Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa
Judyta Cichocka
Judyta Cichocka
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyWto Wrz 07, 2021 6:05 pm

W normalnych okolicznościach zapewne nikt nie ściągałby jej aż do Korniejewa, ale sytuacja była na tyle poważna, że posiłki ciągnące aż z Warszawy wręcz pękały w szwach od wszelkiej maści specjalistów, w tym od lekarzy. Judyta być może żołnierzem nie była, ale jak każdy po WATcie podstawowe przeszkolenie miała. Ktoś tam u góry podjął jednak taką, a nie inną decyzję i po ustabilizowaniu sytuacji w Korniejewie zdecydowano się wysłać posiłki, by czym prędzej poskładać żołnierzy do tak zwanej kupy. Tak naprawdę, to Judyta nawet nie otrzymała rozkazu do wyjazdu, ale tak długo mędziła swojej przełożonej, że ta, jakimś niemożliwym cudem zagwarantowała jej miejsce. Nikt jednak nie wiedział czy pokładała w dziewczynie nadzieje wierząc w jej talent, czy miała już serdecznie dość jej ujadania i dla świętego spokoju, a także pewnego rodzaju nauczki, postanowiła pozbyć się niewygodnego tematu.
Ruda nie była żądna przygód czy nowych szalonych wyzwań. Przede wszystkim zależało jej na ratowaniu życia, ale w Korniejewie były o wiele ważniejsze rzeczy, a właściwie osoby, do których gnała co sił razem z posiłkami. Pierwszą z nich był Janusz, a drugą Hania, w którą była zapatrzona jak w obrazek. I o ile o tego pierwszego mogła się zwyczajnie po siostrzanemu martwić, to o tę drugą absolutnie była spokojna. Doskonale zdawała sobie sprawę, że być może nie będzie ni czasu, ni możliwości, by kogokolwiek spotkać, ale sama myśl, że będzie tak blisko, wręcz na wyciągnięcie ręki, dodawała jej otuchy i nieco uspokajała.
W samym Korniejewie panował chaos nie do ogarnięcia. Ludzie po sobie skakali i biegali, darli się wniebogłosy i przekrzykiwali. Trudno było cokolwiek zrozumieć czy choćby spróbować złapać kogoś, kto mógłby ją zaprowadzić do szpitala polowego i wprowadzić w panujące tutaj zasady. Długo nie musiała czekać na ratunek, bo już po chwili ktoś złapał ją za łokieć i wyrwał z rozrastającego się kociokwiku. Niewiele od niej starsza dziewczyna z przepaską medyka na ramieniu szelmowsko się do niej uśmiechnęła, gdy dalej ciągnęła ją w tylko sobie znanym kierunku.
- Jestem Reszka! Dostałam informacje, że taka jedna ruda szuka wrażeń i wesprze medyków. – Aha, czyli jej przełożona jednak nie zostawiła jej na pastwę losu. - Wiem co potrafisz. W tamtej sali na lewo są twoi pacjenci. Jak uda Ci się skończyć to albo krzycz, albo łap kogoś, kto akurat potrzebuje pomocy. Tutaj zawsze się ktoś znajdzie. No już, ruchy! – Reszka wepchnęła jej w ręce opaskę, jakieś bibeloty, małą apteczkę i klepiąc w tyłek skierowała we wskazanym kierunku. Oszołomienie, to zdecydowanie zbyt małe słowo, by opisać aktualny stan Judyty, ale dziewczyna doskonale się nadawała do tej roboty i w trzy sekundy ze stanu totalnie nieogarniętej podlotki przeszła do absolutnego skupienia. Odrzuciła plecak gdzieś na bok, założyła opaskę i ruszyła do pacjentów. Pierwsze trzy dni były okropne. Nie pamiętała o śnie, toalecie, piciu czy jedzeniu… Właściwie o niczym innym poza pacjentami. Tylko Reszka czasami się pojawiała z kubkiem gorącej zupy czy gotowymi do łapania jej głowy rękami, co by nie wyrżnęła się ze zmęczenia. Dopiero pod koniec tygodnia trochę się uspokoiło i już nie musiała biegać od jednego pacjenta do drugiego jak kot z pęcherzem. Nie wyglądała już jak straszydło, ale jej starannie upięty kok zdążył się nieco rozwalić, niesforne kosmyki uciekały gdzieniegdzie tworząc uroczy obraz okalając jej smukłą twarz drobnymi kręciołkami.
- Dzień dobry, mam na imię Judyta i dzisiaj się panem zajmę. – usiadła na stołku obok łóżka, gdzie spoczywał białowłosy elf. Przywitała go łagodnym uśmiechem potrafiącym roztopić serce niejednego łobuza. - Niestety nie mamy czasu prowadzić kart, więc proszę powiedzieć co panu dolega zanim pana zbadam. – korciło ją, by przejść na elficki, ale zorientowała się, że mogłoby to być wyjątkowo niegrzeczne.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyWto Wrz 07, 2021 10:35 pm

W normalnych okolicznościach by do tego nie doszło. Kiedy wyruszał za Horyzont Zdarzeń, starał się unikać wszelkiego kontaktu z Czarnymi. Miał prostą misję: zwiedzać kocioł, do którego naciekały inne światy, i zbierać próbki. Opisywać je. Chronić je. Nawet za cenę życia. I jeśli na drodze stali jegrzy, to Saash'Khaar w pierwszym odruchu tak dobierał drogę, żeby się z nimi nie zetknąć z wiadomych przyczyn - w przypadku walki musiałby sięgnąć po magię, a ta, użyta przez elfa na terytorium balrogów, natychmiast zwróciłaby ich uwagę. Losy misji przydzielonej uszatkowi przez samego hetmana zawisłyby wówczas na włosku. Nie, w normalnych okolicznościach Saszka za wszelką cenę unikałby walki.
Ale to nie były normalne okoliczności.
Świat przewrócił się do góry nogami, na Korniejewo i okolice spadł grad z czarnych chmur. W samym centrum tego ostatniego bastionu polskości pojawił się graf, zaroiło się od jegrów i ich zmór, pojawiły się nawet takie wyrodki, jak soggoth. A ponieważ Saszka był dopiero p r z e d wyprawą za Horyzont - nie miał obowiązku pilnowania cennych znalezisk. Nie musiał zaszywać się w bunkrze, by tam czekać w napięciu, czy wróg przedrze się przez wszystkie śluzy. Elf miał w tej całej sytuacji inny obowiązek: pomóc chronić ten najdalej wysunięty na Zachód przyczółek Polski.
Więc bronił. Wszystkimi swoimi siłami, talentami, całą swoją magią. Przy pomocy miecza o klindze z mithrilu i przy pomocy starego, dobrego glocka. Magią i ciosem. Enpisem i szybkością. Ostatni raz walczył tak wiele, wiele lat temu, na niesławnym egzaminie we Wrocławiu. Z tą różnicą, że tam jego walka nie mogła zmienić rezultatów bitwy. Tam mógł jedynie zebrać nieśmiertelniki poległych towarzyszy i dostarczyć je bezpiecznie do domu. Tutaj natomiast - o, tutaj mógł ocalić komuś życie. Nie wszystkim. Nawet nie większości. Ale chociaż komuś.
Do infirmerii zajrzał dopiero wtedy, kiedy sytuacja się trochę uspokoiła. Kiedy był pewien, że jego nieobecność na polu walki nie przechyli szali zwycięstwa na korzyść wroga. Kiedy wiedział, że żołnierze różnych jednostek mają przewagę i nieobecność jednej osoby nie zrobi większej różnicy.
Pokierowano go do czystej sali, po drodze nie szczędząc słów o lekkomyślności geografa. Że jak tak można chodzić z ranami cały tydzień i nie dać się opatrzyć. Że to wstyd straszny i głupota jeszcze większa. Elf tylko uśmiechał się przepraszająco, bo przecież pielęgniarka do pewnego stopnia miała rację. Choć, gdyby znała historię Saash'Khaara, pewnie byłaby dla niego łagodniejsza w tym całym sztorcowaniu.
Leżał w szpitalnym łóżku przykryty po samą brodę pachnącą krochmalem kołdrą. Bezlitosna pielęgniarka kazała mu "wyskoczyć z tych podartych szmat", więc usłuchał, ale czuł się absolutnie niekomfortowo kładąc się nago na materac. Tyle dobrego, że chociaż pozostali pacjenci w tej sali to też mężczyźni! Sanitariuszka zapowiedziała, że niedługo przyjdzie do niego medyk, by zająć się jego ranami, i Saszce momentalnie trochę ulżyło. Bo przecież medyk to facet, prawda? Inaczej zapowiedziano by medyczkę.
Otóż wcale, kurwa, nie.
Saszka zamrugał kilka razy z lekką dozą niedowierzania, a gdy dotarło do niego, że oto ma przed sobą k o b i e t ę, i że to właśnie owa k o b i e t a będzie doglądać jego przypadłości, natychmiast spąsowiał. Nie to, że nigdy żadna kobieta nie widziała jego ciała. Bo znalazłoby się parę. Ale to było dość... dawno. Poza tym, przecież to zupełnie różne sytuacje!
- Dz-dzień dobry - uszatek wydukał z siebie po dłuższej chwili, mimowolnie naciągając kołdrę po sam nos. - Prze... Przepraszam, ale czy nie mógłby przyjść jakiś lekarz, który... Nnnnno... Który by nie był... - mamrotał w rąbek przykrycia. Jakoś głupio było mu mówić, że ma trochę ran do opatrzenia. Z czego jedna, zadana jegierskim ostrzem, ciągnie się przez praktycznie cały jego tyłek. I że w związku z tym prosiłby o lekarza płci męskiej. - Ugh. Czy mogę prosić o medyka-mężczyznę? - wydusił z siebie wreszcie.

Judyta Cichocka
Judyta Cichocka
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptySro Wrz 08, 2021 3:42 pm

Jak tylko przekroczyła próg Sali, w której leżał również Saszka, większość pacjentów momentalnie się ożywiła. I wcale nie chodziło o oszałamiającą urodę dziewczyny. Judyta wcale piękna nie była, być może ładna i wpadająca w oko o przyjemnej buzi, ale daleko jej było do prawdziwej piękności. Mianem takiej mogłaby nazwać chociażby Hanię, w którą lubiła wpatrywać się nie tylko podziwiając jej zdolności medyczne, ale i uroki osobiste. Wcale się nie dziwiła swojemu dzbanowatemu bratu, że zainteresował się Zapolską. Natomiast nikt z rodziny nie był w stanie pojąć jakim cudem półelfka w ogóle spojrzała w kierunku tego obdartusa od siedmiu boleści. Wracając jednak do Judyty i jej wdzięków, których wcale jej nie brakowało, tu akurat matka natura się postarała i obdarzyła drobną rudowłosa przyjemną dla oka typową kobiecą figurą z odpowiednimi krągłościami, ale to nie to tak wzbudzało gromkie zainteresowanie panów. Dobroduszne usposobienie i kojąca aura jaką wokół siebie roztaczała potrafiło roztopić niejedno serce, a jej promienny uśmiech wynagradzał wszystkie troski dnia codziennego. Była jak promyki słońca w pochmurny dzień albo jak łyk wody po przebyciu Sahary. Koiła, łagodziła i wprawiała w przyjemny lekko fantazyjny nastrój wszędobylskiego zadowolenia. Właśnie dlatego Ci, którzy leżeli najbliżej spanikowanego elfa nie potrafili pojąć na jaką cholerę chce wymieniać tę niebiańską niewiastę na jakiegoś zapleśniałego, obrzydliwego lekarza, który ani to delikatny, ani miły, a tym bardziej nie tak przyjemny dla oka jak Judyta. Te elfy to naprawdę miały nie po kolei w głowie.
- Ojej, bardzo mi przykro, ale obawiam się, że nie mamy nikogo wolnego w najbliższym czasie. – zmartwiła się brakiem możliwości pomocy w tej materii. Niestety brakowało rąk do pomocy, a tym bardziej nie było możliwości, by móc wybierać między lekarzami. Jedynie Ci bardziej doświadczeni i zdolni często zajmowali się żołnierzami wyższą rangą, gdy zachodziła taka konieczność, ale w normalnych warunkach i bez sytuacji zagrożenia życia… Cóż, Saszka był zdany na rozkoszną Judytę.
- Z góry przepraszam za moje niedociągnięcia językowe, ale jeżeli to jakoś panu pomoże, to możemy przejść na elficki. Obiecuję, że będę dyskretna i delikatna. – powoli zaczęła rozważać możliwość użycia swojego szczególnego czaru, który między innymi w takich przypadkach potrafił się przydać. Przeważnie wystarczyła sama jej naturalna aura, która z natury działała kojąco i uspokajająco na otaczających ją ludzi, z którymi akurat przebywała, ale być może ten konkretny uszatek był odporny na jej urok?

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptySro Wrz 08, 2021 5:07 pm

Elfowi naprawdę, ale to naprawdę nie przeszkadzałby w tej chwili zapleśniały, obrzydliwy lekarz, nawet jeśli nie byłby delikatny albo miły. Bo taki lekarz nie miał najcieplejszego uśmiechu świata, który sprawiał, że coś w środku Saszki topiło się momentalnie. Taki lekarz nie wywoływałby rumieńców zawstydzenia na twarzy biednego elfa, który na samą myśl, że ktoś będzie musiał się zająć zszywaniem jego... no, tyłka... czuł się tak niekomfortowo, że gdyby było to możliwe, to na czas zabiegu wyszedłby z własnego ciała i wrócił dopiero, jak będzie po wszystkim. Gdyby nie kojąca aura otaczająca medyczkę, to Erkh'iaan już dawno zawinąłby się w kołdrę i zwiał gdzie pieprz rośnie. W poszukiwaniu rzeczonego zapleśniałego lekarza.
Zabawne, Saash'Khaar aż do tej pory nie uważał się za wstydliwego. Jednak można mieć kilkadziesiąt lat i wciąż się dowiadywać o sobie czegoś nowego.
- Prze... Przepraszam - powiedział cicho, automatycznie przestawiając się na swój ojczysty język. Nie umknęło jego uwadze, jak dobrze Judyta posługiwała się elfickim. Jak na człowieka, miała wręcz doskonałą wymowę. I to nawet jak na wymagające standardy porucznika.
Saszka zebrał się w sobie. Nawet kołdrę wziął i zdjął z twarzy. Smukłe dłonie, wytatuowane w różne zaklęcia, położył na przykryciu. W nieco nerwowym geście - ale tylko nieco! - wygładził kołdrę.
- Bo, widzi pani, pani... - Saszka spojrzał na ramiona Judyty, ale nigdzie nie dostrzegł dystynkcji i utknął. Chciał użyć szarży, a tymczasem żadnej nie było. Więc lekarka nie była żołnierzem...? Co więc, na Boga, tutaj robiła?! Przecież w Korniejewie nie było bezpiecznie dla cywili!
- Pani Judyto, przecież pani nie powinna tu być! - powiedział elf stanowczo, zupełnie zapominając o swoich problemach i zawstydzeniu. - Tu jest zbyt niebezpiecznie dla cywili. Kto panią w ogóle wpuścił do Korniejewa? - zapytał zatroskany, próbując się wyprostować na łóżku.
I w tym momencie syknął, kuląc się mimowolnie.
Bo rana na tyłku, oprócz tego, że była dla uszatka tematem tabu, była jeszcze przecież raną zadaną przez jegra. Raną, w której nadal sączyły się fagi. A te, jak powszechnie wiadomo, były dla elfów groźniejsze w skutkach, niż dla ludzi czy nawet półelfów.



Mowa elfów - #9ACD32

Judyta Cichocka
Judyta Cichocka
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptySro Wrz 08, 2021 9:04 pm

Dziewczyna cały ten czas przyglądała się pacjentowi z tym typowym dla siebie dobrodusznym uśmiechem. Jeszcze nie wiedziała co podziałało najlepiej, ale przynosiło to efekty. Elf zdecydowanie bardziej się rozluźnił i zaczął współpracować. Chyba najbardziej podziałało przejście na bezpieczną mowę, której prawdopodobnie nikt poza nimi nie zrozumie.
- Proszę nie przepraszać. Jest pan pacjentem i nawet przy najlepszej opiece większość osób czuje się niekomfortowo w szpitalu. – a żeby to był pierwszy raz jak ktoś początkowo się przed nią bronił, skakał po ścianach czy odżegnywał się od czynów karalnych. Judyta jednak wiedziała, że na każdego da się znaleźć sposób i Saszka wcale nie był wyjątkiem. Zwłaszcza, gdy w zanadrzu miała swój czar i w razie konieczności mogła załagodzić sytuację w kilka sekund. Świadomość tego sprawiała, że była o wiele pewniejsza siebie i przeważnie nawet nie było konieczności korzystania z magii, po krótkiej uspokajającej rozmowie.
No chyba, że się było Saszką, która wie lepiej co Judyta powinna, a czego nie powinna. A Judyta, jako dorosła, w pełni odpowiedzialna i zdrowa na umyśle kobieta, bardzo, ale to bardzo nie lubiła, gdy inni wiedzieli lepiej od niej. Zwłaszcza na jej własny temat. Przełknęła tę gorzką pigułkę, razem ze swoją godnością cywila, bo w jednej sekundzie miała wrażenie jakby słowo „cywil” zostało wypowiedziane z jakimś takim… no czym co było bardzo niestosowne i zdecydowanie jej się nie spodobało.
- Panie poruczniku, najpierw jestem lekarzem. Wojskowym. – powiedziała najspokojniej jak tylko potrafiła i najłagodniejszym głosem na jaki potrafiła się zdobyć. - Dopiero potem jestem cywilem. – to był chyba jedyny, naprawdę drażliwy temat, którego autentycznie nie znosiła, ale nie mogła się przecież na niego gniewać. Nie na tę nieskończenie piękną i niezwykle uroczą twarz. A już z pewnością nie na tę zestrachaną słodką kulkę spięta pod wykrochmaloną pościelą. - No już dobrze, spokojnie. Jestem tutaj z rozkazu mojej przełożonej, pod opieką doświadczonej żołnierki i z polecenia mojej mentorki. Podporucznik Zapolska nalegała, bym odbyła praktyki medyczne. Sytuacja w Korniejewie jest na tyle stabilna, że dowództwo zdecydowało się przysłać jako posiłki również lekarzy cywilnych, ale z przeszkoleniem wojskowym. Naprawdę nie ma się pan co martwić, panie poruczniku. Wolałabym zająć się pańską raną i najwyraźniej również zająć oczyszczaniem z fagów. – zmrużyła lekko oczy wyraźnie zaniepokojona jego reakcją. Nie powinna się teraz tłumaczyć, gdy jej pacjent cierpiał, ale miała nieco inne podejście niż zająć się na siłę byleby się zająć. Być może jak usłyszy to wszystko, to będzie spokojniejszy i wreszcie pozwoli jej pracować. Na to liczyła!

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyCzw Wrz 09, 2021 9:15 am

Gdyby tylko Saszka wiedział, jak wielki afront uczynił pani doktor! Nie obyłoby się bez kajania, uroczystych przeprosin i zapewne całego miliona kwiecistych słów, które tylko pogorszyłyby całą (bez wątpienia żenującą do granic absurdu) sytuację. Elf absolutnie nie chciał urazić Judyty. Jakoś tak... samo wyszło. Wszak nie miał pojęcia, że oto właśnie nadepnął komuś na wyjątkowo uciążliwy odcisk. Ale przecież uszatkowi zawsze "jakoś tak samo wychodziło". Dzień jak co dzień, chciałoby się rzec. A przecież intencje miał dobre! Zwyczajnie wziął i się zmartwił o bezpieczeństwo tej uroczej istoty.
- Najmocniej przepraszam - odparł. Dłonie elfa splotły się na kołdrze. - Absolutnie nie chciałem niczego sugerować, pani... Eee... - znów utknął na chwilę, po czym posłał dziewczynie przepraszający uśmiech. Taki mały. Nieświadomie uroczy. - ...pani Judyto - dokończył cichutko, jakby zawstydzony tym, że wypowiedział jej imię.
Bo też i było tak po trosze.
Ale też ta nieśmiałość zaraz ustąpiła miejsca innym emocjom.
Elf jakby oklapł, zmalał w sobie (co przy stu dziewięćdziesięciu centymetrach wzrostu nie jest wcale rzeczą łatwą) na wzmiankę o podporucznik Zapolskiej. Przez cały czas trwania walk, przez te wszystkie intensywne dni, które upływały mu na starciach ze zmorami, z soggothem, ba! nawet z całymi tabunami jegrów - przez cały ten czas nie myślał o tym, co mu się przydarzyło. Skupiał swoje wysiłki na przypominaniu sobie rzeczy dobrych. Na surowym obliczu ojca, które na mgnienie oka rozjarzało się w wyrazie dumy, kiedy mały Saash'Khaar zrobił coś jak należy. Na dotyku ciepłych dłoni matki, kiedy brała twarz kilkuletniego Saszki w ręce, żeby porozmawiać z nim telepatycznie. Na cudownym, cudownym smaku torcika wedlowskiego po wielu tygodniach żarcia lembasów i puszek z mielonką, oznaczonych jako KM albo MT, gdy udało mu się cało i (zazwyczaj) zdrowo wrócić z krain za Horyzontem. Te wszystkie wspomnienia i wyśpiewywane w głowie mantry trzymały go w ryzach, bo przecież miał zadanie do wykonania i nie mógł sobie pozwolić na to, żeby się rozsypać. Nie, kiedy było jeszcze tyle do zrobienia. Kiedy wciąż był potrzebny. Kiedy...
Han'lynn go odrzuciła.
I jeszcze, jakby tego było mało, ze wszystkich możliwych ludzi na świecie wybrała Cichockiego.
Elf posmutniał, choć nazwanie tego w ten sposób było sporym niedopowiedzeniem. Skulił się, gdy coś w jego piersi zabolało z taką mocą, że wszystkie te cięcia na jego ciele to był nagle mały pikuś. Będę musiał odwołać zamówienie w kwiaciarni, uprzytomnił sobie tępo. Już nie miał prawa posyłać Hani bukietu białych róż raz w tygodniu. Teraz był to przywilej Cichockiego. Porucznik mimowolnie zacisnął dłoni w pięść.
- Tak, oczywiście, przepraszam, już nie będę pani utrudniał pracy. Mam... Mam kilka skaleczeń, jedno chyba będzie trzeba szyć. I jest... No... Hm. No, w krępują... W krępującym miejscu - zmusił się do odpowiedzi. Udręczone spojrzenie srebrnych oczu spoczęło na piegowatej twarzyczce, jakby w poszukiwaniu... Nie wiedział czego. Czegokolwiek. Pomocy? Światła w mroku? Nie odważyłby się nawet nazwać tego, czego szukał. Wiedział tylko, że ta cała narastająca w nim rozpacz dusi go, dławi; że jeszcze chwila, a spocą mu się oczy i pochłonie go żałoba po życiu i przyszłości, którą już zdołał utkać w swoich planach, a która miała nigdy nie nadejść.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Judyta Cichocka
Judyta Cichocka
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyCzw Wrz 09, 2021 11:04 am

Dobrze, że chociaż jedno z nich potrafiło utrzymać emocje w ryzach i nie pąsowieć przy każdym zdaniu jak cnotliwa niewiasta. Panna Cichocka otrzymała odpowiednie nauki od samego Janusza, matki, ale i miejsca w którym się wychowała. Mogła być dobroduszna, kochana, sodka i nawet całkiem niewinna, ale zdecydowanie nie wstydliwa. Wbrew pozorom uchodziła za pewną siebie, ale nie nachalną!, osobę, która gdy trzeba było coś zrobić, po prostu to robiła.
- Naprawdę proszę się nie przejmować taką błahostką. – oczywiście, ale chwilę wcześniej z przyjemnością dźgnęłabyś go… Nie, tak naprawdę to nie była mściwa i złośliwa, ale potrafiła się choć odrobinę pogniewać. Co przeważnie trwało dosłownie minutę i szybko jej przechodziło. Tak jak teraz.
- Może być też samo Judyta, jak panu wygodniej, panie poruczniku. – powiedziała łagodnie i pozwoliła, by ponownie utonął w swoich myślach. To był ten przypadek, że pośpiech mógłby jedynie zaszkodzić, zwłaszcza, że życiu porucznika nic nie zagrażało, chociaż wyczuwalna energia Czarnych sącząca się z ciała elfa wcale nie była pocieszająca. Czuła ją aż za dobrze i wiedziała, że wcale, ale to wcale nie ułatwia uszatkowi egzystowania, gdy zalęgły się w nim te plugastwa. Ewidentnie słabł i nawet jeżeli rany mogły nie być tak duże czy dokuczliwe, to niemożliwym było, by nie odczuwał skutków zainfekowania. Musiał być jednak wyjątkowo silnym elfem obdarzonym potężną mocą, jeżeli faktycznie chodził z tymi ranami od tygodnia i jeszcze nie zszedł przez to zainfekowanie.
- Panie poruczniku. – zaczęła miękko, gdy niepostrzeżenie przysunęła się bliżej niego, gdy tak naturalnie nakryła jego zaciśniętą pięć swoją delikatną, ciepłą dłonią i spojrzała mu w oczy. - Naprawdę muszę zająć się tymi fagami. Podziwiam, że jeszcze jest pan w stanie się ruszać przy takim ich natężeniu. Dopiero potem zajmę się opatrywaniem ran, a na koniec… – zawahała się. Czy byłoby to niestosowne? Prawdopodobnie bardzo, ale ból wypisany na twarzy elfa rozdzierał jej serce. - Na koniec chciałabym jeszcze z panem chwilę zostać, by sprawdzić czy wszystko w porządku. Może opowiedziałby mi pan co najbardziej lubi robić w wolnym czasie? Chętnie posłucham. Ja ostatnio zainteresowałam się drutami, ale nieszczególnie mi wychodzi, a brat udaje, że szalik, który mu podarowałam jest najpiękniejszy na świecie. – nie miało to absolutnie żadnego znaczenia i zapewne uszatka kompletnie nie interesowało co, gdzie i dla kogo robi Judyta, ale czasami takie gadanie i totalnych głupotach idealnie odciągało zbolały umysł od nieprzyjemnych wspomnień i zmuszało do skupieniu się na czymś zabawnym, nudnym czy zupełnie nowym.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyNie Wrz 19, 2021 9:06 pm

Saash'Khaar drgnął gwałtownie, gdy tylko poczuł delikatny dotyk dłoni Judyty na swojej własnej. Spojrzał na ich ręce w panice, a wszystkie posępne myśli się rozpierzchły, przepłoszone przez przestrach, jaki momentalnie wstąpił w elfa. Zaraz jednak dotarło do niego, że to nie żadna zmora, których się napatrzył przez miniony tydzień (i od obecności których, najwyraźniej, jeszcze się nie odzwyczaił!), tylko drobna łapka pani doktor. Zrobiło mu się strasznie głupio tej reakcji.
- Ależ to nic, zupełnie nic, te fagi to dopiero od wczoraj, nie ma co podziwiać, zresztą czy ja wiem, czy tak ich znowu dużo, normalnie chyba, znaczy, nie żebym się znał, przecież nie jestem lekarzem, bo przecież to pani jest lekarzem, ale tak jakoś, jakoś mi się wydaje, że mogło być gorzej, jakby Jezebel mi nie pomogła to by mnie poszarpało znacznie bardziej - ze wzrokiem utkwionym w kołdrze paplał z prędkością karabinu maszynowego, we własnym mniemaniu bardzo umiejętnie tym maskując swoje zażenowanie. - A jakby mi pani zrobiła na drutach, znaczy, jakby ktokolwiek, nie że pani, bo przecież czemu pani miałaby mi robić szalik na drutach, to jakby no, jakby ktoś zrobił mi na drutach szalik, to na pewno bym go nigdy nie zdejmował, może z wyjątkiem jakby było gorąco, bo to w zasadzie mało praktyczne tak nosić szalik jak jest upał - wyterkotał dalej z taką prędkością, że chyba tylko inny elf nie miałby problemu ze zrozumieniem wszystkiego, co tam Saszka z siebie wypluwał.
Uszatek spojrzał wreszcie na Judytę. Szare oczy były szeroko otwarte.
- A... A co pani lubi jeszcze robić? - zapytał po kilku sekundach przerwy. Z autentyczną ciekawością. Bo Saszka o takie rzeczy nigdy nie pytał z przysłowiowej grzeczności.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Judyta Cichocka
Judyta Cichocka
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyCzw Wrz 23, 2021 2:26 pm

Ścisnęła mocniej dłoń porucznika, jakby usiłując sprowadzić go ponownie na ziemię, a w międzyczasie po cichu wyszeptała słowa aktywujące jej osobisty czar. Ten, który tak doskonale uspokajał każdą rozedrganą duszę. Zmniejszyła natężenie mocy, tak by jedynie wprowadzić elfa w przyjemny stan uspokojenia. Nie chciała go odurzyć ani uśpić, wystarczyło, by poczuł się rozluźniony.
- Przede wszystkim – powoli. Fagi są szczególnie niebezpieczne dla pana i nie ma znaczenia czy było to wczoraj, czy dzisiaj. Trzeba się ich pozbyć najszybciej jak się da, żeby jak najmniej obciążyły organizm. – Judyta być może i miała niezwykły dar do języków, ale gdy mężczyzna zaczął mówić z prędkością światła, to i ona powoli wymiękała. Zmrużyła lekko oczy, usiłując skupić się nie tylko na podtrzymywaniu czaru, ale i poprawnym zrozumieniu elfa. Nie należało to jednak do najłatwiejszych zadań.
- Wolałabym najpierw się panem zająć, panie poruczniku, a dopiero później chwilę porozmawiać, ale chyba krótka rozmowa nie zaszkodzi. – uśmiechnęła się łagodnie i wreszcie zabrała swoją dłoń. Chociaż elf jeszcze nie wyglądał na całkowicie uspokojonego, to była pewna, że zarówno jej magia, jak i odciągnięcie uwagi powoli działało.
- Z takich prostych rzeczy, to lubię chodzić na spacery po parku i gotować. Ale najbardziej kocham konie i zawsze chciałam nauczyć się jeździć konno, ale nigdy nie miałam ku temu sposobności. Mam nadzieję, że gdy zrobi się spokojniej w kraju, to wreszcie znajdę na to czas. Mam propozycję. Pan pozwoli mi się sobą zaopiekować i opatrzyć wszystkie rany, a ja w zamian zrobię panu szalik. Tylko potrzebowałabym adres do wysyłki, jeżeli to nie problem. – jak trzeba było to potrafiła być podstępnym chochlikiem, który wykorzystywał sytuację. A tak naprawdę była po prostu dobrym słuchaczem i wiedziała gdzie uderzyć, by uzyskać to czego potrzebowała.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyCzw Wrz 23, 2021 4:46 pm

Judyta była wspaniałą lekarką. Niejeden medyk wymiękał, kiedy trzeba było poskładać porucznika Erkh'iaana i albo tracił cierpliwość, albo w bardziej lub mniej oczywisty sposób zaczynał sobie z elfa dworować. A to, niestety, nie było jakoś szczególnie trudne. Problem był jednak taki, że - czy to za sprawą okrutnego zmęczenia, panoszących się w ciele uszatka fagów czy Bóg raczy wiedzieć, czego jeszcze - pani Cichocka jednak odrobinkę przeholowała z czarem.
A może po prostu była to wina zarówno magii, jak i czaru w znaczeniu uroku osobistego?
Dość powiedzieć, że zamiast Saash'Khaara pani doktor miała teraz przed sobą zagubioną elfią kluskę.
- Ta... Taaak, ma pani rację, pani Judyto - odpowiedział po chwili elf, chyba na ten mini wykład o fagach. Ale któż to mógł wiedzieć na pewno.
Saszka osunął się bardziej na poduszkę i wpatrywał się w piegowatą twarzyczkę z całą uwagą, na jaką było go stać. Ale oczy to mu się same zamykały! Walczył z tym jak mógł, raz nawet lekko potrząsnął głową, żeby tylko nie umknęło mu żadne słowo dziewczyny.
- Ojej, ja to się musiałem trochę namęczyć na prawo jazdy na konia - powiedział powoli. Zamrugał szybko kilka razy. - Więc wiem, jak to jest trudno się nauczyć, mogę panią kiedyś nauczyć jak akurat nie będę na misji, to akurat by była taka uczciwa wymiana za ten szalik - dodał jeszcze z przejęciem, zanim blade policzki uszatka się zaróżowiły.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Judyta Cichocka
Judyta Cichocka
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyPią Wrz 24, 2021 9:00 am

Przyglądała się uważnie zachowaniu elfa, który z każdą chwilą robił się coraz bardziej rozmemłany. Nie był to szczególny problem, ale miała nadzieję, że będzie z nią bardziej współpracował i początkowo nie zakładała usypiania. Zdecydowanie lepiej pracowało się z osobami trzeźwymi, które po odpowiedniej stymulacji po prostu chętnie oddawały się w jej ręce.
Biedny elf.
Widok porucznika był wręcz rozczulający, zwłaszcza, gdy słyszało się o jego dokonaniach, umiejętnościach i mocy jaką posiadał. Być może nie był poważnym i siejącym postrach żołnierzem, ale z pewnością zapracował sobie na szacunek i poważanie.
- Bardzo przepraszam, chyba trochę przesadziłam. – sama się odrobinę zarumieniła i momentalnie przerwała czar. Pracowanie w takich warunkach było o wiele bardziej uciążliwe niż z nieprzytomnym.
- W takim razie nauka jazdy i opatrywanie ran za szalik. Nie wiem czy to faktycznie równa wymiana, ale jeżeli panu porucznikowi odpowiada, to bardzo chętnie z niej skorzystam. – szalik mu z pewnością wydzierga, ale była niemal pewna, że o nauce jazdy to raczej może zapomnieć. Saszka w końcu był królewskim geografem, który miał o wiele ważniejsze rzeczy do roboty niż uczenie jakiś tam dziewczynek jazdy na koniku. Przyjęła to jako formę zwykłej uprzejmości i takiego kurtuazyjnego gadania, które oczywiście było bardzo miłe, ale mało prawdopodobne.
- Proszę się zdrzemnąć jeżeli czuje się pan senny, a ja się zajmę wyciąganiem fagów. – wreszcie pozwoliła sobie na sięgnięcie po kołdrę i odsunięcie jej, by obnażyć kawałek klatki piersiowej. Judyta za wiele w życiu widziała, by spoglądać na swoich pacjentów z inny sposób niż jak na no pacjentów. Szybko odnalazła niewielką ranę na boku w okolicy żeber, nim przyłożyła do niej dłonie aktywowała wpierw czar oczyszczania. Pod dłońmi wytworzyły się dwie przyjemnie miękkie bąble w kolorze turkusowym, które po przyłożeniu do ciała wniknęły do środka i rozpoczęły wyciąganie wszelkich nieczystości.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyPią Lut 04, 2022 12:53 am

Elfy miały swoje specyficzne dziwactwa, niektóre bardziej specyficzne niż inne. Ale bardzo często łączyła je (elfy, nie dziwactwa) jedna rzecz: wyjątkowa prawdomówność. Mogłeś być pewny, że kiedy elf daje ci swoje słowo honoru, to zrobi wszystko, by go dotrzymać.
Albo po prostu słowo. W wielu przypadkach - także i Saszki - wystarczyło coś po prostu powiedzieć, bez składania jakichś wielkich obietnic. Stąd też wzięło się choćby i nieszczęsne nieporozumienie w sprawie narzeczeństwa porucznika z Hanią.
Dlatego też Judyta, choć teraz sobie nie zdawała z tego sprawy, miała jak w banku to, że Saszka będzie chciał ją nauczyć jazdy na koniu.
- Nic nie szkodzi, Judyto - odpowiedział jeszcze nie do końca przytomnie. Od razu gdy tylko lekarka przerwała zaklęcie, uszatek poczuł się mniej senny, a każda kolejna chwila tylko jeszcze w tym pomagała. Ale czar zdążył już zrobić to, do czego był przeznaczony: porucznik był znacznie spokojniejszy. Do tego stopnia, że nawet się nie wzdrygnął, kiedy odsunięto z niego kołdrę.
Bo należało wiedzieć jedną rzecz: Saszka bardzo, ale to bardzo nie lubił pokazywać rozległej blizny na swoim torsie. Raz, że w jego własnym mniemaniu była koszmarnie brzydka. A dwa - jej widok za każdym razem przypominał mu o tragicznym dniu i okolicznościach, w jakich się jej dorobił. Niby już dawno przepracował ten temat, ale jednak...
- Bąbelki - mruknął sam do siebie, przyglądając się pracy Judyty. - Wyglądają jak te bąbelki, które puszczają dzieci. O, już wiem. Bąbelki mydlane - zabłysnął wiedzą, jak zwykle coś przy tym przekręcając. Przyglądając się, jak owe bąbelki znikają w jego własnym ciele, poczuł mrowienie w boku. Trochę jakby... musowanie wody utlenionej, ale zdecydowanie nie tak bolesne. Przeniósł spojrzenie na twarz kobiety.
Przyglądał się zielonym oczom o migdałowym kształcie i firankach rudych rzęs. Chłonął widok jej bladej, uroczej twarzyczki i próbował zapamiętać. Bo żołnierz miał w ciągu swojego życia do czynienia z wieloma rzeczami: odwagą, bohaterstwem, bólem, stratą, braterstwem. Ale tego jednego wiecznie i każdemu było za mało - piękna. Więc kiedy samo się podsuwało pod oczy, należało je przyjmować z pocałowaniem ręki i przypominać sobie o nim na froncie.
Albo za Horyzontem Zdarzeń.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Judyta Cichocka
Judyta Cichocka
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyPią Lut 04, 2022 12:23 pm

Porucznik mógł być spokojny o swoją bliznę, bo gdy Judyta wreszcie skupiła się na swojej pracy, to świata poza nią nie widziała i w przeciwieństwie do wielu osób rzeczywiście traktowała pacjenta jak pacjenta. Dla niej była to po prostu kolejna blizna. Jeżeli w ogóle wywoływała w niej jakiekolwiek zainteresowanie, to po prostu czysto medyczne – czy dalej boli, czy są okoliczności, w których mu dokucza, czy mogłaby to jakoś naprawić albo znaleźć sposób na złagodzenie dolegliwości.
Już jak była młodą dziewczyną, to przestała patrzeć na ludzi w sposób intymno-erotyczny, a może po prostu trudniej jej było, gdy postanowiła pójść na medycynę i cały jej umysł pochłonięty został przez tę dziedzinę nauki. Przyglądała się mięśniom swoich chłopaków, ale zdecydowanie nie w taki sposób w jaki by tego pragnęli i nie raz słyszała, że potrafi być przerażająca, gdy spogląda na prace mięśni jakby pragnęła rozpłatać skórę skalpelem, by zobaczyć ruch żywej tkanki. Z czasem nieco to zdusiła przy okazji nasycając swój apetyt podczas intensywnej nauki na studiach, ale gdy tylko wkraczała do szpitala… dawne instynkty powracały i pozwalała sobie na odrobinę zapomnienia, gdy pracowała.
Wyciąganie fagów być może z zewnątrz wydawało się banalnie proste, ot wciskała bańki w ciało porucznika i po jakimś czasie je wyciągała ze wszystkimi nieczystościami, które nie powinny się tam znaleźć. Tak naprawdę był to o wiele bardziej skomplikowany proces, przy którym Judyta musiała się skupić. Czasem porównywała to do operacji, gdzie potrzebna była precyzja, ponieważ tak jak tam tutaj również mogłaby zaszkodzić pacjentowi, przy odrobinie nieuwagi.
- Bańki.– poprawiła porucznika, gdy wyciągnęła czar i zneutralizowała w nim fagi. - Dzieciom puszcza się bańki mydlane, ale ma pan rację poruczniku, że wyglądają podobnie do bąbelków. Muszę sprawdzić czy wszystko wyciągnęłam, tym razem może być to odrobinę nieprzyjemne. – uprzedziła nim ponownie wyszeptała inkantację i aktywowała czar. O ile piersza ingerencja była ledwie odczuwalna, o tyle każde kolejne naruszenie bariery organizmu sprawiało pacjentowi dyskomfort, a wszystko za sprawą wyciągania plugastw, które w ogóle nie powinny się w nim znaleźć i niszczyły jego równowagę. Jeszcze raz zanurzyła dłonie, bo czasami trochę to tak wyglądało, jakby sięgała swoimi drobnymi dłońmi wewnątrz pacjenta i z nabożną czcią poszukiwała wrogów, których miała wyeliminować. Sprawdzający rekonesans trwał dłużej niż pierwszy raz, ponieważ Judyta musiała sprawdzić czy wyjęła absolutnie wszystko, przejrzeć każdy organ sąsiadujący z raną i wniknąć na tyle głęboko, by żadne paskudztwo się nie ukryło w jakimś zakamarku.
- Dobrze, na razie skończyłam. Teraz proszę o chwilę cierpliwości i wytrzymałości. Muszę oczyścić i zszyć ranę. – wyciągnęła niezbędne przybory ze swojej torby lekarskiej. Tak jak poprzednio Judyta działała z wielką precyzją i jak Saszka mógł się zorientować, wielką delikatnością.
- Tutaj skończyłam, ale została jeszcze jedna rana, prawda? – spojrzała na mężczyznę i zjechała wzrokiem w dół na pościel, gdzie krew plamiąca prześcieradło w okolicach biodra zdradziła położenie drugiej rany. - Da pan radę się przewrócić na brzuch czy mam panu pomóc? – zaproponowała, ale nim wyciągnęła skore do pomocy dłonie dała elfowi czas do namysłu. Zaczęła podejrzewać, gdzie ta rana może się znajdywać, skoro cały ten czas tak się wymigiwał, ale nie zamierzała mu z tego powodu uprzykrzać życia.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyPią Lut 04, 2022 2:23 pm

W oczach Saash'Khaara czary uzdrawiające nie były czymś prostym i nieskomplikowanym. Dość się napatrzył, jak wojskowi lekarze używają swojej magii na pacjentach, a potem sami potrzebują albo odpoczynku, albo nawet pomocy. Zresztą, doskonale pamiętał, jak czary uzdrawiające sponiewierały Han'lynn najpierw wtedy, gdy próbowała odratować rękę Zawiszy, a później, dużo później, kiedy podporucznik ratowała samego Saszkę. Wówczas oboje trafili przecież do szpitala na wiele dni.
Elf posmutniał. Wszystkie ważne kobiety w jego życiu miały tendencję do znikania na zawsze w różny sposób. Najpierw jego matka, która umarła. Później Katarzyna, kiedy musiała udać się w miejsca, w których potrzebowali jej bardziej, niż w Korniejewie. A teraz jeszcze Han'lynn. Ten przeklęty, zafajdany Cichocki odebrał mu przyszłość. Chociaż... czy w ogóle można mówić o tym, że Janusz mu cokolwiek odebrał, skoro od samego początku było to tylko "nieporozumienie"?
Saszka zaczął odmawiać w głowie mantry wyciszające. Tu, tak blisko terytorium balrogów, nie było bezpiecznie myśleć o takich rzeczach. Zwłaszcza wtedy, kiedy medyk grzebał ci w bebechach i robił wszystko, co mógł, by pozbyć się nagromadzenia fagów. Judyta wykonywała teraz ciężką pracę, a on jej tylko to utrudniał. To było nie do przyjęcia!
- Bańki, no tak - odparł z lekkim roztargnieniem. - Ma pani absolutną rację, Judyto.
Elf spiął się po ostrzeżeniu, jakie otrzymał. Kiedy lekarz mówił, że może pan odczuć dyskomfort, miał na myśli: będzie bolało. Kiedy lekarz móił: poczuje pan teraz lekki ucisk - oznaczało, że ból będzie gwałtowny i silny. A kiedy lekarz otwarcie mówił, że coś będzie nieprzyjemne... Saszka przygryzł wargę. Bo odczucie szperania w jego ciele rzeczywiście do najmilszych rzeczy nie należało. Już samo patrzenie na drobne dłonie znikające gdzieś pod jego żebrami wyglądało dziwnie i nieprzyjemnie. Dlatego z ulgą powitał zwyczajne, niemagiczne oczyszczanie i szycie rany. Powitał jak starego przyjaciela, z którym co prawda dawno się nie widział, ale który wciąż był taki sam.
- ... - odpowiedział elf. Teraz był czas na to, co go wpędziło w popłoch na samym początku. Nadal było mu strasznie niekomfortowo z całą sytuacją, ale profesjonalne i pełne współczucia podejście lekarki uspokoiło większość jego obaw. Bo przecież nie było się czego wstydzić, cerowanie ciał to była praca Judyty. Na pewno w czasie swojej służby napatrzyła się już na tyle ran na tyłku, że teraz już absolutnie nie zwracała uwagi na coś takiego, jak osoba dołączona do owej rany, prawda?
Prawda?
- Poradzę sobie - wymamrotał Saszka i najpierw obrócił się na zdrowy bok, podpierając ciężar ciała na ręce, a następnie położył się na brzuchu. Przez chwilę prawą ręką wykonywał taki gest, jakby chciał odsunąć kołdrę w dół, ale zaraz dał sobie z tym spokój. Niech Judyta sama się tym zajmie; niech się dzieje co ma być. Wtulił twarz w poduszkę.
I prawie, tylko prawie, nie było przez to widać, jak dorosły mężczyzna w kwiecie wieku rumieni się aż po same końce spiczasty uszu.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Judyta Cichocka
Judyta Cichocka
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyNie Lut 06, 2022 10:10 pm

Dała mu czas i przestrzeń. Mogłaby się rzucić na niego z łapami z typowym dla wielu lekarzy: „wiem lepiej!” i po prostu samej spróbować go przerzucić na odpowiednią stronę, ale wychodziła z założenia, że jej podejście było efektywniejsze. Judycie przede wszystkim zależało na komforcie i swobodzie pacjenta, bo gdy już znalazł się w szpitalu… to już miał przekichane, a ona nie powinna dokładać mu kolejnych zmartwień.
- Tylko proszę ostrożnie, dobrze? – spojrzała zatroskana na porucznika, gdy ten przekręcał się na brzuch. Nie chciała, by cokolwiek sobie nadwyrężył przy tak podstawowej procedurze, ale czuła, że musi dać mu przestrzeń.
- Obawiam się, że będziemy musieli zmienić prześcieradło, ale poproszę o pomoc pielęgniarki. Nie mogę zostawić pana na zakrwawionej pościeli. – przyglądała się czerwonej plamie, która ani jej się nie podobała ze względu na higienę, ani tym bardziej ze względu na ukrywanie rany przez porucznika.
No nic.
Westchnęła ciężko spoglądając na mężczyznę odwróconego do niej plecami. Janusz też taki był, wolał zemdleć z bólu niż dać się siostrze opatrzeć. Dobrze, że teraz była Hania, która, niech Bozia da, ma więcej samozaparcia i wpływu na tego czorta.
Złapała za prześcieradło i odsunęła je w taki sposób, by jedynie zraniony pośladek był widoczny. Pokiwała głową ze zrozumieniem, a z drugiej strony była rozbawiona jakim cudem ten dorosły, poważny mężczyzna, który wędruje poza Horyzont Zdarzeń może czuć się zawstydzony czymś takim.
- Przy tej ranie również będę musiała co najmniej dwa razy użyć czaru, ale wszystko się okaże. Dam znać jeżeli będę musiała użyć trzeci raz. – czego nie chciałaby robić, ale Saszka po części sam był sobie winien przez długie paradowanie z ranami.
Czar ponownie rozświetlił dłonie lekarki, a elf mógł poczuć przyjemny, łagodny chłód wnikający w jego organizm. Uczucie to było miękkie i bardzo gładkie, gdy turkusowa bańka niknęła w jego pośladku. Sam proces wyciągania fagów był zaskakująco bezbolesny i dało się go odczuć jako zasysanie czy zaciąganie. Judyta często tłumaczyła to znieczulającymi właściwościami czaru, który wraz z jej aurą działał po prostu kojąco na pacjenta.
- Pierwszą turę mamy za sobą. Proszę się przygotować, poruczniku. Będę ponownie oczyszczać ranę z fagów. – ponownie chłód lekko musnął skórę, ale tym razem elf mógł poczuć nieprzyjemne uczucie rozpychania, jakby ktoś chciału mu przecisnąć coś przez wyjątkowo cienką żyłę. Napór był niewygodny i mało komfortowy, ale daleko mu było do bólu. Natomiast tym razem zasysanie fagów nie było już tak przyjemne jak wcześniej, ponieważ rana nie była już tak podatna na mikro znieczulanie. Fagi dawały o sobie znać i mogło to przypominać nieumiejętne wyciąganie drzazgi połączone z tym jak po prostu fagi zatruwały organizm.
Judyta pracowała w skupieniu i naprawdę nie miała czasu oceniać miejsca, w którym została zadana rana, ale gdyby miała na to czas, to zapewne stwierdziłaby, że tyłek porucznika Erkh'iaan jest zdecydowanie wart uwagi.
- Skończyłam, teraz pozostaje standardowa procedura. – czyli to co żołnierze lubią najbardziej, typowy tępy ból i szczypanie środków odkażających. Rana sama w sobie duża nie była, raczej średnia i nie jakaś uporczywa. Sprawie zajęła się zszywaniem skóry, przejechała po niej maścią przyspieszającą regeneracją i założyła opatrunek.
- Zalecałabym co najmniej trzy dni odpoczynku i żadnej jazdy konnej. – gdyby nie była sobą, to z pewnością weszłaby na tony rozkazujące, a gdzieś w przestrzeni pojawiłby się grożący palce. - Codziennie trzeba zmieniać opatrunki. Rany powinny szybko się zagoić. – przykryła wreszcie newralgiczne miejsce prześcieradłem i skierowała wzrok w stronę poduszki, gdzie elf nadal wciskał w nią głowę. Trudno się w ten sposób rozmawiało, ale jej jakoś to nie przeszkadzało. Uśmiechnęła się z rozczuleniem na ten widok.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyPon Lut 07, 2022 5:03 pm

W normalnych okolicznościach Saszka zapewne nie byłby aż tak zawstydzony tym wszystkim, ale to nie były normalne okoliczności. Cała sytuacja związana z Han'lynn i Cichockim pozostawiła elfa w poczuciu skrzywdzenia i upokorzenia, a taki stan umysłu z kolei sprawiał, że uszatek stał się wyjątkowo podatny na jakąkolwiek krytykę. Miał wrażenie, jakby wszyscy patrzyli mu na ręce - czy mu się uda, czy powinie mu się noga. A teraz nie dość, że dał się zranić, to jeszcze do tego w tak żenującym miejscu. Nie, żeby porucznik rzeczywiście miał się czego wstydzić - Saszka trenował regularnie. Bieganie, poranna gimnastyka i ćwiczenia siłowe już lata temu, jeszcze kiedy studiował na WAT-cie, stały się dla niego normą. Więc gdyby zajmująca się nim lekarka zwracała uwagę na takie rzeczy, to dostrzegłaby delikatną rzeźbę mięśni. Albo, jakby powiedział o nim pewien kapral z Husarii - miał niezłą dupę.
W dodatku lekarka, która się nim zajmowała, była taka... Taka...
Ciepła. Miła. Ładna. Znaczy, bardzo miła. I miała takie śliczne oczy w kolorze wiosennej zieleni. To jest, eee, była bardzo profesjonalna.
Tak. Saszka był w tej chwili podatny na wiele rzeczy.
- W porządku, proszę się mną nie przejmować i wykonywać swoje obowiązki - wymamrotał w poduszkę, usilnie starając się nie myśleć o tym, jak dłonie Judyty zanurzały się w jego boku podczas oczyszczania z fagów.
I na początku nie było to trudne.
Poczuł przyjemny chłód w miejscu, które dotąd pulsowało piekącym bólem. Odczuł taką ulgę, że z jego ust wymknęło się ciche westchnienie. I dopóki trwała pierwsza tura oczyszczania było mu naprawdę... Przyjemnie. Czuł, że mógłby nawet przy tym usnąć. Nie spał od tak dawna. Oczy same mu się zamykały.
Drugą turę powitał syknięciem. Niby już wiedział, czego się spodziewać, a jednak... To było bardzo dziwne odczucie. Ani bolesne, ani przyjemne, tylko... No, cholernie dziwne właśnie. Saszka nie był fanem. Zwłaszcza pod koniec. Miał ogromną chęć odsunąć się i uciec przed dotykiem medyczki gdzie pieprz rośnie, ale przecież nie mógł. Utrudnianie pracy innemu funkcjonariu... no dobra, może i Judyta nie była żołnierzem, ale przecież nadal pracowała dla wojska. Przeszkadzanie jej w pracy było ostatnią rzeczą, na jaką Saszka mógłby sobie pozwolić.
A potem nadszedł czas na szycie.
Porucznik zagryzł dolną wargę. Palce lekarki były chłodne w dotyku i łagodziły ból igły wbijanej w ciało. I znów, jak przy poprzedniej ranie, była to, paradoksalnie, miła odmiana po tym całym rozpychaniu i ciągnięciu. Saszka przymknął oczy i w jego głowie mimowolnie pojawił się obraz lekarki. Próbował go zastąpić czymś innym, ale nie udało się. Piegowata twarzyczka wciąż wracała. Oddech porucznika nieznacznie przyspieszył, kiedy małe dłonie przejechały po jego ciele, wmasowując w nie maść. Z jego ust, stłumiony przez poduszkę, wydostał się mały, cichy jęk. Taki krótki. Ledwie zauważalny.
Ale Saszka momentalnie szeroko otworzył oczy. Gdyby nie leżał teraz na brzuchu, zapewne obiema rękami zasłaniałby sobie buzię i patrzył na świat z przerażeniem.
Zamiast tego - leżał wciąż twarzą do poduszki, solidnie zarumieniony. Z planem, że zostanie w takiej pozycji dopóki nie nabierze pewności, że Judyta już sobie poszła. A potem będzie się ukrywał przed nią przez te trzy dni. No bo wstyd wstydem, ale niewykonanie zaleceń lekarza było dla Saash'Khara nie do pomyślenia.
- Tak jest, pani doktor, zrozumiałem, dziękuję - wydusił z siebie.
Gdyby tylko mógł, naciągnąłby sobie tę poduszkę na głowę. I nie wyszedł spod niej przez trzy dni.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Judyta Cichocka
Judyta Cichocka
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyPon Lut 07, 2022 5:43 pm


Myślę, że jutro rano może pan porucznik spokojnie zostać wypisany ze szpitala, ale ten jeden dzień wolałabym, by porucznik został w łóżku. Wyciąganie fagów potrafi mocno obciążyć organizm. – spoglądała na niego z pobłażliwością, gdy wciąż wciskał twarz w poduszkę. Nie chciała dłużej dręczyć go swoim wzrokiem, dlatego spakowała przyrządy do torby lekarskiej i wreszcie wstała z taboretu, który odstawiła na miejsce.
Proszę spróbować odpocząć, może uda się porucznikowi zasnąć. Sen koi rany – przypomniała sobie powiedzenie mamy Cichockiej, która zawsze to powtarzała, gdy Judytę cokolwiek trapiło czy to cieleśnie, czy sercowo.


~* Późnym wieczorem *~

Cieszyła się, że moment krytyczny mieli już za sobą i chociaż nadal potrzebowano medyków, i sanitariuszy na morgi, to sytuacja była o wiele spokojniejsza niż gdy przyjechała. Miała czas, by pójść się przespać kilka godzin w nocy lub podczas dnia, gdy miała nocny dyżur. Dzięki temu poświęcała swoim pacjentom znacznie więcej uwagi niż do tej pory i starała się ich rozpieszczać swoją obecnością, pamięcią o nich i częstymi wizytami, nawet jeżeli trwały tylko kilka minut, bo znów musiała pędzić do kolejnych przypadków.
Późnym wieczorem, gdy słońce już dawno schowało się za linią horyzontu, Judyta wracała ze stołówki, do której jak zwykle zajrzała tylko na chwilę, by skubnąć pozostawione dla niej resztki przez przesympatyczne panie kucharki. Tego dnia odłożyły jej dwa kawałki (może czytały w myślach?) ciasta czekoladowego. Deser rozpływał się w ustach przy każdym kęsie, a smakowanie go było najlepszym zwieńczeniem dnia, no może poza niezwykle urokliwym elfim porucznikiem. Kończąc jedną porcję przyjrzała się drugiemu kawałkowi, który był znacznie większy od swojego poprzednika, właściwa oba były nieprzeciętnie ogromne, jakby pani Lucynka ukroiła nie dwa kawałki, a co najmniej pół ciasta i wcale to nie było tak nieprawdopodobne! Zapakowała deser do otrzymanego kartoniku i z powrotem ruszyła już dobrze sobie znaną trasą do szpitala. Przywitała się ze starszymi pielęgniarkami, której na jej widok tylko pokiwały głową, bo kto to widział, by z pracy w ogóle nie wychodzić, nawet jak nie ma już co robić i jest spokój.
Zauważyła, że tak jak poprosiła pielęgniarki, ktoś pomógł zmienić zakrwawioną pościel i wreszcie pozwolono geografowi ubrać się w szpitalną piżamę, a był to nie lada awans.
Dobry wieczór, poruczniku. – zaczęła cicho, bojąc się, że mógł spać. Nie chciała mu przeszkadzać, a jedynie zostawić słodki podarek. Zbliżyła się powoli do łóżka, by móc ułożyć zawiniątko na szafce. W środku był przygotowany widelczyk z serwetką.
Wiem, że tutejsze jedzenie nie jest zbyt dobre, dlatego przyniosłam panu porucznikowi coś na deser, choć nie wiem czy lubi porucznik słodycze. – rozpakowała prezent układając ogromny kawałek ciasta na prowizorycznym talerzyku, obok którego wyladował mały deserowy widelec i serwetka.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyPon Lut 07, 2022 11:45 pm

Saszka odpłynął totalnie. Kiedy tylko Judyta wyszła, opadło z niego całe napięcie. Po wymianie pościeli przebrał się w jakże twarzową piżamę (biała w wyblakłe, niebieskie pasy) z nieco przykrótkimi rękawami i nogawkami (do tego w koszuli brakowało trzech guzików: dwóch przy szyi i jednego gdzieś na dole) i ułożył w łóżku na zdrowym boku. Do snu ukołysało go majaczące gdzieś na pograniczu świadomości wspomnienie ciepłego uśmiechu i spojrzenia zielonych oczu.

* * *

- ...czór, poruczniku. - Saszka otworzył szeroko oczy i poderwał się gwałtownie, składając palce w kata mające przejść płynnie w czar osobisty. Wciąż miał przed sobą sceny z koszmaru, który mu się właśnie przyśnił. Horrendalna wariacja na temat egzaminu sprzed wielu lat połączona ze śmiejącym się z niego wąsem Cichockiego. Brrr.
Elf opuścił dłonie na kołdrę, gdy tylko zdał sobie sprawę, co go obudziło. Albo raczej - kto. Blade policzki Saszki lekko się zaróżowiły.
- Pani Judyta - powiedział uszatek odkrywczo i uśmiechnął się nieznacznie. Saash'Khaar nie wymawiał tego imienia tak, jak większość Polaków. Zamiast akcentować sylabę "dy", on lekko przeciągał "Ju", jakby było to zupełnie obce słowo. W zasadzie - dla elfa było. Nigdy dotąd nie znał żadnej Judyty. A przecież polski nie był jego ojczystym językiem...
- Bardzo dziękuję, uwielbiam słodycze, zwłaszcza czekoladę - wyznał od razu bez zastanowienia i dopiero po chwili przypomniał sobie, jak inni faceci w wojsku sobie żartowali z niego z tego powodu. Jak mówili, że to niemęskie. Od razu mu się głupio zrobiło. - To znaczy... - zaczął Saszka z zamiarem sprostowania. Ale przecież żeby to sprostować, musiałby skłamać. A elf nie kłamał. - Nie musiała pani, Judyto - zakończył wreszcie niezręcznie.
Kątem oka zerknął na ciasto.
Wyglądało naprawdę, naprawdę wspaniale. A pachniało jeszcze lepiej. Jeśli w smaku było choć w połowie tak dobre, to Saszkę czekała miła niespodzianka. A póki co - pani doktor stała się w jego oczach jeszcze cudowniejszą kobietą.
- Nie wiem nawet, czym sobie na ten zaszczyt zasłużyłem - powiedział po chwili absolutnie szczerze.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Judyta Cichocka
Judyta Cichocka
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyWto Lut 08, 2022 5:16 pm

Cofnęła się momentalnie, gdy elf poderwał się z łóżka, gdy go obudziła. Nie raz słyszała, że jej mechanizm obronny nieco szwankuje i nie reaguje tak jak powinien każdy normalny człowiek. A Judyta o wiele bardziej martwiła się, że po prostu wyrwała porucznika z odpoczynku czy przez jego nagły zryw mogły poluzować się szwy. O wiele bardziej interesowała się jego zdrowiem niż swoim własnym bezpieczeństwem, które jako lekarz nieco spychało się na bok, zwłaszcza będąc lekarzem wojskowym.
Przepraszam, nie chciałam pana porucznika obudzić. Mam nadzieję, że nic się nie stało ze szwami, chyba powinnam sprawdzić. – postąpiła do przodu i ponownie zajęła miejsce na stołeczku obok swojego pacjenta. – Zwłaszcza te na boku, tylko te ranę wolałabym obejrzeć. Tylko sprawdzę jej stan, obiecuję. – przyglądała się mu przepraszająco, jakby naprawdę miała za co, a nie zwyczajnie wykonywała swoje obowiązki. Po prostu fikający na łóżku elf mógł sobie wszystko na nowo zepsuć i wtedy będzie zmuszona uziemić go dłużej niż do obiecanego poranka.
Przekazałam już informację o pańskim wypisie, pielęgniarki przekażą moją adnotację dyżurującemu lekarzowi. – ona natomiast albo będzie odsypiać kolejną zarwana noc, albo uda się na przeszpiegi w poszukiwaniu równie dzielnych żołnierzy, którzy gdyby mogli, to woleliby chodzić do końca świata i dzień dłużej z sączącą się raną. Takich gagatków było na pęczki, a jednym z nich przeważnie był jej brat.
To fantastycznie się składa. Nie byłam pewna czy przepada porucznik za ciastami, ale jest tak pyszne, że chyba nawet największy przeciwnik skusiłby się je zjeść. – w przeciwieństwie do elfa preferowała raczej robienie słodkości niż ich konsumowanie. Czasami delektowała się łakociami, ale nigdy ją szczególnie nie kusiły. O wiele większą radość sprawiało jej przyglądanie się jak bliskie jej osoby z przyjemnością jedzą jej domowe wypieki.
Lubię rozpieszczać moich pacjentów... – z jakiś powodów jej własne słowa ją zawstydziły i Saszka mógł zobaczyć jak na jasnej cerze wykwita rumieniec koloru dojrzałego pomidora. – Pan porucznik mi wybaczy, to zabrzmiało niestosownie. Wiem, że powinnam przestrzegać regulaminów i zasad, ale czasami trudno mi zapanować nad moim charakterem. – bo lekarz powinien przede wszystkim leczyć, a nie się spoufalać z pacjentami i dbać o nich jak o najlepszych przyjaciół, a przynajmniej nie tak jak to czasem robiła Judyta.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyWto Lut 08, 2022 5:41 pm

Saszka stropił się. Nie dość, że przestraszył panią doktor swoim gwałtownym przebudzeniem, to jeszcze przysporzył jej roboty i zmartwień! Gdyby porucznik potrafił, to stuliłby uszy po sobie jak upomniany pies.
- Najmocniej przepraszam, nie chciałem dodawać pani pracy, zwłaszcza po godzinach - przeprosił szczerze, a w srebrnych oczach pojawiła się błagalna nuta. - Proszę się mną nie przejmować, jestem pewien, że nic się nie stało - dodał jeszcze. Bo tak też mu się wydawało, ale przecież nie był lekarzem.
I zaraz coś mu przyszło do głowy.
- Pani Judyto, pracuje pani z żołnierzami - stwierdził oczywistość, a w jego głosie pojawiła się pewna stanowczość. - Często straumatyzowanymi. Wyszkolonymi do tego, by czuwać nawet wtedy, gdy śpią. Powinna pani mieć więcej instynktu samozachowawczego i być ostrożną nawet wtedy, gdy ich pani budzi, bo mogą niechcący zrobić pani krzywdę - strofował ją dalej. Dało się jednak zobaczyć w jego postawie, że wynika to z troski, a nie z innych pobudek.
Przez chwilę wiercił się na łóżku, żeby przysunąć się trochę do lekarki. Na tyle, by ta mogła skontrolować stan szwów. I dzięki temu był w stanie dostrzec delikatny rumieniec na jej piegowatej buźce. Patrzył na nią szeroko otwartymi oczami, próbując zapamiętać ten widok.
I gdy tylko zdał sobie sprawę z tego, co robi, natychmiast zbeształ się w duchu.
Bo to bardzo niegrzecznie tak się gapić na ludzi.
Ale...
Nie bardzo był w stanie coś na to poradzić. Zwłaszcza po tych słowach o rozpieszczaniu pacjentów (logiczna część umysłu elfa zrobiła sobie krótkie wakacje i tym samym zignorowała kompletnie tę liczbę mnogą). Zrobiło mu się tak jakoś ciepło w środku, w Saszce.
- Hmmm. - Powiedział mądrze. Zastanowił się chwilę. - Oczywiście, regulamin ważna rzecz, najważniejsza, trzeba się do niego stosować - dodał niechętnie.
Porucznik Erkh'iaan był służbistą i fanem regulaminów.
Tylko... Akurat teraz jakoś trudno było mu się z owymi regulaminami zgodzić.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Judyta Cichocka
Judyta Cichocka
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyWto Lut 08, 2022 11:42 pm

Panie poruczniku... – zaczęła miękko i przyjemnie, jakby chciała otulić mężczyznę swoim głosem. – To jest moja praca, którą kocham. Czasami wykonuję zadania ponad normę i robię to z własnej woli, ponieważ uwielbiam to robić. Opieka nad panem porucznikiem w żadnym razie nie jest uciążliwa. – miało być co prawda, że żaden z jej pacjentów nie sprawia dodatkowych kłopotów, ale no… Elf potrafił roztoczyć czar, który był niezbyt regulaminowy i Judyta była święcie przekonana, że te rozmowy nie dość, że były niewłaściwe, to wychodziły o wiele za daleko poza normy opieki medycznej. Nie miało to jednak najmniejszego znaczenia.
Dobro pacjenta jest najważniejsze, ślubowałam nie wyrządzać krzywdy i zawsze stawiam życie pacjenta na pierwszym miejscu. Taki jest mój obowiązek i poglądy. – niemal wyrecytowała bez mrugnięcia, jak mantrę która powtarza każdego dnia przed zaśnięciem. A były to zaledwie słowa, których była po prostu najpewniejsza na całym świecie.
Jeszcze raz tego dnia zajrzała pod kołdrę elfa, ale tym razem musiała jeszcze odchylić koszule piżamy, by móc ujrzeć jasną skórę. Na szczęście zarówno opatrunek, jak i szwy były w stanie idealnym, na co Cichocka odetchnęła z ulgą.
Wszystko w porządku. – i ponownie przykryła kołdrą obolałe miejsce. – Moja praca skończona, czy potrzebuje pan porucznik jeszcze czegoś nim pójdę? Powinien pan odpoczywać jak najwięcej. – nie żeby chciała iść, zwłaszcza do swojej kwatery, sama… zmuszona do odpoczynku, który przecież tak zalecała swoim pacjentom.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptySob Lip 16, 2022 1:48 pm

Zrobiło mu się jakoś tak lekko na sercu. Jak to niewiele elfowi potrzeba do szczęścia - czasami wystarczy po prostu powiedzieć, że opieka nad nim nie jest uciążliwa! Saszka uśmiechnął się promiennie, pierwszy raz w obecności Judyty uśmiechając się tak szczerze i naprawdę.
- Rozumiem - odpowiedział miękko. - Gdybym jednak sprawiał pani jakiś - jakikolwiek! - kłopot, to proszę mi o tym niezwłocznie powiedzieć. Muszę jednak panią jeszcze raz upomnieć, tylko proszę się o to na mnie nie gniewać - zaczął elf ostrożnie. Tak bardzo nie chciał zdenerwować lekarki! Co gorsza - złapał się na tym, że przede wszystkim nie chciał, by Judyta była zła n a n i e g o. - Dobro pacjenta to ważna rzecz, ale w pierwszej kolejności musi pani dbać o własne bezpieczeństwo. Bo jak inaczej będzie pani mogła pomóc rannemu, jeśli sama będzie pani ranna? - zapytał absolutnie poważnie. Bo też i pierwszą zasadą, zwłaszcza w wojskowym ratownictwie medycznym, było upewnienie się, że sytuacja jest bezpieczna dla medyka, a dopiero potem niesienie pomocy.
W każdym razie - tak to działało w teorii. A Saszka był wielkim fanem teorii.
Kiedy Judyta już upewniła się, że ze szwami wszystko w porządku, Saszka odrobinę posmutniał. Bo to przecież oznaczało, że pani doktor sobie zaraz pójdzie. Z jakiegoś powodu strasznie nie chciał, żeby sobie szła, ale przecież nie mógł jej zabierać czasu. I tak już przyszła tu po godzinach swojej pracy. I jeszcze przyniosła mu kawał pysznie wyglądającego ciasta!
No właśnie, przypomniał sobie Saszka, ciasto.
Elf spojrzał na Judytę z ożywieniem.
- Może podzielimy się tym ciastem? - rzucił genialnym pomysłem. - Jestem pewien, że potrzebuje pani uzupełnić zapasy energii.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Judyta Cichocka
Judyta Cichocka
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyWto Sie 02, 2022 12:43 pm

Uśmiechnęła się czule na jego słowa. Oczywiście miał rację, zwłaszcza jeżeli są to rozważania teoretyczne i chcemy sobie podywagować na tematy filozoficzne, natomiast w praktyce… w praktyce nie było tak kolorowo, o czym Judyta zdążyła się brutalnie przekonać. Nie miała jednak do niego pretensji, że rozumował w ten sposób, chociaż z drugiej strony… był żołnierzem i to nie byle jakim, a samym geografem królewskim i szła o zakład, że nie raz był w takiej sytuacji, która daleko wykraczała poza regulaminowe obostrzenia. Spierać się jednak nie zamierzała.
- Pan porucznik ma oczywiście rację. W świecie idealnym zapewne tak właśnie by było, ale w momencie, gdy się pomyśli, że podczas wojny, ataku czy ot niedawnej sytuacji w Korniejewie, medyk miałby wypierać między życiem kilku osób, a przepisowymi ośmioma godzinami snu, to jednak statystyka jest nieubłagana. Nie podoba mi się to i wolałabym móc pracować zgodnie z procedurami, ale wojna… wojna rządzi się swoimi prawami i wydaje mi się, że pan porucznik doskonale sobie zdaje z tego sprawę. – westchnęła smutno na mało przyjazną, otaczającą ich rzeczywistość.
Ciasto wyglądało niesamowicie zachęcająco, a Judyta zdążyła się już przekonać na własnym żołądku, że było o niebo lepsze niż wyglądało. Warte każdego grzechu, choćby miało jej dodać kilka zbędnych kilogramów.
- Bardzo dziękuję, ale już zjadłam swoją porcję. Pani Lucynka z kantyny zawsze mi coś zostawi, gdy się nie pojawię w porze obiadowej. A co za dużo… to będzie po prostu za dużo, muszę być w formie, by móc spieszyć na ratunek. – zaśmiała się cicho, choć bardziej z zażenowania swoim pomysłem na ten genialny „żart”. Odkaszlnęła i spojrzała ponownie na elfa.
- Mam nadzieję, że szybko się uspokoi sytuacja na froncie i porucznik wróci niedługo do Warszawy, bym mogła się wprosić na te obiecaną naukę jazdy konnej. – mogłaby być sprytną lisicą, która wysłałaby mu szczególne polecenie zjawienia się w szpitalu zaraz po powrocie w celu sprawdzeniu ran pofagowych. Był elfem, więc znalazłaby na to jakieś sensowne paragrafy, co by nikt się nie przyczepił, ale na szczęście mężczyzna dał jej o wiele lepszy pretekst, który wydawał się zdecydowanie bardziej legitny. A przede wszystkim wychodził poza ramy jej pracy, dzięki czemu nie będzie musiała się tak pilnie trzymać profesjonalizmu.

Saash'Khaar Erkh'iaan
Saash'Khaar Erkh'iaan
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptyCzw Sie 04, 2022 2:45 pm

Zapatrzył się na ten czuły uśmiech jak urzeczony. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że się na Judytę zwyczajnie gapi, a to przecież cholernie nieuprzejme tak się gapić! Odwrócił wzrok na kołdrę i poczuł, jak uszy robią mu się cieplejsze. Ciepło powoli przeszło na policzki. Saszka nieświadomie przygryzł wargę, zastanawiając się, ile to już razy popełnił jakąś gafę w towarzystwie przemiłej pani doktor. I dlaczego zawsze przy tym był tym tak bardzo zawstydzony.
No bo przecież. Nikt nigdy nie wyjaśnił biednemu elfowi, jakie są potencjalne objawy bycia kimś zauroczonym.
Co też tak właściwie wyjaśniało, dlaczego tak zwane życie towarzyskie geografa mocno kulało przez większość czasu.
- Nnnno tak, rozumiem... - zaczął z trudem. - Czasami procedury utrudniają życie, ale... Istnieją po to - ...żeby ich przestrzegać, pomyślał odruchowo Saszka, ale nie powiedział tego na głos - ...żeby pomóc prawidłowo wykonywać swoją pracę. Odpoczynek jest bardzo ważny, ale zdaję sobie sprawę, że czasem trudno jest się oderwać od pracy. Obowiązki są najważniejsze. Ale jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa - no cóż, tu sprawa trochę się komplikuje - przyznał niechętnie.
Co też by sobie pomyślał o nim w tej chwili Konstanty!
Tak wprost przyznawać się, że czasami trzeba złamać jakiś regulamin!
Co prawda, porucznik Erkh'iaan po złamaniu jakichś przepisów zawsze umieszcza opis incydentu w stosownym raporcie, ale jednak...
- Ojej, no tak, rozumiem - odparł Saszka, mimowolnie prześlizgując się wzrokiem po sylwetce Judyty. - W zdrowym ciele zdrowy upiór! - rzucił jeszcze mądrością ludową. - Widać, że pani bardzo dba o swoją formę, bo jest pani nienagannym przykładem zdrowej figury u samicy homo sapiens - pochwalił lekarkę, kiwając przy tym głową.
Zerknął ukradkiem na to pysznie wyglądające ciasto, ale zaraz wrócił spojrzeniem do rudowłosego Słońca, wokół którego zdawały się krążyć wszystkie planety w okolicy.
- Właściwie wracam do Warszawy jak tylko będę mógł opuścić infirmerię - przyznał elf. I zaraz się ożywił. Srebrnoszare oczy zalśniły jakimś takim wewnętrznym blaskiem. - Będę w takim razie czekał na panią jak kania czeka opadów meteorologicznych. Poznam panią z moim ukochanym wierzchowcem, Wedlem.

_________________
Mowa elfów - #9ACD32

Judyta Cichocka
Judyta Cichocka
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa EmptySob Sie 13, 2022 1:59 am

- Procedury są ważne i powstały nie bez przyczyny. Jak jest to możliwe, to ich przestrzegam, ale jeżeli mam do wyboru uratowanie życia, a trzymanie się regulaminu… to wolę otrzymać reprymendę od przełożonego. Wiem, nie jestem najlepszym przykładem, ale już trudno. Staram się jak mogę. – wzruszyła lekko ramionami, bo tak naprawdę to i ona wolałaby móc zawsze trzymać się wyznaczonych zasad. Z natury nie była buntowniczką, toteż raczej nie czuła potrzeby, by zbaczać z wyznaczonego kursu, jednak życie weryfikowało sytuacje, a przede wszystkim pokazywało, że nie zawsze można było się trzymać bezmyślnie procedur.
- Hahahha, chodziło panu porucznikowi o ducha, ale upiór brzmi interesująco. – zaśmiała się dźwięcznie, tak przyjemnie i zapraszająco. Miała nadzieję, że elf nie poczuje się tym dotknięty. - No dobrze, muszę uciekać, by przestrzegać regulaminu. Wszakże nie powinno mnie tu być! Życzę smacznego i szybkiego powrotu do zdrowia, poruczniku. – skinęła mu jeszcze głową nim wstała odsuwając krzesło. Odstawiła je obok łóżka, na którym leżał elf. Uśmiechnęła się jeszcze raz na pożegnanie, po czym czmychnęła w stronę wyjścia, jakby obawiała się, że nie uda jej się opuścić szpitala, jeżeli będzie zbyt wolna. Właściwie to miała w tym sporo racji, wszakże rozstanie z królewskim geografem było o wiele trudniejsze niż mogła się spodziewać.

koniec.

Sponsored content
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty

PisanieTemat: Re: Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa   Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa Empty


 
Zabezpieczanie tyłów pewnego geografa
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Skocz do: