Instytut Badania nad Anomaliami
Idź do strony : 1, 2  Next
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptyNie Maj 07, 2023 1:08 am

Duży budynek ogrodzony siatką - przy bramie jest strażnik, który nadzoruje wejścia i wyjścia oraz otwiera szlaban.
Budynek jest biały i duży, dookoła jest trawa. W środku wygląda bardzo czysto i szpitalnie, gumoleum na podłogach i białe ściany. Za budynkiem jest odgrodzony dodatkowy ogród rekreacyjny dla pacjentów oraz pracowników.

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptyNie Maj 07, 2023 1:19 am

Konwój dotarł do Warszawy ze sporym opóźnieniem, minęły bowiem dwie pełne doby od momentu, w którym Lena oraz Konstanty zostali wprowadzeni w stan magicznego uśpienia. Nie wiedzieli, że zostali sprowadzeni pod całunem nocy i tajemnicy, a przewożenie ich z tą konkretną eskortą również było bardzo strategiczne: nikt nie sprawdzał karawany pełnej trupów i ludzi ciężko rannych.
Dotarli wieczorem do Instytutu Badań, a tam zajęli się już nimi specjaliści. Zostali ułożeni na miękkich łóżkach w wyznaczonych pokojach, ponownie pobrano od nich próbki krwi oraz wymaz ze ściany wewnętrznej policzka, ale pozostawiono ich w trybie śpiączki aż do kolejnego ranka - i tak niemal wszyscy pracownicy wracali do swoich domów, bezpieczniej więc i wygodniej było zająć się nowymi pacjentami dopiero kolejnego dnia.
Lenę wybudzono o godzinie ósmej dziesięć. Gdy otworzyła oczy widziała nad sobą biały sufit, miękki światło dnia wpadało przez niemal całkowicie zasłonięte żaluzje - przede wszystkim aby nie podrażniać jej oczu ostrym światłem. Nad nią stała kobieta. Miała piękny biały kitel - czyli najpewniej mogła być lekarzem - i notowała coś w notesie przypiętym do drewnianej deseczki. Najbardziej rzucający się w oczy szczegół był taki, że nosiła maseczkę na twarzy.
- Dzień doby, Leno - odezwała się, nie odrywając jeszcze oczu od swojej podkładki. Na chwilę. - Nazywam się doktor Milena Zawadzka. Powiedz mi, jak się czujesz? - zapytała, odkładając podkładkę na stolik przy łóżku.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptyNie Maj 07, 2023 12:21 pm

Lena była bardzo grzecznym człowiekiem, nie zamierzając w żaden sposób sprawiać problemów. Gdy jej tłumaczono jak będzie wyglądać cała procedura, przytaknęła głową na znak, że rozumie, dała sobie pobrać krew i nawet się bardzo przy tym nie skrzywiła, nie miała jakiś większych problemów z igłami. Gorsze rzeczy widziała w swoim życiu. Cichockiej zależało na jak najszybszym rozwiązaniu tej sprawy i powrocie do domu, tak więc wierzyła, że jeżeli będzie między nimi odpowiednia kooperacja, to będzie to możliwe. Nie widziała sensu w próbie opierania się czemukolwiek. Koniec końców, Lena uważała, że miała czyste sumienie i nie posiadała niczego do ukrycia, niezależnie co niektórzy z dowództwa uważali na ten temat.
Jak to z byciem w śpiączce bywa, czas dla Leny nie istniał. Ot, po prostu sobie spała i nawet nie bardzo o czymkolwiek śniła - a nawet jeśli, to o tym nie pamiętała, gdy w końcu została obudzona. Cichocka zamrugała kilkakrotnie oczyma, gdy wróciła jej świadomość i rozejrzała się gdzie dokładnie była. Potrzebowała kilku sekund na przypomnienie sobie swojej ostatniej rozmowy. To musiał być ten cały Instytut o którym Hetman mówił, bo co by innego. Zaraz potem dojrzała lekarkę, czy tam naukowczynię. Jakąś kobietę w białym kitlu. Zamrugała kilkukrotnie i jakby miała taką możliwość - bo np. nie została przyczepiona do łóżka kajdanami jak na obiekt badań przystało - to by podniosła się powoli do siadu.
- Dzień dobry - powiedziała Lena do lekarki. Może i była dzikuską, ale trochę kultury mimo wszystko w sobie miała - Jak się czuję? - powtórzyła po pani Milence, jednakże było to bardziej pytanie do samej siebie, bo musiała się nad tym zastanowić. - Nie jestem pewna? Wyspana? Chyba. - W sumie to nie była pewna jak się czuła. Albo jak się czuć po tej śpiączce powinna. Na pewno chciała mieć już wszystko za sobą. Była przecież w Warszawie, więc już niedługo i będzie mogła wrócić do Janka i Hani. - Jak tak teraz myślę, to bym zjadła schabowego. - Ciężko stwierdzić, czy powiedziała to w ramach żartu czy poważnie, ale przez to że zostali wrzuceni do aresztu, biedna Lenka nie miała możliwości pójść do Matyldy na swojego ukochanego kotleta. I nie żeby gardziła schabowym od Hani czy Janka, ale u Matyldy był on po prostu najlepszy i miała na niego ogromną ochotę. I ziemniaczki. I mizerię. O tak!

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptyNie Maj 07, 2023 12:44 pm

Lena mogła zaobserwować, że nie była w żaden sposób skrępowana. Miała wolne ręce i stopy - jedynie na jej nadgarstku nadal połyskiwało urządzenie rozpraszające nanokadabry. Mogła bez najmniejszego problemu usiąść. Pokój był niemalże pusty, jedno pojedyncze łóżko, okno na ogród - bez klamki - przy którym stało biurko z krzesłem. Jednym. Oprócz tego znajdowało się jeszcze jedno krzesło, ale to wyglądało niczym stacja do pobierania krwi czy podawania zastrzyków.
Dziewczyna mogła czuć się skołowana, głód dopiero się odzywał.
- Ból brzucha, torsje? - dopytała jeszcze Pani Milena pozornie spokojnym głosem. - Zmierzę Ci jeszcze temperaturę i osłucham. - Dodała, a wtedy Lena mogła zauważyć jeszcze jeden szczegół: maseczka nie była taką do końca zwykłą maseczką, bo mimo że wyglądała niczym zwykła chirurgiczna maska, ta ściśle przylegała do twarzy pani doktor, dodatkowo była wyposażona w nieduże filtry powietrza na policzkach. Lena mogła również zauważyć dookoła doktor Zawadzkiej  mięciutkie niczym mgiełka pole magiczne - niechybnie egida. Dłonią obleczoną w rękawiczkę podała Lenie termometr, aby ta wsunęła go sobie pod pachę.
Następnie poprosiła jeszcze dziewczynę, aby usiadła do niej plecami, bowiem będzie chciała ją osłuchać przy pomocy dobrego i starego stetoskopu.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptyNie Maj 07, 2023 1:58 pm

Lena oczywiście zauważyła tę maseczkę, kitel - a jak się potem okazało i egidę. Sęk w tym, że jakoś specjalnie się tym nie przejmowała z jednego, prostego powodu: wychodziła z założenia, że tak po prostu musiało być. Takie procedury, których się lekarka trzymała i Cichockiej nic do tego nie było. Mogła się jedynie domyślać, że było coś związane z faktem, że dostali z Konstantym zakaz kontaktu z ludnością cywilną, może to miało na nich jakiś negatywny wpływ? Dziewczyna nie bardzo się na tym znała, niewiele wiedziała na temat swojego stanu, bo nikt im nic nie mówił w trakcie pobytu w areszcie.
- Ból brzucha nie. Torsje? - zapytała lekarkę, unosząc nieco lekko brew. Nie zrozumiała tego słowa po prostu, bo nigdy wcześniej go nie używała. Może to trochę wstyd, biorąc pod uwagę fakt, że dziewczyna jej przybranego ojca była najlepszym medykiem w całej Rzeczpospolitej, no ale nikt nie twierdził, że Lena miała choć ułamek tej wiedzy, którą posiadała Zapolska. - Dobrze - odparła Lena, grzecznie biorąc od pani Milenki ten termometr i wsadzając sobie go pod pachę. Odwróciła się też plecami do kobiety, pozwalając dać się osłuchać. Nawet podwinęła koszulkę. Jeśli taką miała. Oddychała przy tym tak, jak pani doktor sobie życzyła, niczego nie utrudniając. - Przepraszam, że pytam, ale... czy mogę wiedzieć co się ze mną dzieje? Nikt nic nam nie mówił, przez co jestem trochę skołowana - zwróciła się Cichocka do doktor Zawadzkiej, gdy już osłuchiwanie się skończyło.
Prawdę powiedziawszy to wątpiła w to, że czegokolwiek się teraz dowie, z drugiej strony - co szkodziło zapytać? Jeśli tego by nie zrobiła, to na pewno by się nie dowiedziała, a tak chociaż istniała minimalna szansa na to, że jednak w końcu ktoś coś jej powie. Chyba miała prawo wiedzieć, o co wszystko chodziło, skąd te wszystkie środki bezpieczeństwa i co tak naprawdę jej dolegało, że skanery na jej widok dostawały palpitacji.

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptyNie Maj 07, 2023 2:37 pm

Doktor Zawadzka pośpieszyła z wyjaśnieniem.
- Czy chce ci się wymiotować - wyjaśniła od razu. Absolutnie zero w tym było kpiny czy strachu. Pani Milenka przeprowadzała rutynowe badanie i wywiad po przebudzeniu z uśpienia.
Lena miała również na sobie dokładnie to samo ubranie, które miała i na sobie w areszcie. Czyli przepiękny wojskowy szary dresik - spodnie i bluzę z suwakiem w ciemnoszarej barwie - oraz bawełnianą koszulkę o jaśniejszym odcieniu szarości.
Doktor Zawadzka osłuchiwała Lenę, odebrała od niej termometr i następnie zapisała coś w swoim notesie na drewnianej podkładce. Wyjęła jeszcze małe urządzenie przypominające trochę latarkę, a trochę długopis.
- Popatrz, proszę, na zielone światełko - oznajmiła. A zielone światełko na końcu urządzenia zaświeciło się i zgasło kilka razy. Kobieta zmarszczyła brwi, przyglądając się urządzeniu, wyraźnie mało zadowolona z efektu, schowała przyrząd do kieszeni i ponownie coś zanotowała.
Dopiero po tym pani doktor spojrzała badawczo na Lenę.
- Bardzo mi przykro, nie jestem upoważniona do udzielania takich informacji - odpowiedziała. Oczywiście, była przecież tylko kimś, kto miał wykonać kilka badań. - Czy masz jakieś alergie? - zapytała jeszcze bardzo miłym głosem. Niczym przedszkolanka.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptyPon Maj 08, 2023 11:40 pm

Na doprecyzowanie pani doktor - które tym razem było dla Leny zrozumiałe - pokręciła jedynie przecząco głową. Nie chciało się jej wymiotować. Czy też nie miała torsji. To zawsze jakieś nowe słowo, którego się nauczyła. Pewnie jeszcze wielu nie znała, mimo że dziewczyna znacznie lepiej posługiwała się językiem polskim aniżeli na samym początku swojej przygody. Fakt, że wciąż miała na sobie wojskowe dresiki jakoś bardzo ją nie zdziwił, w sumie to całkiem je lubiła, były względnie wygodne, choć ciut przy duże. Nie produkowali chyba rozmiarów na takie krasnale jak ona. Co jak co, ale z Cichockiej to raczej drobna dziewuszka była i chyba niejeden się dziwił jakim cudem była w stanie dźwigać całe te osprzętowanie.
Spójrz na zielone światełko - poprosiła pani Milenka, a kim była Lena, żeby kobiecinie odmówić. Grzecznie więc to zrobiła, poddając się tym wszystkim procedurom z nadzieją, że w końcu się czegoś dowie, choć szybko takowa została ugaszona, bowiem pani doktor stwierdziła, że nie może udzielić jej takich informacji. Szeregowa Cichocka była trochę tym faktem niepocieszona, ale nic nie powiedziała. Nie zmienia to jednak faktu, że Zawadzka mogła to zauważyć na jej twarzy.
- Nie - odpowiedziała na pytanie o alergiach. Nic jej chociaż nie było na ten temat wiadomo. Żołądek Leny i ogólnie jej organizm był naprawdę niczym z żelaza, bo nawet zjedzenie szczura z jakiegoś kanału znalezionego w zonie nie groziło jakimiś rewolucjami. Trzeba jednak przyznać, że im dalej w las, tym była trochę bardziej niecierpliwa. Nikt jej od kilku dni nic nie mówił. Żeby dowiedziała się co w ogóle z Jankiem, Konstanty musiał grzebać przy bransolecie rozpraszającej nanokadabry i w jakiś magiczny sposób porozmawiać z kimś, by te informacje zyskać. Na temat swojego stanu nic nie wiedziała. - Wie pani może kiedy będę mogła się dowiedzieć czegoś więcej? - zapytała kobietę. Skoro ona nie była upoważniona, to na pewno znajdzie się ktoś, kto taką władzę miał i powie jej co w ogóle się z nią dzieje i z jakiego powodu całe te badanie.

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptyWto Maj 09, 2023 4:07 pm

Doktor Zawadzka pokręciła jednak głową, ponownie notując coś w swoim notesiku. Nie wiedziała, kiedy Lena będzie mogła dowiedzieć się więcej. Albo może i wiedziała, ale nie chciała lub nie mogła tej informacji wyjawić z jakiegoś powodu.
- Proszę odpoczywać. Niedługo zostanie pani przyniesiony śniadanie - lekarka wskazała Lenie jedne z dwóch drzwi - te miały chropowatą szybkę na górze. - Tutaj jest łazienka. Jest tam też szafka z niezbędnymi rzeczami, ubrania, ręczniki. Po obiedzie przeprowadzimy kilka dodatkowych badań.
Kobieta uśmiechnęła się pod maseczką i podeszła do drugich drzwi, tych prowadzących na korytarz. Te nie miały już żadnego okienka i, co Lena mogła teraz zaobserwować, działającej klamki. Bo pani Milenka podeszła do nich i zastukała kilka razy naprawdę mocno. Dopiero po tym drzwi się delikatnie otworzyły i pani doktor zniknęła za nimi.
Lena miała teraz chwilę dla siebie. Żeby odpocząć, rozejrzeć się, uporządkować myśli czy doprowadzić samą siebie do większego ładu.

Po obiedzie jednak wcale nikt do niej nie przyszedł, aby przeprowadzić więcej testów czy badań. Przyszła tylko jedna pielęgniarka, która zapytała ją o samopoczucie. Nie odpowiadała na żadne pytania, ale nie podchodziła do Leny już niemal wcale. Zadała jeszcze te same pytania co i Lena usłyszała wcześniej: czy nie ma torsji, biegunki, czy nie czuje się osłabiona, czy nie odczuwa bólu brzucha, czy nie czuje się nadmiernie rozdrażniona.
A gdy usłyszała odpowiedzi na swoje pytania, szybko zastukała w drzwi i poczekała, aż jej otworzą.

W ten sam sposób Lenie minęło pięć kolejnych dni. Nikt nie odpowiadał na pytania, przynoszono jej posiłki, raz dziennie odwiedzał ją lekarz. Czasem żeby pobrać od niej krew, próbkę śliny, zostawić jej pojemniczek na próbkę moczu czy kału. Badano ją skanerami, osłuchiwano. Jedyna zmiana, jaką Lena mogła zauważyć, to było ubranie wchodzących do środka osób. O ile przez pierwsze trzy dni wchodzący mieli na sobie tylko maseczki i rękawice, o tyle już dnia czwartego wchodzący mieli na sobie kombinezony.
Takie, jak ze starych filmów - Janek kiedyś na pewno jej taki puszczał - wielkie i szczelne kombinezony, w których ludzie wyglądali jak kosmonauci. I wszyscy wyglądali na zmęczonych. Nikt w dalszym ciągu nie chciał odpowiadać na pytania, a po jednym wybuchu złości w dniu czwartym - znaczy, wybuchu, Lena zwyczajnie uniosła głos zdenerwowana całą sytuacją - dnia piątego lekarz odwiedził ją już nie sam, a z żołnierzem u swojego boku. Uzbrojonym, ale nadal w kombinezonie.

Lena nie wiedziała, co się dzieje ze światem zewnętrznym. Dopiero szóstego dnia od przyjazdu do Instytutu odwiedził ją ktoś inny niż lekarze czy pielęgniarki. Drzwi otworzyły się i do środka wszedł wprawdzie żołnierz, ale razem z nim dwaj mężczyźni. Jeden z nich był elfem - ten w ogóle się nie odzywał, tylko uśmiechnął do Leny łagodnie zza przezroczystej szybki w swoim żółtym kombinezonie - drugi zaś był łysiejącym już mężczyzną. Ale ten się nie uśmiechał. Wyglądał dosyć ponuro. Krzaczaste brwi, wygięte w dół usta, wielki nos... No niczym zły bohater z anime.
- Dzień dobry - powiedział spokojnie i zaskakująco uprzejmym tonem, głosem absolutnie niepasującym. - Czy zgodzi się pani na krótką rozmowę? - zapytał jeszcze wielkonosy chłop.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptySro Maj 10, 2023 12:52 am

Lena mogła jedynie pogodzić się z faktem, że doktor Zawdzka niczego nie wiedziała. Nie miała do niej żadnego żalu ani nic takiego - najpewniej po prostu robiła to, co jej kazano, a narażanie się zdecydowanie nie było na miejscu. Nie zmieniało to jednak faktu, że Cichocka była dosyć niepocieszona faktem, że nadal przyjdzie być w nieświadomości, która zdecydowanie ją irytowała. Najpierw w areszcie, a teraz tutaj. Na razie była jednak w stanie to trzymać dla siebie.
- Dobrze, dziękuję pani bardzo - odpowiedziała jedynie do kobiety i uśmiechnęła się, gdy ta wychodziła. Potem się trochę rozejrzała po tym miejscu. Nawet wzięła jakiś szybki prysznic i przebrała się w świeże ubrania, co by się nieco lepiej sama ze sobą poczuć. Kto wie, może kolejna dawka wody zmyje z niej to, co było powodem jej pobytu tutaj? To zdecydowanie były dosyć naiwne nadzieje, ale starała się trzymać czegokolwiek. Bycie negatywną w żaden sposób Lenie nie pomoże, a może doprowadzić jedynie do większych problemów, a takowych przecież nie chciała sprawiać!

Obiad był, badań nie. Cokolwiek to znaczyło. Cichocka starała się jednak wykazać swoistą cierpliwością do tematu, wierząc, że ludzie tutaj naprawdę chcieli dla niej dobrze i za tymi wszystkimi tajemnicami krył się jakiś sens. W pewnym momencie ktoś jej coś powie i pozwoli zrozumieć, dlaczego znalazła się w takiej, a nie innej sytuacji. Na razie czuła się jednak jak dziecko, które zostało postawione do kąta, ale nie miało zielonego pojęcia co dokładnie źle zrobiło.

Prawdę powiedziawszy, to Lenie te dni się trochę zmywały w jedną całość. I okropnie dłużyły. Jeśli miała taką możliwość, to poprosiła o jakieś książki - a mianowicie podręczniki - tak żeby spędzić ten czas w jakiś sposób produktywnie, jak chociażby nauka. Jeśli jednak nie było to możliwe, to byłaby zadowolona chociażby z kilku kartek papieru i ołówka. Zawsze miała dryg do rysowania i z chęcią by sobie coś pobazgrała, byle tylko czymś się zająć, bo leżenie i patrzenie się w sufit doprowadziłoby ją do szewskiej pasji. Z każdym jednak mijającym dniem było coraz gorzej. Nikt nie opowiadał na pytania Leny, a gdy ta nieco podniesionym głosem poprosiła o jakąkolwiek informację, to z lekarzami przychodził żołnierz. Brakuje jeszcze by w nią celował z tego karabinu. Żeby tego było też mało - weszli w jakieś skafandry, co na prosty umysł Lenki nie było dobrym znakiem, aczkolwiek nie wnikała.

To co zdecydowanie mogli zauważyć ludzie przynoszący Cichockiej jedzenie, to że każdego dnia talerz był coraz mniej pusty. To nie tak, że Lena robiła jakiś strajk głodowy czy coś w ten deseń, po prostu z tych wszystkich nerwów i braku wiedzy nie była w stanie w siebie zbyt wiele wcisnąć. I jak na kogoś, kto spędził ponad pół swojego życia głodując wręcz, to zdecydowanie nie był dobry znak. Jeśli ktoś się o to zapytał, to zamierzała powiedzieć prawdę, choć wątpiła, by cokolwiek to zmieniło.

Siedziała sobie na łóżku z podciągniętymi nogami wbijając trochę tempo wzrok w ścianę. Nie miała już siły. Miała dość tych wszystkich bezsensownych badań, próbek, zmowy milczenia. Jedyne czego tak naprawdę chciała to zobaczyć się z Jankiem i Hanią. Nawet przez tą głupią szybkę. Wtedy będzie mogła dalej dzielnie znosić te wszystkie rzeczy, które jej tu sprawowali, ale na chwilę obecną psychika Leny była zmieszana z gównem i błotem. Przestała myśleć pozytywnie po akcji z "wybuchem" i jak zamiast wyjaśnień przyprowadzili uzbrojonego żołnierza, jakby była jakimś zagrożeniem. Nie żeby miała metr sześćdziesiąt w kapeluszu i opaskę rozpraszającą nanokadabry, w ten sposób robiąc ją zupełnie bezbronną.
Gdy szóstego dnia do środka weszli inni ludzie, zerknęła jedynie w ich kierunku, już nawet nie siląc się na wstawanie z łóżka, jak to na początku robiła. To jak ludzie wyglądali trochę ją nie interesowało. Zaś przywitanie? Było trochę ironiczne.
- Ostatni dobry dzień jaki miałam to w areszcie z porucznikiem El-Galadem - odparła, w sumie już się trochę nie przejmując tym w jaki sposób zostanie to zrozumiane. Przypiszą to pod bycie pod wpływem Czarnych? Proszę bardzo. I tak już wszyscy uważali, że im służyła, nie robiło to większej różnicy. - A dowiem się czegokolwiek o swoim stanie po tej rozmowie? - zapytała, całkiem ciekawa. W sumie to było też dosyć śmieszne, że pytali ją, czy mogą porozmawiać. Jakby miała jakikolwiek wybór. Przecież jeśli powie "nie" to nie będzie tak, że stwierdzą okej, niech pani sobie w takim razie idzie. Pozorna możliwość dokonania wyboru, którego tak naprawdę nie miała.

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptySro Maj 10, 2023 1:54 pm

Finalnie ludzie z Instytutu zgodzili się na prośbę Leny i zostały jej dostarczone podręczniki oraz zeszyty - mogła przy tym zauważyć, że były to jej własne książki oraz notesy. Powiedziano jej wówczas, że zostały dostarczone z jej domu, że odebrano je od panny Zapolskiej. Była to jedyna informacja, jaką Lena wówczas otrzymała - nawet jeśli pytała pielęgniarkę o Janusza, to ta mogła co najwyżej wzruszyć ramionami, że nikogo innego wówczas nie widziała.
Być może nawet mówiła prawdę.

Teraz jednak Lena nie podniosła się z łóżka i tylko wpatrywała się w ścianę, rzucając im powierzchowne spojrzenie. Było to zrozumiałe w takiej sytuacji.
Mężczyzna rozejrzał się najpierw po pokoju.
- Ach, tak, Konstanty. Jesteście ciekawym przypadkiem - oznajmił i podszedł do krzesła stojącego przy biurku, aby przestawić je w okolice łóżka. Po lewej stronie, tuż przy samym krańcu. Usiadł na nim i skrzyżował nogę na nogę. - Bardzo bym chciał, ale obawiam się, że po prostu nie mogę - westchnął ciężko. - Nie dlatego, że ktokolwiek tego zabrania, po prostu wiemy tak niewiele na temat waszego stanu, że nie ma tutaj wiele do opowiadania. Profesor Poletko - przedstawił się w tym miejscu i położył na piersi dłoń obleczoną w kombinezon, by delikatnie się w pozycji siedzącej skłonić. - Przede wszystkim pragnę zapytać o twoje samopoczucie. Żadne badanie, które tutaj przeprowadzono, nie dało nam odpowiedzi. Oboje jesteście zdrowi, nie macie żadnych objawów choroby, a mimo to odczyty wskazują, że jesteście zakażeni fagami, co teoretycznie mogłoby wskazywać na zakażenie kleszczem, ale i tutaj pomiary nie wskazują na to jednoznacznie, nie mieliście również żadnych ataków. Dlatego muszę zapytać: czy czujesz się inaczej, moje dziecko?

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptySro Maj 10, 2023 3:47 pm

Czy informacja, którą dostała przy dostarczeniu jej podręczników była czymś, co Lenę satysfakcjonowało? Ani trochę, biorąc pod uwagę, że przez ostatnie półtorej tygodnia dowiedziała się kompletne nic. To że Hania była w Warszawie to nie żadna tajemnica, bo gdy Lenka wyjeżdżała do Korniejewa, to Zapolska dostała długi przymusowy urlop po tym jak zemdlała w szpitalu polowym, o czym zamierzała oczywiście Januszowi donieść, jak się tylko z nim spotka. Nie pocieszał ją fakt, że nic jej nie zostało właśnie powiedziane w kwestii Janka, którego powrót był wciąż owiany tajemnicą. Nie zmieniało to jednak faktu, że cieszyła się odrobinę z tego, że się zgodzili przynieść te podręczniki i zeszyty. To zawsze był jakiś sposób na zabicie czasu, a nic tak nie zajmowało umysłu jak rozwiązywanie równań czy pisanie wypracowań z polskiego. Zdecydowanie lepsze zajęcie niż wpatrywanie się całymi dniami w sufit.

Siedzenie z Konstantym, mimo że byli wtedy zamknięci i nikt im nic nie mówił, miało chociaż takie plusy, że Lena miała do kogo się odezwać i po prostu porozmawiać, chociażby o jakiś głupotach. Tutaj zaś była traktowana jakby miała jakiś świąd i ludzie nie spędzali w jej otoczeniu więcej, aniżeli było to konieczne. Normalnie by nie była w żaden sposób zdziwiona biorąc pod uwagę sytuację, jednakże psychika Leny trochę już siadała i fakt, że się z nią obchodzono w taki sposób sprawiał, że miała ochotę wrócić do Zony i z niej nie wychodzić.
- Co ma pan na myśli? - zapytała, nie rozumiejąc do końca co chciał powiedzieć, że byli "ciekawym przypadkiem". Czy chodziło o stan, w którym się znaleźli, czy może o samą relację, jaka się między nimi zbudowała? - To czemu nie można tak od razu? "Pani Cichocka, bardzo chcielibyśmy pani coś powiedzieć, ale sami jeszcze nic nie wiemy". To brzmi zdecydowanie lepiej aniżeli ciągłe "nie jestem upoważniony by na ten temat rozmawiać". - Gdyby do niej w taki sposób podeszli od samego początku, to zapewne miałaby innej podejście do obecnej rozmowy i całej tej sytuacji. Zamiast tego dostawała zmowę milczenia, co zdecydowanie nie było w porządku i nie napawało pozytywnymi nastrojami. - To jednak nie tłumaczy dlaczego nikt mi nic nie mówi o kapitanie Cichockim. Oficjalnie to nawet nie wiem, czy żyje. - No bo nikt przecież jej tego nie powiedział. Te informacje zostały zdobyte przez Konstantego po tym, jak udało mu się zdjąć bransoletę rozpraszającą nanokadabry wtedy areszcie. - Kapitan Cichocki zaś jest moim ojcem. Jesteśmy rodziną i chyba mam prawo wiedzieć, co się z nim dzieje? - zapytała. I tu nawet nie chodziło o metaforyczne znaczenie rodziny, a prawne. Janusz ją adoptował, tak więc na papierze również nią byli. I może Lena nie była jakoś bardzo wyedukowana, tak nie była kompletnie głupia w tych kwestiach. Cała ta sytuacja trochę ją irytowała i nie mogła się pozbyć wrażenia, że ją traktowano w taki, a nie inny sposób przez jej historię, jednocześnie wykorzystując przy tym fakt jej niewyedukowania w wielu tematach. - Lena Cichocka - przedstawiła się również, choć profesor Poletko zapewne to wiedział. Przez chwilę się zastanawiała czy nie dać "szeregowej" na początku, ale w chwili obecnej nie była nawet pewna, czy mogła się w ogóle mianować żołnierzem Wojska Polskiego. - Połowa dowódctwa najpewniej wierzy, że działam tak naprawdę na rzecz Czarnych i była gotowa nie posłać wsparcia zostawiając mnie, porucznika El-Galada i kapitana Cichockiego na śmierć. Po powrocie do Korniejewa przywitał nas pluton egzekucyjny. Nikt nam niczego nie mówi. Gdyby nie fakt, że Konstantemu udało zdjąć się opaskę, to nawet nie wiedziałabym co się z Jankiem dzieje. I zamiast siedzieć z nim i Hanią w Zapiecku i nadrabiać te wszystkie zaległości, które mamy, jestem zamknięta od sama nie wiem ilu już tak naprawdę. Gdy zdenerwowana podniosłam lekko głos, to zamiast jakichkolwiek wyjaśnień lekarz ze sobą wziął uzbrojonego żołnierza, gdzie nigdy nie zrobiłam czegokolwiek by kogoś skrzywdzić. Jeśli nie jestem zakażona kleszczem, to mogę być na dobrej drodze ku temu, bo mam tego wszystkiego serdecznie dość. - Była zupełnie szczera i to było słychać. Na co dzień Lena bardzo pilnowała swojego akcentu i robiła wszystko, żeby brzmiał on jak najmniej niemiecko. Gdy jednak targały nią silne emocje, to nie była w stanie tego kontrolować, przez co było mówiła w dosyć twardy sposób. Czasem w trakcie tej wypowiedzi musiała się na chwilę zatrzymać, szukając odpowiedniego słowa po polsku, nie chcąc powiedzieć czegoś po niemiecku z obawą, że powiążą to w jakiś sposób z powiązaniem z Czarnymi. I jeśli ktokolwiek miał wątpliwości ku temu, że była szczera, to mogli zobaczyć jak po policzkach Cichockiej zaczęły spływać łzy, które starała się w końcu jednak otrzeć dłonią.

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptySro Maj 10, 2023 4:18 pm

Profesor położył jedną dłoń na swoim kolanie, następnie przykrył ją drugą dłonią. Przez chwilę jakby układał w głowie odpowiednie zdanie.
- Widzisz, moje dziecko, strażnicy oraz uzdrowiciele, którzy was odwiedzali w Korniejewie, zachorowali. Dwóch spośród nich zmarło, jeden wczorajszej nocy, drugi dzisiaj nad ranem. Wyniki ich badań były takie same jak wasze, byli wewnętrznie skażeni fagami. - Chwilka przerwy, profesor pochylił głowę i wykonał taki ruch dłonią, jakby chciał podrapać się na nosie, ale przeszkodziła mu przezroczysta szybka kombinezonu. - Bardzo gwałtowna choroba, postępująca bardzo szybko. Wymioty, biegunka, śpiączka i, niestety, śmierć, o ile szybko nie zostanie podjęta hospitalizacja. Odnotowujemy coraz więcej przypadków zachorowań, głównie na zachodzie, ale od dwóch dni również w Warszawie. Badamy każdy przypadek, staramy się badać również rodziny chorych i z nieznanej nam jeszcze przyczyny, niektórzy wykazują się odpornością. Jak wy dwoje. Nie macie żadnych cech wspólnych, byśmy mogli jednoznacznie stwierdzić, co może warunkować niewrażliwość .
Profesor poprawił się na swoim krześle, zdjął nogę z nogi. Kombinezon najwyraźniej straszliwie mu przeszkadzał.
- Nie mam żadnych informacji o stanie kapitana Cichockiego - odpowiedział na jej wyrzuty. Cały czas zresztą mówił takim samym tonem, łagodnym i spokojnym - troszeczkę zmęczonym, jakby niewiele sypiał ostatnimi czasy. - Nie jesteście tu jednak zamknięci, bo jesteście podejrzewani o konspirację z przeciwnikiem. Jesteście poddani kwarantannie, bo czymkolwiek jest ta choroba, oboje ją przenosicie i z naszych obserwacji wynika, że zakażenie odbywa się przy bliskich kontaktach.
Profesor wcale jej nie przerywał, cierpliwie i spokojnie czekał, aż znajdzie właściwe słowo. Nawet wzburzenie dziewczyny nijak mu nie przeszkadzało i podniósł rękę, gdy usłyszał, że żołnierz, który mu towarzyszył, poruszył się nerwowo. Lena mogła dojrzeć, jak mało dyskretnie uniósł nieco wyżej broń i usłyszała nerwowe trzaśnięcie bezpiecznika broni.
- Podobnie jak kilka innych odnalezionych przez nas osób. Bóg tylko jeden wie, ilu może spacerować po ulicach miasta... a konwencjonalne leczenie nie przynosi zamierzonych skutków, jedynie spowalnia przebieg choroby. - Profesor odwrócił dopiero po tych słowach do trzeciej osoby w pokoju - elfa w kombinezonie - i powiedział do niego kilka zdań po elficku. Elf odpowiedział mu również w tym języku, na co profesor pokiwał głową i odwrócił się z powrotem do Leny. - Chcielibyśmy jednak przetestować pewną terapię, o ile się zgodzisz. Chyba że masz pytania, śmiało, postaram się odpowiedzieć.
Nawet się uśmiechnął po tych słowach!

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptySro Maj 10, 2023 5:14 pm

Lena słuchała tego co miał profesor do powiedzenia. I trzeba przyznać, że lekko zacięta mina Cichockiej zmieniła się na rzecz takiej bardziej przejętej i zmartwionej. Im więcej było jej mówione, tym bardziej rozumiała, dlaczego w ogóle się tutaj znalazła i dlaczego podjęto wobec niej i Konstantego takie kroki. W tym jednak pojawiała się jedna, ważna kwestia. Gdyby od samego początku im powiedzieli, jak wygląda sytuacja, że ludzie po kontaktach z nimi chorują, to zupełnie inaczej wyglądałaby ich rozmowa i sama dziewczyna miałaby inne podejście do personelu czy rozmowy samej w sobie.
- Co z doktor Zawadzką? - zapytała, przypominając sobie, że ta na początku była jedynie w maseczce i rękawicach, w porównaniu do późniejszych etapów, gdzie ludzie zaczęli pojawiać się w całych kombinezonach. Lena wzięła głębszy wdech, starając się uspokoić, by potem ciężko westchnąć, spoglądając na mężczyznę. - Profesorze. Nie mam nic przeciwko bycia zamkniętą tutaj na kwarantannie. To ma ogromny sens, że jestem. Mam jednak problem z tym, że przez tyle czasu nikt nie raczył mi powiedzieć, dlaczego właśnie zostałam zamknięta i mogłam polegać na swoich domysłach, które, na kogoś kto skończył raptem podstawówkę, mogą być bardzo ograniczone. Zwłaszcza przy świadomości jakie panują nastroje wobec mojej osoby. Gdyby mi powiedziano od razu, nasza rozmowa wyglądałaby zupełnie inaczej. - Lena czytała o tych wszystkich pandemiach w podręcznikach do biologii. Domyślała się, że to mogło być z tym związane, oczywiście. Tak jak wtedy gdy miała fagową wszawicę. Irytował ją jednak fakt, że nic nie było jej mówione. Po prostu. Wystarczyło być szczerym od samego początku, to inaczej by się to potoczyło. - Nie wiem ile panu powiedziano na temat mojej osoby, jednak przez szesnaście lat życia jadłam szczury, robaki, piłam wodę ze źródeł zapewne skażonych fagami, bo innych na terenie Gehenny raczej się nie znajdzie. Pomimo życia pod jegierskim batem, mój umysł nie był zniewolony przez wolę Czarnych, dzięki czemu byłam w stanie uciec. Nie jestem tęgą głową, nie znam się na tych wszystkich naukach. Nie wiem też czemu porucznik El-Galad też jest odporny. W moim przypadku jednak zupełnie logicznym wydaje się być uodpornioną - podzieliła się swoją historią, ale i opinią na ten temat. Może to było przysłowiowe "chłopskie myślenie", jednakże robiło dużo sensu w głowie Leny. Nie zmieniało to oczywiście faktu, że... cóż, wciąż była zagrożeniem dla otoczenia, pomimo bycia samą odporną na to co się z nią działo.
Lena zerknęła jedynie w stronę żołnierza, który postanowił odbezpieczyć broń. Ułamek sekundy. Nic nie powiedziała, jednakże spojrzenie miodowych oczu było trochę przepełnione wyrzutem i smutkiem... bo pomimo tego, co mówił profesor, to nie tylko traktowali ją jakby była chodzącą bronią biologiczną, ale także fizycznym zagrożeniem dla ludzi, gdzie ona nikomu żadnej krzywdy nie chciała i nie zamierzała zrobić. Była wzburzona, to prawda. Targało nią wiele emocji. Tylko przy tym nie ruszyła się nawet o milimetr ze swojego łóżka. Nie robiła żadnych gwałtownych ruchów, nie licząc tego otarcia łez, które spłynęły jej po policzkach.
- Nie mam pytań. Tylko prośby. Dwie. - Nie była do końca pewna, do kogo je skierować, dlatego spoglądała wciąż na profesora. - Proszę powiedzieć Jankowi i Hani, żeby się nie martwili. Zwłaszcza Hani. I że ich kocham. - To brzmiało trochę jakby miała się zaraz żegnać z tym światem, z drugiej strony usłyszała, że ludzie od tej choroby umierali. Co jak nagle ta odporność zniknie? - I chciałabym jutro na obiad schabowego. Z ziemniakami i mizerią. Wiem, że to może brzmieć głupio, ale... to mi naprawdę pomoże oczyścić umysł. - Schabowy był pierwszą rzeczą, jaką Lena zjadła po przybyciu do Polski. I od tamtej pory stał się dla dziewczyny swoistą mantrą, a jedząc go czuła się zapewne tak jak wiele ludzi zaraz po modlitwie. - Proszę robić co konieczne - dodała na sam koniec, pozwalając profesorowi i elfowi działać, nie zamierzając w żaden sposób stawiać oporu.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptySro Maj 10, 2023 6:48 pm

- Również została poddana kwarantannie, razem ze swoją rodziną - odpowiedział profesor życzliwie na pierwszy ogień. - Bo i nikt nie wiedział. Potwierdzam, że procedura była nietypowa, ale i nietypowej osoby dotyczyła, wieść że kleszczem mógł zostać zakażony syn hetmana mogłaby bardzo zaburzyć patriosfere w stolicy, więc te przypuszczenia musiały być poufne. - Ach, biedna Lena, notorycznie pod górkę przez to wszystko. A to tylko dlatego, że Hania - w trosce, oczywiście - poprosiła Konstantego, aby miał ją na oku w czasie misji. Jako dziewczę z etykietą dzikuską z Zony, znalezieniec, nie powinna przecież znajdować się w pobliżu kogoś takiego jak Konstanty właśnie. Tym samym każde nieszczęście, każdy pech i każde jego potknięcie z pewnością musiało być jej winą. Zresztą, teraz nawet nie powinna go już porucznikiem nawet nazywać.
- Być może, a być może nie. Rozważaliśmy to, a także wiele innych możliwości - profesor Poletko wydawał się być szczerze zmartwiony panującą w kraju sytuacją.
Zresztą, kto by nie był? Lena dopiero miała się przekonać, jak przygnębiające stało się życie w Warszawie. Ludzie przesiadywali w domach, ruch uliczny zamierał, na targowiskach kręciła się cały czas policja, która pilnowała odstępów między straganami. Zalecano zakładanie maseczek i rękawic, ale na niewiele się to chyba zdawało.
- Na razie załóżmy, że sama im to powiesz. A co do obiadu nie widzę żadnych problemów - odparł z uśmiechem profesor Poletko. Wsparł się dłońmi o swoje uda i podniósł ciężko ze swojego miejsca. - Oto mój drogi przyjaciel, Rzeźnik - wskazał dłonią stojącego niedaleko elfa, który wcale zasadniczo na rzeźnika nie wyglądał. Profesor odsunął się od łóżka. - Pan Rzeźnik posiada wyjątkową moc dezintegracji fagów, choć lepszym określeniem byłoby konwertowanie. Wchłania je z obiektu badań do swojego organizmu, następnie z niego wydala w... niegroźnej formie, tak to ujmijmy. To jednak niebezpieczne zaklęcie i bardzo wyczerpujące, niemniej w obecnej sytuacji musimy spróbować.
Niczym na komendę elf skinął głową w swoim kombinezonie, a następnie sięgnął do ukrytego pod gumową zakładką suwaka, by powoli i mało zręcznie - grube rękawice kombinezonu robiły swoje - go złapać między palce, a następnie rozsunąć. Rzeźnik zdjął kombinezon i grzecznie położył go na krześle, na którym chwilę wcześniej siedział profesor Poletko. Zwrócił się najpierw do profesora po elficku.
- Proszę wybaczyć, nie mówi po polsku, przybył do naszego Planu przed trzema dniami - wyjaśnił mężczyzna i następnie znowu powiedział kilka słów w obcej, śpiewnej mowie i uśmiechnął się do elfa.
Rzeźnik był przypuszczalnie młodym elfem. Miał śliczną niczym cherubin twarz i jasne śmiejące się oczy połyskujące ciepłym złotem i brązem. Ciemne i krótki loki figlarnie podskakiwały dookoła bardzo długich uszy, gdy podchodził do łóżka. Wyciągnął otwartą dłoń i przytrzymał ją przed czołem Leny, ledwo ją dotykając.
- Bardzo proszę się teraz nie ruszać - oznajmił Poletko.
Świat pewnie na chwilę zwolnił, gdy elf zamknął oczy. Lena mogła poczuć dziwne uczucie w całym swoim ciele, jakby wszystkie jej wnętrzności były wypychane w górę, lecz jednocześnie pozostawały na swoim miejscu. Zimno przebiegało jej po kręgosłupie, jakby pot spływał jej po skórze w każdym miejscu - tyle że miał odwrotny bieg, bo jakby ciągnęło go w górę miast w dół, jakby ta blada dłoń przy jej twarzy ściągała do siebie absolutnie wszystko. Nie było to z pewnością do końca komfortowe dla dziewczyny przeżycie, mogła czuć lekkie mdłości. W dodatku zdawało się trwać to niemal wieczność!
Aż finalnie całe to zimno, to dziwne przyciąganie, zniknęło. Elf zamrugał kilka razy bardzo szybko, wzrok miał mało obecny, powolutku opuścił dłoń. Podszedł do niego profesor i zapytał o coś w narzeczu elfów, ale młodzieniec tylko pokręcił głową i przytknął palce do czoła.
- Proszę pana, proszę pomóc szanownemu panu Rzeźnikowi wyjść - zarządził, odwracając się do stojącego przy ścianie żołnierza. Ten nie odpowiedział nawet jednym słowem, ale zabezpieczył broń i bez wahania podszedł, aby wziąć biedne elfiątko pod ramię i zaprowadzić do drzwi. Kopnął je trzy razy, nim ktoś na zewnątrz mu otworzył.
A Lena? Lena, oprócz delikatnych mdłości i turbulencji żołądka, nie czuła niczego nadzwyczajnego. Jakby absolutnie nic się w jej życiu nie zmieniło od tamtej pory.
- W porządku. Chyba się udało, teraz powinnaś odpocząć. Czy masz jeszcze do mnie jakieś pytania?

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptyCzw Maj 11, 2023 12:34 am

Lenie trochę ulżyło, że doktor Zawadzka na chwilę obecną została jedynie poddana kwarantannie. Miała nadzieję, że nic więcej w jej przypadku się nie stanie. Jeżeli zaś chodziło o te wszystkie procedury. Rozumiała, że mogli tego wszystkim nie mówić, jednak samym zainteresowanym może wypadałoby? Nie zamierzała jednak już więcej się w to wtrącać, bo nie miało to większego znaczenia. Było minęło, teraz Cichocka miała nieco większy pogląd na sprawę tego, co w ogóle się działo, niezależnie od tego, jak bardzo nie podobało się jej to, w jaki sposób wszystko zostało przeprowadzone. Jeżeli zaś chodziło o wieczne życie pod górkę - chyba już przywykła, że tak już po prostu będzie i jeżeli chce udowodnić swoją wartość, będzie musiała pracować dwa razy ciężej niż inni.
Na kolejne słowa jedynie przytaknęła głową, nie mając zbytnio więcej do dodania. Dla Leny raczej robiło to sens, dlaczego była odporna, jednakże to nie była też jej kwestia, by się dowiedzieć. Wciąż problemem był jednak fakt, że mimo że sama w żaden sposób nie chorowała, tak mogła innych zarażać, co zdecydowanie było kwestią do zaadresowania.
- Dobrze. I dziękuję - odpowiedziała w kwestii jej próśb. Schabowy zdecydowanie brzmiał jak coś, co poprawi morale Leny, na samą myśl o nim jakoś lżej się dziewczynie zrobiło. Gdy zaś elf był Lenie przedstawiany, trochę się... zdziwiła. Te imię zdecydowanie nie pasowało do tak dobrej istoty jakimi były Uszatki (Cichocka uwielbiała te określenie i bardzo często elfy tak nazywała). Słuchała również uważnie na czym poleca moc pana Rzeźnika, która zdecydowanie brzmiała dosyć... skomplikowanie jak na kogoś z ograniczonym potencjałem magicznym jak Lena. Przytaknęła więc jedynie głową. - Nie szkodzi - powiedziała na fakt, że ten nie mówił po polsku. Sama kiedyś była na tym etapie. Lena uśmiechnęła się do elfa. - Dzień dobry - powiedziała do elfa, choć daleko było temu do idealnego. Ale się starała! Hania umiała mówić po elficku i Lena kiedyś poprosiła ją o nauczenie kilku podstawowych zwrotów. Bo mimo wszystko Lenka była naprawdę bardzo dobrą dziewuszką. I jak zauważyła jakimi kochanymi istotami są elfy, chciała też być dla nich miła chociażby w postaci powiedzenia kilku słów w ich języku. Tak więc przywitanie się po uszatkowemu zdecydowanie będzie czymś miłym, prawda? Zwłaszcza, że dopiero przybył na Plan Ziemi. Lena bardzo chciała, by pan Rzeźnik czuł się tutaj dobrze.

Grzecznie wykonywała polecenia pana profesora, zastygając niczym kamień gdy kazano się jej nie ruszać, pozwalając panu Rzeźnikowi działać, choć nie mogąc trochę oderwać od niego wzroku, bo taki był ładny. Mimo że odkąd dołączyła do wojska znacznie częściej spotykała się z elfami, tak wciąż były dla niej one bardzo interesującymi istotami, ale w tym również i... tajemniczymi? Jakby nie patrzeć, te potrafiły mieć tyle miłości w siebie do drugiej istoty, niezależnie czy to człowiek, elf czy Czarni. Dla Cichockiej to zdecydowanie było niepojęte jak można być tak czystym i dobrym.
Cały proces był zdecydowanie... dziwny. Z jednej strony było Lenie zimno, a z drugiej miała wrażenie jakby zaraz miała się zagotować. Jak przez ten cały czas nie miała żadnych bóli brzucha ani torsji, tak teraz one się pojawiły. Nie było to komfortowe, to na pewno, jednakże wszystko dzielnie znosiła, a chociaż się starała, choć na twarzy to musiała być blada jak papier.
Lena po wszystkim przytaknęła jedynie w kierunku elfa w ramach podziękowania, by następnie spojrzeć na profesora. Czy miała pytania? Chyba nie. Zamiast tego było stwierdzenie.
- Nie wiem jak powinnam się po... zabiegu czuć, ale na wszelki wypadek mówię że mam, em... torsje? - powiedziała, bardzo powoli kładąc się na łóżku, z zamiarem odpoczynku właśnie... tak jak zostało to zalecone. Nie robiąc jednak żadnych gwałtownych ruchów, bojąc się że takowe mogłyby nie zostać przyjęte zbyt dobrze przez żołądek Leny.

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptyCzw Maj 11, 2023 1:07 am

- Oddychaj przez nos - poradził Lenie profesor, podnosząc z krzesła zdjęty przez elfa wcześniej gumowy kombinezon. - Później odwiedzi cię ponownie lekarz i będziemy modlić się bardzo gorąco, aby zabieg pana Rzeźnika był skuteczny - dodał jeszcze mężczyzna, nim skinął Lenie głową i również skierował się w kierunku drzwi. Te, oczywiście, zdążyły się już zamknąć za wychodzącym żołnierzem, więc profesor musiał ponownie w nie zastukać, aby zostać wypuszczonym.
Lena ponownie została sama, ale tym razem uzyskała nieco większą liczbę informacji niż wcześniej - wiedziała już przynajmniej, co się mniej więcej dzieje. Cokolwiek zrobili Czarni wówczas na granicy, czymkolwiek nie byłby ten nieznany najwyraźniej nawet specjalistom rytuał, sprowadził do Polski chorobę.
Gdyby Lena była nieco lepiej zaznajomiona z historią świata, mogłaby przypomnieć sobie, że już kiedyś była choroba o podobnym przebiegu. Dżuma. I jak szalenie spustoszyła wówczas Europę.

Pierwsza wizyta lekarza u Leny przebiegła niemal tak samo jak wszystkie poprzednie: lekarz zapytał o jej samopoczucie, zapytał o ból brzucha, torsje, zawroty głowy. Zmierzył jej temperaturę, zeskanował aurę, pobrał próbkę krwi oraz śliny. Tym razem jednak nawet lekarz zdawał się być nieco bardziej optymistycznie nastawiony do świata. Jakby po wstępnych analizach i prognozach wychodziło na to, że terapia pana Rzeźnika jest skuteczna.
Z drugiej strony elf ledwo trzymał się na nogach po zastosowaniu jej na jednej tylko osobie, a ze słów profesora wynikało, że liczba zakażonych mogła już pojawiać się w setkach.
Na koniec wizyty powiedział jeszcze Lenie, że wyniki będą jutro i uśmiechnął się do niej zza szybki wszytej w masce kombinezonu.

Kolejnego dnia - zaraz już po śniadaniu - drzwi do jej pokoju ponownie się otworzyły i stanął w nich, ponownie, profesor Poletko. Bez kombinezonu, bez maski. Wyjaśnił Lenie, że terapia zadziałała fantastycznie, że wszystkie fagi zostały z jej organizmu usunięte. Że będzie mogła spokojnie wrócić do domu, tylko musi pamiętać o przestrzeganiu zasad dystansu społecznego: najlepiej nie wychodzić, siedzieć spokojnie, a wychodząc z domu pamiętać, aby utrzymywać odległość od innych osób przynajmniej półtora metra. To tak na wszelki wypadek, albowiem - jak przynajmniej powiedział jej profesor - ani myśli, żeby oglądać ją w Instytucie ponownie.
Pozwolono jeszcze, oczywiście, zabrać Lenie rzeczy - nawet przyniesiono jej plecak na książki i podręczniki, a sam profesor odprowadził ją do drzwi. Zanim je jednak otworzył, oznajmił tylko z uśmiechem (niczym ośmiolatek przed przyjęciem urodzinowym!), że zostanie odeskortowana do domu przez jednostkę wysłaną specjalnie z polecenia Hetmana Koronnego.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptyCzw Maj 11, 2023 1:07 am

Janusz nie przepadał za Warszawą w ciągu ostatnich kilku dni. Niby rozumiał, bo w radiu i gazetach epidemia była numerem jeden, co się dzieje i dlaczego, ale jakoś tak meh. Po prostu meh. Nie był fanem maseczek, nie przepadał za rękawiczkami - czy raczej rękawiczką - no i sam fakt, że stolica strasznie spustoszała. Nikt się nie kręcił już bez celu, mimo że był naprawdę piękny i ciepły wrzesień. Żadnych dzieciaków szlajających się po blokowiskach, puste place zabaw, nawet na targowiskach ludzie spoglądali na siebie niby życzliwie, ale jednocześnie ze strachem.
Ale teraz stał pod bramą Instytutu Badań nad Anomaliami i czekał. Hania została ponownie w trybie pilnym wezwana na chwalebną służbę - tyle że dla odmiany w Warszawie, a nie na froncie - więc i tak miał sporo wolnego czasu. Zresztą, teraz nawet gdyby nie miał, to byłby poszedł.
Czekał na Lenę. Z samego rana dostał wiadomość, że już dzisiaj nareszcie ją wypuszczą z tej całej wydumanej kwarantanny.
Stał jak ten dzban w tej maseczce na zewnątrz, bo przez względy bezpieczeństwa nie pozwolono mu wejść na teren samej placówki, więc w ogóle stał na chodniku.
Dopiero gdy Lena wyszła już za bramę - również dostała maseczkę od zatroskanego profesora - to uniósł do góry jedną dłoń. Na powitanie.
- Strasznie długo Cię tam trzymali, wiesz? - zapytał lekko. Ot co.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptyPią Maj 12, 2023 9:47 pm

Oddychała przez nos, starając się ogarnąć te torsje, które miała właśnie w żołądku. Jakby się zatruła najgorszym w świecie szczurem z Zony, choć nawet i to bywało lepsze. Na słowa profesora przytaknęła jedynie głową, że zrozumiała. Przyjdą, odwiedzą, sprawdzą co z nią. Wszystko zrozumiałe. Miała chwilę na zastanowienie się, co mogło w tym wszystkim się stać, do czego w ogóle wtedy doszło na granicy i czy ten cały pył, popiół czy cokolwiek to było jest jakoś związane z tym, co się działo. Przyszło jednak mieć jej nadzieję, że to co zrobił Pan Rzeźnik było skuteczne. Problem jednak był taki, że oczyszczenie jej samej było dla niego bardzo wyczerpujące, a przecież to się roznosiło pomiędzy wielu ludzi, a pan Rzeźnik był tylko jeden. Lena wierzyła jednak, że te wszystkie tęgie głowy znajdą sposób... i z tą jakże pozytywną myślą zasnęła. Zwłaszcza, że wiedziała, że następnego dnia czekał ją schabowy.

Jak się miało okazać, terapia na niej zastosowana okazała się skuteczna i pan Poletko wszedł do izolatki bez tego całego kombinezonu czy nawet maseczki. To zdecydowanie był bardzo dobry znak, który nawet tak nieedukowana osoba jak Lenka rozumiała. Dziewczyna słysząc dobre wieści, nie mogła się nie uśmiechnąć, nie mogąc się już doczekać powrotu do domu... za którym tak bardzo się stęskniła. Za Jankiem, za Hanią. Za wspólnie spędzeniem ze sobą czasu. Choć w sumie Cichocka nie była jeszcze świadoma faktu, że Zapolska została ściągnięta - jak zawsze - z urlopu, no ale służba nie drużba.

Trzeba się przyznać, że "specjalna jednostka wysłana przez Hetmana Koronnego" nie brzmiała zachęcająco. Ostatnio na jego rozkaz została poddana magicznej śpiące i w konwoju z trupami przewieziona do Warszawy. Oczywiście teraz rozumiała dlaczego została podjęta taka, a nie inna decyzja, jednakże niesmak pewien pozostał. Jednocześnie zastanawiała się, co z Konstantym. Czy on też - tak samo jak ona - został wyleczony przez pana Rzeźnika.
Wyszła z Instytutu zakładając tę nieszczęsną maseczkę. No chodzenie w tym może najwygodniejsze nie było, ale z dwojga złego wolała maseczkę aniżeli ponowną wizytę w Instytucie. Gdy zobaczyła znajomą postać... poczuła jak ją ściska w gardle. Wzięła głębszy wdech, tak by przypadkiem się nie rozpłakać jak dziecko, by następnie podejść do Janusza.
- Powiedział ten co po mleko wyszedł i pół roku go nie było - burknęła, a potem - łamiąc zasady dystansu społecznego - po prostu do Janka się przytuliła. Po takim czasie miała do tego prawo. Ot co. - Ojcem roku nie zostaniesz, wiesz? - rzuciła szeptem, niby urażona, ale bez zamiaru puszczania Cichockiego.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptyPią Maj 12, 2023 10:20 pm

Lena wcale nie byłaby jedna, którą ściskało w gardle i jednocześnie uznała, że nie ma co robić z tego zamieszania. Janusz pomyślał tylko przelotnie, czując ten paskudny ucisk w dołku, że chyba się starzeje. Dlatego sam odetchnął głębiej, żeby to głupie wzruszenie jakoś trochę ostudzić.
Roześmiał się. Szczerze.
Nawet chciał coś odpowiedzieć, ale Lena złamała zasady dopiero co wyłuszczane przez profesora i zwyczajnie się przytuliła, więc i Cichocki przygarnął ją ramieniem do piersi.
- Ach, mleko, zapomniałem. Chyba muszę znowu się po nie wybrać - oznajmił z rozbawieniem. - E, ukradnę twój medal za córkę roku i też będę medalistą.
Jak łatwo, jak lekko. Trzymał tak jeszcze to małe dziewczę w uścisku, bo i puścić jakoś było trudno. Finalnie nie wiedział, czy gdyby nie Lena, to w ogóle by tak szybko do domu wrócił. Czy w ogóle by wrócił. Czy mały hobbit byłby w stanie zrozumieć, co ma na myśli, mówiąc o Planie Ziemi. Więc on może i ojcem roku nie był - nigdy zresztą do takiego nie pretendował - ale córkę roku miał na sto procent.
- Chodź do domu, Mała. Złapiemy po drodze obiad i wypożyczymy Małą Syrenką na vhs.
Jakby to była jakaś tam zwykła sobota.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptyPią Maj 12, 2023 10:57 pm

Konstanty był Małym Hetmanem, Lena zaś była Małą Cichocką, bo pod wieloma względami była do Janusza podoba. Jak chociażby poczucie humoru, czy fakt, że w takiej chwili byli mimo wszystko w stanie powstrzymać te wzruszenie bez większego zamieszania, choć mimo wszystko nie obyło się bez łamania zasad sanitarnych. Miała nadzieję, że pan profesor nie patrzył na nią przez okno, a jeśli tak, to że przymruży na to oko, biorąc pod uwagę okoliczności. Można było jej chyba wybaczyć, prawda?
- Zajdziemy po drodze do domu - odparła Lena, jakby rzeczywiście po te mleko się te sześć miesięcy temu wybrał i dopiero co wrócił. - Córka zdecydowanie Ci się udała - odparła jakże skromnie, pomijając fakt, że w sumie to ją przyprowadził z Zony, a i ich relacje były dosyć... śmieszne. Lena chyba nigdy nie powiedziała do Januszu "tato" tak na serio, zwykle robiła to w żartach, jak teraz. Zwykle był po prostu "Jankiem". Nie zmieniało to jednak faktu, że dziewczyna rzeczywiście widziała w Cichockim ojca.
Lena trochę nie chciała wracać do tego, co się działo w tamtym Planie. Znaczy się oczywiście, mieli ogromne szczęście w tym wszystkim, że udało się go tutaj sprowadzić i że wszyscy wrócili we względnie całym kawałku. Dla dziewczyny jednak to było mimo wszystko wciąż spore przeżycie i chyba bez kilku sesji z remoralistykiem by sobie to poukładać raczej się nie obędzie, ale... to później, na razie trzeba było się nacieszyć Jankiem.
Odsunęła się od Cichockiego, trochę niechętnie, ale w końcu trzeba było.
- Tak, chodźmy do domu - odparła Lena, przytakując głową i uśmiechając się do Janka.

z/tx2 <3

Eligiusz Leon Aleszko
Eligiusz Leon Aleszko
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptyWto Lip 11, 2023 11:14 pm

Kilka długich tygodni od powrotu z Korniejewa. Kilka naprawdę zajebiście długich tygodni najpierw w szpitalu, później u rodziców, nim w końcu w glorii i w chwale powrócił na błogie praskie osiedle, gdy już ojciec razem z Leopoldem przystosowali ich mieszkanie na tyle, by można tam było w miarę jakoś poruszać się o czterech kółkach. Wyjebali progi, zamontowali trochę poręczy to tu tam, przemeblowali też na tyle, by można było między meblami zmieścić się wózkiem.
Ogólnie zaczynał się przyzwyczajać do nowej sytuacji. Powoli. Stopniowo. Chociaż Leopold wkurwiał go niemiłosiernie, gdy zabierał mu piwo i stawiał przy ścianie na komodzie.
Niemniej teraz sunął dziarsko przez Warszawę na stalowym rumaku. Czterokołowym dla odmiany, dodatkowo wziął ten elektryczny, bo zwyczajnie nie chciało mu się ręcznie napierdalać taki kawał. Kaman, ileż można? Jeszcze przed wyjściem wyjął z zamrażarki pierogi od swojej mamy - które zrobiła specjalnie z myślą o Ra - i po drodze kupił jakąś gównianą maskotkę w kształcie krokodyla w koszulce "WRACAJ DO ZDROWIA".
Podjechał pod Instytut, wjechał wdzięcznie po rampie dla takich jebanych kalek jak on, na recepcji skierowali go do właściwego pokoju.
No to czekał. Podjechał sobie nawet do okna na czas czekania.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptyWto Lip 11, 2023 11:28 pm

Dla Ra to nie był łatwy czas. Mimo że wszyscy jej mówili, że to nie była jej wina, nie potrafiła w taki sposób tego odbierać. Przecież to jej ręce wyrzuciły Elkę za okno, to jej ręce rozdrapały gardło tamtemu żołnierzowi, który przecież był pod nią... To ona rozbiła głowę tej rudej i rzuciła bogu ducha winnym chłopakiem przez pół stołówki. Nawet jeśli jej wszyscy wmawiali, że to nie była ona, to Magorith miała zupełnie inne wrażenie. I fakt, że gdy tylko zamykała oczy widziała całą tą masakrę, która została dokonana jej rękami wcale niczego nie ułatwiał.

Wiadomość że Aleszko przeżył - wcale za specjalnie jej nie pocieszyła w momencie, gdy się dowiedziała, że przez nią wylądował na wózku i będzie niepełnosprawny do końca życia. Jasne, mogła go wtedy zabić, to było więc JAKIEŚ pocieszenie, ale... i tak czuła się z tym źle. Nie wiedziała, jak miałaby wrócić do mieszkania z chłopakami i spoglądać na Elkę codziennie i przypominać sobie, co mu zrobiła. Po prostu nie widziała tego. Dlatego, jak tylko ją stąd wypiszą, zamierzała spakować swoje rzeczy i przenieść się do Luthona, a chociaż tymczasowo aż nie znajdzie czegoś dla siebie.

Długo odmawiała też wizytacji ze strony Elki czy Leo. Nie licząc lekarzy i dowództwa, Ra była gotowa wpuścić do siebie tylko dwie osoby: brata, a także i Konstantego, choć czemu syn hetmana miałby ją odwiedzać? Nie zmieniało to jednak faktu, że... pamiętała, że to on ją powstrzymał. I była mu za to dozgonnie wdzięczna, że sprawił, że nikogo więcej nie skrzywdziła... Niestety, nie mogła odwlekać wizyty Eligiusza w nieskończoność. Remoralistyk który się nią zajmował - pierdolony Czartoryski, niech nadepnie na klocka lego - powiedział, że to ważna część terapii, zwłaszcza, że bazując na ich sesjach, to właśnie Elka z Leo wpływali pozytywnie na jej umysł i byli tym, czym dla wielu żołnierzy zmawianie modlitwy. Więc chcąc nie chcąc - musiała się z nim spotkać.
Ubrana w dresy, które z domu przyniósł jej Luthon, z włosami spiętymi w koczek po prostu poszła tam, gdzie się miała z Elką spotkać. Pewnie w obstawie lekarzy i tak dalej. Stanęła przed tymi pierdolonymi drzwiami, wiedząc, że za nimi był Elka. Wdech wydech... i przytaknęła głową, że jest gotowa.
Gdy zobaczyła go na tym pierdolonym wózku, poczuła jak ją ściska w sercu.
Ra przygryzła wargę, starając się powstrzymać napływające do oczu łzy.
- Aleszko. - Tyle. Tyle była w stanie mu powiedzieć po tym wszystkim, co się stało.

Eligiusz Leon Aleszko
Eligiusz Leon Aleszko
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptyWto Lip 11, 2023 11:44 pm

Lekarze byli, a jakże, tylko że tym razem nie w samym pomieszczeniu. Znajdowali się dokładnie w sali obok, skąd obserwowali na monitorach całe to zajście. Razem z nimi, na wszelki wypadek, znajdowali się tam specjaliści nieco innego sortu, żeby w razie czego nie musieć odsyłać państwo Aleszko zwłok ich syna.
Eligiuszowi również przed samym wejściem mówiono, że powinien trzymać dystans, bo nie wiedzą, jak może się to skończyć. Że teoretycznie po samym kleszczu nie powinno być śladu, ale zbyt duży emocjonalny nacisk niczego nie gwarantuje. To i nawet planował na początku tak zrobić.
Drzwi się otworzyły, a Elka najpierw odwrócił głowę, nim nacisnął guziczek na pilocie, żeby wózek w miejscu zaczął się obracać.
- Mówiłem, żeby driftował jak w Tokyo Drift, ale nikt mnie nie chciał słuchać - powiedział najpierw, gdy mechaniczny kucyk obracał się w absolutnie niezawrotnym tempie. - Ojciec powiedział, że będziemy się wtedy wygłupiać. Co za durny pomysł? - potrząsnął głową.
W sumie śmiesznie, bo też miał dresiki. I blond loczki spięte w koczek, bo jednak kłaki się rozwiewały i plątały na szalonym wietrze, gdy pędził przez miasto niczym wicher. Tylko że on zakładał teraz stale dresiki, bo łatwiej je było wciągnąć na dupsko i nie trzeba było siłować się z jakimiś guzikami czy coś. Siłowanie się ze spodniami było najgorsze.
- Wyglądasz jak gówno - skwitował, gdy w końcu udało mu się odwrócić. Przodem. Wyszczerzył ząbki w szerokim uśmiechu. I totalnie postanowił jednak olać zalecenia lekarzy, bo pies je trącał. Co oni tam mogli wiedzieć? Rozłożył szeroko ręce. - Cho no tu.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptySro Lip 12, 2023 12:15 am

Rha'thel było mówione, że po kleszczu nie było już raczej śladu i nie powinna stanowić dla nikogo zagrożenia, a jednak... nie bez powodu wciąż trzymali ją w instytucie. Gdyby byli pewni, że już po tym nie było śladu, to by ją wypisali z zaleceniem chodzenia na terapię do Czartoryskiego. Fakt, że tu wciąż była oznaczał, że jeszcze nie mieli takiej pewności. Nie dziwiła się tym środkom ostrożności ani trochę. Prawdę powiedziawszy, to chciała siedzieć tutaj jak najdłużej, bo nie wyobrażała sobie, że wróci do domu i po prostu żyła jak gdyby nigdy nic? Jej się to totalnie w głowie nie mieściło.
- Oczywiście, że byście się wygłupiali, Twój ojciec wie co mówi - odparła, czując jak wielka klucha staje jej w gardle. Dlaczego był w tym wszystkim taki beztroski? Przecież przez nią siedział na tym wózku, zniszczyła tak naprawdę jego życie. A on się zachowywał, jakby w co najwyżej mu trochę mordę obiła.
Ra zdecydowanie nie czuła się na chodzenie w czymś innym niż w dresikach, bo dla kogo niby miała tutaj ładnie wyglądać? Dla tych wszystkich lekarzy, którzy cały czas ją badali, poddawali jakimś prześwietleniom czy cholera wie czego? Dla Czartoryskiego? Niedoczekanie.
- A czuję się jeszcze lepiej. - Ciężko było jej... tak po prostu się zachowywać jak gdyby nigdy nic. Czuła jak było jej ciężko na sercu i każde słowo przychodziło z trudem. Potem zobaczyła, jak ten kretyn wyciąga ręce. Mógł zobaczyć, jak się waha. - Lekarze... mówili że nie powinnam - mruknęła, przygryzając wargę. Wiedziała, że ich obserwowali. Nie była pewna, czy się ich grzecznie słuchać, czy też nie. Po chwili namysłu, po prostu stwierdziła, że pierdolić i po prostu do Elki podeszła, by klęknąć przed nim i się po prostu do niego przytulić i rozpłakać jak mała dziewczyna. - Przepraszam, Elka, ja nie chciałam... - Przecież to nie była jej wina, prawda?

Eligiusz Leon Aleszko
Eligiusz Leon Aleszko
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami EmptySro Lip 12, 2023 12:33 am

Pewnie, że by tak zrobili. Kręcili się jak debile na tym głupim wózku, żeby sprawdzić, kto pierwszy się porzyga albo z niego spadnie. Albo sprawdzali, czy można faktycznie tak fajnie driftować jak na filmach, czy może wózek się po prostu wypierdoli. Nie trzeba było wcale być ekspertem do szczeniackich zachowań, żeby przewidywać takie rzeczy bez problemu.
Elka nie miał kluchy w gardle. Żadne wzruszenie nie łapało za krtań, żadne łzy nie kręciły mu się w ślepiach. On się autentycznie i szczerze cieszył. Trochę jak dziecko, trochę bezmyślnie, kompletnie niczym pies, gdy wracasz do domu. Choćby nie było cię nawet dwadzieścia minut, to mało mu ogon nie odpadnie z tej głupiej radości, że oto nareszcie jesteś.
- Chuja się znają - stwierdził tylko pogodnie. Bo co mieliby niby wiedzieć po tych wielu latach studiowania i praktyki, nie? Na pewno musieli jednak coś tam wiedzieć, skoro tak bardzo naciskali, żeby to spotkanie było częścią terapii. Mogło przynieść pozytywne skutki, mogło wygasić ognisko - choć jednocześnie niosło w sobie ryzyko, że potwór w Ra zaryczy radośnie, że oto ofiara sama wróciła, żeby dokończyć dzieła. To było jak rzut monetą. Dlatego w pokoju obok niemal wszyscy wstrzymali oddech, gdy Ra jednak podeszła. Każdy jej ruch był obserwowany, panowie karki stali już w gotowości przy drzwiach, jeden z lekarzy już trzymał dłoń nad guzikiem, który wpuściłby do pomieszczenia gaz usypiający.
Ra tymczasem padła na kolana, przytuliła się i rozpłakała. A Elka jedynie przygarnął ją do siebie w niedźwiedzim uścisku i pogłaskał po plecach.
- No wiem przecież - powiedział cicho. Bo wiedział. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, a dodatkowo jego świat pod tym względem był bardzo prosty. Przecież Ra była jedną z najbliższych mu osób, wiedział również, że i w drugą stronę to działało. Byli sobie bliscy od lat, przyjaźnili się, dorastali razem, razem służyli i mieszkali. Nawet jeśli czasem się wykłócali, czy obrażali czy tłukli, to przecież rzadko kiedy było poważne. Nigdy kompletnie wyniszczające. Dlatego to było łatwe: Ra nic nie zrobiła. Co najwyżej Czarni, oooo, tym skurwysynom to trzeba będzie pokazać, gdzie raki zimują. Jak tylko wstanie z tego krzesła, wiadomo. - Weź nie rycz, bo też zacznę. A tego nikt nie chce oglądać.

Sponsored content
Instytut Badania nad Anomaliami Empty

PisanieTemat: Re: Instytut Badania nad Anomaliami   Instytut Badania nad Anomaliami Empty


 
Instytut Badania nad Anomaliami
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Badania na lud... Znaczy ochotnicze wspomaganie innowacyjnych badań

Skocz do: