. Nawet się nie odwracał.
A Konstanty zaraz wrócił, trzymając w dłoni duży grafitowy ręcznik - ściągnięty z półki "dla gości".
- Proszę bardzo. Chcesz może się przebrać? Wziąć prysznic? Zrobię w tym czasie herbatę - zapytał pogodnie. Byli praktycznie identyczni pod względem budowy, więc i nie powinno być trudno z ubraniami. Podobna postura, wzrost. Pewnie nawet i waga. Niemniej na razie Kostek taktycznie uznał, że ta negatywna aura i zły nastrój przyjaciela biorą się właśnie z faktu, ot co, przemoczenia. - Też przemokłem. Wojtek zresztą również, siedzi w moich dresach - roześmiał się, jakby to było wyjątkowo zabawne. Nie było. Za to zmieszał się za to może minimalnie na pytanie o tę podejrzaną radość. - Mam dobry dzień - stwierdził po może dwóch sekundach wahania.
- Ehe. Też byś miał dobry, jakbyś tak zaczynał - parsknął zaraz po tym ABW.
- Słuchawki są w szufladzie, Wojtek. Może ich użyj? - zapytał zaraz po tym uprzejmie Kostek, odwracając się do ABWery. Tak uprzejmie, na ile się dało. Bo odkąd odkrył, że nie każdy ma komputer w domu, to okazał się idealnym odwracaczem uwagi.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyPon Lip 17, 2023 7:28 pm

Kontrast był tak dramatyczny, że aż komiczny. Jak Flip i Flap. Jak yin i yang. A przecież tych dwóch jeszcze do niedawna było jak dwa kołki z dodatkowymi kołkami w dupie. Tak z pozoru obojętni i zafiksowani jedynie na górnolotnych tematach. To była dobra zmiana - że mogli tak po prostu pozwolić sobie na bycie wyjątkowo radosnym czy wyjątkowo ponurym bez sztucznie napompowanego strachu o to, co pomyśli druga strona.
- Za prysznic podziękuję, wystarczy mi już wody - skrzywił się elf. Wcześniej nigdy nie krzywił się przy Konstantym. Ich wspólna wyprawa, która zaowocowała stałą obecnością opiekunek z ABW sprawiła, że i to się zmieniło. - Ale daj mi coś suchego na przebranie, bo mnie kurwica zaraz weźmie.
Saszka przezornie nie skomentował słów abwery. Zdjął buty i z ręcznikiem w rękach grzecznie poczekał, aż Kostek przyniesie mu jakieś ciuchy. Zniknął w łazience na parę chwil, a kiedy stamtąd wyszedł, był już w nieswoich ubraniach i jeszcze dosuszał włosy ręcznikiem. Zerknął na pana Wojtka przed komputerem - czy aby na pewno ma już te zasugerowane mu słuchawki - a potem bezceremonialnie się rozwalił w fotelu.
- Nie chrzań, że masz dobry dzień. Widziałem cię w twoje "dobre dni". I wiesz co? - elf wyszczerzył się, a w srebrnym oku zalśniły złośliwe iskierki. - Wcale nie wyglądałeś na takiego szczęśliwego. Wyglądałeś tak, że mógłbyś grać w pokera. Więc? Co jest grane?

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyPon Lip 17, 2023 7:50 pm

Górnolotne rozmowy już nie były ich motywem przewodnim, nie były również jedynymi, jakie przeprowadzali. Naturalne rozmowy, jak u zwykłych ludzi, kompletnie zwyczajne, zwykłe i ludzkie emocje, a nie sztywne od stresu i nakrochmalone wybielałe niekiedy z wewnętrznej paniki twarze. O tyle to było łatwiejsze, przyjemniejsze, szczersze.
- Jasssne - powiedział, nim ponownie zniknął - tym razem jednak w sypialni. Wcale się jakoś szczególnie nie rozdrabniał przy wyborze, bo przecież jego szafa składała się w większości z, no cóż, bluz. Saash'Khaar dopiero się o tym przekonywał, że te odświętne koszule naprawdę były odświętne, dlatego właśnie dostał zestaw wyjątkowo zbliżony do tego wojtkowego. Tylko że dostał jasnoniebieską bluzę, bo Kostek - w takim dobrym humorze - pomyślał przelotnie, że ten kolor totalnie będzie pasował do szarości oczu elfa i jego jasnych włosów. - Proszę. Ten kolor pasuje ci do oczu - powiedział to nawet bez żadnego skrępowania na głos. Aż ABW parsknęło, gdy dopiero podpinało słuchawki. Wiedział jak, bo to przecież nie było jego pierwsze rodeo.
Gdy Saszka zniknął zaś w łazience, tak Kostek faktycznie zrobił herbatę, wyciągnął też owocowe ciasto - wegańskie, które sam zresztą upiekł - i postawił to wszystko na stoliku przy kanapie. Oczywiście, kubki na podkładkach, obok nich spodeczki na torebki oraz łyżeczki, cukier. Talerzyki do ciasta. Nawet serwetki. Pełen, kurwa, Wersal.
- A ciebie bąk w dupsko ugryzł? - mruknął Kostek, siedząc na kanapie z podwiniętą jedną nogą. - Nic nie jest grane. Wszystko w porządku, w jak najlepszym. Byłem na rozmowie o pracę, poszła całkiem nieźle - nie skłamał. Był. - Twoje oko powinno teraz nie wywoływać alergii, pozbyłem się całościowo barwnika, więc nie wygląda najlepiej, ale liczę, że świetnie działa. - Bo nic tak nie dodaje skrzydeł jak dobrze kończony projekt. - Ojciec przestaje się dąsać, a Wanda postanowiła wybaczyć mi rzucanie żołędziami i kręcenie awantur po nocach, więc czemu mam nie być szczęśliwy? - zapytał retorycznie, wzruszając ramionami. Same powody do radości, prawda? Uśmiechnął się promiennie, ponownie, niemal radioaktywnie i wsparł łokieć o podłokietnik, żeby zaraz oprzeć przechyloną głowę o dłoń. - Myślałem, że jesteś złamasem, bo jesteś przemoczony, ale na sucho wcale nie jest lepiej. Ty się lepiej spowiadaj. - Niby przytyk, niby obraza, a jednak wciąż pogodna.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyPon Lip 17, 2023 9:33 pm

- Chyba oka - odburknął tylko pod nosem, zanim jeszcze wlazł do łazienki. W żaden inny sposób tego nie skomentował, chociaż, tak po prawdzie, poczuł się trochę nieswojo. Nie co dzień się zdarzało, żeby ktoś mu mówił takie rzeczy. Zwłaszcza przyjaciel. Zwłaszcza niebędący kobietą. Rozbawienie Wojtka z ABW obdarzył za to kwaśnym spojrzeniem.
Ale Konstanty miał rację. Błękit bluzy idealnie współgrał z szarością.
- Bąki nie gryzą, tylko kąsają. Poza tym jest już po sezonie - odpowiedział Saszka absolutnie poważnie. Sięgnął po kubek i upił łyk herbaty. Dobra. Rozgrzewała. Podobnie jak ciepła bluza. Elf od maleńkości ubierał się niemal wyłącznie w koszule, bo tego wymagał surowy ojciec - który twierdził przy okazji, że wszystko, co nie jest koszulą, jest dobre dla kloszardów - ale kiedy tak siedział otulony ciepłą miękkością, zaczynał doceniać uroki ubierania się w takie rzeczy. Kto wie? Może nawet pod wpływem Kostka miał zmienić swój niezmienny od tylu lat styl? - A co to za praca? I nie mów mi, że to ta rozmowa cię wprowadziła w taki dobry nastrój. Żadna praca nie ma takiej mocy. Chyba że hetman przywrócił cię do służby? - rzucił pytająco. Bo chyba tylko taka rozmowa o pracę mogłaby wyjaśnić tę niespodziewaną pogodę ducha.
Elf odstawił kubek na podkładkę. Odruchowo sięgnął ręką po talerzyk, żeby nałożyć sobie ciasta. Zaraz jednak znów się skrzywił i w połowie drogi zrezygnował z ciasta.
Nawet taki łasuch jak Saash'Khaar miał już trochę dość łakoci.
- Nie no, jak tak, to super, cieszę się twoim szczęściem - odpowiedział tonem sugerującym coś zupełnie innego. Mimo że naprawdę się cieszył, że przyjacielowi się układa. - A oko - machnął ręką. - Grunt, żeby działało.
Postukał palcami w oparcie fotela.
- Weź, nie ma o czym mówić. - Znowu się skrzywił. - Może poza tym, że po tym, jak Judyta wybiegła mi na spotkanie, spotkałem jej brata w aptece. Geografa. Cichockiego, wiesz. I tak jakoś wyszło, że się zaczęliśmy szarpać w tej aptece. - No i proszę. Był i powód skwaszenia.
Nawet jeśli tylko pośredni.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyPon Lip 17, 2023 10:04 pm

Kostek bywał bezpośredni. Tak jak lubował się w poezji, tak i szczerość uważał za coś wyjątkowo pięknego - szczerość w uczuciach, w słowach i myślach. Przeważnie jednak ta jego szczerość bywała dosyć szorstka w obyciu, bo i niewiele miał w życiu osób, którym mógłby mówić takie rzeczy. Że taki kolor podkreśla kolor oczu, czy że w tym świetle ktoś wygląda naprawdę dobrze, albo że zwyczajnie czy po ludzku za kimś tęsknił, że mu kogoś brakowało.
Do tej pory pamiętał ten niezręczny wyraz na twarzy Saszki, gdy po wyjściu z Pętli oznajmił - tak po prostu, bo wtedy właśnie poczuł, że to dobra chwila na takie słowa - powiedział, że za przyjacielem tęsknił. Istna emotka foki na mordzie.
Wzruszył ramionami na uwagę o bąkach. Równie dobrze mógł być komar, złowad czy osa. Mógł być nawet i koń, ale gerneralnie gołym okiem widać było, że coś go pogryzło. Trochę inaczej, niż Kostka.
- Odkurzyłem dyplom. W sumie też praca w wojsku, tylko w sektorze cywilnym, przy projektowaniu wyposażenia indywidualnego. - finalnie nigdy w tym wcześniej nie pracował, tyle co na praktykach jeszcze na uczelni. Zrobił miecz, robił wiele pierdół, ale odkąd wstąpił do wojska zwyczajnie nie miał na to czasu. Teraz na nowo odkrywał tę błogość i satysfakcję z budowy broni. Ślęczenie godzinami nad projektem, dokładne i skrupulatne rysowanie wszystkiego na papierze technicznym, wyliczenia... Ale został ściągnięty na ziemię. Znaczy, na chwilę, bo zaraz odwrócił wzrok od elfa, ponownie nieco zmieszany - tylko że to było takie głupie chwilowe zawieszenie się, bo człowiek nie wie, jak ująć to dobrze w słowa. Zapatrzył się na swój kubek na chwilę, nim po niego sięgnął i napił się herbaty. Czarna, gorzka. Pyszna. - Dobrze nam się układa. Z Wandą. Naprawdę solidnie się pokłóciliśmy ostatnio przez ten głupi wyskok z żołędziami, ale porozmawialiśmy, udało nam się to jednak przegadać i przepracować, spaliśmy ze sobą, więc to duży krok do przodu. A ojciec nie przywróci mnie do służby tak szybko, jest naprawdę zdeterminowany. Nawet cofnąć rozkazu dla ABW nie chce - powiedział z zamyśleniem i ponownie napił się herbaty.
Za to krytycznie spojrzał na Saszkę, który sięgnął po talerzyk, ale finalnie zaniechał.
- Jest wegańskie i bez cukru, a nie trujące - oznajmił z rozbawieniem i pokręcił głową. W sumie nawet nie wiedział, czy przyjaciel zdawał sobie sprawę przez te wszystkie lata, że Kostek to mięsa nie jada. Chyba że w wojsku, ale tam niekoniecznie był wybór. Albo żresz co dadzą, albo głodujesz i nie masz siły.
Zmarszczył za to brwi i wyprostował się z lekka na kanapie, opuszczając kubek i opierając go o podłokietnik.
- Kapitan Cichocki to brat Judyty? - zapytał najpierw. Bo przy tych wszystkich plastycznych opisach, które sprezentował mu Saszka na temat Pani Judyty, tak o tym jednym szczególe zapomniał. Mógł mówić o płomieniach w jej włosach i zieleni oczu, a o tym akurat nie. A później to już w ogóle Kostek rozumiał jeszcze mniej niż wcześniej. - Wydawało mi się, że nie ma między wami... wrogości? - to chyba było dobre słowo. Przez chwilę chciał powiedzieć, że się może lubią, ale przecież to byłoby wierutne kłamstwo. Brak wrogości brzmiało za to jak coś, przy pomocy czego można by opisać tę relację. - Czemu się szarpaliście?
Tak wiele pytań. Ale wolał je zadawać mimo wszystko po kolei, bo też nie wiedział, na ile Saszka będzie chciał o tym mówić. Skoro tak bardzo kwasiła go myśl o tym, to o jaką złą krew będzie musiało go przyprawić mówienie o tym na głos? A może odwrotnie? Wyrzucanie z siebie negatywnych emocji też przecież pomagało.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyPon Lip 17, 2023 10:38 pm

Saszka nigdy tak naprawdę się nie zastanawiał nad swoją przyszłością. Nad wyborem ścieżki zawodowej. Był elfem, a oboje jego rodziców pracowało w wojsku, więc wybór wydawał się nie tyle oczywisty, co właściwie jedyny. Nawet po egzaminie, kiedy tkwił przybity w szpitalu, nie rozważał zmiany kariery. Wojsko było mu wpojone w umysł od dziecka. Nie miał pojęcia, co by ze sobą zrobił na miejscu Kostka. Czy w ogóle by coś zrobił. W przeciwieństwie do swojego przyjaciela nie był inżynierem, nie miał wiedzy innej niż ta wojskowa czy, już później, nabyta jako geograf.
Podziwiał Konstantego.
To, że potrafił się zmotywować do szukania pracy po wydaleniu ze służby. To, że rzeczywiście był wyjątkowo zdolnym inżynierem taumaturgicznym. To, że się nie poddawał. Nie zamierzał mu jednak tego mówić.
W każdym razie, nie na trzeźwo.
- O, to się świetnie składa. Skoro hetman powoli przestaje się gniewać, to pewnie i za jakiś czas cię powoła, a do tego czasu przynajmniej będziesz miał co robić - stwierdził Saszka oczywistość. Znów sięgnął po kubek, otoczył go dłońmi, bo palce wciąż miał skostniałe. Napił się.
I zaraz się zakrztusił herbatą.
Kaszlał przez chwilę, a kiedy mu przeszło, spojrzał na Kostka z niedowierzaniem.
- Poważnie?! - zawołał po części skonsternowany, a po części ucieszony. No bo przecież, że jak taki krok naprzód, to trzeba się cieszyć. - A co się stało z czekaniem do ślubu...? - zapytał jeszcze, autentycznie zaciekawiony.
Zaraz jednak zmarkotniał. Żeby też jemu się tak układało... No, nie licząc ABW i wydalenia ze służby. Czemu musiał się zakochać w kobiecie, która miała brata? I to TAKIEGO brata?
- Też mi się tak wydawało. To znaczy... Po ognisku w Korniejewie wydawało się, że wszystko między nami w porządku. Ale potem chyba się wściekł, jak zobaczył mnie w środku nocy w aptece niedaleko Judyty. Z pudełkiem prezerwatyw w ręku - elf zamyślił się na chwilę. Długo próbował ogarnąć, czemu Cichocki się wtedy na niego rzucił, i wychodziło mu na to, że to jedyne możliwe wyjście. Nigdy w życiu nie przyszłoby mu do głowy, że Janusz podejrzewał go o "bałamucenie mu siostry" z powodu jakiejś urojonej zemsty. Saszka wrócił spojrzeniem do Konstantego. - Więc się rzucił na mnie. Właściwie "poszarpaliśmy" nie oddaje tego, co zaszło. To było regularne mordobicie. Ledwo wróciłem do Judyty. - Geograf uśmiechnął się kwaśno. - Jakoś mi głupio po czymś takim spać z nią. Więc przez ostatnie dwa tygodnie umawiałem się z nią tylko przy świadkach. Wszystkie cukiernie mamy już obskoczone, dlatego wybacz, ale nawet nie mam już ochoty na żadne ciasto, wegańskie czy jakiekolwiek inne. Swoją drogą, masz może jakieś kartki na słodycze na wymianę?

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyPon Lip 17, 2023 11:04 pm

W takich chwilach mógł się cieszyć, że jednak nie chciał od razu iść drogą żołnierską - wbrew systemowi i oczekiwaniom. Od dziecka uczono go walki mieczem, jazdy konno, strzelania. Ojciec nie bez przyczyny opowiadał wojskowe anegdoty czy historie w czasie rodzinnych obiadów, nie bez powodu podsuwał małoletniemu Kostkowi książki, w których główne role grali wybitni żołnierze. Zawsze wymagano od niego nienagannej dyscypliny, odpowiedzialności. Na każdym kroku swojego dzieciństwa i nastoletniego życia był delikatnie popychany ku wojsku. Subtelnie, czasami ledwo widocznie, ale zawsze.
Dlatego się zbuntował, ściął długie elfie włosy, popijał wino w parku, popalał na dachu domu i finalnie poszedł na cywilne studia. Na przekór. Tylko po to, żeby po czasie zmienić zdanie. Teraz zaś przyparty do muru miał przynajmniej alternatywę.
- Otóż to - pokiwał głową.
A później roześmiał się, odstawił swój kubek na podkładkę na stoliku i wziął jedną z serwetek, żeby podać ją elfowi. Wciąż ze śmiechem.
- Wanda mi mówiła, że nie możemy mieć pewności, czy zawsze uda nam się wrócić, ale upierałem się przy swoim. A później umarłem jakieś dwadzieścia razy i pomyślałem, że może mieć, do diabła, rację - powiedział prosto. Bo zasadniczo - no tak mogło być. Szkoda, że musiał faktycznie przejść przez coś takiego, żeby to zrozumieć. - Poza tym znam ją od ośmiu lat. Przyjaźnimy się od pięciu. Nie wydaje mi się, żeby to było szczególnie pochopne. Chociaż rano byłem bliski załamania nerwowego i prawie się jej oświadczyłem.
Czasami zapominał, że nie każdy ma takie rycerskie i górnolotne podejście do sprawy tak przyziemnej jak seks. No ale to był Kostek. Był przecież rycerzem na białym koniu, werterowskim romantycznym wolnym duchem. Zwłaszcza że zaraz po chwili Saszka opowiadał mu, że po dziewięciu miesiącach rozłąki z nadobną nimfą o płomiennych włosach uznał za stosowne, by rzekomej nimfie właśnie stosunek proponować i wybrać się po gumki do apteki.
- Nie widzieliście się dziewięć miesięcy po kilku spotkaniach i od razu do łóżka? Zwierzęta - skwitował najpierw i ponownie sięgnął do swojej herbatki. Pokręcił jeszcze głową, zanim się napił. - Po części rozumiem, też mam siostry. Też nie przepadam za ich chłopakami. Z drugiej strony wydaje mi się, że Judyta jest od nich nieco starsza. - stała kosmiczna. Bo przecież też był jeszcze tych parę lat temu gówniarzem na ich równi i dobrze wiedział, co rzekoma gównarzeria może mieć w głowach. Może nie wiedział tego ze szczególnej autopsji, ale przecież miał kolegów, tak? - Czemu przy świadkach? Myślisz, że się na ciebie rzuci? - zapytał. O, tutaj miał już większe doświadczenie na tym polu. Przecież pamiętał, jak było z Wandą, więc z miejsca założył, że to musi iść w tę stronę. Bo przecież Saash'Khaar był porządnym mężczyzną. Prawdziwym i honorowym, na pewno chciał bronić honoru kobiety, którą przecież adorował i w której się tak miękko i wzniośle zakochiwał. - Mogę ci je oddać, mam ich całą masę. Kupuję raz na trzy miesiące cukier co najwyżej, a zamiast ciasta czy słodyczy Wanda woli piwo czy whisky.
Bo ktoś musiał być męski i twardy.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyPon Lip 17, 2023 11:21 pm

Przyjął serwetkę z wdzięcznością, kiwając przy tym głową. Całe szczęście, że nie zakaszlał Kostkowi herbatą niczego. Otarł więc usta i odruchowo wsadził zmiętą serwetkę do kieszeni.
- Mądra z niej kobieta - przyznał szczerze. - Chociaż za gorsz w niej romantyzmu. Wiesz, jakiś czas temu napisała mi list. Pytała, co romantycznego mogłaby zrobić dla ciebie - Saszka uśmiechnął się. Bardzo go ta prośba wówczas ucieszyła i rozczuliła. - A kiedy jej zasugerowałem rzucanie żołędziami w okno, to, nie wiedzieć czemu, strasznie się wściekła. Teraz trochę się jej boję :foka: - przyznał się elf. No bo przecież. Kto by się nie bał wściekłej walkirii z lasu, która mało wybrednie każe ci zasadniczo iść się wypchać? Kapitan pokręcił głową. - Nie sądzę, żeby można to było nazwać pochopnym. Niespodziewane? Jak najbardziej. Ale nie pochopne.
Saszka pochylił się w fotelu. Wyłowił łyżeczką torebkę z herbaty i odłożył ją na talerzyk, bardzo przy tym uważając, żeby nic nie kapnęło. Dawno już mieli z Kostkiem te wszystkie sztuczne rytuały za sobą, ale elf nadal nie wyobrażał sobie, że mógłby mu robić bałagan w mieszkaniu. Nie, kiedy było tu tak sterylnie czysto.
- Hej, sam powiedziałeś. Nigdy nie wiadomo, czy się wróci. Poza tym już raz prawie nie wróciłem - wytknął przyjacielowi, ale się przy tym roześmiał. Zaraz jednak spoważniał. - Taaa. Albo ona na mnie, albo ja na nią. Po co kusić los? - skwitował kwaśno. Bo ten wymuszony przez samego siebie celibat wcale nie musiał mu się podobać.
Ani trochę.
- O, widzisz. To ja ci mogę w zamian dać kartki na alkohol. Chociaż, jak tak dalej pójdzie, to oboje z Judytą dostaniemy cukrzycy. Co ja niby mam teraz zrobić.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyPon Lip 17, 2023 11:44 pm

Zawsze byłaby dodatkowa wymówka do wyprania tapicerki.
Nie, żeby Kostek potrzebował wymówek przed samym sobą, dobrze wiedział, że jest maniakiem. Był osobą, która odkurzała namiot postawiony na zapiaszczonym gruncie i kimś, kto w będąc na unitarce w woju wycierał kurze zza kaloryfera. Ale panowie z ABW dziwnie na niego patrzyli, gdy codziennie mył podłogę. Nie mogliby robić sobie przysłowiowych jaj z prania tapicerki, gdyby faktycznie była poplamiona i wymagała prania, a nie dlatego, że Konstanty uważał, że jest to jej potrzebne. Mimo że nie było.
- Wiem. Kompletnie nie rozumie sztuki. Ani poezji - westchnął ciężko. Rzucanie w piękną noc żołędziami w okno było głupie, jego cytowana poezja absurdalna. - Boisz? Jest fantastyczna, gdy się wścieka, oczy jej błyszczą, mięśnie na szyi się napinają. To bardzo pobudzające. I inspirujące jednocześnie. - Aż mu ponownie oczy błysnęły na samą myśl, samo wyobrażenie. Bo przecież jego ta "wściekła walkiria" wprawiała w zachwyt. Żaden tam strach czy nawet niepewność, dla niego ten gniew był tak żarliwie poetycki i dostojny, jak nic innego. Czasami wcale nie przeszkadzało mu przez to, że była zła właśnie na niego. Ktoś tu ewidentnie jest fetyszystą.
Zaśmiał się cicho, na to wytknięcie. Faktycznie, powiedział to dosłownie chwilę wcześniej. No i praca geografa miała tę konkretną mało wygodną specyfikę, że nigdy nie można było być pewnym swojego powrotu. Należało zawsze żywić takie przekonanie oraz żarliwą nadzieję, ale była to najniebezpieczniejsza praca na ziemi.
- Tak to jest, jak się nie ma za grosz kręgosłupa moralnego - oznajmił poważnie, ale nadal z rozbawionym uśmieszkiem czającym się na ustach. Który zaraz zasłonił kubkiem z herbatą.
Nie każdy ma żyroskop moralny. Nie każdy wierzy w świętość splecionych ciał i podniosłość tej chwili, gdy łączą się w jedno.
- Chętnie. Jeszcze trochę i chyba zajmę się hobbystycznie robieniem piwa - chociaż teraz gdy tak to powiedział, to wcale nie zabrzmiało aż tak głupio. Co za problem wygospodarować kawałek miejsca w pracowni? Poprzestawiać meble, wszystko na nowo zorganizować, żeby stworzyć kącik do warzenia piwa. Z każdą sekundą brzmiało to bardziej jak plan niż głupio rzucona myśl. - Zależy. Możesz nie przejmować się tym co myśli czy robi jej brat, finalnie Judyta jest dorosła i zrobi, co zechce. Możesz się tym zadręczać i nie zrobić niczego, wtedy zaś Judyta może pomyśleć, że cię nie pociąga. Możesz z nią również szczerze porozmawiać, wyjaśnić swoje obawy... w sumie to jakie ty masz obawy? Z całym szacunkiem dla kapitana Cichockiego, ale przecież powinieneś go rozłożyć na łopatki w trzy sekundy, gdybyś zechciał to zrobić na poważnie. Jesteś bardzo silny. Wiem z autopsji.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyWto Lip 18, 2023 12:01 am

Saszka, dla odmiany, nie lubił sprzątać. Robił to regularnie i bardzo porządnie, ale wyłącznie z poczucia obowiązku. Poza tym nie lubił syfu. Ale żeby tak samemu z siebie sprzątać, kiedy nie było to potrzebne? A w życiu. W tym jednym względzie kompletnie się z Konstantym nie rozumieli. Ale, z drugiej strony, mało kto w tym względzie się rozumiał z Konstantym.
- Wiedziałem. Ty jednak jesteś nienormalny - stwierdził elf absolutnie poważnie. - Totalnie powinieneś się spotkać z Czartoryskim. Pewnie napisałby na tobie niejedną pracę naukową. Może przy okazji wyjaśnił, czemu tak lubisz sprzątać. - Z zaciekawieniem przypatrywał się, jak Konstantemu zmienia się wyraz twarzy na samo wspomnienie Wandy. Niesamowity widok. Ten blask w zielonych oczach! Saszka zastanowił się przelotnie, czy on też się tak zewnętrznie rozpromienia na myśl o Judycie.
- Jak to nie mam kręgosłupa moralnego, co ty opowiadasz - oburzył się od razu. I wcale nie na żarty. - Co ty niby sugerujesz, że jestem łatwy czy coś? - domagał się odpowiedzi. Albo raczej: zaprzeczenia. Bo przecież Saszka samego siebie wcale nie postrzegał w ten sposób. Nie miał jakoś strasznie dużo partnerek. Raptem kilka dziewczyn przez całe życie. Po prostu... Znacznie wcześniej niż Konstanty uświadomił sobie, że życie jest krótkie. Zbyt krótkie, żeby czekać z pewnymi rzeczami.
Co w sumie trochę się kłóciło z jego nowo odnalezionym celibatem. Ale tylko trochę.
- Piwa? - Saszka wyraził uprzejme zdziwienie, lekko unosząc jedną brew. - To może lepiej już jakąś nalewkę. Przynajmniej będzie smaczna.
Elf pokręcił głową.
- Nie boję się Cichockiego. Pewnie, że bym go rozłożył bez problemu. Tylko że Judycie sprawiłoby to przykrość. Z tego samego powodu o niczym jej jeszcze nie mówiłem. - Skrzywił się. - Nie lubię gnoja, ale nie zamierzam wbijać klina między rodzeństwo. Poza tym, nie tylko dlatego się wstrzymuję. - Saszka westchnął ciężko i znów pokręcił głową. - Sam nawet o tym mówiłeś. Ledwie się znamy. A po tym wieczorze z żołędziami na pewno wszyscy sąsiedzi o Judycie plotkują. Nie chcę... Nie chcę jej przysparzać więcej kłopotów ani psuć jej reputacji.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyWto Lip 18, 2023 12:27 am

- Ukochałem grafa na śmierć. Oczywiście, że jestem nienormalny - odparł Kostek równie śmiertelnie poważnie. Grafy, wściekłe walkirie, od razu wszystko nabierało sensu. Zaraz po tym zaśmiał się na wspomnienie o Czartoryskim. Bo to był przecież piękny dzień, piękny i wspaniały. Nawet wspomnienie o nielubianym przez tłumy remoralistyku nie mogło mu tego dobrego humoru zepsuć. Właściwie istniała spora szansa, że kompletnie nic by tego nie zrobiło. - Co jest niby nie tak z lubieniem porządku? - Z lubieniem porządku nic, ale z autystycznym doprowadzaniem powierzchni płaskich do sterylności i układaniem rzeczy według konkretnych schematów już zdecydowanie coś.
Za to po następnym pytaniu Kostek spojrzał Saszce w oczy. Znaczy w oko.
- Tak - odpowiedział stanowczo, bez chwili zawahania.
Żadnego zaprzeczania. Z drugiej strony on wychodził z założenia, że już zakochanie się ze dwa razy to było szastanie uczuciami na lewo i prawo. Niby sam też się z jakimiś dziewczynami spotykał, ale nigdy nie było to nic, co mógłby nazwać jakkolwiek poważnie. Nie rodziła się słodka i błoga fascynacja, lekkość z tyłu głowy? Koniec imprezy.
- Dlaczego nie oba? Chociaż nawet nie wiem, czym się różni proces produkcji - chociaż faktycznie zaczynało go kusić.
Uniósł lekko brwi.
- Psuć reputacji? Ty? - powtórzył niczym echo i odstawił kubek na stolik. I tak już prawie nie było w nim herbaty. - Nie jesteś przypadkiem elitarnym Geografem Królewskim? - zapytał trochę retorycznie, bo finalnie nawet nie dał przyjacielowi odpowiedzieć na to pytanie, nim ponownie się odezwał. - Moim zdaniem powinieneś zapytać, co ona o tym sądzi. Jeśli nie czuje tego samego, to sprawa jest jakby jasna, ale przecież nie chodziłaby z tobą do wszystkich kawiarni w Warszawie, gdyby nie ceniła sobie twojego towarzystwa i ciebie. - Bo czy to nie było takie proste? Znaczy, oczywiście, że było, tylko czasami z realizacją bywało różnie. - Poza tym naprawdę chcesz słuchać rad od kogoś, kto przez dwa lata bał się, że zostanie odrzucony, spał z jedną kobietą i to w wieku prawie trzydziestu lat? - potrząsnął głową z rozbawieniem.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyWto Lip 18, 2023 12:39 am

Parsknął śmiechem.
- Rzeczywiście, to wiele wyjaśnia - odpowiedział, wciąż się śmiejąc. - No i widzisz, kolejna ścieżka kariery stoi przed tobą otworem. Zakon Łabędzia powita cię z otwartymi ramionami, jestem pewien. - Kiedy już się wyśmiał, upił jeszcze trochę herbaty, patrząc na Kostka z jakąś taką pobłażliwością. - Z lubieniem porządku nic, ale z autystycznym doprowadzaniem powierzchni płaskich do sterylności i układaniem rzeczy według konkretnych schematów już zdecydowanie coś.
Odstawił kubek na podstawkę.
- Jak śmiesz - rzucił ewidentnie obrażony takimi oszczerstwami. - To nie ja nie mam kręgosłupa moralnego, tylko to z ciebie do tej pory była... jak to się mówi? - Saszka próbował sobie przypomnieć nieintuicyjne określenie. - Ach, tak. Cnotka niewydymka!
No bo przecież. Elf ani nie lądował w łóżku na pierwszej randce, ani nigdy nie uprawiał seksu dla samego uprawiania seksu. Wszystkie jego byłe coś znaczyły w jego życiu. I tylko od jednej sam odszedł. Reszta jakoś nie wytrzymywała za długo z geografem królewskim. Długie nieobecności, brak dzielenia się opowieściami z pracy, niepewność, czy wróci. Saszka posmutniał. Miał nadzieję, że z Judytą będzie inaczej. Coś mu mówiło, że Cichocka była inna. Ale to nie zmieniało faktu, że historia lubiła się powtarzać.
- Przypadkiem jestem - mruknął w odpowiedzi na ten wywód. - Ale co racja, to racja. Przecież ty masz jeszcze mniejsze rozeznanie w tych sprawach niż ja, a nigdy nie sądziłem, że to w ogóle możliwe - skrzywił się mimowolnie.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyWto Lip 18, 2023 12:59 am

- Nie, na Zakon Łabędzia też mam szlaban - jakkolwiek to brzmiało - było prawdziwe. Mimo specyfiki pracy to nadal było wojsko, nawet jeśli nie podlegało bezpośrednio pod hetmana, tak ten miał akurat coś do powiedzenia nawet w tej kwestii. A zakaz był jasny: żadnego opuszczania Warszawy, żadnego wojska, tylko niańczenie przez ABW i kontrola przez niemal cały czas. Niemal, bo jednak ABW obecnie chociażby miało głęboko w poważaniu, co robili czy o czym rozmawiali. - Bujaj się.
Tyle tylko. Odważne i potężne słowa, idealna pyskówka kończąca dyskusje. Gdy ma się jakieś dziesięć lat.
- Jak śmiesz obrażać hetmana, on mnie tak wychował. Boga w sercu nie masz? Patriotyzmu? - odparł, ale nadal solidnie rozbawiony. Bo przecież nie takie rzeczy już słyszał i to znacznie mniej wybredniej ubrane. Ani trochę się nie ukrywał ze swoimi poglądami, czasami nawet kompletnie bezkrytycznie komentował poczynania swoich kolegów czy koleżanek, ale to było dawno. Teraz rozumiał, że nie każdy musi tak uważać, że dla innych seks jest po prostu dobrą zabawą, że wcale nie wiążą go bezpośrednio z emocjonalną sferą, a jedynie z cielesną. W momencie, w którym jesteś kimś, kto potrafi zrozumieć grafa, to najprawdopodobniej rozumiesz każdą ludzką słabość. Każdą.
- Jesteś też wspaniałą osobą. Dobrą i ciepłą, o fantastycznym poczuciu humoru, o godnej pozazdroszczenia inteligencji i charyzmie. Kimś lojalnym i szczerym, komu można zaufać i szczerze pokochać. Judyta mogłaby się co najwyżej wstydzić, gdyby tego nie dostrzegła - skwitował jeszcze na sam koniec. Bo przecież - w odróżnieniu od Saszki - kompletnie nie potrafiło wybić go z pantałyku takie beztroskie mówienie tego, co myśli, zwłaszcza jeśli były to rzeczy dobre. Bez ogródek. Już teraz bez robienia sobie żartów. - Tak to chyba po prostu w życiu wygląda. Po prostu możemy narzekać, rozmawiać i nic z tego nie wynika na koniec.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyWto Lip 18, 2023 1:26 am

Na chwilę spoważniał, zatapiając się we wspomnieniach. Przypomniał sobie, jak w trudny sposób uświadomiono mu, że choć teoretycznie Łabędziom wolno było się angażować w związki, to jednak z reguły tego nie robiły. I dlaczego. Przypomniał sobie, jak Eliana - nieświadomie, rzecz jasna - sprawiała, że czuł się mniej kochany niż choćby te nieszczęsne grafy. I jak doszedł do wniosku, że nikt nigdy nie powinien się tak czuć.
- No i bardzo dobrze - powiedział poważnie, kiwając nieznacznie głową. - W gruncie rzeczy bardzo by mnie zmartwiło, gdybyś do nich dołączył. - Zaraz jednak uśmiechnął się lekko na ten szczeniacki przytyk. - Och, panie El-Galad, jakie mądre słowa. Pan to zawsze wie, co powiedzieć. Tego też pana hetman nauczył? - wyszczerzył się w końcu. Bo mogli się różnić pod pewnymi względami - jak choćby podejście do seksu - ale przecież byli najlepszymi przyjaciółmi. Nawet jeśli Konstanty zasadniczo dopiero co nazwał Saash'Khaara łatwym, to przecież nie sposób było się o to gniewać.
No, może tylko troszeczkę. I tylko przez chwilkę.
Elfa za to, w odróżnieniu od Kostka, takie beztroskie mówienie takich rzeczy bardzo zbijało z tropu. Czartoryski pewnie powiedziałby, że to przez surowego, oziębłego ojca. I pewnie nawet miałby rację.
- Eeee... :foka: - Saszka odparł mądrze na te wszystkie dobre słowa z bardzo zakłopotaną miną. Zakaszlał w zwiniętą pięść. - Założę się, że mówisz to wszystkim grafom.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyWto Lip 18, 2023 6:13 pm

- Nie mógłbym chyba. To było bardziej traumatyczne niż możesz sobie wyobrażać - odparł w zamyśleniu, na chwilę porzucając fenomenalny humor na rzecz gorzkiego zamyślenia. Do tej pory przecież nosił Śpiew w sercu, żałobę po nim. Był jedną z najobrzydliwszych kreatur, jakie przemierzały Plan Ziemi. Był do szczętu zły, głodny cierpienia i śmierci, nawet jego radość była tylko innym rodzajem bólu. Kostek to pamiętał bardzo dobrze. Ten moment, w którym poczuł katusze grafa, jego niosącą męczarnię tęsknotę, ten dziwny rodzaj katorgi imitujący radość, gdy spotkali się po raz ostatni na tym nieszczęsnym planu treningowym. Westchnął ciężej. Ostatnio niemal o nim nie myślał i teraz zrobiło mu się z tego powodu autentycznie smutno. - O, panie Erkh'iaan, pan sobie nawet nie wyobraża, jak mocno hetman kazałby się panu bujać. - też się uśmiechnął, ale już jakoś bladziej niż wcześniej. Teraz uśmiechnął się w ten sam rozbawiony, choć wyważony sposób jak zawsze. Idealne wykalkulowany grymas ust, a nie żadne tam bezmyślne szczerzenie się.
Byli różni. Mieli różne poglądy na kilka ważniejszych spraw. Ale czy to miało jakieś większe znaczenie? Nieszczególnie. Konstanty nie miał wielu ludzi, których mógłby nazywać przyjaciółmi, właściwie niemal wcale takich nie miał. Ale najlepszego przyjaciela posiadał dokładnie jednego i mało było prawdopodobne, by ta liczba miała kiedykolwiek podskoczyć do góry.
Kamienna twarz na to zakłopotanie Saszki. Zamrugał za to dwa razy.
- Och, dziękuję, Konstanty, za te miłe słowa, wiele dla mnie znaczą i również bardzo cię cenię jako przyjaciela i człowieka -  oznajmił z niegasnącą śmiertelną powagą, jednocześnie próbując naśladować głos elfa. - Och, dziękuję, Saszko, drogi przyjacielu - dodał zaraz po tym już normalnie. Za to na ten przytyk o grafach zmarszczył nieco brwi. - Skąd. To by sprawiało im ból. To raczej powinno być "jesteś najobrzydliwszą kreaturą, jaką zna ten świat, twoje okrucieństwo nie ma granic, wzbudzasz we mnie wstręt i przerażenie". Takie coś sprawiłoby im przyjemność. Znaczy ból. Czyli w sumie przyjemność. Znaczy... - przerwał na chwilę, unosząc wzrok ku sufitowi w poszukiwaniu właściwego określenia, jednocześnie uniósł dłoń na wysokość swojej piersi i wykonał nią kilka okrężnych ruchów. - No wiesz, co mam na myśli.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptySro Lip 19, 2023 7:14 pm

Z przykrością obserwował zmiany zachodzące w wyrazie twarzy przyjaciela. Teoretycznie - wiedział, że unicestwienie grafa własną miłością jest bolesne i zostaje w tobie na zawsze. Ale co innego teoria, a co innego patrzenie, jak bliska ci osoba przez to przechodzi. Aż do tej pory nie zdawał sobie sprawy, jak całe to wydarzenie odcisnęło się na psychice Konstantego. Gdyby wiedział, pewnie nie ciągnąłby tematu grafa tak beztrosko. Skinął głową.
- Wierzę na słowo. Nie mówmy o tym już, bo ewidentnie sprawia ci to dyskomfort. A przecież jeszcze chwilę temu świeciłeś radością jak stuwatowa żarówka. Może wróćmy do tego, że dopiero co uprawiałeś seks z kobietą swojego życia, co? - Saszka uśmiechnął szeroko. - I weź mi wytłumacz, jak udało ci się powstrzymać przed oświadczynami zaraz po.
Na wzmiankę o hetmanie parsknął dźwięcznym śmiechem. Przed oczyma stanął mu potężny elf, który skinięciem dłoni składał balrogi. Poważny mężczyzna, którego uśmiechu nigdy nie widział. Żołnierz, który własnego syna usunął z wojska, bo ten złamał jakiś rozkaz, mimo że stał się przy tym bohaterem.
I ten właśnie mężczyzna, z wzrokiem martwej ryby utkwionym w Erkh'iaanie, każe mu się bujać.
- Tak, na pewno - odparł rozbawiony. - Totalnie to widzę. Szkoda, że nie w rzeczywistości. To by było jedno z potężniejszych wspomnień w Zonie.
Na twarz kapitana zaraz jednak wróciło kompletne zmieszanie. Przez chwilę patrzył na Kostka, przygryzając wargę, po czym skinął głową.
- Masz rację. Dziękuję za te słowa. Nie potrafię ich odwzajemnić, ale wiedz, że jesteś dla mnie ważny. I jesteś moim własnym bohaterem - powiedział w końcu, a na bladych policzkach elfa rozgościł się rumieniec. Spojrzenie szarego oka utkwiło gdzieś w przestrzeni, daleko od półelfa. - Zresztą. - Geograf szybko otrząsnął się z zawstydzenia i uśmiechnął się lekko. - Jesteś też moim osobistym inżynierem. Chodź, pokażesz mi to nieszczęsne oko.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyCzw Lip 20, 2023 10:10 pm

Chciał przez chwilę machnąć dłonią i nonszalancko rzucić, że to tylko wspomnienie. Smutne, ale konieczne. Tylko to było coś znacznie więcej - to było obudzenie leżącej na dnie serca żałoby i tęsknoty. To był magiczny i kompletnie przełomowy dla niego samego moment, w którym obudził się ze swojego miękkiego snu o chwalebnej walce i pojął prawdziwy tragizm oraz grozę tego, czym byli Czarni oraz ich słudzy. Dlatego finalnie na tę część nie powiedział już niczego.
- Cudem? - rzucił mało pewnie. Bo chyba tylko to wyjaśniało, dlaczego tego nie zrobił. To musiał być cud i dzieło bożej ręki, że doszczętnie nie stracił wtedy głowy. - Naprawdę miałem załamanie nerwowe, wydawało mi się to tak niewłaściwe i niehonorowe, jak tylko może być. Dlatego wstałem wcześniej i posprzątałem jej mieszkanie. I to chyba jest najdziwniejsza rzecz, jaką zrobiłem.
Bo każdy miał przecież jakiś sposób na radzenie sobie z kryzysowymi sytuacjami. Niektórzy żeby ochłonąć szli biegać, inni ćwiczyć, inni czytali, robili na drutach albo szli po prostu na spacer. Kostek zaś odnalazł swoją mantrę w postaci sprzątania. Proste. Tylko co innego sprzątać u siebie w domu, a co innego robić to w cudzym i to jako czynność raczej nieproszoną.
Przez chwilę jeszcze chciał się podroczyć z Saszką. Tylko że to zakłopotanie było tak widoczne, ten dyskomfort był niemal namacalny, że postanowił jednak nie kopać leżącego. Nie każdy musiał być otwarty czy tak wylewny przy osobach bliskich. Nie każdy to zresztą lubił.
- Tak, chodźmy - odparł więc tylko, podnosząc się ze swojej kanapy. Mijając stolik rzucił krótkie spojrzenie na kubki, ale uznał, że przecież równie dobrze może umyć je później. Nie uciekną. Uspokoił manię chyba tylko tym, że wmówił sobie, że przecież później tutaj wrócą i może jeszcze dojedzą ciasto czy coś.
Weszli więc do pracowni bez żadnych przystanków u zlewu. Chłodne pomieszczenie, pełno sprzętu. I najbardziej sfatygowana rozstawiona ściana z białych pustaków, jakie widział świat. Ta ściana też sporo widziała, widać było na niej nawet dziury po kulach.
Kostek najpierw umył w małym zlewie, zdezynfekował je następnie, jednocześnie wskazując elfowi krzesło - które przecież przygotował znacznie wcześniej, więc stało sobie spokojnie obleczone zieloną tkaniną niczym u dentysty.
- Usunąłem barwnik. Nie wygląda przez to najlepiej - powiedział najpierw, zakładając na twarz maseczkę niczym jakiś cholerny dentysta. Zaraz po nich jednorazowe rękawiczki. - Doregulowałem również ostrość, więc nie wizja nie powinna być już tak niewyraźna jak ostatnio. Chociaż może to była wina reakcji alergicznej.
Finalnie to nie było przecież ich pierwsze rodeo przy przymiarkach. Próbowali już kilku różnych barwników oraz konfiguracji. Samo oko - czy raczej proteza - leżało pięknie niczym zegarek na wystawie w sterylnym pudełeczku na blacie. Wziął je w dłoń i odwrócił się do Saszki, uśmiechając się w tej maseczce niczym wampir, ale tego już elf nie widział.
- To teraz zamknij oczy i się odpręż. Nie będzie bolało. - Ilekroć ktoś tak mówi, to prawie na pewno będzie bolało chociaż trochę.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyCzw Lip 20, 2023 11:00 pm

Przez chwilę patrzył na Konstantego kompletnie bez wyrazu. Niewłaściwe i niehonorowe? Kochanie się z kobietą? Saszka pokręcił głową. Nie zamierzał Kostkowi tłumaczyć, że w miłości nie ma nic niewłaściwego ani niehonorowego, bo przecież i tak nic by to nie dało, półelf miał swoje, głęboko zakorzenione przekonania. Dwaj przyjaciele mogli się co najwyżej zgodzić, że się nie zgadzają.
- Znacie się... ile? Osiem lat? - zaczął elf powoli. Uśmiechnął się nieznacznie. - Wydaje mi się, że Wanda zna cię już na tyle, by wiedzieć, że coś musiałeś zrobić. I pewnie była zadowolona, że z dwojga wybrałeś jednak sprzątanie, a nie oświadczyny.
Saszka Wandy nie znał w ogóle, chyba tylko z opowieści, ale coś mu mówiło, że to typ dziewczyny, która raczej średnio by zareagowała na padanie przed nią na kolano.
Dopił herbatę i podniósł się z fotela, podążył za Kostkiem do jego pracowni. Choć był tu już wcześniej, ponownie się rozejrzał. Oglądanie tego miejsca było fascynujące. Trochę jak podglądanie artysty przy pracy. Wszystko było poukładane i miało swoje miejsce - ale czego innego się spodziewać po młodym El-Galadzie - i tylko ta jedna ściana z pustaków sprawiała wrażenie, jakby nie była częścią umysłu Konstantego. Ale tak chyba musiało być - na czymś przecież trzeba było testować działanie kostkowych wynalazków.
- I tak wygląda lepiej niż pusty oczodół - mruknął cicho Saash'Khaar. Zsunął z twarzy czarną (piracką!) opaskę na oko i, zgodnie z poleceniem, usiadł na obitym zielenią krześle. Spojrzał z powątpiewaniem to na rękawice, to na maseczkę. - To naprawdę konieczne? Czuję się jak u lekarza - dodał kwaśno. Saszka nie był fanem lekarzy. A potem, ponownie zgodnie z poleceniem, zamknął oko. - Ostatnio też mówiłeś, że nie będzie bolało. I wiesz co? Kłamałeś.
Kolejnego polecenia nie wykonał. Odprężyć się jakoś nie mógł.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyCzw Lip 20, 2023 11:32 pm

- Raczej zaskoczona - zaśmiał się głośno po tych słowach. Bo zasadniczo sam się spodziewał po sobie, że uda mu się taki odpał wykonać. Już nawet bez żadnego padania na kolano, a zwyczajnie i w panice, jeszcze w łóżku. To dopiero byłby gwóźdź do romantycznej trumny. Żadnego pięknego momentu na uświadomienie sobie, że oto stoi przed nim kobieta jego życia, żadnej pięknej i porywającej serca chwili na wyznanie.
Nic z tych rzeczy.
Jeszcze tego tylko, kurwa, brakowało. Niechby chociaż oświadczyć udało mu się z całym tym swoim romantycznym kiczem. Ze skrzypcami, różami, chuj wie czym jeszcze.
Przewrócił oczami za to, gdy Saszka zadał mu tak głupie pytanie.
- Ma być sterylnie - odpowiedział prosto. Niby to nie było nic specjalnie skomplikowanego, bo przecież nie było, ale Konstanty wolał zachować absolutnie wszystkie możliwe środki ostrożności. Poza tym głupio tak macać gołymi dłońmi czy chuchać na oko przyjaciela. Zwłaszcza jeśli to oko miał nosić na stałe. - Mogę Ci dać Eskulapa, jeśli chcesz - stwierdził jeszcze, zanim zabrał się do pracy - no i, oczywiście, dał jeszcze elfowi czaromat łagodzący ból, jeśli ten wyraził chęci.
Samo włożenie protezy oka w oczodół nie było bolesne - co najwyżej trochę niekomfortowe - lecz samo podłączenie, gdy Konstanty aktywował konfigurację oka z ciałem, mrucząc pod nosem mało zrozumiałą inkantację, już takie zdecydowanie mogło być. Przepływ czystych nanokadabr przez mózg, gdy zaklęcie wyplatało magiczne połączenie nerwowe protezy z mózgiem. Zimno, jakby właśnie elf wypił całą szklankę zmrożonego szejka truskawowo-mlecznego. I ból głowy jednocześnie tym spowodowany. Trwało to kilkanaście dobrych sekund, nim z każdym kolejnym kadabrowym nerwem Saszka zaczynał łapać obraz - nad wszystko najpierw pochylającego się nad nim Kostka.
Niczym dentysta. Nieostry jeszcze dentysta, który właśnie skończył mamrotać sam do siebie po elficku.
- Okej, powinno się połączyć - mruknął cicho, tym razem diabli wiedzieli czy znowu mówi do siebie, do oka, czy może jednak do Saszki. Wyprostował się i odwrócił, żeby z szuflady wyciągnąć jakieś maleńkie dłuto. Erkh'iaan mógł być pewny, że przy poprzednich przymiarkach Kostek go nie używał. - Przez brak barwników nie widzę reakcji na światło. Sprawdzę przepływ kadabr, więc się nie ruszaj.
Sadysta. Prawdziwy sadysta, bo powolutku zbliżał to cieniutkie niczym śrubokręt narzędzie do protezy. Okropne uczucie, tak widzieć, że coś zbliża ci się z zamiarem wbicia w oko.
- Nie bądź dzieckiem, nie mrugaj - pouczył go jeszcze Konstanty swoim zwyczajowym mentorskim tonem. Bo przecież i taki miał w zanadrzu. Dotknął delikatnie w końcu końcówką dłuta powierzchni protezy, a końcówka zapaliła się niebieskim światłem. Zupełnie jak próbnik napięcia. Zabrał je niemal od razu. - Technicznie rzecz biorąc powinno działać. Zaraz się z Tobą skonfiguruje i obraz powinien być ostry.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyPon Lip 24, 2023 6:59 pm

Saszka totalnie czuł tę samą potrzebę oświadczania się z całą tą kiczowatą pompą. Gdyby kiedyś miał się komuś oświadczyć, to tylko w romantycznej scenerii, może nawet z pierścionkiem w kieliszku szampana. Albo nie, bo to by przecież obrabowało go z padania na jedno kolano przed wybranką serca. Ale na pewno kwiaty, romantyczna muzyka, pewnie rzecz działaby się w jakimś ogrodzie pod osłoną nocy.
Takie rzeczy. Przynajmniej w teorii.
- Bardziej sterylnie niż z tym oczodołem to i tak się nie da - odburknął niezbyt zadowolony. Niby nic tam nie było - Nisza o to zadbał - ale jednak nadal było to gmeranie w ciele. Dyskomfort był bardziej psychiczny niż rzeczywiście fizyczny. - Bolało głównie przez alergię, eskulap raczej nie będzie potrzebny - dopowiedział jeszcze, ale nie oponował, kiedy Kostek dał mu przeciwbólowy czaromat. Uruchomił go profilaktycznie. Karteczkę przyłożył do prawego policzka, a ta zalśniła niebiesko-zielonymi kadabrami i przylgnęła do skóry. Skoro miały się tworzyć jakieś połączenia nerwowe, to po co się było męczyć bez cudów myśli magicznej?
Miał ogromną chęć zamknąć to nieszczęsne, jeszcze-nie-swoje oko. Obraz był rozmyty, niewyraźny - jak wtedy, kiedy próbujesz założyć okulary kogoś, kto ma wadę wzroku kompletnie niekompatybilną z twoim własnym wzrokiem. Nie było to przyjemne, ale również nie bolało. Było tylko zimno. W mózg.
Strasznie dziwne odczucie.
- Sam nie bądź dzieckiem - odparował elf jakże dojrzale i mimowolnie zamrugał kilka razy. Bo to przecież zawsze tak działało: jak tylko ktoś ci powie, że czegoś nie wolno zrobić, to natychmiast odczuwasz nieodpartą chęć zrobienia tego. Ale potem już nie mrugał, nawet kiedy dziwny przyrząd praktycznie dotknął protezy. Gdyby miał dotykać prawdziwego oka, być może Saszka nie powściągnąłby odruchu, ale póki co - to "oko" było jeszcze zbyt obce, zbyt... "niepodłączone". Stąd i odruch mrugnięcia łatwiejszy do powstrzymania.
Jednak geograf i tak odetchnął z ulgą, kiedy Konstanty się wycofał z tym cholernym próbnikiem.
Zamrugał jeszcze kilka razy. Obrócił głową na prawo i lewo, próbując się przyglądać otoczeniu tym nowym okiem. I z każdą chwilą obraz rzeczywiście był lepszy. Wyraźniejszy. Bardziej trójwymiarowy.
- Hurra - powiedział Saszka totalnie wypranym z czegokolwiek głosem. - Może w końcu przestanę wpadać na ściany zamiast przechodzić przez drzwi.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyPon Lip 24, 2023 7:29 pm

Konstanty Pierwszy Sterylny.
Tak brzmiałoby jego indiańskie imię. Żaden tam Dziki Wiatr, co najwyżej Czysty Potok.
Poza tym praca przy takich gadżetach, zdaniem Kostka, wymagała dużej czystości. Przecież wcale nie chciał przy okazji zanieczyszczać czegokolwiek takim... kurzem na przykład. Nawet gdy topił jakiś metal, to przecież powietrze w pracowni było niemalże wyozonowane, jakby faktycznie normalny jego przepływ mógł zakłócić czy zniszczyć całą pracę. Na pewno niszczyło to poniekąd jego osobistą koncentrację, w końcu był maniakiem. Prawdziwym.
- Nie zdziw się, jeśli przez kilka godzin będzie Ci się termowizja włączała sama albo obraz zacznie się przybliżać. Podpytywałem kolegę ze studiów, pracuje w branży i mówił, że czasami potrzeba więcej czasu, żeby się wyregulowało - oznajmił, jeszcze nie ściągając ani rękawiczek, ani maseczki. Bo próbnik może i odłożył do szuflady na swoje specjalne miejsce, ale zaraz wyciągnął małą latarkę. - Więc może jeszcze jakąś ścianę zaliczysz. Zamknij normalne oko - oznajmił jeszcze, ponownie nachylając się nad Saszką, przypatrując się protezie uważnie. Zaraz po tym włączył latarkę i skierował ją prosto w oko. - Podążaj spojrzeniem za światłem - i przesunął delikatnie latarkę to na lewo, to na prawo. Marszcząc przy tym brwi. - Chuja widać, powiem ci. Naprawdę nie jestem w stanie powiedzieć, czy reaguje dobrze. - Mógłby też na przykład zapytać głównego zainteresowanego, ale przecież to były szczegóły. Zgasił latarkę i odłożył do szuflady. Nawet maseczkę po tym zdjął i rękawiczki, żeby sekundę później wrzucić je do kosza na śmieci. Bo przecież nie mogły tak po prostu zostać gdzieś na blacie.
- Jutro przetestujemy noktowizję i zooma, sprawdzimy też ustawienia ostrości. Zrobiłem kartki jak u okulisty - osobiście. Dosłownie wziął białe kartki papiery i pięknie napisał na nich przeróżne litery i cyfry. - Ogólnie gdyby COKOLWIEK się działo, to do mnie zadzwoń albo wyślij sm5. Sam nie wyjmuj, jeśli nie będziesz musiał, to może boleć. Nie musi. Ale może.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 EmptyPon Lip 24, 2023 7:47 pm

Indiańskie imię Saash'Khaara pewnie brzmiałoby Niezrozumiały Człowiek albo coś w tym stylu. Czy tam Niezrozumiały Elf. Ale kto by się tym przejmował.
- Dzięki za wcześniejsze uprzedzenie :foka: - rzucił tylko odrobinę kąśliwie. Mógłby całkiem kąśliwie, bo to był parszywy i frustrujący dzień, ale przecież nie gryzie się ręki, która cię karmi. Albo która robi ci oko. Nawet jeśli ma ono odpalać w przypadkowych momentach termowizję. Posłusznie wodził spojrzeniem za światełkiem, co znowu nieprzyjemnie skojarzyło mu się z badaniem lekarskim, ale nie miał pojęcia, czy ten nowy narząd wzroku zachowywał się jak powinien. Wydawało mu się, że wykonuje polecenie Kostka co do joty, ale wizja była na tyle dziwna, że sam nie był w stanie stwierdzić, czy wszystko jest w porządku.
Saszka wstał niepewnie z krzesła. Było mu dziwnie. Jakby miał jakieś ciało obce w twarzy. Bo nie, żeby miał - ale miał. I jeszcze nie do końca z nim współpracowało. Było to znacznie bardziej rozpraszające niż utrzymywanie kilku widusłychów naraz. Czuł też przez to potrzebę mrugania co chwilę.
- Czyli - zaczął elf powoli, uważnie się namyślając nad kolejnym słowem. - Zasadniczo to jeszcze nie robiłeś nikomu oka i jestem twoim zającem doświadczalnym? Fantastycznie - dokończył tonem kompletnie przeczącym fantastyczności całego czynu. Zaraz jednak postąpił krok w stronę przyjaciela. Zawahał się.
A potem jednak wziął i Kostka przytulił.
- Dzięki, stary.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Sponsored content
Krzywe Koło 6/9 Empty

PisanieTemat: Re: Krzywe Koło 6/9   Krzywe Koło 6/9 Empty


 
Krzywe Koło 6/9
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Krzywe Koło 6

Skocz do: