Duża scena
Janusz Cichocki
Janusz Cichocki
Duża scena Empty

PisanieTemat: Duża scena   Duża scena EmptyWto Lis 13, 2018 10:11 pm

----

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Duża scena Empty

PisanieTemat: Re: Duża scena   Duża scena EmptyWto Lis 13, 2018 10:12 pm

Rozstawiona w samym centrum rynku. Na telebimach - po obu stronach sceny - można obserwować z bliska to, co dzieje się w centrum wydarzeń.
Wybiła godzina dziewiąta.
Wtedy właśnie muzyka została - nareszcie! - wyłączona, na ekranach przestały pojawiać się reklamy, a zastąpiła je transmisja na żywo tego, co działo się na samym środku.
Do mikrofonu podszedł sam Minister Kultury i z uśmiechem pomachał wszystkim tym, którzy pojawili się na placu.
- Witajcie, drodzy obywatele! - zaczął donośnym głosem. - Mam zaszczyt powitać was w tym wyjątkowym dniu. Tutaj, na Starym Mieście, w czasie corocznych obchodów Dnia Kotleta Schabowego! Zapraszam wszystkich do wzięcia udziału we wszystkich zabawach, zapisy ruszają pod czerwonym namiotem u pani Krysi, i do spróbowania największego w historii! Już za moment na scenie powitamy wspaniałych kucharzy z równie wspaniałej restauracji Zapiecek, którzy specjalnie dla nas wykonają... - Tutaj minister zerknął na podkładkę, którą do tej pory trzymał w lewej dłoni. - ... synchroniczne bicie schabowych do muzyki ludowej! Przysłużmy się naszej wspaniałej Polsce i dzisiaj, właśnie dzisiaj, zabawą budujmy patriosferę! Dziękuję!
Minister skinął głową i usunął się ze sceny. Zaraz po tym uszy wszystkich obecnych ponownie zostały zaatakowane starymi przebojami, na telebimach pojawiły się reklamy szczotek i krawcowej Zosi, a na scenie nastąpiło miejscowe poruszenie związane z przygotowaniem do występu.

________________________
Udział w evencie jest dobrowolny i absolutnie darmowy. Można brać w nim udział pomimo prowadzonych fabuł.

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Duża scena Empty

PisanieTemat: Re: Duża scena   Duża scena EmptyWto Lis 13, 2018 11:58 pm

Powiedzmy sobie szczerze – Han’lynn wielką fanką schabowego nie była, jednakże tego typu eventy budują patriosferę, więc czuła obywatelski obowiązek, by wziąć w nim udział. Na początku miała nadzieję, że zostanie oddelegowana na niego jako służba medyczna, ale tym razem nikt nie stwierdził, że to misja najwyższej wagi i z przymusowego wolnego jej nie ściągnęli, dlatego – chcąc nie chcąc – poszła na imprezę w cywilnych ubraniach… Te wszystkie konkursy były raczej średnie, zwłaszcza z jedzeniem schabowego, jednakże zapisała się na dwa – mianowicie jako kandydatka na miss i na bicie mięcha na kotleta, bo w tym akurat była dobra. Bądź co bądź, ale przyszły mąż Zapolskiej – o ile się jakiś chętny znajdzie – na jakość jedzenia, które będzie mu gotować nie będzie mógł narzekać. Pani Krysia o mało co jej nie zjadła, gdy okazało się, że Zapolska nie zamierzała brać udziału we wszystkich konkurencjach.
Muzyka na festynie była… średniawa. Disco – polo sprzed pięćdziesięciu lat, cudownie. Jakby było mało współczesnych utworów… Jakoś to przeżyje. W ręku trzymała kubek z kawą, przechadzając się po terenie festiwalu, szukając jakiś znajomych twarzy, co by nie być sama jak palec. W kupie zawsze raźniej, prawda?
Wtem minister kultury postanowił zabrać głos. Wysłuchała jego wypowiedzi, a jakże. Nawet by pewnie i brawo by biła, gdyby nie ten kubek z kawą w ręku. Następnie miał się odbyć koncert… przedstawienie… występ – zwał jak zwał – kucharzy z Zapiecka… Miała z tym związane pewne wspomnienia, z pewnym geografem. I niestety ich spotkanie dobiegło końca zdecydowanie przedwcześnie. Spodziewała się Cichockiego tutaj. Lubił schabowe, miał masę wolnego czasu, z którym nie miał zapewne co robić… więc może gdzieś na siebie wpadną… Będzie miała okazję by podziękować za te białe róże, które ostatnimi czasy bardzo regularnie dostaje – była święcie przekonana, że od niego – miły gest, ale w sumie nie miała już wazonów, do których mogłaby je przechowywać.

Gość
Duża scena Empty

PisanieTemat: Re: Duża scena   Duża scena EmptyCzw Lis 22, 2018 3:55 pm

Witomysł wraz ze swoją rodziną przyjechał pod scenę na Starym Mieście. Ubrany był w gazeciarski beret, szarą kamizelkę - pod nią biała koszula bawełniana - ciemne spodnie materiałowe oraz czarne pantofle. Mężczyzna zamierzał wykorzystać wydarzenie organizowane przez ministra, aby pobyć z najbliższymi - budowanie patriosfery stanowił cel drugorzędny.
Po przemowie pana ministra kultury, Proch postanowił odnaleźć najbliższą budkę z piwem, ponieważ przy suchym pysku nie potrafił zdzierżyć muzyki plebsu. Niestety, zamiast odnalezienia miejscowego wodopoju, żołnierz podszedł pod budkę rejestracyjną. Tam pani, o twarzy istnej wiedźmy, zaproponowała mu zapis na konkurs bicia schabowego. Witomysł, wzruszywszy ramionami, zapisał się na zabawę. Później odnalazł sprzedawcę alkoholu i zadowolił się piwkiem.
Wróciwszy z trunkiem do rodziny, przekazawszy wieść o wzięciu udziału w konkursie, Proch czekał na rozwój sytuacji.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Duża scena Empty

PisanieTemat: Re: Duża scena   Duża scena EmptyPią Lis 23, 2018 10:55 pm

Już nie raz i nie dwa słyszała, że przynależność do Husarii daje plus sto do budowania patriosfery, ze jako Husarz jest bardziej polska niż niejeden rdzenny Janusz pośród warszawskich kniei. Sama nie wiedziała czy tak naprawdę było, ale niektórzy husarze uważali, że ich jednostka jest najbardziej prawilną z jednostek, bo wiadomo, historyczna. Nic tak nie krzepiło serc jak widok gwardii husarskiej pomykającej na mruczących motocyklach z rozpostartą egidą w formie pierzastych skrzydeł. Spierać się nie zamierzała, ale przynajmniej zgodziła się przyjść w ramach wolontariatu na święto schabowego. Fanką tego jedynego i słusznego jedzenia nie była, ale skoro kazali, to przyszła. Oczywiście nie sama, a jakże. Jak każda przebiegła lisica zwabiła tutaj również swojego bliskiego przyjaciela – Tomaszewski pałętał się gdzieś za nią, niemal depcząc jej po piętach, bo bardzo nie mógł znieść, że oprócz niego pomyślała o tym gówniarzu – Werterze, którego sam Piotr zwykł nazywać wymoczkiem lub szmaciarzem. Rzecz jasna nigdy na głos i nie w obecności samej Wilczyńskiej.
- Chodź, trzeba się zapisać na jakieś idiotyczne konkursy. – szarpnęła za rękę Konstantego, by ten udał się za nią do małej i lichej budki z wielkim napisem „ZAPISY”, brakowało tylko oświetlających go jarzeniówek. Doskonale wiedziała, że Kostek wcale nie chce brać udziału w tym gównie, ale na obecną chwilę nie miał absolutnie żadnej mocy sprawczej, by przeszkodzić Wandzie w zapisywaniu go do kolejnych konkurencji, w czym z przyjemnością pomogła jej starsza pani przyjmująca zapisy.
- A panienka zapisze się na konkurs piękności?
- Nie jestem pewna czy wypada. – nie żeby się jakoś szczególnie wstydziła, ale nie do końca była przekonana czy zastępcy Husarii wypada brać udział w czymś takim. Pani Krysia jednak była innego zdania, bo ochoczo zapisała ją bez jej zgody.
- A pani kawalera zapiszemy jeszcze na bicie schabowego! Trochę chuderlawy, ale da radę. – uśmiechnęła się jakoś tak złośliwie.
- Będziesz tłukł mięso, cieszysz się? – złapała Kostka pod ramię i ruszyli w stronę kolejnej budki – tym razem z alkoholem, bo Wanda nie wyobrażała sobie brać tego wszystkiego na trzeźwo. - Na swoją obronę powiem Ci, że mnie zmuszono do konkursu piękności. – powiedziała to takim tonem jakby co najmniej umniejszało to jej godności i musiała przerzucać hałdy gówna, a nie stroić ładne miny do publiczności.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Duża scena Empty

PisanieTemat: Re: Duża scena   Duża scena EmptySob Lis 24, 2018 7:08 pm

Porucznik Erkh'iaan rzadko miewał okazję, by budować patriosferę w ten szczególny sposób, jakim było uczestniczenie w wydarzeniach, nazwijmy to, kulturalnych. W ostatnich latach jego służby hetmanowi jakoś tak się zwykle trafiało, że wracał z rożnych misji w sezonie ogórkowym (lub, jakby to powiedział sam Saszka, marchewkowym). Równie rzadko miał też okazję przywdziewać cywilne ubrania, bo choć jako królewski geograf nie musiał w pracy nosić munduru, to jednak zwykle to robił; w innym razie zwyczajnie czuł spory dyskomfort psychiczny. Uprzejmi, których było zdecydowanie mniej, uznawali to za urocze, elfickie dziwactwo. Złośliwi - tych było znacznie więcej - za nerwicę natręctw.
Jakkolwiek by nie było, pan Erkh'iaan występował dziś w cywilu.
Ubrany w czarną, dwurzędową marynarkę z misternie wykonanymi guzikami ze srebra, narzuconą na zwykły czarny t-shirt, i w równie czarnych dżinsach z nogawkami wpuszczonymi w krótkie, wypastowane na wysoki połysk glany, przemierzał teren imprezy, rozglądając się z zaciekawieniem na wszystkie strony. Smukłe, wytatuowane palce elfa co rusz skubały różowy obłoczek waty cukrowej. Saszka mógł sobie nie znosić schabowych ile chciał, ale na jakość waty cukrowej nie miał co narzekać, była perfekcyjna: słodka niemal do porzygu i oblepiała wszystko, czego dotknęła. Z innych festynowych atrakcji elf zdążył się napalić jeszcze na świeżo prażony popkorn i smażone kiełbaski podawane na ogromnych pajdach świeżo pieczonego chleba. Słone przekąski zostawił sobie jednak na później. Był też pewien, że nie odpuści sobie kupienia uroczej maskotki zarumienionego kotlecika schabowego.
Przełknąwszy ostatni kęs różowej chmurki nieopatrznie wdepnął do namiotu pani Krysi, święcie przekonany, że gdzieś tutaj musi znajdować się sanitariat, w którym będzie mógł umyć lepkie od waty cukrowej ręce.
O, jakże się, naiwny, przeliczył!
Wściekła zusowska walkiria wręczyła mu w upaćkane ręce świstek. Saszka patrzył na nią chwilę z niezrozumieniem wypisanym na ślicznej elfickiej buzi.
- Wypełni i odda - warknęła usłużnie pani Krysia.
Saszka pomyślał z niejakim uznaniem, że to w zasadzie całkiem słuszna polityka, żeby najpierw wypełnić podanie o pójście do toalety, zanim się tam pójdzie, przynajmniej zapewni to jaki taki porządek. Bóg jeden wiedział, jakie kolejki potrafiły bywać do łazienki na takich imprezach.
Przebiegł wzrokiem druk formularza B. 14 i mina zupełnie mu zrzedła.
- Ale, proszę pani, ja tylko chciałem...  :foka: - zaczął grzecznie.
- WYPEŁNI I ODDA - obojętnie ryknęła z ogromną pogardą wściekła walkiria. ZUS tylko jeden wiedział, jak urzędniczki były w stanie wykrzesać z siebie tyle emocji w beznamiętnym krzyku. Może były do tego jakieś specjalne szkolenia.
Jeśli były, to Saszka bardzo chciałby w jakimś uczestniczyć i przekonać się, czy on też by umiał mówić po urzędniczemu. W gruncie rzeczy bardzo mu to imponowało.
Utemperowany nieznoszącym sprzeciwu wystąpieniem pani Krysi, posłusznie wypełnił druczek, zapisując się tylko na bicie schabowych. Jeść ich z pewnością nie zamierzał.
- EKHM - chrząknęła z niesmakiem pani Krysia, wpatrując się na plamy po wacie cukrowej zostawione na formularzu. Palcem z paznokciem pokrytym czerwonym lakierem stukała w jedną z rubryczek na papierku. - Taki ładny chłoptaś, buzia taka, że hej, i postawny taki, że nic tylko do wojska, a na konkurs nie idzie? - powiedziała ze słyszalną w głosie dezaprobatą. - I jeszcze plamy zostawił - dodała z wyraźnym wyrzutem. - Wypełni tu jeszcze i może iść - poinstruowała.
Cóż miał innego Saszka zrobić?
Wypełnił. Zapisując się jeszcze na konkurs na Pana Schabowego. Po czym skorzystał z prawa łaski i zdezerterował z namiotu.

Gość
Duża scena Empty

PisanieTemat: Re: Duża scena   Duża scena EmptyNie Gru 02, 2018 12:51 am

Odkąd wyprowadził się z domu rodzinnego, Mikołaj jakoś nie potrafił wypośrodkować sobie czasu na bycie samotnym i na spotkania towarzyskie: albo siedział zamknięty w pokoju, który udostępnił mu jeden z koleżków, albo spędzał z ferajną cały dzień i część nocy. Jak będzie teraz? Cóż, zapowiadało się, że pójdzie w tango, w końcu to dziś wszyscy bili się w pierś, a potem w kotleta. Albo odwrotnie. Tak czy siak, mieli jedzenie i piwo, czego więcej mu trzeba było?
Kobiety. I oto taka się znalazła, dawna (żeby nie powiedzieć stara) znajoma. Chciała brać udział w Dniu Kotleta Schabowego już od paru lat, ale zawsze pracowała i omijało ją najlepsze... aż do tego roku. Uzgodnili z Mikołajem, że pójdą, spotkali się przy wejściu, zapisali na konkursy, a potem poszli obejrzeć rozpoczęcie. Byłoby cudownie, gdyby nie ta muzyka, ale cóż poradzić. Stef koneserem nie był, dźwięków mniej łapie, bo uszy ma małe, a w razie potrzeby zasłoni je sobie włosami i wytrzyma. Ważne, że jego znajoma tupie do rytmu i się uśmiecha, przed chwilą złapała go nawet pod ramię. Półelfowi przeszło przez myśl, że podstarzała panna robi to tylko dlatego, żeby pokazać, że nie przyszła sama i nagle poczuł falę obrzydzenia. Szlag... O, a jak jesteśmy przy temacie niesmaku, ciekawe czy będą na tej imprezie jacyś wojskowi. Na razie nie widział nikogo, kto jakoś by się wyróżniał, lecz po prawdzie też nie rozglądał się i nie szukał. Tak tylko pomyślał, że może to dobra, luźna okazja aby... chwila, co?
Wysłuchał przemówienia jakiegoś ważniaka, które natchnęło go do przypomnienia sobie, na jakie konkurencje on się właściwie zapisał. I stało się. Olśniło go. Wybór Pani i Pana Schabowego wcale nie było wybieraniem najładniejszego Schabosza i Schaboszczycy, jak do tej pory myślał, tylko kogoś spośród zebranego tu motłochu. O, nie... co za szajs! Musi się z tego jakoś wyłgać.
Przepraszam na chwilę – rzucił do Zuzi, swojej towarzyszki i ruszył w stronę namiotu z tamtą zagubioną trolicą, która zamiast mostu pilnowała formularzy zgłoszeniowych.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Duża scena Empty

PisanieTemat: Re: Duża scena   Duża scena EmptyWto Gru 04, 2018 6:18 pm

Dał się wyciągnąć i już uznawał to za błąd. Czułby się o wiele lepiej, oglądając te mięsne zmagania z dystansu. Zwłaszcza że sam niekoniecznie przepadał za jedzeniem wieprzowiny czy w gruncie rzeczy... jakiekolwiek produktu pochodzenia zwierzęcego i z reguły zmuszał się do tego w koszarach, bo tam na stołówce każdy miał srogo wyjebane na to, jak żywisz się w cywilu. W wojsku każdy dostaje dokładnie to samo.
Przewrócił oczami, patrząc na panią Krysię pod namiotem i skrzyżował ręce na piersi, by ostatecznie swój wzrok skierować w drugą stronę. Pf. Też coś. Jedynie nieco skrzywił się na to nazywanie go chuderlawym, niemniej... cóż. Żadnej większej reakcji.
- Niezmiernie. Skaczę ze szczęścia - parsknął, przewracając oczami. - Przynajmniej nie będę musiał tego jeść.
Biedna Wanda zmuszona... chwile.
- Biedna Wanda zmuszona do pokręcenia biodrami na scenie - rzucił kpiąco i absolutnie pobłażliwie. - Straszny tu tłok.
Burkot, burkot. Bo on przecież tłumów nie lubił. Ludzi też nie bardzo. Ale przynajmniej dotarli do budki z zimnym piwem, więc można było uznać to za jedyny plus całej tej sytuacji.

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Duża scena Empty

PisanieTemat: Re: Duża scena   Duża scena EmptySro Sty 09, 2019 5:52 pm

Na scenie pojawił się ubrany na biało kucharz i przedstawił się jako Szef Kuchni Zapiecka. Publiczność powitała kucharzy wielkimi owacjami i rozpoczął się koncert. Wtedy kilka rzeczy zdarzyło się jednocześnie.

Hania
Panna Zapolska była otoczona ludźmi ze wszystkich stron. Ludzie zaczęli wiwatować i krzyczeć, gdy kucharze rozpoczęli swój wspaniały występ, niektórzy śpiewać razem z nimi, inni jeszcze tańczyć. W tym całym zgiełku kilka osób przeciskało się przez tłum i potrącało Hanie ramieniem. Pewnie nawet by się nie zorientowała, że dookoła niej dzieje się cokolwiek złego, gdyby nie to, że została lekko popchnięta przez przechodnia.
Niewysoki mężczyzna stojący tuż obok pisnął niczym przeraźliwa mysz - Hania nastąpiła go obcasem - i wystraszył złodzieja, który próbował pannie Zapolskiej zwyczajnie i po ludzku torebkę zapierdolić. Warknął, szarpnął i zaczął uciekać, przepychając się przez tłum.
Z torebką w ręku, przykro mi.

Proch
- Tam jest, ty weź spytaj...
To były pierwsze słowa, które Proch usłyszał od dwóch policjantów, którzy zerkali na niego trochę skrępowani. Jeden z nich - z obfitym wąsem jako cechą charakterystyczną - odchrząknął i ostatecznie zdecydował się na to, aby podejść.
Obaj funkcjonariusze wyglądali na trochę skonfundowanych i zdecydowanie przyciśniętych do ściany. Wąsacz wyprostował się i skinął głową.
- Pan porucznik Prochowski, zgadza się? - spytał chyba tylko i wyłącznie dla formalności. - Mamy pewien problem i, będę szczery, przydałby się taki no. Detektyw, hehe.

Saszka
Biedny elf. Ofukany przez panią Krysię z namiotu i zmuszony do zapisywania się na mnóstwo konkurencji i dziwnych rzeczy, kurde blaszka. A to wcale nie był koniec. Bo ledwo wyszedł, ledwo opuścił ten przeklęty namiot, to od razu poczuł szarpnięcie na swojej lewej nodze. Jakieś dziecko ewidentnie złapało go za nogawkę brudnymi od waty cukrowej paluszkami.
Błagalna mina, wielkie niebieskie oczy ośmioletniej umorusanej dziewczynki.
- Panie Elfie, znajdzie pan moją mamę? Zgubiłam się.
Łezki w oczach.

Mikołaj
Półelf z kolei poczuł w pewnym momencie większy ciężar w swojej kieszeni. Gdyby się rozejrzał, dookoła siebie i tak nie zobaczyłby nikogo niezwykłego czy znajomego. Każdy zajmował się tylko i wyłącznie sobą.
A gdy sprawdził, co takiego obciążyło mu kieszeń, znalazł tam nieduży kamyk owinięty kartką i gumką recepturką. Była to mała wiadomość, na której ktoś nabazgrał kilka słów "przy magazynie. już".

Han'lynn Zapolska
Han'lynn Zapolska
Duża scena Empty

PisanieTemat: Re: Duża scena   Duża scena EmptyCzw Sty 10, 2019 11:58 am

Hania nie była w stanie zrozumieć ludzi, którzy celowo zaburzali patriosferę przez kradzieże, napady i tego typu rzeczy. Ostatnimi czasy zdarzało się jej to nader często, co zdecydowanie się jej nie podobało… Jakiegoś pecha chyba miała.
Zapolska próbowała się wydostać z tłumu, będąc ściśniętą niczym sardynka w puszcze raczej się jej nie uśmiechało. Oczywiście, pilnowała torebki. No ale w takim tłumie nie wszystko jest możliwe. I gdyby nie to, że kogoś nadepnęła (nawet powiedziała „przepraszam”) to pewnie to skończyłoby się inaczej.
– ZŁODZIEJ! – krzyknęła za facetem, który porwał jej torebkę i od razu ruszyła za nim. Jako oficer wojska polskiego miała niezwykłą kondycję i nawet buty na obcasie jej nie przeszkodzą w złapaniu tego łobuza. Jak będzie trzeba to je i z nóg zrzuci, byle tylko go dogonić. Plan miała prosty – chwycić za fraki (kurtkę, płaszcz czy co tam miał) i powalić na ziemię przy pomocy prześwietlenia. Średnio ją interesowało, co ten rzezimieszek skrywa w środku (choć pewnie ucieszyłaby się, jakby zobaczyła u niego jakieś paskudztwo), tu chodziło o ten usypiający aspekt zaklęcia. Nie zamierzała jedynie polegać na magii, w razie czego spróbuje sprowadzić faceta do parteru, próbując podciąć mu nogi.
Swoją drogą, nawet jakby chciał się pozbyć wierzchniego odzienia, to nie będzie to takie łatwe, bo trzymał w ręku jej torebkę. Dosyć dużą. I wypchaną niemal po brzegi, więc przez rękaw mu nie przejdzie.

Gość
Duża scena Empty

PisanieTemat: Re: Duża scena   Duża scena EmptyCzw Sty 10, 2019 4:15 pm

Witomysł podzielił się z żoną informacją o wzięciu udziału w konkurencji bicia kotleta schabowego. Takie zabawy były zupełnie nie w jego stylu, lecz szczypta spontaniczności jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Mężczyzna zamierzał wraz z rodziną pokrążyć na terenie imprezy, aby zabić czas do rozpoczęcia konkursu schabowego. Cóż, okazało się, że nie tylko Proch okazał się być spontanicznym człowiekiem.
Jeszcze przed chwilą w spojrzeniu Prochowskiego iskrzyły płomyczki entuzjazmu i zadowolenia z życia. W końcu mógł odpocząć od służby, zasmakować mniej stresującego życia, zabawić się z rodzinką. Jednak z życia to było kawał skurwysyństwa, bo podsyła swoich wąsatych przydupasów, którzy ewidentnie istnieją tylko po to, żeby rozwalać na pysk plany ludzi.
Witomysł ponownie stał się facetem z grobowym humorem, pragmatycznie patrzącym na świat i na funkcjonariusza z nieukrywaną pogardą. Detektyw wysłuchał - w jego mniemaniu - cwaniackiej gadki gościa. Śmieszek kończący zdanie policjanta sprawił, że porucznik poczuł do niego obrzydzenie. Żołnierz zapił to tanim piwem, które trzymał w łapie.
- Zlecenie prywatne? Zatem przydałyby mi się takie no. Środki - zaczął sarkastycznym tonem. - Dwieście pięćdziesiąt złotych za ekspertyzę w sprawie, a potem zobaczymy.

Gość
Duża scena Empty

PisanieTemat: Re: Duża scena   Duża scena EmptyPon Sty 21, 2019 10:21 pm

Kurna, chciał zaszpanować loszce, a wpakował się w jakieś kotletowe gunwo. Miss i mister kotleta... kto na to wpadł!? Przecież to chore! Stefowi wpadło do głowy, że mógłby obwiesić się kotletami, po prostu przyszyć je sobie do jakiegoś starego dresu... Albo wziąć takiego jednego, oczywiście dużego, bardzo dużego, i użyć jako adamowego listka, do przykrycia tego, co wypada przykryć będąc na scenie przed połową rządnego mięsa miasta.
Takie myśli zaprzątały jego głowę, kiedy szedł wycofać swoją kandydaturę, kiedy nagle poczuł gmeranie w kieszeni. Odwrócił się gwałtownie gotów sprać złodziejaszkowi twarz na kwaśnego schabowego, ale... komu? Niby było tu parę osób, a nikt nie wyglądał na podejrzanego. I właśnie to było podejrzane. No i ciężar został, a półelf sądził, że to chwilowe wrażenie powodowane przez nieumiejętnie włożoną grabę. Sam sięgnął ostrożnie do wnętrza kieszeni, spodziewał się zgniłego pomidora, a nie jakiegoś kamienia. Jeszcze nie czytał przyczepionej karteczki, tylko podniósł spojrzenie i znów się rozejrzał, tym razem w poszukiwaniu kogoś, kto stara się stąd ulotnić w podejrzanie szybkom tempie. Ktoś ucieka? Nikt? Dziwne... Nie pozostało mu nic innego jak odczytanie notki.

ZT


Ostatnio zmieniony przez Mikołaj K. Stefczyński dnia Wto Sty 22, 2019 12:54 am, w całości zmieniany 1 raz

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Duża scena Empty

PisanieTemat: Re: Duża scena   Duża scena EmptyPon Sty 21, 2019 10:35 pm

Z satysfakcją przyglądała się niepocieszonej minie Kostka, zwłaszcza, gdy wyraźnie był zażenowany panią Krysią i jej marną aprobatą jego muskulatury. Zdecydowanie nie umknęło to uwadze dziewczyny, ale zdecydowała się to wyciągnąć nieco później, niż tutaj zaraz pod namiotem, ale jakoś nie zamierzał mu ot tak odpuścić. Co prawda w jej intencji nie leżało dokuczanie młodszemu koledze, który być może był nieco zbyt młody jak na jej gust i preferowała dojrzalszych osobników, ale poza tym nie uważała, żeby Konstantemu czegokolwiek brakowało.
- Dwa piwa. Ciemne i jasne. Lane. - nie pozwoliła mu zapłacić. Raczej z tego względu, że to jej udało się jako pierwszej dotrzeć do budki okupowanej przez liczną grupkę uczestników festiwalu. Dlatego zdecydowała się uratować w ten sposób swojego towarzysza i nim ten zdążył cokolwiek narzekać wcisnęła mu w dłonie plastikowy kubek ze złotym napojem.
- Chodź, usiądziemy gdzieś, gdzie jest w miarę spokojnie. - W pierwszej chwili trochę nie wiedziała gdzie powinna skierować kroki, ale skoro już zdecydowała się być przewodnikiem tej wycieczki, to niewiele myśląc wskazała jakiś kierunek i ruszyła tam. Niestety musieli dość sporo przejść, jeżeli zależało im na odrobinie prywatności i ciszy, ale dzięki temu trafili na ławeczkę okoloną krzaczkami i świętym spokojem. Głośna muzyka jedynie mrukliwie sączyła się w ich kierunku przeplatana niezidentyfikowanymi okrzykami ludzi na festiwalu.
- No więc... - jej pewność siebie nagle jakby zmalała, gdy wyciągnęła rękę w stronę mężczyzny. Najpierw wzięła spory łyk ciemnego napoju i odstawiła kubek obok siebie. Odwróciła się w stronę Kostka i pogładziła go czule po klatce piersiowej. - Naprawdę zmężniałeś od naszego ostatniego spotkania. - patrzyła mu długą chwilę w oczy, po czym dotarło do niej, że chyba jednak nie ujęła tego tak jak chciała, a przynajmniej nie zabrzmiało to tak nonszalancko jak chciała.
- W mojej głowie brzmiało to lepiej. - wymruczała ledwie słyszalnie i straszliwie się rumieniąc wróciła do picia zimnego piwa. Miała nadzieję, że jak zatka się alkoholem, to Kostek puści tę głupotę mimo uszu i uzna, że Wanda rzuciła naprawdę kiepskim żartem.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Duża scena Empty

PisanieTemat: Re: Duża scena   Duża scena EmptyWto Sty 22, 2019 4:44 pm

Był przecież dorosłym mężczyzną. Dorosłym. Żadnym tam chłopcem o miernej posturze. Mało tego - należał do elitarnego grona oficerów Jednostki Specjalnej, zabójczo sprawnym i niebezpiecznym, lecz takie detale na pewno nie zrobiłyby na Pani Krysi najmniejszego wrażenia, skoro już na samym wstępie podsumowała go określeniem "miernoty".
Niemniej Konstanty nie byłby sobą, gdyby wdawał się w zbędną pyskówkę z kimkolwiek i to z powodu takiej niewątpliwej błahostki. Dodatkowo niemającej żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości, cholera jasna. Pf. Też coś.
Skinął jedynie głową, zaciskając palce na zimnym plastiku. Nie protestował, nie odezwał się słowem, po prostu ruszył za Wandą. Czasem czuł się przez nią jak mały chłopiec, który chodzi krok w krok za starszą siostrą. Prowadzała go za rączkę, kupowała piwo, broniła przed okropnymi Paniami Krysiami. Brakowało tylko tego, by zaczęła grozić palcem kolegom z jednostki, którzy robili sobie z niego żarty. Zupełnie tak, jakby faktycznie potrzebował opieki.
Muzyka nie raniła już uszu, zrobiło się luźniej, spokojniej, więc i sam Kostek odetchnął z czymś na wzór ulgi. Festiwale pełne ludzi nie były jego ulubionymi miejscami w tym uniwersum. Zdecydowanie. Usiadł na ławeczce i najpierw podjął się spróbowania piwa. I to był błąd. Napój bogów stanął mu gardle na moment i się biedne dziecko zakrztusiło. Winowajcą był zarówno i ten dotyk, i sam komentarz. Zmężniał. Oczywiście, że tak. Lecz teraz zanosił się kaszlem, zasłaniając usta przedramieniem i odwracając się w drugą stronę. Piwo odstawił w tak zwanym międzyczasie na ławkę.
Chciał parsknąć krótkim śmiechem, a parsknął solidnym kaszlem, bo się piwem niczym ostatnia sierota zachłysnął i w jednej krótkiej chwili poczuł się naprawdę żałośnie. Bo niby jakim cudem - przez takie incydenty chociażby - Wanda miałaby go traktować jak kogoś równego sobie? No litości.
W końcu złapał oddech, zakaszlał jeszcze raz i pokręcił powoli głową.
- Ty też. - Głębszy wdech, krótki kaszel. - Zmężniałaś. Przepraszam.
Nawet na nią spojrzał, więc przegapił ten z pewnością wart zapamiętania widok, jakim były rumieńce na policzkach pani major Wilczyńskiej. Po prostu... cóż. Nie tylko Wanda miewała problemy z zachowaniem pełnym buńczucznej nonszalancji w tamtej konkretnej chwili.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Duża scena Empty

PisanieTemat: Re: Duża scena   Duża scena EmptyWto Sty 22, 2019 6:59 pm

- Wiesz... – zaczęła niepewnie, bo jeszcze do tej pory nie zdarzyło jej się zachowywać w taki sposób wobec faceta – jak cnotliwa dziewica, która po raz pierwszy rozmawia z obiektem swoich westchnień i na każde słowo się rumieni.
Wanda była silną, zdecydowaną i pewną siebie kobietą, która doskonale zdawała sobie sprawę ze swojej atrakcyjności. Potrafiła stracić głowę przez swój kompleks tatusia dla jakiegoś nieprzyzwoicie starszego faceta od siebie, ale wtedy wiedziała jak się zachowywać i wykorzystać wszystkie swoje atuty. A teraz? Głupiała.
- W normalnych warunkach, to dla kobiety prawie jak obelga. – wszakże kobiecie się mówiło, że wypiękniała, że nie zmieniła się przez te wszystkie lata, że dojrzała jak najlepsze wino i tym podobne. Ale nie, że zmężniała! To było zarezerwowane dla płci męskiej. Zasadniczo jej to nie przeszkadzało, nawet uśmiechnęła się kątem ust, gdy to powiedział, ale ona w żadnym wypadku nie była dobrym wzorem do naśladowania. W końcu nijak wpisywała się w ramy postępowania typowej kobiety w obecnym społeczeństwie i prędzej uchodziła za zbyt wyzwoloną zimną sukę. Jakby tego było mało, nierzadko po cichu nazywano ją feministką, co przy obecnych rządach i stabilnym patriarchacie, było niemożliwą do zaakceptowania obelgą.
- Wiem, że nie muszę Cię bronić ani nic. – powiedziała wreszcie, chociaż dalej nie mogła zebrać własnych myśli i skierować ich na właściwe tory. Miała totalny chaos w głowie i zbyt wiele kwestii przeplatało się między sobą. Trudno było w tej chwili zapanować nad takim rozpierdolem.
Spojrzała ukradkiem w dół, a gdy zlokalizowała interesujący ją cel, to ze snajperską precyzją, bez patrzenia, nakryła dłoń Kostka swoją.
- Po prostu nie umiem stać spokojnie, gdy ktoś obraża osoby, na których mi zależy. – i nie ważny był tak krótki czas ich znajomości. Miała to do siebie, że jeżeli z kimś poczuła więź, choćby po jednym dniu, to byłaby w stanie zaryzykować dla niego swoje życie. Bo tak już miała, że jak czuła się swobodnie, bezpiecznie i komfortowo w towarzystwie człowieka sobie nieznajomego, ale z myślą: „hej, ale dziwnie, to tak jakbyśmy się znali całe życie a nie godzinę!”, to się momentalnie przywiązywała i angażowała całą sobą. Tak jak teraz. Wreszcie podniosła wzrok w stronę swojego towarzysza, przeszywając go cholernie pewnym siebie spojrzeniem, które mówiło, że Wanda już nie jest tą cnotliwą dziewczynką i Kostek powinien szybko zweryfikować swoje intencje, jeżeli nie chce być pożarty przez tę doświadczoną kobietę.
- Nie przepraszaj. I dzięki. Lubię komplementy. Zwłaszcza jak nie są pustymi frazesami.

Mistrz Gry
Mistrz Gry
Duża scena Empty

PisanieTemat: Re: Duża scena   Duża scena EmptyPon Sty 28, 2019 10:49 am

Hania
Ludzie dookoła porucznik Zapolskiej zareagowali dokładnie tak, jak powinni - zaczęli rozglądać się trochę przestraszeni i zaintrygowani jednocześnie. Problemem była kocia muzyka kucharzy restauracji Zapiecek, którzy skutecznie zagłuszali wszelkie wrzaski, więc Hania została usłyszana jedynie przez ludzi niedaleko siebie, a ci mieli złodzieja poza zasięgiem rąk.
Mężczyzna był szczupły, zwinny. Lawirował między ludźmi, jakby był absolutnie do tego stworzony i oddalał się powoli od Hani. Ludzie wprawdzie schodzili jej z drogi, lecz nie dość szybko i skutecznie.
I, co ciekawe, magia nie zadziałała, jeśli Hania próbowała jej użyć.
A złodziej w końcu wybiegł z tłumu i skręcił w jedną z uliczek.

>zt dla Hani<

Proch
Nie każdemu dane było cieszyć się festiwalem, muzyką. Nie każdy miał prawo do spędzania czasu z rodziną, niektórzy zwyczajnie mieli pecha i wszystko - absolutnie wszystko - im przeszkadzało. Porucznik Prochowski przekonał się o tym na własnej skórze, gdy dwóch nieszczęsnych policjantów zajęło mu czas.
- A... aha - wydukał wąsaty policjant i spojrzał z rozpaczą na kompana. - Ale to sprawa państwowa jest, panie porucznik - ponownie skupił spojrzenie na detektywie, a drugi funkcjonariusz żarliwie pokiwał głową, miętoląc lewy mankiet. Nerwowo. - Bo, widzi pan, bez tego to cały festiwal szlag trafi.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Duża scena Empty

PisanieTemat: Re: Duża scena   Duża scena EmptyWto Cze 04, 2019 9:50 am

- To nie są... normalne warunki, jak sądzę - powiedział powoli, trochę ważąc słowa. Ani warunki nie były normalne, ani Wanda nie była zupełnie zwyczajną kobietą. Typową. Nie taką, jakie zazwyczaj spotykano na ulicy. Pewnie dlatego pokusił się o powiedzenie czegoś takiego, nawet jeśli już kilka sekund później po części tego żałował i mentalnie wzdychał ciężko nad swoją miejscową głupotą w towarzystwie Wilczyńskiej.
Bo z jakiegoś względu i powodów kompletnie niezrozumiałych, zbieranie myśli w logiczną całość, gdy była u jego boku, stawało się rzeczą znacznie trudniejszą niż cokolwiek innego. Tak łatwo go rozpraszała, zbijała z pantałyku. To wydawało mu się aż śmieszne, z jaką łatwością gubił przy niej wątek i zapominał, co właściwie chciał powiedzieć, jak i dlaczego.
Ugh.
Chciał odpowiedzieć. Naprawdę chciał! Właściwie miał nawet uformowaną odpowiedź, już niemal otworzył usta, ale...
Ale.
Zawsze musi być ale.
Najpierw usłyszeli krzyk. Niedaleko.
-... rdolę! Rzuć... spierdalaj!
I już chwilę później z krzaków wypadł człowiek. Dresiarz. Wielki, łysy, paskudny. Który uciekał z przerażeniem i paniką, jak najdalej i jak najszybciej.

Sponsored content
Duża scena Empty

PisanieTemat: Re: Duża scena   Duża scena Empty


 
Duża scena
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Skocz do: