Whisky in the jar
Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptyPią Paź 15, 2021 11:18 pm

Spokój w Korniejewie ostatnimi czasy był czymś… bardzo względy. Zapewne dlatego, że nawet jeśli mieli trochę „wolnego” od ciągłej walki, to i tak za chwilę coś miało wywalić i tyle byłoby chociażby z odpoczynku. Rha’thel przywykła już do tego, że siedzi sobie w kwaterze, wpierdziela ten chleb z puszki i konserwy… a potem słyszy alarm. Zwykle wtedy przeklina pod nosem, ale zbiera swój tyłek i po prostu rusza, bo przecież tutaj po to była.
Aczkolwiek ostatnie trzy dni naprawdę były spokojne. Poszedł zwiad w teren i nie stwierdzili obecności jegrów w promieniu kilkunastu kilometrów co najmniej. Ostatnia walka była dosyć zaciekła, ale udało się ich stosunkowo rozgromić, więc pewnie teraz szykowali siły na kolejny atak, co dawało też trochę wytchnienia ludziom stacjonującym w Korniejewie, możliwość wylizania ran. Dostali nawet trochę wolnego (oczywiście z zaznaczeniem pełnej mobilizacji w razie potrzeby).
Tak więc w ten sposób Ra postanowiła sobie wyjść z jednostki i pójść do baru nieopodal. Za bardziej „normalnych” czasów zwykła wpadać tu z Leo i Elżunią, ci jednak byli teraz w Warszawie na przepustce, ona została no bo… cóż. Bycie husarią zobowiązywało i mieli duży potencjał bojowy i nie można było sobie pozwolić na odesłanie całej trójki za jednym razem.
Usiadła przy barze, zamawiając przy tym szkocką z lodem. Daleko temu było do dobrego trunku, jednakże Ra nie zamierzała narzekać, chciała po prostu wypić trochę, uspokoić myśli, które ją dręczyły.
Zdecydowanie nie była w humorze.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptyPią Paź 15, 2021 11:40 pm

Wojna męczyła - dawała się we znaki zarówno w sferze fizycznej, jak i tej psychicznej. Ciągle alarmy, walki, warty i zwiady, strach przed najazdami... wszystko to składało się na niskie morale i zmęczenie żołnierzy. Pewnie dlatego potrzebowali choć namiastki zwykłego życia, nawet jeśli miałoby to być założenie cywilnego ubrania w piątkowy wieczór i krótki spacer do baru.
By na chwilę zapomnieć o piekle, by na chwilę oderwać swoje myśli od ciągłej walki i pozwolić samemu sobie na psychiczny odpoczynek. Żołnierze musieli odreagować, dać upust swoim emocjom, swojej złości, wypić coś, pożalić się, może po prostu i po ludzku dać komuś w gniewie po mordzie, by zaraz móc nazywać go ponownie bratem na dobre i na złe.
Kostek również potrzebował chwili wytchnienia. Tyle że on wcale nie zamierzał ani obijać nikomu mordy, ani z nikim się nadmiernie bratać, ani cokolwiek. Chciał się napić. Zapalić. Pozwolić sobie na luksus abstrakcyjnego myślenia, ukraść kilka chwil tylko i wyłącznie dla siebie.
Nawet kupił specjalnie papierosy - a przecież nie palił - by móc celebrować swój święty spokój. Nie przewidział tylko jednego: że jak chce się zapalić, to wypadałoby mieć przynajmniej zapałki. Zauważył to jednak trzymając już papierosa w dłoni, rozejrzał się więc po sali, unikając od razu wzrokiem większych skupisk ludzi - bo nie w smak mu była duża kompania. Wszak gdyby było jakkolwiek inaczej, wybrałby się z żołnierzami ze swojej formacji, doskonale wiedział, że część z nich również miała przepustki, bo niektórym podpisywał je osobiście...
I wtedy na granicy pola widzenia mignęła mu biel. Tak blisko, lecz pogrążony w swojej patetycznej samotności nie zwracał do tej pory uwagi na cały świat. Ten jasny cień na samym skraju, włosy tak jasne, że niemal białe...
- Wanda? - jak automat odwrócił się w tamtym kierunku, zupełnie machinalnie i tak naiwnie. Jak wielkie rozczarowanie musiało przemknąć przez jego twarz w momencie, gdy objął jej sylwetkę wzrokiem i wyszła na jaw okrutna prawda: to z całą pewnością nie była osoba, którą tak głupio miał nadzieję tam zobaczyć. Chyba. W sumie nie myślał o tym do tej pory, tylko ten blask włosów tak jasnych w tym przytłumionym świetle, że równie dobrze mogłyby lśnić bielą, przywiał mu tę absurdalną myśl. - Am. Przepraszam. Mój błąd. - I nawet odwrócił się z powrotem do swojego piwa, ale... - Z drugiej strony... Przepraszam ponownie, ale czy masz zapałki? - zapytał, ponownie patrząc na elfkę, unosząc jednocześnie dłoń z papierosem nieco wyżej. By od razu wiedziała, że nie chodzi mu o spalenie tego wszystkiego w pizdu, czy może zwykłe szukanie zaczepki.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptyPią Paź 15, 2021 11:52 pm


Rha’thel uważała siebie za stosunkowo silną zarówno fizycznie, jak i psychicznie… jednakże ostatnie miesiące naprawdę dały jej w kość. Większość czasu spędzała właśnie w Korniejewie, co rusz widząc umierających ludzi, z którymi przecież jeszcze nie tak dawno wspólnie jadła obiad na stołówce, narzekając na to, jak parszywe są ziemniaki. Miała szczęście, że przez ten cały czas nic poważniejszego się jej nie stało – drobne rany, z których się wylizała bezproblemowo. Czy to zmieniało fakt, że niemal codziennie zaglądała śmierci w oczy? Ani trochę. To było naprawdę przygnębiające i zapewne Aleszko z Leo się zastanawiali, kim była ta obecna Ra. Choć… pewnie też rozumieli, skąd ta zmiana. Nie miała humoru do żartów, gdy takie gówno w którym się babrali miało teraz miejsce. Nie potrafiła się nawet cieszyć z awansu Leopolda, na który przecież tak zasłużył…
Popijała sobie spokojnie tę whisky wątpliwej jakości… bardzo powoli. Wręcz ją sączyła, łyk po łyczku. Jako że Ra ma pełno nałogów – w tym właśnie palenie papierosów, sięgnęła do tylnej kieszeni obcisłych dżinsów, gdzie miała nadzieję znaleźć paczkę fajek. Nic bardziej mylnego – zapomniała ich wziąć ze swojej kwatery. Mruknęła pod nosem wiązankę niezbyt cenzuralnych słów, by następnie upić łyk brunatnego trunku.
Wtem usłyszała pytanie Wanda?. Odwróciła się w stronę Kostka, unosząc jedną brew. Kojarzyła typa, ciężko aby nie – syn samego hetmana, ten który pokonał grafa i z jakiegoś niezrozumiałego dla niej powodu kręcił się blisko husarii i Wilczyńskiej, mimo że sam był z AGAT-u.
Zawiodę pana porucznika, ale nie – odpowiedziała, odwracając się z powrotem w stronę baru i upijając łyk tej whisky ponownie. Barmanowi wzrokiem dała znać, że chce dokładkę. – Nie szkodzi – odpowiedziała, gryząc się w język. Miała ochotę mu powiedzieć, że oczywiście, że, kurwa, jego błąd. No ale całe szczęście tego nie zrobiła. – Zapalniczka za szluga? Zapomniała wziąć swoich z kwatery – zaproponowała, wyciągając w stronę Kostka źródło ognia.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptySob Paź 16, 2021 12:05 am

Co za naiwność - skąd Wanda miałaby się tam znaleźć? Dlaczego miałaby siedzieć w tym podrzędnym barze i, choć była to myśl dosyć egoistyczna, czemu miałaby nie zasygnalizować mu, że jest w pobliżu? Chyba jednak i jemu Korniejewo dawało się we znaki znacznie bardziej niż przypuszczał, potrzebował oddechu i przerwy zdecydowanie innego sortu niż wyjście do baru - lecz kto nie miał nadziei na to samo? Każdy chciał znaleźć się jak najdalej od ich własnego granicznego piekła, każdy tęsknił za rodziną, przyjaciółmi, domem, ukochaną rybką. Normalnością. W koszarach nikt nie był rozpieszczany - bez względu na pochodzenie, stopień, przynależność czy nazwisko. Każdy dostawał wycisk na równi z innymi.
A kobieta, która siedziała obok, zdecydowanie nie była Wandą.
- W środowisku cywilnym nie ma potrzeby ani obowiązku używania stopni wojskowych - odparł z doskonałym już stoickim spokojem zarówno w głosie, jak i na twarzy. Choć ton mógł wydać się z miejsca nieco pouczający, zupełnie jak belfer tłumaczący swojemu ulubionemu uczniowi, gdzie popełnił błąd. Wymiana towaru w zamian za usługę. Ledwo rozdziewiczona paczka papierosów leżała tuż obok jego szklanki, więc bez namysłu przesunął ją po blacie. - Możesz je zatrzymać. Nie palę - dodał, sięgając wolną dłonią po zapalniczkę. Musiało to zabrzmieć absurdalnie, biorąc pod uwagę fakt, że dosłownie kilka sekund później wsunął filtr papierosa między wargi i papierosa odpalił, zaciągając się dymem. Porządnie, jakby nie robił niczego innego przez całe swoje życie, a siedział na schodach i jarał szlugi. Wyciągnął dłoń z zapalniczką z powrotem. - Dziękuję. To było bardzo pomocne.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptySob Paź 16, 2021 12:23 am


Każdy z nas miał swoje nadzieje i marzenia w tym tych parszywych czasach – Konstanty chciał spotkać się z Wandą i spędzić z nią wspólnie kilka chwil. Rha’thel zaś… w sumie miała podobnie. Marzyła o wspólnym wypadzie całą trójką do jakiegoś baru i przewalenia w nim połowy żołdu. Chciała w końcu zobaczyć się z Luthonem – nie było im dane spędzić ze sobą wiele czasu po jego powrocie. Najpierw go trzymali kilka miesięcy wypytując o wszystko, a potem zaczęło się robić coraz bardziej gorąco na froncie i z miesiąca na miesiąc elfka siedziała dłużej w Korniejewie. No i też Lu był mocno pochłonięty badaniami. Wyciągnięcie go z laboratorium nie było łatwe.
A mówisz do mnie jak typowy oficer – odrzekła, uśmiechając się pod nosem. Słyszała ten pouczający ton wiele razy, z ust wielu oficerów. Przywykła – ona była jedynie sierżantem. Na swój stopień ciężko zapracowała, wchodząc po drabince od samej szeregowej. I zostanie oficerem nie zapowiada się czymś, co zdarzy się szybko z jednego powodu – braki w edukacji, których obecnie raczej nie nadrobi szybko. – Skoro tak twierdzisz – powiedziała, biorąc od niego tę paczkę fajek, by wziąć jedną do ust i odpalić ją, zaraz po tym ja odzyskała zapalniczkę od Konstantego. Kim była, żeby w jakikolwiek go oceniać. Wiele osób zwykle sobie „popalało” raz na jakiś czas. – Nie ma za co, dzięki za fajki – powiedziała.
Zapanowała chwilowa cisza. Nie miała pojęcia, w jaki sposób powinna rozmawiać z synem samego hetmana… tudzież faceta (?) swojej przełożonej. Na jednostce wszystko się ograniczało do relacji zgodnej z hierarchią, po cywilnemu nie zwykła jeszcze z nim rozmawiać… a słyszała, że jest dosyć… oryginalną osobowością.
Co cię tu sprowadza? – rzuciła tak, o z raczej czystej kurtuazji aniżeli jakieś ciekawości czy coś. Jeżeli postanowi nie odpowiadać to… będzie jej po prostu wszystko jedno.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptySob Paź 16, 2021 12:39 am

Typowy oficer? Kostek w pierwszej chwili westchnął ciężko na samą myśl o tym - bo gdzież się podział dawny jego duch? Gdzie przepadła ta ulotna wrażliwość, dokąd powędrował cały mistycyzm, który ta ukochał? Czy faktycznie udało mu się spełnić oczekiwania świata zewnętrznego i teraz tak miał być postrzegany? Przez pryzmat stopnia na równi z nazwiskiem?
- Wybacz. Nie miałem takiego zamiaru - odparł z żywą skruchą w głosie, jakby uznał, że szczerze ją uraził tym tonem. Może i to zrobił? Może nie? W ogólnym rozrachunku pewnie nie miało to dla niej większego znaczenia, był źródłem papierosów - ona zaś źródłem ognia. Na dobrą sprawę nawet nie musieli rozmawiać, zapewne nawet by tego nie robili, gdyby nie wspólny mianownik: papierosy. Bo oboje w tym wypadku mieli coś, czego mogłoby pożądać to drugie.
Ale na moment ponownie wrócił do swojej ciszy, swojego spokoju, swojej tęsknoty. Dym drażnił mu płuca i drapał w gardle - co Kostek łagodził w najgorszy możliwy chyba sposób, bo tym nieszczęsnym piwem. Nie sączył żadnego drinka z kolorowej słomki, nie popijał z posępną miną wódki, bimbru czy whisky chociażby. Najzwyklejsze na świecie złocące się w kuflu piwo, jasne w dodatku.
Błądził myślami w okolicach Warszawy, Lublina, może nawet czerwonej Mgły, zahaczał czasem o postrzępione dachy Pałaców Kultury, nawet chciał wznieść się na poziom kolonii na Marsie, ale zostal ściągnięty w dół.
Spojrzał na elfkę - tym razem nieco uważniej, gdy opadło gorzkie rozczarowanie, że miała czelność nie być Wandą - odnosząc wrażenie, że całkiem możliwe, że już gdzieś ją widział. Kiedyś. Może gdyby się skupił, gdyby naprawdę zechciał, byłby w stanie wyłowić ze wspomnień jej imię. Przecież znał wielu żołnierzy Husarii, nie tylko z widzenia, lecz i z opowieści Wandy.
- Tanie piwo - odparł bezwzględnie szczerze. Być synem hetmana, oficerem w jednostce specjalnej, pokonać grafa, a i tak bez ogródek przyznawać, że tanie piwo jest super. Bo jest tanie. - Samotność, niepokój, zmęczenie i kilka innych mało znaczących słów. A Ciebie?

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptySob Paź 16, 2021 1:07 am


Prawdę powiedziawszy, to miała głęboko gdzieś w to, co sobie teraz myślał Kostek. Ogólnie to nie czuła się w żaden sposób urażona jego tonem – nic z tych rzeczy. Trzeba było się naprawdę postarać, żeby Rha’thel się na kogokolwiek obraziła. Nawet dzbanom się to zbyt często nie udaje, a oni to najlepiej wiedzą jak działać jej na nerwy. Po prostu to był lekko… uszczypliwy komentarz z jej strony. Kostek zwrócił jej uwagę, że są po cywilnemu, więc nie musi używać wojskowych stopni… a jednocześnie zrobił to takim tonem, jakby tłumaczył głupiutkiej pani sierżant coś zupełnie oczywistego.
Luźno – odpowiedziała jedynie na jego przeprosiny. Tak jak było powiedziane – Ra w żaden sposób nie czuła się urażona. Ba, może trochę chciała po chamsku wykorzystać Kostka do swoich gierek i poprawić sobie jego kosztem humor? Widok pana porucznika w takim zakłopotaniu był dosyć… osobliwy.
Nie mieli zbyt wiele tematów do rozmów, więc jak załatwili „biznes”, milczeli, wpatrując się w swoje szklanki z trunkiem. Ra powoli sączyła te whisky… w sumie nie myśląc o niczym specjalnym. Wpatrywała się trochę martwo w jeden punkt, próbując zupełnie zresetować umysł. Nie chciała nad niczym zbytnio rozmyślać, bo wiedziała, że to by wprowadziło ją tylko w gorszy stan. Musiała być zdatna do służby i do walki.
Tanie piwo nie było dla niej powodem do wyśmiewania Kostka czy coś. Fakt że był synem hetmana niczego nie zmieniał. Ra potrafiła kupować za żołd najbardziej podejrzany bimber za kilka złotych, więc kim była, żeby El-Galada oceniać?
Zrozumiałe – przytaknęła, biorąc kolejny łyk trunku. – Tania whisky. Zwykle pijałam tutaj z moimi najlepszymi kumplami, ale odkąd cały ten syf się zaczął, to nie mieliśmy jeszcze ani razu razem we trójkę przepustki. Jako że te dwa dzbany bez siebie mają marną przydatność bojową, to oni jadą razem, a ja sama. I tak się to toczy – powiedziała parę słów za dużo, no ale chuj z tym. Miała też prawdę powiedziawszy w poważaniu, czy Konstanty ją w ogóle pamiętał, czy wiedział, jak miała na imię… prawdę powiedziawszy to nawet tego od niego nie oczekiwała. Bo był przecież oficerem, na dodatek z innej jednostki, po co miał sobie takimi rzeczami głowę zawracać?

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptySob Paź 16, 2021 6:06 pm

Luźno.
Jakaś część Kostka z pewnością wzdrygnęła się na sam dźwięk takiego słowa, zwłaszcza jako określenie w zastępstwie słów "nie szkodzi". Lecz Konstanty nadal - mimo lat spędzonych w Akademii Wojskowej i na jednostce wśród ludzi nieprzebierających w słowach - rzadko używał zarówno łaciny podwórkowej, jak i słów potocznych. Godziło to w pewien sposób w jego gust estetyczny, być może miało to również związek z jego miłością do słowa pisanego... i górnolotnej grafomanii, którą miał nawyk stosować przy pisaniu listów.
Niemniej czy można powiedzieć, że Konstanty był zakłopotany? Nie. Był po prostu do bólu uprzejmy. A w sytuacji, gdy uznał, że ktoś mógł poczuć się urażony jego słowami - przepraszał. Bo tego wymagało dobre wychowanie i tak wypadało.
I zgodnie z wpajanym od niemal urodzenia rzeczonym dobrym wychowaniem odwrócił się na stołku barowym w stronę elfki, uważnie słuchając jej słów. Napił się piwa, zaciągnął po raz ostatni papierosem i zgasił go w podstawionej wcześniej popielniczce.
- Przykre, choć oczywiste - pokiwał powoli głową. Niewielu było żołnierzy, którzy mieliby moce i zdolności skoordynowane ze sobą na takim poziomie, że bez siebie byliby średnio użyteczni. A w Husarii było takich tylko i wyłącznie dwóch. - Słyszałem o awansie kaprala Mazura. To z pewnością podniosło morale waszej drużyny, mimo niesprzyjających warunków - dodał jeszcze bez większego zastanowienia i kompletnie obojętnie. Ponownie upił łyk piwa.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptySob Paź 16, 2021 6:52 pm

Byli tak naprawdę z dwóch różnych światów – pod każdym względem tak naprawdę. Ra nigdy nie potrafiła ubierać słowa w wielkie, piękne słowa. Wyrażanie uczuć często przychodziło jej z problemem. Od zawsze była ścisłowcem – gdyby wejść do jej pokoju, można byłoby zobaczyć masę podręczników do matematyki i fizyki. Marzyły się jej w przyszłości studia z inżynierii taumaturgicznej. Wiedziała, że to było bardzo odległe i może nawet mało realistyczne. Była raptem po szkole zawodowej, musiałaby zdawać maturę… i tak naprawdę opuścić służbę wojskową, bo w obecnych czasach to by było ciężko, żeby dostać pozwolenie na takie wymagające studia. Pocieszała się faktem, że chociaż teoretycznie elfie życie jest długie, więc będzie miała sporo czasu na spełnienie tego marzenia. O ile wcześniej nie zostanie rozerwana przez magię czarnych czy inne paskudztwo.
No tak, takich drugich dzbanów w całej husarii nie było, więc połączenie ze sobą kropek dla Kostka nie było niczym skomplikowanym. Słysząc o awansie „kaprala Mazura” (borze, jak te połączenie idiotycznie brzmi!), uśmiechnęła się blado. Uniosła szklankę, kręcąc nią i wpatrując się w bursztynowy płyn, by po chwili wypić trochę.
Zasłużył na ten awans – powiedziała całkiem szczerze, choć po samej Ra nie było widać, że jakoś bardzo się cieszyła. W żadnym stopniu mu nie zazdrościła, nic z tych rzeczy. Po prostu… wyobrażała sobie to wszystko inaczej. – Nie mieliśmy nawet okazji go uczcić – odpowiedziała, wzdychając ciężko. – Major Wilczyńska sporo o nas mówi, hm? – zapytała, ot z ciekawości. Z Wandą miała powiedzmy to… dziwną relację. Kiedyś wydarzyło się między nimi coś, co pomiędzy podwładną a przełożoną. I zapewne gdyby Kostek wiedział, to by nie był zadowolony.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptySob Paź 16, 2021 8:03 pm

Z Kostka - mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi - również, niestety, humanistą nie był. Bardzo się z kolei starał, aby takim go widziano. Bo o ile zrozumienie dla matematyki czy fizyki przychodziło mu łatwo, bo były to rzeczy zwyczajnie logiczne, o tyle zgłębianie poezji czy zrozumienie sztuki były owocem lat ciężkiej pracy, lat nauki i ciężkiej pracy. Rozumiał świat logiki, lecz ten w swojej prostocie go nie pociągał - co innego metafizyczne twory, co innego pełna metafor liryka czy symbolika obrazów, zrozumienie płócien mistrzów ekspresjonizmu czy surrealizmu. Niezrozumienie tematu prowadziło do ciągłej i narastającej ciekawości.
Przecież bez większego trudu dostał się na studia - tak kompletnie nieświadomie spełniając marzenie Ra - taumaturgiczne bez większego problemu. Ba, przecież je skończył, pracę inżynierską zaliczył na piękną piątkę i miał pełne prawo tytułować się inżynierem, tyle że zarzucił temat na rzecz chwalebnej służby w wojsku. Po jednych studiach przeszedł szturmem na drugie, jakby to była rzecz kompletnie normalna.
Beznamiętne przyznanie, że podległy jej żołnierz zasłużył na awans, powinno wzbudzić podejrzenia. Bo czy dowódca nie powinien odczuwać przynajmniej ziarna dumy z sukcesu podwładnego?
- Może w końcu się znajdzie - odparł bezbarwnie. Równie dobrze mogła się nie znaleźć. I Kostek po części rozumiał, sam przecież od ponad roku nie był w Warszawie. Nie było kiedy. Nie było jak. Był potrzebny w wielu innych miejscach, a wolał, by na przepustkę szli żołnierze, którzy mieli żony, mężów, dzieci. A on? Był sam. Ojca czasem widywał, jeśli akurat był na terenach granicznych. To musiało wystarczyć. Ale uśmiechnął się delikatnie, bo tak jak dla Ra abstrakcyjnie brzmiało "kapral Mazur", tak dla niego zabawnie brzmiało tytułowanie Wandy "major Wilczyńską". Bo była, no przecież, Wandą, po prostu Wandą przez większość jego czasu. - Trochę. Marek narzeka na was znacznie bardziej. Nazywa was świętą trójcą czy coś podobnego - miał na myśli, rzecz jasna, chorążego Tomaszewskiego. Choć nie był pewien, jaką właściwie pełnił funkcję w Husarii, pomijając łażenie za Wilczyńską. A Kostek napił się piwa. - Ra, Leo i Ela. Leopolda poznałem osobiście, miał przeze mnie pewne... nieprzyjemności.
Ach, jak dawno to było? Jeszcze na praktykach, gdy odkrywał dopiero potencjał najpotężniejszej ze swoich mocy.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptySob Paź 16, 2021 8:35 pm

Może i nie był humanistą, ale czuł pociąg do tamtych tematów. Dla Ra były one zupełnie nieinteresujące i jeszcze za czasów szkoły nie przykładała do nich większej uwagi – byle na tyle, żeby zdać. Za to z matmy i fizyki zawsze była najlepsza i zgarniała gruby hajs od szkolnych nieuków, odrabiając za nich zadanie domowe i pisząc klasówki. I zapewne gdyby nie była w najbardziej podrzędnej zawodówce, to nauczyciele starli by się z niej ten potencjał wydobyć bardziej. Może gdyby jej rodzice żyli, to by zapisali ją na jakieś zajęcia dodatkowe. W bidulu żaden z wychowawców się z tym nie trudził, zwłaszcza że należała raczej do tych… problematycznych wychowanków. Jakby chciała pójść na studia i kontynuować naukę, musiałaby zostać w sierocińcu, który musiałby ją utrzymywać, a jak tylko skończyła zawodówkę to się z nią pożegnali i problem z głowy.
Byli tak zupełnie różni. Dwa światy – on miał szczęście, że urodził się w takiej, a nie innej rodzinie. Skończył studia, które dla Ra były marzeniem, a on zbytnio nawet się nie musiał o to starać. To wszystko było zdecydowanie niesprawiedliwe. I Rha’thel z wiekiem coraz bardziej czuła żal do matki z powodu tego, co zrobiła – że była na tyle słaba, że strzeliła sobie w głowę, zostawiając córkę samą i skazując je na tak ciężkie życie. Bo co jej było po pieniądzach, które dostała po osiągnięciu pełnoletności?
Kiedyś w głowie Ra – w sumie zupełnie niedawno – pojawiła się chwilowa myśl, czy by po prostu nie wziąć swojego służbowego pistoletu i nie strzelić sobie w głowę, tak czasami miała dość swojego parszywego życia. Nawet sięgnęła po tę broń.  Potem jednak przypomniała sobie matkę i to, jak bardzo miała jej za złe to, co zrobiła. I stwierdziła, że nie pójdzie przecież w jej ślady. No i nie strzeliła. Schowała pistolet i stwierdziła, że nie będzie taką pizdą… i tak wisiała w tej swojej melancholii, ukrywanej toną alkoholu, fajkami, różnymi używkami i panienkami, które sprowadzała częściej do domu niż Elżunia, bo Leo to jej brata obracał.
To nie było tak, że nie była też z Mazura dumna – bo była! Naprawdę zasłużył na ten awans i w głębi siebie cieszyła się z tego jak cholera. Tylko ostatnimi czasy naprawdę miała problemy, żeby takie emocje uzewnętrzniać.
A może nie – rzuciła beznamiętnie, dopijając duszkiem whisky. Znowu wzrokiem poprosiła barmana o kolejną kolejkę. Z podarowanej przez Kostka paczki wyciągnęła również fajkę i ją odpaliła. – Marek? A, że Tomaszewski. – Nie zwykła słyszeć często jego imię i też nawet zbytnio się do niego tak nie zwracała. – Powiedzmy… że jesteśmy specjalni. Nie wywalili nas chyba tylko dlatego, że mamy ogromną przydatność bojową. – Uśmiechnęła się pod nosem. No, czasem trochę problemów sprawiali, ale na polu walki często nie mieli sobie równych i pod tym względem nigdy nikt nie mógł na ich temat złego słowa powiedzieć. - Przez "nieprzyjemności" masz na myśli to, jak mu groził sąd wojskowy i jak spędził noc w karcerze? - skrzywiła się nieco. Mimo wszystko Ra była jego przełożoną, więc o takich rzeczach była informowana. Bo nie mogło być tak, że nie wie co się dzieje z jej człowiekiem przez kilkanaście dobrych godzin.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptyPon Paź 18, 2021 9:07 am

Teoretycznie polityka równych szans zakładała, że każdy, kto tylko zda egzaminy, może iść na studia – w praktyce wyglądało to, niestety, tak, że na studia dostawały się młode dosłownie wybitne umysły, albo młodzi ludzie, których rodziców było najzwyczajniej w świecie stać na to, by ich pociechy chodziły do nieco lepszych szkół i by rozwijały się oraz uczyły dodatkowo. Kostek był wyjątkowym szczęściarzem – nawet podwójnym – bo nie dość, że urodził się w rodzinie posiadającej odpowiednie środki finansowe, a dodatkowo… no był synem Hetmana Królewskiego. Choćby był tępy jak wiadro gwoździ, to nosił nazwisko El-Galad, a już samo to były wyjątkowo prestiżowe – a co za tym szło, rodzące wyjątkowo spory nacisk ze strony społeczeństwa oraz presję otoczenia.
Kostek pamiętał, jak za czasów ukochanego przez siebie fatalizmu spoglądali na niego inni ludzie. Pełna dezaprobata, na pełnej kurwie. Bo jemu akurat, no naprawdę, nie wypadało.
Ale Ra może będzie miała okazję opić awans kolegi, może nie – to mógł wiedzieć chyba tylko i wyłącznie Bóg. Wszyscy nadal zamierali w oczekiwaniu na niespodziewany zwrot akcji i coś, co mogłoby w niedalekiej przyszłości obrócić sytuację na froncie – bo Polacy, jak na razie, przegrywali.
- Może jesteście cenieni bardziej niż zakładacie – odparł bezbarwnie, ni to z przekonaniem, ni z czymkolwiek. Ot, zwykła dywagacja, bo skąd miałby wiedzieć takie rzeczy? Nie służył w Husarii i właściwie… nie ma co ukrywać, interesował się tematem tylko i wyłącznie przez jedną-jedyną jednostkę. W innym wypadku zapewne znałby kilku wyższych szczeblem dowódców i tyle, a nie żołnierzy zadaniowych.
- Tak, dokładnie to – pokiwał głową. Żadnego zawahania czy skrępowania. – Wyprostowałem sytuację, gdy tylko byłem w stanie. - Ale! Kostek uśmiechnął się po tych słowach z rozbawieniem. – Mam nadzieję, że już nie żywi urazy.
Ale należało się gnidzie. I to było widać zarówno w tym rozbawionym uśmieszku, jak i lekkim niczym piórko tonie.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptyPon Paź 18, 2021 4:41 pm

Rha’thel doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że życie nie jest sprawiedliwe i nigdy nie będzie. To na co ona musiała ciężko pracować, niektórzy mieli niczym podane na tacy. Prawdę powiedziawszy, gdyby nie sytuacja w której się znalazła, być może nigdy by do wojska nie dołączyła. Wychodząc z bidula po zawodówce nie miała zbyt wiele pól kariery do wyboru. I nawet jako szeregowa zarabiała więcej, aniżeli miałaby z wyuczonego zawodu mechanika samochodowego. Poszła do woja, bo to była jedyna jakaś logiczna perspektywa w jej przypadku – miała przy tym nadzieję, że uda się jej doszkolić, może zrobić jakieś dodatkowe kursy, bo marzenia o studiach raczej już dawno porzuciła; Najbardziej dobijające było w tym wszystkim to, że gdyby nie samobójstwo matki, być może miałaby bardziej zbliżone szanse do tych, które miał Kostek. Jej rodzina miała pieniądze, więc nie byłoby problemu z wysłaniem Ra do dobrej szkoły, na zajęcia prywatne, korepetycje. W sierocińcu nikt się dzieciakiem nie będzie bardziej zajmował, niż to było wymagane, bo takich gówniarzy jak Ra było całe stado.
Być może – odpowiedziała równie beznamiętnie, upijając przy tym łyk whisky. Powoli – bardzo powoli – zaczynała coś czuć. Tyle lat zadawania się patologią w postaci Leo i Elżuni dało jej ogromną tolerancję na alkohol w porównaniu do większości swoich pobratymców. Ra zdecydowanie nie wpisywała się w wyobrażenie o elfach.  – Och, dobrodzieju! – powiedziała nieco ironicznie. No wypadałoby sprostować takie rzeczy… W tej sytuacji nie wkurzał ją sam fakt, że Leopold wylądował w tym karcerze, nawet jeśli było to zasłużone. Tu chodziło o zupełnie co innego. – Nie wiem, czy żywi urazę, musisz zapytać go o to sam. To co jednak wiem, że to był jakiś inny dzieciak z akademii, to w życiu by z czymś takim nie wyskoczyli. – Oho, powiedziała co jej siedziało na wątrobie. Zawsze miała trochę uprzedzenie do bananowych oficerów, którzy przyszli do woja zaraz po studiach i robią z siebie nie wiadomo kogo. Do Kostka miała tylko odrobinę szacunku za akcję z grafem.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptyPon Paź 18, 2021 5:09 pm

Odwrócił się nieco zaskoczony na dźwięk tego jadu w głosie - niemniej tylko nieco. Patrzył na Ra w ciszy przez dwie, może trzy bardzo długie sekundy. Potrafił ją zrozumieć, ale z drugiej strony... nikt nie dawał mu swobody wyboru.
- Tak - przytaknął prosto. - Gdyby był to ktokolwiek inny, to nikt nie dałby jebania - dodał hardo i bez ogródek. Porzucając na chwilę sam siebie, a wchodząc w buty prawdziwego żołnierza. No, prawdziwszego. Napił się piwa i sięgnął do leżącej paczki, by wyjąć z niej papierosa. Drugiego już! Złapał również po drodze zapalniczkę, która leżała tuż obok pudełeczka z rakiem czy inną impotencją. Ra mało świadomie nastąpiła Kostkowi na odcisk tym jednym przytykiem. On sam nie lubił do końca być synem hetmana. Dawniej z całych sił wzbraniał się przed używaniem swojego nazwiska jak tylko się dało, by unikać bycia traktowania inaczej niż inni chociaż w kilku miejscach. Odpalił papierosa, zapalniczkę przesuwając tym samym płynnym ruchem po blacie. - Ale nie wybieramy, kim się rodzimy - dodał na sam koniec bezbarwnie, ze spokojem zimnym i stoickim jak bryła lodu.- A to, wydaje się, że jest Ci wyjątkowo nie w smak.
Ugh. Kostka niewiele rzeczy drażniło tak bardzo. Zupełnie tak, jak gdyby łaził po całej Polsce z wielkim transparentem, na którym byłoby jasno i wyraźnie napisane, że on, Konstanty EL-GALAD (koniecznie wielkimi literami) domaga się specjalnego traktowania na każdym kroku, a osoby, którym to nie pasuje, powinny zostać natentychmiast wrzucone do więzienia, łagru, a najlepiej skazane na bolesną i okrutną śmierć. Żadna z rzeczy, na jakie miał wpływ - jaki był, w jaki sposób traktował innych, co mówił i co robił - nie miała znaczenia, bo liczyło się tylko i wyłącznie nazwisko. Ot, kurwa.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptyPon Paź 18, 2021 5:44 pm

Ra nie chciała zabrzmieć jakoś bardzo… wrednie, ale po prostu tak wyszło. Może i Kostek nie był typowym przedstawicielem bananowego oficera, bo jednak coś tam potrafił i się znał na rzeczy – to jednak wciąż pozostawał jej pewien zgrzyt, jak wszyscy go specjalnie traktują przez pryzmat jego ojca. Wojsko miało ją zupełnie w poważaniu, gdy jej ojciec z bratem zginęli, gdy matka popełniła samobójstwo. Nikt jej niczego w życiu nie ułatwiał. Gdyby odwrócić ich role, to zapewne w życiu nie stałoby się tak, że syn hetmana ląduje w bidulu i musi walczyć o przetrwanie.
Życie jest niesprawiedliwe, nawet w tak hierarchicznym środowisku jak wojsko – odpowiedziała, uśmiechając się pod nosem. Zastanawiała się, czy nie powinna przypadkiem zamknąć mordy, bo niby tutaj pitu pitu, że są po cywilnemu, a potem cyk, karcer za obrażanie panicza El-Galada. – Od nas jednak zależy, czy będziemy nadużywać tego, z jakim nazwiskiem się urodziliśmy. – Spojrzała ukosem na Kostka, biorąc spory łyk tej whisky. To już była trzecia szklanka, szła strasznie szybko dzisiaj. Nie mogła się mimo wszystko upić tak jakby chciała, bo przecież musiała być w stanie w razie potrzeby ruszyć na pole walki. Dlatego się wstrzymała od zamówienia kolejnej szklaneczki bursztynowego trunku. A chociaż na razie.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptyCzw Paź 21, 2021 8:34 am

Polska dla Polaków i Elfów, wszyscy tacy sami, wszyscy na równych warunkach – tyle że no nie do końca, mimo wszystko. Nikt by życiu nie dopuścił, by dziecko osierocone przez Hetmana Królewskiego trafiło do podrzędnego bidula. Nikt by nie pozwolił, by takie dziecko nie miało dostępu do edukacji na najwyższym poziomie, bo przecież… no przecież krew nie woda. Kostek zdawał sobie sprawę z tego, że po prostu – czy tego chciał czy nie – miał ogromny potencjał magiczny. To było w genach. Wiedział, że być może w przyszłości mógłby dokonywać rzeczy strasznych i wielkich – podobnych do tych, które potrafił jego ojciec.
Ale jeszcze nie teraz.
- Wszyscy dostawali tyle samo w ustrojach komunistycznych – krótka przerwa zaciągnięcie się papierosem. – Czyli nic. - Gorzkie to były słowa. Lecz on nie miał porównania. Nie wiedział, jak jest to być traktowanym bez taryfy ulgowej. Znaczy, tak traktowany to był w domu, bo było od niego wymagane znacznie więcej niż od rodzeństwa, bo był… no najstarszy. Bo miał być pięknym wzorcem do naśladowania, zarówno dla rodziny, jak i swoich rówieśników. Drgnęła mu brew na ostatnie jej słowa, odwrócił się przodem w jej stronę. Kostkowi wiele można było zarzucić, że melodramatyzm, że to, że tamto – niemniej potrafił być bezpośredni.
Nie mam wpływu na to, jak traktują mnie inni – nadal zimny spokój. Bo i Kostka w gruncie rzeczy ciężko było spieklić na tyle, by podnosił głos. – Twoje zaniżone poczucie własnej wartości nie świadczy o moim wybujałym ego czy przekonaniu, że jestem od Ciebie ważniejszy. Bo nie jestem – ba, on był tylko młodym oficerem, jego łatwo było zastąpić innym młodym oficerem. Wiedzę mieli z pewnością na podobnym poziomie. – A jeśli patrząc na mnie, widzisz nazwisko, to jesteś dokładnie jak Ci, którzy wrzucili Mazura do karceru. Zobaczyli nazwisko i wydali osąd. Jak Ty. – Wzruszył ramionami na sam koniec i ponownie odwrócił się do swojego piwa. Zaciągnął się papierosem, strzepnął popiół do popielniczki. Nie podobała mu się taka pasywna agresja. Tej nie należało tłumić tak blisko granicy, tak blisko magii Czarnych. To że jednak coś mu się nie podobało, nie świadczyło jednocześnie, że czułby się urażony – przecież nie ona pierwsza i nie ostatnia uważała, że określało go nazwisko właśnie, że wszystko było zasługą tego, jak się nazywał, a cała reszta miała znacznie niższy wkład.
Dopił piwo i dał znać barmanowi, by podał mu kolejne. Bo przecież po to przyszedł. Żeby się napić.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptySob Paź 23, 2021 11:51 pm


Ojciec Rha’thel był wysoko postawionym wojskowym, jej brat również swoje w wojsku odsłużył. Mimo wszystko to nie było wystarczające, żeby osieroconą Ra się zająć. Pieniądze w postaci renty po ojcu lądowały na koncie sierocińca, mając na celu niby zapewnić jej wszelkie potrzeby bytowe, ale Ra niewiele z tej kasy widziała. Jedyne co miała to konto oszczędnościowe, które jej rodzice założyli gdy była jeszcze niemowlęciem i co miesiąc przelewali pewną sumę. Te pieniądze były zamrożone do ukończenia przez Ra osiemnastego roku życia. I jasne, to był jakiś start w dorosłość… co nie zmienia faktu, że wolałaby dostać te pieniądze od rodziców w trakcie imprezy urodzinowej, a nie na odchodne od wychowawczyni z bidula, której zapewne kamień spadł z serca, że w końcu się jej pozbyli.
A teraz są grupy, które dostają wszystko – odpowiedziała, wzruszając ramionami. Ona już dawno się z tym wszystkim pogodziła (czyżby?), co nie zmieniało faktu, że bananowi oficerowie działali jej na nerwach. – Możesz się nie uważać za lepszego, ale w oczach wielu ludzi tak jest, czy tego chcesz czy nie. I średnio mi się chce wierzyć, że nigdy nie wykorzystałeś nazwiska dla swoich korzyści. – Rha’thel starała się zachować spokój, ale słowa Kostka naprawdę ją zabolały. Dzieciak nie wiedział, przez co musiała przechodzić. Nie wiedział, czemu miała zaniżone poczucie własnej wartości. Jakby się czuł, dorastając z myślą, że twoja własna matka wolała się zabić i zostawić cię na pastwę losu? Bo ojca i brata w ogóle nie winiła o sytuację, w której się znalazła. Konstanty mógł zobaczyć, jak zaciska palce na pustej szklance od whisky. – Nie. Nie patrzę na ciebie przez pryzmat nazwiska, mam na to kompletnie wyjebane. Szanuję cię odrobinę bardziej niż innych bananowych oficerów za akcję z grafem. – Była szczera… może aż za bardzo i za dużo mówiła. W sumie jednak zupełnie się tym nie przejmowała i miała to gdzieś. Rha’thel aktualnie była w takim stanie psychicznym, że mogliby ją do tego karceru wrzucić i postawić przed sądem wojskowym za obrazę majestatu syna hetmana El-Galada… i zapewne by się zbytnio tym nie przejęła.
Gestem ręki poprosiła barmana o kolejną porcję whisky.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptyWto Paź 26, 2021 8:33 am

Powstrzymał się od komentarza, że najbardziej uprzywilejowaną grupą ludzi w Polsce byli żołnierze i osoby, które pracowały w ten czy inny sposób dla wojska. Kto zarabiał obecnie najwięcej? Specjaliści od taumaturgii – wojsko na potęgę zamawiało i potrzebowało broni magicznych, co rusz to nowych, co raz to innych, o potężniejszych czy kreatywniejszych zastosowaniach i właściwościach. Specjaliści od czarbezpieczeństwa, wykwalifikowani w wojennym feng shui projektanci, wszelacy naukowcy badający zarówno Czarnych, psycholinki i próbki oraz dane przywożone przez Geografów – Geografowie, oczywiście, którzy przodowali pośród wojskowej śmietanki i Kostek miał podejrzenia, że Ci mogli być lepiej sytuowani niż generałowie.
Wojsko było obecnie całym życiem i całym światem. I tak jak żołnierze dostawali swoje przysłowiowe wszystko, tak i wszystko mogli stracić na froncie.
- Nie lubię się powtarzać: nie mam na to wpływu – odparł szorstko, bo ewidentnie do niej nie docierało, że za cholerę niczego z tym zrobić nie mógł. – Przepraszam, ale czemu miałoby mnie obchodzić, że mi nie wierzysz? - zero agresji, zero warkotu. Nuta zaciekawienia, Kostek obrócił się w jej stronę na obrotowym krzesełku, łokciem wsparł się o bar. Od zielonych oczu odbijał się mdły blask lamp nad barem, w tym świetle wyglądały jak zrobione ze szkła – zielone szkiełka z potłuczonej butelki Perły – skarbu narodowego.
Nie przypominał sobie, by świadomie i z pełną premedytacją użył karty „Wiesz kim jestem?”, z drugiej strony nie mógł być do końca obiektywny w tej kwestii. Nigdy nie mógł z całą pewnością potwierdzić, kto zgadzał przystawał na jego prośby – o przepustkę choćby – z sympatii, czemu mu się to zwyczajnie należało, a kto w nadziei, że może sam hetman o nim usłyszy. To nieco zamazywało granicę tego, co mógłby inny oficer na jego miejscu, a czego nie.
Zmrużył oczy, z miejsca tracąc resztki dobrego humoru. Szacunek za grafa. Szacunek za Śpiew, który zabił przypadkiem. Za którego chciał się poświęcić i nieszczególnie go obchodziło, co się stanie wówczas z całą resztą świata. Całkiem możliwe, że Śpiew zniszczyłby nie tylko część jednostki, zabiłby rekrutów, zabiłby zwykłych żołnierzy, istniał cień, że zgładziłby również osoby mu drogie – jak choćby Saash’Khaar czy Wanda. Nie miało to najmniejszego znaczenia.
- To był wypadek. Nie chciałem jego śmierci. – W tych dwóch zdaniach zawarł gorzkie ziarno, skrywany pod skórą paskudny smutek. Żałobę, którą wciąż i wciąż tak zajadle nosił gdzieś na samym dnie serca.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptyPią Paź 29, 2021 12:27 am

Oczywiście wiedziała, że po części należała do najbardziej uprzywilejowanej grupy w całej Rzeczypospolitej. Z tego też powodu do wojska poszła, bo po sierocińcu to chyba była jedyna jakaś racjonalna ścieżka kariery, która pozwoliłby jej żyć na jakimś poziomie. Gdyby miała wykonywać wyuczony w szkole zawód, to w życiu nie mogłaby sobie pozwolić na to, co posiadała aktualnie. Dobre jedynie w tym wszystko było to, że przy swoim motocyklu sama wszystko robiła i nie musiała się nikogo o pomoc prosić. To nie zmieniało jednak faktu, że nawet będąc w wojsku widzi się, że wewnątrz niego również jest bardzo dużo nierówności i inni mają po prostu łatwiej niż inni.
W sumie to koło chuja może ci to latać, zrozumiałe zupełnie – odpowiedziała, tym razem neutralnie bez żadnego wyrzutu. No bo jakby nie patrzeć… byli dla siebie zupełnie obcymi osobami. Łączyło ich jedynie wojsko i gdyby przyszło co do czego, to Ra musiałaby polecenia Konstantego wykonywać. Po części łączyła ich też osoba samej Wilczyńskiej, bo to przez nią się tak kręcił koło husarii i zapewne gdyby nie ona, to w swoim życiu widziałaby syna hetmana zdecydowanie rzadziej.
Rha’thel zupełnie nie wiedziała jakie Kostek miał podejście do tamtego grafa i z czym się to wiązało. Jednakże miała do niego szacunek za tę akcję ponieważ… cóż, to nie było przecież takie hop siup położyć grafa. I to samemu. To tylko pokazywało, jak wielki potencjał miał Konstanty i jeżeli hetman miał kiedyś jakieś wątpliwości czy Kostek rzeczywiście jest jego synem, to ta akcja powinna go utwierdzić w przekonaniu, że jednak tak.
Domyślam się, że tak – powiedziała całkiem serio, upijając łyk whisky i sprawiając przez chwilę wrażenie, jakby rzeczywiście wiedziała, jakie uczucia Kostek względem Śpiewa miał. Następne słowa elfki jednak sprawiły, że te prysnęło w ułamek sekundy. – Łabędzie chciały na nim robić pewnie swoje mambo – dżambo, pewnie byli niepocieszeni, że stracili tak cenny obiekt. – Bo co jak co, ale w głowie nie mieściła się jej wizja, że ktoś mógłby mieć żałobę po grafie. Istocie, która nie zawahałaby się ich wszystkich zabić.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptyPon Lis 15, 2021 10:34 am

Wanda była jedynym kawałkiem tej układanki, który łączył Kostka z Rha’thel – gdyby nie major Wilczyńska, Kostka nigdy nie interesowałaby Husaria. Przynajmniej nie na tyle, by tak namolnie i beztrosko dookoła niej się kręcić przez większość swojego wolnego czasu. Miał dzięki temu punkt zaczepienia i powód, by dowiadywać się więcej zarówno o formacji, jak i żołnierzach, którzy w niej służyli. Finalnie oficerów husarskich to Kostek znał już absolutnie wszystkich…
Ale Kostek zmalał jakby w sobie, nieznacznie się zgarbił, jakby na barku spadło mu coś bardzo ciężkiego. Na moment czy dwa przytłoczył go powrót tej goryczy i tego żalu – pewnie alkohol maczał w tym swoje brudne palce. Przy normalnym stanie rzeczy Kostek nie myślał o tym tak często, a śmierć Śpiewu była delikatnym cieniem. Wiedział i pamiętał o niej, lecz nie wpływała w żaden sposób na jego działania czy myślenie.
- Łabędzie bardzo by go skrzywdziły – odparł, prostując się na swoim miejscu. Wpatrywał się za bar, prosto na butelki alkoholu nierówno ustawione na półkach, bez żadnego widocznego schematu. – Zadałyby mu niewyobrażalny ból, wyciągając informacje, a finalnie zabiły – delikatna, ledwo wyczuwalna nuta złości. Drobna iskierka. – Chcąc ochronić go przed bólem, odebrałem mu życie – odwrócił głowę do Ra, zielone zaszklone oczy rozżarzyły się gniewem. – Więc mi tu nie pierdol, że się domyślasz.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptyWto Lis 30, 2021 12:40 am

Byli z dwóch różnych światów – i jakby Ra miała spróbować sięgnąć pamięcią gdzieś wstecz, to nie przypominała sobie, żeby chociaż raz byli blisko siebie w trakcie jakiejś akcji. Może dlatego, że Kostek miał jeszcze mleko pod nosem w kwestii bycia żołnierzem i służył w wojsku zdecydowanie krócej niż ona, a sławę mu przyniosła cała akcja z grafem, nie licząc oczywiście nazwiska. Gdyby nie Wilczyńska, zapewne ich drogi by się skrzyżowały zdecydowanie później i zapewne w trakcie jakiejś bitwy.
Wysłuchała Kostka, starając się zrozumieć, co on właśnie do niej powiedział. Powtarzała sobie jego słowa w umyśle kilkukrotnie, jednakże nie była w stanie uwierzyć w to, co właśnie usłyszała. Mu było żal… GRAFA? Przecież to było chore. Te bydle skierowało na Korniejewo masę Czarnych, wiele ludzi zginęło.
Ra podsunęła barmanowi szklankę prosząc o dolewkę. No na trzeźwo zdecydowanie nie była w stanie tego pojąć.
- Chcesz mi powiedzieć, że było ci żal bydlaka, który przyczynił się do śmierci polskich żołnierzy? – zapytała, upijając łyk swojej whisky. – Jeśli tak to masz rację. Zdecydowanie się nie domyślam i kurwa nie rozumiem. – Uważała Łabędzie za pojebane, jednakże wiedziała, że ta ich „miłość”, czy też współczucie wobec Czarnych miało swój cel – wyciągnięcie informacji. Zaś Kostek… chciał ochronić grafa przed bólem, który by mu towarzyszył w trakcie całego przesłuchania. To w jej ocenie było chore i powinno być podstawą do ponownych badań psychologicznych, czy na pewno się nadawał na żołnierza. Co jak kiedyś stanie nie po tej stronie co trzeba?

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptyWto Sty 04, 2022 11:36 am

Chcesz mi powiedzieć, że było ci żal bydlaka, który przyczynił się do śmierci polskich żołnierzy?
- Żal mi było istoty, która nie znała i nie rozumiała niczego innego niż zło i nienawiść - odparł trochę głucho. Opuścił wzrok z butelek stojących na szklanym tle, zapatrzył się w bursztynowy płyn w swojej szklance. Podniósł ją i zakręcił powoli, wywołując w niej drobny sztorm.
Dawniej Kostkowi nie przyszłoby do głowy żałować Czarnych. Jakkolwiek przejmować się ich cierpieniem, stanem, myśleć o nich w innych kategoriach niż sposób na jak najszybszą likwidację. Zderzenie z rzeczywistością. Bo niby człowiek wiedział, niby zawsze gdzieś tam pamiętał, że jegrzy też byli ludźmi, ale to umykało.
Teraz Konstanty nie wyobrażał sobie, jak można ich nie żałować. Ludzie urodzeni pod nieszczęsną trójką, spaczeni przez magię i symbiotyczne robactwo, dzieci o wypranych mózgach, które zostały wytresowane na bezwzględnych morderców, których cieszy zło.
A Śpiew... Śpiew był jego personalnym sekretem i ciężarem.
- A jeśli będziemy zabijać z nienawiści, bez żalu i współczucia... to w czym będziemy od nich lepsi? - spytał jeszcze zamyślony, odpływając spojrzeniem w sufit, a myślami w ocean. - Współczucie i empatia to istota bycia człowiekiem. To nas odróżnia od balorgów.
Snuł dalej i sunął dalej w przemyśleniach, kompletnie już nie zwracając uwagę na to, czy Rha'thel w ogóle go słucha. - Balrogi są wszystkim tym, czego powinniśmy się bać. Są brakiem i pustką. Jegry są ich ofiarami. A grafy... też są spaczone przez Panów. Będziesz nienawidzić psa za to, że szczeka?

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptyCzw Sty 20, 2022 11:54 pm

Kostek i Ra zdecydowanie się nie dogadają. Im dalej w las tym mieli większą kosę. Elfka nie była w stanie pojąć… dlaczego tak bardzo było mu żal plugastwa, które zabijało ich towarzyszów jeden po drugim, zupełnie się nie przejmując ich losem. Dla nich to nie miało znaczenia, że jakaś kobieta zostanie wdową, że straci syna… Zabijali; Uniosła brew, słysząc jego odpowiedź.
Współczuję ludziom, którzy muszą służyć Czarnym. Współczuję dzieciom, które zostały przez nich osierocone. Moje „współczucie” wobec czarnych ogranicza się do aktu łaski w postaci serii z magazynka. Robię to po to, by ludzie byli bezpieczni. By nadeszły czasy, w których żadne polskie dziecko nie straci rodzica na wojnie… No ale każdy ma swoje priorytety – odparła, wzruszając ramionami, by następnie upić swoje whisky. Mieli zupełnie inny sposób spoglądania na sprawę. Może dlatego, że Rha’thel już trochę w tym wojsku siedziała. To przez Czarnych straciła ojca, brata na dobre dwadzieścia lat, została osierocona przez matkę.
Co jednak mógł o tym wiedzieć uprzywilejowany na każdym kroku syn hetmana, który chyba najwidoczniej pół życia spędził pod szklaną bańką, skoro grafami się przejmował bardziej, niż ludźmi.
Wiesz co się robi z agresywnymi psami, których nie da się zresocjalizować? Usypia. – Brutalne, ale prawdziwe. Świat, w którym przyszło im żyć nie był romantyczną bajką, sielanką niczym wyciągniętą z powieści. Był brudny, bezlitosny i jeżeli ukazuje się słabość, to wtedy się umiera. – Chciałabym, żeby mądre głowy po remoralistyce były w stanie przywrócić w nich możliwość odczuwania dobra, ale niestety, na chwilę obecną się na to nie zapowiada. – Ra nie chciała wyjść na jakąś bezduszną sucz, za którą mimo wszystko wiele osób ją miało. Te podejście jednak było swoistą… barierą radzenia sobie ze światem.

Konstanty Albert El-Galad
Konstanty Albert El-Galad
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptyWto Sty 25, 2022 2:09 pm

Kostek spojrzał na Ra z ukosa, nie do końca rozumiejąc ten ostatni przytyk. Sądziła, że służył z innych pobudek?
- Mam szersze spojrzenie najwyraźniej – odparł krótko, wzruszając ramionami. Z mydlanej bańki wyrwało go pierwsze zderzenie z wojną i frontem. Z bańki wyrwał go widok zabijanych przez Czarnych żołnierzy. Żołnierzy, których znał, którzy mieli rodziny, żony, dzieci. Mieli plany i marzenia, byli ciepli i żywi. Cieniutka nić wiążąca ich z przyszłością została jednak brutalnie przerwana. Kostek odwrócił się z powrotem w stronę swojego kufla. – Ale nie wiem, kogo próbujesz oszukać. – Napił się piwa. – Nieważne ilu jegrów zabijesz, nie zwróci Ci to tego, co straciłaś. A personalne vendetty nie mają niczego wspólnego z chęcią zapewnienia bezpieczeństwa komukolwiek.
W sumie nie wiedział, czy ma rację. Podejrzewał, że kogoś straciła, może jednego rodzica, może dwoje, może rodzeństwo, przyjaciela, przyszłego męża. Obstawiał jednak na to pierwsze: o osieroconych podczas wojny dzieciach najwięcej mówiły inne osierocone przez wojnę dzieci. Wiedział o tym z autopsji, przecież osobiście zawsze mówił ogólnie o społeczeństwie, o cywilach. Bo nigdy nie stracił nikogo na tyle bliskiego, by dostrzegać to personalnie.
Matki nienawidziły jegrów za zabite dzieci, dzieci nienawidziły jegrów przede wszystkim za zabite matki.
Uniósł brwi.
- W agresywnym psie jest kopany i poniewierany przez lata szczeniak, który poznał tylko przemoc i wydaje mu się naturalna. – Tak blisko siebie siedzieli, a tak daleko jednocześnie. – Zawsze zostaje nadzieja.
W końcu to zawsze jedno uratowane życie więcej, tak?

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar EmptyPią Maj 27, 2022 1:40 am

Nie potrafiła spojrzeć na sprawę chociaż w zbliżony do Konstantego sposób. Może to przez fakt bycia niededukowaną sierotą bez szkoły, wychowanej przez ulicę i nie mającej żadnego godnego wzoru do naśladowania – w porównaniu do Kostka, którego ojciec był przecież chodzącym ideałem. Miał od kogo się uczyć empatii… czy cholera wie tam czego.
Najwidoczniej – odpowiedziała, gryząc się w język i powstrzymując chęć powiedzenia, skąd najwyraźniej ma ten szerszy pogląd na sprawę. Może i byli teraz po „cywilnemu”, ale wciąż pyskowanie synowi hetmana raczej nie było czymś, z czym powinna przesadzać. I w sumie co by to dało? Chyba już wystarczająco jasne jest to, że pochodzą z dwóch różnych światów i być może nigdy się nie zrozumieją. – Masz rację, nie zwróci. Ale zmniejszy choć trochę szansę na to, że stracę tę garstkę ludzi, którą wokół siebie mam – odpowiedziała zupełnie poważnie, biorąc łyk swojej whisky. Może i na Elkę i Leo narzekała, darła się i twierdziła, że są największymi dzbanami, jakie kiedykolwiek się urodziły… ale mimo wszystko byli dla niej całym światem. Niczym bracia. Matka Elżuni była dla niej niczym jej własna – to ile ta kobieta Ra miłości dała… było nie do oszacowania.
Wojna zabrała jej bezpośrednio ojca oraz brata – pośrednio zaś matkę, która nie potrafiła sobie poradzić z ciężarem śmierci swojego ukochanego męża i syna, więc postanowiła wyciągnąć z sejfu pistolet i po prostu się zastrzelić, osieracając małą Ra… I zapewne dla wielu ludzi to wyda się absurdalne, że postanowiła pójść w ślady ojca i Luthona. Z jednej strony nie miała innego wyboru. Jako sierota po zawodówce… nie miała zbyt wielu perspektyw. Wojsko było jej szansą na dobre życie, ale i nie tylko. Chciała wierzyć, że to co robiła przysłuży się krajowi i że w pewnym momencie już nie będzie takich Ra, które tracą rodziców ze względu na wojnę. Naprawdę trzymała się tego marzenia bardzo kurczowo i było… niemalże olejem napędowym dla niej. Motywacją do codziennego wstawania z łóżka i działania.
Czemu tak skupiasz się na agresywnym i stanowiącym zagrożenie psie, a nie na jego ofiarach? – zapytała całkiem szczerze. Nie rozumiała jego podejścia, próby tłumaczenia działań Czarnych. Jegry były kiedyś ludźmi, miały pecha, że urodziły się w nieodpowiednim czasie… nie zmieniało to jednak faktu, że były odpowiedzialne za wiele zła. I może ich być komuś żal, jednakże usprawiedliwianie ich było dla niej niezrozumiałe. – Nadzieja to czasem jedyne, co pozostało – odparła półszeptem, upijając ponownie łyk bursztynowego trunku.

Sponsored content
Whisky in the jar Empty

PisanieTemat: Re: Whisky in the jar   Whisky in the jar Empty


 
Whisky in the jar
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Skocz do: