Sen o Warszawie
Idź do strony : Previous  1, 2
Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Sen o Warszawie  - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Sen o Warszawie    Sen o Warszawie  - Page 2 EmptyPią Paź 22, 2021 9:53 am

Janusza, co ciekawe, do rozmów i zwierzeń wpędzała samotność – gdy był zbyt długo sam, zbyt daleko od domu, gdy brakowało mu drugiego człowieka. Wtedy opowiadał drzewom, swojemu koniowi, Stokrotce, kamykowi przy drodze o swoim życiu. Opowiadał o swoich emocjach, snuł opowieści o starych czasach, mówił o głupotach, które zrobił jako gówniarz i tych już późniejszych. Tak bardzo przywykł do mówienia do rzeczy i istot, które go nie rozumieją, że chyba nie potrafił już do końca inaczej.
I tylko jego wierzchowiec na dobrą sprawę mógł poznać Janusza. Co było na równi śmieszne i tragiczne.
- Nie, nie, ja żartowałem – zaczął się bronić przed magią, ale było chyba trochę za późno. – Nie boli nawet.
Po ptakach. Mógł tylko poczochrać ponownie blond czuprynę, lecz już bez krzywienia się żadnego. Zaraz jednak łapę opuścił, bo został zaatakowany i zamknięty. I, naprawdę, przez chwilę chciał rzucić jakimś głupim tekstem, że o nie, pomocy, gwałt w środku miasta i w środku dnia, że go kobieta bije i przetrzymuje, że ratunku, że policja… Ale zamknął mordę zanim w ogóle ją otworzył i zamiast tego jedną dłoń położył na łapce Hani.
- Nawet jeśli dama wcina się i śpiewa inną piosenkę? – zapytał jeszcze. – No ale to ostatnia. A pierwsza?

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Sen o Warszawie  - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Sen o Warszawie    Sen o Warszawie  - Page 2 EmptyPią Paź 22, 2021 2:26 pm

Hania zawsze chciała poznać Janka bliżej, dowiedzieć się więcej o jego przeszłości, uczuciach i tym podobne. Wszystko co jednak o nim wiedziała była kwestią przypadku… o tym, że miał siostrę dowiedziała się gdy Judyta została jej przydzielona jako praktykantka – dziewczyna miała potencjał magiczny na uzdrowicielkę, więc nie bez powodów to właśnie Han’lynn miała się nią zająć. Bo gdyby okazało się, że Judyta jest na tyle uzdolniona, żeby nauczyć się Uleczenia Totalnego, to byłby to ogromny plus dla polskiego społeczeństwa. Pierwsze kroki w tą stronę zostały podjęte, ale zanim Hanka dopuści Judytkę do człowieka, to jeszcze sporo drogi przed nią było. Wracając jednak do meritum – gdy ta się jej przedstawiła z nazwiska, ot tak Zapolska zapytała czy jest jakoś z Januszem spokrewniona. I myślała że może są jakimś kuzynostwem czy coś… ale siostra? Jak wróciła do domu i zapytała, czemu jej nie powiedział, że ma siostrę. Co zaś Janek odpowiedział? Bo nie pytałaś. Podobna sytuacja z jego ojcem – do dzisiaj nie wiedziała, że był majorem.
Guza byś miał tak czy inaczej – odpowiedziała całkiem szczerze, bo używając błogosławionych dłoni „widziała” powstający obrzęk, a tak się bez niego by obeszło.
Bardzo dobrze, że Janek się powstrzymał od tych głupich tekstów, bo to by zapewne spowodowało, że Hania wzięłaby wałek z tekstem „jak Ci tam, kobieta mnie bije” i wtedy już by błogosławionych dłoni nie użyła, co by wyleczyć nabitego na głowie guza. Zamiast tego po prostu położył dłoń na tej haniowej – i to była bardzo dobra reakcja i Zapolską cieszyła.
Niewiasta zapewne zaśpiewała, żeby odpowiedzieć zupełnie na serio na pierwszy tekst. – Taka była prawda. Ludzie się mogli dziwić, pukać po głowie i mówić, że Han’lynn oślepła czy kij wie co jeszcze… ale ona naprawdę oszalała na punkcie Cichockiego. Nawet po roku, gdzie do ich życia wdała się pewna rutyna i na dodatek Janusz potrafił rzucić jakimś głupim tekstem. – Pierwsza? Hm. Może po prostu cieszyć się miłą chwilą? – Ot, taki szalony pomysł. – Tak na marginesie, serio bym poszła do Zapiecka, nie chce mi się gotować obiadu dzisiaj. – Tak, tak pani Zapolska. To był zdecydowanie powód dla którego chciałaś się tam udać.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Sen o Warszawie  - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Sen o Warszawie    Sen o Warszawie  - Page 2 EmptyWto Paź 26, 2021 8:45 am


Cholera wiedziała – może wzięty na spytki po dwóch butelkach wina nawet by coś, skąpiradło, wyznało? Opowiedziało mityczną i znaną niewielu historię o tym, czemu poszedł do wojska? Że żadne tam popychanie ojca, żadne tam wielkie powołanie czy miłość do ojczyzny, a sprawa wyjątkowo przyziemna – sprawa ta miała wyjątkowo ładne oczy i długie nogi, należy dodać. Może by podzielił się historię o dniu, w którym bliski był rzucić to wszystko w diabły, by wyjechać w Bieszczady, gdy wziął od ojca pierścionek po praz pierwszy – sam z siebie, oczywiście – lecz jeszcze tego samego dnia musiał go zwrócić? A nuż widelec Hania dowiedziałaby się, czemu Janek nie rozmawia ze swoją matką, czemu kontakt utrzymuje z Judytą, lecz odcina się z kolei od brata – w ogóle dowiedziałaby się, że ma brata.
Cichocki miał wiele historii, nie wszystkie zresztą obszyte były miękkim materiałem beki. Miał przecież w rękawie i historie straszne, i tragiczne, i przykre – lecz co z tego, jeśli o nich nie mówił?
- E, nie pierwszy raz i nie ostatni – wzruszył ramionami niedbale i z uśmiechem. Bo kto nigdy w łeb nie dostał na tyle mocno, by mieć guza, to niech pierwszy idzie i się takiego nabawi. A później będzie mógł taki o, komentować czy cokolwiek.
Ale z Janka żaden tam był romantyk. Dlatego nawet niczego nie powiedział na to, że jej przyśpiewka była odpowiedzią na poważnie i na pierwszy rzucony tekst. Był śmieszkiem. I geografem – musiało być z nim coś nie tak, skoro lubił tak bardzo chodzić po Zonie, mieć nad głową korony drzew, dookoła pola, łąki i lasy wymieszane ze sobą w kisielu niestabilnej geografii.
- Jeśli chcesz, pewnie. Ale teraz to, no wiesz. Jakby jest pora śniadania, do obiadu to jest tak daleko, że nawet ja, a jem dużo, o nim nie myślałem. Więc się dobrze zastanów, bo skończysz jak moja matka.
Czy matka Janusza była może gruba? Nie. A o co chodzi?

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Sen o Warszawie  - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Sen o Warszawie    Sen o Warszawie  - Page 2 EmptyCzw Paź 28, 2021 11:55 pm

W planie upicia Janka istniał jeden, bardzo ważny problem: Hania by nie dotrwała do tego stanu, w którym Janusz zechciałby powiedzieć coś więcej. Co jak co, ale Zapolska w tej kwestii bardzo wdała się w elfią matkę i zupełnie głowy do picia nie miała. Jej przecież wystarczyło trochę miodu i lampka wina, żeby się do Cichockiego zacząć kleić bez najmniejszych oporów… Chyba jedyną opcją jest, żeby Janusz kiedyś poszedł na jakieś bajlando z chłopakami i po powrocie do domu, do zupełnie trzeźwej Hani, zaczął coś tam o swojej przeszłości gadać. Choć bardziej prawdopodobne wydaje się to, że to właśnie Hanka pójdzie sobie na winko do Judytki i to on będzie musiał wysłuchiwać jej całej paplaniny, która zapewne nie trzymałaby się większego ładu czy składu.
Prędzej się dowie tego typu informacji od jego siostry, aniżeli od samego Janusza. Co po części było trochę smutne, bo byli ze sobą już trochę czasu i miała wrażenie, że o przeszłości Janka nie wiedziała praktycznie nic. Jakby jej ojciec i matka żyli i miałaby im powiedzieć coś więcej o wybranku swojego serca, to by nie była zbyt wiele w stanie im opowiedzieć.
Wolałabym jednak, żebyś nie miał guza przeze mnie, źle się bym potem z tym czuła. – Jak zawsze, kochana i martwiąca się o wszystkich (tylko nie o siebie!) Hania. Mimo że za to co odwalił, to ten guz mu się jak najbardziej należał. No ale… Zapolska to Zapolska i tego nie przeskoczysz.
Nie zamierzała ciągnąć tego nieszczęsnego śpiewania. Było wyjaśnione – a chociaż się tak Hani wydawało – i już byli pogodzeni. Tudzież Hani przeszła na niego złość. Biorąc pod uwagę, że cały czas się do niego przytulała, na tyle ile jej obecna pozycja pozwalała.
Tak? A jak skończyła Twoja matka? – zapytała, starając się trochę Janka pociągnąć za język. A nuż się czegoś nowego dowie o nim i jego rodzinie. To byłoby szaleństwo, biorąc pod uwagę, że już dzisiaj jej powiedział nieco o swoim ojcu.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Sen o Warszawie  - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Sen o Warszawie    Sen o Warszawie  - Page 2 EmptyPon Lis 15, 2021 10:44 am

O przeszłości nie mogłaby opowiadać za bardzo – lecz i po co, skoro znacznie ważniejsza mogłaby być teraźniejszość? Informacji współczesnych i bieżących to Hania miała jednak całkiem pod dostatkiem, zwłaszcza że części z nich była naocznym świadkiem. No i powiedzieć, że człowiek sobie beztrosko mieszka z Geografem to niewielu mogło.
Janek pokiwał głową.
- Ehe, ehe, boisz się, że Ci niebieską kartę założę. Najpierw bijesz, żeby pokorę przywrócić, a później leczysz, żeby nie było śladów – parsknął. I zamarł chwilę po tym. – Chryste, przecież to byłaby przemoc domowa na poziomie geniusza.
No, byłaby. Lepsze to nawet niż tłuczenie po nerkach czy książką telefoniczną, żeby nie było widać śladów. Że też wcześniej nikt na nie wpadł… a może wpadł właśnie i Janka zmroziło na moment. Bo, no przecież, co jeśli tacy uzdrowiciele zostali uzdrowicielami, żeby napierdalać swoją rodzinę, a później ich leczyć, żeby nie było widać, że oni coś ten-tego?
Pogładził Hanię po ramieniu.
- Na wsi pod Warszawą. A co?

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Sen o Warszawie  - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Sen o Warszawie    Sen o Warszawie  - Page 2 EmptyWto Lis 30, 2021 12:28 am

Han’lynn po części rozumiała Janusza i jego tok myślenia… z drugiej strony to właśnie przeszłość nas kształtowała jako ludzi – sprawiała, że jesteśmy takimi, a nie innymi osobami. Dlatego Zapolska chciałaby wiedzieć więcej o tym, co się działo w Jankowym życiu, zanim się ona w nim pojawiła. Bo to, że była świadkiem teraźniejszych zdarzeń było niepodważalnym faktem. I była niezmiernie szczęśliwa, że mogła z nim te wszystkie chwile dzielić. Nie wiedziała, czy Cichocki miał podobnie, jednakże gdy ona mu opowiadała o tym, co się u niej działo w trakcie, gdy się nie widzieli, to robiła to bo po prostu czuła potrzebę, by mu się zwierzyć, powierzyć swoje troski… No ale sam się tak urządził. Przecież jej obiecał, że pomyśli o niej, za nią, prawda?
Dokładnie tak jest, po to studiowałam medycynę i zostałam uzdrowicielem, żeby się znęcać nad swoim facetem. Kurde, rozgryzłeś mnie. – Westchnęła ciężko, jednocześnie się teatralnie krzywiąc, jakby została przyłapana na gorącym uczynku… Jednakże Janek miał rację co do jednej rzeczy. To byłaby przemoc domowa na poziomie geniusza i miała nadzieję, że nikt tak nie postępował. Czy to było naiwne?
Sam powiedziałeś, że skończę jak Twoja matka, dlatego pytam. Co ma mieszkanie na wsi pod Warszawą do myśleniu o obiedzie? – zapytała, trochę się gubiąc w Jankowym sposobie rozumowania. Zapewne nie pierwszy i nie ostatni raz. Czasem nad nim nie nadążała i co gorsze – Lena bardzo się w Janusza wdawała i Hanka to widziała bardzo.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Sen o Warszawie  - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Sen o Warszawie    Sen o Warszawie  - Page 2 EmptyCzw Sty 20, 2022 10:50 am

Janek pewnego pięknego dnia i tak pewnie opowiedziałby Hani co nieco. Opowiedziałby historię młodego Janka – najpierw jedynego dziecka, wychuchanego i w ogóle – później tego nieco większego, który buntował się w domu i popijał bimber w bramie z innymi nastoletnimi dresiarskimi łebkami. Może uchyliłby rąbka tajemnicy i opowiedział, jak szybko musiał dorosnąć po śmierci ojca. Że właśnie to, przede wszystkim, ukształtowało ten obraz beztroski i wiecznego „no, wszystko gra”.
- Jesteś geniuszem, Hania. To jest tak złe, że aż dobre i genialne – powiedział absolutnie poważnie i jeszcze złapał Hanię za łapkę. Na moment.
Janusz wzruszył ramionami.
- Kompletnie nic – no kto by się spodziewał? – Ale, widzisz, mojej matce po śmierci ojca kompletnie poprzewracało się w głowie. Więc uważaj.
O toto. Poprzewracało się w głowie, zamknęła się w pokoju i zaczęła pić, zostawiając pogrzeb i dwójkę dzieci (w tym jedno niewiele ogarniające, co się właściwie dzieje) na głowie Janusza, by finalnie – po kilku tygodniach chlania – nagle sprzedać mieszkanie i wyjebać pikę pod Warszawę.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Sen o Warszawie  - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Sen o Warszawie    Sen o Warszawie  - Page 2 EmptyPon Sty 24, 2022 8:24 pm

Janek wiedział o Han’lynn dosyć sporo, jakby się tak zastanowić. Ta mu mówiła dosyć często o swoim życiu – o tym jaką relację miała z ojcem, dlaczego postanowiła porzucić dobrze płatną pracę w klinice i zacząć służyć w wojsku, które było zdecydowanie mniej płatne. Z umiejętnościami Zapolskiej można było zbić fortunę. Bogatym rodzicom urodziłoby się dziecko z syndromem downa? Nie ma problemu, uleczenie totalne to by naprawiło. I wiele, wiele innych genetycznych wad, na które do dzisiaj tradycyjna medycyna nie wynalazła leku. Nie wspominając o rakach w głębokich stadiach, stwardnieniach rozsianych i tak dalej, i tak dalej. Wiadomo, Uleczenie Totalne wciąż było zarezerwowane do dosyć… elitarnej grupy ludzi. Nie było to zaklęcie, którego używała na każdym rannym szeregowym. Trochę niesprawiedliwe, jednakże wciąż czuła, że to było lepsze, aniżeli pracowanie jako lekarz dla czystego, samolubnego zysku. Nie wspominając o tym, że Błogosławione Dłonie, które były znacznie mniej obciążające, potrafiły sobie poradzić z ranami lepiej i szybciej aniżeli igła i nić.
Tata mi zawsze powtarzał, że byłam bystrym dzieckiem. Chyba się nie spodziewał jednak, że aż tak! – zaśmiała się, spoglądając na Janka. Zacisnęła delikatnie smukłe palce na jego dłoni, by następnie spojrzeć całkiem poważnie na Janusza. – To jeśli nie chcesz, by mi odbijało, to radzę nie umierać – powiedziała. Znając Cichockiego to zapewne obróci to w jakiś żart, że potrzymaj mi piwo, idę kostusze dupę obić czy coś w tym stylu. Hania mówiła jednak serio, co mógł stwierdzić po wyrazie jej twarzy i oczach. Te były wręcz zwierciadłem duszy Zapolskiej i po takim czasie wspólnie spędzonym ze sobą, Janek nie miał zapewne problemu odczytywać z niej wszystkiego.
Nie wiedziała jeszcze, jak bardzo te słowa były prawdziwe.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Sen o Warszawie  - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Sen o Warszawie    Sen o Warszawie  - Page 2 EmptyCzw Lut 03, 2022 3:01 pm

Wiedział dużo, bo swoim gadulstwem doskonale wydobywał z ludzi informację – czasem nawet wbrew ich własnej woli. Siedzi sobie taka Hania z Cichockim i zanim się obejrzała, już ją na tyle zagadał i zbajerował, że historię swojego życia była gotowa mu sprzedać za garść tych jego słów o wszystkim i niczym jednocześnie.
To był swego rodzaju talent – tak gadać, przecież nie każdy potrafił to robić na tyle, by nie dostawać w mordę co rusz. A Janusz, jakby nie patrzeć, akurat za gadanie nie obrywał.
- Nie martw się, na pewno coś tam mówił, że masz diaboła jakiegoś za skórą – odparł lekko, mrużąc przy tym podejrzliwie oczy i kiwając głową. Pewnie, cicha woda brzegi rwie. Ale nijak nie potraktował w pełni poważnie jej kolejnych słów. Znaczy, inaczej. Janek wiedział, że po części było to prawdą: niemniej nie podejrzewałby jej o zachowania, którymi wykazywała się jego matka. Po prostu nie byłby sobą, gdyby nie żartował. Gdyby poważne tematy nie były zabarwione niby to lekceważącą nutą. Machnął od niechcenia wolną ręką, jakby odganiał wielkiego mola. – No co ty. Ja jestem jak kot, zawsze na cztery łapy. Jakbyś mnie zrzuciła z dachu Pałacu Kultury, to na pewno jechałby akurat pod nim wóz z poduszkami – niby zażartował, ale jednocześnie nie do końca.
Bo faktycznie, jebaniec, mimo wszystko miał spore szczęście. Zawsze jakoś do przodu, nawet z najgorszych tarapatów koniec końców się wyczołgiwał – czy to w ten sposób, czy inny. Zgubne oddziaływanie Zony i magii Czarnych na jego myśli też nieszczególnie działały, nawet taki przykładowy graf miał nielada zagwozdkę, próbując zatruć jego umysł barwionymi na czarno myślami.
Pogoda i lekkość ducha, wieczne przekonanie, że zawsze jakoś to będzie i wszystko się ułoży. Coś naprawdę niesamowitego!

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Sen o Warszawie  - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Sen o Warszawie    Sen o Warszawie  - Page 2 EmptySro Lip 20, 2022 1:15 am

Janusz był zdecydowanie osobą, którą Han’lynn fascynowała. Może i ich początki nie były najlepsze, jednakże olbrzymi talent Janusza do znajdowania się w odpowiednim momencie, w odpowiednim czasie sprawił, że ich ścieżki – po pewnych perypetiach, jakby wszechświat im dawał znak, że jednak nie powinni – się połączyły i teraz kroczą jedną, wychowując przy tym sierotę, którą Janek sprowadził z Zony, bo AKURAT się napatoczyła. To było naprawdę niesamowita, jak przypadki po tym człowieku chodziły. I czasem nie wierzyła w to wszystko, co się wydarzyło… a potem była zalewana głupawymi żartami, z których zawsze się śmiała. Nawet jeśli dla wszystkich w około były to największe suchary świata, dla Hani były najśmieszniejsze na świecie.

Jak to mawiają, miłość bywa ślepa.

Nieprawda, zawsze byłam przykładnym i grzecznym dzieckiem. Miałam zawsze świadectwo z paskiem, a uczelnię skończyłam z wyróżnieniem! – Podejrzewać ją, o posiadanie diabła za skórką? Jak tak można! Han’lynn była odzwierciedleniem ciepła, dobra i ogólnie bycia aniołem, jak to wiele osób ją nazywało. Żarty na bok, jednakże w tej kwestii Hania była naprawdę bardzo elfia, nawet jeżeli nigdy nie miała przykładu. Zapolska była kierowana czystą dobrocią, chęcią pomocy drugiemu człowiekowi, bez względu na okoliczności… I nawet jeżeli nie była w stanie pomóc wszystkim, to i tak starała się przenosić góry i dokonywać niemożliwego, czasem kosztem samej siebie. Wtedy pojawiał się Janusz cały na biało, który dawał jej opiernicz, że za dużo pracuje i zabierał na pierogi do Matyldy. Wspaniały człowiek, bez najmniejszych wątpliwości. – Ty to się chyba niczego nie boisz, co? – odparła, unosząc nieco brew i uśmiechając się zawadiacko. Janek zawsze do wszystkiego podchodził z taką… lekkością ducha. Ona się martwiła o Lenę, jak sobie poradzi na tych wszystkich szkoleniach, Janusz mówił młodej, że ma wszystkim skopać tyłki. – Masz niesamowity talent do pojawienia się w odpowiednim momencie, w odpowiednim czasie. Po paru razach, gdy tak się znikąd zjawiłeś zaczęłam się bać, że z lodówki mi wyskoczysz – odrzekła żartobliwie, wspominając tamte wszystkie przypadki, które między nimi się pojawiały. Choć i tak nigdy nie zapomni Janusza w „Zapiecku” i tej totalnie kuriozalnej sytuacji, w której się wtedy znaleźli.

Te wspólne, beztroskie chwile z Jankiem sprawiały, że Hania na chwilę zapominała o piekle dziejącym się na froncie i fakcie, że najprawdopodobniej umierali tam ludzie, których mogłaby uratować, gdyby była na miejscu.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Sen o Warszawie  - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Sen o Warszawie    Sen o Warszawie  - Page 2 EmptySro Lip 20, 2022 8:58 pm

Dobra i kochana Hania, zawsze ktoś inny, cały calutki świat do uratowania, a dopiero gdzieś na samym szarym końcu ona sama. Praca przy rannych ponad siły, wieczne przemęczanie się, byleby jeszcze komuś pomóc. Potrzebowała kogoś, kto zmuszałby ją czasem do zejścia ze swojego wielkiego anielskiego tronu, żeby pobyła trochę człowiekiem - a każdy człowiek przecież jest jednak trochę egoistyczny, nawet jeśli chęci ma najlepsze.
Po to właśnie potrzebowała takiego Janusza, który bez najmniejszych ceregieli był w stanie zarzucić ją na ramię w wojskowym szpitalu i oznajmić "no, starczy", żeby wbrew wszelakim protestom odeskortować ją do dowolnego miejsca odpoczynku. Ktoś musiał. A on akurat przechodził.
Często właśnie po prostu przechodził, a rzeczy dookoła się działy.
- Tak. Alkohol dopiero po trzydziestce, a wróbelki przynosiły Ci skarpetki. W zębach. Znaczy dziobach - żartował, ale śmiertelnie poważnym tonem. - Wiem. W Rzeczpospolitej drugiego takiego Anioła nie ma. - Dodał jednak zaraz po tym, również poważnie. Chociaż tym razem tak poważnie-poważnie, nie że poważnie dla beki i robienia sobie jaj. Jeszcze drugiej takiej nie spotkał. Nawet nie słyszał!
Ty to się chyba niczego nie boisz, co?
Janusz aż przekrzywił głowę i na moment opuścił wzrok. Na sekundę czy pół, drobna konsternacja. Rzadki widok.
- Byłbym bardzo głupi, gdybym się nie bał - w końcu strach pozwalał ludziom dokonywać niemożliwego, tak? Ale za moment Janusz i tak nachylił się nad stołem, a głos zniżył do konspiracyjnego szeptu. - Śmiertelnie boję się ciem. To tajemnica. - chciał brzmieć tak, jakby żartował. Mimo że to akurat żart nie był w żadnych stopniu. Cichocki nienawidził ciem, bał się tego trzepotu tych pojebanych skrzydeł, o ciarki przyprawiał go dźwięk latającej po pokoju ćmy, ich włochate ciała i czułki budziły w nim szczere obrzydzenie.
- Po prostu przechodzę. I czasem chciałbym być tym facetem, którym sądzisz, że jestem.
Pobrzmiało powagą. Zwłaszcza to ostatnie głośne westchnienie. W końcu żaden on tam specjalny czy wyjątkowy, zwykły dresiarz z Pragi, zwykły żołnierz, który miał po prostyu sporo szczęścia. Ot co.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Sen o Warszawie  - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Sen o Warszawie    Sen o Warszawie  - Page 2 EmptyPon Lip 25, 2022 12:35 am

W momencie śmierci swojego ojca Hania obiecała sobie, że dokona wszystkich starań, żeby na froncie zginęło jak najmniej żołnierzy. Zostawiła za sobą ciepłą posadkę w prywatnej klinice, gdzie zarabiała znacznie większe pieniądze, by zostać swoistą samarytaninką, która niosła pomoc wszystkim tym, którzy takowej potrzebowali. Nie zawsze była w stanie użyć pełni swojej mocy, ta była zarezerwowana dla wyjątkowych jednostek, ale nawet błogosławione dłonie potrafiły zrobić więcej aniżeli tradycyjna igła, nić i lekarstwa… W tym wszystkim zapominała jednak o sobie, rzucając się w wir pracy i zupełnie nie czując zmęczenia do czasu, aż przyjdzie taki Janek i zarzuci ją przez ramię, prowadząc do jej kwartery. I oczywiście, że zawsze stawia opór, mówiąc, że wszystko jest w porządku, ale gdy była kładziona na łóżku, to wtedy cały ten anielski wysiłek, który wkładała w swoją pracę ją przygniatał i zasypiała naprawdę bardzo szybko, pomimo że łóżka w jednostce do najwygodniejszych nie należały.
Nie no, jak skończyłam osiemnastkę to ojciec postawił przede mną kieliszek wódki i musiałam go wypić… a reszta to sama prawda – odparła zupełnie poważnie, spoglądając na Janusza. W sumie nie licząc tych kilku razy, gdy wypili parę kieliszków wina, to Janek nigdy nie widział Hani tak porządnie pijącej. Z drugiej strony, to nawet ten kieliszek czy dwa winka sprawiały, że Zapolskiej się robiło weselej. Cóż, zdecydowanie nie odziedziczyła po ojcu tolerancji do alkoholu. – Naprawdę? To kurde muszę mieć jakieś halucynacje, skoro anioł stoi przede mną – powiedziała, też pół – żartem, pół – serio. Można powiedzieć, że Janek był dla Han’lynn swoistym aniołem stróżem, który pilnował, żeby się biedna nie zapracowała na śmierć.
Widok skonsternowanego Janusza może nie był dla Hani w stu procentach nowy, jednakże nawet mieszkając z tym człowiekiem pod jednym dachem już trochę czasu, nie widziała go w takim stanie zbyt często Na ogół Janek był… cóż, beztroski, zawsze z wielkim uśmiechem na twarzy, niezależnie od sytuacji… A żeby było zabawniej, to Lena z miesiąca na miesiąc stawała się coraz bardziej „jankowa”.
Gdy usłyszała słowo „tajemnica” wykonała gest zamykania zamka na swoich ustach, jakby chcąc mu dać znać, że nie zamierza nikomu tego wygadać, choć obawa przed ćmami wydawała się być… dosyć surrealistyczna… Hania odpięła „zamek”.
Czyli po to były te moskitiery, a nie dlatego, żeby mnie komary w nocy nie gryzły? – zapytała, unosząc przy tym brew.
Kolejne słowa, które padły z ust Cichockiego były dosyć... poważne i zupełnie się ich nie spodziewała. Zwłaszcza po takim lekkodusznym Janku. Te westchnienie również nie zapowiadało niczego dobrego. Hania ściągnęła brwi, w widocznym wyrazie zmartwienia, by następnie - bez ceregieli - objąć drobnymi dłońmi twarz Janusza i spojrzeć mu w oczy, unosząc lekko głowę.
Januszu Michale Cichocki – zaczęła. Jeżeli tak Han'lynn się do niego zwracała, to wiedz, że miał przewalone. – Jesteś najwspanialszym, co mi się w życiu przytrafiło. Wraz z Leną. Nigdy o tym nie zapominaj. – Odstawiła wszelkie żarty na bok, będąc zupełnie poważną w swoich słowach.

Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Sen o Warszawie  - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Sen o Warszawie    Sen o Warszawie  - Page 2 EmptyPon Sie 08, 2022 7:16 pm

Jeden kieliszek wódki w czasie osiemnastki, przed osiemnastką nic a nic. Chryste panie. Janusz w jej wieku to mawiał, że on to już się ochlał w życiu i się tak człowiekowi już nie chce. W końcu był łebkiem z Mokotowa. Huncwotem i łobuzem, później roześmianym dresiarzem sterczącym w bramie. Z drugiej strony ludzie musieli wcześniej zaczynać. Przecież nie mieli tyle samo co elfy czy półelfy. Ich czas mijał znacznie szybciej.
- Ehe. Aniołki i pewnie białe myszki.
Jesteś najwspanialszym, co mi się w życiu przytrafiło.
Co za wielkie słowa.
Co za powaga w ten warszawski poranek. Słońce miękko przebijało się przez firanki, w promieniu gładko poruszały się nieliczne paproszki kurzu. Za oknem śpiewały ptaki, słychać było stukot kół i kopyt, rozmowy ludzi. Szare i zwyczajne tło.
A Janusz milczał przez chwilę i już zdawać by się mogło, że zaraz rzuci głupim żartem, żeby rozładować powagę sytuacji.
- Nie zapomnę. I dziękuję. - krótka pauza. - Dziękuję za to, że jesteś.

Sponsored content
Sen o Warszawie  - Page 2 Empty

PisanieTemat: Re: Sen o Warszawie    Sen o Warszawie  - Page 2 Empty


 
Sen o Warszawie
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

Skocz do: