Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyPią Maj 12, 2023 2:36 pm

- Po prostu chciałem być blisko - po prostu, zwyczajnie. Mieć Wandę w zasięgu wzroku i słuchu, móc z nią rozmawiać i delektować jej towarzystwem. - Naprawdę aż tak było to widać? - zapytał jeszcze, wciąż potrafiąc się temu dziwić. Cała Polska przecież wiedziała, żołnierze potrafili plotkować znacznie zręczniej i szybciej niż niejedna prawdziwa gosposia z centrum Warszawy. Konstanty też resztą wiedział, że plotki rozchodzą się szybko, słyszał również te na swój temat, ale naiwnie wierzył, że tylko Wanda spośród wszystkich ludzi w jak kraj długi i szeroki ich nie słyszała. - Z tego co pamiętam, to tylko raz miałem z czego się wycofać. W moim mniemaniu. - Nie zamierzał prostować tak długo, póki Wanda nie zamierzała go o to pytać. Nie był pewien, czy już wtedy zwróciła na to uwagę, więc traktował to jako swój własny mały wstydliwy sekret.
Kompromis, tak. Rozmawiali o nim wcześniej, tyle że nadal nie był pewien, jak miałby wyglądać. I tu już nawet nie chodziło o kwestie techniczne. Dlatego zawahał się na moment i utkwił na chwilę wzrok przed sobą, spojrzał na kubek z kawą. Kawa, właśnie, idealna zasłona, aby nie musieć patrzeć Wandzie w oczy przez moment! Podniósł się powoli z kanapy.
- Wiem. Tylko nie jestem pewien, czy mogę iść z tobą na kompromis w tej kwestii - powiedział najpierw, idąc w stronę blatu. Wziął kubek w dłoń i oparł się tyłem o szafkę, zamykając oczy i unosząc naczynie do ust, jakby delektując się zapachem kawy. Ot co, przykrywka. - Mam obawy, że tak naprawdę to zero jedynkowa sytuacja i że to ja nie będę potrafił się powstrzymać. Nie masz pojęcia, jak bardzo na mnie działa twoja bliskość - i po tych słowach napił się kawy, żeby móc się po tym - w jego mniemaniu jakże krępującym - wyznaniu schować za tym marnym ceramicznym kubkiem schować.
Przecież niemal do szczętu stracił rozum, gdy kilkanaście chwil wcześniej leżeli na kanapie, gdy Wanda tylko się z nim droczyła. Jej miękki dotyk, zapach, widok, to wszystko było dla niego za wiele. A przecież nie zbliżyli się nawet do tego, co dla Wilczyńskiej mogło być potencjalnym kompromisem.
- Oczywiście, że nie musisz - nic nie musiała, prośba. - Wolałbym, żebyś czuła się komfortowo przynajmniej w kwestii ubioru, bo pewnie cała reszta już taka nie będzie - zaśmiał się po tych słowach naprawdę szczerze rozbawiony podobną wizją. - I zrobimy to w moim stylu tylko raz. Obiecuję. Chyba że jednak Ci się podoba ten splendor.
Chociaż śmiał w to powątpiewać. To co con osobiście uważał za te gesty skrajnie piękne, poetyckie i romantyczne, mogło być odbierane przez niektórych jako przesada albo nawet kicz. W tej kwestii przecież też nie należało przesadzać.
- Jak? - zapytał na koniec, pomijając ten przytyk o kwiatuszku, którym zresztą jeszcze wtedy był. Teraz zresztą też, ale ktoś postanowił tę śliczną stokrotkę ubrać w zbroję z mithirilu.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyPią Maj 12, 2023 3:40 pm

Dała Kostkowi tę przestrzeń, a tak naprawdę to po prostu bardzo jej się nie chciało wstawać z kanapy. Całkiem przyjemnie się leżało z podciągniętymi nogami w kolanach. Ręce już ściągnęła z twarzy i pozwoliła im opaść tuż przy jej głowie.
- Czy było widać... – zamyśliła się na dłuższą chwilę. - No było, już nie wspomnę o tych wszystkich fantastycznych plotkach, wiesz jak to jest w wojsku. Żołnierze widzą wszystko. nie żeby mi to przeszkadzało, ale poza twoim zachowaniem, to faktycznie mogłam się jako tako utwierdzić dzięki całemu wojsku. – i to był jeden z minusów ich zawodu, niestety, ale prawie nie dało się uniknąć gadania po katach. Szła o zakład, że nawet gdyby nic między nimi nie było, ale po prostu by się dogadywali, to wciąż plotki, by krążyły. No bo ona była babą, a on facetem, NO TO WIADOMO, że w tej konfiguracji to może chodzić tylko o jedno. Z resztą żołnierze musieli jakoś sobie umilać swój niekoniecznie fantastyczny żywot, to mieli jakąś rozrywkę w postaci Konstantego, który nie dość, że miał piętno syna Hetmana, to jeszcze wybrał sobie na obiekt westchnień TĘ legendarną Wilczyńską. Nic tylko przesrane.
Wanda również milczała, gdy mężczyzna przytoczył tę niekomfortową kwestię celibatu, więc milczeli razem, kontemplując jak wielkie gówno się wspólnie wpakowali.
- Na froncie nie będziesz miał takich rozterek, przynajmniej tyle. – oczywiście, że to nie rozwiązywało problemu, ale chociaż wtedy mógł odetchnąć, skupić się na robocie, myśleć faktycznie mózgiem a nie innymi częściami ciała...- Możemy też szybko wziąć ślub. – rzuciła to oczywiście jako żart, bo wcale jej się nie spieszyło i nie zamierzała również popędzać Kostka, chociaż zaraz sobie pomyślała, że przy jego tempie, to może faktycznie powinna ustanowić jakiś deadline. Poderwała się na chwilę do siadu, by spojrzeć na niego intensywnie, nawet jak unikał jej wzroku, to świdrowała go nim, aż wreszcie na nią spojrzał.
- Ale nie będę czekać dziesięć lat aż się ogarniesz ze ślubem. Tak tylko mówię, że kompromisy kompromisami, ale nie chcę uschnąć w celibacie przez kolejne kilka lat. Także przemyśl to sobie i wprowadź poprawki do naszego planu ślubnego. – to ostatnie oczywiście dodała ze śmiechem i ponownie opadła na miękką kanapę.
- Nie chcę byś się musiał powstrzymywać z tym co chciałbyś robić. Nie powiedziałam, że cała idea twojej wizji randki mi się nie podoba, po prostu nie jestem przyzwyczajona do sukienek i czuję się w nich jak idiotka. – zawsze robiło jej się trochę przykro jak Konstanty chciał się doginać do rzekomych jej wyborów, że wystarczy mu tylko jedna randka, a potem nie będzie jej męczył. - Ja po prostu chcę z tobą spędzać czas i nie ważne czy będziesz mnie zasypywał różami, czytał mi poezję, czy wypijemy piwo w jakiejś budzie w centrum Warszawy. Jak coś jest dla Ciebie ważne, to dla mnie też jest i będę to cenić, nawet jak tego nie rozumiem. Tak jak twoje listy z wierszami. Kiedyś będziesz mi je tłumaczył na język ludzki, bym zrozumiała co mi chciałeś przekazać, nawet jakbyś miał się przy tym cały czerwienić. – oj chciałaby zobaczyć zarumienionego El-Galada, choć lepiej jakby było to po ślubie, bo nie była pewna czy udałoby się jej powstrzymać przed rzuceniem i zjedzeniem go w całości.
- Hmmm...pewnie pojechalibyśmy na konną wycieczkę w moje ulubione miejsce pod Warszawą. Jest takie małe jeziorko na skraju lasu brzozowego, na brzegu rośnie stary dąb, latem można schłodzić się w wodzie, zimą jeździć na łyżwach, a wiosną i jesienią podziwiać rozmaite barwy natury. To takie moje małe sanktuarium jak mnie wkurzą w wojsku i mam ochotę ich wszystkich pozabijać.


Ostatnio zmieniony przez Wanda Wilczyńska dnia Pią Maj 12, 2023 9:51 pm, w całości zmieniany 1 raz

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyPią Maj 12, 2023 4:24 pm

Zawsze występował element plotek - w każdym jednym środowisku - ale na jednostkach po prostu nie było zbyt wiele innych atrakcji. Żołnierze więc w wolnych chwilach grywali w karty i rozmawiali o osobach, o których coś słyszeli, a ani Kostek ani Wanda anonimowymi i przypadkowymi żołnierzami nie byli, a o takich mówi się przecież zawsze najciekawiej i najwięcej.
Westchnąć więc mógł tylko na podsumowanie. Chyba wolał nie mieć tej świadomości, że i Wanda wiedziała, czemu się tak kręcił ciągle i ciągle.
Za to na kolejne żarty Wandy i przytyki odnośnie ślubu, uniósł lekko brwi. Splótł obie dłonie na kubku z jeszcze ciepłą kawą. Wcale już nie uciekał od niej spojrzeniem, przecież wyrzucił z siebie już to, co go wewnętrznie krępowało: czyli niepewność co do samego siebie. Bo naprawdę powątpiewał, że byłby w stanie być tak blisko Wandy no i... no i zwyczajnie nie ulec. Jej, samemu sobie. Wtedy wydawałoby mu się to absolutnie naturalne, że nic normalniejszego na świecie nie ma.
- Mógłbym Cię poślubić choćby jutro - odparł absolutnie i śmiertelnie poważnie. Jakby wspomniał właśnie o rzeczy dotyczącej życia lub śmierci jednego z nich. Wszak dla niego to było naprawdę banalnie proste. - Ale najpierw musisz przejść przez swoją męczeńską terapię.
Przecież powiedział jej to dobitnie jeszcze na początku. Najpierw Wanda i jej terapia, jej zadbanie o swój własny stan, a później cokolwiek innego. Żeby sama siebie utwierdziła w przekonaniu, że to było coś czego rzeczywiście chciała, że nie było to mimo wszystko dyktowane chwilą.
- Zawsze wyglądasz zjawiskowo - powiedział spokojnie Kostek i ponownie napił się kawy. W sukience czy w dresach, jemu przeważnie dech zapierał jej widok. Nawet mundur nijak nie ujmował jej gracji, a dodawał co najwyżej stanowczych nut do serenady, którą do niego śpiewała swoją obecnością. Ale to był Kostek. - Kiedy naprawdę nie musisz zmuszać się do noszenia sukienek, bo mogę tego oczekiwać. Nie oczekuję, ani trochę - pokręcił szybko głową. - Ale od serenad i kwiatów nie uciekniesz.
Uśmiechnął się lekko na wspomnienie o wierszach. Oczywiście, że je dołączał do listów. Niektóre sam pisał, inne po prostu przeczytał i ujęły go szczerze za serce. A Kostek absolutnie nie krępował się tej swojej strony, bo dla niego poezja była czymś tak szczerym i prostym, że nie miała prawa być krepująca. On nawet wolał do opisywania uczuć ich używać.
- Zależy kiedy. Niektóre po prostu uznawałem za piękne i coś, czym chciałbym się podzielić. Inne przynosiły mi na myśl Ciebie, jeszcze kolejne sam pisałem, a w nich pewnie ubierałem w słowa to, co do Ciebie czuję. W zmyślnych metaforach, żebyś się nie połapała.
Tak jak Wanda wiedziała, że Kostek wiersze miłuje, tak i Kostek wiedział, że Wanda jest z nimi na bakier. Mógłby to nazywać swoją własną przekorą, w wierszach wplatał to, że ją kocha, ale tak żeby nie mogła tego wychwycić wśród mięciutkich i lekkich słów.
- Możemy się tam wybrać tak czy inaczej, kiedy zechcesz - i kiedy oboje będą dostępni i na miejscu, rzecz jasna.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyPią Maj 12, 2023 10:14 pm

- Może nie jutro! – prawie krzyknęła z kanapy. Może i nie chciała czekać dziesięciu lat, ale zdecydowanie było za wcześnie, by organizować ślub na dniach, nie mówiąc już o tym, że najpierw powinni się zaręczyć!
- Pamiętaj, że najpierw powinieneś mi się oświadczyć, a dopiero brać ślub. I czy nie potrzebujesz zgody od ojca? – nie bardzo wiedziała jak to normalnie powinno wyglądać, jedynie z plotek, książek i opowieści, bo w jej dysfunkcyjnej rodzinie nie dość, że się nie rozmawiało o takich rzeczach, to w ogóle się nie rozmawiało. Nawet nie pamiętała kiedy ostatnio kontaktowała się z matką, bo ta żyła w swoim własnym świecie w ogóle nie przejmując się swoją córką.
- Tak, tak, będę grzecznie chodzić do tego nieszczęsnego remoralistyka, aż mi da oficjalny kwit, że jestem zdrowa czy coś. – na samą myśl robiło jej się niedobrze, nie wspominając o tym, ze ponownie musiałaby być w tym samym pomieszczeniu co pan Felicjan, którego od pierwszej chwili znielubiła tak bardzo. Było w nim coś niepokojącego i odrzucającego, na domiar złego był niesamowicie irytujący. Chyba nawet bardziej niż ta banda dzbanów z husarii, którą przyszło jej zawiadywać.
- Tak...tak...możemy, jak się ponownie zobaczymy. A kiedy to nastąpi...No cóż, przypomnij mi lepiej kiedy dokładnie wracasz? Czy to już jutro? Zostaniesz na noc? Obiecałeś. – tylko spróbowałby się wymknąć, to z pewnością znalazłaby coś czym mogłaby go związać, a potem zaciągnąć do sypialni.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyPią Maj 12, 2023 10:44 pm

Pokręci głową rozbawiony.
- Żartuję. To niewykonalne - odpowiedział najpierw, ale poczuł się w obowiązku do sprostowania. - Zdajesz sobie sprawę, że tylko ślub księżniczki Jadwigi mógłby konkurować z moim pod względem patosu? - zapytał absolutnie poważnie.
Był w końcu synem Wielkiego Hetmana Koronnego. Celebrytą na miarę czasów, jak ktoś kiedyś powiedział, jednostką rozpoznawalną i uwielbianą przez tłumy. Dodatkowo podobne wydarzenie nie mogłoby obejść się bez echa, musiałoby zostać nagłośnione, ściągnęłoby ludzi spoza Warszawy, byleby popatrzeć. Święto, u diabła, podnoszące patriosferę, atrakcja i rozrywka dla wielu.
Miesiące katorgi i przygotowań, wielka ceremonia w Bazylice Archikatedralnej, setki zaproszonych gości...
- Mojego? Nie, czemu? - zmarszczył nieco brwi i ponownie napił się kawy. - Musiałbym mieć zgodę tylko Twojego ojca i Twoją.
A to jednak było mało osiągalne, a przynajmniej pierwsza cześć.
Konstanty pokiwał głową najwyraźniej usatysfakcjonowany tą bezpardonową zgodą. Jakkolwiek mało przyjemne potrafiły być sesje, tak pomagały uporać się ze wszystkim. Remoralistycy miewali niewdzięczną pracę, bo często żołnierze traktowali ich jako zło konieczne, ale ich praca była wyjątkowo istotna dla Polski i wojska. Często tylko dzięki ich wysiłkom niektórzy mogli powrócić do służby po traumatycznych wydarzeniach.
- Pojutrze. Jedziemy zabezpieczyć sadzenie dębów i budowę kapliczek - prosta sprawa, prawda? Sprawdzą teren, zabezpieczą i będą nadzorować obrony w razie konieczności, aby nikt nie zakłócał pracy. Spodziewano się oporu, pewnie dlatego ich wysłali oprócz regularnej piechoty. - Obiecałem. Tylko skoczę do domu po kilka rzeczy, dobrze? - Bo przecież bez zgody nie ma wyjścia. Pani major dowodziła tym domem.
No i nim trochę też, jakby nie patrzeć.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyWto Maj 30, 2023 6:43 pm

- Niestety sobie zdaję z tego sprawę, zresztą nie wierzę, by było jakkolwiek spokojnie i kameralnie, pewnie zrobią z tego wielką medialną pompę na całą Polskę, budowanie patriosfery i tak dalej. – na samą myśl bolała ją głowa.
Nie było sensu porównywać się do księżniczki Jadwigi, ale Kostek też nie był przecież byle synem byle wysoko postawionego żołnierza. Nie dość, że syn pierworodny, to jeszcze Wielkiego Hetmana Koronnego, a jakby tego było za mało to tez sobie nie przygruchał pierwszej lepszej dzierlatki, a sama panią major Zastępczynię Dowódcy Husarii. Czasami przeklinała dzień, w którym zdecydowała się przyjąć awans i nowe stanowisko.
- To będzie koszmar. – choć nie zamierzała ulegać niczyjej presji w kwestii tego co na siebie założy podczas tego festiwalu spierdolenia. Biała suknia rzecz jasna musiała być, nie zrobiłaby tego Kostkowi, bo był jedyną osobą, na której opinii jej zależało, cała reszta mogła dać sobie siana.
- Mojego ojca... – powiedziała cicho rozmyślając o Danielu, jak by na to wszystko zareagował, na jej pójście do wojska, wstąpienie do Husarii, zostanie Zastępczynią Dowódcy, a teraz jeszcze to, ślub z synem Hetmana. Czy w ogóle byłby zainteresowany? Czy pamiętałby o swojej córce podczas wielu wypraw do zony, która ewidentnie interesowała go bardziej niż jakakolwiek inna istota. Nawet jej matka nie potrafiła przykuć jego uwagi na dłużej niż kilka miesięcy zauroczenia i żarliwego pożądania. Czasami myślała, że może to i lepiej, że gdzieś zaginał, tak przynajmniej mogła jedynie gdybać, a nie na przykład żywić płomienną nienawiść wymieszaną z żalem, że miał ją gdzieś cały czas szlajając się po zonie.
- I tak nie miałby czasu, gdyby żył. Bez różnicy. – dopiero niedawno zaczęła akceptować jego śmierć czy tam permanentne zaginięcie w odmętach zony. A wraz z tym przyszło bolesne zrozumienie jego osobowości przez co wcale tak bardzo nie pragnęła swojego tatusia obok siebie, bo najprawdopodobniej nie byłby zainteresowany tatusiowaniem.
- Bez sensu. – wcale jej się ta wizja nie podobała, ale czy mogła mu zabronić? Mogła, a Kostek by posłuchał. - Dobrze, ale idę z tobą. – w końcu w związku trzeba było iść na kompromisy, więc skoro i tak musi go wpuścić, to przynajmniej mu potowarzyszy. - Tylko skoczę pod szybki prysznic. – bo jakże inteligentnie jej się przypomniało, że wciąż nosi krwawe ślady na rękach, twarzy i włosach.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptySro Maj 31, 2023 11:42 am

Kostek mógł jedynie uśmiechnąć się trochę przepraszająco – wiedział przecież, jak to jest i jak to będzie. Wiedział, że specjaliści ds. czarobezpieczeństwa będą wiedzieli, w jaki sposób dobrze wykorzystać wieść o ich zaręczynach czy ślubie, w jaki sposób przedstawić te informację i gdzie, jak to umieszczać w mediach, żeby już samymi przygotowaniami zaangażować jak najwięcej ludzi, żeby każdy mógł czuć się zaciekawiony i ożywiony przez to.
- Dokładnie – stwierdził krótko. Wielka impreza, wielka pompa, wielu ludzi. – Zresztą, nie będziemy się tym zajmować.
Patriosferą, rzecz jasna. Nad całą resztą zaś będą już musieli się pochylić w ten czy inny sposób, chociaż Kostek osobiście nie sądził, aby Wanda odnajdywała spokój czy przyjemność w wybieraniu kwiatów, obrusów, dekoracji czy Bóg wie czego jeszcze.
Zaśmiał się – rzeczywiście, koszmar – zasłaniając ten śmiech kubkiem z kawą. Miał plastyczną wyobraźnię, ale ta krytycznie odmawiała mu posłuszeństwa, gdy choćby spróbował sobie to zwizualizować. Wanda w białej długiej sukni? Wanda na, o zgrozo, obcasach? Wanda okraszona wdzięcznym rumieńcem, tak przecież zwykłym u panien młodych, z delikatnym bukietem kwiatów w dłoniach? O ile sam obraz mógł pojawić się w jego myślach, tak za nic w świecie nie był w stanie wpasować w jego kompozycję twarz Wilczyńskiej, była elementem w jego wyobraźni, który nijak nie pasował do tego obrazka. Z drugiej strony mógł tym samym śmiało wyjść z założenia, że efekt finalny przeskoczy jego wyobrażenia i pobije je w przedbiegach.
- Nie zgodzę się, to może być zabawne – może, ale nie musi. Najważniejsza kwestia. Skąd zresztą mieliby wiedzieć? Żadne z nich nigdy wcześniej nie podejmowało się czegoś takiego. Prawda?
Odstawił kubek na blat, gdy Wanda odpłynęła na chwilę myślami do swojego ojca. Konstanty niewiele o nim słyszał, szczyt jego kariery przypadał w momencie, gdy niewiele go obchodziły wojskowe sprawy, odznaczenia, ważne wojskowe osobistości. Niewiele wówczas dbał o takie sprawy, zajęty był swoim pogrążaniem się w spirali chłodnego dekadentyzmu. Nic mu nie mówiły nagłówki w gazetach, które widywał w kioskach. Był Werterem, wtedy szybował ponadto.
Później zaś mógł wyłuskać jedynie kilka suchych informacji w archiwum, Wandy zaś nigdy szczególnie o ojca nie pytał, sama również o nim nie opowiadała. Przypuszczał, że może mieć z tym problem tego czy innego sortu, rozumiał to. Sam przecież swego czasu był na punkcie ojca przeczulony.
- Znasz go lepiej niż ja – stwierdził, bo były to jedyne słowa, jakie znalazł. Nie niosły ze sobą żadnego wsparcia, ale nie był pewien, czy Wanda go potrzebowała. Była przecież jedną z najsilniejszych osób, jakie poznał, jej hardość też miała swoje przyczyny.
Oczywiście, że mogła mu zabronić. Istniała również spora szansa, że Konstanty by pokornie posłuchał – był przecież, no cóż, sobą. A Wanda… to Wanda. Gdyby powiedziała mu, że ma skakać, to zapytałby co najwyżej jak wysoko.
- Jasne, jeśli masz ochotę – potwierdzenie przyjęcia do wiadomości zarówno pierwszego jak i drugiego komunikatu. – Złapiemy gdzieś tu dorożkę? Mieszkam w centrum, to daleko.
No, około trzech godzin spacerem. Sprawdzał osobiście, o własnych nogach.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyCzw Cze 01, 2023 10:25 pm

- Chyba tylko dla Ciebie będzie zabawne jak odpierdalają ten cały festiwal spierdolenia na twoją cześć. – westchnęła z zażenowaniem na samą myśl, gdy oblezą ją fotografowie, gapiowie i nie daj boże fanki Konstantego. - Przeżyłam Wrocław i Bolesławiec, jestem żołnierzem, nasz ślub nie może być gorszy niż Czarni. – mogła się też srogo mylić, ponieważ wrogów miała pełne prawo napierdalać wszystkim czym się da, byle ich pokonać, własnych gości powinna witać serdecznym uśmiechem i uprzejmością, o którą raczej trudno było w jej przypadku, gdy jej się coś wybitnie nie podobało.
- Przemowy i zabawianie gości pozostawiam tobie. – była ostatnia, by się pchać do mikrofonu, a Kostek… był Kostkiem i zapewne już układał ich przemowę weselną.
Postanowiła odłożyć rozważania o ślubie i całym tym zamieszaniu na czas, gdy jej partner rzeczywiście zdecyduje się jej oświadczyć, a nie tylko zadeklaruje, że zmierza w tym kierunku z ich ledwo rozpoczętym, ułomnym związkiem.
- To idę pod ten prysznic. – podniosła się z kanapy i od razu skierowała do łazienki, by wziąć ekspresową kąpiel. Włosy jedynie odsączyła ręcznikiem i lekko złapała na dole, co by jej się za bardzo nie majtały. Zmieniła też ubrania, bo poprzednie nosiły ślady krwi, może nie jakieś duże, ale jednak. Świeża, czysta i pachnąca z mokrymi włosami była gotowa na przeprawę do Kostka i z powrotem.
- Coś tam jest... – spojrzała na zegarek orientacyjnie, usiłując się zmóżdżyć, tak rzadko korzystała z mieszkania, że nawet nie pamiętała rozkładu jazdy. - Za jakieś dwadzieścia minut? Maksymalnie pół godziny powinna być, ale musimy kawałek przejść. – zgarnęła mężczyznę ze swojej kuchni, obydwoje wzuli buty i wybyli z mieszkania.

Obydwoje zt.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptySob Cze 03, 2023 3:53 pm

Konstanty kompletnie zignorował komentarz ABW, że zasadniczo chyba pomylił drogę do domu. Nawet słówkiem się nie zająknął. Zamiast tego - natchnięty tą piękną sceną, której był świadkiem - poszedł w nieco inną stronę.
Przecież sceneria była doskonała. Bezchmurne niebo, sunące sennie na wietrze liście i lawirujące dookoła świateł latarni ćmy. Blask gwiazd i szare światło księżyca, piękna warszawka noc, jedna z ostatnich tak ciepłych. I przez myśl mu nie przebiegło, że to wcale nie był tak dobry pomysł i przy okazji kompletnie nie pomyślał, że przecież Wanda wcale nie była zwiewną nimfą.
Kompletnie.
W głowie lekko mu szumiało, błoga nieświadomość i słodka bezmyślność. Pierdolnięcie alkoholu w potylicę było znacznie potężniejsze niż pewnie by przypuszczał, dodatkowo jakby napierało dopiero rozpędu, zamiast się uspokajać. Skąd miał wiedzieć, jak destrukcyjnie działa mieszanie kofeiny z alkoholem i dlatego nie powinno się tego robić?
Mógł wejść na górę jak zwykła osoba. Pewnie, że mógł. Ale nie po to miał w kieszeni żołędzie, żeby ich nie użyć.
- To jest chujowy pomysł - stwierdził ABW, krzyżując ręce na piersi i kręcąc pytań.
- U Judyty też tak mówiłeś - wytknął mu Konstanty. Ochroniarz pokręcił tylko głową i rzucił coś, że Wilczyńska to żadna bosa Judytka, ale tego już Kostek albo nie dosłyszał, albo dosłyszeć nie chciał.
Więc co zrobił?
Oczywiście, że rzucił żołędziem w okno - miał jednak nad Saszką taką przewagę, że doskonale wiedział, w które celować!
- WANDAAAAA - huknął. Z przepony, po wojskowemu. A jakże. A jegrze.
Doskonały pomysł. Wybitny.
Przecież nie miało prawa nie wyjść.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptySob Cze 03, 2023 7:34 pm

Wanda jak to Wanda, pierdolić się w tańcu nie zamierzała. Jak ktoś zdecydował się napierdalać w jej okna i do tego wydzierać mordę w środku nocy, to musiał być gotowy na to, że Wanda będzie napierdalać jego. W ten sposób zamiast eterycznej nimfy wybiegającej na boso, by rzucić się w ramiona swojego ukochanego, Kostek otrzymał wkurwioną wojowniczą walkirię, która była gotowa zabrać go do Walhalli zaraz po tym jak pięścią wbije mu do głowy odrobinę rozumu. I wypadła taka, wściekła jak osa, widocznie wyrwana ze snu i objęć ciepłego łóżka w rozwichrzonych włosach, które nijak nie wyglądały jak poetyckie rozwiane wiatrem czy innym szajsem.
Ubrana była w podpierdzieloną Kostkowi, przed jego wyjazdem, czarną bluzę bez kaptura i wyjątkowo krótkie spodenki od piżamy. Nogi bose nie były, na szybko wzuła do połowy zasznurowane glany, jakby miała komuś wcisnąć ich podeszwę w mordę albo inną część ciała.
- Ja pierdolę, czy ty wiesz która jest godzina?! – już od samego wyjścia nie dała mu dojść do słowa, szła na niego jak buldożer, a wkurw w jej oczach jedynie rósł z każdym kolejnym korkiem, który zbliżał ją do tego debila. - Zostawić Ciebie samego na pięć minut... – wreszcie go dopadła, łapiąc za ubrania i mocno nim potrząsając. - Kostek, ja naprawdę nie rozumiem co Ci strzeliło do tego durnego łba. Czy naprawdę uważasz, że to jest szczyt romantyzmu? Że wyrzucę przez balkon swoje włosy albo zaczniesz pierdolić o tym jak to byś chciał być choćby tą jebaną rękawiczką na mojej dłoni czy co? – niemal wsadziła mu swoją twarz w jego twarz, gdy przyciągnęła go do siebie, opierając swoje czoło o jego, by zajrzeć mu najgłębiej w oczy jak tylko było to możliwe. - Kiedyś Cię zamorduję, jak Boga kocham, zamorduję. – odsunęła się trochę, by położyć głowę na jego ramieniu. Miała wielką ochotę mu przywalić, ale zamiast tego przyglądała się wyjątkowo kuszącej pewnej części ciała wystającej spod materiału bluzy.
- Następnym razem po prostu zadzwoń jak już wrócisz. – burknęła tylko i ugryzła go z całej siły w szyję. Odrobina krwi poleciała, ale nie tak by Kostek miał tu zaraz umrzeć. Zamierzała sprawić mu trochę bólu i przy okazji zostawić swój znak, bo malinki wydawały się zbyt oczywiste. Niech ma i cierpi!
A potem coś ją tknęło.

- Bartek? Co ty tutaj robisz? – wyczuwała dodatkową obecność, ale zignorowała ją na rzecz Konstantego, ale teraz nie dawała jej spokoju i wreszcie spojrzała w tamtą stronę, gdzie grzecznie sobie stał Bartłomiej Strzelecki, jej były… chłopak? Partner? Zdecydowanie jakiś były i to nieliczny, bo w większości przypadków miewała raczej krótkie, burzliwe i przede wszystkim przelotne romanse, ale z Bartkiem zdarzyło im się umawiać i to przez kilka ładnych miesięcy, gdy czasy były znacznie stabilniejsze a człowiek widywał się częściej niż raz na dwa miesiące.
- Kostek, natychmiast mi wytłumacz dlaczego przyprowadziłeś mojego byłego. – złapała go za szmaty i przyciągnęła najbliżej jak to było możliwe, by skomunikować się z nim szeptem. Ostatnie o czym marzyła to konfrontacja z byłym, z którym być może pozostawała w neutralnych stosunkach, ale ich rozstanie do neutralnych zdecydowanie nie należało.

major Bartłomiej Strzelecki, ABW

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptySob Cze 03, 2023 8:38 pm

Nie czekał długo. Wanda wypadła zza drzwi, stawiając długie kroki, grube podeszwy miażdżyły bruk pod sobą z wściekłością. Obudzony niedźwiedź, przebudzona walkiria. Mordowała go wzrokiem, błękitne oczy lśniły w mroku żądne zemsty i krwi za bezprawne i bezczelne wyrwanie ze snu. Zaciskała gniewnie zęby, ścięgna napięły się na jej szyi, jakby już szykowała się do ataku. Napięta i pełna pierwotnej furii, jaką mogła wykrzesać z siebie tylko prawdziwie wkurwiona kobieta. Pęd rozwiał jej zmierzwione włosy, w mdłym blasku księżyca mieniły się czystym srebrem.
Wspaniała.
Absolutnie zapierająca dech w piersi.
Żadna delikatna i eteryczna nimfa wyglądająca z okna. Żadna nadobna boginka biegnąca boso na spotkanie przeznaczeniu. Serce zadrżało mu w piersi na sam jej widok i zamiast przerazić się jej wściekłością, po prostu na nią patrzył z delikatnym uśmiechem.
No debil.
- Jest druga czterdzieści sześć - odpowiedział cicho. Przez chwilę patrzył w te wściekłe oczy, w ten zimny błękit. Z tak bliska widział każdą pojedynczą plamkę i wyżłobienie w tęczówce. Zamknął jednak oczy i podniósł powoli lewą dłoń - bo w prawej trzymał nadal kilka żołędzi - by delikatnie położyć ją na szyi Wandy, końce palców wsunęły się pod linię włosów. Chciał coś powiedzieć, zapewne wyrazić radość że ją widzi, wyłuskać kilka patetycznych słów z głębi umysłu o jej wspaniałości czy pięknie.
Ale Wanda go użarła. Wbiła zęby w skórę niczym głodna wampirzyca i rozerwała skórę.
- Ała - wydusił za to zaskoczony, wypuszczając z drugiej dłoni żołędzie, te rozsypały się bezradnie po chodniku, a ręka sięgnęła ugryzienia, żeby je rozmasować. Bo jeszcze nie zauważył, że nie było to po prostu ugryzienie, a UGRYZIENIE. Odsunął się trochę, minimalnie, palce przesunęły się z szyi Wandy na jej ramię.
- Pracuję, chica - rzucił Pan ABW za plecami Kostka, więc ten odwrócił głowę w jego kierunku, by posłać mu krótkie spojrzenie. Zaraz jednak musiał drastycznie zmienić punkt, na który patrzył, gdy Wilczyńska złapała go za ubranie i szarpnęła. Patrzył na nią szczerze zdumiony przez chwilę. Zamrugał trzy razy, unosząc brwi, gdy docierał do niego sens słów, które Wanda wyrzuciła mu wściekłym szeptem.
Milczał kilka długich sekund.
- On... Kogo? - powtórzył retorycznie pytanie. Ale nawet nie dał szansy, żeby mu odpowiedziała. - To jest... agent z ABW. Ojca zdenerwowała moja wycieczka bardziej niż myślałem. - Nadal nie do końca tłumaczyło to obecność pana Bartłomieja, ale Kostek miał nagle kompletną pustkę w mózgu, bo słowa Wandy obijały mu się w głowie niczym kauczukowa piłeczka. - Mają mnie pilnować.
Oni. Ogólnie, że ABW. I nagle - tak kompletnie od razu! - poczuł do Bartka absolutnie niczym niesprowokowaną niechęć.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptySob Cze 03, 2023 9:16 pm

Trzeba było przyznać, że Kostek a i owszem, debilem był wielkim.
Niestety takiego sobie wybrała, takiemu też oddała swe serce, to teraz nie miała za wiele wyboru.
- No ręce opadają. – miała przecież zegarek, ale El-Galad był nadzwyczaj uprzejmym dżentelmenem, który nie dość, że odpowie damie na każde pytanie, to jeszcze nie zrozumie aluzji, bo jest niedorozwiniętym półelfem.
- Nie zazdroszczę. – pokręciła głowę z niedowierzaniem, gdy wymienili się z Bartłomiejem spojrzeniami. - Do mieszkania nie wchodzisz, zostajesz na korytarzu. – rzuciła stanowczo, mierząc go poważnym wzrokiem. - Jesteś mi to winien. Z resztą jakby ten gamoń spróbował uciec, to mu prędzej połamie nogi. – uśmiechnęła się uroczo do swojego ukochanego, który wciąż masował miejsce po ugryzieniu przetwarzając otrzymane dane.
- Konstanty poznaj mojego byłego, Bartka. Bartek poznaj mojego obecnego, Kostka. Jak wieczorek zapoznawczy mamy za sobą, a ja nie mam ochoty na większy rozpierdol, to idziemy na górę i będziesz się grubo tłumaczył. – już się zapowiadało, że następnego dnia będzie miała migrenę.
- No chodź, jak już tu przylazłeś, to ja na dworze wystawać nie będę. – złapała młodego Hetmana za rękę i pociągnęła za sobą w stronę mieszkania. Tak serio-serio, to przecież, że nie zrobiłaby mu permanentnej krzywdę, jedynie odrobinę, tak by dać mu drobną nauczkę. A gdyby chciał zwiać, to prędzej, by go związała.
Weszli na górę stając przed otwartymi drzwiami. Wepchnęła Kostka do środka, co by tam grzecznie na nią poczekał i zamknęła drzwi Bartkowi przed nosem.
- Trochę niefortunne okoliczności na ponowne spotkanie. Jak skończę, to Ci go zwrócę, ale nie obiecuję, że w stanie nienaruszonym. – wykrzywiła usta w złośliwym uśmiechu, a potem dodała nieco poważniej. - Zakładam, że przez jakiś czas będziemy mieli przyjemność na siebie wpadać. – pokręciła głową na tę przejebaną sytuację i weszła do mieszkania, zostawiając smutnego pana z ABW na korytarzu, mieszkanie zamknęła na trzy spusty.
- Naprawdę nie możesz zadzwonić jak normalny człowiek? – westchnęła cierpiętniczo zmierzając w stronę swojego niesfornego partnera, który czasami zachowywał się jakby naprawdę miał lat piętnaście. - Kiedy wróciłeś? Nie mogłeś wysłać listu, że wszystko w porządku? I co odwaliłeś, że Hetman nasłał na Ciebie ABW? – przytuliła się do niego tak po prostu, wsuwając ręce pod bluzę i kładąc czoło na ramieniu. Już bez krzyków, gryzienia i wyzwisk.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptySob Cze 03, 2023 10:05 pm

Uprzejmość nade wszystko. Gdy Twoja luba pyta, czy wiesz, jaka jest godzina, to oczywiście że jej powiesz - nawet jeśli prawie trzecia w nocy, a jej pytanie jest retoryczne. Nawet jeśli widzisz, że jest absolutnie destrukcyjnie wściekła.
Bartłomiej - znany szerzej jako Pan ABW - tylko parsknął krótkim śmiechem. O Wandzie przecież usłyszał znacznie wcześniej tego wieczoru, gdy przecież siłą rzeczy słyszał rozmowę Saszki z Kostkiem tych kilka godzin wcześniej.
- Łam, co chcesz - rzucił tylko, bo przecież miał jasne zadanie: Konstanty nie mógł opuścić Warszawy, a cała reszta... to przecież nie była jego sprawa. Osiem godzin sterczenia nad gówniarzem, koniec zmiany i do domu.
Żołędziowy Romeo zaś milczał, wciąż przyswajając tę gorzką myśl, że oto cały wieczór spędził, chcąc nie chcąc, w towarzystwie kogoś, z kim normalnie wcale nie chciał mieć do czynienia.
Poszedł pokornie za Wandą na górę, za nimi niczym cień sunął po schodach Bartłomiej, uśmiechając się tylko półgębkiem. Jakoś tak podejrzanie ironicznie. Ale został już na korytarzu, bo cóż miał zrobić? Teoretycznie powinien zgodnie z wytycznymi na to nie pozwolić, ale przecież bywał uprzejmy. Czasem.
- Kilka dni temu - odpowiedział Kostek, splatając ręce na plecach Wandy. - Przysięgam, to był świetny pomysł jeszcze pięć minut temu - fenomenalny wręcz. Chociaż może to przez Saszkę i jego rudowłosą Judytę tylko tak mu się wydawało. - W skrócie? Poszedłem znaleźć Przebicie, w którym ginęli geografowie i znalazłem Saszkę. - To nawet nie był skrót, to był banalny do granic możliwości uproszczony opis wszystkich wypadkowych, które prowadziły do tego momentu. - Zwolnił mnie ze służby i ma za mną chodzić ABW, żebym nie zrobił czegoś takiego jeszcze raz. Ale to nieistotne - oczywiście, że strasznie nieistotne. Absolutnie nic nie miało teraz w tej jednej chwili znaczenia. Oparł policzek o głowę Wandy, jedną dłoń przesunął wyżej na jej plecach, do karku. Pomyślał o tych wszystkich wydarzeniach tam, w za Horyzontem Zdarzeń. Przypomniał sobie pierwszą myśl, która nawiedziła go zaraz przed tym, jak po raz pierwszy w obrzydliwej pętli czasoprzestrzennej został tak głupio zabity. Że nie zobaczy już Wandy. Jej twarzy, jej oczu, uśmiechu. Nie usłyszy ostrego tonu głosu, jej perlistego śmiechu. Dlatego teraz przycisnął ją mocniej do siebie, zamknął oczy. Była tutaj, czuł jej ciepłe palce na skórze, jej zapach. - Kocham cię. I przepraszam.
Za obudzenie, oczywiście.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptySob Cze 03, 2023 10:52 pm

- O której kończy mu się zmiana? - to była dość kluczowa kwestia, bo nie chciałaby by inny pan z ABW zrobił jej wjazd na chatę na przykład o godzinie szóstej rano, bo był mniej uprzejmym panem z ABW, który nie wisiał jej już żadnej przysługi. Z Bartkiem mogła sobie jeszcze podyskutować, ale reszta tej radosnej ferajny to raczej nie należało do najsympatyczniejszych osób na świecie i chociaż Wanda była raczej nieustraszona, to i ona znała granice.
Czasami.
- I bardzo dobrze zrobił, popieram Hetmana. Jak się nie ma rozumu i wskakuje do Zony, to akie są tego konsekwencje. Nie jesteś geografem, do kurwy nędzy. Ciekawe co byś powiedział, gdybym ja sobie nagle wpadła na pomysł, że pójdę na wycieczkę za Horyzont Zdarzeń. Byłbyś zachwycony, co? Nie, Kostek, nie chodzi o wycieczce, a o tym co ty zrobiłeś, jakbym wymyśliła sobie misję uratowania kogoś, załóżmy nie wiem, mojego ojca bo być może żyje. - szczerze wątpiła, że ta metafora trafi do tego pustego łba, ale przynajmniej Hetman wywiązał się na piątkę z plusem z ojcowskiego obowiązku, uwiązując u jego nogi kulę w postaci panów z ABW.
Brawo dla Hetmana.
- Tak, tak, teraz to Cię Kocham, ale jak wskakiwałeś w przebicie, to chyba niekoniecznie używałeś tej swojej ładnej łepetyny. - no i co ona z nim miała?
Starała się to zrozumieć, bo jako żołnierz też nie raz i nie dwa ryzykowała swoim życiem, ale to był jej zasrany obowiązek, ale nie pakowała się za Horyzont Zdarzeń, bo miała taką fanaberię.
- Spróbowałbyś tylko nie wrócić. - więc dobrze, że jednak się udało, że był cały i zdrowy. Szkoda tylko, że umarło mu się kilkanaście razy, ale czy Wanda musiała o tym wiedzieć?

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyNie Cze 04, 2023 2:30 am

- O czwartej. Zmieniają się co osiem godzin - poznał już całą piękną trójkę, która została wyznaczona do tego mało wdzięcznego zadania. Chyba powoli zaczynał się przyzwyczajać do ich obecności, do tego chodzenia za nim krok w krok. Wiecznego cienia. Przeważnie nawet nie mówili zbyt wiele, po prostu byli gdzieś obok.
Wysłuchał tego, co Wanda mu powiedziała. Nie zamierzał zagłębiać się w dodatkowe szczegóły, opowiadać o samym wpadaniu ciągle i ciągle do tego samego miejsca, by skończyć za każdym razem tak samo. Nie było powodu, aby obciążać tym Wandę. Najmniejszego.
- Okej, to może nie było najrozsądniejsze - mówisz? Ale odsunął się od Wandy, obie ręce położył jej na ramionach. Ale nie zgadzał się absolutnie co do finalnej słuszności całości. Absolutnie nie uważał, żeby jacyś pilnujący go na każdym kroku żołnierze byli rzeczą niezbędną. Kompletnie! Pewnie dlatego nawet się skrzywił lekko na te wszystkie słowa Wandy, a i jego ton uległ zmianie. To już nie był ten miękki i spokojny tembr głosu, który sprzyjał pięknym deklaracjom czy poezji. Teraz pobrzmiała nim stanowcza nuta zabarwiona szczyptą czegoś, co z powodzeniem można by nazwać złością. - Ale absolutnie nic mi się nie stało, to raz - wrócił do Polski w jednym kawałku? Jak najbardziej. Bez choćby zadrapania. - Dwa, gdybyś uznała, że chcesz to zrobić, to oczywiście - odrobinę prawdę przeinaczył, bo zachwycony nie byłby na pewno, ale przecież nawet słowa by nie powiedział. - A niańczenie przez ABW to głupota, ten jeden facet za nic w świecie nie powstrzymałby mnie przed niczym. - Wypuścił jedno z ramion Wandy i wymownie wskazał drzwi. Na pewno nic nie wpływało na jego osąd.
Nic.
Na pewno żadna ewentualna znajomość Wilczyńskiej z Panem ABW.
- Saash'Khaar to mój przyjaciel i zrobiłbym to ponownie bez wahania - co do tego akurat wątpliwości nie miał żadnych. - I jeśli myślisz, że można bezmyślnie spierdolić hetmanowi sprzed nosa, to jesteś w sporym błędzie. To wymaga rozwagi.
Poczuł się ponownie mało sprawiedliwie osądzany. Ale o ile jeszcze rozumiał, gdy podobne kazania sprzedawał mu ojciec, tak już Wandy nie rozumiał za nic. Tylko o ile w normalnym stanie rzeczy tę niesprawiedliwość by przełknął, tak teraz jagerbomby za nic w świecie mu na to nie pozwalały. Kofeina w tym diabelnym drinku zwyczajnie go podburzała.
- Ale wróciłem. Tylko nie wiem po co, każdy ma, kurwa, tylko pretensje - a to już zwyczajnie prawie że warknął.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyNie Cze 04, 2023 12:25 pm

Czyli mieli koło godziny… mało czasu na ogarnięcie Kostka, który właśnie wchodził w jakąś buntowniczą fazę, która o mały włos nie zakrawała o powrót Wertera.
Zakryła twarz dłonią, opierając ją o swoje czoło na te wszystkie rewelacje. Była trzecia nad ranem, a on nie dość, że wyrwał ją ze snu, rzucał żołędziami w okno, darł się w niebogłosy, to jeszcze przyprowadził swoją niańkę w postaci pana z ABW, który okazał się być Bartkiem, a teraz jakby nigdy nic miał pretensje, że cały świat się na niego uwziął, bo poszedł sobie bez pozwolenia ratować przyjaciela, jak jakaś pierdolona wojownicza księżniczka Disneya.
- Czekaj. – machnęła na niego ręką i z powrotem wyszła z mieszkania na korytarz. - Za godzinę masz zmianę, tak? – z Bartkiem mogła jeszcze pracować, bo się znali, mieli przeszłość i gość miał u niej dług, ale cholera wie kogo kolejnego mieli przysłać. Byle nie kolejnego jej byłego, co było bardzo prawdopodobne.
- Muszę go ogarnąć, a w godzinę raczej się nie wyrobię. Bądź tak uprzejmy i pogadaj z kolegą, by nam nie przeszkadzał, co? Będę Ci winna przysługę. – był trochę nieprzewidywalny przez co Wanda tylko odrobinę była pewna, że uda jej się to co sobie zaplanowała. Bartkowi zdarzało się robić jej na przekór dla własnej uciechy, ale teraz, gdy już dawno nie byli razem… cholera go jedna wie.
Bez względu na odpowiedź pana z ABW, który okazał się być Bartkiem, zamknęła z powrotem drzwi wracając do swojego nieszczęsnego chłopaka? Partnera? Przyszłego narzeczonego?
- Słuchaj... – zaczęła trąc palcami nasadę nosa. - Nie ma znaczenia czy Bartek sklepałby Cię bez problemu, czy nie, ale szczerze wątpię, by twój ojciec dał Ci obstawę z nieudaczników, a tak się składa, że ABW to nie są rurki z kremem. Z resztą nie ważne, to naprawdę jest najmniejszy problem w całej tej sytuacji. – a było już tak dobrze, już się przecież komunikowali, już udało im się to ogarnąć, prawda?
Nie, Kostek musiał się unosić dumą jak obrażony pięciolatek, a Wanda znowu robiła za pieprzoną przedszkolankę.
- Po drugie mam wszelkie prawo martwić się i być na Ciebie zła, gdy robisz coś tak nierozsądnego. Kostek, poszedłeś za Horyzont Zdarzeń bez żadnego przeszkolenia, żadnego! Wyszkoleni geografowie stamtąd nie wracają. Naraziłeś nie tylko swoje własne życie, ale i innych, przy swoim braku rozeznania w terenie, mogło dojść do katastrofy. Oczywiście, że to wspaniale, że jesteś cały, ale zastanów się przez chwilę nad tym co mogłoby się stać. A potem postaw się w mojej sytuacji albo swojego ojca. To już nie jest tylko Wielki Hetman Koronny, który mógł Cię postawić przed sądem wojennym, łapiesz? To jest też twój ojciec, on się po prostu martwił. Przyszło Ci to do głowy? Wiesz ile regulaminów złamałeś? Ciebie to powinni na zbity pysk wyjebać z wojska, jak nie wsadzić do więzienia, a dostałeś raptem ABW na karku i samowolkę po Warszawie. – powinna strzelić go w ten głupi ryj, ale obiecała sobie, że więcej tego nie zrobi, chyba że naprawdę odjaniepawli jakąś pojebaną manianę. No cóż, wyjście do zony się do tego zaliczało, ale jakoś nie miała nastroju na rękoczyny.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyNie Cze 04, 2023 1:06 pm

Werter nie był buntownikiem. Werter był romantycznym melancholistą, z jego postawy i słów spływał czysty dekadentyzm. Tutaj szukać należało Kordiana gotującego się do zamachu koronnego, do walki z systemem. Tylko że w odróżnieniu od niego Konstantego nie nachodziły żadne wątpliwości co do słuszności, gdy dotarł już do kulminacyjnego momentu. Skrzyżował ręce na piersi, gdy Wanda wyszła z mieszkania na spotkanie z tymczasową niańką.
Bartłomiej stał oparty o ścianę, jednak na widok wychodzącej Wilczyńskiej się od niej odepchnął.
- Chce ci się? Po prostu go wywal, odstawię dzieciaka do domu. Pod innym oknem odpierdalali taką samą szopkę, z tym Erkh'iaanem - chłop przewrócił oczami i pokręcił głową. Proste problemy - proste rozwiązania. W jego mniemaniu mogła równie dobrze pierdolnąć kapciem z okna, żeby zamknął mordę i poszedł do domu.
Konstanty zaś milczał. Wysłuchiwał słów Wandy bardzo uważnie, lecz każde jedno po prostu budziły w nim już nie tyle co sprzeciw, co po prostu złość. Kostek cierpliwy był, łaskawy był. Nie unosił się gniewem i pychą, nie pamiętał złego. Tylko że nie dziś. Może to ten spokój Wandy? Może jej pragmatyczne podejście do sprawy? Może to, że wszyscy tłukli mu do głowy, jak głupie było to co zrobił - mimo że o tym wiedział - i przy okazji zarzucali skrajną bezmyślność, podczas gdy całą wyprawę zaplanował tak skrupulatnie, jak było to możliwe. Rozważał wszystkie potencjalne scenariusze, możliwości.
- Mam absolutnie wyjebane w to, ile regulaminów złamałem po drodze. Jesteś zresztą ostatnią osobą, która powinna prawić mi kazania na temat wpierdalania się w niebezpieczeństwa, gdy ledwo co wypuścili cię ze szpitala. Gdyby tylko ci pozwolili, to dwa dni po wypisie byłabyś w połowie drogi z powrotem na front. - Aż pochylił się nad Wandą z wciąż skrzyżowanymi rękami na piersi. To na pewno nie był Werter. - A wiesz, co jest najbardziej komiczne? Że gdyby zrobił to ktokolwiek inny niż ja, to abso-kurwa-lutnie nic by się nie stało, wszyscy byliby zadowoleni. A ja zostałem wyjebany z wojska, łażą za mną cholerne karki i patrzą mi na ręce na każdym kroku, a w dodatku każdy, ale to każdy, wie lepiej i uważa, że może prawić mi morały.
A mógł pójść po prostu do domu, gdy odprowadził już Saszkę do Pani Judyty.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyNie Cze 04, 2023 3:10 pm

Czy to był ten sam Kostek, który wsmarowywał jej na placu treningowym regulamin w twarz, recytując jakieś z dupy wzięte zasady, byle jej dokopać? Ten co się tak zawsze sztywno trzymał zasad, bo przecież był honorowy do granic możliwości? Taki przykładny i poukładany, zawsze zgodnie z zasadami, by teraz na nie splunąć, bo ma taki kaprys?
- Hej, ostatnio ustaliliśmy, że będziemy się słuchać nawzajem i komunikować jak cywilizowani ludzie, a ty mnie w ogóle nie słuchasz, słyszysz tylko to co chcesz usłyszeć. Naprawdę uważasz, że wszyscy się zmówiliśmy przeciwko tobie? Nie, po prostu zrobiłeś głupotę i jako mężczyzna, a przede wszystkim jako żołnierz powinieneś to wziąć na klatę i przyznać się do błędu. – no jakby rozmawiała ze ścianą albo buńczucznym nastolatkiem, który na wszystko ma odpowiedź i absolutnie zawsze musi dorzucić swoje pięć groszy. Nie wspominając o tym, że praktycznie ignoruje twoje odpowiedzi albo przekrętce je w taki sposób, by móc być złym na cały świat.
Inaczej jego istnienie zostanie zagrożone i już nie będzie mógł być obrażony.
- Tak, wróciłabym, bo zgadnij co, to jest moja praca. Gdybym dostała rozkaz powrotu na front, to to jest mój zasrany obowiązek, by tam wrócić, bo jestem nie tylko żołnierzem, ale i dowódcą i zostałam do tego przeszkolona. Co innego, gdybym nagle z partyzantki poleciała sobie na drugi koniec Polski nikomu o tym nie mówiąc, bo powody. To wtedy mógłbyś być zły. Ale ja wykonuję swoją pracę i oczywiście, że jest niebezpieczna, że narażam swoje życie, ale taką ścieżkę wybrałam. Niestety przez to bliskie mi osoby mogą się martwić, ale nie narażam się niepotrzebnie, nie gdy nie jest to absolutnie konieczne. – trochę podniosła głos, gdy wjechał jej na ambicję, gdy zarzucił jej głupie ryzykanctwo, które i tak ucięła do niezbędnego minimum od kiedy pojawił się w jej życiu i już nie było tylko sama sobie, ale gdzieś tam czekał na nią Kostek, a ona chciała do niego wracać z każdej misji.
- Nie Konstanty, gdyby zrobił to ktokolwiek inny to stanąłby przed sądem wojskowym za dezercję, za opuszczenie swojego stanowiska, za złamanie tysięcy regulaminów, za wpakowanie się tam bez przeszkolenia i tysiąc innych powodów. Nikt nie dostałby po prostu ABW na twarz, chyba że w roli eskorty do więzienia wojskowego. – westchnęła ponownie, cierpiętniczo, bo wiedziała, że mówi do ściany, że równie dobrze mogłaby recytować teraz przepis na gofry, a wiecznie rozżalony mężczyzna i tak wiedziałby swoje.
- Nawet mi nie powiedziałeś. Myślałam, że jesteśmy w tym razem, że myślimy o wspólnym życiu, a ty po prostu podjąłeś tę decyzję sam. Jak ja mam się z tym czuć? Jak mam Ci ufać, skoro w ogóle nie zostałam wzięta pod uwagę. Nie jestem zazdrosna o twojego przyjaciela, to oczywiste że chciałeś go ratować, ale jesteśmy w związku i powinieneś też pomyśleć o mnie. – może ta argumentacja go nieco otrzeźwi, bo powoli kończyły jej się argumenty, a jakoś nie miała ochoty wydzierać na niego mordy o trzeciej nad ranem.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyNie Cze 04, 2023 3:49 pm

Tamtego Kostka dzieliły od obecnego dwa lata. Dwa lata oraz wiele wydarzeń, które znacząco wpływały na postrzeganie regulaminów czy zasad chociażby. Sam AGAT go zresztą nauczył, że regulamin WP to księga pełna wskazówek, a nie szczegółowego działania.
- Przecież przyznałem i zostałem za to ukarany. Ale to nie zmienia faktu, że nie muszę o tym słuchać co pięć cholernych minut - wystarczył raz. Czy tam dwa, czy przez całe dwa dni po powrocie.
Zwłaszcza że był tym już zmęczony, a dodatkowo na pewno nie chciał słuchać takiego strofowania od Wandy. Zwłaszcza od niej.
- To była wyższa konieczność - stwierdził przez zaciśnięte zęby. Tak jak sam zazwyczaj starał się podchodzić do życia jak najbardziej logicznie, tak teraz absolutnie nie chciał jej słuchać.
- Za pomoc w sprowadzeniu dwóch geografów? Dostałby opierdol i zaraz po nim awans - tutaj się nie łudził, że mogłoby tak. Był o tym wręcz święcie przekonany.
Za to nieco spuścił już z tonu na ostatnie słowa Wandy. Nie powiedział jej. Z drugiej strony po prostu wiedział, że gdyby to zrobił, to albo stanowczo zabroniłaby mu wyjazdu albo - co gorsza - zwyczajnie dałaby znać komu trzeba, żeby go przed tym powstrzymano.
- Myślałem. Ale przede wszystkim o tym, że spróbujesz mi tego zabronić albo powiesz mojemu ojcu, co chcę zrobić - ale to już powiedział spokojnym tonem, bez złości. Tylko że było to gorsze niż po prostu "nie pomyślałem".

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyNie Cze 04, 2023 4:09 pm

Oparła się wreszcie o szafki kuchenne splatając przy tym ręce na piersi. Stała teraz do Kostka bokiem, bo po pierwsze to było jej tak wygodniej, a po drugie to trochę nie miała ochoty na niego patrzeć. Rzecz jasna czasem rzuciła okiem z ukosa na jego osobę, ale tak to albo patrzyła na swoje buty, albo gdzieś przed siebie, czyli na schody prowadzące na górę.
- Jak się coś mocno spierdolili, to droga pokutna przeważnie jest stosunkowo długa i męcząca. Trzeba było wcześniej o tym pomyśleć i może zadzwonić od razu, to dostałbyś opierdol ode mnie w pakiecie ze wszystkimi pierwszego dnia. - nie żeby to cokolwiek zmieniało, ale no nie mogła słuchać jak on jęczy, jak jakaś stara dupa, a nie żołnierz.
No biedny Kostek, dostaje naganę za wypierdolenie w kosmos.
- Łał. - aż prawie się zaśmiała na tę rewelację. Tego się zdecydowanie nie spodziewała. - To już jest bezczelne. Jeżeli tak o mnie myślisz, to ja nie wiem czy my mamy o czym rozmawiać. - mogła się wiele spodziewać po El-Galadzie, ale z pewnością nie tego, była wręcz przekonana, że ma zupełnie inne zdanie na jej temat. A na pewno nie takie. Gdzie ona i zabranianie mu czegokolwiek? Była chyba ostatnią osobą, by zabraniać czegoś drugiej dorosłej osobie, nie była jego matką.
- Nigdy bym Ci niczego nie zabroniła, nie mam do tego prawa. A już z pewnością bym nie poszła do twojego ojca czy gdziekolwiek indziej. Natomiast na pewno bym z tobą porozmawiała i upewniła się, że wiesz co robisz i nie jest to po prostu jakiś durny młodzieńczy wybryk. No nic, teraz to już nie ważne. - było jej tak po prostu, kurewsko, przykro. Tak jak nigdy wcześniej. Nawet się tak nie czuła, gdy zrobił jej imbe z tym całym powiazaniem go z Hetmanem i że wiedziała od samego początku, ale wtedy nie byli nawet razem.
Pochyliła się mocniej, nie podnosząc wzroku, bo glany były zdecydowanie bezpieczniejszym punktem do wpatrywania się, gdy czuła jak łzy zbierają jej się pod powiekami. A on nie miał prawa ich zobaczyć, nie teraz i nie w takich okolicznościach.
- Nie mam Ci nic więcej do powiedzenia. - dorzuciła jeszcze na koniec, ale nie kazała mu wyjść jak ostatnio, mógł przecież zostać jeżeli tylko tego pragnął, a jeżeli nie, to sympatyczny pan z ABW z przyjemnością zabierze go z powrotem do domu.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyNie Cze 04, 2023 7:15 pm

- Tyle że nie spierdoliło się nic - odparł cierpko. - Ale co za różnica.
Finalnie żadna.
Stał wciąż w tym samym miejscu ze skrzyżowanymi rękami na piersi, teraz delikatnie stukając palcami o ramię. Nie powinien w ogóle przychodzić.
- Zawsze bardzo dobrze wiem, co robię, jestem pragmatyczny. - pomijając rzucanie żołędziami w okna o trzeciej nada ranem. Ale przy poważnych decyzjach? Och, jak najbardziej. - Durny młodzieńczy wybryk. - powtórzył trochę głucho.  - Sama nie ufasz moim osądom, rozmowa niewiele by zmieniła.
Głupi dzieciak. - odbiło mu się w głowie dawne wspomnienie. Niczym na wpół zapomniana melodia głos Wandy - ale nie tej prawdziwej, to była jej wypaczona karykatura, ułuda stworzona przez fagową magię stworzona dla wypaczenia rzeczywistego postrzegania. Chociaż teraz wyczuwał, że może i prawdziwa Wanda - ta stojąca tuż obok - może tak myśleć.
- Przepraszam że cię obudziłem i zmarnowałem twój czas. Nie powinienem tu przychodzić - powiedział, nawet teraz nie patrząc na Wandę. Ruszył po prostu w kierunku drzwi, czując dziwny ucisk w dołku. Powinien wiedzieć, że po północy do głowy nie przychodzą dobre pomysły. Że o takiej porze nie ma prawa wydarzyć się nic dobrego, że wszystko może co najwyżej się popsuć i pójść bardzo mocno nie tak.
Zamknął za sobą spokojnie i delikatnie drzwi, nawet nie spojrzał na Pana ABW na korytarzu. I poszedł do domu.
Bo Wanda miała racja - tutaj nie było niczego więcej do powiedzenia.

zt

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyPon Cze 05, 2023 12:42 am

Minęło sześć dni od tej paskudnej nocy - paskudnej przez jej przez całościowy przebieg, bo przecież sama w sobie była wyjątkowo piękna. Bezchmurne niebo, błyszczące gwiazdy, miękko opadające z drzew liście. Taka noc powinna sprzyjać, lecz może wykorzystana została już całościowo jej delikatna magia?
Przez pięć dni posyłał Wandzie kwiaty, łudząc się, że to nieco może ugasić jej gniew - nawet jeśli odesłała wszystkie. Czas również miał tendencje do wygaszania nawet najbardziej żarliwej złości. Dlatego u jej progu pojawił się dopiero dnia szóstego. Wciąż mało pewnie, czy w ogóle powinien, ale bierność wydawała mu się jeszcze gorszą opcją.
Jeszcze zanim wszedł do budynku, poinstruował kolejnego gościa z ABW, który miał za dnia wartę, żeby został na korytarzu - o ile w ogóle Wanda pozwoli mu wejść do środka, a co do tego również nie miał pewności. Mogła równie dobrze zatrzasnąć mu drzwi przed nosem albo nie otworzyć ich w ogóle.
Zapukał. I czekał.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyPon Cze 05, 2023 1:00 am

Trwało to dłuższą chwilę, ale właścicielka mieszkania wreszcie ruszyła w stronę drzwi.
- Przysięgam, że jak to są kolejne... – urwała, bo zamiast kuriera na jej progu stał Konstanty, na szczęście bez bukietu kwiatów.
Był przewidywalny, zarówno z tymi kwiatami, jak i swoim przyjściem, ale nie zmieniało to faktu, że wciąż nie wiedziała jak się z tym wszystkim czuje.
- Cześć. – to było jedyne co potrafiło jej teraz przejść przez gardło, no nawet nie wiedziała co innego miałaby mu powiedzieć. Zasadniczo to on odwalił manianę stulecia i powinien się teraz tłumaczyć jak na spowiedzi.
Jeszcze nie zaprosiła go do środka, póki nie wiedziała w jakim celu się tutaj pojawił, wraz ze swoją smutną nianą z ABW, na szczęście tym razem był to ktoś inny i nie okazał się jej byłym. Istniało natomiast prawdopodobieństwo, że Kostek postanowi dalej brnąć w obronę swoich durnych pomysłów, a jeżeli tak będzie to faktycznie zatrzaśnie mu drzwi przed nosem.
Wbrew temu co mógł sobie pan El-Galad wymyślić, Wanda nie była rozwścieczona, właściwie nie była nawet zła. Sama nie potrafiła dojść do porozumienia ze swoimi emocjami po tamtym dniu, ale z pewnością nie było jej łatwo.
Nie wyglądała też najlepiej. Ubrana była w wojskowe dresy, włosy miała niedbale związane w niskiego koka, a na jej twarzy odmalowane było wielkie zmęczenie w postaci podkrążonych i lekko zaczerwienionych oczy. Czyżby Wilczyńska nie była jednak z kamienia i potrafiła uronić nie jedną, ale nawet i dwie łezki?

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyPon Cze 05, 2023 1:15 am

Czekał. Czas dłużył się niesprawiedliwie bardzo, jakby niemalże zatrzymał się na chwilę w miejscu, ktoś przytrzymał wskazówkę zegara. Był gotów, tak przynajmniej uważał. Był absolutnie gotowy stawić czoła wściekłości Wandy.
- Cześć - odpowiedział najpierw, gdy otworzyła drzwi. - Domyśliłem się, że raczej nie potrzebujesz kolejnych kwiatów.
Zasadniczo już po trzecim razie wiedział, że nie był to najlepszy pomysł - a przynajmniej średnio trafiony. Wszystkie przecież zostały obojętnie odesłane.
Sam również szukał słów, bo o ile wcześniej mniej więcej zaplanował, co może powiedzieć i w jaki sposób, tak sam widok Wandy na chwilę kompletnie cały ten napisany scenariusz mu rozmazał. Każde pojedyncze słowo napisanej wcześniej przemowy wyparowało mu z mózgu. Patrzył po prostu w jej twarz, przez kilka długich sekund, w czasie których obserwował każde jedno znamię zmęczenia. Bruzdy na jej twarzy, ciemne cienie, lekko zaczerwienione oczy.
Tym gorszy był to dla niego widok, gdy boleśnie zdawał sobie sprawę, że jest jedynym sprawcą takiego stanu rzeczy. Przygotowywał się na jej złość, na destrukcyjną furię, która pali wszystko na swojej drodze.
- Nie sypiasz dobrze - stwierdził po tych kilku chwilach pełnych milczenia. Zmartwiony ton, chociaż było to suche stwierdzenie faktu, którego wcale nie miał zapisanego w swojej przemowie.

Wanda Wilczyńska
Wanda Wilczyńska
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 EmptyPon Cze 05, 2023 1:34 am

W normalnych okolicznościach pewnie pobiegłaby za nim tamtej nocy, zbiegła po schodach wypadając na zewnątrz i być może wtedy wpadłaby mu w ramiona tak jak sobie zaplanował. Bardzo często topniała pod jego wpływem, diametralnie zmieniając swoje nastawienie, gdy była taka potrzeba. I nawet jak ją odtrącał, to w końcu znajdowała odpowiednie słowa, by udało im się zrozumieć. Teraz ich nie znajdywała, miała jakąś cholerną pustkę w głowie, ziejącą czarną dziurę roztaczającą jedynie przeraźliwy mrok.
- Tak, nie sypiam najlepiej. – zgodziła się jakoś tak ugodowo, bez złośliwości, że jest wyjątkowo błyskotliwy, że udało mu się to wydedukować z jej zmęczonej twarzy. - Terapia jest o wiele bardziej wykańczająca niż się spodziewałam. – niekoniecznie chciała, by Konstanty zagarnął wszystko dla siebie, by myślał że jest w takim stanie tylko przez niego, czułaby się przeraźliwie żałośnie z tą myślą, że sam jeden El-Galad mógł tak ją zniszczyć byle durną kłótnią.
- A Czartoryski nie jest taki zły przy bliższym poznaniu. – mogła nie lubić sesji samych w sobie, ale z czasem zrozumiała wiele rzeczy i choć pan Felicjan nadal nie był jej ulubioną osobą pod słońcem, to mimo wszystko nie był też najgorszą.
- Co tutaj robisz, Konstanty? – nie miały siły na kolejną dyskusję z jego żelazną logiką, więc jeżeli zamierzał ponownie się wykłócać, to czym prędzej mu to wybije z głowy.

Sponsored content
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty

PisanieTemat: Re: Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej   Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej - Page 3 Empty


 
Mieszkanie mjr Wandy Wilczyńskiej
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Skocz do: