Zlot rodzinny
Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptyPon Wrz 06, 2021 11:05 pm

Rha’thel była w domu sama. Rzadko kiedy to się zdarzało, trzeba przyznać. Elka i Leo, ciesząc się z dwutygodniowego urlopu, postanowili pojechać na jakiś kemping nad jeziorem czy cholera wie co. Ra średnio słuchała, gdy jej o tym wszystkim opowiadali. Rzuciła posępne „bawcie się dobrze” i tyle. Chłopcy nawet nie pytali, czy jedzie z nimi. Wiedzieli, że tak nie będzie. Za każdym razem, gdy wracali z Zony, Ra potrzebowała kilku dni kompletacji, żałoby za poległych. W takich momentach albo szła chlać do baru, albo przyprowadzała sobie do domu jakąś pannę. A czasami po prostu siedziała w oknie, z fajką w gębie, patrząc na pejzaż Pragi, latające po podwórku dzieciaki, będące podobno przyszłością polskiego narodu. I choć gówniarzy nienawidziła z całego serca, to mimo wszystko sprawiali, że wracała myślami do dziecięcych lat. Niewiele pamiętała z okresu, w którym to rodzice i Luthon jeszcze żyli. Była przecież małą, nieświadomą wielu rzeczy dziewczynką. Wiele razy próbowała sobie przypomnieć twarze ojca czy brata. Nie miała żadnych ich fotografii. Wszystko to, co zostało w mieszkaniu, zostało sprzedane wraz z nim, a pieniądze przekazane na konto. Po ukończeniu osiemnastu lat zyskała do nich dostęp, a także do łuku po ojcu i połówki naszyjnika matki, drugą miał ojciec, z tego co wiadomo. To wszystko co po nich jej zostało… nie licząc kilku wyblakłych wspomnieć. Wspólne spacery po Krakowie, radość z powrotu brata i ojca do domu. Potem był sierociniec, walka o przetrwanie – to te dwanaście lat spędzone w bidulu sprawiły, że była jaka była. Nikt nie chciał jej adoptować, mimo że była uroczym elfickim dzieckiem. Nie chcąc być zjedzona przez swoich kolegów i koleżanki, zaczęła się dostosowywać. Trzy lata później spotkała Elkę i Leo… Na samą myśl się uśmiechała. Dwadzieścia jeden lat. Tyle znała tych dzbanów, których kochała jednak jak braci. Byli jedyną rodziną, jaka jej pozostała.
Ra westchnęła ciężko, zapalając kolejną fajkę. Wypaliła dzisiaj już pół paczki, ale miała to tak trochę w dupie. Siedząc praktycznie nago na parapecie przypominała sobie raz po raz przebieg misji, zastanawiając się, czy mogła zrobić coś lepiej, by zginęło mniej ludzi. W husarii była stosunkowo od niedawna – pociągnęła do niej nawet Elkę i Leo – ale to nie oznaczało, że nie miała dawać z siebie wszystkiego. Obiecała sobie bowiem, że przyniesie dumę swojemu nazwisku. Tak jak ojciec i brat,
Wtem ktoś zapukał do drzwi. Nie spodziewała się żadnych gości, jedzenia na wynos nie zamawiała, więc się nieco zdziwiła. Westchnęła ciężko, narzuciła na siebie kusy, satynowy szlafroczek w kolorze szmaragdu, który jednak ledwo zasłaniał jej tyłek. Pod tym kawałkiem materiału miała na sobie jedynie koronkowe figi. Na szyi zaś miała naszyjnik. Po matce.
Na bosaka, z fajką w gębie, poszła otworzyć drzwi. Zajrzała wcześniej przez judasza. Gdy zobaczyła jakiegoś obcego elfa, odwalonego jak szczur na otwarcie kanału, przez chwilę się zastanawiała, czy by nie ubrać na siebie czegoś więcej, żeby nie gorszyć jego obyczajów. Potem zaś stwierdziła, że jebał to pies, nie umówił się wcześniej na spotkanie, a ona była u siebie. Otworzyła drzwi.
To co Luthon zobaczył zapewne go… zaskoczyło. Nie była grzeczną, niewinną elfką. Ra wyglądała dosyć… agresywnie. Tatuaże na twarzy, wygolony bok, papieros w ustach. W dosyć mocno wyzywającym stroju, spod którego było jednak widać część blizny, która zaczynała się na lewym ramieniu, przechodziła przez pierś i brzuch i kończyła się tuż nad biodrem. Lu – o ile spojrzy w jej dekolt – zobaczy tylko niewielką jej część.
Słucham? – zapytała, wyciągając fajkę z ust i strzepując popiół na wycieraczkę. Tuż obok butów Lu.

Lúthon Magornith
Lúthon Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptyWto Wrz 07, 2021 4:58 pm

- R-Rha'thel Magornith? - wprost nie mógł uwierzyć własnym oczom, a tym bardziej informacji jaką otrzymał. Może ktoś postanowił zrobić sobie żart i podać mu błędny numer mieszkania. Sięgnął z powrotem do kieszeni, w poszukiwaniu starannie zapisanej kartki z adresem. Wyciągnął świstek papieru, przeanalizował zawartość, następnie spojrzał na numer mieszkania i musiał przyznać, że stał pod dobrymi drzwiami, choć miał nadzieję na nieco inną zawartość mieszkania. W swoich najśmielszych snach nie spodziewał się, że to mogła być jego siostra. O ile była jego siostrą, a nie pomyłką, którą zwyczajnie popełnił podczas poszukiwań Ra.
Na chwilę odwrócił się do niej bokiem, by móc sięgnąć do płaszcza zaczepionego na naramiennikach. Jedynym sprawnym ruchem poluzował zaczepy i ściągnął śnieżnobiały kawałek materiału. Podał go dziewczynie.
- Byłbym dozgonnie wdzięczny, gdyby mogła Pani... przyjąć mój płaszcz i się nim okryć. - zasadniczo pod pewnymi względami nie powinien mieć z tym najmniejszego problemu. Lu wszakże od dawien dawna interesował się swoją własną płcią, niemniej jednak kultura wymagała, by nie oglądał skąpo ubranych kobiet. Nie godziło się wręcz, by ktokolwiek poza jej mężem, bądź narzeczonym mógł oglądać ją w samej bieliźnie.
Stał tak, z wyciągniętą ręką w stronę dziewczyny, w której starannie złożony był miękki płaszcz, on sam odwrócił głowę w innym kierunku, a gdyby mu się przypatrzeć można by dojrzeć powoli malujące się na policzkach soczyste rumieńce.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptyWto Wrz 07, 2021 7:13 pm

Rha’thel uniosła brew, gdy kompletnie nieznany jej mężczyzna wymówił jej imię i nazwisko. I to z jaką poprawnością, nawet akcent na nazwisku był odpowiednio nałożony… wręcz po elficku. Żyjąc w Polsce, ich imiona i nazwiska zostały, powiedzmy, uproszczone, tak by ludzie mogli je przeczytać i nawet same uszatki nie były tak restrykcyjne co do wymowy.
Owszem – odpowiedziała, przyglądając się poczynania elfa, jakby chciał się upewnić, że trafił pod właściwy adres. Pytanie tylko, skąd go miał i po co tu przylazł? Meldunek zostałby wysłany zaczarowanym listem prędzej niż osobiście. Ostatni raz wojsko zapukało do jej drzwi, gdy składali kondolencje matce z powodu śmierci męża i syna. – A pan to kto? – zapytała. Dobrze wiedzieć, z kim ma się do czynienia, prawda?
Stała tak z tym papierosem w ustach, próbując ogarnąć, o co nieznajomemu chodzi. Obserwowała go uważnie i tego jego nieporadne ruchy. Był tak bardzo… stereotypowo elficki. W przeciwieństwie do Ra, która kompletnie w ten kanon się nie wpisywała. Elfy, które się z nią miały okazję spotkać, za każdym razem dostawały mikrozawałów. I jak nie dziwiły ich tatuaże na twarzy – bo to przecież zaklęcie – to całe obycie kobiety już tak. I Rha’thel miała okropny problem żeby dogadać się zw swoimi pobratymcami. Byli dziwni i wielu rzeczy z ich zachowania nie rozumiała.
Chociażby tego, że obecny tu facet postanowił zdjąć płaszcz i jej go dać. Żeby się nim okryła. Aż tak bardzo gorszył go widok kobiety w bieliźnie? Współczuła jego żonie, pewnie będą to robić przy zgaszonym świetle.
No dobra – mruknęła jedynie, wzruszając ramionami. Wzięła fajkę do ust, by następnie narzucić na siebie płaszcz elfa. – Domyślam się, że pan z jakąś sprawą? Wejdźmy do środka i pogadajmy w mieszkaniu, a nie na sieni stoimy jak dwa kołki – powiedziała, gestem dłoni zapraszając Lu do mieszkania.

Lúthon Magornith
Lúthon Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptyWto Wrz 07, 2021 7:20 pm

- Dziękuję. - odparł uprzejmie i z wyraźną ulgą, gdy dziewczyna jednak zdecydowała się wziąć od niego płaszcz.
- Tak...Tak będzie zdecydowanie lepiej. - zaraz jednak począł jak serce na powrót ścisnęło się, a żołądek podszedł do gardła. Niewyobrażalny stres zdominował potężną sylwetkę, gdy ten kroczył w stronę salonu. Autentycznie przestraszył się, że Ra być może wcale go nie pamięta, a co gorsza nie chce go pamiętać czy mieć z nim cokolwiek do czynienia. Nie mógł jednak tak po prostu odejść, chociaż gdyby mu kazała... etykieta wymagała dostosowania się do prośby niewiasty.
Wygląd wnętrza był... kwestią co najmniej drugorzędną. Wszakże nie przybył tutaj, by oceniać gust wnętrzarski swojej siostry. Nie spodziewał się, że w salonie mógł nastąpić wybuch ciężarówki z farbami, którego pozostałości oblepiły absolutnie wszystkie ściany zalewając je feerią pstrokatych, jarmarcznych zlepków nazywanych gobelinami. I już nie wiedział czy bardziej szokował go monumentalny obraz Matki Boskiej, czy jednak wyszywany na arrasie portret Hetmana koronnego. Uprzedzano go, że Polska się trochę zmieniła, a tym bardziej gorliwość z jaką ludzie oddawali hołd władzy czy kościołowi. Słyszał też, że elfy z palcem w dupie mogłyby wygrać konkurs na najbardziej oddanego chrześcijanina. Co innego słyszeć, a co innego to zobaczyć, a tym bardziej w mieszkaniu własnej siostry.
Uśmiechnął się jedynie uprzejmie. Prawdę mówiąc nie poświęcił zbyt wiele czasu na oglądanie dekoracji, jeden rzut oka wystarczył, ale już o wiele dłużej pozwolił sobie na przemyślenia, które wbrew pozorom były wysoce niestosowne i aż świerzbiło go, by natychmiast przeprosić Ra za okazany brak szacunku.
- Przyszedłem ze sprawą, nie wiem jednak jak zacząć, to dosyć... delikatny temat. - stał, trochę bezradnie, pośrodku pstrokatego pokoju, naprawdę intensywnie zastanawiając się jak umiejętnie powiedzieć kim jest.
- Zaszło pewne niedoprecyzowanie odnośnie śmierci Lúthona Magornitha. - zaczął miękko, ale doskonale sobie zdawał sprawę, że to wcale nie będzie łatwa przeprawa. - Zasadniczo wojsko miało pełne prawo sądzić, że nie żyję. Wiem, że wracam zbyt późno i nie było mnie wtedy, gdy tego potrzebowałaś najbardziej, ale wróciłem. I zrobię wszystko, żeby Ci to wynagradzić, Rha'thel.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptyWto Wrz 07, 2021 7:21 pm

Prawdą było to, że Ra nie pamiętała brata – owszem, wiedziała, że takowego miała, ale jego twarz i głos rozmyły się gdzieś w czasoprzestrzeni. Im starsza się stawała, tym mniej pamiętała z czasów dzieciństwa, jeszcze sprzed sierocińca. Jedynie jeszcze uśmiech matki gdzieś jej czasem mignął w pamięci, ale i wspomnienia o rodzicielce były coraz to bardziej odległe, przykryte niczym firanką. Nie zamierzała oczywiście zapomnieć o swoich jedynych bliskich – regularnie odwiedzała ich groby w Krakowie. Lu zapewne na nich był. W tym na swoim własnym. Wszystkie były zadbane, zawsze paliły się na nich znicze i były świeże kwiaty. Rha’thel płaciła pewnej kobiecinie za opiekę nad ich grobami, bo sama nie mogła, większość czasu spędzała jednak w Zonie. Nawet w Warszawie nie bywała zbyt często.
Cóż, trzeba przyznać, że Ra mimo wszystko było daleko do bycia reprezentatywnym przykładem elfa o nienagannych manierach, który na dodatek jest nad wyraz wierzący i w swoim życiu był co najmniej kilka razy na pielgrzymce w Częstochowie – bo tak nie było. Można powiedzieć, że wręcz przeciwnie. W Kościele widywano ją raczej rzadko, na dodatek rozpusta to było jej drugie imię. A pomysł powieszenia podobizn hetmana i Matki Boskiej nie był jej, ale została przegłosowana przez Leo i Aleszkę. No zdarza się.
Napije się pan czegoś? Mamy kawę, tę prawdziwą, a nie zbożowe pomyje. Herbatę też mamy. Taką liściastą. – Bo w dzisiejszych czasach takie towary to był luksus. Ona jako żołnierz na brak pieniędzy nie narzekała, dzięki czemu mogła czasem zaszaleć i kupić takie rarytasy. Albo pomarańcze na święta. To był dopiero luksus!
Zostawiła Lu na chwilę w salonie, by pójść do kuchni i wyciągnąć z lodówki „lemoniadę”. To znaczy wodę z sezonowymi owocami i z odrobiną mięty. Wróciła z tym plus ewentualnym zamówieniem mężczyzny i słuchała uważnie, co miał do powiedzenia, nalewając sobie wodę.
Najlepiej od początku – powiedziała, biorąc pierwszy łyk. A potem drugi. I trzeci. Czwartego nie zdążyła wziąć. Gdy padły kolejne słowa, po prostu szklanka wyślizgnęła się jej z dłoni, mimowolnie, by uderzyć o podłogę i rozsypać się na drobny mak. Nie wspominając o tym, że jej cała zawartość się wylała na parkiet. – Pan sobie żartuje, prawda? – powiedziała, nie dowierzając w to, co właśnie usłyszała. Jej brat nie żyje od ponad dwudziestu lat. Pochowały go z matką. I ojca. Jak zaczęła zarabiać, to postawiła mu, matce i tacie porządne pomniki, żeby ich mogiły nie były tylko kupką piachu. – Moja rodzina nie żyje. – Nerwowo sięgnęła po paczkę fajek, które leżały na stoliku. Odpaliła papierosa z trzęsącymi się lekko rękoma. Zaciągnęła się kilka razy. Bardzo nie lubiła na ten temat rozmawiać. Leo i Elżunia o tym doskonale wiedzieli. Ten tutaj najwidoczniej nie. – Na jakiej podstawie miałabym panu uwierzyć? Czytałam raporty. Ciało mojego brata zostało rozszarpane na strzępy, ostały się tylko resztki munduru. Z ciałem ojca było nieco lepiej. Więc przychodzenie tu i mówienie, że jest pan Lúthonem to co najmniej niesmaczny żart. Jeśli to wszystko, to odprowadzę pana do wyjścia. – Nie przyjmowała do swojej głowy myśli, że jej brat mógłby żyć. Po prostu. To było niemożliwe. Nikt nie przeżył z ich oddziału.

Lúthon Magornith
Lúthon Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptySro Wrz 08, 2021 11:26 am

- By to bażant strzelił… – wymamrotał śpiewnie na tę całą pokopaną sytuację. Doskonale wiedział co może teraz przeżywać Ra. Pamiętał niemal jak dziś ten przeklęty dzień, gdy zmiotło ich cały oddział, jak ojciec wypowiadał ostatnia słowa, a potem odczuwaną beznadzieję na prawdopodobną niemożność powrotu do domu, gdy wciągnęło go do Planu Elfów… Dopiero po powrocie dowiedział się, że Ra również przeżyła horror i nie dość, że musiała pochować ukochanego ojca i brata, to została osierocona jeszcze przez matkę… Nie mieściło się to w głowie elfa, który miał nadzieję zastać swoje kobiety żyjące razem, wspierające się i usiłujące złapać szczęście w inny sposób, nawet jeśli pochowały jego i ojca.
Zdecydowanie nie tego się spodziewał.
Nie tego.
Nie Ra w takiej sytuacji i stroju…
- Podejrzewam, że trudno to wszystko pojąć i może się wydawać… nie realne. Sam długo nie mogłem pojąć, że udało mi się przeżyć, gdybym nie trafił… – powstrzymał się nim palnął coś o Planie Elfów. Czy zakaz wydany przez króla wciąż obowiązywał? A jakże, ale czy Lu naprawdę powinien się go trzymać w TAKIEJ SYTUACJI? Być może to była jedyna szansa na to, by własna siostra mu uwierzyła.
- Rha'thel, proszę… wysłuchaj mnie. Obawiam się, że cokolwiek bym powiedział i tak mi nie uwierzysz, ale daj mi choć jedną szansę. – zakłopotany potarł dłonią kark jak miał to robić w zwyczaju w stresujących sytuacjach. Sprawa była o tyle skomplikowana, że Ra była naprawdę mała, gdy Lu zaginął i przepadł bez wieści. Samo to było kłopotliwe i stawiało całe ich spotkanie pod jednym wielkim znakiem zapytania. Mogła go zwyczajnie nie pamiętać, a z pewnością nie tak dobrze jak by tego chciała. Z drugiej strony obraz jej brata mógł być zakrzywiony przez dziecięcą wyobraźnię i prezentować się nieco inaczej niż faktycznie było w rzeczywistości.
Z kieszeni płaszcza wyjął małe zawiniątko. Wyciągnął rękę w stronę siostry, ale po chwili się spłoszył i cofnął. Czuł, że cokolwiek teraz zrobi będzie miało jakieś przykre konsekwencje, ale czy miał inne wyjście? Wolną ręką chwycił dłoń Ra, przyciągnął do siebie o wiele mocniej niż początkowo zamierzał, uścisk na nadgarstku momentalnie zelżał do zaskakująco przyjemnego otulenia miękkimi palcami. Na jej wyciągniętą dłoń złożył aksamitną chusteczkę w barwie polskiego sztandaru, a zawinięte w niej skarby zalśniły w świetle.
- Nie znaleziono przy ojcu jego naszyjnika, prawda? – puścił jej dłoń i cofnął się kilka kroków zostawiając dziewczynie przestrzeń. – Nigdy go nie zdejmował. Nigdy. Tamtego dnia mi go oddał nim ruszyliśmy. Chciał, bym go przekazał tobie jeżeli wyjdziemy z tego cało. – utkwił spojrzenie w jej dłoni, w ledwie widocznym srebrnym połysku usiłującym się wydostać spomiędzy szczelnie otulającego do chusteczki.
- Tamtego dnia… myślałem, że to mój koniec. Leżałem obok ojca i czekałem, a potem wciągnęła mnie wyrwa i znalazłem się w domu. Naszym domu, Rha'thel. Elfy mnie uratowały, gdy do nich trafiłem. Dlatego nie mogłem wrócić i musiłem czekać na okazję… Jeśli zechcesz, wszystko Ci opowiem.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptySro Wrz 08, 2021 1:46 pm

Co tam pod nosem mruczysz? – zapytała, również w ich rodzimym języku. Ra nie używała tej mowy zbyt często, co nie zmienia faktu, że jej nie zapomniała. W sierocińcu pisała pamiętnik w ten sposób, tak żeby jej myśli były bezpieczne przed łobuzami, którzy lubili zabierać jej rzeczy. Czasem z jakimś starym elfem, któremu język polski sprawiał problem pogadała w ten sposób… W sumie w ten sposób było jej łatwiej się porozumiewać z nimi, niż po polsku, którym to operowała w bardzo dobrym stopniu, używając często jakiś metafor, których oni nie rozumieli. W elfickim tego nie było.
Nie jest tak, ze Rha’thel porzuciła swoje „elfickie” życie i obyczaje z własnej, nieprzymuszonej woli. Na początku, zaraz po śmierci matki, wciąż była grzecznym dzieckiem. Jednakże rzeczywistość szybko ją zweryfikowała. Musiała się dostosować do warunków panujących w bidulu. Potem też poznała Leo i Elżunię, więc też nasiąkła trochę ich towarzystwem. I tak zostało.
Słuchała go, jednocześnie nie wierząc w ani jedno słowo, które wypowiadał. To nie mógł być jej brat. Ten był martwy od ponad dwudziestu lat. Leżał na krakowskim cmentarzu, wraz z matką i ojcem. Czytała raporty. Nic z niego nie zostało, był rozszarpany przez magię Czarnych. Mimo wszystko, gdzieś w jej mózgu była lampka, która jej mówiła, że te normalne elfy – nie takie jak ona – nie potrafią kłamać. Nie chciała jednak tego dopuścić do swojej myśli.
Między nimi była spora różnica wieku. Miała raptem pięć lat, gdy do ich domu zapukali smutni panowie w galowych mundurach, oświadczając jej matce śmierć ukochanego męża i syna. Lu z ojcem rzadko kiedy bywali w domu, więc wraz z upływem lat po prostu zapomniała jak wyglądali. Pamiętała jedynie takie rzeczy jak wspólne spacery po parku, jak Lu brał ją na barana. I choć wiele razy starała sobie przypomnieć, to nie potrafiła.
W pierwszym odruchu chciała wyrwać rękę z uścisku Luthona, jednakże tego nie zrobiła. Pozwoliła mu włożyć pakunek do ręki. Gdy go otworzyła, to nie dowierzała własnym oczom. To był naszyjnik ojca. Drugą połówkę, która należała do matki, Ra miała cały czas na szyi. Elfka zacisnęła wargi, wciąż nic nie mówiąc. Jakim cudem, skąd on to miał? Nie chciała dopuścić do siebie jego wersji wydarzeń.
Mogłeś go po prostu znaleźć, to o niczym nie świadczy – powiedziała, wstając z krzesła. Nie wiedziała jak się zachować. Zupełnie. Rozmowa o rodzinie była czymś, czego nie potrafiła robić. Swoiste tabu. Tego tematu nawet Poldek z Aleszką nie tykali, bo wiedzieli, że jest on naprawdę bardzo drażliwy. – Próbujesz mi powiedzieć, że byłeś w planie elfów i wróciłeś? Żarty sobie ze mnie robisz? – Nie krzyczała. Głos się jej łamał. Miała ochotę się rozpłakać. Rany przeszłości znowu zostały otwarte. – Limlugrnith'Amlugneth ov Echien. Jeżeli jesteś Luthonem, to będziesz wiedzieć co to. – Rodzinne zaklęcie. Tylko ktoś z krwią Magornithów był w stanie go użyć, nie dało się go nauczyć będąc kimś spoza familii.

Lúthon Magornith
Lúthon Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptySro Wrz 08, 2021 2:49 pm

Nawet mu przez myśl nie przeszło, że mógłby się odwołać do swojej elfiej krystalicznie czystej natury, która z założenia eliminowała możliwość oszukiwania. Za mocno i za dobrze rozumiał zrozpaczoną siostrę, która mogła wcale nie chcieć ponownie przeżywać zawodu i ponownie przechodzić przez to samo piekło, gdyby się okazało, że Lu mógłby być jakimś elfim hochsztaplerem. A i takie wynaturzenia się potrafiły zdarzyć, nawet wśród elfów.
- Gdzie miałbym go znaleźć? Na polu bitwy, które zostało zajęte przez Czarnych, a nikt oprócz mnie nie przeżył? – uniósł brwi w uprzejmym zdziwieniu, gdyż ta wizja wydawała mu się jeszcze bardziej absurdalna niż jego rzekomy powrót do żywych. Widomo, że tonący chwyta się brzytwy i w obliczu tak irracjonalnych sytuacji to co normalnie byłoby nie do pomyślenia, umysł nagle zaczyna normalizować, wszakże zmarły brat nie powinien chodzić po jej mieszkaniu i równie dobrze jakiś szabrownik mógłby zdobyć naszyjnik ojca.
- Taaak, to nie jest najbardziej wiarygodna opowieść, ale tak było. Sama wiesz, że geografia nie jest stabilna i przebicia co, i rusz się pojawiają. Nawet najtęższe elfie głowy nie nie wiedziały co się właściwie wydarzyło. Nie jestem w stanie tego wyjaśnić, gdy trafiłem do Planu Elfów byłem na łożu śmierci i niczego nie pamiętam z tamtego okresu i jeszcze długo po nim. Miałem śmiertelne obrażenia i zainfekowane ciało przez Czarnych, to była męcząca rekonwalescencja. – poczuł ogarniające go zmęczenie. Trudno mówiło się o tym wszystkim co przeżył, ale i przypominać sobie co tak naprawdę stracił i jak wiele czasu zostało mu zabrane. Ile razy sobie wyrzucał, że gdyby tylko był zdolniejszy, mądrzejszy, bardziej zaawansowany w magii, to być może wróciłby wcześniej, może matka dalej by żyła, a on zaopiekował się nimi albo chociaż Ra… Oprócz własnych emocji uderzał go natłok tłoczących się uczuć, które powoli ogarniały dziewczynę. Niemal namacalnie czuł jak wszystko się w niej kotłuje, jak rozrywa zabliźnione rany samym swoim istnieniem, ale musieli przez to przejść.
Teraz.
Razem.
Nie było innej możliwości.
Ra była silna, da sobie radę. Tak jak dała sobie te cholerne dwadzieścia pięć lat temu, gdy go dla niej zabrakło.
- Zmniejszę siłę zaklęcia. – kucnął, by móc musnąć opuszkami palców parkietu. Przymknął oczy, skupił magię i śpiewnie wypowiedział zaklęcie. - Limlugrnith'Amlugneth ov Echien. – na jedną chwile magia rozświetliła pomieszczenie jasnozielonym światłem malującym na podłodze skomplikowaną pieczęć oplecioną elfickimi runami. Nie trwało to zbyt długo, wystarczyło zaprezentować jedynie możliwość korzystania z rodzinnego zaklęcia. Lu szybko przerwał je, a światło zgasło momentalnie jak nakryte kloszem. Podniósł się z klęczek tym samym kończąc pokaz sztuk magicznych.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptySro Wrz 08, 2021 6:00 pm

Podświadomie Rha'thell wiedziała, że to nie miała najmniejszego sensu. Po prostu łapała się czegokolwiek, wypierając fakt, że jej brat mógł rzeczywiście żyć i wrócić po tylu latach. Umysł elfki nie był w stanie tego pojąć... skoro przeżył, to dlaczego pojawił się tak późno, czemu pozwolił, żeby przechodziła przez to wszystko? Trzynaście lat w sierocińcu. Namiastkę domowego ciepła i miłości dostawała od matki Elżuni, która ją dokarmiała i zawsze dawała co fajnego na drogę, gdy wracała do bidula. Przywykła do myśli, że jedyną rodziną jaką posiadała był Aleszko i Leo. Traktowała ich jak braci. Czasami miała ochotę tych dzbanów zabić, ale... mimo wszystko ich kochała. Byli najbliższymi przyjaciółmi na dobre i na złe. Zawdzięczała im tak wiele, mimo że zwykle tego nie pokazywała i zachowywała się wobec nich nieco jak dziwka.
Słowa domniemanego Luthona miały trochę sensu. Jakby... geografia była niestabilna, to fakt, ale dotychczas nikomu nie udało się do planu elfów wrócić. Mówienie o nim było ściśle zabronione. Gdyby to było takie łatwe, to jakiś geograf już dawno by tam dotarł, prawda? A to żadnemu się nie udało... albo mieli zakaz próbowania się tam w ogóle dostać. Tego Ra nie wiedziała, nigdy nie wnikała tak głęboko w zakres ich obowiązków. Co nie zmieniało faktu, że dla niej to brzmiało surrealistycznie, że leżąc umierający, został wciągnięty właśnie tam.
- To nie ma najmniejszego sensu... jakim cudem. Nikomu się nie udało tam wrócić. - Głos łamał się jej coraz to bardziej. Drżącymi rękoma sięgnęła po paczkę fajek, która leżała na stole, by wyciągnąć z niej papieroska i niemal w ekspresowym tempie go wypalić. Wcale nie pomógł się jej uspokoić.
Limlugrnith'Amlugneth ov Echien. Magia sięgająca korzeniami jeszcze do starej, elfickiej wiary. Do ich rodzimego planu, z którego pochodzili. Ojciec założyciel zabronił przetłumaczyć nazwę zaklęcia na polski, bo miałoby ono stracić swą moc. Nikt oprócz Magornithów nie był w stanie tego zaklęcia wykonać. Dlatego z niecierpliwością czekała, aż Lu to zrobi. Gdy zobaczyła znajome runy, które się zaczęły formować na podłodze, te zielone światło... to nie miała prawa mieć jakichkolwiek więcej wątpliwości. Nawet nie wiedziała, kiedy po jej policzkach spłynęły łzy.
- To naprawdę ty, Lu... - powiedziała szeptem, podchodząc do brata, by następnie się do niego przytulić. Mocno, zaciskając palce na materiale jego koszuli, nie zamierzając puścić. Tak jak wtedy, gdy miała cztery lata i jej ulubionemu misiowi wypadło oko, co było ogromną tragedią dla małej Ra. Płakała cały czas, pozwalając ulecieć tym wszystkim emocjom. - Było mi tak ciężko Lu. Bez ciebie, bez taty, bez mamy... - Słowa same płynęły z jej ust. Nie bez powodu mówiła do niego po elficku. Tak bowiem zawsze się rozmawiało w ich domu. Nawet gdy byli na lodach i siedzieli w parku na ławce, to konwersacje były w ich rodzimym języku, nie po polsku. Rodzice zawsze chcieli w nich utwierdzać patriotyzm wobec ojczystego planu. Może z nadzieją, że kiedyś uda tam się wrócić? - Dlaczego tak późno? - Te pytanie cały czas wierciło się jej w głowie. Czemu się pojawił dopiero po dwudziestu pięciu latach, czemu nie mógł wcześniej się pojawić, wspomóc ją, być jej opoką?
Cały czas była wtulona w brata, nie pozwalając mu się odsunąć nawet na milimetr. Bała się, że gdy się tak stanie, to on okaże się jedynie fatamorganą, że to wszystko się jej przyśniło i okaże się, że znów jest zupełnie sama na tym świecie.

Lúthon Magornith
Lúthon Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptyPią Wrz 10, 2021 11:14 am

Rozpostarł szeroko ramiona, by elfka mogła się wygodnie w niego wtulić, a gdy już się znalazła tam gdzie powinna, momentalnie zamknął ją w szczelnym uścisku, który mówił, że nie wypuści jej zbyt szybko.
- Rha'thel – wypowiedział jej imię z największą czułością, zawierając w imieniu siostry całą swoją miłość do niej.
Płakała.
Długo i gorzko.
On nie potrafił. Był wzruszony, był stęskniony i pełen uczuć do dziewczyny, ale łzy nie chciały lecieć, a oczy jak na złość były suche jak papier. Nie oznaczało to jednak, że w Planie Elfów wyprano go z wszelkich emocji, że zabrano zdolność do okazywania uczuć. Prędzej zrzuciłby to na karb jego reakcji, które ogarnęły go po powrocie do świata żywych. Pierwsze dni były koszmarem, przezywanie żałoby po ojcu, dopuszczenie do siebie świadomości, że może już nigdy nie zobaczyć matki, że zostawił samą Ra… Wtedy nie potrafił sobie poradzić z natłokiem emocji, wszystko go przytłaczało. Teraz było inaczej. Wreszcie poczuł spokój, wreszcie był w domu.
- Już jestem, wróciłem. Do Ciebie. – uspokajająca pogładził miękkie włosy siostry. - Wróciłem dla Ciebie, Rha'thel. – miarowo gładził jej włosy, powoli sunąc dłonią po jasnych kosmykach z góry w dół i z powrotem od góry w dół. Wcale nie chciał jej puszczać, nawet przez myśl mu nie przeszło, by pozwolić jej na opuszczenie jego bezpiecznych ramion. Chociaż wiedział, że nie mają całego czasu świata i będzie musiał ponownie ją opuścić. Na jakiś czas, już nie na zawsze, ale jednak.
- Gdybym tylko mógł byłbym zaraz po tym jak mnie wyleczono, ale nikt nie potrafił stwierdzić kiedy będzie następna okazja. To przebicie… było cudem. Uratowali mnie i zajęli się mną, ale również ostrzegli, że być może nigdy nie wrócę. A potem nadarzyła się okazja i jestem. Byłbym szybciej, ale odnalezienie Ciebie nie było takie łatwe. – na chwilę spochmurniał, bo wcale nie czuł się dobrze ze świadomością, że nie postępuje zgodnie z kodeksem i zamiast od razu udać się do swojego oddziału, to najpierw biegał za siostrą. Było to bardzo nie po elfickiemu, ale były sprawy ważne i ważniejsze, a rodzina zawsze była najważniejsza. Tak mu zawsze powtarzał ojciec, który był najbardziej honorowym i oddanym obywatelem Polski.
- Mnie tu nie powinno być, ale nie ma to znaczenia. Jeszcze dzisiaj udam się do jednostki, tak jakbym dopiero dzisiaj wrócił.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptyPią Wrz 10, 2021 3:57 pm


Przez większość swojego życia myślała, że jest sama… Znaczy wiadomo. Miała Elżunię, miała Leopolda. Byli dla niej jak bracia. Co nie zmienia faktu, że myśl, że jej rodzona rodzina nie żyła była dla niej czymś… przygnębiającym, po prostu. Teraz, gdy Luthon ponownie pojawił się w jej życiu… nagle wszystko się wywróciło do góry nogami. Nie wierzyła w to wszystko, że to jest w ogóle możliwe. Z drugiej strony miała dowody na to, że to był jej brat. Nie mógłby przecież użyć ich rodzinnego zaklęcia, gdyby nie był nim. Tak więc płakała. Sama nie wiedziała dlaczego – czy ze szczęścia, czy z szoku. Może po prostu jej ulżyło? Niezależnie od powodów, pozwalała słonym kroplom spływać po jej policzkach, wtulając się przy tym w ciepłe ciało brata.
Tęskniłam, Luthon. Nawet nie pamiętając twarzy twojej czy ojca… tęskniłam. Po tym jak mama… – Tutaj się zatrzymała na chwilę. Do dzisiaj nie potrafiła się pogodzić z faktem, że matka postanowiła zabrać sobie życie, zostawiając sześcioletnią córkę samą na tym świecie – Było mi ciężko. Cholernie ciężko. Sierociniec to był straszny syf. Dzieci bywają okrutne. – Rha’thel przez pierwsze kilka miesięcy była mocno gnębiona przez swoich rówieśników. Kadra domu dziecka nie bardzo coś z tym robiła, tak więc Ra sama musiała o siebie zadbać. Z tego powodu wyglądała tak a nie inaczej. Dlatego odbiegała od wizji Luthona o słodkiej, grzecznej siostrze, którą pamiętał sprzed dwudziestu ponad lat. Tamta Rha’thel została zabita przez dzieciaki z bidula, które ją nękały. Na jej miejsce przyszła Ra, która potrafiła o siebie zadbać i zawalczyć o swoje.
Odsunęła się od Lu ocierając przy tym łzy z twarzy. W sumie to teraz było jej głupio, że przed własnym bratem tak paradowała, no ale było już za późno. Pociągnęła jeszcze nosem niczym pięcioletnia dziewczynka.
Będą pół roku cię w jednostce maglować, pewnie hetman się sprawą zainteresuje… albo i sam król, biorąc pod uwagę, gdzie byłeś. – Mówiąc to, wyraźnie się skrzywiła. No bo skoro po tylu latach się pojawił, to będzie musiał zdać pełen raport, co się z nim w tym czasie działo. Jakieś badania i inne. Ra doskonale wiedziała, że zanim się zobaczą znowu, minie sporo czasu. – Wiesz, że jestem w husarii? – zapytała. Chciała jeszcze uciec od tematu jego ponownego zniknięcia. Pogadać chwilę, skorzystać z czasu, który im był dany. Bo nie wiedziała, kiedy znowu takowy będą mieć dla siebie.

Lúthon Magornith
Lúthon Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptyPon Wrz 27, 2021 3:23 pm

Robił to co uznał, ze było najlepsze w tym momencie – pozwalał jej się wypłakać, wygadać i dowoli do siebie tulić. Nie bardzo wiedział co powinien powiedzieć, bo i jemu było trudno, zwłaszcza gdy usłyszał o śmierci matki. Nie potrafił tego zrozumieć, to była jakaś pieprzona abstrakcja. Dlatego tulił ją i jak mantrę powtarzał: Rozumiem, no już, będzie dobrze.
Kiedy siostra wreszcie się uwolniła z jego objęć, Lu nie protestował. Łagodnie rozluźnił uścisk, by mogła swobodnie się cofnąć. W międzyczasie wyciągnął z kieszeni jedwabną chusteczkę i podał Ra, by mogła otrzeć łzy, które częściowo zalały jej twarz i mogły tworzyć dyskomfort.
- Chodź, usiądziemy. – poprowadził ją na kanapę i łagodnie pociągnął w dół, by mogli zająć miejsce na wypoczynku.
- Pół roku to może być szybko, jak się dowiedzą co odkryłem. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby było to dłużej. Zobaczymy jak już faktycznie udam się do jednostki. – zamyślił się, wyraźnie skupiając się nad tym ile realnie będą go trzymać i jak to pogodzić z tym, że czeka na niego siostra i czy w jakiś sposób może to pomóc, by pozwolili mu się z nią w międzyczasie widywać.
- Husria? – spojrzał na nią zagubionym wzrokiem, gdy został wyrwany z zamyślenia. - To naprawdę cudownie, gratuluję. Jesteś zadowolona? Masz ta przyjaciół?

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptyCzw Wrz 30, 2021 7:40 pm


Zobaczyć Rha’thel płaczącą – to był zdecydowanie bardzo rzadki widok. Mało co potrafiło ją poruszyć. Nawet na pogrzebach swoich kolegów zwykle nie roniła łez – nie dlatego, że była pozbawiona uczuć i nie było jej smutno. Bo zawsze było jej cholernie źle. Po prostu… miała wrażenie, że wystarczająco się napłakała za dzieciaka i łzy zwykle niczego nie zmieniały. Nie dawały uczucia ukojenia, nie poprawiały tego, jak się czuła.
Teraz jednak to było zupełnie coś innego. Jakby ktoś jej powiedział, że przyjdzie jej spotkać własnego brata jeszcze za życia, to zapewne takiej osobie przywaliłaby mocno w mordę za podejmowanie tego tematu. Nienawidziła, gdy ktoś pytał o jej rodzinę, to było naprawdę mocno drażliwe pole. Elka i Leo się tego nauczyli już dawno temu.
Po chwili takiego szlochania się uspokoiła. Otarła bokiem dłoni łzy, pociągnęła nosem niczym pięcioletnia dziewczynka, uśmiechając się jednak przy tym delikatnie. Przytaknęła głową na propozycję Luthona by usiąść na kanapie. Niemal automatycznie klapnęła na niej ze skrzyżowanymi nogami. Zawsze tak siedziała, gdy robili całą trójką posiadówkę i jedli chipsy i takie tam.
Pewnie tak. Mam nadzieję, że będziemy mogli się spotykać – odpowiedziała całkiem szczerze, wzdychając ciężko. Nie chciała być ponownie z bratem rozdzielona. Chciała wierzyć, że w jednostce będą mieli dla nich trochę zrozumienia. Ponad dwadzieścia lat rozłąki! – Przyjaciół? Tak... Dwóch takich dzbanów, których poznałam jeszcze jak byłam w sierocińcu. Sprawiałam trochę problemów i często się wymykałam tylnymi drzwiami. Od tamtego czasu jesteśmy niemal nierozłączni. Mieszkam z nimi. Eligiusz i Leopold, dwa dzbany, którzy przez ten czas… byli dla mnie jak bracia. Czasem mam ochotę ich zamordować, no ale mimo wszystko to najlepsi kumple. Jak dostałam przepustkę za dobre sprawowanie, to weekend zwykle spędzałam w domu Elki, jego mama mnie trochę jak własną córkę traktowała. Zawsze jak przychodziłam to gotowała najlepsze obiady i mi dawała słodycze, które mi starczały do następnej wizyty. – Trochę się rozgadała. Jednakże chciała pokazać bratu, że sobie przez ten cały czas radziła i to całkiem nieźle. Może nie wyrosła na to, na co by oczekiwał on, czy też rodzice. I jasne, wolałaby żeby matka nie popełniała samobójstwa, żeby ojciec nie ginął, a Lu nie został wciągnięty na dwadzieścia lat do Planu Elfów. Jednakże te wydarzenia ją ukształtowały i sprawiły, że była w takim, a nie innym miejscu.

Lúthon Magornith
Lúthon Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptyPią Paź 22, 2021 6:33 pm

- Chciałbym ich kiedyś poznać. Chciałbym poznać wszystkie osoby, które są dla Ciebie ważne, dzięki którym jesteś taka wspaniała. Jestem z Ciebie dumny, Rha'thel. Poradziłaś sobie doskonale i wyrosłaś na cudowną kobietę. Nasi rodzice również byliby z Ciebie dumni.. - pozwolił sobie ją znowu przytulić, zamknąć w krótkim uścisku. Lu nie płakał, ale był wzruszony, trochę skołowany, bo nie wiedział jak reagować, jak ma obcować z siostrą, która zaprzątała całe jego myśli przez ostatnie dwadzieścia lat i nie było dnia ani godziny, by o niej nie myślał. A teraz tu była, tuż obok niego. Cała i zdrowa.
- Mam nadzieję, że wybrałaś Husarię, a raczej przede wszystkim karierę wojskową, ponieważ tego chciałaś, a nie ze względu na mnie czy tatę.– obawiał się, że przez to postanowiła wrzucić się w wir walki, odkupienia, zemsty czy cholera jedna wie tak naprawdę czego. Nie wiedział czy bycie w wojsku dawało jej jakąś namiastkę bliskości z nimi, bo też w nim byli, czy jednak poszukiwała tam sensu swojego istnienia, gdy została całkiem sama.
- Chciałbym na nowo zbudować naszą relację, poznać Cię taką jaka jesteś teraz, dowiedzieć się co lubisz, a czego nie. Co robisz w wolnym czasie, czego pragniesz i jakie masz marzenia. Chcę byśmy znowu byli rodziną, taką prawdziwą, jak kiedyś. Wiem, że na to potrzeba czasu. Dam Ci go tyle ile będziesz potrzebowała. – uścisnął jej dłoń, którą wcześniej nakrył swoją własną. - Wiem, że przez najbliższy rok znowu będzie Ci ciężko, ale jak tylko pozwolą mi na kontakt z tobą, to zaczniemy wszystko nadrabiać. Powoli, krok po kroku. Jeśli chcesz mogę Ci poopowiadać o rodzicach, o zainteresowaniach mamy i o tym jaki był tato w wojsku. Jeśli tylko będziesz chciała.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptyNie Paź 24, 2021 12:17 am

Rha’thel miała bardzo podobne odczucia względem brata – minęło naprawdę wiele lat i tak naprawdę nie wiedziała jaki tak naprawdę Luthon był. Przez ten czas obraz jego osoby mocno się zamazał – nie była w stanie przypomnieć sobie nawet jego twarzy. Pamiętała jedynie uczucie bycie na jego baranach, albo gdy trzymał jej małą rączkę na spacerach w parku. W podświadomości Ra Lu był… nazwijmy to bohaterem. Tak samo jak tata. Dołączając do wojska obiecała sobie, że przyniesie dumę ich nazwisku, tak jak oni to robili.
Na pewno ich Ci przedstawię, jednakże ostrzegam że są dosyć… ekscentryczni. Leo i Elka są ludźmi i daleko im do elfickiej etykiety. – Jej przyjaciele byli tym typem osób, które powodowały często u uszatków zawał serca, dlatego chciała uprzedzić brata zawczasu, żeby potem nie był zdziwiony. – I dziękuję. To naprawdę miłe. – Nie była zapewne idealnym dzieckiem. Zapewne ich ojciec inaczej sobie wyobrażał przyszłość swojej ukochanej córeczki, która była oczkiem w jego głowie. Jednakże Ra koniec końców wyszła na… ludzi. Powiedzmy. Miała w sobie duszę rebeliantki, czasem mówiła parę słów za dużo. Koniec końców jednak udało się jej przetrwać.
Powiedzmy, że chciałam. Po wyjściu z sierocińca kariera wojskowa była najbardziej… przyszłościowa w mojej sytuacji. I nie byłam od razu w Husarii, dostałam propozycję przeniesienia się tam jak zostałam awansowana na sierżanta – wyjaśniła. – Co nie zmienia faktu, że nie żałuję wyboru. – Cóż, ciężko powiedzieć, żeby „lubiła” bycie w wojsku. Bo oglądanie śmierci swoich kompanów nie było czymś, co jej się podobało. Ryzykowała swoje życie – tak samo jak Elka i Leo. Co nie zmieniało faktu, że spuszczanie wpierdolu czarnym sprawiało Rha’thel ogromną satysfakcję.
– Jesteśmy rodziną Lu. Już teraz – powiedziała całkiem szczerze, zaciskając swoje palce na jego dłoni i uśmiechając się do niego delikatnie. – Jakoś nadrobimy te wszystkie lata, jak tylko wyjaśni się Twoja sytuacja. – Też chciała poznać brata… to co lubił, jaki był. – Wiem że to może naiwne pytanie… ale nie masz może przypadkiem fotografii taty? Nie pamiętam jak wyglądał…  Po tym ja mama… sam wiesz, mieszkanie zostało sprzedane z całą zawartością, nie dostałam praktycznie nic. – Miała jakieś złudne nadzieje, że gdzieś udało się Luthonowi to zachomikować.

Lúthon Magornith
Lúthon Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptyPią Lis 12, 2021 11:12 am

- Wiem, że oficjalnie jesteśmy rodziną i nic w tej kwestii się nie zmieniło, ale masz pełne prawo czuć się przy mnie jak przy kompletnie obcej osobie. – prawdę mówiąc Lu trochę się czuł niekomfortowo z całą tą sytuacją, ale tylko dlatego że on doskonale pamiętał swoją siostrę. Nigdy o niej nie zapomniał, ale też było wiele starszy. Łatwiej było utrwalić pewne wspomnienia w pamięci. Sytuacja Ra była o wiele bardziej skomplikowana, zwłaszcza gdy pod uwagę weźmie się jeszcze szok ze śmiercią jego i ojca, a później w niedalekim czasie na dokładkę samobójstwo matki. To wszystko mogło spowodować ogromne szkody i zapewne swego rodzaju traumę. Dziewczyna była poważnie psychicznie obciążona przez szalone wydarzenia jakie jej się przytrafiły w dzieciństwie.
- Prawie całe swoje życie wychowywałaś się w przekonaniu, że nie żyję i zostałaś sama, mogłaś nawet zapomnieć o naszej rodzinie, co byłoby całkowicie zrozumiałe. Po prostu nie chciałbym Cię do czegokolwiek zmuszać czy ponaglać. - jego sytuacja choć również tragiczna, gdy został odcięty od życia jakie miał, od rodziny, świata i wszystkiego, tak naprawdę nie była taka zła w ogólnym rozrachunku.
- Jestem pewny, że są cudownymi ludźmi, skoro są Ci bliscy. – elf nawet nie wiedział jak bardzo się co do tego mylił, ale jeszcze nie przyszedł czas, by mógł się o tym przekonać. Miało to dopiero nastąpić, a wtedy nie będzie już odwrotu.
- Zajrzyj do naszyjnika, który Ci dałem. – to była jedyna pamiętka i rzecz osobista jaką Lu miał przy sobie, a teraz spoczywała w dłoni Ra, tam gdzie ją umieścił. Niestety on również wszystkos tracił bezpowrotnie, gdy został zassany do innego Planu bezpośrednio z pola walki. Miał jedynie to co aktualnie na nim spoczywało i wliczało się w to naprawdę niewiele. Z pamiątek rodowych był właśnie ten drobiazg w postaci naszyjnika i łuk ojca.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptyWto Lis 16, 2021 6:40 pm

Rha’thel miała ochotę Luthonowi przywalić – naprawdę! Cały czas mówił, jakby się obwiniał o to wszystko co się stało – Ra jednak po jego wytłumaczeniach wiedziała, że nie miał zupełnie wpływu na swoją sytuację i robił wszystko, co było w jego mocy, żeby do niej wrócić i to się dla niej najbardziej liczyło. Była dzieckiem, gdy zniknął, może nie pamiętała jego twarzy czy głosu, jednakże miała w pamięci te dobre chwile, które razem spędzili – ciepło jego dłoni, gdy spacerowali po Krakowie, to jak brał ją na barana. Dla Ra liczyło się to, że był dla niej wtedy, gdy tylko mógł.
- Nie denerwuj mnie nawet takim gadaniem – powiedziała. Owszem, przez wiele przeszła jako dziecko i to się na niej mocno odbiło. Nie zmieniało to jednak faktu, że teraz mieli tylko siebie… Znaczy wiadomi, był jeszcze Elka czy Leopold, których kochała jak braci, jednak fakt, że Lu wrócił… był dla niej naprawdę szczególny. – Może nie pamiętam twarzy czy głosu taty, obraz mamy również jest mocno wyblakły. Jednakże pamiętam, że zawsze byliście dla mnie, jak tylko mogliście. Pamiętam, że mnie brałeś na barana, jak całą rodziną chodziliśmy po Krakowie – powiedziała zupełnie szczerze, uśmiechając się do brata. – Nigdy nie będziesz dla mnie obcą osobą, Lu. – Uśmiechnęła się.
Czy Rha’thel nazwałaby Elżunię i Leo „cudownymi”? Raczej nie, te słowo bardzo do nich nie pasowało… Bo te dwa dzbany to były ewenementy na skalę światową i byli wyjątkowi.
Tak, są naprawdę… specjalnymi osobami – powiedziała. „Specjalni” pasowało tutaj zdecydowanie lepiej. Metaforycznie i dosłownie.
Ra wzięła naszyjnik, który Lu jej dał… by następnie go otworzyć. To co zobaczyła sprawiło, że ponownie napłynęły do jej oczu łzy. Po raz pierwszy od naprawdę dawna zobaczyła twarz ojca… w końcu wiedziała, jak wyglądał. Nie było słów, które opisałyby to, co właśnie czuła. Po prostu tak siedziała wpatrzona w ten naszyjnik, uśmiechając się przy tym.

Lúthon Magornith
Lúthon Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptyPon Sty 31, 2022 6:16 pm

Ra szybko sprowadziła go na ziemię. Do tej pory… właściwie dawniej, gdy byli razem i opiekował się swoją śliczną, małą siostrzyczką, to on o wszystkim decydował. Zdecydowanie nie w taki sposób, ale był dla niej wzorem i widział jak jest w niego wpatrzona jak w obrazek. Lu od zawsze był łagodny, co nie oznaczało, że nie potrafił być stanowczy, po prostu działał nieco inaczej niż jego siostra. Ra prawdopodobnie wywróci ich relację do góry nogami i choć to Lu był w tej relacji starszym bratem, to coś czuł, że to Ra będzie rządzić twardą ręką. I wcale mu to nie przeszkadzało.
- Ra, moja najmilsza. Wiesz, że nie chciałem Cię zdenerwować. Wolę dać Ci przestrzeń jeżeli jej potrzebujesz, niż się narzucać, ale gdy tylko mnie będzie potrzebowała jak tylko się to wszystko poukłada, to będę na każde zawołanie, o to nie musisz się martwić. – tak naprawdę to ani dla niego, ani dla niej nie była to łatwa rozmowa. Obydwoje wiedzieli, że jeszcze trochę czasu minie nim zacznie być między nimi jak dawniej, albo chociaż podobnie. Oczywistym było, że nie wrócą do czasu sprzed śmierci rodziców, ale mogli powoli odbudowywać swoją rodzicę i wspólnie pracować nad tą relacją.
- Któregoś razu Ci o nich poopowiadam. O tacie jaki był w domu, a jaki w wojsku. I o mamie jak się nami opiekowała. Niestety nie mam więcej pamiątek, ale doskonale pamiętam nasze dzieciństwo. – uśmiechnął się ciepło, gdy przeniósł dłoń na rękę Ra, by okazać jej swoje wsparcie. Rozumiał przez co przechodziła, a przynajmniej częściowo. Jemu również trudno było się pogodzić ze stratą ojca, gdy ten umierał na jego oczach, a z tego co zdążył się dowiedzieć… Ra miała podobne przeżycia.
- Bardzo mi przykro z powodu mamy, że musiałaś przez to przejść. – był w wielkim szoku, gdy o tym usłyszał, że ich matka nie potrafiła sobie poradzić i zostawiła Ra samą na świecie. Nie taką ją zapamiętał, ale kim był by ją oceniać i jej decyzje, gdy dowiedziała się, że miłość jej życia umarła, na domiar złego z synem.

Rha'thel Magornith
Rha'thel Magornith
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny EmptyPią Maj 27, 2022 1:06 am

Powoli wszystko do Rha’thel docierało i teraz, gdy miała brata z powrotem, po tylu latach myślenia, że nie miała żadnej rodziny (z całym szacunkiem dla Elki i Leo oczywiście, chodziło o tą biologiczną, a nie z wyboru). I jak na początku wydawało się jej, że to był sen, z którego się zaraz obudzi, to nic takiego się nie działo, a Lu… był prawdziwy. Była w stanie go dotknąć, objąć ramionami, wtulić się, wypłakać i wyrzucić z siebie wszystko to, co w niej się kotłowało od dzieciństwa tak naprawdę… stracili wiele lat, ale była pewna, że je nadrobią i ich relacja stanie się jedynie przez to silniejsza.
Jak tylko Cię wypuszczą po tych wszystkich przesłuchaniach, a ja będę na przepustce, to pojedźmy gdzieś. Spędźmy trochę czasu ze sobą. Co Ty na to? – zapytała, spoglądając na brata z wyraźną nadziejach w oczach. Czuła się jakby znowu była małą dziewczynką i próbowała przekonać Luthona, żeby zabrał ją na lody. Bo to właśnie takie wspomnienia z nim miała – mocno losowe, wyrwane ze wszelkiego kontekstu… jednakże trzymała się ich kurczowo, nie chcąc zapominać o swoich najbliższych.
Niestety, im starsza się stawała tym wspomnienia blakły, wydawały się być niczym za gęstą mgłą… i do dnia dzisiejszego nie miałaby nikogo, kto by je odświeżył. Mając jednak Lu… będzie inaczej. Ten był od niej dużo starszy, zdecydowanie więcej pamiętał.
Z wielką chęcią, Lu. Chcę utrwalić te wspomnienia, które mam – odrzekła, uśmiechając się do brata i zaciskając delikatnie smukłe palce na jego dłoni. Zdecydowanie nie mogła się doczekać.
Matka była dla Ra ciężkim tematem. Z jednej strony czuła do niej żal, że zostawiła ją na tym świecie zupełnie samą, odbierając sobie życie… z drugiej, mimo wszystko ją kochała i starała się nie oceniać wyboru, który podjęła. To musiało być dla niej ogromnym szokiem, bez wątpienia; Rha’thel spuściła głowę, a Luthon mógł poczuć, jak elfka zaciska palce na jego dłoni nieco mocniej.
Długo nie byłam w stanie jej wybaczyć – odpowiedziała szeptem, wbijając wzrok w swoje kolana, które wydawały się być teraz nader interesujące.

Sponsored content
Zlot rodzinny Empty

PisanieTemat: Re: Zlot rodzinny   Zlot rodzinny Empty


 
Zlot rodzinny
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Skocz do: