Droga dojazdowa
Idź do strony : 1, 2  Next
Bolesław VI Arr'Rith
Bolesław VI Arr'Rith
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyCzw Wrz 02, 2021 1:50 pm

Droga dojazdowa 8970563831_869ea02560_b

Bolesława Konieczna
Bolesława Konieczna
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyCzw Maj 18, 2023 10:23 am

Warty dookoła poddanej kwarantannie stanicy Korniejewo przypadały stosunkowo regularnie. Wymieszano wszystkich zdrowych i gotowych do służby żołnierzy i utworzono robocze kompanie wsparcia, które miały przede wszystkim jedno zadanie: ubezpieczanie garnizonu przed potencjalnymi atakami.
Dlatego nadal organizowano marsze zwiadowcze, dlatego nadal organizowano warty. Mieszane składy z różnych jednostek, chyba tylko Zakon Łabędzia finalnie nie był zaangażowany w obstawianie granic. AGAT, Husaria, podobno nawet smutni panowie w prochowych płaszczach - znaczy się wywiad - znacząco podwoił swoje wysiłki. Przyjmowano nawet ludność cywilną i organizowano przy granicy Straż Sąsiedzką, każda wioska miała swój własny punkt łączności oraz stacjonujących nieopodal żołnierzy, by w razie ataku czy ruchu przeciwnika można było w miarę sprawnie zareagować i przemieścić jednostki w tereny zagrożone.
Nie było dobrze. Patriosfera również ucierpiała, przemarsze króla obserwowano przede wszystkim z okien, policja pilnowała porządków i odstępów między ewentualnymi przechodniami. ONR ponownie się uaktywnił i urządzali akcje propagandowe, w których skandowali hasła, że epidemia jest wymyślona i to kolejny pomysł elfów, jak upokorzyć i zniewolić dumny naród polski. Z czasem kilku ważniejszych liderów bojówki zachorowało, więc i te głosy na chwilę ucichły, żeby lada moment wrócić ze zdwojoną siłą, że król i wojsko uciszają prawdę.
No solidne 2/10, nie polecam.
Sławka czytała gazety, dostawała też listy z domu, wiedziała więc co się dzieje. Pewnie dlatego była tak niesamowicie podekscytowana, gdy została wreszcie przeniesiona bezpośrednio na granicę, na sam front.
Teraz jednak przykucnęła przy drzewie, czekając na swojego kolegę do pełnienia patrolu oraz na żołnierzy, których mieli zmienić. Hełm położyła sobie na ziemi, kilka czarnych kosmyków wymsknęło się jej z uplecionego koka na karku. W mundurze, w taktycznych szelkach, z karabinem położonym na udach. Z mieczem u pasa i pojedynczym pięknie zdobionym karwaszem na lewym przedramieniu. Musiała wyglądać niczym namalowana, gdy tak rozłupywała szyszkę w dłoniach częściowo chronionymi przez rękawice z ujebanymi palcami.
Czekała. Bo, oczywiście, że musiała pomylić godziny i przyjść za wcześnie. Sławka nie byłaby sobą, gdyby tak nie zrobiła.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyPią Maj 19, 2023 1:01 pm

Minął praktycznie miesiąc, odkąd Lena została wypuszczona z ośrodka. Nim przyszło jej wrócić ponownie na służbę - bo w przeciwieństwie do Konstantego nie została zawieszona - miała trochę czasu by spędzić z Hanią i Januszem. Zdecydowanie to była dobra rzecz dla psychiki dziewczyny. Jakby nie patrzeć, po sześciu miesiącach jej przybrany ojciec wrócił - sama go znalazła - do domu, przez co mogli choć trochę ponadrabiać. Te kilka wolnych tygodni z dala od Korniejewa, tego co się działo wtedy w Zonie i powiązanych z tym tematów pozwolił Cichockiej oczyścić umysł, pozwalając na powrót do służby w pełni sił fizycznych i mentalnych.
Powiedzenie jednak, że było to łatwe byłoby ogromnym kłamstwem.
Lena czuła na sobie wzrok innych bardziej, aniżeli kiedykolwiek. Słyszała jak ludzie gadają, że to szaleństwo, że ją w ogóle dopuszczono ponownie i cała ta zaraz to jej wina i dowód na służenie Czarnym. Starała się jakoś bardzo tym nie przejmować, zaciskając zęby i po prostu robiąc swoje, nie chcąc sobie zakrzątać głowy, bo do niczego to zupełnie nie prowadziło. Trzymała się więc jak zwykle z Kozakiem, nie będąc jednak w stanie zbyt wiele mu powiedzieć o tym, co się w ogóle stało, bo to wciąż była swego rodzaju tajemnica. Nie chciała jednak nikomu się narażać, więc siedziała cicho, posłusznie wykonując wszelkie polecenia.
Lena wiedziała doskonale co się w Warszawie działo, bo jakby nie patrzeć dopiero co z niej wróciła. Pustki na ulicach zdecydowanie były niecodziennym widokiem, choć Cichocka całkiem to lubiła. Nigdy nie przepadała za zgiełkiem, zwłaszcza na początku ilość bodźców i ludzi sprawiała, że czuła się mocno przytłoczona. Teraz dawała radę, aczkolwiek jednak co bycie samej, to bycie samej i jakoś fajnie spacerowało się jej parkiem, bez wszędobylskich biegaczy, ludźmi z dziećmi i tak dalej.
Nie chciała się spóźnić na swoją pierwszą wartę po powrocie do służby, dlatego zamierzała się przygotować wcześniej. Nawet ładnie wypolerowała buty, co zwykle się nie zdarzyło. Z karabinem przy sobie, z łukiem i kołczanem na plecach poszła na miejsce, w którym to miała się spotkać ze swoim dzisiejszym partnerem. Na samą myśl się lekko denerwowała, będąc niemal pewną podejścia do jej osoby. Robotę trzeba było jednak zrobić, więc wstawiła się na miejsce dziesięć minut przed czasem tak, by nie zniechęcać do swojej osoby bardziej niż to koniczne.
Zobaczyła siedzącą przy drzewie dziewczynę. Musiała więc być nowa. Kozak w swoim liście wspominał, że przyjechały jakieś świeżaki. Dziewczyna wzięła głębszy wdech, by następnie sprawnym krokiem podejść do czarnowłosej.
- Mamy chyba razem mieć dzisiaj patrol? - zapytała, nieco niepewna, posyłając Sławie nieco zakłopotany uśmiech. - Nie miałyśmy się też okazji poznać. Szeregowa Lena Cichocka - przedstawiła się.
Te imię było znane wśród wszystkich. Teraz więc pozostało czekać na reakcję ze strony nieznajomej.

Bolesława Konieczna
Bolesława Konieczna
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyPią Maj 19, 2023 1:17 pm

Podniosła wzrok, ale już nie dupsko, słysząc kroki. Hardo łypała na idącą w jej stronę dziewczynę, zdawać by się nawet mogło, że szare ślepia spoglądają na przybysza mało przyjaźnie. Wrogo. Złośliwie. Ale Sławka po prostu wyglądała na wredną laskę, na taką która dopierdoli dla samego dopierdolenia. Na taką, która przypadkiem potrąca kujonów na korytarzu i przypadkiem oblewa ich jogurtem czy wodą.
Nie znała jeszcze wszystkich, przeniesiono ją stosunkowo niedawno, a i sytuacja mało sprzyjała, żeby każdego poznać. Każdy wiecznie gdzieś oddelegowany, albo na patrolu, na warcie, na zwiadzie, na służbie dyżurnej, albo do jakiejś mało przyjemnej roboty jak obieranie ziemniaków czy prace porządkowe. Życie w garnizonie musiało się przecież jakoś toczyć, wykorzystywano więc wszystkie dostępne siły po równo.
Podniosła się dopiero, gdy jasnowłosa dziewczyna była już blisko. Mało pewnie spoglądała miodowymi oczami na Konieczną, która wyprostowana znacząco górowała nad nią wzrostem. W butach na grubych podeszwach miała już dobre metr osiemdziesiąt wzrostu.
- Dzikuska z Zony, co? - rzuciła najpierw, nim wyciągnęła do niej dłoń. Zwykły gest na powitanie, uścisk ręki. Zero przy tym zawahania. - Szeregowy Bolesława Konieczna - przedstawiła się również. Zapominała czasem o tym, że w wojsku używają feminatywów. - Sława cię wyprzedza, Cichocka, już mnie przed tobą ostrzegali. - dodała po chwili, poprawiając karabin przewieszony przez ramię. - Spodziewałam się, że będziesz jak pierdolony centaur - oparła ręce o biodra, lustrując biedną Lenę wzrokiem jawnie oceniającym. Nawet się jebana nie kryła, a w dodatku skrzywiła. - Wychodzi na to, że te pizdy bałyby się nawet wróżki zębuszki, gdyby była zza zachodniej granicy.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyWto Maj 23, 2023 3:53 pm

Trzeba przyznać, że harde spojrzenie Sławy w stronę Leny nie zapowiadało się dobrze i Cichocka zdecydowanie nie była z tego powodu ucieszona. Nie żeby nie była przyzwyczajona, jednakże miała nadzieję, że z nową osobą może jakoś lepiej się dogada i nie będzie podchodzić do niej podobnie do większości ludzi. Lena nie zamierzała się jednak aż tak tym przejmować, do czasu aż będą współpracować na patrolu i będzie można normalnie wykonać robotę.
Szeregowa Cichocka była tym typem człowieka, który nie narzekał na żadną robotę, która była jej przydzielona. Prawdę powiedziawszy, z chęcią poobierała ziemniaki po tych wszystkich przygodach jakie miała z Konstantym i wcale a wcale jej to nie przeszkadzało. Patrol zaś... też był w porządku, aczkolwiek miała nadzieję, że jednak obejdzie się bez trafiania na jakieś przebicia i bycia wyniesioną do zupełnie innego planu, bo to by już naprawdę przestało być śmieszne. Ostatnią rzeczą, jaką Lena chciała to sprawiać jeszcze więcej kłopotów - świadomie bądź nie.
Lenka musiała nieco zadrzeć głowę do góry, by móc na Sławę spojrzeć. Zdecydowanie była między nimi spora różnica wzrostu - powiedzmy sobie wprost, Cichocka była kurduplem do tego stopnia, że znalezienie na nią munduru o odpowiednim rozmiarze bywało problematyczne i czasem pasek w spodniach nie pomagał na to, by nie zlatywały jej z tyłka.
- We własnej osobie - odparła, spoglądając na wyciągniętą w jej stronę rękę. Trochę się tego nie spodziewała, aczkolwiek to było miłe zaskoczenie. Lena uścisnęła Sławkę w rękę. - Czasem wolałabym sławną nie być. - Westchnęła ciężko. Jej życie byłoby zdecydowanie mniej problematyczne, gdyby była zwykłą w świecie szeregową, o której istnieniu dowódcy nawet nie bardzo zdają sobie sprawę. Jednakże nazwisko i pochodzenie zobowiązuje. I te wszystkie przygody, które przeszła najpewniej nie pomagały. - Niech sobie myślą co chcą, ja robię swoje - odrzekła, wzruszając ramionami, aczkolwiek uśmiechając się przy tym lekko do Sławki. - To zabrzmi... dziwnie, ale czy przypadkiem nie jesteś tą dziewczyną, co Podolskiemu w zęby dała? - zapytała, przypominając sobie list od Kozaka, w którym mówił o wysokiej dziuni, która wydawała się być pozytywnie nastawiona do znalezieńców. Sławka zdecydowanie do tego opisu pasowała.
Rozmowa rozmową oczywiście rozmową, jednakże Lena nie zapominała w jakim celu w ogóle tutaj przyszła, więc wypatrywała żołnierzy, których miały zmienić, a jednocześnie używając Po nitce do kłębka, ustawiając punkt startowy właśnie na miejsce pod drzewem. Co jak co, ale przygody z Konstantym ją nauczyły tego, że te zaklęcie było cholernie przydatne i zamierzała z niego korzystać.

Po nitce do kłębka [aktywne]

Bolesława Konieczna
Bolesława Konieczna
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyPią Maj 26, 2023 8:03 am

Sławka zastanawiała się mimochodem, jak takie chuchro mogło siać takie zgorszenie. Gdy tak przyglądała się Lenie, tym więcej detali widziała i tym bardziej nie mogła się temu fenomenowi nadziwić. Krasnal z karabinem, gnom ogrodowy z łukiem, wyglądała tak diablo niegroźnie, że nawet gdyby dać jej panzerfausta, wykokszoną zbroję wkurwionego berserka i, chuj wie, jakieś piekielne ogary na smyczy, to ludzie powinni z rozczuleniem poklepać ją po głowie. Chude i małe. O jasnych przejrzystych oczach, w których nie było cienia gniewu czy złości, nawet potencjału na bycie wkurwioną czy złą.
Mogłaby wyglądać pewnie niczym sam anioł i być bardziej miłosierna od Łabędzi, a pewnie i tak ludzie patrzyliby na nią tak samo – bo była znalezieńcem. A to strasznie Sławkę wkurwiało.
- Na to chyba nic nie poradzisz. – zaśmiała się dźwięcznie po tych słowach. Znaczy, dźwięcznie. Jak dzwon. Głos miała donośny i twardy, to i śmiech taki sam. Mogła mieć śliczną twarz niczym aniołek, ale przez wzrost i tembr głosu daleko jej było do eterycznej. – Szkoda tylko, że taka zła ta twoja sława.
Zła sława, zła Sława.
Konieczna machnęła niedbale ręką, jakby chciała odgonić gigantyczną muchę.
- Bo to pajac. Dyskryminacja na tle pochodzenia mnie wkurwia – parsknęła gniewnie, marszcząc przy tym brwi. – Zapytałam go, czy jego zdaniem każdy znalezieniec to szpieg Czarnych i, czaisz, przytaknął. Moja mama jest znalezieńcem, a jest najmilszą osobą na świecie… a że pięść byłą szybsza niż myśl… – zacisnęła prawą dłoń w pięść i wykonała nią w powietrzu powolny gest uderzenia, ale zaraz ją opuściła i wzruszyła ramionami. – To wiesz. Bywa.
Bolesława nie pierdoliła się w tańcu. Była gwałtowna jak burza, żarliwa niczym płomień. Te płomyki aż jarzyły się w jej oczach nawet w tamtym momencie, gdy to tylko wspominała. Podpalała się w sekundę niczym zapałka. Złościła się na niesprawiedliwość i chciała z nią walczyć. Czy żałowała, że przywaliła tamtemu baranowi? A skąd. Żałowała jego samego, że jest taki głupi i ograniczony, ale nigdy aktu.
Wszak zasłużył.
Żołnierze wracający z patrolu już weszli w zasięg ich wzroku, nadal jednak znajdowali się dobre trzysta metrów od nich. Konieczna pochyliła się, aby podnieść z ziemi swój hełm.
- Słyszałam też, że porwałaś El-Galada. Tego młodszego. Albo zabiłaś, zależy od wersji, bo podobno nikt go nie widział odkąd wróciliście. I że stoisz za zniknięciami geografów. Kiedy masz czas na to wszystko? – przypięła hełm do jednego z pasków przy szelkach i wyciągnęła wysoko dłonie nad głowę, żeby się przeciągnąć.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyPią Maj 26, 2023 11:37 am

Lena chciałaby powiedzieć, że nie wie dlaczego była brana za wielkie zagrożenie, ale doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Po pierwsze fakt bycia znalezieńcem wiele nie ułatwiał. Niestety, ale też z jej osobą były powiązane dosyć niefortunne wydarzenia w postaci grafa, który wydostał się na wolność i zapoczątkował Bitwę o Korniejewo (choć sama Lena wtedy siedziała w izolatce z fagową wszawicą, ale przecież to nie są detale, na które ktokolwiek zamierzał zwracać uwagę), a teraz te zniknięcie z Konstantym. To zdecydowanie nie poprawiało jej wizerunku, zwłaszcza, że nie zostało jeszcze podane do wiadomości publicznej to, że Lena i Kostek wrócili do kraju z Cichockim.
- Cóż, fakt że spędziłam parę dni w areszcie z Konstantym wcale nie pomaga tej sławie... dziewczyny patrzyły na mnie tak, że gdyby wzrok mógł zabijać, to bym była martwa - powiedziała, śmiejąc się trochę pod nosem, totalnie nie zwracając uwagi na to, że nazwała syna hetmana po imieniu. Ten czas, który wspólnie spędzili w areszcie sprawił, że zdecydowanie oficjalne tytuły w ich przypadku się trochę zatarły. No i sam Kostek przecież sobie życzył, żeby tak do niego się zwracała.
- Cóż, zaprzeczyć nie mogę co do Podolskiego... - Lena uniosła lekko kącik ust do góry w uśmiechu. Zdecydowanie był pajacem i Cichocka uważała, że za takie gadanie to powinien być co najmniej karcer, bo przecież to musiało negatywnie wpływać na patriosferę. Z jednej strony promuje się szlachetną walkę z Czarnymi, co by wyzwalać ludzi spod ich władzy, ale jak spotyka się rzeczywiście osoby, którym się udało wyrwać, to praktyka wyglądała zupełnie inaczej. - Och, naprawdę? W sumie to... nie spotkałam się z żadnym znalezieńcem odkąd wyszłam z ośrodka. Z drugiej raczej mało osób się tym chwali. - Lena choćby chciała, to nie było to coś, co mogłaby w jakikolwiek sposób ukryć, biorąc pod uwagę swoje nazwisko i okoliczności, w których pojawiła się w Korniejewie. Nie że zamierzała narzekać, Janusza nie zamieniłaby na nikogo innego. - Swoją drogą, dziękuję. - Nie spotkała się, żeby ktoś obcy się za nią stawił i to było naprawdę miłe uczucie mieć kogoś, kto nie będzie na nią krzywo patrzył tylko z powodu jej pochodzenia.
Na kolejne słowa nie mogła się nie zaśmiać. Po prostu. Czego Ci ludzie nie wymyślą.
- A w międzyczasie, pomiędzy obieraniem ziemniaków, a skopaniem dupska Podolskiego w trakcie zajęć ze strzelania - odparła żartobliwie. To wszystko zdecydowanie brzmiało tak surrealnie, że ciężko było wierzyć w to, że ktoś naprawdę traktował to poważnie. - Oni naprawdę myślą, że Hetman przywróciłby mnie do służby gdybym była odpowiedzialna za to wszystko. - Co jak co, ale z El-Galadem spotkała się twarzą w twarz. I w przeciwieństwie do samego Konstantego, ona nie została zawieszona w obowiązkach w żaden sposób, po wyjściu z ośrodka badawczego i spędzenia trochę czasu z rodziną została ponownie wysłana na front.

Bolesława Konieczna
Bolesława Konieczna
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyPią Maj 26, 2023 1:09 pm

Jak pech, to pech – Lena miała w sobie ten straszny dar, była w okolicy, gdy działy się rzeczy straszne albo ważne. W towarzystwie grafa była raptem kilkanaście minut, później przecież – na długo przed jego uwolnieniem się jeszcze w drodze – Janusz Cichocki postanowił wyruszyć z nią dalej w obawie przed jego wpływem, następnie nawet nie miała styczności z niczym. Była zamknięta w ośrodku, później równie szybko przewieziona do Warszawy przez Cichockiego osobiście z racji wydarzeń, które odgrywały się na granicy.
Ludzie lubili szukać połączeń i znaków, nie jej winą było, że była w takim miejscu i o takim czasie.
- Dziwisz się? – Sławka wyszczerzyła białe ząbki w uśmiechu. – Konstantym, co? Tego też się nasłuchałam, że osobista kancelistka, że taaaaka fucha - przewróciła oczami. – To jasne, że były zazdrosne. Sama trochę jestem, to w końcu El-Galad. Ojciec mi mówił, że jak się urodził, to dzwony w całej Warszawie biły przez całe godziny… no i to dobra dupa, widziałam w gazecie.
Idealny komentarz i podsumowanie: dobra dupa.
Sama tak na dobrą sprawę żadnej takiej osobistości nie poznała. Bo i skąd? Jej ojciec odsunął się od środowiska wojskowego, gdy przeszedł na emeryturę. Oddał się całkowicie nowemu stylowi życia i z rycerza, prawdziwego i oddanego żołnierza, został farmerem. Większość wielkich ludzi jego czasów albo była na emeryturze, albo już nie żyła. Sławka mogła co najwyżej poczytać w gazecie albo czasami, jeśli Bóg, by pozwolił, to się pogapić. Widziała króla, widziała też raz Hetmana Koronnego – z daleka! – słyszała też o co ważniejszych osobistościach. Ale była zwykłą Sławką z zadupia pod Warszawą.
- Wiem. A to nic złego, to pech. Nikt nie wybiera, gdzie się urodzi czy jaki. Można być co najwyżej dupkiem z wyboru – wzruszyła ramionami. Pamiętała, jak dzieciaki się z niej śmiały, że jej matka jest znalezieńcem. Pamiętała, jak niektórzy rodzice nie pozwalali swoim dzieciakom przychodzenia na jej imprezy urodzinowe z tego powodu, jakby jej matka miała je wszystkie porwać i przerobić na kisiel czy zupę. Konieczna odwróciła na chwilę wzrok, by spojrzeć na nadchodzący patrol, gdy z usta Leny padły trzy słowa, które na nowo zwróciły uwagę Sławki na nią. – Spoko. Konieczna Sława do usług – położyła dłoń na piersi i skłoniła się po tych słowach.
W końcu chciała być rycerzem, a rycerze bronili słabszych czy nieobecnych. Tak?
Roześmiała się – równie donośnie i równie szczerze. Wyobraziła sobie taką małą Lenę, która nożykiem do obierania ziemniaków masakruje wielkich i dopakowanych Geografów Królewskich. Nie widziała żadnego, więc w jej myślał każdy był koksem, wiadomo.
- Też nie wiem, o co z tym chodzi. Gdybyś miała być faktycznie agentem, to jeden szybki luk na Matkę Boską na klacie Hetmana i byłoby po Tobie. Puf! – lubiła gestykulować, więc teraz jej dłonie ponownie ożyły i uniosła je do góry naśladując znany z filmów grzyb atomowy.
Tymczasem zbliżyli się do nich żołnierze.
- I co? – krzyknęła do nich ino Sława i machnęła na nich głową, gdy byli już kilka metrów od nich.
- Spokój, czysto – mruknął jeden z nich, łypiąc tylko trochę krzywo. Nawet nie na Konieczną, a Lenę właśnie.
- Szkoda. Idziemy? – spytała już Cichockiej, łypiąc jeszcze na chłopaczków. Ale żaden z nich już się odezwał, tylko tez połypali, odchodząc w kierunku garnizonu.

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyPią Maj 26, 2023 1:51 pm

Dziewczęta nie miały za wiele do roboty. Przeszły się tam i z powrotem, co prawda dość czujnie - w końcu były na patrolu - ale, tak jak powiedział mijany żołnierz: spokój, czysto. Wrześniowe, ostre słońce przezierało przez korony drzew, wciąż jeszcze zielone, choć gdzieniegdzie widać już było powoli zapuszczającą swe żółto-czerwone korzenie jesień. Ciepło, miło, przyjemnie.
No po prostu nuda.
Nie było nic do roboty, więc gawędziły ze sobą, trochę się wzajemnie badając. Czy to będzie dobra koleżanka? Może nawet przyjaciółka? Czy mają podobne zainteresowania? Jakie mają relacje z rodzicami? Jaki jest ulubiony kolor? Jednakże... Rozmowa nagle ucichła, urwana wpół zdania, kiedy w lesie przed nimi coś zaszeleściło. Raptem kilka kroków od nich.
Od strony zachodu.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyPią Maj 26, 2023 10:44 pm

Niektórzy by stwierdzili, że Lena miała pecha całe swoje życie - urodzona zza zachodnią granicą, wiecznie kojarzona z wszystkim tym, co niedobre i plugawe, będąc o to obwinianą. Cichocka jednak spoglądała na to trochę z innej perspektywy. Miała na tyle szczęścia, że potrafiła się oprzeć magii Czarnych i zdobyć się na tyle odwagi, by uciec przy pierwszej okazji. Potem prowadziła wojnę partyzancką przeciw nim, by w końcu trafić do miejsca, które było dla dziewczyny zwykłym bajdurzeniem babci z demencją, a jednak okazało się być prawdą. Niewiele ludzi urodzonych jak ona miała okazję dostać drugie życie, jako wolny człowiek. Z tego powodu była w stanie znieść te wszystkie oszczerstwa, nawet jeśli czasem było jej ciężko, gdzie miała dość - jak wtedy, w instytucie, albo gdy dowództwo Lenie nie wierzyło, gdy nadawała komunikat spod tej nieszczęsnej stacji benzynowej.
- Wspólne siedzenie w areszcie zbliża ludzi - wytłumaczyła się. Choć to była połowiczna prawda. To co Lenę i Konstantego również zbliżyło, to co miało miejsce wcześniej. Wspólne wylądowanie w zupełnie obcym planie, potem prawie że samobójcza walka we trójkę, bo jednak Bagaża też trzeba liczyć... ciężko było po prostu nie poczuć jakiejś więzi. Nawet jeśli nie bardzo mogła o tym wszystkim mówić. - Dobra dupa? - powtórzyła Lena, spoglądając na Sławę z lekką konsternacją, totalnie nie rozumiejąc co chciała przez to powiedzieć.
Lena miała okazję poznać nie tylko Małego Hetmana, ale także i tego Dużego. I to dwa razy w swoim życiu. Pierwszego długo nie chciała wspominać, ale odkąd Kostek jej powiedział, że w sumie Hetman wspominał te przejęzyczenie z rozbawieniem na twarzy, było jej jakoś lżej. Drugie było zdecydowanie mniej przyjemne, biorąc pod uwagę okoliczności i fakt przesłuchania. Króla widziała w sumie jedynie raz z daleka, ale znając szczęście Leny, kiedyś pewnie będzie miała okazję go spotkać bliżej i akurat wtedy coś się będzie działo i to jej zarzucą próbę zamachu stanu.
- Szczerze, to myślę, że mimo wszystko miałam ogromne szczęście w życiu - odparła zupełnie serio, wzruszając po tym ramionami. Lena nie zamierzała się przejmować opinią jakiś pizdeczek, które by w życiu nie były w stanie przeżyć tego, co ona. To co zdecydowanie szeregową Cichocką bolało, to że ważne osobistości jak Krzyżanowski chociażby miał co do niej wątpliwości, mimo że dawała z siebie wszystko by Polsce służyć. - Dobrze w końcu trafić na kogoś normalnego - powiedziała, uśmiechając się do Sławy. Lenie naprawdę ulżyło, że Konieczna nie patrzyła na nią w taki sposób, jak inni. To zdecydowanie będzie dobrze wpływało na atmosferę w trakcie patrolu.
- W sumie zmarnowałam okazję, żeby zapytać Konstantego czy rzeczywiście to prawda z tą Matką Boską. - Zaśmiała się. To była pewnego rodzaju plotka chodząca pomiędzy ludźmi. Wszyscy uważali to za prawdziwe, a jednak nikt nie widział. Jakby nie patrzeć, Hetman raczej nie pokazywał się publicznie z gołą klatą.

Lena nie zwróciła uwagi na dwójkę buców, którzy stwierdzili, że spojrzą na nią spode łba. Przytaknęła jedynie Sławie głową, że mogą iść i ruszyła z karabinem w rękach, choć oczywiście lufą skierowaną do dołu i zabezpieczonym, tak żeby oczywiście przypadkiem sobie w stopy nie strzelić. Lena obserwowała uważnie okolicę, nasłuchiwała czy nawet zwracała uwagę na zmiany w zapachu powietrza - wtedy, koło stacji benzynowej była w stanie poczuć smród Czarnych. Od czasu do czasu zamieniła z Sławką parę słów, mówiąc to o Januszu, to o Hani... wtem usłyszała szelest. Od zachodu. Lena zatrzymała się i spojrzała na swoją partnerkę w dosyć wymowny sposób. Odbezpieczyła przy tym broń i skierowała lufę w stronę z którego wydobywał się dźwięk. Przyjęła odpowiednią pozycję, będąc gotową do strzału, uważnie obserwując miejsce z którego dochodziły szelesty.

Bolesława Konieczna
Bolesława Konieczna
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyPią Maj 26, 2023 11:03 pm

Sławka tylko uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Jest śliczny. Gdyby wyglądał jak owrzodzony kartofel, to żadna by przecież nie zazdrościła - roześmiała się lekko. - Co ty myślisz, że wzdychają do niego, bo zabija grafy spojrzeniem? Nie, nie, kochana - pomachała lekko palcem z lewej na prawo.
Roześmiała się jeszcze raz.
Dla niej takie rzeczy były dosyć oczywiste - ale wychowała się przecież w bezpiecznej i ciepłej Polsce, jako nastolatka mogła bez przeszkód oglądać się za chłopakami, a nie wyglądać niebezpieczeństwa czy drżeć o własne życie. Nawet matka wiele nie chciała jej opowiadać, bez znaczenia jak wiele razy Sławka o to pytała. Była przecież ciekawa, jak to jest tam, po drugiej stronie. Jak to jest wychować się i żyć pod jarzmem Czarnych. Nawet jeśli miałaby to wiedzieć w teorii.
- Fakty. Nie każdy dociera do Polski, a jeszcze więcej nie potrafi w ogóle ruszyć - westchnęła ciężko. Zaraz jednak te negatywne myśli od siebie odsunęła: bo hej, przecież liczyły się te wyjątki. Te silne i harde jednostki, którym się udawało. To powinno napawać optymizmem. - E, jest nas sporo. Tylko czasy chujowe i się ludzie boją.
Proste.
Trzeba mieć wiarę w Boga i ludzi, bo w coś po prostu trzeba wierzyć.
- Kurde. Teraz nie da mi to spać.
Bo kto nie chciałby oglądać klaty Wielkiego Hetmana Koronnego?

Szły. Obserwowały swoje sektory, od czasu do czasu rozmawiając o tym czy o tamtym - przecież w takiej ciszy można było oszaleć. Sławka dopytywała czasem a to o ośrodek, a to jak uciekła, a to o inne pierdoły.
Przerwał im jednak tę sielankę szelest.
Konieczna również zatrzymała się w miejscu, ale ona z kolei karabin przerzuciła na plecy. Prawą dłoń położyła na rękojeści miecza i pochyliła się, żeby podnieść pierwszy lepszy kamyk czy szyszkę i zwyczajnie w te krzaki to rzucić. Bo nie ma co popadać w paranoję, prawda?

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyPią Maj 26, 2023 11:19 pm

Mały kamyk przeleciał celnym rzutem z rąk Bolesławy prosto w gęstwinę szeleszczących krzaków leszczyny, a na ziemię posypała się solidna garść dojrzałych już orzechów, po czym na koszmarnie długą chwilę wszystko zamarło. Gdyby napięcie można było usłyszeć, dudniłoby teraz w uszach obu żołnierek.
- Pomoczy - poprosił cienki, zalękniony głos, dobywający się z zarośli, a zaraz potem wyłoniła się z nich piekielnie umorusana buzia. Krzew zaszeleścił jeszcze bardziej, wypuszczając z siebie leśnego diabła.
To znaczy, tak w każdym razie wyglądało nieboskie stworzenie, które zeń wylazło. Koszmarnie chude, w podartych i ubłoconych ubraniach, w jednym tylko bucie. Po dłuższych oględzinach można było zgadnąć, że stworzenie jest samicą człowieka, w dodatku raptem nastoletnią, jednak bardzo zabiedzoną. W ciemnych, matowych, źle przystrzyżonych włosach pełno było gałązek, a zapadnięte policzki poznaczone były zadrapaniami - zupełnie jak u osoby, która przez długi czas biegła przez las na oślep.
Wychudzona dziewczyna niepewnie podeszła dwa kroki bliżej, ale dalej ani rusz, choć próbowała. Widać było, że paraliżuje ją strach.
- Polen? - zapytała lękliwie. - Szy to Polen? Pol-ska...?

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyWto Maj 30, 2023 6:04 pm

Mózg Leny właśnie zaliczył swoisty Error 404, totalnie nie rozumiejąc co Sława na ma myśli określając Kostka "ślicznym". Dla Cichockiej śliczne mogły być ubranka, które Hania szyła dla lokalnego domu dziecka, albo szczeniaczek. Na Konstantego nigdy w taki sposób nie spojrzała i totalnie tego nie widziała. Nie uważała go też za szkaradnego, nic w ten sposób. Po prostu totalnie nie miała wobec niego - ani nikogo tak naprawdę - tego typu uczuć.
- Przecież jest synem hetmana i jest wyjątkowo utalentowany, przebywanie w jego towarzystwie może wiele nauczyć - odparła Lena. Tak. Cichocka uważała, że ludzie jej zazdrościli, bo mogła wyciągnąć od Kostka jakieś lekcje, nie dlatego, że był śliczny. Cokolwiek to znaczyło.
W swojej wiosce Lenka była tak naprawdę jedyna, która miała na tyle silnej woli, by móc się oprzeć woli Czarnym i przy najbliższej okazji po prostu podjąć próbę ucieczki. Nie zmieniało to jednak faktu, że magia Czarnych była potężna i potrafiła stłamsić naprawdę wiele osób. Znaczną większość.
- Mimo wszystko, doceniam, że nie boisz się mówić na głos - odparła zupełnie szczerze. Właśnie tego wiele ludzi takich jak Lena potrzebowali - głośnego wsparcia ze strony społeczeństwa, by te głośne jednostki, które podchodzili do niej z nieufnością zostały przygłuszone. Lena naprawdę chciała wierzyć, że osób, które nie miały nic przeciwko znalezieńcom było więcej, niż się jej wydawało.

Zdecydowanie ani Lena, ani Sława nie spodziewały się tego, co właśnie zobaczyły. Szeregowa Cichocka była przygotowana na to, że wyskoczy z tych krzaków jakiś soggoth co najmniej, a zamiast tego... była nastolatka. Wychudzona i brudna, w której to mimowolnie Lenka zobaczyła siebie sprzed trzech lat. Dziewczyna opuściła nieco karabinu, przestając celować w kierunku nieznajomej, zastanawiając się co zrobić w tej sytuacji. Spojrzała na Sławę. Jasne, zapewne obydwie teraz chciałby ją wziąć pod pachę i po prostu zaprowadzić do Korniejewa jak to zrobił chociażby Janek, ale one nie były Królewskimi Geografami by na takie coś sobie pozwolić.
- Ja, Polen - odparła po niemiecku, domyślając się, że w tym języku będzie dziewczynie łatwiej mówić niż po polsku. - Skąd przyszłaś i jak się nazywasz? - zapytała, by zerknąć na dziewczynę, a potem jeszcze raz na swoją partnerkę, tak by nieco ściszyć głos i do koniecznej odezwać się już po polsku. Lena zwracała uwagę, czy dziewczyna mówiła w "standardowym" niemieckim, czy może w jegerskim dialekcie, z którym to była zaznajamiona. - Musimy to zgłosić - odparła, starając się kierować bardziej logiką w tej sprawie, aniżeli emocjami, choć nie ukrywała, że chciała postąpić w podobny sposób do Janusza. - Masz coś przy sobie, co nie jest pancerwaflami? - zapytała. Bo jak dla głodnego człowieka wszystko smakowało jak ambrozja, to ten cud kulinarny wymagał wybitnej wprawy w jedzeniu i szansa na to, że dziewczyna połamie sobie na nich zęby była spora. Lena cały czas bacznie obserwowała znalezioną bidę i okolicę - i jak miała opuszczoną broń, tak wciąż trzymała ją przed sobą, gotowa w każdej chwili wycelować i strzelić w niebezpieczeństwo, jakby jakieś miało nadejść.

Bolesława Konieczna
Bolesława Konieczna
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyWto Maj 30, 2023 6:29 pm

- Na nic by się to zdało, gdyby wyglądał jak ten twój szczurowaty przydupas. Kozak, nie? - przewróciła Sławka oczami, totalnie nie rozumiejąc, co przy okazji Lena ma na myśli. - Laski lubią przystojnych facetów. Tyle, Cichocka, urwij się z tej choinki, na Boga.
Znaczy, no tak ogół rozumiała. Bo pewnie, że syn hetmana, pewnie że można było się dużo od niego nauczyć, ale znała całą tonę lasek, które wcale nie patrzyły na to w ten sposób. Iluż było fantastycznych bohaterów narodowych czy żołnierzy, którzy ratowali całe rzesze ludzi? Fakt, mówiło się o nich z szacunkiem i oddawało im należny im honor, ale dziewczyny z jej klasy nie wycinały ich zdjęć z gazet i nie wyklejały nimi zeszytów.
Na kolejne słowa Leny Konieczna mogła tylko machnąć ręką i wzruszyć ramionami. Nic wielkiego, nie? Sławka przecież zawsze co i w głowie to i na języku.

Konieczna nawet nie drgnęła, widząc wyłaniające się z krzaków dziewczę. Dłoń cały czas opierała miękko na rękojeści miecza. Wzruszyła tylko ramionami, czując na sobie spojrzenie Leny.
- Więcej pancerwafli - odparła krótko. Sławka zamrugała kilka razy, jakby coś sobie przypomniała. - Ty, jak to zgłosić, jak oni nam radia nie dali - oznajmiła trochę głośniej niż planowała. I co, miały zawracać? A co z patrolem? Miała iść jedna?
Jeszcze dostaną opierdol, że nie upomniały się za radio. Konieczna przystąpiła z nogi na nogę, wydymając niezadowolona usta. No taka sobie sytuacja.
Rozglądała się wokół. Niech im dziewucha coś opowie, to może się na jakiś krok zdecydują. Znaczy czy iść razem czy oddzielnie, bo przecież patrol musiał się odbyć tak czy inaczej. A dziewczyny w takim stanie lepiej ze sobą nie brać, bo to co najwyżej spowolnienie marszu i dodatkowo niebezpieczeństwo głównie dla niej samej.
- Zapytaj, czy coś ją goniło może - podsunęła Sława, wciąż stojąc niby to nonszalancko. Nie patrzyła już jednak ani na wychudzoną dziewczynę, ani na Cichocką. Sławka rozglądała się dalej, wertując spojrzeniem krzaki i drzewa, z których nastolatka wybiegła.

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyWto Maj 30, 2023 9:39 pm

Sytuacja rzeczywiście była taka sobie, bo jak bez radia poprosić o wsparcie albo zapytać przełożonych, co zrobić ze znalezionym dzikusem? Teoretycznie można było użyć komunikacji bezpośredniej - ale czy niedoświadczone w żołnierskim fachu dziewczęta w ogóle wiedziały, jak to zrobić?
Niekoniecznie.
Mała dzikuska z zony zaś, i tym razem nie chodziło o Lenkę, również nie wiedziała, co robić. Patrzyła nieco rozbieganym spojrzeniem od jednej dziewczyny do drugiej, skulona, z rękami przy sobie - zupełnie, jakby w każdej chwili spodziewała się zostać pobita. Może i tak było. Jeśli ktokolwiek coś wiedział o drżeniu przez najmniejszy ruch w obawie przed ciosem bata, to z pewnością była to Cichocka. Nawet jeśli jej samej wystarczyło woli, by uciec przed jegierskim jarzmem, to już znakomitej większości ludzi nie starczało jej nawet na tyle, by się przed pięścią oprawcy zasłonić.
- Anja - odpowiedziała nieznajoma, a zaraz w jej ciemnych oczach zapaliło się coś na kształt iskierki nadziei. - Polen? Naprawdę? To nie jesz tylko bajka? - dziewczyna odpowiadała po polsku, jednak z bardzo twardym akcentem. Jakby niemieckie słowa nie chciały jej przejść przez gardło, mimo że po polsku wcale jakoś świetnie nie mówiła.
Spojrzała na drugą żołnierkę.
- Ja rożumiem. Nie gonił od dwa dni. Dwa dni zgubić Pany... Potem nicz. - odpowiedziała bardzo poważnie. Bo i bardzo poważna to sprawa była. Nawet dzikusy z zony zdawały sobie z tego sprawę. Ale równie poważną sprawą było coś innego. - Ja... Ja nie jeszcz nicz od dwa dni... Phroszę...

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyWto Lip 04, 2023 6:14 pm

Ciężko było się Lenie urwać z choinki, bo ona trochę nie ogarniała tych tematów... totalnie nigdy na nikogo nie spoglądała w taki sposób. Zwłaszcza, że przecież byli na służbie, powinni się skupić na jej odpowiednim wykonywaniu, a nie jakiś romansach, takie powinny mieć miejsce poza pracą, ot co. Dobrze, że Lena nie była świadoma, jakie rzeczy Janek z Hanią odwalali w garnizonie tuż przed wybuchnięciem Bitwy o Korniejewo, bo zapewne byłaby w grubym szoku.
- Skoro twierdzisz, że Konstanty jest przystojny, to pewnie tak jest - odparła, wzruszając ramionami. To nie tak, że Lena uważała Kostka za... brzydkiego. Ona po prostu nie patrzyła na żadnego człowieka pod względem atrakcyjności fizycznej. Dla niej towarzystwo El-Galada było cenne ze względu na to, ile mogła się przy nim nauczyć.

Lena wiedziała, że komunikacja bezpośrednia... istniała. Jakby nie patrzeć Kostek takowej użył wtedy, w areszcie gdy skontaktował się chyba ze swoim ojcem, by zdobyć jakieś informacje na temat Janusza. Cichockiej jednak nikt nigdy nie uczył jak to robić. Była bardzo początkującą adeptką magii i raczej nie potrafiła w takie zaawansowane sztuczki. Domyślała się również, że ze Sławą było podobnie, więc, to zdecydowanie nie było dla nich najwygodniejsze. W tym momencie Cichocka trochę żałowała, że nie dopytała Kostka o szczegóły, jak komunikacja osobista działa.
Sławka mogła zobaczyć, jak Lena wyraźnie zmrużyła oczy, gdy Anja powiedziała "pany". Ciężko oczywiście mierzyć wszystkich swoją miarą, jednakże jej te słowa nigdy nie przechodziły przez usta. Przez co zdecydowanie nie zamierzała tak łatwo dziewczynie zaufać. Była też kwestia zgłoszenia. Nie powinny się w żaden sposób rozdzielać, a nie miały radia. Może im się za to dostać po głowie. Do tego twierdzenie, że dwa dni temu zgubiła Czarnych i od tamtego momentu nic nie jadła.
- Nie możemy tak po prostu jej zabrać do jednostki - mruknęła z niezadowoleniem w kierunku Sławki. - Jacy Czarni cię dokładnie gonili? - Lena coś wiedziała na temat bycia przez nich szukaną. I zdecydowanie nie było łatwo ich tak zgubić. Z własnego doświadczenia wiedziała też, jakim kiślem potrafiła być geografia. Zwłaszcza teraz. I fakt, że znalezieniec dotarł w tych czasach tak blisko polskiej granicy... był niepokojący. - Mogę wskoczyć na jednego z moich enpisów i szybko pobiec do garnizonu, drugiego ci zostawię do asekuracji i mogę to zgłosić... strzelanie w niebo raczej byłoby przesadą. - Czy odgłos strzałów by zaalarmował stanicę? Zapewne. Jednakże to mogłoby spowodować zbyt duże zamieszanie i niepotrzebną mobilizację. Pozostawała jednak kwestia jedzenia... Lena westchnęła i wyciągnęła paczkę pancewafli, którą rzuciła w stronę Anji, tak by wylądowała pod jej nogami. - Wiem, że to trudne, ale jedz powoli i żuj porządnie. Najlepiej ugryźć to tylnymi zębami. - Co jak co, ale jedzenie pancerwafli wymagało wprawy, jeżeli nie chciała się pozbyć zębów.

Lena głównie skupiła się na obserwacji Anji, ufając tutaj swojej partnerce, że będzie w stanie zauważyć w razie czego niebezpieczeństwo, jednakże to nie tak, że nie nasłuchiwała otoczenia czy też nie spoglądała w te krzaki, z której dziołszka przyszła. Starała się zachować wszelkie środki ostrożności i to że nie celowała karabinem bezpośrednio w Anję, nie oznaczało, że nie miała go pod ręką. Była w każdej chwili gotowa go dobyć i strzelić, gdyby jakieś niebezpieczeństwo miało się pojawić.

Bolesława Konieczna
Bolesława Konieczna
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyWto Lip 04, 2023 6:38 pm

Machnęła tylko ręką, chwilowo porzucając temat. Jeszcze zamierzała i tak na jednostce posadzić Lenę na najbardziej ruchliwej palarni i standardowo wskazywać palcem bez cienia skrępowania co rusz to kolejnego chłopa przechodzącego z pytaniem "a ten? A tamten?". Bo przecież to było jakieś takie mało dla niej pojęte, zwłaszcza w tamtej jednej chwili.
- Po chuj strzelać, żeby się później tłumaczyć? Jedź po prostu - stwierdziła prosto Sławka. Na nic lepszego sama nie wpadła, poza tym jedna mała dziewczynka nie wydawała się szczególnie dużym zagrożeniem czy problemem. - I weź to jebane radio od tych pajaców.
Mięciutko obserwowała otoczenie, powolutku przechadzając się to na lewo, to na prawo. Przecież się nie paliło, nic nie zwiastowało większego zagrożenia, okolica wydawała się w miarę spokojna. Nie takie dziwy się działy w Polsce, żeby teraz jedno dziecko, które najwyraźniej uciekło, mogło być aż takim wielkim zjawiskiem.
Konieczna to się bardziej obawiała teraz opierdolu za to, że nie wzięły radia niż że coś mogłoby się mocno spierdolić.

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyWto Lip 04, 2023 7:29 pm

Zabieranie jakiegoś dzikusa do jednostki z pewnością stwarzało pewne niebezpieczeństwa - bo co, jeśli to był podstęp Czarnych? Albo jeśli dziewczyna była zarażona kleszczem? A to przecież tylko dwa z potencjalnych zagrożeń! Ale z drugiej strony... Co też innego mogły zrobić żołnierki na patrolu?
No tak. Mogły zgłosić incydent przez radio.
Którego nie miały.
- Czahrni? - zapytało nieświadome zagrożenia dziewczę, marszcząc uprzejmie brwi. Bo też i w Gehennie tak się nie nazywało jegrów. Albo Pany, albo nic. Ale żołnierkom nie trafiła się jakaś ćwierćinteligentna przybłęda. Dziewczyna po chwili namysłu skojarzyła, że "czarni" to pewnie ci, co byli ubrani cali na czarno. - No... Tacy na Pferde - odpowiedziała w końcu. Jeszcze wysiliła mózg odrobinę i w końcu przypomniała sobie polskie słowo. - Na konie. Dziewięcz ich było - dopowiedziała jeszcze, patrząc to na jedną, to na drugą żołnierkę. Na zmiennej geografii nie znała się ani trochę, ale za to wiedziała, że obecność "Panów" to nic dobrego. Nic jednak nie mogła poradzić na to, że w jej własnym rankingu większym problemem był pusty żołądek. Zasłoniła sie przed pancerwaflami tak, jakby Lenka celowała jej w twarz, ale kiedy okazało się, że paczuszka wcale nie uderzyła w oczekiwane przez Anję miejsce, dziewczyna tylko szybko zamrugała, a potem rzuciła się po rzucony jej pod nogi wiktuał. Błyskawicznie rozprawiła się z opakowaniem i, niepomna ostrzeżenia, od razu wbiła zęby w kromkę.
Pisnęła cichutko z bólu. W Gehennie szybko się traciło zęby, a pancerwafle do łatwych przekąsek nie należały. Zaraz jednak dzikuska z Zony wzięła się na sposób - a konkretniej, to sposób Lenki - i zaczęła gryźć suchara trzonowcami, które jej jeszcze zostały. I tak się na tym skupiła, że nawet przestała patrzeć gorączkowo na żołnierki. Bo przecież ktoś, kto daje ci jeść za darmo, nie może chcieć twojej krzywdy, prawda?
No więc stały tak we trzy. Dwie patrzyły na trzecią, a trzecia chrupała. Nie wyglądało to apetycznie. Wychudła twarz, teraz jeszcze z obnażonymi poczerniałymi zębami, przypominała twarz szkieletu. Albo - jeśli dziewczyny uważały na lekcjach historii - twarz kogoś wypuszczonego z Auschwitz.  I gdy się tak patrzyło na Anję, aż mimowolnie człowieka ogarniało obrzydzenie.
Z każdą sekundą większe.
I trudno właściwie było powiedzieć dlaczego. Dopiero po dłuższej chwili zauważalne się stało, że zęby stają się, po milimetrze, coraz dłuższe i coraz bardziej wystające ze szczęki. Że połamane paznokcie również rosną, że lekko się zakrzywiają, niczym szpony. Że zapadnięte policzki robią się jeszcze bardziej wklęśnięte, wręcz karykaturalnie, a wyblakłe oczy stają się coraz bardziej wyłupiaste.
A przecież potem było jeszcze gorzej - bo zmiana gwałtownie przyspieszyła.
Coś chrupnęło najpierw w jednym kolanie dzikuski, potem w drugim. I nagle stworzenie stało już na nogach wygiętych nie w tę stronę, co powinna - jak bocian czy inny długonogi ptak. Dziewczyna, teraz już o prawie trzydziestocentymetrowych szponach, mimowolnie wypuściła z dłoni paczkę sucharów.
- CO SZĘ ZE MNĄ DZIEJE...? - zapytała głosem tak zachrypniętym, jakby przez tydzień piła bimber z Marek pod Warszawą. A potem coś jej chrupnęło w barku.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyNie Lip 09, 2023 12:19 am

Dziewięć jegrów. Jakby im tu teraz wyskoczyły, to zdecydowanie nie byłoby to ciekawe. Lena co prawda z Kostkiem i Bagażem się rozprawiła z gorszym zagrożeniem... ale to był Konstanty i Bagaż. Z całym szacunkiem oczywiście do Sławy, bo nie miała pojęcia co dokładnie dziewczyna potrafiła, jednakże jednak wydawało się jej, że syn hetmana potrafił trochę więcej. I tak wtedy cudem jakoś uszli z tego cało. Nieważne, teraz nie miało to większego sensu, liczyła się za to dzikuska, która była swoistym problemem, z którym to nie miały jak za bardzo sobie poradzić bez tego radia, którego nie posiadały akurat na stanie.
Nie ma szans, by Cichocka ze swoich ust wypowiedziała kiedykolwiek "Pany". Nie przechodziło jej te słowo po prostu przez gardło, koniec kropka. Czarni, Jegry. Ale nie Pany. Było to oczywiście spowodowane mentalnością Leny i tego, co przeszła w swoim życiu. Dlatego chociażby z takim dziwieniem reagowała, gdy usłyszała, że Kostek tak o nich czasem mówił. Przyszło więc im mieć nadzieję, że jednak niestabilna geografia zrobiła swoje i dzikuska zdecydowanie ich zgubiła jakimś cudem.
Lena powstrzymała się od mówienia "a nie mówiłam?" na to w jaki sposób dziewczyna zareagowała na te suchary. Nie mogła w sumie się jej dziwić, bo podobną miała reakcję wtedy, gdy takowe dał jej Janek... a potem jak jadła tego swojego pierwszego schabowego u Matyldy tak szybko, jakby zaraz ktoś miał jej go zabrać.
Lenka miała przywołać Bonifacego i Filemona, zostawiając tego drugiego ze Sławą, a Bonifacego wziąć dosiąść i pojechać spróbować chociaż dogonić patrol. Nic takiego się nie stało, bo Cichocka nie zdążyła, gdy zaczęły byś świadkami, jak dzikuska się zaczyna zamieniać... w coś.
- Tarcza - powiedziała, aktywując egidę, którą dostała od Konstantego, by następnie chwycić za karabin i bez większego zawahania strzelić. W pierwszej kolejności chciała od razu w głowę, ale koniec końców zdecydowała się na kończyny, tak, by ją tymczasowo unieruchomić. Za chuja nie wiedziała, czy to się dało w jakiś sposób... odmienić, jednak może strzał sprawi, że ktoś z garnizonu tutaj do nich dotrze. Najlepiej wyższy rangą, co by zaczął decydować co robić, bo Lena za żadne skarby nie czuła się wykwalifikowana, by wydawać jakiekolwiek rozkazy czy decydować co dalej. Jasne, jeżeli Anja będzie zagrożeniem, to trzeba zabić. Może nawet nie dało się tego odwrócić? Jednak... co jeśli Łabędzie chcieliby się tej sprawie przyjrzeć? Co jeśli właśnie zabiłaby osobę, której jeszcze dało się pomóc? To było poza zakresem jej kompetencji.

EB-00210N - Pianka 1/3

Bolesława Konieczna
Bolesława Konieczna
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyNie Lip 09, 2023 1:05 am

Sława zrobiła dwa krótkie kroki w tył, wolną dłonią rozpinając hełm, żeby zaraz wdzięcznie po prostu pierdolnąć go o ziemię.
- Do mnie - mruknęła trochę bardziej pod nosem, niż jakkolwiek inaczej. Kompletna czilerka, zwykły wtorek w robocie. Karwasz, który nosiła na przedramieniu, w kilka krótkich sekund rozrósł się z jej ręki na całe ciało w postaci tej pięknie zdobionej zbroi.
Konieczna zakwalifikowała dzikuskę jako soggotha. Z miejsca. Takiego, który właśnie przechodzi transformację. Powolutku, jakby stała na placu treningowym przed kukłą, wyciągnęła ten swój szpanerski mieczyk, karabin przerzucając na plecy drugą dłonią. Przecież teraz nie był jej potrzebny.
I tak jak Lena od razu zaczęła strzelać, tak Sława zaczęła transformującego się dzikusa obchodzić. Mięciutko, szerokim kołem.
- Miedziany hak na soggothy - powiedziała tylko. Szkoda tylko, kurwa, że żadnego nie miały.

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyNie Lip 09, 2023 1:15 am

Wszystkie piękne plany podróży spaliły na panewce, kiedy dzikuska z Zony zaczęła przechodzić tę dziwną transformację. Ale ani Lenka, ani Sławka nie wypadły przecież sroce spod ogona. Egida i zbroja zostały aktywowane - przecież przezorny zawsze ubezpieczony - do tego jasnowłosa od razu zareagowała. Wypaliła stworowi w nogi z celnością strzelca wyborowego i potrzaskała mu kolano. Może nawet rzepkę - o ile nadal była w tym samym miejscu. Przekształceniec zawył z bólu i z automatu padł na ziemię, gdy ugięła się pod nim przestrzelona noga. Sławka zakwalifikowała kreaturę jako soggotha, co by oznaczało, że bez miedzianego haka dziewczyny miały, delikatnie mówiąc, przesrane.
O ile to był soggoth.
- AUUUUUUUU! - zawyła jeszcze raz Anja. Szeroko otworzone ślepia wpatrywały się w Lenkę z przerażeniem. Dziewczyna zakwiliła cicho, a w tych mętnych ślepiach zabłyszczały łzy. - Co szę dżeje, czemu mi to robisz - zapytał drżącym głosem stwór.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyCzw Lip 20, 2023 9:22 pm

Lena nie była w stanie w pełni stwierdzić, czy to rzeczywiście był soggoth, czy też nie... jednakże była pewna jednego - nie wyglądało to dobrze i im prędzej się z tym uporają tym lepiej. Zarówno dla nich, jak i dla Anji, co by zbyt długo nie cierpiała. Lena dzięki znajomości z Kostkiem trochę rzeczy zrozumiała. Może nie ukochałaby grafa na śmierć, jednakże gdzieś tam był w niej ten ułamek łaski, którą chciała im dawać w momencie zabijania ich.
Odeszła trochę do tyłu, mimo wciąż posiadania aktywnej bariery, chcąc nabrać dystansu pomiędzy nią, a przepotworzoną dziewczynką, zamierzając wystrzelić po raz drugi - w kolejną kończynę. Mimo wszystko, gdzieś w Cichockiej była nadzieja, że tej tutaj dało się pomóc, jeżeli odpowiednio szybko sprowadzi się jakiegoś Łabędzia czy cholera wie czego.  Tylko ona nim nie była. Nie była dobra niczym elfy czy niczym Kostek. Wycie Anji i fakt, że ta miała wciąż miała ludzką świadomość sprawiała, że nie była po prostu w stanie jej strzelić kulką w łeb. Oby strzały odpowiednie osoby zaalarmowały.
- Wybacz, to konieczne... - odparła, bo robienie jej krzywdy wcale nie sprawiało Lenie przyjemności. - Szkoda że trafiłaś do Polski dopiero teraz - odparła z nieco smutnym uśmiechem. To były naprawdę szczere słowa... bo gdyby to było wcześniej, to może rzeczy inaczej by się potoczyły? Nie była w stanie jej powiedzieć że ją lubiła, kochała czy cokolwiek innego, jak to te wszystkie wybitnie dobre istoty robiły. Ale w Lenie pojawiło się prawdziwe współczucie wobec Anji, bo może gdyby to było kilka tygodni wcześniej to nie zamieniałaby się właśnie w jakiegoś potwora?

EB-00210N - Pianka 2/3

Bolesława Konieczna
Bolesława Konieczna
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyCzw Lip 20, 2023 9:42 pm

Sławka nie była aż tak zapobiegawcza. Wolną dłonią wykonała znak krzyża i odmówiła sama do siebie modlitwę. Nie pierwszą lepszą z brzegu, bo modlitwę do świętego Jakuba, patrona - no przecież - wojowników.
O wspaniały Apostole, Święty Jakubie, który przez przyczynę twojego gorącego i hojnego serca byłeś wybrany przez Pana Jezusa...
Nadal stawiała miękkie przyczajone kroki po planie dookoła, dookoła przemienionej dziewczyny.
Aby być świadkiem Jego Chwały na Górze Tabor i Jego agonii w Ogrodzie Oliwnym.
Niczym polujący wilk, który zatacza okręgi dookoła swojej ofiary.
Ty, którego imię jest symbolem wojny i zwycięstwa: uproś dla nas siłę i ukojenie w niekończących się wojnach tego życia, abyśmy stale i wytrwale krocząc za Panem Jezusem, mogli być zwycięzcami w walkach i zasłużyli, aby otrzymać koronę zwycięscy w Raju.
- Amen - ponownie na koniec wykonała znak krzyża. Niby nie była pewna, czy nadejdzie moment walki, ale przecież modlitwa na pewno nie mogła zaszkodzić. Nie tutaj i nie teraz. Zerknęła przeciągle na Lenę. - Jedź do Korniejewa, Cichocka. Sprowadź, nie wiem, jakąś pomoc albo zdaj raport, jeden chuj.
Bo żadna z nich na dobrą sprawę nie była decyzyjną osobą w takich kwestiach. Gdyby to był po prostu soggoth mogłyby spróbować walczyć, pewnie. Może nawet wspólnymi siłami by wygrały. Tylko soggothy nie zachowywały świadomości, nie krzyczały z takim bólem i nie patrzyły takimi ślepiami jak Anja.

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyCzw Lip 20, 2023 10:46 pm

Odmawianie modlitwy było dobre, było potrzebne. Bolesława mogła poczuć, jak wypełnia ją spokój i siła - jak wiele razy przedtem, kiedy sięgała słowem do świętego Jakuba. Zresztą, każda szczera modlitwa miała przecież moc. Nawet jeśli nie działała jak mantra bojowa, to z pewnością przynajmniej wyciszała i wzmagała skupienie.
Lena, dla odmiany, sięgnęła po bardziej namacalny oręż. Wystrzelony pocisk trafił Anję w udo. Dziewczyna-stwór zawyła jeszcze głośniej, z jeszcze większym bólem niż poprzednio. Na sam koniec wycie zamieniło się w jeżący włoski na karku skowyt.
Ta nowa porcja bólu zdawała się mieć zły wpływ na Anję.
Jej ciało wygięło się w łuk, w kręgosłupie coś strzeliło do wtóru kolejnego skowytu. Kości pod skórą zafalowały w taki sposób, w jaki nigdy nie powinny zafalować żadne kości: jakby się przemieszczały. Po chwili stwór zaczął rosnąć, a jego sfatygowane już wcześniej ubrania trzasnęły, nie mogąc dalej opinać ciała, i opadły na ziemię jak stare liście z drzew. Twarz zaczęła się wydłużać i porastać szarą szczeciną, aż w końcu uformowała się w podłużny pysk. Czarne, połamane zęby urosły, wyostrzyły się, przesunęły się na zewnątrz. Z pyska wystawała zębata szczęka. Z dłoni, które w ułamku sekundy zamieniły się łapy, wyrosły długie na kilka cali pazury.
Kiedy po kilku ciągnących się w wieczność sekundach transformacja dobiegła końca, przed dziewczętami stała istota z koszmarów. Na pół zgiętych nogach - z czego jedna była poraniona, istota nie chciała się na niej opierać - stało zgarbione, nagie, skórzaste stworzenie z łbem porośniętym szczeciną.
I nie wyglądało na zadowolone. Z jego gardła dobył się niski, donośny warkot.
- Jeśśśśli trafiłabym wcześniej, to byśśśś mnie nie sssskrzywdziła? - wysyczało gardłowo stworzenie, patrząc prosto na Lenkę. Podłużny pysk z wystającymi zębami nie był stworzony do mówienia. Był stworzony do innych rzeczy. - My tylko chciałyśśśśmy cośśśś zjeśśśśśść.
Kreatura wyprostowała się i zawyła. Dziwne to było wycie, przypominało wilcze. A żołnierki mogły zobaczyć, że w czasie tej całej przemiany na brzuch potwora coś wypłynęło.
Mała twarz. Twarzyczka. Buzia dziecka, łapczywie otwierająca na wpół uformowane usteczka, jakby próbujące łapać powietrze.
I była to ostatnia rzecz, jaką mogły zobaczyć, zanim stwór z niesamowitą prędkością rzucił się prosto do gardła małej Cichockiej.

Lena Cichocka
Lena Cichocka
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa EmptyCzw Sty 18, 2024 9:03 pm

Lena nie była wierząca. I tak jak zdawała sobie sprawę, że dla wielu osób to było pomocne w kwestii oczyszczenia umysłu, tak ciężko było jej wierzyć w Boga, po tym wszystkim, co w życiu przeżyła. Ona miała inne sposoby, by osiągnąć ten sam efekt - których się nauczyła od samego Janka - jednakże w chwilach takich jak ta, szeregowa Cichocka działała instynktownie. Było to spowodowane latami spędzonymi w Zonie, czy wydarzeniami, przez które przeszła. Ufała swojemu instynktowi, który chyba nigdy jej nie zawiódł i dzięki któremu to w ogóle żyła. Więc jeśli ciało mówiło, że powinna strzelić - nie zastanawiała się nad tym jakoś bardziej. Trzeba przyznać, że pewnie Janusz byłby dumny z tego strzału, który był... no celny, a mimo wszystko Janek to był strzelcem wyborowym. To co zaczęło się z Anją dziać... było chyba trochę poza pojmowaniem mózgu Leny. Nie była sogghotem... Raczej. Czymkolwiek jednak była, nie miała pewności, czy we dwie z Bolką będą w stanie sobie z tym poradzić.
Może rzuciłaby jakimś tekstem w postaci "pojebało cię, Konieczna?!" na jej słowa o tym, że miała ją tu zostawić samą z Anją, jednak nie było zbytnio czasu na gadanie, bowiem stwór postanowił się na nią rzucić. Co prawda egida wciąć działała, więc Lenka POWINNA być chroniona, jednakże przyzwyczajona, że przez większość swojej militarnej kariery takowej nie posiadała, nie zamierzała opierać swojej obrony jedynie na tarczy, próbując odskoczyć w bok i zwinnym ruchem zmienić chwyt na broni tak, by przywalić w locie Anji kolbą - najlepiej w głowę, ale gdzie by nie trafiła, to byłoby coś. Może to by w jakiś sposób potwora wyprowadziłoby z równowagi - tej fizycznej, nie emocjonalnej - dzięki czemu Bolka mogłaby coś zadziałać. Lena chciała spróbować też nabrać trochę odległości, tak by zmienić broń, którą się posługiwała - z karabinka na swój łuk, na który by naciągnęła sześć strzał nasiąkniętymi nanokadabrami, by wystrzelić je przy pomocy samonamierzania w Anję.
- Konieczna, leć! - rzuciłaby jedynie w stronę Bolki, mając nadzieję, że zrozumie, co miała jej do powiedzenia. To Bolesława powinna polecieć do Korniejewa, nie Cichocka. Gdyby Lena zaczęła biec w stronę stanicy, to Anja zapewne pobiegłaby za nią. I ostatnią rzeczą, jaką chciała by dowództwo sobie w chwili obecnej pomyślała, że sprowadza do jednostki jakiś pomiot Czarnych.

EB-00210N - Pianka 3/3
Zestaw strzelniczy ŁK2137 - Użyto samonamierzania

Sponsored content
Droga dojazdowa Empty

PisanieTemat: Re: Droga dojazdowa   Droga dojazdowa Empty


 
Droga dojazdowa
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Droga krajowa nr 2
» Droga krajowa nr 1

Skocz do: